Ostatnie słowa Jezusa na krzyżu - św. Robert Bellarmin

Page 1


św. Robert Bellarmin

Jezusa

Ostatnie słowa na

Ostatnie słowa na krzyżu

Ostatnie słowa

na krzyżu

Wydawnictwo AA Kraków

Podstawa przekładu: De Septem Verbis a Christo in Cruce prolatis libri duo, auctore Roberto S. R. E. Card[inale] Bellarmino e Societate Iesu, Romae 1618.

Przekład fragmentów z Pisma Świętego na podstawie Biblii Jakuba Wujka oraz Biblii Tysiąclecia.

tłumaczenie: Jacek P. Laskowski redakcja i korekta: Maria Szarek skład, łamanie, projekt okładki: Wydawnictwo AA

Copyright © for this translation and edition by Wydawnictwo AA, Kraków 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone

ISBN 978-83-8340-184-3 Wydawnictwo AA s.c. 31-574 Kraków, ul. Ciepłownicza 29 tel.: 12 345 42 00, 695 994 193 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl

Czcigodnemu Zgromadzeniu Celestynów Mnichów Zakonu Świętego Benedykta

Robert kard. Bellarmin, tegoż Zgromadzenia protektor Pozdrowienie w Panu

Opat Pafnucy bardzo mądrze stwierdził, o czym czytamy u Kasjana (Reguły , De institutis coenobiorum), że doskonałego mnicha porównać można do Ukrzyżowanego Pana. Cnoty bowiem, których się od doskonałego mnicha najbardziej wymaga, są zwykle trzy. To ubóstwo, wykluczające wszelką własność; czystość wypędzająca wszelkie pożądliwości cielesne i posłuszeństwo, poddane każdemu skinieniu Przełożonego. Do tych trzech reguła św. Benedykta zwyczajowo dołącza stabilność miejsca.

Jeśli ktoś chciałby doświadczyć dobrowolnego ubóstwa posuniętego aż do wszelkiego ogołocenia się i nędzy, powinien się wpatrywać w Chrystusa Ukrzyżowanego, który – póki żył – nie miał, gdzie głowy złożyć, a po śmierci nawet szaty Swoje, jedyne co Mu pozostało, dał podzielić między tych, co Go krzyżowali.

I jeśliby ktoś chciał spojrzeć w zwierciadło umartwienia ciała, które czystości strzeże w stanie nieskalanym, bez wątpienia je znajdzie w Chrystusie Ukrzyżowanym, od stóp do głów ciągłym ogarniętym bólem.

I jeśli trzeba wzoru doskonałego posłuszeństwa, to nigdzie jaśniej się go nie doświadczy niż w Tym, który „się stał posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8-9).

Nie tylko cnotę posłuszeństwa, ale także jej poszczególne towarzyszki, cierpliwość, pokorę, a także początek jej i cel, miłość najgorętszą, i w rzeczach wszystkich wytrwałość do końca, którą stabilność miejsca wyraża – wszystko to razem się ujrzy w Chrystusie Ukrzyżowanym jako najwznioślejszej cnót wszystkich Idei.

Zaprawdę zatem jest Chrystus wiszący na Krzyżu najjaśniejszym wzorem doskonałości monastycznej, a doskonały mnich najprawdziwiej wyraża Ukrzyżowanego Pana.

Wydaje się, że to przedstawienie, czyli podobieństwo Chrystusa

Ukrzyżowanego żywo wyraził przede wszystkim św. Piotr Celestyn: życie jego bowiem od samego niemal dzieciństwa aż do późnej starości i śmierci było niczym innym jak ciągłym rozważaniem krzyża i ustawicznym naśladowaniem Ukrzyżowanego. Dla właściwego tego oznaczenia, w czasie gdy umierał, ukazał się za sprawą cudu Bożego przed drzwiami jego celi złoty krzyż, który trwał tam od piątku aż do soboty wieczór, kiedy umierający szczęśliwie oddał ducha Bogu. Na krzyż ten wielu patrzyło wstrząśniętych, o czym mówi Piotr d’Ailly, kardynał z Cambrai, a rzecz ta, jako jawny znak z Nieba, była też wspominana w dokumencie kanonizacyjnym Piotra Celestyna.

W tym stanie rzeczy wydaje mi się słuszne, bym księgi moje o siedmiu słowach wypowiedzianych przez Chrystusa na Krzyżu o arował i zadedykował moim Celestynom. Starałem się bowiem w tych księgach wyjaśnić główne cnoty Ukrzyżowanego, które są wprawdzie bardzo pożyteczne dla wszystkich wiernych, ale dla tych, którzy za umartwieniem Krzyża podążają wedle własnego ustanowienia, są bezwzględnie konieczne.

