


abp Fulton
abp Fulton
opracował Al Smith
Wydawnictwo AA Kraków
Tytuł oryginału: Lord, Teach Us to Pray
Tłumaczenie: Jacek P. Laskowski
Redakcja i korekta: Maria Szarek
Skład i łamanie: Wydawnictwo AA
Projekt okładki: Agnieszka Siekierżycka
Pismo Święte w przekładzie ks. Jakuba Wujka
fragmenty De imitatione Christi (O naśladowaniu Chrystusa) w przekładzie ks. Aleksandra Jełowickiego (1804–1877)
Copyright © 2019 by Al Smith
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo AA, Kraków 2024
Książkę opublikowano we współpracy z wydawnictwem Sophia Institute Press.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część ani całość tej książki nie może być powielana, przechowywana w systemie wyszukiwania ani przesyłana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek inny sposób kopiowana bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy, z wyjątkiem cytowania krótkiego fragmentu tekstu w recenzji książki.
ISBN 978-83-7864-807-9
Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 345 42 00, 695 994 193
e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl
JMJ
Świętemu Józefowi, Oblubieńcowi Najświętszej Maryi Panny i Opiekunowi Odkupiciela, z pokorną prośbą do Niego, aby On, który Jezusa uczył się modlić, także i nam dopomagał w naszym życiu modlitwy i w nim nas prowadził. I jak św. Józef przez całe swoje życie z wielką bojaźnią i głęboką czcią wielbił Dzieciątko Jezus,
tak obyśmy i my z takim samym uwielbieniem i pobożnością
wpatrywali się Pana w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Panie, naucz nas się modlić (Łk 11,1)
I stało się, gdy był w pewnym miejscu, modląc się, że kiedy skończył, rzekł do Niego jeden z uczniów Jego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów (Łk 11,1).
Ponad dwa tysiące lat temu uczniowie Jezusa poprosili Go, żeby nauczył ich się modlić. Pragnienie, żeby umieć się modlić i prowadzić satysfakcjonujące życie modlitwy, nie przestaje poruszać serc także i dzisiaj. Nasz Pan z miłością spełnił prośbę Swoich uczniów, nauczywszy ich Modlitwy Pańskiej – Ojcze nasz (Łk 11,1-4). Swoim przykładem pokazał im też, że żeby się modlić, konieczną jest rzeczą znaleźć się w miejscu ustronnym, bo tam się otrzymuje kierownictwo i duchowy pokarm (Mk 1,35; Łk 5,16; Mt 14,23).
Także mówiąc do tłumów zgromadzonych podczas Jego
Kazania na Górze, przypominał Swoim uczniom: Ty, gdy się modlić będziesz, wejdź do komory swojej, a zawarłszy drzwi, módl się do Ojca twego w skrytości, a Ojciec twój, który widzi w skrytości, odda tobie (Mt 6,6).
Tę samą prośbę, którą skierowano do Naszego Pana – naucz nas się modlić – usłyszał też Arcybiskup Fulton J. Sheen. Jego uczniowie, parafianie i słuchacze na całym świecie pytali go o sposoby modlenia się i o jego ulubione modlitwy.
Odpowiadając na te pragnienia, Sheen gorąco zachęcał ludzi, żeby modlitwa stała się ich codziennym, świętym nawykiem.
Katolikom szczególnie zalecał codzienne, kiedy to tylko możliwe, uczestnictwo we Mszy Świętej, wygospodarowanie czasu na odprawienie Godziny Świętej oraz – w jedności z Męką Naszego Pana – Drogi Krzyżowej.
Arcybiskup Fulton J. Sheen znany był z tego, że często powtarzał: „nie chcę, żeby moje życie było moje. Chcę, żeby było Chrystusa”. Razem z Chrystusem pielęgnował więc wewnętrzne życie modlitwy i życiem tym chciał się dzielić z każdym. Prowadząc przez lata audycję radiową The Catholic Hour, stworzył z pomocą
Krajowej Rady Mężczyzn Katolików kilka małych książeczek do nabożeństwa. Modlitewniki te wydrukowano i rozprowadzono w setkach tysięcy egzemplarzy; niektóre z nich nadal są w dystrybucji. Ich treści zostały włączone do niniejszej antologii.
W tej książce Arcybiskup Sheen zabiera nas w podróż modlitwy, na mini-rekolekcje ukazujące najważniejsze wydarzenia z życia Chrystusa: Jego Mękę, Śmierć, Zmartwychwstanie, Zesłanie Ducha Świętego i Drugie Przyjście w chwale.
