O więcej niż życie. Biografia w zarysie

Page 1

Na okładce wykorzystano czcionkę Antykwa Półtawskiego (Antykwa Polska), opracowaną przez Adama Półtawskiego (1881-1952), ojca Andrzeja Półtawskiego, męża autorki książki

Autor projektu: ks. Tomasz Lubaś SSP

Wybór i opracowanie tekstów: ks. Tomasz Lubaś SSP, ks. Sławomir Sznurkowski SSP, Ewa Ablewicz-Rzeczkowska

Redakcja: Ewa Ablewicz-Rzeczkowska

Wybór i opisy zdjęć oraz współpraca redakcyjna: ks. Daniel Łuka SSP

Korekta: Ewelina Michniowska-Addario

Skład i łamanie: Tomasz Mstowski

Projekt okładki: Amadeusz Targoński

Zdjęcie na okładce: Wanda Półtawska na Starym Rynku w Poznaniu, 26 kwietnia 2010 r. Archiwum prywatne Wandy Półtawskiej

ISBN 978-83-8131-429-9

© Edycja Świętego Pawła, 2023 ul. Św. Pawła 13/15 • 42-221 Częstochowa tel. 34.362.06.89 • e-mail: edycja@edycja.com.pl www.edycja.com.pl

Dystrybucja:

Centrum Logistyczne Edycji Świętego Pawła ul. Hutnicza 46 • 42-263 Wrzosowa k. Częstochowy tel. 34.366.15.50 • e-mail: dystrybucja@edycja.com.pl

Księgarnia internetowa: www.edycja.pl

SKRÓTY:

BR – Beskidzkie rekolekcje

BRBBS – By rodzina była Bogiem silna…

GD – Genealogia divina

EI – Eros et iuventus

FDŻ – Filozofia dla życia

IBS – I boję się snów

IV – In vitro. Zagrożona godność

JP – Jeden pokój

LUSS – Lekarzu, ulecz sam siebie!

MZMS – Mig awki z mojej szuflady

PNM – Przed nami miłość…

PP – Z prądem i pod prąd

SR – Stare rachunki

SŻ – Samo życie

UK – Uczcie się kochać

Wanda Półtawska w swoim mieszkaniu w Krakowie, sierpień 2008 r.

Od dłuższego czasu wszędzie, gdzie bywam, jestem najstarsza i czasem myślę, że osoby, które mnie odwiedzają, to trochę tak, jakby oglądały eksponaty w muzeum! Słyszę życzenia „wszystkiego najlepszego” i „wszelkiej pomyślności”, itp., powielane wielokrotnie, i oczywiście muszę robić „bilans życia”, mając wrażenie, że już napisali mi klepsydrę. Rozmyślam o tym, co widzę, oraz o tym, co pamiętam – i patrząc na ludzi teraz, współczuję im: widzę degradację ludzkości i słyszę narzekania.

Wiem, że mogłoby być inaczej, bo po prostu było inaczej i też jest naprawdę inaczej, tylko trzeba to zobaczyć i zrozumieć, że człowieczeństwo jest zadaniem do spełnienia. Nikt nie rodzi się ani świętym, ani zbrodniarzem – ale przez życie staje się (Jubileusz [w:] „Źródło” nr 48/2019, s. 16).

Jak powstała ta książka

„Zawsze wiedziałam, że najbardziej nieprawdopodobne rzeczy zdarzają się właśnie w życiu, w prawdziwym życiu; że żadna wyobraźnia nie potrafi stworzyć tego, co daje ludziom tak zwane zwyczajne życie” – pisze dr Wanda Półtawska w jednym z fragmentów tej książki.

Słowa te można odnieść do całego życia Pani Doktor. Szczęśliwe dzieciństwo i spędzona w szkole sióstr urszulanek młodość, przerwana wybuchem wojny; wyrok śmierci za działalność w Szarych Szeregach, cztery lata przeżyte w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück i przeprowadzona tam przez niemieckich lekarzy operacja pseudomedyczna; decyzja o studiach medycznych podjęta w trupiarni obozu Neustadt-Glewe (po uznaniu przez lekarza za zmarłą); cudowne uzdrowienie z choroby nowotworowej za wstawiennictwem Ojca Pio, kilkudziesięcioletnia współpraca z ks. Karolem Wojtyłą, biskupem, arcybiskupem, kardynałem i wreszcie papieżem Janem Pawłem II, wszechstronna pomoc udzielona niezliczonym tysiącom ludzi; pomysł Deklaracji Wiary medyków; 73 lata małżeństwa z prof. Andrzejem Półtawskim, wybitnym filozofem i łaska ponad 100 lat stale aktywnego życia – to tylko niektóre wątki wyjątkowej historii życia, które mogłoby posłużyć za scenariusz nie tylko jednego filmu, ale całego serialu.

Doktor Wanda Półtawska jest autorką wielu książek, opublikowała setki artykułów i wykładów. Edycja Świętego Pawła od ponad 25 lat jest wydawcą

– 7 –

publikacji dr Półtawskiej. Po wielu latach współpracy z tak Dostojną Autorką postanowiliśmy przedstawić czytelnikom swego rodzaju jej biografię. Przygotowaliśmy publikację złożoną z wybranych biograficznych wątków i wspomnień Pani Doktor, zawartych w jej książkach, artykułach, wykładach i wypowiedziach. Zdajemy sobie sprawę, że życie i działalność dr Wandy Półtawskiej to ocean wyjątkowych wydarzeń i wątków, których nie sposób ukazać w jednej publikacji. Chcemy, aby O więcej niż życie było prezentem Edycji Świętego Pawła i formą wdzięczności wobec Pani Doktor nie tylko za owocną współpracę wydawniczą, ale też za łączącą nas długoletnią przyjaźń.