Ci bowiem, co z Chrystusem przybici są do krzyża i światu przez zewnętrzne zachowywanie reguły umarli, jeśli im brak cnót Chrystusa ukrzyżowanego, to razem z nieszczęsnym łotrem cierpią niesławę i bóle krzyża, ale chwały i nagród Chrystusa Ukrzyżowanego nie osiągają i „lepiej by im było” – jak mówi św. Piotr – „nie poznać drogi sprawiedliwości (doskonałej), niźli poznawszy ją odwrócić się od podanego im rozkazania świętego” (2 P 2,21).

Dlatego napominam wszystkich mnichów, a przede wszystkim moich Celestynów, by jeśli chcą być tym, co imieniem wybierają, z uporem czytali księgę Krzyża Chrystusa, by ją raz za razem

wertowali i znowu wertowali; żeby zaś jasny mieć i wierny komentarz do zrozumienia miejsc ciemnych, by często czytali żywoty błogosławionego Piotra Celestyna oraz innych Świętych, a to czego się nauczą, by własnym czynem starali się dopełniać. W ten sposób bowiem z dniem każdym krzyż będzie się im stawał coraz słodszy, naśladowanie zaś Ukrzyżowanego stanie się im tak przyjemne i miłe, że łatwo pogardzą uczonymi w Piśmie i faryzeuszami, to znaczy tymi, co ciało i krew propagują i powiadają: „Zejdź z krzyża”.

Tak niegdyś uczniowie św. Franciszka, kiedy jeszcze świętych ksiąg nie mieli, zwykli – jak podaje św. Bonawentura (Vita S. Francisci) – dniami i nocami wertować księgę Krzyża Chrystusowego przez ciągłe wzorem Ojca Franciszka udręczenia i przez kształcenie się z jego przemów, które im stale na temat krzyża Chrystusa wygłaszał.

Przyjmijcie zatem, Czcigodni Ojcowie, od Protektora Waszego ten drobny upominek, który także po jego śmierci będzie zadatkiem jego miłości, jaką z całego serca Was wszystkich ukochał, zawsze pragnąc, żebyście byli spadkobiercami cnót św. Piotra Celestyna i prawdziwymi uczniami oraz naśladowcami Chrystusa Ukrzyżowanego.

Przedmowa

Czwarty to już rok mija, jak się na śmierć gotując, ustępuję w miejsce spokoju, ażebym wolny od prac bieżących, nie wolny jednak od medytowania Pisma Świętego i spisywania myśli, które się w trakcie tych medytacji pojawiają, mógł nieść pożytek moim braciom przynajmniej przez te pobożne książeczki, skoro nie będę już w stanie długo być im przydatny za sprawą słowa czy to żywego, czy pisanego. Kiedy się zaś zastanawiałem nad doborem najwłaściwszego tematu, który by pozwolił mnie się na śmierć przygotować, a bliźnim moim dopomagał do życia dobrego, przyszła mi na myśl sama Śmierć Pana oraz Ostatnie Kazanie, które Odkupiciel świata wygłosił do rodzaju ludzkiego z Krzyża niczym z niebotycznej ambony – Kazanie składające się z siedmiu wyjątkowo krótkich, ale też wyjątkowo ważnych sentencji. W kazaniu tym bowiem – czyli w owych siedmiu słowach – zawiera się wszystko to, o czym sam Pan mówił, stwierdzając: „Oto idziemy do Jerozolimy i spełni się wszystko, co napisali prorocy o Synu Człowieczym” (Łk 18,31).

Sprawy, które prorocy przepowiadali na temat przyszłych dokonań Chrystusa, dają się ująć w cztery działy – nauki, jakie będzie On głosił ludowi; modlitwa, jaką będzie On zanosił do Ojca; najokrutniejsze udręki, jakie wycierpi; oraz wzniosłe i godne podziwu dzieła, jakich dokona. Wszystkie te rzeczy w sposób cudowny się wyjaśniły w życiu Chrystusa. Nauki do ludu głosił bowiem Pan z wielką częstotliwością: w świątyni, po synagogach, na polach, w miejscach ustronnych, w domach, a wreszcie i z łodzi do ludzi stojących na brzegu.