Poprzez wnikliwe medytacje i refleksje Sheena czytelnik zostaje tu zaproszony do chodzenia za Chrystusem, do naśladowania Go, uczenia się od Niego, posiadania Go i bycia posiadanym przez Niego.
Każdy z sześciu rozdziałów tej książki to temat wyjątkowy, przedstawiany w klasycznym stylu Sheena, tyleż głębokim, co zwięzłym: Ojcze nasz , Msza Święta , Godzina Święta , Myśli do medytacji, Droga Krzyżowa oraz Modlitwy rozmyślania i prośby.
Temat Ojcze nasz zaczynamy od słowa, jakie Sheen wygłosił w Wielki Piątek, 19 kwietnia roku 1935. W tej refleksji, by pomóc czytelnikowi w głębszym zrozumieniu Modlitwy Pańskiej, sięgnął on po siedem ostatnich słów wypowiedzianych przez Naszego Pana na Krzyżu.
Tą samą optyką Siedmiu Ostatnich Słów posługuje się Sheen, rzucając światło na Najświętszą Ofiarę Mszy, ustanowioną przez Pana w Wielki Czwartek. To drugi rozdział tej książki zawierający klasyczne dzieło Sheena Kalwaria i Msza napisane w roku 1936.
W trzecim rozdziale naszego tomu Arcybiskup Sheen prezentuje owoce swojego wpatrywania się w Godzinę Świętą. Czytelnik znajdzie tu wiele poruszających medytacji, które pomogą mu w pożytecznym przeżywaniu tego nabożeństwa. Jeśliby ktoś zapytał: „po co spędzać godzinę dziennie na medytacji?”, to Arcybiskup Sheen odpowie na to: „bo żyjemy tylko po wierzchu naszych dusz, o Bogu i o naszym wewnętrznym ja wiedząc niewiele. Nasza wiedza dotyczy głównie rzeczy, nie tego, dokąd zmierzamy”.
Rozdział czwarty zawiera popularną wersję Drogi Krzyżowej. Mamy nadzieję, że te piękne, ubogacone odpustami modlitwy rozpalać będą świętą miłość do Ukrzyżowanego Zbawiciela. Ostatnie dwa rozdziały tej książki składają się ze świątobliwych refleksji i modlitw, płodnych w momenty, w których „serce przemawia do serca”. Przybliżajcie się do Boga, a On przybliży się do was (Jk 4,8).
W książce tej Arcybiskup Sheen nie tylko odsłania główne tajemnice wiary katolickiej, ale także w swój własny, niepowtarzalny sposób krystalicznie czysto przedstawia, co znaczy mieć pełną sensu relację z Bogiem.
Do modlenia się i do takiej relacji wzywany jest każdy z nas. Ufam, iż lektura tekstów zawartych w tym tomie sprawi, że udziałem ich czytelników stanie się doświadczenie Arcybiskupa Sheena, które wyrażał on mówiąc: „nie chcę, żeby moje życie było moje. Chcę, żeby było Chrystusa”.
Al Smith
Wystąpienie radiowe w audycji The Catholic Hour w Wielki Piątek, 19 kwietnia 1935 r.
Nasz Pan jest jedynym królem, który w drodze na Swój tron potykał się i upadał. Ale było tak dlatego, że jest On Bogiem, a Bóg Swoją Moc objawia przez słabość Ukrzyżowania, a Swoją mądrość przez szaleństwo Krzyża.
Kiedy się już znajdzie na szczycie Kalwarii, na którym się zbiegają szlaki trzech cywilizacji, w imię których jest On krzyżowany, stosownie do tego zostanie obnażony ze Swoich szat. Te szaty należą do tamtych czasów, do Judei, do Galilei, do małej prowincji Rzymu. Otóż, żeby się z tymi szatami nie utożsamiać, ale się zuniwersalizować jako Odkupiciel Świata, pozwala się On ogołocić z ostatniego śladu rzeczy ziemskich. Żeby być całkowicie i absolutnie biednym Człowiekiem Świata.