O więcej niż życie to pierwotny tytuł pamiętnika dr Półtawskiej z Ravensbrück, który obecnie jest znany jako I boję się snów. Został on wybrany dla tej książki, ponieważ nie tylko w lagrze, ale również potem całym swoim życiem Pani Doktor świadczyła i świadczy, że tajemnicą prawdziwego szczęścia na ziemi jest zachowanie ludzkiej godności i świadomość, że człowiek został stworzony do życia wiecznego w niebie. Niniejsza publikacja to wybór tekstów dokonany przez osoby trzecie. Jej forma jest niejednorodna, ponieważ autobiograficzne wątki Pani Doktor są wybrane z jej – napisanych z wybitnym talentem – tekstów należących do wielu gatunków literackich (literatura faktu), publicystycznych i popularnonaukowych. Choć poszczególne fragmenty wyszły spod pióra dr Półtawskiej, a książka powstała z jej akceptacją, choć Pani Doktor z myślą o tej książce wyjęła z szuflady kilka niepublikowanych wcześniej tekstów, a kilka dopowiedziała i zgodziła się dołączyć zdjęcia ze swojego archiwum, nie jest to biografia w sensie dosłownym. Publikacja jest przeznaczona przede wszystkim dla czytelników, którzy nie zetknęli się jeszcze z osobą i dorobkiem Pani Doktor lub zetknęli w niewielkim stopniu. Czytelnik otrzymuje małe kompendium działalności dr Wandy Półtawskiej, z którego może

– 8 –
Ksiądz Tomasz Lubaś z Wandą Półtawską, Watykan, 13 lutego 2010 r.

zaczerpnąć wiele cennych wskazówek, w myśl łacińskiego przysłowia, że historia jest nauczycielką życia.

O więcej niż życie ukazuje godną podziwu współpracę Pani Doktor z działaniem Bożej Opatrzności w służbie Polsce i Kościołowi. Szczególnie w najbardziej dramatycznych momentach jej życia Pan Bóg wymagał od niej niezwykłego posłuszeństwa Jego trudnej woli. Swoją wiernością Bożym przykazaniom oraz determinacją w obronie życia i rodziny, wytrwałym nauczaniem personalizmu – antropologii chrześcijańskiej w ujęciu Karola Wojtyły, dr Wanda Półtawska daje nam niezwykle praktyczną lekcję oraz drogowskaz, jak wygrać życie, które jest „drogą do nieba”. Nie przypadkiem na drugie imię ma Wiktoria.

Ufamy, że publikacja zostanie przyjęta nie tylko jako fascynująca historia życia niezwykłego lekarza, ale przede wszystkim jako świadectwo osoby kochającej ludzi, wiernie stającej w obronie życia i niestrudzenie zabiegającej o niebo dla tych, których Pan Bóg postawił na jej drodze, nierozmawiającej z ludźmi o „byle czym”… Liczymy również, że stanie się ona inspiracją, abyśmy na tej ziemi walczyli o więcej niż życie i uwierzyli, że od ciosów Szatana silniejsza jest miłość Boga i Jego miłosierdzie.

Rzym, 25 stycznia 2023 r.

– 9 –

24 XI sobota

Noc – jestem zdrowa, ale zupełnie przestałam spać. Noc w noc czekam na bóle, które nie nadchodzą, i to mnie przeraża. Gdy Chrystus czynił cuda, ludzie byli przerażeni, teraz to rozumiem, musieli się bać.

Jest mi strasznie ciężko, brzmi to jak paradoks. Gdy czekałam na operację, kalectwo, może śmierć, narastał mój niepokój. Tamto było trudne, ale zrozumiałe, to niezrozumiałe przeraża – jest ponad pojęcie, zburzyło wszystkie moje koncepcje.

Bóg robi ze mną co chce – nigdy tak jaskrawo nie czułam swojej zależności od Boga. To wszystko, co nas otacza, jest w Jego rękach. Jest we mnie coś jak sprzeciw, chcę zachować coś swojego. Miałam swój ból, swoją wolę poddania, a teraz nie mam nic. Boże, daruj ten brak wdzięczności i tę pychę człowieczą! Napełnij sobą, Boże, moje serce pyszne! (BR, s. 64-76).

4 XII wtorek noc

Boję się wierzyć w cud i w nocnej ciszy czekam na znany ból, ale ból nie nadchodzi. Moje ciało, moje dziwne ciało! Odkupione, nowo narodzone!

Ale nie mogę się modlić, jest we mnie jakaś niemożność, może chodzi o to, żebym zrozumiała, że sama nic, ale to nic nie mogę?

Oczyszczenie…

Powtarzam sobie: „Nie jestem sama, nie jestem sama” – i myśl ta jest jak źródlana woda.

Sobór – wielkie sprawy, przy których człowiek się nie liczy. Gdybym mogła, jak dziecko, oddać się ufnie w Boże ręce! Ale nie mogę (BR, s. 78).

7 grudnia (1962) przyszedł list Brata z 26 listopada:

(…) za przywrócenie zdrowia Dusi dziękujemy – obyśmy umieli tak samo dziękować, jak umiemy prosić. Wdzięczność zawsze w szczególnie bliski sposób stawia nas wobec Osoby. A poza tym znów ten sam problem: trzeba umieć jakoś tę łaskę wporządkować w swoje życie, powoli odkrywając coraz głębiej jej znaczenie w całości życia i powołania. To jest jakby dalszy ciąg wdzięczności lub nawet po prostu jej właściwa głębia i pełnia. Chyba tak też jest w stosunkach pomiędzy ludźmi (BR, s. 79).

– 211 –

Napisałeś, żebyśmy umieli tak samo dziękować, jak prosić, ale ja o swoje zdrowie nie prosiłam, nie prosiłam o cud. Nie umiałabym uwierzyć w cud i nie umiem przeżyć cudu.

Właśnie o to chodzi: ja nie umiem przeżyć cudu – dlaczego? Usiłuję zrobić analizę. Chyba coś się we mnie buntuje przeciwko takiemu „manipulowaniu” mną. A fakt uzdrowienia, zamiast rzucić mnie na kolana z wdzięcznością dla Boga, wzbudził we mnie bunt.

A piszesz: Trzeba umieć tę łaskę wporządkować w swoje życie, powoli odkrywając coraz głębiej jej znaczenie. Powoli…

Może tylko powinnam przeczekać siebie.

Boję się tego Boga, który uderzył we mnie mocą, i choć była to moc dobra, przecież powstał we mnie lęk, który przesłonił wdzięczność. Jestem ogłuszona tym doświadczeniem łaski. Uderzona… nie wiem, jak to wyrazić (BR, s. 81).

Boże, daruj, że nie umiem zwyczajnie, jak dziecko, dziękować. Nie potrafię inaczej. Na razie odsuwam tę myśl, że to był cud, że jestem cudownie uzdrowiona. Łatwiej mi tak.

