Ojciec Klimuszko znany i nieznany

Page 1

Krzysztof Kamiński

Ojciec

Klimuszko znany i nieznany


507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 2

22.04.2015 13:47


Ojciec

Klimuszko znany i nieznany

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 1

22.04.2015 13:47


507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 4

22.04.2015 13:47


Krzysztof Kamiński

Ojciec

Klimuszko znany i nieznany

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 3

22.04.2015 13:47



Wszystkim, kt贸rzy zaufali o. Andrzejowi Autor

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 5

22.04.2015 13:47


Redakcja: Ewa Stuła Skład, łamanie i projekt okładki: Ewa Burdzicka Zdjęcie na okładce: © PAP/Andrzej Kossobudzki-Orłowski © Botamochy/Fotolia.com Rysunki: © canicula; © J_ka; © pim/Fotolia.com Zdjęcia: Archiwum autora, Archiwum Prowincji Ojców Franciszkanów w Gdańsku, Antoni Klejnowski, Wojciech Staszewski. Druk i oprawa: Signum Poligrafia – Łódź ISBN 978-83-7797-507-7 © Edycja Świętego Pawła, 2015 ul. Św. Pawła 13/15 • 42-221 Częstochowa tel. 34.362.06.89 • fax 34.362.09.89 www.edycja.com.pl • e-mail: edycja@edycja.com.pl Dystrybucja: Centrum Logistyczne Edycji Świętego Pawła ul. Hutnicza 46 • 42-263 Wrzosowa k. Częstochowy tel. 34.366.15.50 • fax 34.370.83.74 e-mail: dystrybucja@edycja.com.pl Księgarnia internetowa: www.edycja.pl

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 6

22.04.2015 13:47


Słowo wstępne Kilka lat temu specjalnie pojechałem do Elbląga, aby poznać miejsce, gdzie o. Andrzej Klimuszko spędził ostatnie dwadzieścia lat swego niezwykłego życia. Prosiłem braci z tamtejszego klasztoru franciszkańskiego o możliwość zamieszkania w jego pokoju. Okazało się, że klasztor po kapitalnym remoncie wygląda inaczej, ale mogę zamieszkać w pokoju gościnnym, w którym o. Andrzej przyjmował swych gości i ludzi szukających u niego wsparcia i pomocy. Rozmyślając w tym pokoju, modląc się w kościele franciszkańskim czy przy grobie o. Andrzeja, znajdującym się zaraz obok kościoła, rozmawiając ze starszymi parafianami, którzy chętnie go wspominali, próbowałem uchwycić fenomen wyjątkowości mego współbrata. Ojciec Andrzej Czesław Klimuszko OFMConv. (1905-1980) to wybitny franciszkanin, otoczony legendą już za życia, dla wielu był wielkim naśladowcą św. Franciszka z Asyżu w jego niezwykle bliskiej relacji ze stworzeniami oraz w serdecznym współczuciu dla chorych i potrzebujących. Stąd powszechne uznanie dla jego zdolności zielarza, fitoterapeuty i duszpasterza w całości oddanego służbie innym. „Nasze dalsze istnienie zagrożone jest przez współczesną cywilizację. Jest ona bowiem najwyższą spośród wszystkich kultur i cywilizacji, jakie istniały w dziejach ludzkości, ale zarazem najsłabszą i najgroźniejszą.

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 7

22.04.2015 13:47


8

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

Opiera się na chwiejnych, pełnych sprzeczności podstawach. Nasza cywilizacja jest nie tylko zbyt krucha, lecz wręcz ludobójcza – pisał o. Klimuszko. – W ryku maszyn oraz labiryncie kombinacji wszelkich cudów technicznych człowiek współczesny całkowicie się zagubił. Zatracił swoje wewnętrzne «ja», pogmatwał harmonię swego ducha, okaleczył swoją osobowość”1. Nie negując osiągnięć nowoczesnej medycyny, franciszkanin-zielarz we wspomnianej książce udowadniał przewagę leków ziołowych nad produkowanymi przemysłowo. Zauważał, że leki chemiczne leczą często jeden organ kosztem drugiego, zaś zioła uzdrawiają cały organizm, który często broni się przed chemicznymi lekarstwami i traktuje je jako ciało obce, sztuczne, trudno lub w ogóle nieprzyswajalne. Inaczej natomiast odwary roślinne, które chętnie przyjmuje i przyswaja, rozprowadzając pierwiastki i sole mineralne zaczerpnięte z ziół do wszystkich komórek i tkanek organów. Leków ziołowych na ogół nie można przedawkować, nie mają działań ubocznych. Zawierają składniki w postaci najbardziej przyswajalnej. Stosowanie mieszanek ziołowych wzmacnia wszystkie organy. Działają one równocześnie na krew, florę bakteryjną oraz odtruwają, aktywują czynności gruczołów itp. Wielu poznaje dziś o. Klimuszkę poprzez jego słynne mieszanki ziołowe. My mamy możliwość bliższego spotkania z nim na kartach tej książki. Choć sięgając po nią, trochę ryzykujemy, gdyż – jak zauważa jej autor Krzysztof Kamiński – ludzie, którzy zetknęli się z owym niezwykłym zakonnikiem na swojej drodze, zmieniali swoje życie. Zbigniew Przybylak, twórca koncepcji ekologicznego Bożego rolnictwa, opowiedział autorowi tej monografii o tym, jak słowa o. Klimuszki ukształtowały jego światopogląd: „Był pierwszym znaczącym, żywym drogowskazem, pokazującym, w jakim kierunku podążać, by odnaleźć Bożą prawdę o człowieku i otaczającym go świecie. Łamanie praw moralnych i praw natury jest grzechem niszczącym człowieka i świat, w konsekwencji czyni go nieszczęśliwym i pełnym lęku przed Bogiem, samym sobą, przed wytworami rąk i umysłu człowieka, nawet przed naturą. Już wtedy podświadomie czułem, że to prawda, której tak bardzo i szczerze 1

