Kwartalnik polonia nr9

Page 134

HISTORIA

snego nas nie wpuszczają. Przyszło nam zapuścić w tej ziemi korzenie, jak powstańcom listopadowym, styczniowym powstańcom, jak żołnierzom z AK, z NSZ, jak tylu innym. My chcemy do domu, ale nas nie wpuszczają. My chcemy do siebie, ale nie-swoi obleźli nasz dom, rozsiedli się w nim i wstępu wzbraniają. Patrzę na Jolę. Pamiętasz? Pamiętam. Odcięci od bliskich, od mowy naszej słyszanej wokoło, od zapachu, widoków, napisów swojskich i od, i od. Snuliśmy się niemieckimi ulicami. Ej, zawołaj, to przecież brat twój! I biegłem, i omal obcego nie zaczepiałem mężczyzny. Entschuldigung, bitte. Widziałem dziś siostrę twoją, mówiłem jej i wiedziałem, oboje wiedzieliśmy, że widzieć nie mogłem. Tak snuliśmy się ulicami miast, za ręce się trzymając; tak snuliśmy się ulicami miast, za ręce się nie trzymając; tak wypatrywaliśmy, nasłuchiwaliśmy, tęskniliśmy tak. Ech wy, tak łatwo wam opuszczać dom wasz. Nie lubicie wy go ani wy go nie znacie! Niemcami, Francuzami, byle Holendrami, Szwedami być chcecie. Ech wy, nielubiący, niecierpiący polskości swej Polacy! Ech wy… Jakże łatwo wyzbywacie się jej, jakże łatwo o niej zapominacie. Jakże łatwo oddajecie swój dom. Jakże łatwo nawet ci, co w ruchu naszym, tak łatwo… SB proponuje, wy korzystacie z ochotą. Towarzysz Pożoga się śmieje. Nie tak mój przełożony z Solidarności Walczącej. Przyjdzie dzień, wyrzucą go z domu naszego, za polski go wypchną próg. Na samolot do Rzymu wsadzą, kopa na drogę dadzą, drzwi zamkną. I dowiemy się o tym, przyjaciele pomogą, rozdzwonią się telefony, do Wiecznego udamy się Miasta. Odbierzemy Kornela, pogawędzimy w biegu, samolotem go do Frankfurtu poślemy. A tam, przyjaciele pomogą, na samolot do Warszawy, do domu naszego z powrotem, na samolot Lufthansy. Bo na pokładzie LOTu bezpieczny by nie był. I poleci do Warszawy, drzwi przed niemieckim otworzyć będą musieli samolotem komunistyczni władcy nasi, niemiecki do domu wpuszczą samolot, lecz nie Kornela. Jemu wysiąść nie dadzą. Wyrzucili go drzwiami, oknem wrócił, drugim go drzwiami wyrzucą. I znajdzie się w Wiedniu. – Asylant? Flüchtling? Keine Bürgerschaft? – Nur Duldung – powiadam. Nasza obecność jest tu tolerowana. Patrzy na nas policjant, papiery przegląda, ogląda się na kolegę. – Staatliches Eigentum geschadet – powiada. – Własność państwowa zniszczona. Własność innego państwa. Pociąg, eksterytorialna powierzchnia, wyjaśnia urzędnik państwowy. Ukarać trzeba. Siedzimy to tu, to tam w pomieszczeniu. Niemiecka policja w obronie własności polskiej przed Polakami. Pomyślałby kto! Tkwimy na tym ko128


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.