Chowam to na dno duszy i przepraszam za to Boga, ale też pokazuję Mu to, pokazuję siebie…

Całą (BR, s. 82).

Nie mogę się powstrzymać od pewnego bilansu – ks. Tadeusz powiedział kiedyś do mnie: „Dzięki Bogu, wszystko w Twoim życiu obraca się na dobre, Bogu niech będą za to dzięki”. Wszystko obraca się na dobre nie tylko w moim życiu, ale w każdym życiu, bo Bóg życiem rządzi.

Chcę zrobić wszystko, co może zrobić człowiek, żeby być blisko Boga. Benedicat anima mea Dominum… 72 (BR, s. 106).

W sprawie mojego uzdrowienia za wstawiennictwem Ojca Pio opublikowano już następujące dokumenty:

72 Benedicat anima mea Dominum… (łac.) – Błogosław duszo moja Pana…

– 212 –

Rzym, 17 XI 1962

Wielebny Ojcze, proszę o modlitwę w intencji czterdziestoletniej matki czterech córek z Krakowa w Polsce (podczas ostatniej wojny przebywała pięć lat w obozie koncentracyjnym w Niemczech), obecnie ciężko chorej na raka i będącej w niebezpieczeństwie utraty życia: aby Bóg przez Wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy okazał swoje miłosierdzie jej samej i jej rodzinie.

w Chrystusie, bardzo zobowiązany

+ Karol Wojtyła

Biskup Tytularny Ombi

Wikariusz Kapitulny Krakowa

w Polsce

Wielebny Ojcze, kobieta z Krakowa w Polsce, matka czterech córek, dnia 21 listopada, jeszcze przed operacją chirurgiczną niespodziewanie odzyskała zdrowie. Bogu niech będą dzięki. Także Tobie, Wielebny Ojcze, serdecznie dziękuję w imieniu jej własnym, jej męża i całej rodziny.

W Chrystusie + Karol Wojtyła

Wikariusz Kapitulny Krakowa

Rzym, 28 XI 1962

Po latach, gdy Krakowski Biskup był już na Stolicy Piotrowej, dowiedziałam się od człowieka, który pierwszy listy doręczał, że Ojciec Pio powiedział tylko: „Na to nie można powiedzieć nie” (Padre Pio, święty naszych czasów [w:] „Źródło”

nr 45/1998, s. 14).

– 213 –

List bp. Karola Wojtyły do Ojca Pio z prośbą o modlitwę za Wandę Półtawską i podziękowanie za wstawiennictwo modlitewne.

Spotkanie z Ojcem Pio

Artykuły różnych dziennikarzy sprowokowały mnie do napisania tego świadectwa, a przede wszystkim artykuł dr. Gherarda Leone’a zawarty w numerze specjalnym La Casa Sollievo della sofferenza („Dom Ulgi w Cierpieniu”) poświęconym wizycie Ojca Świętego Jana Pawła II w San Giovanni Rotondo, w setną rocznicę urodzin Ojca Pio. W numerze 4-6 z 1987 r., na stronie 24, cytując listy Ojca Świętego do Padre Pio, autor napisał: „i tu się kończy historia doktor Półtawskiej”.

A dla mnie było zupełnie inaczej: dla mnie właśnie wtedy sprawa Ojca Pio w moim życiu się zaczęła. Nie wiedziałam nic o listach abp. Karola Wojtyły –leżałam wtedy w szpitalu, gotowa na ciężką operację, po której miałam szansę przeżyć rok lub półtora do przerzutów. Nie modliłam się o cud, ale chciałam operacji, bo chciałam żyć jak najdłużej, ponieważ miałam małe dzieci. Mój przyjaciel, Profesor N., po zbadaniu mnie powiedział: „No, jest może 5% możliwości, że to nie rak; to się okaże po zabiegu”.

Ale zabiegu nie było, bo w ostatniej chwili okazało się, że naciek zniknął, więc myślałam, że to te 5%.

Dopiero w domu dowiedziałam się o tych listach do Ojca Pio, ale prawdę mówiąc, nie byłam pewna. Nie pytałam o nic i wolałam to zamknąć. Dziś myślę, że Pan Bóg jest tak delikatny i tak subtelny w działaniu, że nie chce zmuszać człowieka do wdzięczności i do wiary w rzeczy trudne do uwierzenia.

Zamknęłam ten rozdział, ale było we mnie to pytanie: „Jak to naprawdę było?”. Drążyło mnie.

Któż jest ten Padre Pio? W tym czasie w Polsce nie było wiele wiadomo: jakiś tam włoski mnich, gdzieś daleko. Ale gdy w 1967 r. niespodziewanie dla mnie znalazłam się w Italii – wracając z Ameryki po udanej operacji z innego powodu – miałam okazję zwiedzać Rzym i piękną Italię. Nagle zdecydowałam, że ja muszę pojechać i zobaczyć tego Ojca Pio.

Pojechałam do San Giovanni Rotondo w maju 1967 r. pociągiem. Zajechałam wieczorem i już pod kościołem zobaczyłam tłumy ludzi. Jak tu się dostać do środka, żeby go widzieć? Chodziłam po placu i myślałam, jak to zrobić. Wyszedł jakiś braciszek73, więc podeszłam do niego i mówię, że ja jestem z tak

O.

„Źródło” nr 18/1999 , s. 8.

– 215 –
73 Tarcisio, kapucyn, późniejszy wielki przyjaciel dr Półtawskiej, patrz: Spojrzenie [w:]

daleka, z Polski, i że po raz pierwszy od 10 lat dostałam paszport, i że pewnie nigdy więcej nie będę miała okazji być.

– Co zrobić, żeby zobaczyć z bliska Ojca Pio?

Popatrzył na mnie i zapytał:

– Z Polski?

– Tak, z Krakowa!

Zastanowił się, a potem powiedział:

– Niech pani przyjdzie o piątej rano do tej furtki.

