Zhakować umysł, aby zniszczyć duszę - Anna Wiejak

Page 1

Zhakować umysł, aby zniszczyć duszę

Zhakować umysł, aby zniszczyć duszę

Redakcja, skład, łamanie: Wydawnictwo AA

Projekt okładki: Agnieszka Siekierżycka

Ilustracje na okładce: Shutterstock.com

© Copyright by Anna Wiejak

© Copyright by Wydawnictwo AA, Kraków 2024

ISBN 978-83-8340-015-0

Wydawnictwo AA s.c.

ul. Swoboda 4 30-332 Kraków tel. 12 345 42 00, tel. kom. 695 994 193 www.religijna.pl

Wstęp

Najwybitniejszy polski myśliciel współczesności ks. prof. Tadeusz Guz wielokrotnie uwrażliwiał w swoich wykładach na fakt, że za każdym politykiem stoi jakiś filozof. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z konserwatystą, czy z liberałem, za każdym programem politycznym stoją bardzo konkretne założenia filozoficzne i żaden świadomy wyborca nie będzie ich ignorował. Problem jednak polega na tym, że żyjemy w dobie tak dużego przepływu informacji, że zajętemu codziennymi sprawami, pracą i rodziną człowiekowi wielokrotnie trudno zająć się dodatkowo obserwacją rzeczywistości. Nie ma on czasu, aby sięgnąć do źródeł, zgłębić pewne problemy, sięgając do ich korzeni, ale polega na tych, których pracą jest zrobić to za niego –na dziennikarzach czy politykach, ale z ich rzetelnością bywa różnie. Tymczasem warto przyglądać się tekstom źródłowym, gdyż to one, a nie puste deklaracje płynące z odbiorników radiowych czy telewizyjnych, kształtują naszą rzeczywistość i mają realny wpływ na świat, w którym żyjemy. Słowa polityków to jedynie opakowanie, którego wygląd zewnętrzny wcale nie musi oddawać rzeczywistej zawartości proponowanych społeczeństwom rozwiązań.

Przywykliśmy traktować te dwie profesje – dziennikarza i polityka – jako zawody zaufania publicznego, w przeciwnym bowiem razie po co mielibyśmy chodzić na wybory lub czytać prasę. Podobnie zwykliśmy traktować organizacje międzynarodowe, z których opiniami –nawet jeżeli nie są zgodne z naszym osądem – zwykliśmy się liczyć. I tak z badania CBOS przeprowadzonego w 2020 roku Pakt Północnoatlantycki cieszył się zaufaniem 80 proc. respondentów, Unia Europejska – 73 proc., a ONZ – 72 proc. badanych. Zdumiewa poziom zaufania, jakim cieszy się wśród polskiego społeczeństwa Unia Europejska, biorąc pod uwagę niedemokratyczne, nieprzyjazne działania wobec

3

państwa polskiego oraz postępowanie ultra vires, czyli poza traktatami. Natomiast ONZ – niemal równie wysoko plasujące się w rankingu – promuje w ramach tzw. zrównoważonego rozwoju antynatalistyczną, eugeniczną politykę wymierzoną w człowieka pod płaszczykiem „ratowania planety”. Pytanie, dlaczego tak się dzieje, pozostawiam socjologom jako osobom kompetentnym do udzielenia odpowiedzi. Sama chciałam jedynie wskazać kilka mechanizmów, które, być może, umykają nam w codziennej pogoni wypełnionej obowiązkami.

