Dwumiesięcznik dla chorych Wstań 5/2016

Page 1

październik-listopad

DWUMIESIĘCZNIK DLA CHORYCH

cena:

3,50

5(167)2016

 

  

PLN

(w tym 5% VAT)

10

W DOMU OJCA jest mieszkań wiele


B E

Dlaczego warto się modlić?

ST SE LL E

J

R

ak odpowiedzieć na to popularne pytanie? Mimo że zdradzę kilka wskazówek, które pomogły mi po drodze, ta krótka publikacja mniej dotyczy tego, jak się modlić, a bardziej tego, dlaczego się modlimy i co to oznacza dla nas, dla Boga i dla świata. Chciałbym odkryć z wami kontekst modlitwy. To, co wyróżnia modlitwę chrześcijańską i modlitwę do Jezusa, jak działają zwyczajowe modlitwy, w jaki sposób Maryja i święci pomagają nam w modlitwie, oraz w końcu to, co jest sednem modlitwy – posłanie nas z Chrystusem, byśmy byli świadkami panowania Boga w naszym świecie.

! Oprawa miękka, format: 135x215, stron: 224

Autor

3000 zł

Dla czytelników Dla czytelników „Czasu Serca” „WSTAŃ”

2500 zł

Do ceny doliczamy koszty wysyłki.

Wydawnictwo Księży Sercanów | ul. Saska 2 | 30-715 Kraków   | www.wydawnictwo.net.pl | sprzedaz@wydawnictwo.net.pl | tel.: 12 290 52 98

Wydawnictwo eSPe poleca:

17,90zł 13,40zł

29,90zł 22,40zł

29,90zł 22,40zł

18,90zł 14,20zł

Wnikliwa, rzetelna i znakomicie napisana biografia. Świadectwo bezkompromisowej miłości świętej do Ukrzyżowanego.

Naucz się zaskakującego sposobu walki z problemami i radzenia sobie z trudnościami, który podpowiada nam sam Bóg.

Poznaj sprawdzone zasady, które pomogą Ci uporządkować chaos i uwolnią od ciągłego zmęczenia i frustracji.

Opowieść o niezwykłych cudach, których Bóg dokonywał i dokonuje za pośrednictwem prostego, nieuczonego księdza.

nr konta: 51 1240 2294 1111 0000 3723 3754

Zamawiaj telefonicznie: 12 413 19 21 w. 101, mailowo: ksiegarnia@boskieksiazki.pl lub na:


na dobry początek

temat numeru   W domu Ojca jest mieszkań wiele   ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

4

Franciszek

6   Nawrócenie przejawem Bożego Miłosierdzia żyć jak święci   Moje sumienie jest czyste   kl. Dominik Rudan SCJ

8

rozmowa „Wstań”   Wieczność to wizja miłości 10 rozmowa z ks. Adamem Włodarczykiem,

kapelanem w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Krakowie

w zdrowym ciele…   Eutanazja 16   lek. med. Monika Cieplińska-Gostek   Kiedy człowiek umiera fizycznie? 18 lek. med. Katarzyna Dąbek

… zdrowy duch   Oswojony ból 20   Aneta Pisarczyk   Modlić się na życie wieczne 22   ks. Łukasz Grzejda SCJ

Duchowy Patronat Misyjny   Daję się prowadzić Duchowi Świętemu 24   rozmowa z ks. Jackiem Kubicą SCJ,

sercaninem pracującym w Szwajcarii

Rozpoczynająca się jesień zachęca nas do refleksji na temat przemijalności naszego życia. W aktualnym numerze „Wstań” zachęcamy do zatrzymania się i zamyślenia o rzeczach ostatecznych człowieka. Śmierć jest częścią naszego życia, kiedy jednak dotyka kogoś z naszych bliskich, nigdy nie wydaje się czymś naturalnym. Katechizm uczy, że w śmierci Bóg powołuje człowieka do siebie (nr 1011), dlatego – mimo smutku i bólu, który powoduje – należy na nią patrzeć z nadzieją i ufnością, opartą na wierze w zmartwychwstanie. „Chrystus zwyciężył śmierć raz na zawsze i na koniec przywróci nam naszych bliskich” – mówił papież Franciszek. Zachęcam do uważnego przeczytania wywiadu z kapelanem Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Krakowie, ks. Adamem Włodarczykiem, który na co dzień spotyka się z ludźmi, których życie ziemskie dobiega końca, a on sam jest dla nich wsparciem w chorobie, cierpieniu i śmierci. Warto zapoznać się z artykułami, które podejmują temat śmierci w znaczeniu naukowym. Pani Katarzyna Dąbek omawia proces umierania człowieka, a także na jakiej podstawie stwierdza się jego zgon, zaś pani Monika Cieplińska-Gostek podejmuje w swoim artykule bardzo ważny temat eutanazji. Natomiast na pytanie: Jak właściwie przeżywać śmierć swoich bliskich? – odpowiada pani Aneta Pisarczyk. Proszę zajrzeć do działu „… zdrowy duch”. Kiedy w listopadowe dni będziemy odwiedzać cmentarze, zapalając znicze na grobach naszych bliskich, uświadamiajmy sobie, że i my kroczymy drogą ku wieczności, że nasze ziemskie bytowanie kiedyś się skończy. Na jednym z nagrobków można przeczytać następujący napis: „Kim ty jesteś, ja byłem, kim ja jestem, ty będziesz”. To krótkie zdanie w sposób dobitny mówi, że jesteśmy śmiertelni, ale nie proch jest naszym przeznaczeniem. Naszym przeznaczeniem jest życie wieczne. Na kartach Ewangelii czytamy słowa Chrystusa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele…” (J 14,2).   ks. Krzysztof Zimończyk SCJ z-ca redaktora naczelnego Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Księży Sercanów, 32-422 Stadniki 81, tel.: 12 271 15 24, fax: 12 271 00 59, e-mail: redakcja@wstan.net, strona: www.wstan.net. Rok XXVIII. Redakcja: ks. Leszek Poleszak SCJ (red. nacz.), ks. Krzysztof Zimończyk SCJ (z-ca red. nacz.), ks. Łukasz Grzejda SCJ, kl. Dariusz Trzebuniak SCJ, kl. Dominik Rudan SCJ, kl. Jakub Gąsienica SCJ. Współpracownicy: ks. Piotr Chmielecki SCJ, lek. med. Monika Cieplińska-Gostek, lek. med. Katarzyna Dąbek, Aneta Pisarczyk. Korekta: Natalia Kulawiak. Fotografia na okładce: depositphotos.com. Skład i łamanie: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON, Olga Bardan. Druk: Wydawnictwo-Drukarnia Ekodruk s.c., Kraków. Nakład: 4500 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nadsyłanych materiałów. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Publikacja za zezwoleniem władzy kościelnej.