Przyszłam o piątej rano. Pod bramą kościoła tłum, ale braciszek był i wprowadził mnie od tyłu, wprost do prezbiterium. Byłam blisko ołtarza. Ojciec Pio odprawiał Mszę św. siedząc, gdyż chodził z trudem. Na rękach miał rękawiczki, które zdjął podczas podniesienia. Na bandażach, które miał, widać było rdzawe plamy – byłam tak blisko, że mogłam to widzieć. Ale nawet nie to mną wstrząsnęło, ile to, jak ten stary mnich odprawiał Mszę św. Właściwie pierwszy raz w życiu widziałam, że jest to ofiara krwi! Zawsze o Mszy św. mówi się: „bezkrwawa ofiara”, ale tu była męka: na czole miał pot, cierpiał – ten człowiek cierpiał. Z racji zawodu jestem dość obeznana z objawami bólu. Ojciec Pio był blady, a na czole miał krople potu. Drżące ręce i to skupione spojrzenie skierowane nie do ludzi, ale do Hostii trzymanej w ręku.

Takiego skupienia i takiej koncentracji w spojrzeniu nie widziałam u nikogo, choć nieraz miałam okazję obserwować kapłanów sprawujących Najświętszą Ofiarę. To było inaczej – ten człowiek cierpiał fizycznie! Trwało to długo, choć nie dłużyło się… Ludzie milczeli, a kościół pełen ludzi jakby zastygł, zarażony tym skupieniem tego dziwnego człowieka.

A po Mszy św. Ojciec Pio przechodził koło mnie do zakrystii. Zatrzymał się przez chwilę, wodził oczami po obecnych, a potem skierował się wprost do mnie.

Podszedł, uśmiechnął się, pogłaskał mnie po głowie i powiedział: – Allora, va bene? (A więc w porządku?) – i popatrzył mi w oczy.

To spojrzenie mam w sobie – i tego spojrzenia nie da się opisać. A ja nagle wiedziałam, że On mnie rozpoznał i że to właśnie on przyczynił się do tych pięciu procent tam, wtedy – na oddziale onkologii!

Spojrzenie i uśmiech jakby trochę figlarny…

Kobiety rzuciły się do mnie:

– Co pani zrobiła, że do pani podszedł, pogłaskał?

– 216 –

One z kolei chciały dotknąć mojej głowy.

– Nic, nic nie zrobiłam, przyjechałam z Polski.

Powtarzały: „z Polski, z daleka” (wtedy nie było tylu Polaków w Italii, co dziś).

Czułam i czuję do dziś dotyk tej dłoni na mojej głowie. Zrozumiałam i rozumiem do dziś to spojrzenie przenikające do głębi serca – i noszę je w sobie.

Myślę, że każdy człowiek, na którego spojrzał ten człowiek, nie może tego spojrzenia zapomnieć – zresztą dziś rozmawiam z ludźmi, którzy się czują jego dziećmi: wszyscy znają to spojrzenie, choć mało kto umie je opisać.

Ja nie potrafię – nie znajduję adekwatnych słów – bo to wydaje się takie proste: no, spojrzał. Ale ja wiedziałam przez to spojrzenie, że on mnie zna. Patrzył jak… jak na swoje – jakby to wyrazić, trudno powiedzieć – swoje dziecko… Ale ja odebrałam poczucie przynależności – więzi niezwykłej. W jakimś sensie poczułam, że on jest mój – kto mój? W jakimś znaczeniu odebrałam świadomość więzi – takiej, której opisać się nie da.

– 217 –
Ojciec Pio – mój prywatny święty. W krakowskim mieszkaniu, 2002 r.

Czasem mówię, trochę żartując: „Mój prywatny Święty” – ale to właściwie nie jest żart, to „Mój” odebrałam właśnie wtedy. Wtedy Padre Pio wszedł w moje życie w sposób przeze mnie uświadomiony. Serdeczny dotyk jego ręki, czuły gest: pogłaskanie po głowie to niby nic takiego, a ileż ma treści! (PP, s. 339-342).

Z notatek dla Brata:

11 V 1967 czwartek wieczór, San Giovanni Rotondo Fakt, że jestem tutaj, do głębi mnie wzrusza.

Miasteczko wysoko w górach, małe, kościół teraz zamknięty – nie wiem, jaki w środku. Nieszczególny, trochę podobny z frontu do Asyżu. Kapucyni z brodami. Niezliczona ilość kramów z Ojcem Pio – biedny, rozdrapany między ludzką ciekawość i zachłanność. Nie może ukryć swojej miłości do Boga.

Czego oczekuję? Bo przecież oczekuję – bardzo wyraźnie. To był Twój pomysł, żeby tu być, ale są ze mną trzy siostry (…). Wątpię, czy potrafię spać, mamy wyjść o 4.00 rano, Msza św. jest o 5.00.

Nie mogę uwierzyć, że tu jestem.

12 maja 1967, San Giovanni Rotondo

Długi dzień! Wyszłyśmy o 3.30, od 4.00 stałyśmy w kolejce pod kościołem, słońce wschodziło – ślicznie. Potem w szturmie w otwarte o 5.00 drzwi, urwali mi guziki. Ale miejsce w kościele świetne, blisko ołtarza.

Jest we mnie tak, że nie znajduję słów, nie chcę nic pisać, nie chcę nikomu mówić… ale… teraz dopiero na pewno wiem, co się stało w listopadzie 1962. Wiem – ale jak to wyrazić. Brak słów – no i teraz jest we mnie wreszcie uciszenie. Padre Pio jak z fotografii, ale stary już i zmęczony – po podniesieniu wkłada rękawiczki.

Ksiądz dotrzymał słowa – postawił nas w korytarzyku, same, koło drzwi, z których wyjdzie Padre Pio.

Wreszcie wyszedł o 7.30 i patrzy wprost na mnie. Klęczę i patrzę na niego, i wszystko zapomniałam, tylko uśmiecham się. Idzie wprost ku mnie – położył kolejno każdej rękę na głowie – do mnie powiedział: „Va bene?”. Kobieta obok

– 218 –

  

nas rozpłakała się i mówi, że tyle razy tu była, a nigdy nikogo nie dotknął, że mamy szczęście. Wiem, że to było dla mnie – nikt mi tego nie wytłumaczy. To przeze mnie pogłaskał także zakonnice. Ale to było dla mnie – rozpoznał mnie. I teraz jest we mnie wreszcie uciszenie (BR, s. 253-254).

No i zaczęło się.