A. C. Klimuszko, Wróćmy do ziół leczniczych, Warszawa [b. r.], s. 18 i 19.

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 8

22.04.2015 13:47


Słowo wstępne

9

w sercu szukałem, a której nie znajdowałem, bo poszukiwałem jej nie tam, gdzie trzeba, zbytnio ufając młodzieńczej wiedzy i rozumowi, także ćwierćprawdom, z którymi spotykałem się w otaczającym świecie. Mogę powiedzieć, że od lat 70. XX wieku «duch» Klimuszki zawsze był blisko mnie, a on był moim pierwszym nauczycielem”. To i inne świadectwa znajdziemy w niniejszej książce, w rozdziale Odmienił ich życie. Sam Krzysztof Kamiński opowiadał mi, że pierwsze jego spotkanie z o. Klimuszką nastąpiło, gdy gdzieś w 1983 roku na kościelnym stoisku z literaturą alternatywną kupił podziemne wydanie książki Wróćmy do ziół. Zwrócił na nią uwagę, bo interesował się ziołami. Jej treść i sposób przekazu sprawiły, że postanowił dowiedzieć się więcej o autorze. Pojechał więc do Elbląga i tam poznał jego współbrata i przyjaciela, o. Lucjusza Chodukiewicza, który stał się jego przewodnikiem na drodze poznawania życia i dzieła o. Andrzeja. Napisał o nim kilka artykułów i publikacji. Od ponad dwudziestu lat wytrwale gromadzi poświęcone mu liczne materiały i świadectwa, budując o. Klimuszce swoisty pomnik w ludzkiej pamięci. Utrwala jego dokonania, zasługi, fakty z życia i doznania duchowe. Obecny efekt tej wytrwałej pracy jest przed wami. Jaki obraz o. Klimuszki wyłania się z kart monografii Kamińskiego? Czytając tę książkę, poznajemy oblicze skromnego franciszkanina, zdumionego swymi darami, niezwykle wrażliwego na przyrodę i służącego całymi dniami wszystkim potrzebującym. Spotykamy zatem o. Andrzeja wśród łąk i pól, szukającego rożnych ziół i rozmawiającego z ptakami. Widzimy go jako proboszcza i cenionego rekolekcjonistę często mającego kłopoty polityczne, jako prelegenta na licznych spotkaniach i sympozjach uczącego miłości do darów Stwórcy i poszanowania praw Bożych. Ale najczęściej jest w elbląskim klasztorze, gdzie spędził większość swego kapłańskiego życia i gdzie od rana przyjmuje zwracających się do niego o pomoc i radę czy odpisuje na stosy stale napływających listów. Oto zakonnik, który całe życie poświęcił służbie Bogu i bliźnim, wykorzystując swe dary, by pomagać ludziom chorym zarówno na duszy, jak i na ciele. Nie szczędząc trudu dla innych, zaniedbywał własne zdrowie. Cierpiał również z powodu swojej odmienności, a w ostatnich latach życia – także z powodu popularności. Swe doświadczenia zawarł w kilku książkach, które wielokrotnie wznawiane są bestsellerami wydawniczymi. Pozostawił po sobie przepisy

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 9

22.04.2015 13:47


10

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

na mieszanki ziołowe, które są skuteczną pomocą w niemal stu trzydziestu chorobach i doskonale sprzedają się również dziś. Szczególnie jednak fascynowano się jego zdolnościami jasnowidzenia, poszukiwania osób zaginionych, odczytywania historii życia innych ludzi poprzez ich fotografie i ich uzdrawiania. I to wywoływało i wywołuje największe kontrowersje. Najbardziej zdumiewające są jednak coraz to pojawiające się oskarżenia o okultyzm. Dodam, że tak mocne zarzuty stawiane są bez żadnego mocnego dowodu. Tym bardziej że nic nie wiadomo, aby o. Klimuszko w ciągu czterdziestu sześciu lat swej kapłańskiej służby otrzymał jakieś kary kościelne, doktrynalne czy choćby pastoralne zarzuty... Nie eksponował też swych nadzwyczajnych darów, a korzystał z nich dla dobra i pożytku potrzebujących. A jako kapłan i zakonnik miał duży autorytet zarówno w zakonie, jak i w Kościele. Myślę, że przyjdzie czas na psychologiczną i teologiczną analizę fenomenu nadzwyczajnych darów o. Andrzeja. Warto jednak odnotować wypowiedź o. prof. Antoniego J. Nowaka, który uznaje niemożność racjonalnego wytłumaczenia szczególnych zdolności i wpisuje polskiego franciszkanina na listę katolickich świętych obdarzonych właściwościami parapsychologicznymi, jak św. Antoni Padewski, św. Klara z Asyżu, św. Józef z Kupertynu, św. Jan Bosko, św. Pius X czy św. Ojciec Pio. Czy zgodzimy się z tą tezą, czy nie, pozostanie pewna sfera tajemnicy, wątpliwości i pytań bez odpowiedzi… Nie jest łatwo sobie z tym poradzić, zwłaszcza ludziom, którzy chcą mieć we wszystkim jasność i pewność, którzy lubią świat czytelny, uporządkowany, jednoznaczny… Dziękując autorowi za jego pracę, zostawiam czytelnika z naszym bohaterem. Niech to spotkanie będzie owocne, a o. Andrzej Klimuszko, który dla wielu był wielkim naśladowcą św. Franciszka z Asyżu, uczy każdego owej serdecznej relacji ze stworzeniami oraz kreatywnego współczucia dla chorych i potrzebujących. o. dr Stanisław Jaromi OFMConv. Kraków, klasztor św. Franciszka, 2 lutego 2015 r.

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 10

22.04.2015 13:47


Widzenie poza czasem Po ustaniu działań wojennych większość rodzin cierpiała z powodu straty kogoś bliskiego. Jedni zginęli w walce, inni zostali przymusowo wywiezieni do Niemiec lub ZSRR, jeszcze inni wybrali życie na emigracji. Polski Czerwony Krzyż nie nadążał z poszukiwaniem zaginionych. W takich okolicznościach parapsychologiczny zmysł o. Klimuszki okazał się niezastąpiony. Komu pierwszemu udzielił w ten sposób pomocy, nie wiadomo. On sam tak wspomina jedną z pierwszych przygód z odgadywaniem przeszłości: „Jechałem z jakimś dyrektorem, który mówił, że musiał zostać volksdeutschem. Poprosiłem go: Daj fotografię, ja ci wszystko opowiem. I zacząłem się bawić w odgadywanie przeszłości. Dlaczego to zrobiłem, sam nie wiem”25. Rozgłos przyniosła mu wizyta u kolegi, biologa, w Łodzi, którą tak opisał: „W toku naszej rozmowy podsunął mi zdjęcia dwóch zaginionych w czasie wojny żołnierzy. O jednym rzekłem, że spłonął na jakimś storpedowanym okręcie. Drugi zaś padł w bitwie we Francji i spoczywa na cmentarzu w pobliżu małego miasteczka; pochowano go w trzecim szeregu mogił od bramy wejściowej pod numerem 18. Prawidłowość mojej wypowiedzi dotyczącej losów tychże żołnierzy wnet potwierdził Polski 25

Nagranie wypowiedzi o. Klimuszki w 1977 w Opolu, archiwum autora.