Dalej: miał w zwyczaju spędzać noce na modlitwie do Boga, bo mówi o Nim Ewangelista Et pernoctabat in oratione Dei („I całą noc spędził na modlitwie do Boga”, Łk 6,12). O Jego godnych podziwu dziełach przejawiających się w wypędzaniu demonów, uzdrawianiu chorych, rozmnażaniu chleba, uciszaniu burzy czyta się na każdej niemal stronie Ewangelii (Mt 8; Mk 4; Łk 6; J 6). I wreszcie to, że w odpowiedzi na dobro, które uczynił, odpłacano mu licznymi formami zła polegającymi nie tylko na zniewagach słownych, ale także na obrzucaniu Go kamieniami i próbie zrzucenia z góry (Łk 4). Na koniec wszystkie te rzeczy najprawdziwiej spełniły się w Krzyżu. Tam głosił naukę tak, że „tłumy wracały, bijąc się w piersi” (Łk 23,48), i nie tylko serca ludzkie, ale nawet i skały ulegały skruszeniu. Tam także się modlił, jak mówi Apostoł do Hebrajczyków „z potężnym wołaniem i płaczem”, przez co „został wysłuchany dzięki swej uległości” (Hbr 5,7). Także i to, co wycierpiał na Krzyżu, o tyle przekraczało to, co przecierpiał przez resztę Swojego życia, że do Jego Męki w sensie ścisłym wydaje się należeć tylko owo cierpienie z Krzyża. W końcu też nigdy nie czynił większych znaków i cudów niż wtedy, gdy się na Krzyżu zdawał sprowadzony do skrajnej słabości i niemocy. Bo przecież to właśnie wtedy nie tylko okazał znaki z nieba, których się Żydzi w niewłaściwym czasie domagali, ale też niewiele później dał największy ze wszystkich znaków, kiedy umarły i pogrzebany, mocą własną wyszedł z otchłani i na nowo wezwał swoje ciało do życia, i to do życia nieśmiertelnego. Naprawdę więc w Krzyżu spełniło się wszystko, co napisali prorocy w związku z Synem Człowieczym.

Zanim jednak zacznę pisać o tych słowach Pana, zdaje się rzeczą właściwą, byśmy co nieco powiedzieli o samym owym Krzyżu, który był amboną Kaznodziei, ołtarzem O arnika, polem Wojownika, przestrzenią pracy Cudotwórcy. Co do struktury zatem Krzyża istnieje szczególniejsza zgoda dawnych autorów, że składał się on z trzech belek drewna: jednej pionowej, wzdłuż której ułożone było

ciało Ukrzyżowanego; drugiej poprzecznej, do której przybito Jego ręce; i trzeciej, przymocowanej do jego dolnej części, na której spoczywały stopy Ukrzyżowanego, przebite jednak gwoździami, ażeby się nie mogły poruszyć. Taki jest przekaz najdawniejszych Ojców, św. Justyna (Dialog z Żydem Tryfonem, ks. V) i św. Ireneusza (Adversus haereses). Autorzy ci ponadto dosyć wyraźnie wskazują, że każda ze stóp znajdowała się na desce, nie zaś jedna z nich była umieszczona na drugiej. Wynika z tego, że Chrystus został przybity do krzyża czterema gwoździami, a nie trzema, jak sądzi wielu, którzy z tego powodu odmalowują Chrystusa Pana przybitego do krzyża tak właśnie, że jedna z Jego stóp ułożona jest na drugiej. Natomiast bardzo jednoznacznie się temu sprzeciwia Grzegorz z Tours (De gloria martyrum, r. VI) i potwierdza swoje zdanie z pomocą starożytnych przedstawień. Ja sam natomiast widziałem w Bibliotece Królewskiej w Paryżu kilka bardzo starych manuskryptów Ewangelii, w których często odmalowywany był Chrystus Ukrzyżowany i zawsze z czterema gwoźdźmi. Święty Augustyn i św. Grzegorz z Nyssy podają, że pionowa belka krzyża wystawała nieco ponad poziomą; co zdaje się godzić ze zdaniem Apostoła. Gdy bowiem św. Paweł w swoim Liście do Efezjan pisze: „abyście wraz ze wszystkimi świętymi mogli zrozumieć, jaka jest szerokość i długość, wysokość i głębokość” (Ef 3,18), daje w tym dosyć wyraźny opis gury Krzyża, który miał cztery wymiary: szerokość w belce poprzecznej, długość w belce pionowej, wysokość w tej części belki pionowej, która wystawała ponad poprzeczną i górowała nad nią, oraz głębokość w tej części belki pionowej, która została zakopana w ziemi. Nasz Pan poddał się temu rodzajowi męki nieprzypadkowo czy mimowolnie, bo już przedwiecznie, wyprzedzająco go wybrał, jak uczy św. Augustyn i jak to wynika ze świadectwa Dziejów Apostolskich: „Tego, który z woli i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście” (Dz 2,23). I tak sam Chrystus u początku Swego przepowiadania mówił do

Nikodema: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, aby wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3,14-15). Często też mówiąc Apostołom o Swoim Krzyżu, zachęcał ich do naśladowania Go: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i Mnie naśladuje” (Mt 16,24).

