Gazeta Miasta Poezji nr 5

Page 1

Wywiad z organizatorami Nagroda „Kamień” po raz piąty! „Jest autorem, ucieleśniającym zmiany, twórcą zupełnie innej poezji. Sztuki, której inni oddają hołd, a od której wiele mogli się sami nauczyć”. Tymi słowami wczoraj w Sali Czarnej Teatru NN rozpoczął się wyjątkowy wieczór. Dlaczego wyjątkowy? Kim jest wspomniany „twórca innej poezji”? Mowa o laureacie tegorocznej nagrody „Kamień” przyznawanej od pięciu lat za wybitny dorobek literacki, będącej nieodłącznym elementem festiwalu Miasto Poezji . Wśród nagrodzonych znalazły się takie postacie jak: Ryszard Krynicki (2008), Julia Hartwig (2009), Tomasz Różycki (2010) czy Piotr Matywiecki (2011). Do kogo trafiła tym razem? Uhonorowanym poetą okazał się Andrzej Sosnowski - jeden z najwybitniejszych polskich poetów współczesnych, prozaik, tłumacz. Absolwent anglistyki na Uniwersytecie Warszawskim, później wykładowca literatury amerykańskiej. Redaktor Literatury na Świecie. O jego twórczości czytamy: „Poezja Andrzeja Sosnowskiego, posługująca się wielowarstwową metaforyką, uważana jest przez badaczy za unikalne zjawisko w literaturze polskiej.” „Sprawia, że czytelnicza gra, do tej pory polegająca na ukazywaniu sensu, odkrywaniu intencji, odgadywaniu przyczyn bądź skutków zdarzeń, przestaje obowiązywać”.

ma Mickiewicza. Poruszano wiele kwestii dotyczących samego poety, jego działalności... a także sposobu postrzegania poezji jako „ludzkiej sprawy”. Nie zabrakło również autorskiego czytania tekstów i chwili refleksji, dzięki której Sala Czarna nabrała prawdziwie nierzeczywistego, artystycznego wyrazu. Wszystko to przybliżyło nam nieco świat Andrzeja Sosnowskiego i pozwoliło zrozumieć, jak ważna i (cytując samego artystę) „nieprzejrzysta jest poezja”.

Wczorajszy wieczór to jednak nie tylko wręczenie symbolicznego „Kamienia”. Po krótkiej, symbolicznej laudacji i podziękowaniu artysta wraz z prowadzącym prof. Piotrem Śliwińskim zasiedli przy wspólnym stole, by razem z obserwatorami znaleźć odpowiedź na najbardziej nurtujące pytanie: „Gdzie znajduje się tajemnica wiersza?” Jakie wysunięto wnioski? Jak to wygląda z punktu widzenia Andrzeja Sosnowskiego?

Szczegółowe informacje na temat laureata, jego życiorysu, twórczości i wiele materiałów multimedialnych można zobaczyć na stronie internetowej leksykonu Teatru NN. Zachęcamy do lektury.

- Tajemnica mówi, że coś ma nią pozostawać. Inaczej byłaby tylko zagadką. Mowa poetycka nie może nią być. Jest nieprzejrzysta – odpowiada autor. Czy udało się osiągnąć wspólną rację? Wydaje się, że tak. Podczas prawie dwóch godzin spotkania wspominano nazwiska i nawiązania do najwybitniejszych twórców, takich jak Jarosława Iwaszkiewicza, Aleksandra Wata czy nawet Ada-

Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013

Tomasz Ślusarski


2

Tajemnice w wierszach ukryte

Poezja stanowi tajemnicę zarówno dla czytelników jak i przede wszystkim dla samych poetów. Sens tej tajemniczości próbował wyjaśnić Marcin Baran i Marcin Sendecki w rozmowie prowadzonej przez Pawła Próchniaka. Na wczorajszym spotkaniu na Sali Czarnej w Ośrodku „Brama Grodzka - Teatr NN” słowo „tajemnica” było najczęściej wypowiadanym słowem. Tajemnicze były pytania Pawła Próchniaka, tajemnicze odpowiedzi dwóch poetów imienników, tajemnicze czytane przez nich wersy, wreszcie zdradzane tajemnice tworzenia wierszy, ale też i próby rozwiązania tajemnic. Poeci wybrali swoje najbardziej tajemnicze utwory i przeczytali je publiczności. Marcin Baran przedstawił wiersz pod tytułem Żąp. Powiedział przy tym, że tytuł utworu sam był dla niego tajemnicą, której znaczenie poznał raptem pięć miesięcy temu. Wyjaśnił przy tym, że oznacza ono średniowieczny zbiornik na wodę. Marcin Sendecki stwierdził, że któregokolwiek ze swoich utworów nie zacząłby czytać to i tak dla słuchaczy będzie to swoista niewiadoma. Jego zdaniem ta niezrozumiałość daje mu swobodę, ale i ogranicza w pewien sposób. Zaprezentował przy tym dwa wiersze: „W dniu, w którym odszedł Aleks Ferguson” oraz „Zapis” z tomiku „Opisy przyrody”. Inspiracją dla tego ostatniego był hrubieszowski poeta Stanisław Ciesielczuk, u którego krewnych Sendecki spędzał wakacje. – Sprawiało to na mnie piorunujące wrażenie, że znam ludzi, którzy mają na nazwisko tak samo jak autor książki, która stała w ich domu na półce – podsumował opowieść. – Każdy wiersz jest w swojej istocie tajemnicą, rebusem, łamigłówką, którą można rozwiązać. Tak już po prostu jest– stwierdził Marcin Sendecki zapytany gdzie się kryje tajemnica wiersza. Dodał, że próby odgadnięcia tajemnicy dobrego wiersza sprowadza się do patetycznych zawodów i tworzenia podziałów na lepszych-gorszych. Marcin Baran stwierdził, że dla niego wielką tajemnicą jest cały proces tworzenia się wiersza. Agata Chwedoruk

Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013

Wierzę w twórcze właściwości słowa Takie przekonanie na temat pojęcia logosu zamanifestował podczas środowego Mieszkania Poezji Waldemar Jocher, debiutujący tomem Reszta tamtego ciała. Prudnicki poeta opowiedział o procesie swojego pisania, badaniach nad językiem oraz praktyce „poddawania się Słowu”, które czyni tekst czystym i autentycznym. Twórca odżegnywał się w rozmowie od jakichkolwiek wpływów i estetycznych inspiracji, podkreślając jak wielką podejrzliwość żywi wobec błyskotliwych puent, konstrukcji wierszy, projektów poetyckich oraz „Wielkich Poetów”. Jocher zwrócił również uwagę, jak ważne jest dla niego biblijne, pierwotne pochodzenie Słowa: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. (…) Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało W myśl tego język ma nie tylko formę komunikowania, ale przede wszystkim są w nim właściwości stwórcze i metafizyczne. Słowo może zabić, budować, obrazować, tworzyć odrębne byty oraz kreować rzeczywistość. kiedyś wszystko stanie się wymowne. w naszym języku pojawi się ręka, bez papilarnych linii. (…) kiedyś przemówimy, nie zostawiając śladów Jocher wielokrotnie zwrócił uwagę na konieczność odrzucenia wysiłku poetyckiego, sztucznych konwencji oraz projektu „życiopisania”. Opowiedział o istotnej dla niego naturalności i bezreflesyjności procesu twórczego oraz wkrótce ukazującym się tomie nowej poezji. Ag.