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 43

22.04.2015 13:47


44

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

Czerwony Krzyż. Na drugi dzień kolega przyniósł mi znowu fotografię swojej znajomej, chcąc się coś o niej dowiedzieć. – Jest to osoba lekkomyślna – powiedziałem – chciwa i kochliwa. Jest chyba żoną zegarmistrza, bo widzę w jej otoczeniu wiele zegarków. Nosi w sobie zastarzały żal do dawno zmarłego dziadka o jakiś sygnet, który był jej obiecany, a podarowany został komuś innemu. Przed kilku dniami wywołała ona w tramwaju niesmaczną awanturę z pasażerami o połamany w ścisku jej parasol. Za dwie godziny kolega sprawdził wszystko osobiście. Okazało się, że to, co powiedziałem, było jak najściślej zgodne z prawdą”. Po powrocie do Prabut zastał już kilka listów w sprawie osób poszukiwanych przez rodziny. Odpisał, gdzie się znajdują lub gdzie ich pochowano, kto wróci i kiedy. Odtąd już z każdym dniem przybywało listów z podobnymi prośbami. Męczyło go to zajęcie, nie nadążał z odpisywaniem, aż w końcu w ogóle przestał przyjmować korespondencję. Niewiele wskórał. Zainteresowani, nie mogąc doczekać się odpowiedzi, zaczęli przyjeżdżać osobiście. Liczną grupę odwiedzających go stanowiły Niemki, które zostały w Prabutach. Ojciec Andrzej, dobrze znający język niemiecki, pomagał im w ustaleniu, co stało się z ich bliskimi. Jedną z interesantek była Niemka spod Olsztyna, przyjechała dowiedzieć się o los męża, który zginął na froncie. Klimuszko ledwie spojrzał na zdjęcie, dokładnie określił datę i miejsce śmierci: 24 czerwca w pobliżu jeziora Pejpus. Jak się okazało, kobieta szukała u jasnowidza tylko potwierdzenia, gdyż miała przy sobie zawiadomienie, że mąż zginął właśnie tego dnia, w tym miejscu. Jasnowidz sam się zdziwił, że przyszło mu to na myśl z taką dokładnością! Tłumaczył sobie uchwycenie drogą telepatyczną informacji znanej już przez kobietę. Spod Ornety przyjechał do niego załamany ojciec, którego jedenastoletnia córka wyszła w Nowy Rok do ciotki mieszkającej w sąsiedniej wsi i pół roku nie miał o niej wiadomości. Wpatrując się w fotografię, Klimuszko zobaczył na skraju lasu szosę łączącą małe osady. Na wschodzie pola, na północy niewielkie pagórki z rozsianymi domami, w środku grupę olszyn otaczających jeziorko. W nim – worek z poćwiartowanymi zwłokami dziewczynki. Z wody wystawała sczerniała lewa ręka. Trzy dni później odwiedziły go sąsiadki nieszczęśliwego ojca i potwierdziły znalezienie zwłok, czego same były świadkami. Ojciec zamordowanej nie miał sił przyjechać po tak wielkim przeżyciu.

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 44

22.04.2015 13:47


Widzenie poza czasem

45

Innym razem, patrząc na fotografię Polaka rozstrzelanego przez hitlerowców, przywiezioną przez jego syna, o. Klimuszko wskazał, gdzie szukać grobu. Ujrzał zbocze niewielkiego, zalesionego wzniesienia w okolicy Grudziądza, na nim dwa groby, dalej zbiorową mogiłę rozstrzelanych, a obok, na południowy zachód, jeszcze jedną, samotną. „Będzie go można zidentyfikować po przyszytym do spodni wojskowym guziku z orzełkiem” – zapewnił. Po kilku dniach Klimuszkę odwiedził syn rozstrzelanego żołnierza i zakomunikował, że kierując się jego wskazaniami, znalazł miejsce spoczynku ojca. Wszystkie szczegóły okazały się zgodne z rzeczywistością. Warszawianka poszukiwała brata, który zaginął podczas powstania. Jasnowidz powiedział jej, że widzi go przy ulicy Pawiej 18, przygniecionego zwaloną ścianą kamienicy. Pozostał w pozycji siedzącej, a na szyi ma złoty łańcuszek z medalikiem. Mówiąc to, nie wiedział, że powstaniec był księdzem, a medalik podarowała mu siostra w dniu święceń. Po niedługim czasie dostał list z podziękowaniem za pomoc. Innego zaginionego podczas Powstania Warszawskiego, którego poszukiwał jego ojciec, Klimuszko zobaczył leżącego w rowie przy szosie Warszawa – Sochaczew, na pięćdziesiątym trzecim kilometrze od Warszawy. Powiedział, że w tym miejscu poległo dwóch i obaj mają przy sobie automatyczną broń. Tego detalu jasnowidz nie mógł sobie wytłumaczyć: bo skoro zostali zastrzeleni przez hitlerowców, dlaczego nie odebrali im karabinów? Widzenie potwierdziła ekshumacja. „Więc oko ducha człowieka jest niekiedy pewniejsze niż mędrca szkiełko i oko, nawet niż myśl logiczna” – skonstatował. Jesienią 1948 roku „starszy pan ze szlacheckiego rodu” – jak pisze – zwrócił się do niego z prośbą o wiadomość o synu, który od zakończenia wojny nie daje znaków życia. Nie pytając o nic, jasnowidz wpatrzył się w fotografię zaginionego, po czym rzekł: „Widzę go jadącego motocyklem z Łunińca w stronę Pińska. W drodze nagle zakrywa go jakaś gęsta chmura gazu w postaci kulistej, z której już się nie wynurzył. Tu znika mi z oczu. Według mnie on nie żyje”. Również to okazało się prawdą. Zaginionego zamordowała ukraińska banda. Ojciec przyjechał do Klimuszki, zamierzając go zdemaskować jako oszusta. Przekonał się jednak, że odczytuje z fotografii prawdziwe zdarzenia z przeszłości. Przeprosił Klimuszkę i przyrzekł:

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 45

22.04.2015 13:47


46

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

„Teraz staję się najgorętszym propagatorem pana niezwykłych zdolności. To przecież coś fenomenalnego!”. „Panie – usłyszał w odpowiedzi – ta dziwna moja władza psychiczna jest i dla mnie niezrozumiałą zagadką. Otacza nas jeszcze wiele tajemnic”. Na zdjęciu kolejnego zaginionego w latach wojny, przysłanym przez jego rodzinę, Klimuszko napisał coś, czego sam nie rozumiał: „Wrócić powinien, nie widzę jego śmierci, znajduje się w K. Gdy śnieg sypać będzie od północy – dom jego witać powinien”. Po roku dowiedział się, że poszukiwany wrócił do domu. Nastąpiło to w styczniu, pewnego dnia wieczorem, po całodziennej, silnej zamieci śnieżnej. Do tego czasu przebywał w Krasnojarsku”. Jasnowidz znał tylko pierwszą literę nazwy miasta26. Siostrzeniec o. Andrzeja, Stanisław Prokop, który jako uczeń prabuckiego gimnazjum mieszkał dwa lata z wujkiem na plebanii, widział, ile wysiłku kosztuje go używanie sił wewnętrznych. Szczególnie kiedy skupiał się nad listami opisującymi choroby czy zaginięcia ludzi. Wstawał znad biurka wyraźnie zmęczony, a zwykle musiał jeszcze przyjąć przyjezdnych. Tych zgłaszało się do proboszcza coraz więcej. Przyjmował od kilkadziesięciu, nawet do stu osób dziennie. W Prabutach zapanował niespotykany do tej pory ruch. Wielu szukało noclegu. Janina Zelmańska pamięta, że tych, którzy nie mieli gdzie się zatrzymać, o. Klimuszko kierował do hotelu prowadzonego przez Marię Szczepańską, późniejszą chórzystkę chóru parafialnego „Echo”. Często sam płacił za nich rachunki. W tym okresie intensywnego wysiłku psychicznego jasnowidz w habicie często zastanawiał się nad fenomenem własnego organizmu. Próbował też znaleźć odpowiedź na pytanie: Dlaczego fotografia jest najlepszym środkiem pozwalającym odkrywać ludzkie losy? Bał się przy tym pomyłek i ich ewentualnych konsekwencji. W październiku 1947 roku wizytę złożył mu prokurator starający się rozwikłać zagadkę morderstwa małżeństwa w podeszłym wieku z woje-

Opisane powyżej przykłady pomocy w odnalezieniu osób zaginionych pochodzą z książki: C. A. Klimuszko, Moje widzenie świata, dz. cyt., s. 29, 30, 42, 67. 26

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 46

22.04.2015 13:47


Widzenie poza czasem

47

wództwa olsztyńskiego. Był skrępowany sytuacją, ponieważ to nie było dopuszczalne, żeby duchowny pomagał organom ścigania. Bardzo mu jednak zależało na wykryciu sprawcy. Dodatkowe utrudnienie sprawiał brak fotografii zamordowanych. Pomimo to jasnowidz skoncentrował się i odtworzył przebieg wydarzeń. Zacytowana przez niego w książce Moje widzenie świata wypowiedź pokazuje, jak szczegółowy obraz uchwycił „okiem ducha”: „Morderstwo zostało dokonane tępym narzędziem. Mordercą jest mężczyzna lat około czterdziestu, szczupły, średniego wzrostu, szatyn, uczesany na jeża, ma szczelinę między zębami górnej szczęki. Ubrany w krótką, skórzaną kurtkę przepasaną wąskim rzemiennym paskiem, na nogach ma buty z cholewami. Pochodzi z Lubelszczyzny, zajmuje się rzekomo handlem, w rzeczywistości ma inne cele na widoku. Zatrzymuje się na noc u pewnej samotnej Niemki mieszkającej w małym, osamotnionym domku. Ten rzekomy handlarz jest mordercą. Trzeba go aresztować”. W tym przypadku pierwszy raz o. Andrzej zaryzykował. Zawsze sceptycznie podchodził do swoich zdolności, tym razem był przekonany o prawdziwości widzenia. Jak zwykle, po niedługim czasie wskazanego mordercę aresztowano, a prokurator potwierdził, że jasnowidz się nie pomylił. Poszukiwanie zakończone powodzeniem sprawiło, że organa ścigania nieoficjalnie wiele jeszcze razy prosiły go o pomoc w wykryciu sprawców przestępstw. Gdy wiadomość o jasnowidzącym z Prabut rozeszła się po kraju, dostał on zaproszenie od prof. Eugeniusza Wilczkowskiego na spotkanie, podczas którego pierwszy raz grono uczonych poddało go próbom mającym wyjaśnić zjawiska niepoznane dotąd przez naukę, ale więcej o eksperymentach naukowych – w innym rozdziale. Nie zawsze widzenie przekraczające granice czasu dotyczyło minionych zdarzeń czy przeszłości osób. Księdza-jasnowidza odwiedzała kobieta z Kętrzyna z synem, licealistą. Temu chłopcu powiedział kiedyś, jakie zadania czekają go na maturze. Przepowiednia sprawdziła się, a ówczesny licealista, Henryk Czajczyk, po maturze ukończył seminarium duchowne i w latach 1972-80, jako siódmy po o. Klimuszce, został proboszczem w Prabutach. Władze kościelne początkowo traktowały praktyki jasnowidza w habicie z obojętnością. Zdarzył się jednak przypadek, że nabrały większe-

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 47

22.04.2015 13:47


48

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

go szacunku dla jego zdolności. Wielkim echem w kręgach kościelnych, podobno nawet w Watykanie, odbiła się przepowiednia wypowiedziana w czerwcu 1947 roku, opisana przez Klimuszkę w książce Moje widzenie świata, utrwalona także we wspomnieniach franciszkanina, o. Cezara Barana, będącego świadkiem tego wydarzenia. Klimuszko służbowo przebywał w Olsztynie. Spotkał się tam z licznym gronem osób świeckich i duchownych, którzy wdawali się w dyskusje o jego niezwykłych zdolnościach. Korzystając z okazji, pytali o przyszłość w różnych sprawach. Ktoś zagadnął go o zmiany w Europie. „Pozostanie tylko król angielski i czterej królowie w kartach” – odparł żartobliwie. Ktoś inny spytał o losy Kościoła w najbliższym czasie. Odpowiedział: „Widzę niespodziewaną śmierć kard. Hlonda, 24 października. Przyczyną będą płuca, chyba grypę zaziębi. Po nim zaraz pójdzie do grobu drugi dygnitarz kościelny mniejszego kalibru”27. Cztery miesiące później, 24 października 1947 roku, kard. August Hlond, po operacji wyrostka robaczkowego, zmarł z powodu „silnego zapalenia płuc”. Tak brzmiał oficjalny komunikat. Czy taka była prawda? Prymas broniący Polski chrześcijańskiej był wielką przeszkodą dla budowniczych socjalistycznego państwa. Niektórzy historycy wątpią w śmierć prymasa z powodu choroby. 28 października, w drodze powrotnej z jego pogrzebu, w wypadku samochodowym na trasie Ostrów Mazowiecka – Łomża zginął ordynariusz łomżyński bp Stanisław Kostka Łukomski. Okoliczności tej katastrofy do dziś nie zostały wyjaśnione. Biskup Łukomski, pół roku wcześniej obchodzący pięćdziesięciolecie kapłaństwa, znany był ze swojej patriotycznej postawy. To on przewodniczył ceremonii pogrzebowej prymasa Hlonda. Był przewidywany na jego następcę. Od dawna znajdował się pod ścisłym nadzorem funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego jako „wrogo nastawiony do ustroju”, m.in. za utrzymywanie kontaktów z antykomunistycznym podziemiem. Dlatego mało kto wierzy, że śmiertelny wypadek zdarzył się bez ich pomocy28.