Jakie przesłanie przekaże ten Król ze Swojego tak niekrólewskiego tronu? Ostatnie słowa są zawsze ważne, ale szczególnie ważne są Ostatnie Słowa Tego, który Swoje życie oddał na Odkupienie wielu! Przypomnijmy, że pewnego dnia apostołowie podeszli do Niego, mówiąc: Panie , naucz nas się modlić . Odpowiedział na ich prośbę, przekazując im Modlitwę Doskonałą – Ojcze nasz. Nadszedł czas, ażeby i On wypowiedział Swoje Ojcze nasz. Tak jak w Ojcze nasz, którego nas nauczył, było siedem próśb, tak też jest Siedem Próśb w Jego ostatniej modlitwie.
Są one znane jako Siedem Ostatnich Słów. Będziemy wspólnie medytować nad naszym Ojcze nasz i Jego Ojcze nasz.
Ojcze nasz, który jesteś w Niebie
Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią
(Łk 23,34)
Pierwszą prośbą Ojcze nasz , której nauczył nas Pan, było słowo wstawiennictwa kapłańskiego: Ojcze nasz , któryś jest w Niebie . Pierwszym słowem Krzyża było wstawiennictwo Kapłana Doskonałego: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Ten Kapłan, z Którego wszelkie kapłaństwo bierze swój początek, wezwał nas kiedyś, żebyśmy podnosili wzrok ku naszemu Ojcu, który jest w Niebie. Teraz Tego Samego Ojca błaga, żeby wymazał On grzechy tych, co Go krzyżują i im przebaczył, bo nie wiedzą, co czynią. Wynajduje wytłumaczenie dla grzechów. Mówi Swojemu Ojcu, że tylko z ignorancji Go krzyżujemy. Gdybyśmy wiedzieli, co robimy, nigdy byśmy się Ojca w Niebie nie wyparli. Zbawienie jest możliwe tylko z powodu naszej ignorancji co do tego, jak dobry jest Bóg Ojciec zsyłający na świat Swojego Jednorodzonego Syna, żebyśmy mogli w Jego Imieniu mieć życie.
Kiedy nas krzyżują nasi wrogowie, mówimy: „powinni mieć więcej rozumu”. Kiedy my krzyżujemy Jego, On mówi: przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Kochamy tych, co nas kochają, i szanujemy tych, co nam schlebiają; On kocha tych, którzy Go nienawidzą i nawet rękom, które wbijają w Niego gwoździe,
przebacza. Kocha nie tylko tych, co się do kochania nadają – jak my to robimy; kocha i tych pełnych nienawiści – jakimi my jesteśmy. I to dlatego jest dla nas nadzieja! Ojcze nasz , który jesteś w Niebie, przebacz nam, bo co robimy – nie wiemy!
Święć się imię Twoje
Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze Mną w raju
(Łk 23,43)
Imię Boga się święci poprzez uznawanie Jego mocy i chwały. Łotr uznał moc Boga pomimo Jego bezsiły i chwałę Boga pomimo Jego klęski.
Odtwórzcie sobie dwie sceny, jakie mają miejsce w chwili, w której pada to Drugie Słowo. Po dwóch przeciwnych stronach Góry Syjon wiszą na dwóch drzewach dwaj ludzie. Po jednej stronie tego wzgórza wisi na drzewie Judasz; po wzgórza stronie przeciwnej wisi Nasz Pan – pomiędzy dwoma złodziejami. Zwróćcie uwagę na różnicę w postawie Judasza i złodzieja po prawej stronie. I ten, i ten był złodziejem. Ale była różnica. Judasz sądził, że chwała Boża jest czysto zewnętrzna i ujawnia się w pompie i celebracjach tej ziemi. Dlatego, kiedy zobaczył, że Nasz Pan zmierza ku klęsce, sprzedał Go za trzydzieści srebrników. Złodziej po lewej stronie Naszego Pana był jak Judasz. On także czuł, że jedyną władzą, jaką warto mieć, jest władza oszczędzania sobie bólu. Dlatego w agonii wołał: „ratuj Siebie i nas” (por. Łk 23,39). Innymi słowy, zrób coś zewnętrznego. Natomiast złodziej po prawej stronie zwrócił swą obolałą głowę ku Naszemu Panu – wpatrzył się w Niego, obdartego z każdego skrawka królewskości i ogołoconego z wszelkich
oznak monarszych. I tak pojął, że pod tym prochem jest złoto, że za tą chmurą się kryje królewskość, że to wyczerpane ciało ma władzę ocalenia duszy: Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Swojego królestwa (Łk 23,42).