To nie przypadek, że neomarksistowska myśl filozoficzna postawiła sobie za zadanie dekonstrukcję wszystkiego, z człowiekiem i jego tożsamością włącznie. Francis Fukuyama ogłosił „koniec historii”, by kilka lat później Yuval Noah Harari wskazał na jej nowe zastosowanie. Zdaniem tego ostatniego należy uczyć się historii, „nie po to, by przewidywać przyszłość, ale po to, by wyzwalać się z przeszłości i wyobrażać sobie alternatywne przeznaczenie”1. Filozofii prezentowanej przez tego historyka z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie przyjrzę się bliżej w późniejszych rozdziałach. Wart odnotowania jest jednak wspólny mianownik w zasadzie wszystkich postmodernistycznych teorii, jako że wszystkie one w ten czy inny sposób uderzają w istotę ludzką i jej Boże synostwo. „Wyzwolenie się” z przeszłości oznacza między innymi odcięcie się od całego dziedzictwa przekazanego nam przez dwa tysiące lat istnienia Kościoła katolickiego, katolickiej myśli filozoficznej, społecznej i politycznej. Zresztą w wizji Harariego próżno szukać miejsca dla św. Tomasza z Akwinu, św. Augustyna czy Gilberta Keitha Chestertona. On nawet nie próbuje silić się na polemikę z tymi wielkimi myślicielami, ale – jak wielu jemu podobnych neomarksistowskich ideologów – zwyczajnie ich pomija, jakby nigdy nie istnieli, jednocześnie stwierdzając autorytatywnie, że Boga nie ma, a Biblia jest mitem. I co z tego, że fizyk kwantowy prof. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz przedstawił naukowy, matematyczny dowód na istnienie Boga, skoro lewicowi ideolodzy nie zaliczają tego do nauki.

1 Y. N. Harari, Homo deus, Kraków 2018, s. 86.

4

Ideolodzy pokroju Harariego – chociaż on sam uważa się raczej za whistleblowera2 – nie próbują zatem zmierzyć się intelektualnie z dorobkiem filozofii katolickiej – i to należy z całą mocą podkreślić –ale zupełnie ignorują jej istnienie, przechodząc nad nim do porządku dziennego. Wybiórcze traktowanie dorobku nauki i myśli jest zresztą charakterystyczne dla wszystkich przedstawicieli nowolewicowej herezji, również tych instytucjonalnych. To dlatego Komisja Europejska pozwala sobie na działania poza prawem, zupełnie ignorując jego zapisy, a zarazem z antywartości stara się wygenerować wspólną wartość, którą usiłuje narzucić zszokowanym i częściowo już zideologizowanym, a zatem słabo broniącym się społeczeństwom.

Odcięcie od korzeni to początek anihilowania tożsamości narodowych, które zdaniem lewicowych ideologów są skazane na zagładę, ponieważ nie są w ich mniemaniu w stanie w sposób adekwatny odpowiedzieć na stojące przed współczesnymi społeczeństwami wyzwania. To również stanowi wspólny mianownik działań międzynarodowych instytucji oraz korporacji.

Uwagę zwraca również język, jakim neomarksistowskie treści są przekazywane, a są one dostosowane do oczekiwań konkretnych odbiorców. I tak w międzynarodowych dokumentach (konwencje, w tym okryta złą sławą konwencja stambulska, czy unijne rezolucje i dyrektywy) stosowana jest nowomowa, która w tłumaczeniu na przykład na język polski jest zupełnie rozmywana, aby polski odbiorca nie mógł zorientować się co do rzeczywistej zawartości przyjętych rozwiązań. Sztandarowym przykładem jest tu słowo „gender”, które – nie wiedzieć czemu – tłumaczący unijne dokumenty na język polski notorycznie przekładają jako „płeć”, podczas gdy wspomniane słowo wcale tego nie oznacza. Prawidłowym tłumaczeniem powinien być „rodzaj”, ewentualnie „płeć kulturowa”, gdyż wyrażenie jest konstruktem nieposiadającym przełożenia na naturalną „cechę” człowieka, jaką

2 Whistleblower (ang. dosł. „człowiek dmuchający w gwizdek”), sygnalista, demaskator – to człowiek nagłaśniający działalność, którą sam uważa za nielegalną lub nieuczciwą. Termin powstał i jest używany w anglosaskim kręgu kulturowym (przyp. red.).

5

jest płeć. Na tym gruncie bardzo łatwo jest budować kolejne kłamstwa. Niektórym z tych dokumentów przyjrzę się zresztą bliżej jako reprezentantom semantycznego zakłamania, z jakim mamy obecnie do czynienia i jakie – o zgrozo! – sączy się z mediów, czyniąc nam mętlik w głowie.