C. A. Klimuszko Moje widzenie świata, dz. cyt., s. 96. P. Szubarczyk, Niewyjaśniona śmierć biskupa [online] 28 października 2010 [dostęp:15 listopada 2010]. Dostępny w Bibuła. Pismo Niezależne: http://www.bibula. com/?p=27905. 27 28

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 48

22.04.2015 13:47


Widzenie poza czasem

49

Godny uwagi jest dodatkowy szczegół: Aleksander Sokołowski, kierowca biskupa przeżył wypadek i niedługo potem zaczął pracować w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego29. Trudne były to czasy. Minęło zaledwie kilka lat od zakończenia wojny, a w Polsce, z powodu uzależnienia od ZSRR, odczuwało się wyraźne podziały społeczeństwa. W okresie pozornego układania stosunków państwa z Kościołem, prawdziwym celem polityki wyznaniowej było zwalczanie wiary. We wrześniu 1945 roku rząd zerwał konkordat ze Stolicą Apostolską, wydał wiele zarządzeń antykościelnych, jak usunięcie ze szkół organizacji religijnych, pozbawienie zakonów instytucji opiekuńczo-wychowawczych, zakaz wydawania dziennika katolickiego. Prasa atakowała życie religijne, księży nie dopuszczano do więźniów, Kościołowi odebrano budynki, seminaria, ogrody, zakłady produkcyjne i inne dobra. Po sfałszowaniu wyników referendum walka z Kościołem stała się jeszcze bardziej widoczna. Zajmowały się tym wydziały społeczno-polityczne urzędów wojewódzkich, którym podlegały takie same w starostwach powiatowych. Prabucki proboszcz, cieszący się wielkim autorytetem w swoim otoczeniu, znany już prawie w całej Polsce z racji jasnowidzenia, nie mógł być dłużej tolerowany przez władze partyjno-państwowe. Od dawna bezpieka miała go na oku. W następnych latach jeszcze bardziej pogorszyły się stosunki państwa z Kościołem. W 1949 roku Stolica Apostolska wydała dekret mówiący o ekskomunice dla ludzi należących do partii komunistycznych. Reakcją polskich władz był Dekret o ochronie wolności sumienia i wyznania, w rzeczywistości sankcjonujący zwalczanie Kościoła. Wprowadzono kontrole finansowe w parafiach, zaostrzono przepisy o stowarzyszeniach i zgromadzeniach. W 1950 roku nastąpiła likwidacja Stowarzyszenia „Caritas”. Kościół boleśnie odczuwał prześladowanie. Powstał Urząd ds. Wyznań, w szkołach TPD zabroniono uczenia religii, a powszechnie wprowadzono ateizację młodzieży i dorosłych. Doszło nawet do szykanowania administratorów apostolskich, a w styczniu 1951 roku usunięto siłą wszystkich.

K. Zagozda, Koń (trojański) jaki jest, każdy widzi [online], 26 października 2013 [dostęp: 15 listopada 2013]. Dostępny w Konserwatyzm.pl. Portal Myśli Konserwatywnej: http://www.konserwatyzm.pl/artykul/11114/kon-trojanski-jaki-jest-kazdy-widzi. 29

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 49

22.04.2015 13:47


50

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

Bezpieka zastraszała społeczeństwo, w tym duchowieństwo. Władze państwowe zaczęły obsadzać stanowiska kościelne. W 1952 roku aresztowano biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, po nim abp. Eugeniusza Baziaka p.o. administratora archidiecezji krakowskiej i jego sufragana Stanisława Rosponda. W 1953 roku – prymasa Stefana Wyszyńskiego… Rok 1948 upłynął o. Andrzejowi jak zawsze pracowicie. Oprócz zwykłych obowiązków duszpasterskich przyjmował interesantów, rozdzielał dary z amerykańskich paczek UNRA. Nie wiadomo, co dotąd wiedział o obserwowaniu go przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Być może „duchem oka” przeczuwał, na co się zanosi. Tymczasem bezpieka starała się o to, żeby w najbliższym otoczeniu miał jak najgorszą opinię, a w końcu zaplanowała akcję zastraszenia, aresztowania czy może nawet usunięcia siłą charyzmatycznego kapłana. Na szczęście utrzymywał on bliskie kontakty z miejscowymi milicjantami, wśród których byli i tacy, którzy darzyli go szczerą sympatią. W pierwszych miesiącach pobytu w tym mieście nawet stołował się w kasynie milicyjnym przy ul. Grunwaldzkiej. Prawdopodobnie od któregoś z nich usłyszał o rosnącej nagonce na księdza. Pewnego dnia, było to w lecie 1949 roku, jeden z zaufanych milicjantów ostrzegł go, że Komenda Powiatowa MO w Iławie przekazała prabuckiej milicji wiadomość o planowanym aresztowaniu proboszcza. O okolicznościach jego wyjazdu z Prabut, Eugeniusz Zdanowicz napisał: „Wkrótce do drzwi plebanii prabuckiej zaczęli dobijać się ludziska z całej okolicy. Nie minęło czasu mało wiele, a podwórze parafialne zaludniło się, zatłoczyło. Czekający na swoją kolej przecież nie nabierali wody w usta, a przeciwnie, jak to się mówi – rozpuszczali języki. Niby to pogadywali sobie o zaginionych krewniakach, ale przecież te ich bardzo osobiste rozhowory gdzieś tam, w sposób naturalny zahaczały o politykę. No, wiadomo. A w takich chwilach łatwo o kontrrewolucyjną nieprawomyślność. Zaimportowana ze Wschodu władza, czego jak czego, ale nieprawomyślności nie zamierzała tolerować. Tymczasem do prabuckiego proboszcza najczystsza sanacyjna reakcja, specjalnie się nawet nie kryjąc, ściągała ze wszystkich stron. Można powiedzieć, że te nielegalne i wrogie zgromadzenia i nieustanne wiecowanie, dzień w dzień, od rana do nocy, spędzały miejscowej bezpiece sen z powiek. Jednakowoż nie zasypiała ona gruszek w popiele. I nie zawiodła klasowa czujność. Nad proboszczem i jego owieczkami roztoczono zdwojoną opiekę. Szef bez-