Dlaczego taką kaźń wybrał był Sobie Nasz Pan, w sensie ścisłym wie tylko On Sam. Nie brak tu jednak tajemnic, które święci Ojcowie w rozważaniach zgłębiali, a nam w swoich pismach i pozostawili. Święty Ireneusz w swoim dziele, o którym już wspominaliśmy, mówi, że dwa ramiona Krzyża dlatego się zbiegły pod jednym miejscem, w którym zapisano słowa Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum , abyśmy pojmowali, że dwa ludy – lud Hebrajczyków i lud pogan – które do tego czasu były podzielone, mają być kiedyś połączone w jedno ciało ( corpus ) pod jedną Głową: Chrystusem. Święty Grzegorz z Nicei w swojej mowie o Zmartwychwstaniu mówi, że ta część Krzyża, która patrzy w stronę nieba, oznacza, iż Krzyżem – jak kluczem – Niebo zostaje otwarte; że część, która zstępuje ku centrum świata, oznacza, iż piekło zostało złupione przez Chrystusa, kiedy tam zstąpił; dwa zaś ramiona Krzyża, rozciągające się na wschód i zachód, oznaczają oczyszczenie na nowo (repurgatio) całego świata przez Krew Chrystusową. Święty zaś Hieronim w Liście do Efezjan, św. Augustyn do Honorata i św. Bernard w piątej księdze swego dzieła O rozważaniu uczą, że w słowach „jaka jest szerokość i długość, wysokość i głębokość” (Ef 3,18) pokrótce dotknięta została przez Apostoła główna tajemnica Krzyża. Po pierwsze oznaczone zostają w tych słowach przymioty Boga, wysokość to Jego potęga, głębokość Jego mądrość, szerokość Jego dobroć, długość Jego wieczność. Z kolei następuje wyrażenie przez nie poszczególnych cnót Cierpiącego Chrystusa: szerokość – to Jego miłość miłosierna, długość – Jego cierpliwość, wysokość – Jego posłuszeństwo, głębokość – Jego pokora. I wreszcie

moce w tym czasie niezbędne dla tych, którzy są przez Chrystusa zbawiani: w głębokości – wiara, w wysokości – nadzieja, w szerokości – miłość miłosierna, w długości – wytrwałość. Z tego wnioskujemy, że tylko miłość miłosierna, słusznie zwana Królową Cnót, znajduje miejsce wszędzie: i w Chrystusie, i w nas. W przypadku pozostałych mocy inne są w Bogu, inne u Chrystusa, a jeszcze inne u nas. Nic więc dziwnego, że w wypowiedzianych z krzyża ostatnich słowach Chrystusa, które teraz zaczniemy objaśniać, pierwsze miejsce miała zająć charitas – miłość miłosierna.

Zaczniemy zatem od wyjaśnienia trzech pierwszych słów, które Chrystus wypowiedział o godzinie szóstej, zanim się słońce zaćmiło i ziemię okryła ciemność. Następnie rozważymy samo owo zaćmienie słońca, a wtedy dojdziemy do wyjaśnienia pozostałych słów Naszego Pana, które zostały wypowiedziane około godziny dziewiątej (Mt 27), czyli wtedy, kiedy ciemności ustępowały, zbliżała się zaś – czy raczej była tuż tuż – śmierć Chrystusa.

KSIĘGA I

O PIERWSZYCH TRZECH SŁOWACH

WYPOWIEDZIANYCH NA KRZYŻU

Rozdział I

Wyjaśnione zostaje literalne znaczenie pierwszego Słowa: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,24)

Chrystus Jezus, Słowo Ojca Przedwiecznego, o którym Tenże Ojciec powiedział: „Jego słuchajcie” (Mt 17,5); i Który Sam o Sobie zadeklarował: „Jeden jest wasz Mistrz Chrystus” (Mt 23,10) – ażeby w całej pełni uczynić zadość zadaniu, które przyjął, nie tylko żyjąc, nigdy nie przestał nas pouczać, ale też umierając, ex cathedra Crucis, wygłosił przepowiadanie w postaci słów nielicznych, ale płomiennych, ale w najwyższym stopniu użytecznych, ale w najwyższym stopniu efektywnych, i oczywiście w najwyższym stopniu godnych tego, by zostały one przyjęte w głębi serc wszystkich chrześcijan, by były tam strzeżone, badane i wypełniane zarówno w swojej treści, jak i w czynach.

Pierwsza Jego sentencja brzmi tak: „Jezus zaś mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Sentencję tę, jakkolwiek nową i niezwykłą, zechciał Duch Święty przepowiedzieć przez Izajasza proroka w słowach: „i orędował za przestępcami” (Iz 53,12). Jak zaś prawdziwie mówił Apostoł Paweł, że: „Miłość nie szuka swego” (1 Kor 13,5), łatwo zrozumieć można z porządku owych sentencji. Z ich liczby bowiem trzy dotyczyły dobra innych, trzy dobra własnego, a jedna dobra wspólnego. Pierwsza jednak troska Pana dotyczyła innych; Jego Samego – ostatnia.