temat z okładki   ks. Krzysztof Zimończyk SCJ Kraków

W domu Ojca jest mieszkań wiele

Fot.: depositphotos.com

4

październik-listopad


temat z okładki Pełne nadziei są słowa, które kieruje do nas Chrystus Pan w Ewangelii św. Jana: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14,1-3). „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca” Droga, którą otworzył nam zmartwychwstały Pan, prowadzi do domu Ojca. Jest w tym domu mieszkań wiele. Głęboko był o tym przekonany papież Jan Paweł II, a definitywnie zaświadczył o tym w ostatnich godzinach swojego życia. Na sześć godzin przed śmiercią wypowiedział po polsku do pielęgnujących go osób znamienne słowa: „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca!”. Wierni Kościoła katolickiego jego śmierć odczytali jednoznacznie: jako powrót do domu Ojca. Kardynał Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, kończąc homilię w dniu pogrzebu swego poprzednika, powiedział: „Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi obecnie w oknie domu Ojca, spogląda na nas i nam błogosławi”. Jezus drogą do domu Ojca Drogą prowadzącą do domu Ojca jest sam Jezus Chrystus – Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie. Zapewnia nas o tym w Ewangelii słowami: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). Oto prawda o drodze prowadzącej do pełni życia w domu Ojca. Nikt inny nie jest drogą do zbawienia ani też życiem wiecznym – tylko Jezus Chrystus. Ten, który przyszedł od Ojca po to, aby nas zbawić. Pismo Święte uświadamia nam w wielu miejscach, jak bardzo potrzebujemy Jezusa i że bez Niego nie możemy być zbawieni, żyć na wieki. Sam Ojciec Niebieski świadczy o swoim Synu, „a świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie 5(167)2016

wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia” (1 J 5,11-12). Dlatego też Jezus z taką stanowczością podkreślał, że nikt nie może przyjść do Ojca inaczej, jak tylko przez Niego, bo On jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi. „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie” (1 Tm 2,5-6) – zaznacza św. Paweł. Zawierzyć swe życie Jezusowi Szukając odpowiedzi na pytanie o sens naszego życia i śmierci, za każdym razem powracamy do osoby Jezusa Chrystusa – jedynego Zbawiciela świata. Tylko On może nas przeprowadzić z krainy śmierci i bezsensu do krainy życia i miłości – do domu Ojca. Trzeba Mu tylko uwierzyć i zaufać, tak jak to uczynił Jan Paweł II. Życie wiarą będzie wymagało od nas odwagi – odwagi, która opiera się na pewności, że Bóg w Chrystusie nigdy nas nie opuści. Powiedzie nas przez trudne, budzące lęk i niepokój drogi, ale zawsze będzie z nami. Z Chrystusem przezwyciężymy słabość, grzech i lęk. Wiara pomnoży nasze siły i wytrwałość w dążeniu do odwiecznego celu – do domu Ojca, w którym jest mieszkań wiele. Być może będzie jeszcze trudniej niż teraz, być może jutro będzie jeszcze bardziej niepewne… Pewne będzie jednak zawsze to, że jest z nami zmartwychwstały Pan, który dodaje nam odwagi: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!” (J 14,1). Niech się więc umocnią wiarą nasze serca i niech płoną nadzieją!

’’

Pewne będzie jednak zawsze to, że jest z nami zmartwychwstały Pan, który dodaje nam odwagi: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? (...)”.

5


Franciszek

Nawrócenie przejawem Bożego Miłosierdzia 6

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry! Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się kilka razy swoim uczniom, zanim wstąpił do chwały Ojca. Fragment Ewangelii, który usłyszeliśmy przed chwilą (Łk 24,45-48), opowiada o jednym z tych wydarzeń, w którym Pan wskazuje zasadniczą treść przepowiadania, jakie apostołowie mieli głosić światu. Możemy je podsumować w dwóch słowach: „nawrócenie” i „odpuszczenie grzechów”. Są to dwa aspekty określające miłosierdzie Boga, który troszczy się o nas z miłością. Dzisiaj rozważymy nawrócenie. Czym jest nawrócenie? Jest ono obecne w całej Biblii, a zwłaszcza w przepowiadaniu proroków, którzy nieustannie zachęcają lud, by „powrócił do Pana”, błagając Go o przebaczenie i zmieniając styl życia. Według proroków nawrócenie oznacza zmianę kierunku drogi i ponowne zwrócenie się do Pana, w oparciu o pewność, że On nas miłuje, a Jego miłość jest zawsze wierna. Powrócić do Pana. Jezus uczynił z nawrócenia pierwsze słowo swego przepowiadania: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). To znaczy: uważajcie i cofnijcie się. To znaczy nawrócić

się. Z tym właśnie orędziem ukazuje się On ludowi, prosząc o przyjęcie Jego słowa, jako ostatecznego i definitywnego słowa kierowanego przez Ojca do ludzkości (por. Mk 12,1-11). W porównaniu z nauczaniem proroków, Jezus kładzie jeszcze większy nacisk na wewnętrzny wymiar nawrócenia. Jest w nim bowiem zaangażowana cała osoba, serce i umysł, aby stać się nowym stworzeniem, nową osobą, przemieniając serce, a człowiek się odnawia. Kiedy Jezus wzywa do nawrócenia nie wywyższa się, by być sędzią osób, ale czyni to, wychodząc od bliskości, od dzielenia ludzkiej kondycji, a zatem od drogi, domu, stołu. Miłosierdzie wobec tych, którzy potrzebowali przemiany życia dokonywało się poprzez Jego życzliwą obecność, aby każdego włączyć w Jego historię zbawienia. Jezus przekonywał ludzi swoją życzliwością, miłością i taką swoją postawą dotykał dogłębnie ludzkich serc, a osoby te czuły się pociągnięte miłością Boga i pobudzone do przemiany swego życia. Na przykład nawrócenie Mateusza (por. Mt 9,9-13) i Zacheusza (por. Łk 19,1-10) miało miejsce właśnie w ten sposób, ponieważ odczuli, że są miłowani przez Jezusa, a za Jego pośrednictwem przez Ojca. Prawdziwe nawrócenie zachodzi wówczas, gdy przyjmujemy dar łaski; wyraźnym znakiem jego październik-listopad


’’