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 50

22.04.2015 13:47


Widzenie poza czasem

51

pieki chciał się jednak upewnić na górze, czy jego czujność i oddanie sprawie znajdzie zrozumienie. Okazało się, że znalazło! Ale wiadomo, sprawa delikatna wymagała subtelnego rozwiązania. Aresztowanie proboszcza w biały dzień, wobec tak licznych świadków, mogło przynieść nieoczekiwane skutki. Przyjęto więc sprawdzoną metodę czerezwyczajki [potoczna nazwa WCzK, organizacji poprzedzającej NKWD i KGB w Rosji – przyp. red.]: wroga ludu osaczy się późną nocą. Chyba jednak tajnych współpracowników musiały mieć obie strony, bo o. Andrzej został ostrzeżony na czas”30. W latach 70. o. Klimuszko opowiedział Wandzie Konarzewskiej, że pewnego dnia ostrzeżony przed obławą bezpieki szybko wyszedł z plebanii w przebraniu kobiety, niosąc dziecko na rękach. Jedna z oczekujących na werandzie kobiet dała mu je, oprócz chustki i spódnicy, dla lepszego kamuflażu. Wyszedł tylnym wyjściem i niezauważony przez nikogo przebiegł przez łąkę, ukrył się w domu sióstr zakonnych, bezhabitowych skrytek, sto metrów dalej, przy tej samej ulicy. Co stało się wieczorem tego dnia, wspomina Władysław Urbanowicz: „Ojciec Klimuszko przebrany za starca przyszedł do nas o godzinie 22.00. Cztery godziny przeczekał u moich ciotek Jadwigi i Anny, po czym około 2.00 w nocy przyjechał po niego furmanką Feliks Traczewski i odwiózł do Gdakowa na stację. Ciotki miały siostrę Apolonię, która kiedy o. Klimuszko przybył do Prabut, była jego gospodynią, stąd znał nasz dom i bez obawy przyszedł do nas przed wyjazdem”. Sąsiednią stację wybrano dla pewności, przeczuwając, że prabucką już obstawiła bezpieka. W jaki sposób proboszcz opuścił miasto, wiedzieli tylko pomagający mu w transporcie i organista Czesław Zelmański z żoną. Z powodu nieudanej akcji UB, tak utrzymują mieszkańcy Prabut, miejscowy komendant MO został karnie przeniesiony do Morąga. Wrócił w grudniu 1949 roku, po odejściu na własną prośbę z milicji. Rok później, 9 września 1949 roku, drugi prabucki zakonnik Zdzisław Piechowiak, szykanowany przez bezpiekę, w obawie o swoje życie, postarał się o przeniesienie z tego miasta31. E. Zdanowicz, Opowieści o ojcu Klimuszce, „Regiony. Dwutygodnik Elbląski”2000, nr 15. 31 P. Mielczarek, 50-lecie obecności i pracy duszpasterskiej franciszkanów…, art. cyt. 30

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 51

22.04.2015 13:47


52

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

Stanisław Prokop zapamiętał wieczór poprzedzający wyjazd wujka. Nie zanosiło się na nic nadzwyczajnego, tymczasem po całodziennej nieobecności – jak zwykle wujek przyjmował pacjentów – wieczorem przyszedł pożegnać się z krewniakiem. Nie mówił, gdzie wyjeżdża ani na jak długo. Następnego dnia, wcześnie rano na plebanię wpadło kilku ubeków. Pytali chłopca: „Kto ty jesteś? Gdzie wujek?” Dokładnie przeszukiwali całą plebanię, przesuwali meble, zrywali tapety…

POSTSCRIPTUM OD AUTORA Co naprawdę organa bezpieczeństwa zamierzały uczynić z charyzmatycznym zakonnikiem? Nie wiadomo. Po wielu latach trudno to udokumentować. Moje starania w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie i Gdańsku, a także w Archiwum Kurii Diecezjalnej w Elblągu nie przyniosły rezultatów. Dyrektor Oddziału IPN w Gdańsku, dr Mirosław Golon przypuszcza, że materiały operacyjne Urzędu Bezpieczeństwa z tego okresu zostały zniszczone. Poza wspomnieniami mieszkańców Prabut nie ma więc śladu po tajnych planach UB wobec słynnego zakonnika. Jedynym znakiem istnienia takowych jest publikacja Ojciec C. A. Klimuszko – patriota lokalny wykraczający ponad przeciętność, w której ks. dr Mieczysław Józefczyk pisze: „Dopóki władza komunistyczna nie okrzepła, kapłani mogli spokojnie pracować i pochylać się nad duchowymi i materialnymi troskami wiernych. Około roku 1948 Urząd Bezpieczeństwa zaczął przeprowadzać szczegółową ewidencję duchowieństwa, ze szczególnym uwzględnieniem działalności w czasie okupacji. W kręgu nam najbliższym o. Pracz-Praczyński został skazany na trzy lata więzienia za rzekomą «szeptaną propagandę». Nie udało się aresztowanie o. Andrzeja. Ubowcy w swoich dokumentach stwierdzają z ubolewaniem, że uciekł on w przeddzień zatrzymania”32. Autor zapewnił mnie, że widział takie dokumenty, jednak nie potrafił uściślić tej informacji.

Ojciec Andrzej Czesław Klimuszko – patriota lokalny wykraczający ponad przeciętność, pod red. J. Hochleitnera i A. Kilanowskiego, Elbląg 2006, s. 146. 32

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 52

22.04.2015 13:47


Dom, w którym urodził się o. Klimuszko.

Weronika, Emilia, Marianna, Albin, Teofil, Czesław.

Szkołę w Różanymstoku prowadzili księża salezjanie.

507A_Ojciec Klimuszko_wkładka.indd 1

16.04.2015 08:43


Odręczny wpis złożenia ślubów wieczystych przez Klimuszkę.

Łaskami słynący obraz Matki Boskiej Różanostockiej.

Czyszki, 1929 rok. Klimuszko pierwszy od lewej u dołu.