Wróciłam do Polski i miałam poczucie, że mam swojego świętego. O świętości tego człowieka byłam całkowicie przekonana. Och, naturalnie, nie był to święty kanonizowany, ale to formalne stwierdzenie nie było mi osobiście potrzebne. Zresztą żył jeszcze, a nie kanonizuje się nikogo za życia! Wróciłam z przekonaniem, że miałam takie spotkanie, którego opisać się nie da. Ale zarazem miałam jakby przeczucie, że to spotkanie jest jakimś początkiem (PP, s. 342).

Ojciec Pio – mój prywatny święty

Ojciec Pio jest moim prywatnym świętym. Co to znaczy? Żeby zrozumieć, co to znaczy, trzeba być człowiekiem wierzącym – wierzyć w „świętych obcowanie”. Taki akt wiary daje własny kontakt z niebem, z jakimś szczególnym, wybranym świętym. Mówienie o tym komuś, kto nie wierzy, to jest jak mówienie ślepemu o kolorach. Dla mnie jest to kontakt ze znaną mi osobą. Po prostu on mnie zna, a ja coś o nim wiem. Ojciec Pio wszedł w historię mojego życia i jest w nim. Życie jest procesem, a to, co wpływa głęboko na sens życia, zostaje na zawsze i trwa w nim po prostu w każdej chwili.

Na jesieni 1967 r. byłam w miasteczku K., wezwana do sądu jako biegły. Wygłosiłam swoją opinię, skończyłam pracę w sądzie i do pociągu zostało mi parę godzin. Poszłam do parku. Był piękny, słoneczny dzień, a ja miałam książkę, więc zaczęłam czytać.

Po chwili jakaś kobieta nieśmiało podeszła do mnie, pytając:

– Przepraszam, czy pani jest doktor Półtawska?

– Tak – powiedziałam.

– Ach, bardzo panią proszę, moja siostra jest chora i ona tak bardzo pragnie panią doktor zobaczyć i poradzić się.

– 219 –

Zapytałam, gdzie to jest. Niedaleko. Poszłam, gdyż nic nie stało na przeszkodzie – miałam czas. Weszłam do ciemnej izby – a może nie była tak ciemna, ale ja wchodziłam ze słońca. Kobieta powiedziała do siostry, która leżała w łóżku:

Kochana, przyprowadziłam ci panią doktor.

– Tak wiem – mówi tamta – Ojciec Pio powiedział mi, że pani przyjdzie.

– Ojciec Pio?

No właśnie, nie wiem, jak jej to powiedział, ale prawdą jest, że przyszłam. Kobietę skierowałam do krakowskiej kliniki, gdyż wymagała natychmiast operacji na neurochirurgii.

Niby nic, a jednak myślałam: „No, mój prywatny Święty mnie «posyła»”.

On mnie, a ja jego (PP, s. 342-343).

Miałam wypadek samochodowy. Jechałam do małej miejscowości, gdzie miałam wygłosić referat w kościele, a po drodze jest taka góra przed miasteczkiem. Jedziemy tam, śnieg sypie, mróz ściska, ślisko na szosie i nagle z przeciwka jedzie ciężarówka, a na dole, przed nami, pług. Widzę, że kierowca usiłuje hamować, ale nie ma żadnego hamowania – i nagle zderzenie. Siedziałam koło kierowcy i siła uderzenia wyrzuciła mnie do przodu. Wybiłam głową szybę i całe czoło mam w odłamkach szkła. Zawieźli mnie do najbliższego szpitala. Chirurg powyjmował mi szkło, ale był młody i niedoświadczony i nie zauważył nic więcej. Zresztą ja się śmiałam, że nic mi się nie stało.

– 220 –

  
W celi św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo.

Zasadniczo wiem, co by powiedział Ojciec Święty, bo już kiedyś mówiłam, że mam zamiar jedną figurkę Madonny postawić w miejscu, które traktowaliśmy jako ulubione w lesie. Ale wtedy Ojciec Święty zauważył, że nie można postawić tak po prostu w lesie, tylko trzeba zrobić dla niej jakiś daszek, bo będzie padało.

Dzisiaj, gdy wiadomo, że przeżywam końcówkę życia, chcę zdecydować o losie mojej prywatnej Madonny i staram się właśnie o artystę, który by taką kapliczkę zbudował. I dobrze wiem, gdzie chcę moją Madonnę zostawić.

Ale nie mogę powstrzymać się od tego, co robię zawsze – muszę pomyśleć, po co taka decyzja i skąd się bierze, bo staram się nie decydować sama, tylko –za radą Ojca Świętego – dawać się prowadzić w tym, co mam robić. I tak właśnie zastanawiam się, dlaczego wszystkie rzeźby Madonny, które znam w różnych krajach, przedstawiają Matkę Boską jako piękną kobietę, a przecież uroda ciała kobiety nie jest jej najważniejszym walorem, a wręcz uroda młodej dziewczyny może stać się jej zgubą. Matka Boska na pewno nie brała udziału w konkursach piękności. Więc jawi mi się ta rzeźba jako wskazówka dla wszystkich młodych dziewcząt, żeby umiały rezygnować z „dbania o urodę”, bo jest to jeden z głównych powodów działania dziewczyny, która nie zdaje sobie sprawy, że życie ma tylko jedno i szkoda je marnować u kosmetyczek.

„Brzydka” Madonna będzie wzorcem tego, o co naprawdę chodzi. A ponadto ta naturalna twarzyczka wcale nie budzi obrzydzenia, ale staje się po prostu bliska każdej kobiecie.

Mogę jeszcze wytłumaczyć mój nałóg pisania: przez całe życie pracując z ludźmi, nabrałam nawyku obserwowania tego, co jest, pod kątem: skąd się wzięło i po co.

Kraków, 13 sierpnia 2022

Jubileusz 100. urodzin

Pytają mnie ludzie, jak urządzam swoje urodziny, a ja już urządziłam urodziny: już się urodziłam. Nigdy nikogo nie zapraszałam na urodziny, po prostu przychodzili ludzie, którzy mnie kochali. Ja się urodziłam 2 listopada, a Ojciec Święty

– 502 –

tego dnia miał jubileusz swoich święceń kapłańskich – najważniejszy dzień w życiu, bo oczywiście kapłaństwo było zasadniczym rysem jego pracy. (Kraków, 27 X 2021, tekst niepublikowany).