Bóg każdemu człowiekowi daje szansę, by mógł on powrócić na właściwą drogę, prowadzącą do zbawienia. Dzieje się tak za sprawą nieustającego Bożego Miłosierdzia. Czy ta prawda w moim życiu jest obecna? Czy jestem gotowy z wiarą powierzyć się bezgraniczne działaniu Ducha Świętego? Może to właśnie dziś warto dokonać rachunku sumienia i przemienić swoje dotychczasowe życie, póki jeszcze mam czas? To właśnie dziś dostałeś kolejny dzień, by wcielając słowa: „Nie lękajcie się”, codzienny lęk zamienić na nadzieję, bo Bóg zawsze jest gotowy wybaczać, uleczać i błogosławić. Maria Pułczyńska, nauczyciel religii, członkini Sercańskiej Wspólnoty Świeckich

autentyczności jest to, że zdajemy sobie sprawę z potrzeb braci i jesteśmy gotowi, aby wyjść im naprzeciw. Drodzy bracia i siostry, ileż razy także my odczuwamy potrzebę przemiany, która ogarniałaby całą naszą osobę! Ileż razy mówimy sobie: „Nie mogę tak żyć dalej, jeśli będą dalej szedł tą drogą, to moje życie będzie bezowocne, bezużyteczne, nie będę szczęśliwy”. Ileż razy nachodzą nas takie myśli. Ale Jezus jest obok nas, z wyciągniętą ręką, przychodzi do mnie: „To ja wykonam pracę, przemienię twoje serce, przemienię twoje życie, uczynię ciebie szczęśliwym”. Ale czy my w to wierzymy? Tak czy nie? Co myślicie – czy wierzycie w to, czy też nie? – Mniej oklasków, a więcej głosu. Wierzycie w to, czy też nie? [odpowiadają: „Tak!”]. Tak to właś5(167)2016

nie jest. To Jezus jest z nami i zaprasza nas do przemiany życia. To także On, wraz z Duchem Świętym zasiewa w naszym sercu ów niepokój, aby zmienić życie, być nieco lepszymi. Idźmy zatem za tym zaproszeniem Pana i nie stawiajmy oporu, bo tylko, jeśli otworzymy się na Jego miłosierdzie, znajdziemy prawdziwe życie i prawdziwą radość. Trzeba tylko otworzyć drzwi na oścież, a On uczyni całą resztę, On czyni wszystko. Trzeba jednak otworzyć serce na oścież, aby On mógł je uleczyć i prowadzić nas naprzód. Zapewniam was, że będziemy szczęśliwsi! Dziękuję! Rozważanie podczas VII nadzwyczajnej audiencji ogólnej związanej z Jubileuszem Miłosierdzia 18 czerwca 2016 roku

Fot.: literaryfestivals.co.uk

Franciszek

7


żyć jak święci   kl. Dominik Rudan SCJ Stadniki

Moje sumienie jest czyste

8

„W dzisiejszych czasach niektórzy nadaremnie będą kwestionować i umniejszać wartość tej niesamowitej osoby, znowu otwierając rany jego męczeństwa. Uważam jednak, że jest to droga przygotowana przez Opatrzność, aby pamięć o nim została żywa i aby przyśpieszyła pełne uznanie świętości tego wzorcowego pasterza. Każdy człowiek czystych intencji będzie zachwycony jego wiernością prawdzie, uczciwym życiem oraz służeniem na rzecz pojednania, również na tle ekumenicznym” – to słowa kard. G. L. Müllera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary o bł. Alojzije Stepinacu. Młody biskup Błogosławiony Alojzije Stepinac jest prawdopodobnie najbardziej popularnym „świętym” wśród Chorwatów i jednym z najznamienitszych w historii tego narodu. Urodził się w 1898 roku (w Brezarić, Chorwacja), a na księdza został wyświęcony w Rzymie, mając 32 lata. Cztery lata później został mianowany arcybiskupem koadiutorem archidiecezji Zagrzeb, stając się wówczas najmłodszym katolickim biskupem na świecie. W czterdziestym roku życia objął urząd arcybiskupa Zagrzebia. Przedwojenny okres jego pasterzowania, choć krótki, jest prawdziwym rozkwitem życia religijnego w archidiecezji. W tym czasie w samym Zagrzebiu powstało 14 nowych parafii, a także zostało do niego sprowadzonych wiele męskich i żeńskich zgromadzeń zakonnych. Ważnym dziełem abpa Stepinaca była organiza-

cja uroczystości kościelnych z okazji 1300. rocznicy chrztu chorwackiego. Uroczystości te jednak nie odbyły się – przeszkodą była trwająca wojna. W 1941 roku oficjalnie powstało państwo chorwackie pod patronatem Niemiec. Arcybiskup Stepinac nie ukrywał sympatii do nowopowstałego państwa, gdyż uważał, że jego naród ma prawo do tego, by żyć we własnym kraju, choć nie unikał krytykowania nadużycia nowej władzy. Stepinac zawsze podkreślał godność każdego człowieka. Wiele razy z ambony potępiał oficjalną władzę za prześladowanie wrogów politycznych oraz tych, którzy zostali uznani za niegodnych życia na podstawie swego pochodzenia. Pewny niemiecki generał, po wysłuchaniu jednego z jego kazań powiedział, że gdyby w Niemczech biskup tak mówił z ambony, od razu wyprowadzono by go z niej i rozstrzelano jako zdrajcę. Domagano się usunięcia go z urzędu, a nawet planowano go zamordować. „To, że się osobom innej narodowości lub innej rasy odbiera możliwość istnienia oraz że piętnuje się te osoby hańbą, to jest już kwestią człowieczeństwa i postaw moralnych” – to słowa arcybiskupa z jednego kazania podczas wojny. „Za jakim systemem opowiada się dzisiaj Kościół katolicki, gdy na całym świecie toczą się zmagania o nowy ład międzynarodowy? Otóż my, potępiając wszelkie niesprawiedliwości, zabójstwa niewinnych, podpalenia spokojnych wiosek, niszczenie owoców pracy ubogich, odpowiadamy: Kościół popiera system, który ma tyle lat co Dziesięć Przykazań Bożych. Opowiadamy się za systemem, który nie został zapisany na zniszpaździernik-listopad