3

Po debiucie

Radiowidmo o weselu

Podczas zeszłorocznej edycji Miasta Poezji byli jeszcze przed oficjalnym debiutem literackim. W roku 2013 są już po nim. Dwaj lubelscy poeci spotkali się w Izbie Drukarstwa w środowy wieczór, aby zaprezentować swoje pierwsze z pierwszych książek, podczas spotkania z uczestnikami festiwalu. Towarzyszył im jako prowadzący Konrad Góra. Badland Grzegorza Jędrka został wydany jeszcze w 2012 roku. Z kolei Clubbing Kamila Brewińskiego miał prapremierę właśnie w środę podczas spotkania na ulicy Żmigród 1. Rozmowa rozpoczęła się od kwestii osobistych kanonów literackich. - Dla siebie prywatnie czytam od jakiegoś czasu twórczość Ezra Pound’a. Cenię jego krótkie rzeczy – mówił Brewiński. Dla Jędrka najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy każdy może sobie pójść do biblioteki. – Wtedy sam wybierasz książkę z tego, co jest. Mam mnóstwo takich autorów. Mandelsztama ktoś czyta? – pytał poeta. Właśnie na czytaniu polegało Mieszkanie Poezji w Izbie Drukarstwa. Brewiński zaprezentował między innymi swoje wiersze: Parnas, Liryk. Alba, a Jędrek: Sadzenie aronii, Katolicki pogrzeb. W końcu co, jak nie słowo czytane z drukowanego papieru książki debiutanckiej ma większą siłę rażenia odbiorców. Gabriela Bogaczyk

Potok wierszy Agnieszki Mirahiny wypełnił mury bloku na Alejach Racławickich. W czwartkowe popołudnie Mieszkanie Poezji otworzyła u siebie Ewa Solska. Spotkanie poprowadził Grzegorz Jędrek. Agnieszka Mirahina przeczytała swoje wiersze z dwóch wydanych już tomików Radiowidmo i Do rozpuku oraz z Wesela na Helu, nad którym pracuje. Wyjaśniła również tytuły swoich książek. –We wrześniu 2011 byłam na weselu kuzyna w Juracie, a istnieje taka staropolska tradycja, że na weselu tworzy się wiersze i tak i ja stworzyłam swój – opowiedziała. Słuchacze zasugerowali, że krytycy mogą odczytać tytuł jako inspiracje innymi poetami. Poetka stwierdziła, że wówczas sama napisze pod pseudonimem dwie pseudorecenzje, żeby zmylić recenzentów. Zdradziła również, że wydawca jej debiutanckiego tomiku chciał zmienić tytuł Radiowidmo na kilka dni przed wydrukiem. Jego zdaniem właściwszy byłby tytuł Dekapitulacja. Autorka mówiła również o poszukiwaniu doskonałej struktury wersu – zupełnie dwudzielnej oraz o rymach i rytmie utworów. Stwierdziła, że rymy władają wierszem. – Rym to panowanie nad tekstem, a tekst to prawdziwe życie, nic więcej – powiedziała. Na pytanie o swoje początki odpowiedziała – Pomaga w pisaniu to co robi się w młodości. Czy się czyta – Nietzschego w wieku 12 lat czy Kafkę, mimo że się tego zupełnie nie rozumie, ale to się zapamiętuje. Studiowanie języka obcego (w moim wypadku rosyjskiego) pozostawia melodyjność – podobnie jak muzyka, której się słucha – zaczęła – Inspiracje poety zaczynają się nim interesować, podążać za nim. Poetka zdradziła, że ogromny wpływ na jej pisanie miał Peja – to z muzyki hiphopowej czerpała melodyjność i „flow” swoich utworów. Zdradziła również kulisy swojego udziału w projekcie „Połów 2009”, który pozwolił jej zadebiutować.

Agata Chwedoruk

Znajdź nas również online - wszystkie numery GAZETY MIASTA POEZJI: http://issuu.com/ edukacjatnn

Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013


4

Z cegłą w „brudny” świat We wczorajszy wieczór Mieszkanie Poezji u Adama Marczuka było szczelnie wypełnione. Głównym gościem był Roman Honet – poeta, przez trzynaście lat redaktor naczelny pisma literacko-artystycznego „Studium”. Autor sześciu tomów poetyckich. Ostatni z nich „piąte królestwo”, wydany został w 2011 roku. Czwartkowe spotkanie na ulicy Szkolnej poprowadził Kamil Brewiński i Konrad Góra. Nie obyło się bez pytań o prywatne inspiracje i początki zainteresowania poezją. - Dużo czytałem Lechonia. Z młodszej poezji objawieniem był dla mnie Marcin Świetlicki oraz Mariusz Baryła, ale to Lechoń nauczył mnie pisać wiersze. Również bliski mi był Freddie Mercury, bo tłumaczyłem piosenki zespołu Queen na język polski - wspomina Honet. Na rozwój w twórczości poety zwrócił uwagę Kamil Brewiński. – Wydaje mi się, że coś się zmieniło. Niby tego nie widać dla czytelnika, który mało czyta, a tak naprawdę się dużo zmieniło – zauważył prowadzący. Honet przyznał rację. – Na przestrzeni lat wiele się zmieniło, w takim sensie, że być może ja się nie starzeję tak jakbym chciał. Chciałbym starzeć się pogodnie. Nie mniej jednak ta starość do każdego przyjdzie, jeżeli dożyjemy odpowiednich lat. A druga kwestia jest taka, że zmienia się świat, w którym żyjemy. Jak przypominam sobie lata 90., ten pewien zalew tomików poezji, pełnych swobody, a teraz… Mnie to irytuje. Dlatego pisałem takie wiersze jak Funkcjonariusze. Ja nigdy nie mieszkałem za szybą. Mnie ten świat boli i to, co widzę. Wydaje mi się, że żyję w jakimś parszywym świecie, orwellowskim. Brudzi mnie ten świat – oświadczył gość spotkania. – Brudzi Cię ten świat? Pięknie to powiedziałeś – stwierdził pełen podziwu Konrad Góra. Następny tom wierszy poety ma ukazać się za niedługo. – Ja cały czas piszę wiersze. Książka będzie. Chyba w następnym roku. Wydawca chce w tym, ale ja go nie chcę słuchać – mówił poeta. Na koniec spotkania, jego organizator wręczył nietypową rzecz Romanowi Honetowi. Była nią cegła. Wziąłem ją gdzieś z rozbiórki. Dziś wręczana była nagroda „Kamień”. U nas otrzymałeś coś podobnego. Wiem, że ciężka, ale mam nadzieję, że ją przyjmiesz. Jak widać Lublin słynie z budownictwa – powiedział wręczając „nagrodę” Adam Marczuk. Zaskoczony niespodzianką bohater spotkania przyznał, że w życiu dostał już mnóstwo głupich prezentów. – Ten jest tak potwornie głupi, że aż muszę go wziąć – śmiał się Roman Honet.

Gabriela Bogaczyk

Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013

Patriotyzm powstania, czyli nawijalnie poezji tradycyjnej W czwartek w siedzibie Fundacji Teatrikon odbyło się nietypowe spotkanie dwóch kultur. Tradycja, obrzęd i poezja połączyły się z energią hip-hopu. Uczestnicy wydarzenia po krótkiej rozgrzewce i ćwiczeniach oddechowych zmierzyli się z nową aranżacją pieśni pt. Oj Ty moja Marysiu. W świat hip-hopu wprowadził przybyłych gości Krzysztof Johny Janasz wraz ze specjalistą od mocnych bitów – Jakubem Wróblewskim. Drugą drużyną kierowała Joanna Belzyt, która jest koordynatorką projektu Patriotyzm Powstania -Rewolucji a Ewolucja. Członkowie tego zespołu zmierzyli się z oryginalnym wykonaniem pieśni i w sposób bardzo profesjonalny podeszli do swojego zadania. Obie drużyny bardzo zaangażowały się w pracę nad utworem i na koniec spotkania wspólnie (choć w bardzo odmiennych stylach) odśpiewały jego tekst. Było to niezwykłe połączenie historii i czasów współczesnych. Wszystkim przybyłym gościom bardzo spodobała się odmłodzona wersja ,,Marysi” i dzięki panującej atmosferze bardzo miło wspominają czwartkowe popołudnie. Jak zacytował Krzysztof Johny Janasz - Gdybym mógł cofnąć czas pewnie nic bym nie zmienił. Chętnych na przeżycie fantastycznej przygody z poezją w tle zapraszamy na drugą część spotkania, która odbędzie się dziś w siedzibie Fundacji Teatrikon. Aleksandra Stefanek