507A_Ojciec Klimuszko_wkładka.indd 2

16.04.2015 08:43


Prymicje w Różanymstoku.

Kościół Franciszkanów w Gnieźnie.

507A_Ojciec Klimuszko_wkładka.indd 3

Odbudowany kościół w Prabutach.

16.04.2015 08:43


Figura przy ul. Warszawskiej, ufundowana m.in. przez burmistrza i proboszcza.

I Komunia Święta w 1948 roku.

507A_Ojciec Klimuszko_wkładka.indd 4

16.04.2015 08:43


Profesor Kiewlicz Z zachowaniem największej tajemnicy o. Andrzej dojechał koleją do Warszawy. Prawdopodobnie na noc zatrzymał się w mieszkaniu na MDM-ie, do którego miał klucz od zaprzyjaźnionej osoby. Nazajutrz wyruszył na południe Polski. Bał się rozpoznania i aresztowania. Na szczęście nie był jeszcze postacią znaną z gazet, toteż zachowanie anonimowości nie sprawiło mu kłopotu. Prosto z Prabut, czy – jak wskazują na to niektóre relacje, w tym Wandy Konarzewskiej – po przeczekaniu pewnego czasu u znajomego proboszcza na podkarpackiej wsi, w końcu dotarł do Lubomierza koło Rabki. Tam przyjęli go bracia franciszkanie. Tylko oni znali jego prawdziwą tożsamość. Lubomierz to niewielka podhalańska wieś, która do XX wieku należała do parafii Niedźwiedź. Stoi tu kościół z 1915 roku pw. św. Józefa, obok plebania. Parafia powstała w 1919 roku, a od 1934 roku opiekę duszpasterską przejęli w niej franciszkanie. W 1943 roku trzej tutejsi zakonnicy zginęli wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu33. Historia kościoła i parafii w Lubomierzu [online], 24 sierpnia 2013 [dostęp: 19 września 2013]. Dostępny w Franciszkanie.pl. Serwis Informacyjny: http://www.lubomierz. franciszkanie.pl/historia.htm. 33

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 53

22.04.2015 13:47


54

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

Po przebudowie w latach 2011-2013 lubomierski stuletni kościół zmienił wygląd. Ma przedłużoną nawę główną, zmienioną konstrukcję wieży, ocieplone ściany. Tajemniczy przybysz zamieszkał w pokoiku na plebanii. Prawdopodobnie przez dłuższy czas nie pokazywał się poza miejscem ukrycia. A i potem rzadko kiedy wychodził. Jeśli już, to zawsze w cywilnym ubraniu. Niestety, po jego konspiracyjnym pobycie nie pozostał wpis w kronice parafialnej, nie ma też innej dokumentacji historycznej. Jedynie franciszkanin o. Zdzisław Gogola w swojej pracy magisterskiej dotyczącej dziejów parafii Lubomierz odnotował: „o. Czesław Kiewlicz, czyli o. Andrzej Klimuszko, w latach 1949-1953 ukrywał się u górali”. Józef Zapała, ojciec mieszkającej w Lubomierzu Ewy Krężel, był wójtem gminy Niedźwiedź, do której należała ta wieś. Pani Ewa zapamiętała postać tajemniczego „repatrianta ze Wschodu”, jednak była za mała, żeby rozumieć, co naprawdę się dzieje. Z czasem poznała fakty z odległych lat. Wspomina, że ten mężczyzna bardzo się kogoś bał, pewnie dlatego nie zawsze nocował w klasztorze, czasem w domach – u Wojtyczków, Mądrego i innych. Wójt, ryzykując życie swoje i rodziny, postarał się dla niego o fałszywe dokumenty wystawione na nazwisko Czesław Kiewlicz. Józef Zapała był odważnym człowiekiem. Narażając własne życie, w czasie okupacji nieraz uchronił Polaków i Żydów przed śmiercią. Klimuszko po wyjeździe z Prabut, gdzie spędził pracowite lata, dotkliwie odczuwał życie w samotności, do jakiego został zmuszony. Pomimo jednak osamotnienia i oderwania od aktywnego życia, nie osłabły jego siły psychiczne. Wspomina takie zdarzenie: „Patrzyłem pewnego dnia przez okno swego pokoju na robotników piłujących cyrkularką opałowe drewno. Nagle zobaczyłem i odczułem prawie dotykalnie, że jeden z nich za chwilę ciężko się skaleczy. Przeżywałem ciężkie napięcie nerwowe. Nie wiedziałem, jak mam postąpić. Ostrzec go, to tym prędzej zasugerowany może podsunąć rękę pod ostrze piły albo przerwie pracę, co znów spowoduje zamieszanie i niezadowolenie pracodawcy. Nie ostrzec, to znowu zdawało mi się, iż będę winnym jego nieszczęścia. Zaledwie upłynęły dwie minuty takiego napięcia, usłyszałem nagle przeraźliwy krzyk. Zobaczyłem, że jeden z pracowników trzyma w dół zwisającą rękę z odciętym prawie całkowicie palcem,

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 54

22.04.2015 13:47


Profesor Kiewlicz

55

z którego broczy obficie krew. Stało się to, co miało się stać i co widziałem w swej wizji”34. Obecność jasnowidza nie mogła długo pozostać w tajemnicy. Po paru miesiącach odwiedzali go najpierw bliscy znajomi, potem też osoby potrzebujące pomocy, rekomendowane przez zakonników. Wśród jego gości bywał tu, mieszkający w Zakopanem znany pisarz Kornel Makuszyński. Któregoś dnia franciszkanina odwiedził też prof. Józef Tobiasz z Krakowa, poszukujący cennej, zaginionej książki o życiu królowej Jadwigi. Ich spotkanie przedłużyło się, o czym o. Klimuszko pisze: „W toku naszej rozmowy na różne tematy historyczne profesor podsunął mi sugestywne pytanie, co mogą kryć w sobie podziemia pod prezbiterium katedry na Wawelu? Zacząłem się koncentrować. Wtem wyłonił się przed moim wzrokiem wąski korytarz, idący od absydy, obok pierwszego filara po prawej stronie wielkiego ołtarza (po naszej lewej ręce, patrząc na ołtarz) skręcający ku nawie bocznej. Zdziwiłem się anomalią widzenia. Przecież, o ile pamiętam z historii sztuki, w budownictwie katedr czegoś takiego się nie spotyka. Bo i jaki byłby tego cel. To by osłabiało podstawę filara. Pośrodku linii magistralnej prezbiterium wskazałem pod ziemią dwa małe przedmioty. Były to, jak się później okazało, przedmioty królewskie: sygnet i małe berło”35. Niedługo potem, gdy rozkopywano prezbiterium katedry, Klimuszko pojechał do Krakowa specjalnie, by przekonać się, czy jego wizja była prawdziwa. I tym razem się nie pomylił. Zdziwiło go tylko, jakim sposobem przedmioty leżące setki lat pod ziemią mogą mu się ukazywać na żądanie? To przecież całkiem coś innego niż naturalne – jego zdaniem – odczytywanie ludzkich losów z fotografii. Mając dużo wolnego czasu, Klimuszko poświęcił się pracy pisarskiej. W lubomierskim klasztorze powstała seria jego kazań, Nowenna do św. Antoniego oraz Podręcznik dla rekolekcjonistów, o czym będzie jeszcze mowa. Czas wypełniało mu także malowanie obrazów. Jeden z takich, które powstały wówczas – widok kościoła w Lubomierzu – pozostał na plebanii. Inny – Chrystus modlący się w Ogrójcu – podarował wójtowi Zapale. Teraz ta rodzinna pamiątka zdobi ścianę w domu córki wójta. 34 35