Warto w tym momencie przypomnieć o ogromnym wkładzie, jaki w odkłamywanie rzeczywistości międzynarodowych konferencji i ich dokumentów wniosła Marguerite Peeters. Nie jest jednak moją intencją powielanie dokonanych przez nią obserwacji, ale całościowe ujęcie wielu płaszczyzn ataku na naszą tożsamość, jakie mają obecnie miejsce, sięgając do źródeł ich powstania. Mamy, zarówno jako katolicy, jak i obywatele państw narodowych poważny problem, a zmierzenie się z nim nie jest wcale prostą sprawą. O ile bowiem postawienie trafnej diagnozy jest połową udanej kuracji, o tyle my z postawieniem tej diagnozy mamy naprawdę poważny kłopot. Co więcej, wydaje się nam, że pójście na kompromisy w pewnych sprawach pomoże unormować sytuację, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Gdybyśmy tak do końca rozumieli istotę dokonującej się rewolucji, wiedzielibyśmy, że każde nasze ustępstwo jest przez stronę przeciwną traktowane nie jako gest dobrej woli, ale jako oznaka słabości i zachęta do dalszych ataków, roszczeń i żądań. Jeżeli w porę tego nie zrozumiemy, może się okazać, że – mówiąc językiem wojskowym – kluczowe przyczółki oddamy walkowerem, a to niestety już się dzieje. Kamienie milowe, do realizacji których zobowiązaliśmy się jako państwo wobec Komisji Europejskiej, są zaledwie jednym z takich przykładów. Podobnie dzieje się w obszarze wiary – nie bez powodu pewne środowiska bardzo się postarały, aby w encyklice Franciszka Laudato si znalazło się odniesienie do zrównoważonego rozwoju jako jednego z celów człowieka. W części „Moje wezwanie” w punkcie 13 papież pisze: „Naglące wyzwanie ochrony wspólnego domu obejmuje troskę o zjednoczenie całej rodziny ludzkiej w dążeniu do zrównoważonego i zintegrowanego rozwoju, ponieważ wiemy, że wszystko może się zmienić”. W punkcie 57. papież wzywa ponadto do wsparcia krajów „najbardziej potrzebujących” w promowaniu programów „na rzecz zrównoważonego

6

rozwoju”. I tu katolicy mają potężny dysonans poznawczy, jako że papież, który z urzędu broni ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci i otacza modlitwą każdego człowieka, nagle w oficjalnym dokumencie wspiera zrównoważony rozwój, w którego dokumentach założycielskich jasno jest wyłożone, iż wiąże się on bezpośrednio z forsowaniem tzw. praw reprodukcyjnych, a więc m.in. aborcją i antykoncepcją. Czy to zatem oznacza, że pod wpływem mediów i politycznej poprawności zaczęliśmy używać na co dzień języka, którego rzeczywistego znaczenia nie rozumiemy?

Odnalezienie się katolika w dzisiejszym świecie wcale nie jest łatwe, ponieważ uzbrojone w ideologię środki masowego przekazu pokazują nam fasady czegoś zupełnie innego, niż jest to w rzeczywistości. I jeśli jeszcze jako dzieci ucząc się historii śmialiśmy się z potiomkinowskich wsi lub trawy malowanej na zielono przez komunistów przed inspekcją czy defiladą, dzisiaj naprawdę nie powinno nam być do śmiechu. Na naszych oczach, niby potężny pomnik Huxleya i Spinellego, powstaje potężny konstrukt, który wcześniej czy później nas pochłonie, ale tak, byśmy w porę się nie zorientowali i nie zdążyli zareagować. Przesadzam? A czemu ma służyć tworzenie tzw. rozrywki w postaci niekończących się seriali czy gier komputerowych, jak nie przekierowaniu naszej uwagi z rzeczywistości na jej wirtualny odpowiednik? Ktoś powie, że człowiek ma prawo do rozrywki... Tak, ma prawo, ale jeżeli rozrywka nagle zaczyna dominować i staje się celem życia, przestaje być rozrywką. Realne życie nie jest grą komputerową, w której mamy w razie niepowodzenia jeszcze kilka żyć w zanadrzu, ale realną drogą, na której o naszej przyszłości zadecyduje duchowy rozwój i podejmowane decyzje. Nie oznacza to, że nie będziemy upadać, bo będziemy i to często, ale kluczem do zwycięstwa jest umiejętność podnoszenia się z tych upadków.