Z pierwszych zaś trzech sentencji dotyczących innych pierwsza się kierowała ku nieprzyjaciołom, druga ku przyjaciołom, a trzecia ku

połączonym z Nim więzami krwi. Logika tego porządku jest taka: miłość miłosierna biegnie najpierw ku potrzebującym najbardziej, a tymi potrzebującymi najbardziej byli jej nieprzyjaciele; i my zatem, uczniowie takiego Mistrza, najbardziej potrzebujemy tego, by nas

On wykształcił w miłości nieprzyjaciół, trudniejszej do osiągnięcia i rzadszej, niż tego, by nas kształcił w miłości przyjaciół i krewnych –miłości łatwej, z którą się w jakiś sposób rodzimy, i która razem z nami rośnie i, jak się zdaje, częściej, niż potrzeba, bierze górę. Pisze więc Ewangelista: „Jezus zaś mówił” (Łk 23,34). Owo „zaś” oznacza czas i okoliczność do modlenia się za nieprzyjaciół i przeciwstawia słowa słowom i czyny czynom. Jak gdyby Ewangelista mówił: jedni krzyżowali Pana i na Jego oczach dzielili między siebie Jego szaty; drudzy Go wyśmiewali Go i zniesławiali jako zwodziciela i kłamcę; a On, widząc to i słysząc, i cierpiąc ból najstraszliwszy okrutnie poprzebijanych rąk i stóp, oddawał dobro za zło, mówiąc: „Ojcze, przebacz im”.

Nazywa Go „Ojcem”, a nie Bogiem czy Panem, bo rozumiał, że w tej sprawie potrzebna jest dobroć Ojca, a nie surowość Sędziego; a także dlatego, że aby się uchylić przed Bogiem – bez wątpienia takim ogromem zbrodni Rozgniewanym – zasłonić się trzeba pełnym miłości imieniem „Ojciec”. A zatem owo „Ojciec” zdaje się oznaczać: „Ja, Twój Syn, cierpiąc tę Mękę, przebaczam. Przebacz i Ty, Ojcze. Zrób to dla Mnie, Twojego Syna, choć ci na to nie zasługują. Wspomnij też, że przez stworzenie jesteś i ich Ojcem, że ich na Swój obraz i podobieństwo uczyniłeś. Okaż zatem Swoją miłość Ojcowską względem nich, bo chociaż są źli, są jednak synami.

„Odpuść”. W tym słowie zawarte jest apogeum prośby, jaką Syn Boży kieruje do Swojego Ojca jako orędownik Swoich wrogów. Owo słowo „odpuścić” może się zaś odnosić zarówno do kary wynikającej z przestępstwa, jak i do przestępstwa samego. Jeśli chodzi o karę za przestępstwo, była to modlitwa wysłuchana: ponieważ za sprawą tej zbrodni zasługiwali Żydzi na to, by zostać ukarani natychmiast i

jak najciężej, i albo żeby ich pożarł ogień z nieba, albo żeby zginęli w potopie wód, albo żeby ich głód i miecz wyniszczyły do szczętu.

Kara za ten grzech została odroczona o lat czterdzieści i jeśliby w tym okresie naród ów czynił pokutę, zostałby ocalony, nietknięty; ale że pokuty nie czynił, więc za cesarza Wespazjana dopuścił na nich Bóg wojsko rzymskie, które zniszczyło ich stolicę, a lud żydowski po części głodem podczas oblężenia, po części mieczem po zdobyciu miasta wybiło, po części posprzedawało w niewolę, po części uprowadziło jako jeńców, po części rozproszyło po różnych krajach i miejscach.

Sam Pan Nasz przepowiedział to wcześniej w przypowieści o winnicy (Mt 21,33-44) i o królu wyprawiającym gody swojemu synowi (Mt 22,7), o jałowym drzewie gowym (Łk 13,6-9), a potem także dobitniej, w Niedzielę Palmową, kiedy płacząc i bolejąc nad Jerozolimą przepowiedział jej los (Łk 19,42-44). Co się zaś tyczy winy, modlitwa Pana została wysłuchana, kiedy dla wielu wyjednała u Boga łaskę skruchy i odnowienia życia. Należeli do takich ci, co „wracali, bijąc się w piersi” (Łk 23,48). I setnik, który powiedział: „Prawdziwie, ten był Synem Bożym” (Mt 27,54). I wielu, którzy się już wkrótce dzięki przepowiadaniu Apostołów nawrócili i wyznawali Tego, którego się przedtem zapierali, i oddawali cześć Temu, którego przedtem mieli w pogardzie. Racją zaś, dla której nie wszystkim została dana łaska nawrócenia, jest to, że modlitwa Chrystusa pozostaje w zgodzie z mądrością i wolą Bożą, które innymi słowami zapisał w Dziejach Apostolskich św. Łukasz: „uwierzyli wszyscy przeznaczeni (praeordinati) do życia wiecznego” (Dz 13,48).