– 503 –
  
Wizyta Prezydenta RP wraz z Małżonką u Wandy Półtawskiej z okazji setnych urodzin, Kraków, 2 listopada 2021 r.

Kardynał

Stanisław Dziwisz 2 listopada 2021 r. podczas Mszy św. w bazylice

Mariackiej w Krakowie:

Pani Wanda w młodzieńczych latach przeszła przez piekło więzień i obozów koncentracyjnych. W tym tyglu cierpienia i poniżenia wyłoniło się jednak złoto jej miłości i służby. Tą drogą poszła i szła przez całe życie Pani Doktor jako żona i matka, jako lekarz i nauczyciel akademicki. Całym sercem i duszą oddała się wielkiej sprawie obrony życia ludzkiego od jego poczęcia. Oddała się sprawie rodziny, przygotowania młodych do projektu pięknej małżeńskiej miłości.

Uczyła słowem, prawością życia i niezłomną postawą, nie poddając się władzy w okresie panowania dyktatury komunistycznej. Służąc istotnym wartościom, stała się wierną współpracownicą ówczesnego metropolity krakowskiego kard. Karola Wojtyły. Z ich przyjaźni i duchowej więzi zrodziło się dobro, które ubogaciło Kościół nie tylko w naszej ojczyźnie. Nie muszę dodawać, jak Jan Paweł II cenił prawość, mądrą myśl, doświadecznie i żarliwe zaangażowanie Pani Doktor w wielkie sprawy człowieka, rodziny i społeczeństwa.

Dzisiejszą Eucharystię sprawujemy jako wyraz wdzięczności Kościoła i – nie waham się powiedzieć – samego św. Jana Pawła II, za świadectwo Ewangelii, jakie Pani Doktor zawsze składała i nadal składa.

List Małżonki Prezydenta RP Agaty Kornhauser-Dudy do organizatorów i uczestników koncertu Siła Miłości117 w Krakowie 8 listopada 2021 r.:

Szanowni Państwo!

Serdecznie pozdrawiam wszystkich Państwa, przybyłych na obchody setnych urodzin Pani Profesor Wandy Półtawskiej i dedykowany Jej z tej okazji koncert „Siła Miłości”.

W imieniu własnym i mojego męża przesyłam Czcigodnej Jubilatce gratulacje i najlepsze życzenia. Mieliśmy zaszczyt i wielką radość złożyć je Pani Profesor

117 Koncerty „Siła Miłości”. Pamięci Ofiar Obozu w Ravensbrück, w reż. Andrzeja Roga, pod honorowym patronatem prof. Wandy Półtawskiej, odbywają się w Krakowie od 2012 r.

– 504
  

osobiście w dniu urodzin. Gorąco dziękuję za to i za wcześniejsze spotkania. Oboje z mężem ze szczególnym wzruszeniem wspominamy trzeciomajowe święto w 2016 roku, kiedy gościliśmy Panią Profesor w Pałacu Prezydenckim na uroczystości wręczenia Orderu Orła Białego.

– 505 –
Podczas jubileuszowej Mszy św. w bazylice Mariackiej w Krakowie, 3 listopada 2021 r.

Pozostaję pod wielkim wrażeniem dokonań zawodowych i naukowych oraz społecznych Pani Profesor Wandy Półtawskiej, a przede wszystkim Jej postawy –zawsze pełnej poświęcenia dla bliźnich i zarazem bezkompromisowej w respektowaniu wartości chrześcijańskich i patriotycznych. Chcę dzisiaj złożyć Pani Profesor wyrazy głębokiego szacunku. Jako Polka i małżonka Prezydenta jestem dumna z tego, że mamy tak wspaniałą Damę najwyższego odznaczenia Rzeczypospolitej. We wrześniu tego roku minęła osiemdziesiąta rocznica wyruszenia z Lublina do Ravensbrück transportu, w którym Wanda Półtawska znalazła się wśród aresztowanych harcerek Szarych Szeregów. Tak rozpoczęły się blisko cztery lata obozowej gehenny, niewyobrażalnych cierpień, ale też heroicznego oporu i solidarności z innymi uwięzionymi kobietami. Dziś swój wyjątkowy jubileusz setnych urodzin świętuje Pani Profesor w gronie rodziny, bliskich, przyjaciół. Uczczeniu Pani zasług i całej drogi życiowej jest poświęcony obecny koncert „Siła miłości”, oparty na twórczości więźniarek głównego obozu koncentracyjnego dla kobiet w III Rzeszy Niemieckiej.

(…) Pamiętając o ogromie bólu niewinnych ofiar, łączę się z Państwem w przekonaniu, że miłość jest silniejsza od nienawiści – i ostatecznie zwycięża.

– 506 –

Podczas koncertu „Siła Miłości” z okazji setnych urodzin Wandy Półtawskiej, Kraków, 8 listopada 2021 r.

Cały czas odmawiałam różnym osobom udzielenia wywiadu rzeki po prostu dlatego, że działałam na zbyt wielu poziomach i różnych terenach – zbyt wieloma sprawami się zajmowałam, aby mógł to ktoś obcy zrozumieć. Myślę, że przyczyniło się do tego to, że przez lata w Ravensbrück byłam pozbawiona zarówno możliwości pisania, jak i czytania. Moje życie stało się jak gdyby rekompensatą za to, że długo nie mogłam nic robić.

Mój nieżyjący już przyjaciel i zarazem przewodnik duchowy – ks. Tadeusz Fedorowicz proszony kiedyś przez dziennikarza o protekcję do mnie, żebym mu podyktowała mój życiorys, odpowiedział: „Człowieku, z jej życiorysu można wykroić trzydzieści”, więc dziennikarz oczywiście zrezygnował.

A teraz taką próbę podjął mój Wydawca, ks. Tomasz Lubaś, wieloletni dyrektor Edycji Świętego Pawła, który w moim sercu ma miejsce w pierwszym rzędzie. Moje teksty zdecydował się jakoś zebrać w mój życiorys i pokazać ludziom. Nie jest to oczywiście wszystko, co było, bo zebranie wszystkiego jest niemożliwe, ale przynajmniej niczego nie wymyślał.