Współcześni neolewicowi ideolodzy nie myślą jednak w tych kategoriach, traktując człowieka jako zbiór algorytmów, które wcześniej czy później będzie można na poziomie biochemicznym zhakować i przejąć nad nimi kontrolę. Zanim jednak nauki biotechnologiczne pójdą tak daleko, zhakowane zostaną ludzkie umysły i to

7

przez czynniki zupełnie zewnętrzne. Hakującym będą nowe, atrakcyjne wydawałoby się ideologie, które koniec końców muszą przynieść zniewolenie. Zresztą to, jakie one będą, nie stanowi żadnej tajemnicy i ideolodzy chętnie o tym rozprawiają. Nie bez znaczenia jest tu promocja hedonizmu...

„Poszukując rozkoszy i nieśmiertelności, ludzie w rzeczywistości starają się wskoczyć na poziom bogów. Nie chodzi o to, że wieczna rozkosz i nieśmiertelność to boskie atrybuty, lecz także o to, że aby pokonać starość i nieszczęście, ludzie najpierw będą musieli posiąść boską władzę nad własną biologiczną podstawą”3 – pisze Yuval N. Harari. „Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że w planach ludzkości będzie tak naprawdę tylko jeden cel (o wielu rozgałęzieniach): osiągnąć boskość”4 – dodaje, wyjaśniając na kartach Homo deus, że owa „boskość” będzie dotyczyła tylko niewielkiej, najbogatszej części społeczeństw, podczas gdy reszta stanie się „bezużyteczna”. Co się z nią stanie? Jaki będzie jej los? Tego możemy się jedynie domyślać.

Harari zdradza nam zdecydowanie więcej... „Zwykli wyborcy zaczynają przeczuwać, że mechanizmy demokratyczne już nie dają im władzy. Świat zmienia się wszędzie wokół, a oni nie rozumieją, jak ani dlaczego. Władza się od nich oddala, ale nie wiedzą dokąd. […] Smutna prawda jest taka, że nikt nie wie, gdzie się podziała cała władza”5 – zauważa. Jeżeli jednak prześledzić decyzje podejmowane na szczeblu międzynarodowym, bardzo łatwo zauważyć, gdzie owa władza się podziała. Część z niej trafiła do międzynarodowych instytucji, które obecnie intensywnie pracują nad tym, aby uczynić z rządów państw narodowych wykonawców swojej woli. Pragną one być jednocześnie suwerenem i absolutem. Część zaś do korporacji, które wyprzedzają nieco instytucje międzynarodowe w wyścigu o kontrolę nad człowiekiem. A może to jest błędny wniosek? Może organizacje międzynarodowe działają w interesie wielkich korporacji? Temu też postaram się przyjrzeć.

3 Y. N. Harari, Homo deus, dz. cyt., s. 59.

4 Tamże, s. 64.

5 Tamże, s. 477.

8

Nowe ideologie sprawnie operujące takimi pojęciami, jak miłość, równość i tolerancja, uwodzą, mimo iż ich zawartość jest zdecydowanie różna od prezentowanej oficjalnie w środkach przekazu. Jeżeli spojrzymy na Unię Europejską przez różowe okulary neoliberalnych mediów, zobaczymy organizację „równych” państw współpracujących ze sobą i będących ze wszech miar sojusznikami. Brutalna rzeczywistość prób zdobycia przez Niemcy via Bruksela dominacji nad całym obszarem Unii Europejskiej, ich neokolonializm, do tychże mediów zwyczajnie się nie przebija. Podobnie zresztą, jak i fakt dyskryminacji osób wierzących przez unijny Trybunał Sprawiedliwości (TSUE). Dla lewicowych ideologów wiara w najlepszym razie jest szkodliwym mitem, który należy zwalczać – rzecz jasna w imię równości i tolerancji. Tym bardziej w dzisiejszych czasach potrzeba nam katolickich polityków, którzy skutecznie postawią granice lewicowemu imperializmowi. Ilu takich znajdziemy? To pytanie retoryczne, ale zupełnie zasadne. Oby tylko nie było za późno.