Nasz Zbawca tak był zadowolony z tego, że pośród bluźnierstw święci się Jego Imię, że pośród przekleństw rozpoznaje się Jego Błogosławioną Postać, że pokornej modlitwy złodzieja wysłuchał: zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze Mną w raju. Świat jest pełen Judaszy, którzy myślą, że Imię Boga się święci tylko pompą i splendorem tego świata. Zapominających, że królestwo Boże jest wewnętrzne i nie przychodzi z postrzeżeniem (por. Łk 17,20). I że Kościół, który jest Chrystusem Mistycznym, swoją największą siłę ujawnia w odpuszczaniu grzechów. Pyta świat: „jak człowiek może przebaczać grzech?” Równie dobrze mógłby zadać pytanie, jak Człowiek, którego królestwa widać tyle, co belę drewna, może złodziejowi obiecać Królestwo Niebieskie.
Odpuszczenie grzechu jest większą manifestacją władzy Bożej niż stworzenie świata. Stworzenie kreuje coś z niczego. Odpuszczenie – coś sprowadza do nicości. Ale odpuszczenie, które otwiera Raj, uzyskać można tylko tak, jak swoje odpuszczenie uzyskał tamten złodziej, czyli prosząc o nie. Przebaczenie, jak wszystkie dary Boże, jest uwarunkowane. Zasuwa zamykająca drzwi odpuszczenia naszych grzechów przez Boga znajduje się wewnątrz naszych dusz – po naszej stronie, nie po stronie Boga. Oto stoję u drzwi i kołaczę (zob. Ap 3,20). Kołacze! Nie wyważa drzwi na siłę. To zniszczyłoby ludzką wolność. Kołacze, żeby zostać wpuszczony; tylko my mamy władzę odsunięcia zasuwy i zaproszenia Go do środka, żeby On mógł z nami wieczerzać, a my z Nim. Największy ból sprawia Chrystusowi odmowa
wpuszczenia Go do siebie: nie przyjmujecie Mnie (J 5,43). Największą Jego radością jest bycie przyjmowanym, choćby i przez grzeszników, bo większa jest w Niebie radość z jednego grzesznika czyniącego pokutę niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy pokuty nie potrzebują (por. Łk 15,7). Nie ma potęgi większej niż uniesiona dłoń kapłana rozgrzeszającego; nie ma radości większej niż ta, jaką daje powrót marnotrawnego syna; nie ma drugiego takiego pokoju jak pokój odpuszczonego grzechu. Nie ma drugiej takiej nadziei, jaką ta, którą nam daje ten łotr-złodziej z prawej strony Chrystusowego krzyża: Raj daje się ukraść.
Przyjdź Królestwo Twoje
Niewiasto, oto syn Twój (J 19,26)
Kiedy Nasz Pan uczył nas Ojcze nasz, trzecią prośbę uczynił modlitwą o to, żeby Królestwo Boże – które jest królowaniem Świętych – mogło nadejść. Teraz w Swojej ostatniej modlitwie zwraca się do najświętszych spośród stworzeń: do Maryi, Swojej Matki, i do Jana, ucznia umiłowanego. Umierał na Krzyżu nie z żadnego innego powodu, tylko z tego, żeby z nas zrobić Świętych – a bycie Świętym oznacza bycie na stałe umocowanym w dobru. Najświętszym stworzeniem, jakie Bóg kiedykolwiek stworzył, jest Matka Jego Boskiego Syna, bo jest Ona nie tylko pełna łaski, ale jest także – wraz ze Swoim Synem wiszącym teraz nad Jej głową – Współodkupicielką. Kiedy Nasz Pan spojrzał na Nią z góry i polecił Ją nam w osobie Jana, mówiąc: oto matka twoja, oznaczało to tyle samo, co: „jeżeli chcesz być Święty – to twoja Matka; jeśli naprawdę chcesz, żeby nadeszło Moje Królestwo – to twoja Matka; jeśli chcesz być zakorzeniony w dobru i być doskonały, jak doskonały jest twój Ojciec Niebieski – to twoja Matka”.
Nasz Pan nie uczynił tu żadnego wyjątku; Jego Matka została dana wszystkim – tym, którzy grzeszą, tym, którzy są pogrążeni w żałobie, tym, którzy cierpią.
Jesteś grzesznikiem? To idź do Maryi, bo Ona wie coś o zgorzknieniu twojej duszy. Maryja wie, co to znaczy dla duszy być bez Jezusa: w ciągu tych trzech dni, kiedy był dla Niej utracony, wysłużyła Sobie to, żeby się stać Ucieczką grzeszników .