Niewątpliwie długie życie sprzyja zdobyciu wielu wiadomości, których nie zdążą poznać ludzie, którzy krótko żyją. Jeżeli te teksty, które zebrał mój przyjaciel, pomogą młodemu pokoleniu poznać, co to jest patriotyzm, będę bardzo zadowolona.

Ale ja nie udzielam wiadomości o moim życiu, myślę natomiast, że zostałam stworzona po to, żeby przekazywać ludziom prawdziwą, piękną naukę

– 641 –
X EPILOG
Podczas prac nad niniejszą książką, Kraków, kwiecień 2022 r.

– personalizm wielkiego filozofa, etyka, ks. Karola Wojtyły. I można spokojnie powiedzieć, że robię to zawsze i wszędzie. Od początku działałam nie tylko jako lekarz, ale i nauczyciel. Były to najpierw wykłady z medycyny pastoralnej dla kleryków w seminariach duchownych w różnych miastach (Kraków, Łomża, Łódź, Przemyśl, Szczecin, Tarnów, Warszawa, Bratysława, Lwów). Wykłady te doprowadziły do tego, że miałam wielu studentów, którzy na moich oczach stawali się coraz ważniejszymi „asami” w Polsce. Z nich powstawały osoby najważniejsze, które naprawdę rządzą światem bardziej niż ktokolwiek inny – księża; różni prałaci, proboszczowie, biskupi – armia ludzi obdarowanych władzą otwierania nieba dla grzeszników. Znałam te osoby. Mówili do mnie: „Dusiu”. Kiedyś, jak mnie zezłościła wypowiedź dziennikarza, że jestem „przyjaciółką Karola Wojtyły i mówię do niego po imieniu”, to w nocy zaczęłam obliczać, ilu hierarchów Kościoła mówi do mnie: „Dusiu”, a kiedy piszą listy, to wręcz: „Kochana Dusiu”. Naliczyłam trzydziestu. A naprawdę miałam w życiu więcej przyjaciół kapłanów, niż wśród moich kolegów lekarzy.

Do wykładów dla studentów-kleryków doszły moje wykłady dla studentów świeckich. Prowadziłam je w różnych miastach uniwersyteckich, m.in. w Bydgoszczy, Lublinie, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu.

Zatwierdzenie przez Episkopat programu duszpasterskiego dla rodzin spowodowało powstanie filii krakowskiego Instytutu Teologii Rodziny (który prowadziłam ponad 30 lat). Wykładałam w Bielsku, Gorlicach (20 lat), Olsztynie, Poznaniu, Rzeszowie, Siedlcach i Przemyślu, nie licząc organizowanych tematycznych kongresów.

Może dosyć wyliczać, ale podjęłam też to, czego wymagał konkretnie ode mnie bp Karol Wojtyła – mianowicie zdecydował, że mam przebadać psychiatrycznie kandydatów do kapłaństwa i zakonów. I całe lata jeździłam do seminariów – badałam kandydatów i prowadziłam indywidualną terapię.

„Od zawsze” zajmowałam się też lekarzami, organizowałam dla nich kursy z etyki katolickiej i międzynarodowe sesje naukowe w Krakowie. Systematycznie doszkalałam też nauczycieli, prowadziłam przez lata kursy dla nich, m.in. w Gdańsku, Siedlcach i Olsztynie.

To wszystko wcale się nie zmieniło podczas pontyfikatu Jana Pawła II. Pracowałam w trzech komisjach watykańskich – w jednej z nich, Papieskiej Radzie ds. Rodziny, razem z moim mężem Andrzejem – do końca istnienia tych instytucji.

– 643 –

A Ojciec Święty wówczas śmiał się, że jestem jedną nogą w Krakowie, a drugą w Rzymie. I w pewnym momencie doczekałam się od Niego podsumowania tego, co robiłam. Powiedział mi:

Dusiu, miałaś piękne życie.

Tak, miałam piękne życie. Mam piękne życie.

To nie moja zasługa, że żyję sto lat – nie ma w tym oczywiście mojego udziału – natomiast styl życia człowiek może sobie wybrać. Ja chcę uratować życie każdego człowieka, który został stworzony dla nieba. A innych ludzi nie ma.

Wanda Półtawska 18 maja 2022 r.

Źródła

pochodzenia fotografii

Zdjęcia archiwalne pochodzą ze zbiorów prywatnych Wandy Półtawskiej oraz z następujących źródeł:

Archiwum Edycji Świętego Pawła (58, 61, 170, 179, 187, 364, 475, 576); Archiwum ks. Andrzeja Kuflikowskiego (499); Archiwum Radia FARA Przemyśl (547); ©Ravensbrück Memorial (71, 72, 75, 79, 81, 89, 104, 113); ©Servizio Fotografico L’Osservatore Romano/Arturo Mari (385, 390, 393, 397, 399, 420, 454, 509, 517, 613); Zbiory Instytutu Pamięci Narodowej – Biuletyn Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce (95); Zbiory Muzeum Narodowego w Lublinie (37 góra,

Autorzy zdjęć współczesnych:

158, 159, 217, 225 góra, 427, 497).

Anna Półtawska-Dadak (8); s. Elżbieta Szwarc SAC (515); Ewa Ablewicz-Rzeczkowska

642);

dalena Zastrzeżyńska (609); ks. Daniel Łuka SSP (4, 183, 505, 506, 567, 587, 635); Grzegorz Heckert (151); Grzegorz Jakubowski/©KPRP (494); Jakub Szymczuk/©KPRP (503); Mikołaj Gospodarek/©Edycja Świętego Pawła (475 góra, 477); Paul Knispel (550); Robert Widzisz (629); ks. Tomasz Kusz (552); ks. Tomasz Lubaś SSP (126, 223, 225 dół, 479, 633, 638, 649).

Wydawnictwo pragnie serdecznie podziękować wszystkim osobom i instytucjom za okazaną pomoc i zgodę na wykorzystanie fotografii.