Ktoś może zapytać, dlaczego w jednej książce mieszam sprawy wiary i polityki. Odpowiem niepytana – wbrew temu, co twierdzą niektóre kręgi, są one ze sobą ściśle związane. Rzecz jasna polityka nie determinuje wiary, ale wiara może wpływać na jakość i kierunek prowadzonej polityki, w tym przede wszystkim na jej stosunek do osoby ludzkiej. W końcu Wspólnota Europejska Roberta Schumana była odpowiedzią na koncepcję superpaństwa Altiero Spinellego. Temu też warto się przyjrzeć, bo bez zrozumienia koncepcji Spinellego nie będziemy w stanie zdiagnozować etapu, na jakim obecnie znajduje się Unia Europejska. Pamiętajmy przy tym, że to właśnie ta koncepcja nadal jest uważana w UE za obowiązującą, co unijni decydenci potwierdzali w kolejnych „Białych księgach” i do tej pory kierunek ten nie został ani skorygowany, ani odwołany, a wręcz przeciwnie – nadal obowiązuje.

Nietzsche zabił Boga, neomarksizm zabija sumienia – tak się rodzi nowy totalitaryzm. I może się okazać, że będzie on zdecydowanie bardziej krwawy niż obydwa totalitaryzmy XX wieku razem wzięte. To zresztą już się dzieje. Jak podała witryna internetowa

9

worldometers.info, w wyniku aborcji tylko w 2021 roku zginęło łącznie 42 mln dzieci na całym świecie, co oznacza, że aborcja była o wiele bardziej śmiercionośna niż koronawirus. Pytanie tylko, czy to da nam do myślenia?

Rozdział I.

Zbrodniczy nowy komunizm

Kiedy Altiero Spinelli wraz ze swoim kolegą, również komunistą, Ernesto Rossim tworzyli swój komunistyczny manifest znany jako Manifest z Ventotene trwała jeszcze II wojna światowa. W 1941 roku, kiedy powstał dokument, nikt jeszcze nie potrafił przewidzieć jej zakończenia. Potem nastąpiła zimna wojna, a świat zachodni z jednej strony rozeznawał rzeczywistą istotę komunizmu, z drugiej zaś na fali rewolucji 1968 roku żwawym krokiem szedł w nowy komunizm, wprawdzie różniący się diametralnie od tego sowieckiego, ale uderzający w istotę człowieka ze zdecydowanie większym impetem i – o zgrozo! – w porę niezdiagnozowany. O ile bowiem gułagi zabijały ciała, to nowy komunizm celował w dusze.

To wszystko nie działo się od razu, ale zajęło wiele dziesięcioleci. Szkoła frankfurcka z jednej strony sprowadziła człowieka do popędu, by jednocześnie zdekonstruować jego i świat, w którym żył. W oczach neomarksistów wszystko stało się względne – również rzeczywistość i prawda. Stąd też coraz częściej słyszy się, iż epoka postmodernizmu jest jednocześnie epoką postprawdy i posthistorii. W takim otoczeniu bardzo łatwo oderwać człowieka od jego tożsamości i wsadzić do złotej klatki, której pięknie rzeźbione pręty nazwane „wolnością”, „tolerancją”, „inkluzywnością”, „włączaniem” i „miłością” bardzo szybko zaczną uwierać, jako że z żadnym z tych pojęć rozumianych w klasycznym ujęciu nie mają w zasadzie żadnego związku. To zresztą był jeden z celów nowej rewolucji, a zarazem jej skutecznych nośników – nadać słowom nowe znaczenie, aby piękno rzucanych haseł skutecznie przysłoniło mroczną zawartość. Sztuczka stara jak świat, a mimo to ludzie nadal się na nią nabierają. I gdzie tu wyciąganie wniosków z historii?

11

Kiedy Spinelli tworzył Manifest, nie mógł sobie nawet wyobrazić, jak daleko posunie się technika od jego powstania aż po czas prób wcielania go w życie. Nie mógł też przewidzieć, że jego dokument położy niejako podwaliny pod nową religię. Jaką? Rąbka tajemnicy odkrywa nam Harari. „W XXI wieku będziemy tworzyli potężniejsze fikcje i bardziej totalitarne religie niż w jakiejkolwiek wcześniejszej epoce. Z pomocą biotechnologii oraz algorytmów komputerowych te religie będą nie tylko na bieżąco kontrolowały nasze istnienie, ale będą w stanie kształtować nasze ciała, mózgi i umysły oraz tworzyć całe wirtualne światy wraz z różnymi odmianami piekła i nieba. Odróżnianie fikcji od rzeczywistości będzie zatem coraz trudniejsze, ale i bardziej niezbędne niż kiedykolwiek wcześniej”6 – czytamy w książce Homo deus.