żyć jak święci czalnych tablicach, ale wyryty ręką żywego Boga w ludzkich sumieniach”. Ofiara komunizmu Trudno dokładnie określić liczbę osób, którym pomógł abp Alojzije w trakcie wojny. Zdołał uratować życie tysiącom Żydów i Serbów, ocalił około pięciuset słoweńskich kapłanów przed prześladowaniem nazistowskim, a także i kilkuset Polaków. Po II wojnie światowej, gdy Chorwacja została częścią federacyjnego państwa Jugosławii, arcybiskupa aresztowano pod pretekstem współpracy z nazistami. Szybko jednak został uwolniony i skierowany do głównego sekretarza Komunistycznej Partii Jugosławii, Josipa Broza Tita, który namawiał go, by swoją metropolię odciął od Rzymu i sam został patriarchą nowo powstałego Chorwackiego Kościoła Katolickiego. Stepinac stanowczo odrzucił tę propozycję, na co władze odpowiedziały sfingowanym politycznym procesem, który uznał go winnym współpracy z faszystami i współuczestnictwa w ich zbrodniach. Został skazany na 16 lat więzienia. Chociaż Stowarzyszenie Żydów Amerykańskich stanęło w obronę Stepinaca, nazywając go swoim przyjacielem i przypominając jego zasługi w ocaleniu dużej ilości Żydów, władze marginalizowały i lekceważyły ich wystąpienia, tak samo jak i wystąpienia niektórych dostojników Serbskiego Kościoła Prawosławnego, którzy świadczyli na korzyść Stepinaca. Dokumenty, które świadczyły o niewinności arcybiskupa, nigdy nie pojawiły się na rozprawach sądowych, ponieważ sędzia oznaczył je, czerwonym markerem, słowem „Nie”. Po pięciu latach srogiego więzienia jego zdrowotne problemy były już tak wielkie, że przeniesiono go do aresz5(167)2016

tu domowego. W 1954 roku papież nagrodził wierność arcybiskupa, mianując go kardynałem, a w lutym 1960 roku kard. Stepinac, systematycznie truty, zmarł w opinii świętości i męczeństwa. W 1998 roku papież Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym. Kanonizacja Kardynał Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, powiedział początkiem 2014 roku, że kard. Stepinac zostanie uroczyście ogłoszony świętym najpóźniej do końca 2015 roku. Niedługo potem papież podpisał wszystkie potrzebne dokumenty do kanonizacji. W tym samym czasie pojawiły się protesty przedstawicieli serbskiego rządu oraz Kościoła prawosławnego przeciwko kanonizacji kardynała. Powodowany tymi reakcjami papież Franciszek zadecydował o odłożeniu w czasie samego aktu kanonizacji oraz powołał katolicko-prawosławną komisję, której celem jest usunięcie wszelkich wątpliwości, co do osoby i dzieła bł. Stepinaca. Papież kilkakrotnie podkreślał, że kanonizacja bł. Alojzije Stepinaca nie jest kwestionowana, a zadaniem komisji jest osiągnięcie bardziej korzystnych warunków, w których Stepinac zostanie ogłoszony świętym. Słowa kard. Müllera, przytoczone na początku artykułu, zostały wypowiedziane właśnie jako odpowiedź na próby pewnych kręgów, by lekceważyć bł. Alojzije, a swoją wypowiedź kończy: „Chciałbym, aby jego grób w prezbiterium katedry w Zagrzebiu stał się ważnym miejscem, do którego będą pielgrzymować wierni, a w szczególności pasterze (biskupi), by modlić się tam o wstawiennictwo tego męczennika wolności sumienia”.

9


Fot.: depositphotos.com

rozmowa „Wstań”

10

Wieczność to wizja miłości Jak będzie wyglądała wieczność? Czego na pewno nie będzie w niebie? Czy możemy sobie na nie „zapracować”? Na te i inne pytania dotyczące tego, co będzie po śmierci, odpowiada Adam Włodarczyk, ksiądz z 35-letnim stażem kapłańskim. Od 10 lat posłguje jako kapelan w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Krakowie. Pochodzi z Gdowa, blisko Stadnik, gdzie znajduje się seminarium księży sercanów. Z Księdzem Kapelanem rozmawia kl. Dariusz Trzebuniak SCJ.

Dlaczego Ksiądz jest właśnie tutaj? Na tę decyzję wpłynęły różne przeżycia człowieka, różne myśli, które nosi się w sobie. Kiedyś miałem pragnienie bycia kapelanem – najbardziej męczyło mnie to wówczas, gdy nauczałem w szkołach. Jeszcze w latach 90. proponowano mi kapelanię u sióstr w Suchej Beskidzkiej, ale zostałem przeniesiony do Zakopanego. Teraz dostałem tę propozycję od ks. bpa Józefa Guzdka, dlatego tutaj się znajduję. październik-listopad


rozmowa „Wstań” Co Ksiądz tutaj robi tak na co dzień? Kiedy zaczynałem pracę w tym miejscu, w parafii odbywała się wizytacja kanoniczna i ksiądz biskup odwiedził również ten zakład. Nazwał go wówczas sanktuarium miłosierdzia. Można go porównywać do szpitali, do domów spokojnej starości, ale jest to miejsce, które określa się raczej jako „godne dokańczanie życia”. W szpitalach czy innych zakładach chorzy zostają kilka dni czy tygodni po przebytej chorobie lub operacji i ostatecznie wracają do swoich domów. U nas niestety powrotu do domu już nie ma. Praca z takimi ludźmi jest bardzo trudna ze względu na ich niską świadomość. Tylko czasami zdarza się, że zdają sobie sprawę, że ktoś do nich przyszedł. Staram się codziennie podejść do każdego z Komunią Świętą – do tych, którzy sami mogą ją przyjąć i do tych, o których wiem, że są katolikami. Jeśli chodzi o sakrament pokuty, to są pacjenci, którzy się spowiadają, ale jest też grono osób, które nie chce tego robić lub uważa, że nie ma grzechów i nie ma się z czego spowiadać. Również ta ich świadomość i odpowiedzialność jest inna, chociaż czasami się złoszczą czy przeklinają. Jeżeli jednak mówimy o grzechu, to jedynie wówczas, gdy jest świadomy i dobrowolny, a tu takiej świadomości nie ma. Dlatego próbuję wzbudzić w nich przynajmniej żal za grzechy. A przy okazji mojej wizyty z Komunią Świętą staram się przekazywać przede wszystkim ewangelię radości – nie mówię o cierpieniu i chorobie.

Ciężko jest przygotować rodzinę na tę sytuację? Czasami, ale są to skrajne przypadki. Niektórzy chcą rozmowy, nawet można powiedzieć, że dokładają sytuacji, ale to są ludzie nadgorliwi religijnie. Z drugiej strony są też tacy, którzy odkładają wszystko na ostatni moment i nie chcą takiej rozmowy, takiego przygotowania. Jest to taka praca bezpośrednio z pacjentem, z jego rodziną poprzez rozmowę i modlitwę. Oprócz mnie jest tu grupa osób modlących się za konających. W każdy piątek przychodzą na Mszę Świętą o godz. 15.00 i później chodzą po oddziałach, i modlą się koronką do Miłosierdzia Bożego, wstawiając się za umierających. Są też świadkami odejścia i w tej ostatniej chwili wołają pielęgniarki czy rodzinę, aby wspólnie się pomodlić.