5

W królestwie Małego Miasta Poezji Małe Miasto Poezji to pełen atrakcji nurt dla dzieci podczas Miasta Poezji. Większość wydarzeń w jego ramach dzieje się w Domu Słów na ulicy Żmigród, który w te dni stał się bardzo kolorowym miejscem. W dniu wczorajszym odbyły się tu warsztaty szycia poezji, oglądanie kreskówek oraz spotkanie z Wędrującym Drzewem Opowieści. Warsztaty „Szycia poezji” prowadziła Monika Madejek, na co dzień zajmująca się rękodziełem, która podobne zajęcia prowadziła na festiwalu już rok temu. Dzieci ze świetlicy ze Szkoły Podstawowej nr 23, które brały udział w warsztatach, otrzymały zadanie stworzenia materiałowych domków. Zajęcia rozpoczęły od starannego wypchania kształtu domu, który następnie dekorowany był kawałkami różnokolorowych tkanin tworzących okna czy drzwi. Uszyte domki ozdobione były także nadrukowanymi na tkaninie elementami znanymi z tekstu Poematu o mieście Lublinie Józefa Czechowicza – pojawia się w nim m.in. motyw kogucika czy zegara. Uszyte domki stały się więc bardzo poetyckimi domami, natomiast można powiedzieć, że zebrane razem utworzyły prawdziwe Miasto Poezji. Efekty warsztatów były zachwycające! Choć dzieciom cały czas pomocą w wycinaniu, zszywaniu oraz klejeniu poszczególnych elementów służyły opiekunki oraz prowadząca warsztaty Monika, przy okazji okazało się, że umiejętność szycia posiadają nie tylko dziewczynki, ale niektórzy chłopcy też całkiem dobrze radzą sobie z igłą! Następnie dzieci zajęły się oglądaniem kreskówek, które wyświetlane były na ekranie obok. A na koniec zapozowały do wspólnego pamiątkowego

zdjęcia. Warto dodać, że dolna sala, gdzie miały miejsce warsztaty, dzięki wystawie Design graphic stała się naprawdę przytulną i inspirującą przestrzenią. Na ścianach wisiały powiększone fragmenty pięknych i barwnych ilustracji z dziecięcych książek, sprzyjające twórczej atmosferze zabawy. W międzyczasie w górnej sali odbywało się spotkanie z bajarzem Przemkiem Szymańskim. Wędrujące Drzewo Opowieści przybyło tu, ponieważ pogoda nieco pokrzyżowała organizatorom szyki i lejący deszcz nie sprzyjałby słuchaniu bajek na Placu po Farze. Dlatego dzieciaki rozlokowały się na poduchach na podłodze Domu Słów, by wysłuchać bajki O księżniczce, która bez przerwy ziewała. Bajarzowi udało się zabawić swoimi opowieściami kilka grup dzieciaków, także grupę, która wcześniej brała udział w warsztatach. Małe Miasto Poezji to naprawdę wyjątkowa inicjatywa. Dzięki niej dzieci mają możliwość zetknięcia się ze słowem poetyckim już w bardzo młodym wieku. Mogą także przekonać się jak ciekawa może być zabawa poezją! Wioleta Rybak GAZETA MIASTA POEZJI Redakcja: Ag., Gabriela Bogaczyk, Agata Chwedoruk, Aleksandra Stefanek, Tomasz Ślusarski, Redaktor Naczelna, skład: Wioleta Rybak: wioletarybak@wp.pl online: http://issuu.com/edukacjatnn www.miastopoezji.pl, www.facebook.com/miasto.poezji

Miasto Poezji, Lublin 3-7 czerwca 2013


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.