Nie wiedział zapewne również, że za kilkanaście lat nastąpi marsz neokomunistów przez instytucje, który umożliwi przeorientowanie świata zachodniego i dopełni destrukcyjnego dzieła reformacji. O rewolucji 1968 roku – bo o niej mowa – napisano już wiele, więc nie będę poświęcać temu zagadnieniu zbyt wiele miejsca. Chciałam jedynie zwrócić uwagę na pewien fakt, który być może umyka nam w ogólnym dyskursie publicznym, a mianowicie w całym tym przewrocie społecznym, który uwiódł również część „postępowych” księży katolickich, wcale nie chodziło o żadne wyzwolenie, ale o zniewolenie – to właśnie w owej rewolucji sprowadzenie człowieka do popędu znalazło swój wyraz, dopełnienie i afirmację, z których czołowy ideolog „seksualizmu” Herbert Marcuse mógł się jedynie cieszyć.

Zanim przyjrzymy się bliżej samemu dokumentowi, warto zwrócić uwagę na jedną rzecz. Otóż owo ogólnikowe wyznaczenie kierunku dało spadkobiercom ideologicznej spuścizny Spinellego szersze pole do działania. Manifest nie stawiał bowiem żadnych granic ani wyobraźni, ani aspiracjom, ani tym bardziej apetytom na władzę. Dawał za to bardzo konkretną ideę, którą można było wypełnić dowolną zawartością pod warunkiem, że trzymało się raz wyznaczonego kursu.

6 Y. N. Harari, Homo deus, dz. cyt., s. 226.

12

Dawał ponadto poczucie neolewicowym liberałom, że mają korzenie. Dokładnie ci sami ideolodzy i politycy, którzy usilnie pracują nad tym, aby odciąć narody od ich korzeni i zlać w jedną masę, którą można by centralnie zarządzać, sami potrzebowali korzeni, żeby uwiarygodnić forsowane przez siebie teorie! Nie mógł to jednak być skompromitowany do cna sowiecki marksizm, ale coś, co przynajmniej stwarzałoby pozory, że jest inną lewicową myślą. Nie chcąc być postrzeganymi jako „ludzie znikąd” ze swoimi „ideami znikąd”, powoływali się na dziedzictwo komunistycznej myśli XX wieku, odcinając się jednocześnie od bardzo pokrewnego, sowieckiego sposobu myślenia. Jeżeli ktokolwiek szuka przyczyn, dla których Niemcy po II wojnie światowej skutecznie współpracowały ze Związkiem Sowieckim, a później z putinowską Rosją, to owo pokrewieństwo ideologii jest jedną z nich, chociaż mocno zakamuflowaną i przemilczaną.

Jeszcze jednym aspektem przydatności dla współczesnych polityków Manifestu Altiero Spinellego był fakt, iż duży stopień ogólności dokumentu pozwalał w pewien sposób na polaryzację sceny politycznej. Jeżeli spojrzymy na skład Parlamentu Europejskiego nie tylko w 2022 roku, ale również wcześniej, dostrzeżemy mnogość partii i frakcji, które mają dokładnie ten sam cel, chociaż różnią się między sobą sposobami i metodami jego osiągnięcia. Jako dowód niech posłuży fakt, iż oparta na Manifeście z Ventotene Biała księga o przyszłości UE nadal stanowi dokument wiodący i na forum UE panuje co do tego konsensus. Wprawdzie presja środowisk konserwatywnych, aby zachować europejską wspólnotę ojczyzn Roberta Schumana stanowi coraz bardziej widoczną rysę na tym konsensusie, ale czy wystarczającą do obalenia koncepcji Unii Europejskiej Spinellego, to dopiero się okaże. Dynamika sytuacji politycznej w Europie nie pozwala niestety przewidzieć, co zdarzy się w najbliższej przyszłości. Jedyne, czego możemy być pewni, to walki między tymi dwiema koncepcjami, chrześcijańską i komunistyczną (totalitarną) – Schumana i Spinellego. Przy czym w żywotnym interesie nie tylko katolików leży zwycięstwo tej pierwszej, totalitaryzmy bowiem zawsze niosą za sobą rozlew krwi, nawet jeżeli na początku deklarują równość i braterstwo.