Jak sobie Ksiądz radzi ze świadomością, że czas dla nich dobiega już końca, a przed Księdzem jest go zapewne jeszcze sporo? Ja raczej myślę eschatologicznie, bo sam jestem już trochę podeszły w latach. Czy jakoś sobie z tym radzę? Na pewno ostatnio wiele takich momentów doświadczam, ale nie jestem świadkiem bezpośrednim. Na każdym oddziale są pielęgniarki, a zwłaszcza na oddziale paliatywnym, które są do tego przygotowane i w tym ostatnim momencie życia pacjenta wspomagają go swoją obecnością i modlitwą.

Co nam najczęściej przesłania wizerunek przyszłości? Trudne pytanie. Myślę, że są to egoizm, pycha, brak poznania Boga i wiary w Niego. Kiedy czasami przychodzą do zakładu osoby z zewnątrz, to zawsze pytam, jak jest u nich z sakramentami świętymi. Niektórzy mówią, że żyją tak, „jakby Boga nie było”. Myślę, że to już przyzwyczajenie wyniesione z domu rodzinnego, wychowanie. Wiele jest takich osób, które miały ślub kościelny, ale żyją w nowych związkach cywilnych i to im też przesłania Pana Boga. Ale przyzwyczajają się do tego, nie cho-

5(167)2016

Czy wieczność może być przeciwstawiona w jakikolwiek sposób doczesności? Kiedyś św. Franciszek był zaproszony na ucztę, na której przygotowano jego ulubiony, wyborny posiłek, a on w geście umartwienia, że nie będzie się cieszył tym, co jest tu i teraz, nasypał sobie popiołu do jedzenia, żeby mu za bardzo nie smakowało. Czy można w taki sposób przeciwstawiać doczesność wieczności aż do tego stopnia, aby zapominać o radości „tu i teraz”? Myślę, że wielu było takich świętych, którzy dążyli do wieczności, zapominając czy nawet nie chcąc już życia ziemskiego. Nie da się do końca zapomnieć, ale należy tak żyć, aby doczesność nie przesłoniła wieczności.

11


rozmowa „Wstań” dzą do kościoła, nie praktykują i później efekt jest taki, że na końcu o Bogu i życiu wiecznym ktoś za nich myśli. Takie osoby nawet już same o to nie proszą. Przychodzi pielęgniarka albo ktoś z rodziny i mówi: „Proszę księdza, pasowałoby...”. Myślę, że przyczyną jest również to, że wieczność jest przysłaniana doczesnością. Jest tylko patrzenie na siebie, na ułożenie sobie życia tutaj – będę żył pełnią życia dokąd się da, a potem np. skoczę z 10. piętra lub strzelę sobie w głowę.

12

Ma Ksiądz jakąś swoją wizję nieba? Jak sobie Ksiądz wyobraża życie wieczne? Czy mam wizję? Może wizję miłości. Do końca nie potrafię sobie tego wyobrazić, bo nikt nie wie dokładnie, jak to będzie. Ale gdy kiedyś głosiłem rekolekcje, to przedstawiałem wieczność jako obraz wzajemnego karmienia siebie bardzo długimi łyżkami, zarówno w niebie, jak i w piekle. Ci w niebie byli tłuści, w piekle zaś bardzo chudzi. Było tak dlatego, ponieważ w piekle każdy chciał się sam nakarmić, w niebie natomiast wszyscy karmili siebie nawzajem. Można więc mówić tak ogólnie, że wieczność to wizja miłości, szczęścia. A czy pacjenci, rodziny nie pytają Księdza, jak to będzie wyglądać? Raczej nie. Niektórzy pacjenci może nie są tego w pełni świadomi, inni zaś mają poczucie winy i boją się piekła. Jest to ciężkie podejście, bo ma podłoże psychiczne i duchowe. Niektórym śnią się diabełki czy inne stworzenia, gdy zaczynają o tych sprawach myśleć. Mam teraz pacjentkę, która miała kiedyś myśli samobójcze i teraz ujawnia się ta bojaźń: „Co ze mną będzie, czy dostanę się do nieba?”. O to się ludzie martwią, ale o to, czy wszystkie moje grzechy zostały odpuszczone, czy Pan Bóg mi daruje, nikt nie pyta. Wchodząc np. do Galerii Krakowskiej, łatwo zauważyć brak okien. Jest to zamknięty świat bogactwa. A wchodząc do kościoła, widzimy, że są okna, które wychodzą na zewnątrz i dają nam światło.

Czy nasze życie nie wydaje się nam czasami za bogate w znaczeniu materialnym i to bogactwo przeszkadza nam w myśleniu o wieczności, bo przyzwyczailiśmy się do bycia w tej galerii, w zamknięciu? Myślę, że w tej chwili coraz bardziej się zamykamy. Dawniej byliśmy bardziej otwarci, nie było takich „zamkniętych galerii” pomiędzy ludźmi i ludźmi a Bogiem. Jeszcze z dzieciństwa pamiętam, że w trakcie świąt nie tylko rodzina się gromadziła, ale też sąsiedzi, i wszyscy wspólnie je przeżywali, dzielili się tym, co mieli, wzajemnie sobie pomagali. Teraz każdy żyje w swoim świecie. I tutaj też jest tak, że chorzy mają swój świat. Coś na wzór domu Wielkiego Brata z programu Big Brother. Staram się kierować tu radość, bo pacjenci mają dużo swojego smutku, cierpienia. Ale oni także chcieliby móc się otworzyć. Są zamknięci nie tyle przez mury, ale przez swoją rodzinę, chorobę, cierpienie. Kiedy tu wchodziłem, spotkałem pana, który opowiadał, że ma w zakładzie kolegę od pięciu lat, który po upadku z balkonu (odgarniał w zimie sople) miał amputowane obie nogi. Rodzina o nim już zapomniała i tylko on do niego przychodzi. Ma on poczucie ogromnej samotności, że tylko jedna osoba o nim pamięta. Widać więc, że to właśnie bogactwo czy egoizm zamykają nas na drugiego człowieka. Mamy tutaj wspaniałe przykłady rodzin, mężów, żon czy dzieci, którzy przychodzą nawet każdego dnia, ale niestety są też takie przypadki, że dopóki rodzina nie wydobędzie dóbr materialnych, np. mieszkania, renty, emerytury, to jeszcze przychodzi, ale później ci chorzy pozostają tutaj w zamknięciu. To dobra materialne zamykają na drugiego człowieka, na relacje z otoczeniem. Czy otwarcie się na relacje sprzyja przybliżeniu się wizji nieba – urzeczywistnieniu się tego nieba już tu na ziemi? Myślę, że jak najbardziej. Należy się odnieść do nauki objawionej, że Bóg jest miłością i jeżeli miłujemy drugiego człowieka, miłujemy samego Boga. Nie możemy miłować Boga, październik-listopad