Właśnie w tamtym czasie wysłużyła Sobie tę godność na nowo. Nigdy nie zostałaby dana za Ucieczkę grzesznikom, gdyby nie było Ukrzyżowania; nigdy nie byłoby Ukrzyżowania, gdyby nie było grzechu; i nigdy nie byłoby grzechu, gdyby nie było grzesznika – a gdzie grzesznicy, tam my. Maryja zawdzięcza godność tego swojego tytułu nam – jako grzesznikom. Jesteś grzesznikiem? To usłysz Jej miłosiernego Syna, który Cię wydobywa z rozpaczy tymi słowami: oto Matka twoja.
Jesteś pogrążony w żałobie? Straciłeś ukochane dziecko, dobrego ojca, kochającą matkę? To straciłeś tylko część tego, co miałeś. A Jej Stratą było wszystko – Jej Stratą był Bóg. Do ciebie, który jesteś pogrążony w żałobie, kierują się te słowa: oto Matka twoja.
W chwilach bezgranicznego żalu, kiedy cię dławią twoje własne grzechy; kiedy łzy lecą ci ciurkiem ze zranionego czy połamanego serca; kiedy już cię mdli od tego, co masz, a roznosi od głodu tego, czego nie masz; kiedy Świętość wydaje ci się celem tak odległym, a Niebo jest gdzieś hen, daleko, wtedy powiedz Maryi: „wspomnij, o Pani, co Ci Jezus mówił o mnie, choć łajdak jestem: Niewiasto, oto syn Twój”.
Bądź wola Twoja jako w Niebie tak i na ziemi
Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?
(Mt 27,46)
W Ojcze nasz Pan mówił nam, żebyśmy zrezygnowali z samych siebie na rzecz Woli Ojca Niebieskiego; teraz na krzyżu
On Sam rezygnuje z Samego Siebie na rzecz tej właśnie Woli Boga. Realna lekcja ukryta w tych słowach jest taka, że co jakiś czas stajemy w życiu w obliczu rzeczy niezrozumiałych i tajemniczych, a jedynym rozwiązaniem jest wówczas ufność położona w Woli Bożej. Bądź wola Twoja jako w Niebie tak i na ziemi. Zadajemy sobie pytania w rodzaju: Dlaczego mam cierpieć? Dlaczego Bóg zabrał mi matkę? Dlaczego istnieje ból? Dlaczego cierpią niewinni? Dlaczego Bóg mnie opuszcza? Nie ma na ziemi innej na nie odpowiedzi jak tylko ta: bądź wola Twoja. Nasz Pan w tym słowie raz jeszcze kładzie nacisk na lekcję wyłożoną w Księdze Hioba. Hiob został potężnie poraniony. Stracił dzieci, majątek; zwróciła się przeciwko niemu żona, znęcali się nad nim przyjaciele, a całe jego ciało było sparaliżowane przerażeniem. Postawił więc pytanie: „Dlaczego?”.
Czemum w żywocie nie umarł? Wyszedłszy z żywota, wnet nie zginął? Czemu przyjęty na kolana? Czemu karmiony piersiami? Dlaczego nędznemu dana jest światłość, a życie tym, którzy są w gorzkości duszy (Hi 3,11-12,20).
Przyjaciele Hioba próbowali dawać mu wyjaśnienia ludzkie, porozwiązywać wszystkie jego zagadki, zrobić tak, żeby wszystko było racjonalne, pokazać, jak jedna część uniwersum pasuje do każdej innej. Otóż, gdyby Księga Hioba była tekstem czysto ludzkim, to trywialny wierszokleta czy nowoczesny scenarzysta zmusiliby Boga, żeby wszedł na scenę i na te pytania Hioba odpowiedział. Ale Bóg rzeczywiście się na tej scenie pojawia i co On tu właściwie robi? Nie odpowiada na pytania Hioba. Zadaje Hiobowi jeszcze więcej pytań w sposób taki, który znosi wszelkie pytania głupie. Zwraca się Bóg do Hioba i mówi: będę cię pytał, a ty Mi odpowiadaj! Gdzieś był, gdym zakładał fundamenty ziemi? Powiedz mi, jeśli masz rozum. Na czym podstawy jej są ugruntowane? Albo kto założył kamień jej węgielny? Kto zamknął drzwiami morze, gdy się wyrywało jakby z żywota wychodząc, kiedym kładł obłok, szatę jego i mrokiem jak pieluchami dziecinnymi je owijał? (por. Hi 38,3-4.6.8-9). A Hiob, odpowiadając Panu, rzekł: Wiem, iż wszystko możesz, a nie jest ci żadna myśl tajna. Któż jest taki, co tai radę bez umiejętności? Przetom niemądrze mówił i to, co nad miarę przechodziło wiadomość moją (Hi 42,1-3).