C. A. Klimuszko, Moje widzenie świata, dz. cyt., s. 78. Tamże, s. 93.

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 55

22.04.2015 13:47


56

OJCIEC KLIMUSZKO ZNANY I NIEZNANY

„W moim życiu był to najtrudniejszy okres, ale i najbardziej niezwykły – zwierzył się po latach Wandzie Konarzewskiej. – Sam nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Dosłownie nie mogłem rozmawiać z nikim, bo od razu widziałem ciąg obrazów jego życia. To ujawniało się spontanicznie, chciałem czy nie chciałem”. Po czteroletnim pobycie w małej wiosce dla nikogo nie było już tajemnicą, kim naprawdę jest profesor Kiewlicz. Ze strony bezpieki wokół jego osoby panował pozorny spokój. I on sam nie odczuwał zagrożenia, choć na pewno Urząd Bezpieczeństwa nie spuszczał z niego oka. W 1952 roku o. Andrzej zdecydował się opuścić klasztor i wrócić do pracy duszpasterskiej. W znalezieniu nowego miejsca i objęcia parafii – jak przekonuje red. Wanda Konarzewska – dopomógł mu nie byle kto, bo sam ks. dr Karol Wojtyła, krakowski kapłan i pracownik naukowy, ceniony przez kard. Adama Sapiehę, a po jego śmierci – przez abp. Eugeniusza Baziaka. Interesował się o. Klimuszką także w następnych latach, już będąc kardynałem. Czy doszło do ich osobistego spotkania? Niewykluczone, jednak nie ma na to dowodu – o czym zapewnił autora metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, najbliższy współpracownik kard. Wojtyły z tego okresu36.

36

List kard. S. Dziwisza do K. Kamińskiego z 5 lipca 2006, oryginał w archiwum autora.

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 56

22.04.2015 13:47


Spis treści

Słowo wstępne . . . . . . . . . Dzieciństwo . . . . . . . . . . W blasku Różanostockiej . . . . . Pod opieką Macierzy Polskiej . . . Po habit do Lwowa . . . . . . . Wstrząs na całe życie . . . . . . Pracowity proboszcz . . . . . . Widzenie poza czasem . . . . . . Profesor Kiewlicz . . . . . . . . Kwietniki . . . . . . . . . . . . Wyszogród . . . . . . . . . . . Nieszawa . . . . . . . . . . . Na celowniku . . . . . . . . . . Pierwsze lata w Elblągu . . . . . Zakazana literatura . . . . . . . Burza nad jasnowidzeniem . . . . Powróćmy do ziół . . . . . . . . „Przeoczenie” . . . . . . . . . Poszukiwania w innym wymiarze . Kongres w Monte Carlo . . . . . Jedyna przystań: przyroda . . . .

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 277

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . 7 . . 11 . 15 . 19 . 23 . 27 . . 35 . 43 . 53 . 57 . 65 . . 67 . 77 . 83 . 91 . 99 . 109 . 113 . 117 . 127 . 131

22.04.2015 13:48


Co mógłby dopisać . . . . . „Jasnowidz z górki” . . . . . Co nas spotka? . . . . . . . Spełniłem tylko wolę Bożą . . Ekshumacja . . . . . . . . Honorowy Obywatel Elbląga . Znany i nieznany . . . . . . Zatarte ślady . . . . . . . . Odmienił ich życie . . . . . Listy . . . . . . . . . . . Kazania . . . . . . . . . . Na stos czy na ołtarze? . . . Ojciec Lucjusz . . . . . . . Ziółka od Klimuszki . . . . . Franciszkańska dusza . . . . Bibliografia . . . . . . . . .

507A_Ojciec Klimuszko_srodek.indd 278

. . . .

. . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . .

. . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . .

. . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . .

. . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . .

. . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . .

. . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . .

. . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . .

141 145 151 161 169 175 181 205 209 217 221 239 257 261 263 267

22.04.2015 13:48



Czesław Andrzej Klimuszko to postać ogólnie znana. Wiemy, że był zakonnikiem służącym Bogu i ludziom. Z fotografii odczytywał historię życia i choroby. Leczył ziołami i wykonywał masaże, udzielał rad, jak żyć zgodnie z Bogiem i naturą. Dzięki zdolnościom jasnowidzenia pomagał pogrążonym w bólu odnaleźć bliskich. Miał też swoje słabości… Jedni oskarżają go o okultyzm, a inni wpisują go na listę świętych, takich jak np. św. Jan Bosko czy św. Ojciec Pio. Skoro wzbudza tyle kontrowersji, jak wytłumaczyć fenomen jego popularności? Czy naprawdę znamy o. Klimuszkę?

KRZYSZTOF KAMIŃSKI – absolwent studiów technicznych i dziennikarskich, reporter o bogatym dorobku zawodowym, popularyzator medycyny naturalnej i ekologii. Członek Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Wydawca kwartalnika Porady na Zdrowie. Zafascynowany postacią o. Czesława Andrzeja Klimuszki, napisał o nim już wcześniej trzy książki: O. C. A. Klimuszko – zielarz – jasnowidz – uzdrowiciel (1996), Franciszkanin z Elbląga (2004), Ojciec Klimuszko. Życie i legenda (2008). Dokumentowanie życia wybitnego franciszkanina stało się największą przygodą dziennikarską autora. I tak powstała niniejsza książka, która jest najobszerniejszą biografią o. Klimuszki.

www.edycja.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.