’’

Fot.: kl. D. Trzebuniak SCJ

rozmowa „Wstań”

Niebo dla nich to jest Pan Jezus. Cieszą się z tego, że przychodzi. Niektórzy są bardzo tego głodni. Nawet jeśli nam się wydaje, że są bezmyślni czy mało odpowiedzialni albo wiele zapominają i wracają do dzieciństwa, to o Bogu nigdy nie zapominają.

nie miłując drugiego człowieka. Niebo dla nich to jest Pan Jezus. Cieszą się z tego, że przychodzi. Niektórzy są bardzo tego głodni. Nawet jeśli nam się wydaje, że są bezmyślni czy mało odpowiedzialni albo wiele zapominają i wracają do dzieciństwa, to o Bogu nigdy nie zapominają. Nie mają świadomości, ale jak przychodzę z Komunią Święta, to przyjmują ją i wiedzą, że jest to Pan Jezus, odpowiadają „Amen” i śpiewają nawet pieśni religijne. Świat odpycha, odrzuca chorych. Nie ma miłości, bo i nie ma miłości człowieka. Nie ma bojaźni względem Boga, to nie ma też bojaźni względem człowieka i nie ma szacunku. Już nawet nie mówię o uczynkach miłosiernych, które należy spełniać. Te osoby u nas też są w takim zamkniętym świecie, chociaż mają radio, telewizję, ale ten bezpośredni świat zewnętrzny jest jakby odcięty. Zawsze jednak czekają na odwiedziny swoich najbliższych. Zdarzają się też takie sytuacje, że nawet na pogrzebie nie ma rodziny. I to jest bolesne – ten brak miłości, która jest tak potrzebna. 5(167)2016

Czy Ksiądz lęka się swojego końca? Czy się boję? Każdego wieczoru czuję trwogę i mówię: „Jutro się poprawię”. Na pewno odczuwa się lęk. Im człowiek jest starszy, tym bardziej się zastanawia – nad bliskością, istnieniem Boga, powołaniem – każdy ma jakiś znak zapytania. Ale też inaczej na wszystko się patrzy, jeśli ma się więcej lat. Ja mówię, że patrzę bardziej eschatologicznie. Już ma się większą pokorę do życia z Bogiem. Z jednej strony nie nadrobi się tego, co się popsuło, jednak jest coś takiego... Może się nie boję, zastanawiam się, jak to będzie wyglądać. „Będziesz żył wiecznie…” Temat wieczności też jest ciekawy. My robimy to, co robimy dzisiaj i to jest najważniejsze, i to jest wieczność tu na ziemi… A czego w niebie na pewno nie będzie? Tego do końca nie wiem, ale na pewno nie będzie nienawiści. To, co Pan Bóg stworzył, będzie w niebie odnowione. W to wierzę i nie

13


Fotografie: Archiwum zakładu

rozmowa „Wstań”

14

’’

Kiedy zaczynałem pracę w tym miejscu, w parafii odbywała się wizytacja kanoniczna i ksiądz biskup odwiedził również ten zakład. Nazwał go wówczas sanktuarium miłosierdzia. Można go porównywać do szpitali, do domów spokojnej starości, ale jest to miejsce, które określa się raczej jako „godne dokańczanie życia”.

mam co do tego wątpliwości. Na pewno będzie też już całkowite oddzielenie dobra od zła, czyli nie będzie tam ludzi złych, grzesznych. Ale kto tam się znajdzie, tego nie wiem. W niebie, jak Ksiądz wspomniał, będzie dobro. Czy zło w swoim wymiarze też będzie wieczne? Z tego, co nauka Boża głosi i co powtarzam często na pogrzebach, to wszyscy zmartwychwstaniemy – jedni do życia, a drudzy do potępienia. Wiara poucza, że dusze zmarłych idą do nieba, czyśćca lub do piekła. Piekło i niebo to stany wiecznego odłączenia od Boga albo wiecznego szczęścia z Nim. Czyściec to stan czasowego oddalenia od Boga i oczyszczenia zbawionych. Połączenie duszy z ciałem będzie na końcu czasu, kiedy się objawi Chry-

stus jako Król i postawi jednych po prawej, drugich po swej lewej stronie i powie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!” (Mt 25,34). Inaczej mówiąc, nie będzie unicestwienia, tak jak niektóre religie sobie wyobrażają, że z chwilą śmierci wszystko się kończy. To jest tylko przejście i początek nowego życia. Myślał Ksiądz kiedyś o czyśćcu? Zawsze myśli się o czyśćcu, choćby podczas modlitwy za zmarłych. Różni święci mieli objawienia o czyśćcu, o karach – ja takich objawień nie miałem. Czasem rzeczy święte mi się śnią, ale nie jest to objawienie, jest to sen. Czyściec jest to przejście, bo z nauki objawionej i nauczania Kościoła wiemy, że są grzechy o pomstę wołające do nieba. Tu na ziemi nie ma możliwości zadośćuczynienia, poza tym nie ma też formy takiego wynagrodzenia za wszystko. Na ziemi za zabójstwo istnieje kara więzienia, no ale zadośćuczynienia nie ma. Panu Bogu też nie wynagrodzimy za wszystko i nie nadrobimy tego, cośmy utracili: uczestnictwa we Mszy Świętej, modlitwy czy rzeczy bezpośredpaździernik-listopad


rozmowa „Wstań” nio związanych ze współpracą z Bożą łaską, pogłębiania swojej wiary. Chociaż bym przez rok codziennie po dwa razy czytał Pismo Święte, to nie jest to to samo, jakbym czytał Pismo Święte przez całe życie. Myślę, że większość z nas najpierw pójdzie do czyśćca, bo nie jesteśmy w stanie wszystkiego wynagrodzić czy zdążyć na czas. Czy wieczność może się znudzić? Myślę, że wieczność się nie znudzi, bo miłość się nie znudzi. W miłości się człowiek nie nudzi. Wyobraża sobie Ksiądz pracę w niebie? No skoro w raju zrywali owoce... (śmiech) Myślę, że tak. Pan Jezus też chodził, rozmawiał z apostołami i zostawił nam jakiś przykład. Tu na ziemi smakujemy tego przyszłego dobra. Jeśli nauczymy się czegoś dobrego, szlachetnego, to to zostanie na zawsze i się nie znudzi. Na niebo sobie zapracowujemy, żeby nie zniszczyć tego wszystkiego, bo niebo jest darem i wiado-