Bóg nalega, by uznać niewytłumaczalność wszystkiego. Ten, który wszystkie rzeczy Sam uczynił, temu, co wyszło z Jego Ręki, przygląda się z podziwem. Zamiast udowadniać Hiobowi, że świat się daje wyjaśnić naukowo, pokazuje mu, że ten świat jest o wiele bardziej dziwny, niż nauka kiedykolwiek mogłaby podejrzewać. Ta odmowa Boga wyjaśnienia Jego projektu sama w sobie jest bijącą w oczy wskazówką co do tegoż Projektu, wskazówką, która mówi: zagadki Boga dają więcej satysfakcji niż rozwiązania ludzi. I tak w Księdze Hioba widzimy, że był on dręczony nie dlatego, że był z ludzi najgorszym, ale dlatego,
że był z nich najlepszym. To Wielki Piątek był zapowiadany w ranach Hioba.
Lekcja dla nas jest taka, że wiele rzeczy tu, na ziemi, do wytłumaczenia nie jest, ale to tylko detale. Na przykład: „Dlaczego ten ból?” „Dlaczego ta strata?” „Dlaczego ten smutek?”. Ogólne zasady natomiast pozostają prawdziwe i niewzruszone:
Bóg jest dobry i chce tego, co dla duszy najlepsze. Boże mój, czemuś mnie opuścił? – mówi o opuszczeniu tylko pozornym, nie rzeczywistym. Możemy być samotni, ale nigdy nie jest tak, żeby Bóg nas nie słyszał. Nasz Pan zagłębił się w puszczę cierpienia i samotności, ale pozostawił tam Swoje ślady, żebyśmy mogli znajdować drogę wyjścia z niej. Chwyć rękę Boga i idź za Nim w ciemności, z ufnością i z wiarą. Nie możemy powiedzieć, że On nie wie, co znaczy być opuszczonym, bo został opuszczony na Krzyżu.
„Ufaj Mu, gdy cię opadają mroczne wątpliwości;
Ufaj Mu, kiedy sił ci brak;
Ufaj Mu, kiedy Mu zwyczajnie ufać
To najtrudniejsza w całym świecie rzecz”1.
1 Z hymnu Trust Him When Thy Doubts Are Many, zwrotka 5.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
Pragnę (J 19,28)
„Chleb powszedni”. W Kafarnaum Jezus wychodził naprzeciw potrzebom ludzi, dając im pokarm dla ciał. Mówił ludziom, żeby się o chleb modlili: chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. Ale na Kalwarii prosi o napój. Wtedy dał tłumowi Swój dar; teraz tłum musi dać Mu swój. Był Dawcą; teraz chce być Biorcą. Z głębi Swojego porozdzieranego Ciała woła: pragnę. Pragnienie jest spośród wszystkich cierpień najbardziej niecierpliwym; jest w nim imperatywny gwałt – wściekłe żądło.
Ale tu nie był to tylko krzyk o wodę. Wiemy, że wcześniej raz już prosił o napój Samarytankę, ale kiedy ta zaczerpnęła wody ze studni, żadna wzmianka o tym, że ten napój od niej przyjął, się nie pojawia. Był spragniony jej duszy.
Lekcja wydaje się taka, że Bóg nas potrzebuje. Jest Doskonały, a jednak naszej miłości pragnie. Jest Wszechmogący, a jednak bez naszej miłości jest słaby. Jest Nieskończenie Szczęśliwy, a jednak bez nas jest nieszczęśliwy. Jest Źródłem Wód Wiekuistych, a mimo to krzyczy: pragnę. Wygląda na to, że nas potrzebuje. Jak? Nie, oczywiście nie w tym sensie, że bez nas miałby On być niedoskonały czy niepełny – On raczej potrzebuje nas, bo my Go potrzebujemy.