„Im”. – Tym słowem oznaczeni są wszyscy, o przebaczenie którym Chrystus się modlił. Na pierwszym miejscu wydają się tu znajdować ci, którzy rzeczywiście przybili Chrystusa do krzyża i rzucali losy o jego szaty; potem zaś wszyscy ci, którzy w sprawę Męki Pańskiej byli zaangażowani: jak Piłat, który wydał wyrok; jak lud, który krzyczał: „Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj” (Mt 27,22), jak Książęta Kapłanów i Uczeni

w Piśmie, którzy Go fałszywie oskarżyli, a jeśli sięgnąć jak najgłębiej – to sam także pierwszy człowiek i wszyscy jego potomkowie, którzy, grzesząc, tworzyli przyczynę śmierci Chrystusa. Z Krzyża modlił się zatem Nasz Pan o przebaczenie dla wszystkich swoich wrogów.

Wśród tych zaś wrogów my także byliśmy, stosownie do słów Apostoła: „Będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna” (Rz 5,10). A zatem my wszyscy, nawet kiedyśmy się jeszcze nie narodzili, policzeni zostaliśmy do tego, by tak rzec, Świętego Memento, jakie Najwyższy Kapłan Chrystus zanosił podczas tej pierwszej Przenajświętszej O ary Mszy, którą odprawił na ołtarzu krzyża.

Cóż zatem oddasz, duszo moja, Panu za wszystko, co dla ciebie uczynił, także nim jeszcze zaistniałaś? Widział pobożny Pan, że i ty także pewnego dnia się znajdziesz wśród jego wrogów i chociaż ani o to nie prosiłaś, ani się o to nie starałaś, modlił się za ciebie do Swojego Ojca, żeby ci nie policzył głupoty. Czy zatem i tobie się zawsze pamiętać nie godzi na tak słodkiego Patrona i wszelkich dokładać starań, by żadnej nie przepuścić okazji służenia Mu? Czy nie byłoby słuszne i to, byś mając taki przykład przed sobą, uczyła się nie tylko łatwo przebaczać swoim wrogom i modlić się za nich, ale też kogo tylko się da przyciągała do czynienia tego samego?

Dokładnie tak jest i to właśnie czynić pragnę i postanawiam, oby mi tylko Ten, który dał tak wspaniały przykład, udzielił także w swojej dobroci efektywnej pomocy do wykonania dzieła tak wielkiego.

„Bo nie wiedzą, co czynią”. Ażeby jego wstawiennictwo było racjonalne, rozmywa Chrystus, czyli tłumaczy, delikt swoich wrogów – na sposób, w jaki jest to możliwe. Z pewnością nie mógł wytłumaczyć niesprawiedliwości u Piłata, okrucieństwa u zbrojnych, zawiści u Książąt Kapłanów, głupoty i niewdzięczności u ludu ani fałszywych zeznań u krzywoprzysięzców. Pozostało mu więc tylko tłumaczenie ich wszystkich ignorancją. Rzeczywiście bowiem, jak mówi Apostoł:

„jeśliby poznali, nie ukrzyżowaliby nigdy Pana chwały” (1 Kor 2,8).