41, 47, 51, 55, 56, 85, 92,
110,
(25, 28, 37 dół, 120, 144, 154, 157, 160, 185, 192 dół, 194 dół, 228, 254, 256, 260, 264, 267, 273, 278, 295, 304, 307, 332, 340, 345, 347, 348, 355, 358, 362, 367, 368, 379, 392, 403, 414, 424, 437, 467,
489, 627,
Mag
SKRÓTY .......................................................... 3 Jak powstała ta książka ............................................... 7 I. KORZENIE Córka tatusia ....................................................... 11 Dzieciństwo ........................................................ 13 Moja szkoła ......................................................... 23 Harcerstwo ......................................................... 37 Druhna Marylka .................................................... 44 II. OGNIOWA PRÓBA Niemcy w Lublinie .................................................. 49 Przypadki z konspiracji .............................................. 55 Aresztowanie. Więzienie na Zamku Lubelskim......................... 58 Pożegnanie z Lublinem i Rodzicami ................................... 64 Droga w nieznane ................................................... 67 Nowy okrutny świat ................................................. 69 Obozowe życie ...................................................... 72 Operacja? Jestem zdrowa jak koń! ..................................... 88 Ot warty bunt Polek ................................................. 99 Matka Liberakowa................................................... 117 Testament „króli”.................................................... 119 Musicie przeżyć! .................................................... 121
Spis treści
„Króle” znikają ...................................................... 127 Obóz Neustadt-Glewe ............................................... 130 „Jesteście wolne!” ................................................... 132 Do domu, do mamy ................................................. 134 Opatrznościowa eskorta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 140 Nareszcie w domu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141 Pamiętnik „I boję się snów”, czyli „O więcej niż życie” ................... 142 Echo „I boję się snów” – list Matki Bożeny Szerwentke ................. 145 Ravensbrück/Fürstenberg 6 IX 2022 – wielki dzień .................... 150 III. NA ŚCIEŻKACH ŻYCIA Z Lublina do Krakowa .............................................. 153 Mig awki ze studiów ................................................. 159 Książę Małżonek i dzieci ............................................. 169 Mieszkanie na krakowskim Rynku .................................... 181 Opatrznościowy konfesjonał ......................................... 184 Brat . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 193 Ksiądz Kardynał i „kałapućka” ........................................ 198 Ołtarz z plecaków ................................................... 200 A jednak cud ........................................................ 202 Spotkanie z Ojcem Pio ............................................... 215 Ojciec Pio – mój prywatny święty .................................... 219 Wielka podróż ...................................................... 227 Wakacje 1967 ....................................................... 249
Psychoterapia zdroworozsądkowa ..................................... 253 „Humanae vitae” – argumenty dla Pawła VI ........................... 261 W obronie ludzkiego życia i szczęścia ................................. 270 Podhalańskie świnie ................................................. 301
IV. POMOCNA DŁOŃ DLA CZŁOWIEKA
Dzieci stamtąd ...................................................... 305 Wśród starych ludzi ................................................. 316 Zielony dom w Anglii ............................................... 321 Włamywacz......................................................... 331 Na marginesie „Lęków porannych” .................................... 335 Bilans dwudziestu lat pracy .......................................... 339 Laurka z kliniki ..................................................... 342 Cień panów z komunistycznych służb ................................ 344 Kler-med – relacja ówczesnego studenta medycyny ..................... 349 W poszukiwaniu współpracowników.................................. 352 Instytut dla rodzin .................................................. 363 Śladami Chrystusa w Ziemi Świętej ................................... 369 V. JEDNĄ NOGĄ W RZYMIE Wakacje 1978 ....................................................... 381 Przełom dziejów .................................................... 382 Osobisty ekspert Ojca Świętego ...................................... 387 W Watykanie dla życia i rodzin ....................................... 391 Duszpasterstwo rodzin w Japonii i Matka Teresa ....................... 400 U Matki Bożej w Fatimie – o nawrócenie Rosji ........................ 411 Korespondent z Paryża .............................................. 415 W Rzymie o odpowiedzialnym rodzicielstwie .......................... 417 Na kongresie psychiatrów o skutkach grzechu .......................... 418 Lektor Ojca Świętego Jana Pawła II ................................... 421 Wielki Jubileusz w San Giovanni Rotondo ............................ 423 VI. DRUGĄ NOGĄ W KRAKOWIE Krakowskie Jeruzalem ............................................... 429 Testament Urszuli Wińskiej .......................................... 432 SOS dla młodzieży .................................................. 436

VII. SPLECIONE ŻYCIORYSY

VIII. W SŁUŻBIE MYŚLI JANA

Rok akademicki 1992/1993 .......................................... 454 Votum nieufności wobec ministra zdrowia ............................. 458 Pot yczki medialne .................................................. 460 Czytelnikom „Źródła” w odpowiedzi ................................. 470 Doktor honoris causa KUL .......................................... 472 „Beskidzkie rekolekcje” .............................................. 474 Deklaracja Wiary – votum wdzięczności za kanonizację Brata ........... 480 Dlaczego wracać do Hössa? .......................................... 486 Order Orła Białego ................................................. 493 W obronie patriotyzmu .............................................. 495 100-lecie urodzin św. Jana Pawła II ................................... 496 „Skarby dla serca”, czyli relikwie św. Ojca Pio .......................... 499 Pr ywatna historia Brzydkiej Madonny ................................. 500 Jubileusz 100. urodzin .............................................. 502
Profesor Jérôme Lejeune ............................................. 508 Arcybiskup Henryk Hoser ........................................... 513 Antoni Zięba i inni giganci obrony życia ............................... 516 Arcybiskup Ignacy Tokarczuk ........................................ 521 Biskup Józef Rozwadowski ........................................... 524 Ksiądz prof. Ignacy Różycki .......................................... 528 Ksiądz prof. Tadeusz Styczeń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 537 Ks. Tadeusz Fedorowicz i Laski ....................................... 543 Ksiądz Józef Sanak................................................... 545 Ksiądz Marian Rajchel i „Śledź” ...................................... 546
Młodzież – nadzieją świata ........................................... 549 Rodzina Bogiem silna ................................................ 562
PAWŁA II
Cywilizacja miłości i życia kontra cywilizacja śmierci ................... 591 Dążenie do świętości – program nowego tysiąclecia .................... 595 IX . FILARY ŻYCIA Bóg ................................................................ 601 Eucharystia ......................................................... 607 Modlitwa .......................................................... 615 Krzyż .............................................................. 621 Ojczyzna ........................................................... 624 Przyjaźń ............................................................ 632 Las ................................................................. 637 X. EPILOG Nota biograficzna ................................................... 645 Źródła pochodzenia fotografii ........................................ 650
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.