Świat jest pełen tego przykładów. Miłosierny bogacz pragnie biednych. Nie potrzebuje biednego człowieka: patrząc z ziemskiego punktu widzenia, ten biedak zabierze część jego majątku. Biedny człowiek potrzebuje bogatego tylko ze względu na jedzenie. Ale bogaty potrzebuje biednego, żeby mu mógł okazywać miłość. I faktycznie może powiedzieć: pragnę. Potrzebuję cię, żeby być dobry. W takim sensie Nasz Pan pragnie nas – bo jest nam tak bardzo potrzebny.
Mówi do nas: pragnę was. Was, nieznających umartwienia, bo potrzeba wam Mego ducha ofiary. Was, chcących mieć Kalwarię z nieskalanymi, białymi rączkami, bo potrzeba wam Moich Rąk, przebitych i krwawych. Jestem Odkupicielem. Do was, którzy sami nigdy nie podejmiecie krzyża; do was, którzy potrzebujecie ducha pokuty, krzyczę: pragnę . Pragnę was, bo wasza miłość przyjemności potrzebuje Mojej miłości ofiary. Pragnę was, bo wasza miłość świata potrzebuje Mojej miłości Nieba. Nie pragnę was dlatego, że was potrzebuję – gdyby nie było was, nigdy nie trafiłbym na Krzyż. Nie pragnę was dlatego, że Mi was potrzeba do szczęścia – gdyby nie było was, nigdy nie byłoby grzechu. Pragnę was nie dlatego, że was potrzebuję, ale dlatego, że wy Mnie potrzebujecie. Dlaczego więc, kiedy mówię: pragnę, jak ten żołnierz podajecie Mi gorzki ocet i żółć?
Fulton J. Sheen (1895–1979)
Fulton John Sheen urodził się w El Paso w stanie Illinois w 1895 roku. W szkole średniej zdobył trzyletnie stypendium uniwersyteckie, ale je odrzucił, aby kontynuować powołanie do stanu kapłańskiego. Uczęszczał do St. Viator College Seminary w Illinois i St. Paul Seminary w Minnesocie. W 1919 roku przyjął święcenia kapłańskie w diecezji Peoria w stanie Illinois. Uzyskał licencjat ze świętej teologii i bakalaureat z prawa kanonicznego na Catholic University of America (Katolicki Uniwersytet Ameryki) oraz doktorat na Katholieke Universiteit Leuven w Belgii. Otrzymał liczne oferty nauczania, ale w posłuszeństwie swojemu biskupowi odrzucił je i został wikarym proboszcza wiejskiej parafii. Doświadczywszy w ten sposób jego posłuszeństwa, biskup pozwolił mu z czasem wykładać na Katolickim Uniwersytecie Ameryki oraz w St. Edmund’s College w Ware w Anglii, gdzie Sheen poznał inną osobę, która miała na niego wpływ: G.K. Chestertona. Cotygodniowa audycja radiowa prowadzona przez tego ostatniego w BBC stała się inspiracją dla emitowanej później przez NBC audycji Sheena pt. „Godzina Katolicka” (1930–1952).
W 1952 roku Sheen zaczął pojawiać się w ABC we własnej serii programów „Życie jest warte życia”. Pomimo przyznania mu czasu antenowego, który zmuszał go do konkurowania
z Miltonem Berle i Frankiem Sinatrą, dynamiczny Sheen odniósł ogromny sukces i w 1954 roku zdobył dwudziestopięciomilionową widownię – składającą się zarówno z katolików, jak i z niekatolików. Swoje prezentacje, obejmujące szeroki zakres tematów, przygotowywał dla widzów wszystkich konfesji i środowisk.
Pytany przez papieża Piusa XII, ile dusz nawrócił, Sheen odpowiedział: „nigdy ich nie liczyłem, Wasza Świątobliwość.
Zawsze się boję, że gdybym je liczył, mógłbym sobie pomyśleć, że to ja je nawracałem, nie Pan”.
Wygłaszał doroczne homilie wielkopiątkowe w nowojorskiej katedrze św. Patryka, prowadził liczne rekolekcje dla księży i zakonników, głosił kazania na letnich konferencjach w Anglii.
„Jeśli chcesz, żeby ludzie pozostali tacy, jacy są” – mawiał –„mów im to, co chcą usłyszeć. Jeśli chcesz ich uczynić lepszymi, mów im to, co powinni wiedzieć”. I to właśnie czynił nie tylko w swoim przepowiadaniu, ale także w ponad dziewięćdziesięciu książkach, które napisał. Jego Pokój duszy zajął szóstą pozycję na liście bestsellerów „New York Timesa”.