’’

mo, że musimy też mieć jakieś zasługi, żeby się tam dostać. Niebo jest darem Bożym wysłużonym przez mękę Chrystusa na krzyżu. I myślę, że człowiek, który otrzymuje dar, na który musi też zapracować, nie będzie go niszczył. Tym naszym wysiłkiem jest wypełnianie woli Bożej. Czy przez cały dzień Ksiądz przebywa w zakładzie? Mam różne inne zajęcia, ale tutaj jestem rano, od godz. 8.00 do 11.00, później od 14.30 do 15.00. Odprawiam też pogrzeby naszych pacjentów w różnych częściach Krakowa. W niedzielę i w święta staram się być u każdego, bo w tygodniu trudno jest być codziennie u wszystkich. Kapelani w szpitalach też nie codziennie są u wszystkich, bo czasowo jest to niemożliwe, poza tym tam jest ciągła zmiana. Ja mam tutaj taka przewagę, że znam wszystkich pacjentów. Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę Księdzu wytrwałości!

DO ANIOŁA STRÓŻA O SZCZĘŚLIWĄ GODZINĘ ŚMIERCI Modlitwa św. Karola Boromeusza Mój dobry Aniele, ja nie wiem, kiedy i w jakich okolicznościach umrę. Może być, że zostanę wzięty nagle i że przed ostatnim moim spojrzeniem mogę zostać pozbawiony wszelkiej świadomości. A jakże wiele rzeczy chciałbym powiedzieć Bogu na progu wieczności. W pełni wolności mojej woli dzisiaj, przychodzę prosić Cię, ażebyś mówił w moim imieniu podczas tego pełnego trwogi momentu. Powiedz Bogu wtedy, o mój dobry Aniele: Że ja chcę umrzeć w Kościele katolickim, w którym umarli wszyscy święci od czasów Jezusa Chrystusa i poza którym nie ma zbawienia. Że proszę o łaskę dzielenia w nieskończonych zasługach mojego Zbawiciela i pragnę umrzeć, przyciskając moje usta do Krzyża, który został zanurzony w Jego Krwi. Że brzydzę się moich grzechów, ponieważ one sprawiły Mu przykrość i wybaczam, z miłości do Niego, wszystkim moim wrogom, tak jak ja sam chciałbym, ażeby mi wybaczono. Że umieram, chcąc tego, ponieważ On tak rozkazał i rzucam się z zaufaniem w Jego uwielbione Serce, oczekując całego Jego Miłosierdzia. Że kocham Go przed wszystkimi rzeczami i ponad wszystkie rzeczy i mam nadzieję kochać Go wraz z Jego wybranymi, Aniołami i z Błogosławioną Maryją przez całą wieczność. Nie odmawiaj mi, o mój Aniele, tego, żeby być moim pośrednikiem przed Bogiem i żeby potwierdzić Mu, że to jest moja opinia i moja wola. Amen.

5(167)2016

15


w zdrowym ciele...   lek. med. Monika Cieplińska-Gostek Tarnów

Eutanazja Człowiek współczesnego świata coraz częściej podejmuje debatę na temat ingerencji w prawo naturalne, również to związane z życiem i śmiercią człowieka. Jednym z nich jest „kontrowersja eutanazji”.

16

Co kryje się pod pojęciem eutanazji? Eutanazja oznacza dobrą śmierć, śmierć bez bólu. Polega ona na przerwaniu życia pacjenta przez zwiększenie dawki leku narkotycznego (eutanazja aktywna) lub też zaprzestanie dalszego leczenia w „przypadku beznadziejnym” (eutanazja pasywna), w którym należałoby prowadzić terapię paliatywną. „Tak” mówione eutanazji powszechnie głosi prawo do usunięcia cierpienia z życia człowieka. Przyjrzyjmy się jednak, co na temat eutanazji mówił ten, który mimo cierpienia żył do końca, zostawiając współczesnemu światu naukę o godnej śmierci. Jan Paweł II w Evangelium vitae pisze: „Przez eutanazję w ścisłym i właściwym sensie należy rozumieć czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia (…). Od eutanazji należy odróżnić decyzję o rezygnacji tak zwanej «uporczywej terapii», to znaczy z pewnych zabiegów medycznych, które przestały być adekwatne do realnej sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów (…). Praktyka eutanazji zawiera zależnie od okoliczności – zło cechujące samobójstwo lub zabójstwo!” (nr 65).

Czy człowiek ma prawo do dobrej śmierci? Zdecydowanie TAK! Religia chrześcijańska nie wyklucza prawa do dobrej śmierci, ale nie jest nią eutanazja! Co należy rozumieć pod pojęciem dobrej śmierci? Dobra śmierć jest wtedy, gdy człowiek jest pojednany z Bogiem, a dzięki Niemu z samym sobą i bliskimi. Konieczne jest wspomnienie w tym kontekście o możliwości korzystania z sakramentu pojednania. Szczególny wydźwięk znajduje to w przeżywanym obecnie Roku Miłosierdzia, w którym Bóg na wiele sposobów mówi do nas: „Nie bójcie się przyjść do spowiedzi, dobrej, szczerej spowiedzi”. Pochylając się nad tajemnicą śmierci, nasuwa się kolejne rozważanie wypływające z uczynków miłosierdzia, na które Kościół zwraca naszą uwagę w sposób szczególny we wspomnianym już Roku Miłosierdzia: „Modlić się za żywych i umarłych”. A dlaczego nie modlić się o łaskę dobrej śmierci? Ta śmierć jest bowiem bramą prowadzącą żywych do świata zmarłych. Warto przywołać w pamięci słowa św. o. Pio, aktualne również dziś: „Droga Kalwarii jest długa, wejście na ołtarz całopaleń niesie ze sobą składanie ofiary, a śmierć na krzyżu jest bolesna. Jednak po przeżyciu tego wszystkiego dusza będzie śpiewać «Alleluja», które będzie tak wieczne jak przedmiot naszej szczęśliwości”. Podobne stwierdzenie czytamy w deklaracji o eutanazji Iura et bona Kongregacji Nauki Wiary: „Każdy człowiek powinien żyć zgodnie z planem Bożym. Życie zostaje mu październik-listopad


Fot.: depositphotos.com

w zdrowym ciele...