13

Instytut Myśli Schumana jest organizacją pożytku publicznego mającą na celu – na wzór Sługi Bożego Roberta Schumana – promowanie chrześcijańskich wartości w coraz bardziej zlaicyzowanej Europie. Jest zarazem think tankiem analizującym unijne prawodawstwo i konsekwencje wprowadzania go w życie. Prowadzi konferencje i szkolenia. Jest inicjatorem takich dzieł, jak Wielkanoc bez Granic, Wigilia bez Granic czy Schuman Trimarium Forum.

Spis treści Wstęp ..................................................... 3 Rozdział I. Zbrodniczy nowy komunizm ..................... 11 Totalitaryzm zamiast totalitaryzmu ......................... 14 Demokracja bez Boga ..................................... 26 Przekierowanie uwagi .................................... 43 Rozdział II. Rewolucja jedna czy więcej? ..................... 49 Zrównoważony rozwój .................................... 54 Atak na Kościół katolicki .................................. 64 Wybór gender nie był przypadkowy ........................ 68 Rozdział III. Zakłamaniem języka kamuflować wprowadzane zmiany ................................... 75 Konwencja stambulska .................................... 76 Tam, gdzie korporacje stykają się z polityką ................. 79 Elektromobilność czy brak mobilności? ..................... 85 Gra na emocjach ......................................... 87 Rozdział IV. Albo Europa będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale ..................................... 91 Wizja Schumana a współczesna rzeczywistość ............... 93 Kryzysy w Kościele ....................................... 98 Rozdział V. Futurologiczne wizje mącą umysł ................ 103 Cywilizacja miłości ...................................... 113 Rozdział VI. Testament błogosławionego księdza Jerzego ...... 117 Rady Kardynała dla Narodu............................... 124 Zadania dla nas .......................................... 129 Rozdział VII. Zamiast zakończenia .......................... 131 Posłowie ................................................ 137

Autorka z „chirurgiczną” wnikliwością analizuje mapę wpływów tej rewolucji kulturowej na narody i państwa, środowiska naukowe i polityczne, na organizacje społeczne i międzynarodowe, na sztukę i gospodarkę, na technikę i media, w tym również na wspólnotę Kościoła Chrystusowego z hierarchią na czele.

ks. prof. Tadeusz Guz

W jaki sposób ktoś lub coś zyskuje nasze zainteresowanie albo sympatię? Czy jest to wyłącznie nasz wybór? Czy zdajemy sobie sprawę z szeregu możliwych działań, które mają nie tylko dostarczyć danych o nas samych, ale i pozwolić na inteligentną manipulację naszymi działaniami, przekonaniami i życiem?

Do niedawna pojęciami „atak hakerski” czy „hakowanie” opisywano przejmowanie kontroli i uzyskanie dostępu do danych urządzeń elektronicznych. Obecnie „hakowanie” ma znacznie szerszy zakres i nie odnosi się wyłącznie do przestrzeni cybernetycznej. Autorka książki Zhakować umysł, aby zniszczyć duszę zastanawia się, jak dalece jesteśmy jako jednostki i społeczeństwo przenikani treściami „jedynie słusznymi”. Sięgając do tekstów źródłowych, tłumaczy założenia i późniejszą realizację planów organizacji międzynarodowych, takich jak Unia Europejska, Światowa Organizacja Zdrowia czy ONZ. W tym świetle zaczynamy rozumieć kolejne działania rządzących, którzy wydają się jedynie wykonawcami globalnych zarządzeń. Ich dążenia do „zrównoważonego rozwoju” czy zaprowadzenia „zielonego ładu” tłumaczą, o co naprawdę chodzi. Dokąd więc zmierza ten nowy wspaniały świat?

Anna Wiejak – absolwentka historii na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarka, publicystka, fotoreporterka. Publikowała m.in. na łamach „Naszego Dziennika”, „Różańca”, „Mojej Rodziny”, wPolityce.pl, Sieci, Tysol.pl. Obecnie redaktor naczelna „Schuman Optics Magazine” i AWPE.pl oraz analityk Instytutu Myśli Schumana. Od lat zaangażowana w obronę życia poczętego.

ISBN 978-83-8340-015-0

9 788383 400150

Cena: 24,90 zł w tym 5% VAT

Patronat:

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.