Sheen był biskupem pomocniczym Nowego Jorku (1951–1966) i biskupem Rochester (1966–1969).
Dwoma wielkimi miłościami Sheena były Matka Najświętsza i Eucharystia. Każdego dnia odprawiał Godzinę Świętą przed Najświętszym Sakramentem, z Którego czerpał siły i natchnienie do głoszenia Ewangelii i w obecności Którego przygotowywał swoje homilie. „Błagam [Chrystusa] każdego dnia, abym był silny fizycznie i sprawny mentalnie, żebym mógł przepowiadać Jego Ewangelię oraz głosić Jego krzyż i zmartwychwstanie” – mówił. „Jestem tak szczęśliwy, jak to robię, że czasami czuję, że kiedy przyjdę do dobrego Pana w Niebie, odpocznę kilka dni, a potem poproszę Go, żeby mi pozwolił wrócić na ziemię, żebym mógł jeszcze trochę popracować”.
Dobry Pan powołał Fultona J. Sheena do domu w 1979 roku. Jego transmisje telewizyjne (dziś zapisywane w formie cyfrowej) oraz jego książki kontynuują jego ziemskie dzieło zdobywania dusz dla Chrystusa. Proces kanonizacyjny Sheena został otwarty w 2002 roku. W 2012 roku papież Benedykt XVI ogłosił go Czcigodnym Sługą Bożym (reszta jest w rękach Boga).
The Armor of God: Reflections and Prayers for Wartime, New York: P.J. Kenedy & Sons, 1943.
Calvary and the Mass: A Missal Companion , New York: P.J. Kenedy & Sons, 1936.
The Holy Hour: Reading and Prayers for a Daily Hour of Meditation. Prepared for the National Council of Catholic Men, Huntington, IN: Our Sunday Visitor, 1946.
The Priest Is Not His Own, New York: McGraw-Hill, 1963.
The Seven Last Words. Address delivered on Good Friday , 1935 ( transcribed by and prepared for the National Council of Catholic Men).
In The Fullness of Christ, Huntington, IN: Our Sunday Visitor, 1936.
Ponad dwa tysiące lat temu uczniowie Jezusa poprosili Go, żeby nauczył ich się modlić. Pragnienie, żeby umieć się modlić i prowadzić satysfakcjonujące życie modlitwy nie przestaje poruszać serc także i dzisiaj. Nasz Pan z miłością spełnił prośbę swoich uczniów, nauczywszy ich Modlitwy Pańskiej – Ojcze nasz. Swoim przykładem pokazał im też, że aby się modlić, konieczną jest rzeczą znaleźć się w miejscu ustronnym, bo tam się otrzymuje kierownictwo i duchowy pokarm.
Tę samą prośbę, którą skierowano do Jezusa, usłyszał też arcybiskup Fulton J. Sheen. Jego uczniowie, parafianie i słuchacze na całym świecie pytali go o sposoby modlenia się i o jego ulubione modlitwy. Odpowiadając na te pragnienia, Sheen gorąco zachęcał ludzi, żeby modlitwa stała się ich codziennym, świętym nawykiem. Znany był z tego, że często powtarzał: „Nie chcę, żeby moje życie było moje. Chcę, żeby było Chrystusa”. Razem z Chrystusem pielęgnował więc wewnętrzne życie modlitwy i życiem tym chciał się dzielić z każdym.
W tej książce arcybiskup Sheen zabiera nas w podróż modlitwy, na rekolekcje ukazujące najważniejsze wydarzenia z życia Chrystusa. Poprzez wnikliwe medytacje i refleksje autora czytelnik zostaje tu zaproszony do chodzenia za Chrystusem, do naśladowania Go, uczenia się od Niego, posiadania Go i bycia posiadanym przez Niego.
Każdy z sześciu rozdziałów tej książki to temat wyjątkowy, przedstawiany w klasycznym stylu Sheena, tyleż głębokim, co zwięzłym: Ojcze nasz, Msza Święta, Godzina Święta, Myśli do medytacji, Droga Krzyżowa oraz Modlitwy rozmyślania i prośby. Arcybiskup Sheen nie tylko odsłania tu główne tajemnice wiary katolickiej, ale także w swój własny, niepowtarzalny sposób krystalicznie czysto przedstawia, co znaczy mieć pełną sensu relację z Bogiem.
ISBN 978-83-7864-807-9
9 788378 648079
Cena: 49,90 zł w tym 5% VAT
zdjęcie na okładce: Yousuf Karsh