Ale jakkolwiek ani Piłat, ani Książęta Kapłanów, ani lud nie wiedzieli, że Chrystus jest Panem Chwały, to jednak Piłat wiedział, że jest to człowiek sprawiedliwy i święty, zdradzony przez zazdrość owych Książąt Kapłanów, a Książęta Kapłanów wiedzieli, że jest On naprawdę obiecanym w Prawie Chrystusem – bo jak uczy św. Tomasz, nie mogli zaprzeczyć ani też nie przeczyli, że dokonał On wielu cudów, które według przepowiedni proroków miał dokonywać Mesjasz. A wreszcie i lud wiedział, że Chrystus został niesprawiedliwie potępiony, bo Piłat publicznie mu to powiedział: „Nie znajduję winy w tym człowieku” (Łk 23,14) oraz „Nie jestem winny krwi tego sprawiedliwego” (Mt 27,24). Jakkolwiek jednak Żydzi, zarówno lud, jak i kapłani nie wiedzieli, że Chrystus jest Panem Chwały, to jednak dowiedzieć by się tego mogli, gdyby ich serc nie zaślepiła złość. Tak bowiem mówi św. Jan: „Chociaż dokonywał przed nimi tak wielkich znaków, nie uwierzyli w Niego, aby się spełniło słowo proroka Izajasza, który rzekł: (…) Zaślepił ich oczy i twardym uczynił ich serce, żeby nie widzieli oczami oraz nie poznali sercem i się nie nawrócili, ażebym ich nie uzdrowił” (J 12,37-38.40). Ale i zaślepienie nie jest usprawiedliwieniem dla zaślepionego, bo jest ono własnowolne i równoczesne, a nie uprzednie. W ten sposób także ci, którzy grzeszą ze złości swego serca, działają zawsze w jakiejś ignorancji, która ich jednak nie tłumaczy, bo nie jest uprzednia, ale równoczesna. Bo prawdziwie powiada Mędrzec: „Błądzą ci, którzy czynią nieprawość” (Prz 4,22). Podobnie mówi Filozof: Omnis malus ignorans [dosł. wszyscy źli są niewiedzącymi]. I w ogóle o wszystkich grzesznikach powiedzieć można: „Nie wiedzą, co czynią”. Nikt bowiem nie może pragnąć zła z powodu zła, bo przedmiotem woli nie jest rzecz dobra bądź zła, ale tylko dobra i dlatego ci, którzy wybierają zło, wybierają je jako przedstawiające się im jako dobro, i to jeszcze jako pozór największego możliwego dobra, jakie w danych warunkach osiągnięte być może. Przyczyną tego stanu

jest zamęt niższej części duszy, który zaślepia rozum i sprawia, że w rzeczy, której pożąda, jest on w stanie rozróżnić wyłącznie dobro.

Kto zatem wybiera uprawianie cudzołóstwa lub kradzieży, nigdy by tego nie wybrał, jeśliby nie był pociągany ku dobru przyjemności, jaka jest w cudzołóstwie, lub w dobru zysku, jaki jest w kradzieży, i gdyby nie zamykał oczu umysłu na zło obrzydlistwa, jakie jest w cudzołóstwie albo na zło niesprawiedliwości, jaka jest w kradzieży.

Dlatego każdy kto grzeszy, podobny jest do człowieka, który chcąc samego siebie przysposobić do skoczenia z dużej wysokości do rzeki, najpierw zamyka oczy, a dopiero potem skacze. W ten zatem sposób każdy, kto źle postępuje, nienawidzi światła i działa w warunkach ignorancji własnowolnej, która go nie tłumaczy, ponieważ jest własnowolna. A jeśli nie tłumaczy, to czemu Pan mówi: „Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”? Na to odpowiedzieć można, że słowa Pana w pierwszym rzędzie mogą być odnoszone do tych, co go krzyżowali, a którzy – co całkiem prawdopodobne – byli kompletnie nieświadomi nie tylko Boskości Chrystusa, ale nawet Jego niewinności i po prostu robili swoją robotę. Co do tych zatem Pan powiedział jak najtrafniej: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Dalej zaś, jeżeli rozumieć te słowa jako odnoszące się do nas, których wówczas jeszcze na świecie nie było, albo do licznych nieobecnych tam grzeszników, którzy autentycznie nie mieli pojęcia o tym, co się wówczas działo w Jerozolimie, to i tu bardzo trafnie Pan powiedział: „Nie wiedzą, co czynią”. I wreszcie, jeśli rozumieć te słowa jako odnoszące się do wszystkich tam obecnych w pełni świadomych, że Chrystus jest Mesjaszem i człowiekiem niewinnym, to stwierdzić wypadnie, że miłosierna miłość Chrystusa była tak wielka, że chciała jak najbardziej rozmyć grzech Jego nieprzyjaciół. Bo jeśli ignorancja owa nie usprawiedliwia w sposób prosty, to jednak zdaje się ona mieć w sobie jakąś – jakkolwiek by nie była ona marna – rację tłumaczącą: bo ciężej by zgrzeszyli, gdyby w żadnej w ogóle ignorancji nie tkwili.

I chociaż Pan był w pełni świadom, że usprawiedliwienie takie jest nie tyle usprawiedliwieniem, co cieniem usprawiedliwienia, to jednak zechciał je przedłożyć, byśmy stąd pojmowali Jego dobrą wolę wobec grzeszników oraz to, jak skwapliwie podchwyciłby jakiekolwiek lepsze usprawiedliwienie także w odniesieniu do Kajfasza i Piłata – gdyby się takowe, lepsze i racjonalniejsze, dało tylko znaleźć.

KSIĘGA

Rozdział I • Wyjaśnione zostaje literalne znaczenie pierwszego słowa: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,24) ............................

Rozdział II • O pierwszym owocu pierwszego Słowa wypowiedzianego na krzyżu ..............................................................................

Rozdział III • O drugim owocu tegoż pierwszego Słowa wypowiedzianego przez Chrystusa na krzyżu ...............................................

Rozdział IV • Wyjaśnione zostaje literalne znaczenie drugiego słowa: „Zaprawdę, powiadam ci: dziś będziesz ze Mną w raju” (Łk 23,43)

Rozdział V • O pierwszym owocu Słowa drugiego ......................................

Rozdział VI • O drugim owocu drugiego Słowa .......................................... 53

Rozdział VII • O trzecim owocu drugiego Słowa ........................................ 57

Rozdział VIII • Wyjaśnione zostaje literalne znaczenie trzeciego Słowa: „Oto syn Twój, oto Matka twoja” (J 19,26.27) ............................................. 65

Rozdział IX • O pierwszym owocu trzeciego Słowa ..................................... 71

Rozdział X • O drugim owocu trzeciego Słowa ............................................ 75

Rozdział XI • O trzecim owocu trzeciego Słowa .......................................... 79

Rozdział XII • O czwartym owocu trzeciego Słowa .................................... 87

KSIĘGA II – O SIEDMIU SŁOWACH

WYPOWIEDZIANYCH PRZEZ CHRYSTUSA NA KRZYŻU .......... 93

Rozdział I • Wyjaśnione zostaje literalne znaczenie czwartego Słowa: „Boże Mój, Boże, czemuś Mnie opuścił” (Mt 27,46) ............................................... 95

Rozdział II • O pierwszym owocu czwartego Słowa ...............................103

Rozdział III • O drugim owocu czwartego Słowa .....................................107

Rozdział IV • O trzecim owocu czwartego Słowa .....................................109

Rozdział V • O czwartym owocu czwartego Słowa ..................................113

Rozdział VI • O piątym owocu czwartego Słowa ......................................119

Rozdział VII • O Słowie piątym „Pragnę” – literalnie .............................123

Rozdział VIII • O pierwszym owocu piątego Słowa .................................127

Rozdział IX • O drugim owocu piątego Słowa ..........................................133

Rozdział X • O trzecim owocu piątego Słowa ...........................................137

Rozdział XI • O czwartym owocu piątego Słowa ......................................147

Rozdział XII • Wyjaśnione zostaje literalne znaczenie Słowa: „Wykonało się” (J 19,30) ..................................................................................151

Rozdział XIII • O pierwszym owocu szóstego Słowa ...............................161

Rozdział XIV • O drugim owocu szóstego Słowa .....................................165

Rozdział XV • O trzecim owocu szóstego Słowa ......................................167

Rozdział XVI • O czwartym owocu szóstego Słowa .................................173

Rozdział XVII • O piątym owocu szóstego Słowa ....................................175

Rozdział XVIII • O szóstym owocu szóstego Słowa ................................177

Rozdział XIX • Wyjaśnione zostaje literalne znaczenie siódmego Słowa: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam Ducha mojego” (Łk 23,46) ...........................................................................................................183

Rozdział XX • O pierwszym owocu siódmego Słowa ..............................187

Rozdział XXI • Drugi owoc, który należy zebrać z rozważania siódmego Słowa wypowiedzianego przez Chrystusa na krzyżu ..............191

Rozdział XXII • O trzecim owocu siódmego Słowa .................................195

Rozdział XXIII • O czwartym owocu siódmego Słowa ...........................199

Rozdział XXIV • O ostatnim owocu siódmego Słowa ............................203

Przyjdź, usiądź u stóp Krzyża! Te siedem słów to „ostatnie kazanie” Zbawiciela świata. Słowa Jezusa ukrzyżowanego zawierają wszystko, co prorocy przepowiedzieli o Jego nauczaniu, cierpieniu i cudach.

Ta książka to pełna mocy refleksja nad ostatnimi słowami Jezusa Chrystusa. Autor, św. Robert Bellarmin, był główną postacią katolickiej kontrreformacji, a jego wnikliwe duchowe spojrzenie przenika tutaj w głębiny Bożej prawdy. To dzieło zostało napisane przez świętego kardynała i doktora Kościoła pod koniec jego życia, kiedy zamieszkał w domu swojego zakonu w San Andrea, a zawarte w nim myśli miały na celu pomóc wiernym w naśladowaniu Chrystusa ukrzyżowanego.

Te rozważania nad ostatnimi słowami Jezusa pozwalają głębiej przeżyć Drogę Krzyżową, wspierając naszą wielkopostną podróż ku Tajemnicy Paschy Chrystusa. To zbiór medytacji dotyczących całego życia chrześcijańskiego, zawsze wskazującego na Chrystusa, który został wywyższony na krzyżu, „aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”.

ISBN 978-83-8340-184-3 Cena: 39,90 w tym 5% VAT 9 788383401843

ISBN 978-83-8340-184-3

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.