’’

„Przez eutanazję w ścisłym i właściwym sensie należy rozumieć czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia (...)”.

powierzone jako dar, który powinien przynosić owoc już tutaj, na ziemi, osiągnie on pełnię doskonałości tylko w życiu wiecznym”. Śmierć bez bólu Zatrzymajmy się na chwilę nad drugim tłumaczeniem słowa „eutanazja” jako śmierć bez bólu. Nauka zarówno medyczna, jak i ta głoszona przez Kościół katolicki nie zabrania stosowania leków przeciwbólowych, uwzględniając również te narkotyczne. Należy jednak postawić pytanie, czy pozbawienie człowieka bólu fizycznego poprzez „zabójstwo medyczne prawnie dozwolone” nie spowoduje dużo dotkliwszego bólu duszy, który dotknie nie tylko pacjenta, rodzinę, ale również personel medyczny? Eutanazja jest zatem „pozbawieniem człowieka możliwości nawrócenia oraz zadośćuczynienia za grzechy, jak również odkrycia związku naszego życia z życiem Chrystusa”. A zatem powiedzenie „tak” eutanazji, chociażby na najgłębszym poziomie serca jako aktu „dobroczynnego względem cierpiącego człowieka”, sprawia, że jesteśmy chrześcijanami tylko 5(167)2016

z nazwy, bo nie upodabniamy się do Chrystusa, którego jako ludzie deklarujący się za wierzących podobno chcemy naśladować i z którym, żywimy nadzieję, spotkamy się w domu Ojca Niebieskiego. Każdy, kto chce dojść do domu Ojca, „niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” – mówi Jezus Chrystus. Ufaj duszo, bo Pan zlituje się nad tobą Po chrzcie świętym zostaliśmy włączeni w życie Chrystusa, a zatem w Jego mękę i śmierć. Chrzest kojarzy nam się z początkiem życia, a właśnie na jego początku zostajemy zanurzeni we krwi Chrystusa. Czy zatem w momencie, gdy kończymy życie ziemskie, nie powinniśmy wszystkiego łączyć z ofiarą Jezusa, tak aby koniec życia w ciele stał się początkiem nowego życia w Bogu? Żyjmy i umierajmy oraz pozwólmy umierać innym tak, aby każdy, oddając ostatnie tchnienie, mógł powiedzieć jak św. Hilarion: „Czego się lękasz duszo moja? Tyle lat służyłaś Bogu, pełniłaś Jego wolę. Ufaj, bo Pan zlituje się nad tobą”.

17


w zdrowym ciele...

18

Kiedy człowiek umiera fizycznie?

Fot.: depositphotos.com

lek. med. Katarzyna Dąbek Rzeszów

no podczas porodu naturalnego, jak i podczas cięcia cesarskiego, to czas śmierci bywa trudny do ustalenia.

Stwierdzenie zgonu W życiu każdego człowieka istnieją dwa etapy, które musi przebyć. Każdy z nas kiedyś się urodził i każdego z nas czeka śmierć. O ile czas narodzin określa się bardzo łatwo, zarów-

Definicja śmierci czy kryteria śmierci? Można by zapytać, skąd biorą się te trudności. Czy lekarze nie wiedzą, kiedy człowiek umarł? Czy podają nam orientacyjny czas? A może coś kombinują, żeby pobrać narządy od zmarłego i przeszczepić je innym ludziom? Problem z określeniem, kiedy człowiek umiera fizycznie, nie polega na braku wiedzy medyków czy też chęci świadczenia nieprawdy celem wykorzystania narządów zmarłych dla potrzeb transplantologii (nauka zajmująca się październik-listopad


w zdrowym ciele... przeszczepami narządów i tkanek). Trudność ta wynika z postępu medycyny, jaki dokonał się na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Tak zwana klasyczna definicja śmierci, którą medycyna posługiwała się przez setki lat, opiera się na kryterium krążeniowo-oddechowym. Za śmierć uznawano zatem ustanie krążenia i oddychania, czego skutkiem były powstające z upływem czasu widoczne objawy, np.: oziębienie ciała zmarłego, powstanie plam opadowych i stężenia pośmiertnego. Widząc taką osobę, każdy, nie tylko lekarz, wiedział, że ona zmarła. Ze względu na postęp, który dokonał się w medycynie (upowszechnienie w latach 60. ubiegłego wieku metod resuscytacji krążeniowo-oddechowej oraz zastosowanie respiratora) kryterium śmierci krążeniowo-oddechowe okazało się być niewystarczające. Dzięki wyżej wspomnianym metodom można bowiem wielu osobom przywrócić krążenie i oddychanie, a zatem odwrócić proces, który wydawał się być nieodwracalny. Ze względu na to, że obecnie ważne funkcje życiowe takie jak krążenie i oddychanie mogą być podtrzymywane sztucznie, rozpoczęto poszukiwanie nowych, pewniejszych oznak śmierci i punktu krytycznego w procesie umierania. Uznano, że mózg jest najważniejszym organem dla funkcjonowania i integracji funkcji całego organizmu. W 1968 roku sformułowano tak zwaną nową definicję śmierci – śmierć mózgową. Kryterium to definiuje śmierć „jako nieodwracalne, trwałe ustanie czynności całego mózgu, stwierdzane za pomocą kompleksowych badań” (Nadzwyczajna Komisja Harwardzkiej Szkoły Medycznej do Zbadania Definicji Śmierci Mózgowej, 1968). Według tej definicji „śmierć mózgu jest śmiercią całego organizmu jako funkcjonalnej całości” (B. Chyrowicz, 2015), co niekoniecznie oznacza natychmiastową śmierć innych narządów i układów. Kolejnym etapem było doprecyzowanie kryterium śmierci mózgowej. Ze względu na fakt, że mózg jest narządem bardzo złożonym, poszukiwano tej jego części, która umiera osta5(167)2016

nia i nieodwracalnie. W ten sposób powstała definicja śmierci pnia mózgu czy też tzw. definicja nowa zmodyfikowana. Definicja ta podaje, że nieodwracalny proces ustania funkcjonowania pnia mózgu jest śmiercią całego mózgu. Umieranie mózgu jako całości jest zatem umieraniem organizmu jako całości. Nie oznacza to jednak natychmiastowej śmierci wszystkich komórek mózgu czy wszystkich narządów i tkanek. Powyżej przedstawione definicje są raczej kryteriami śmierci niż definicjami w klasycznym tego słowa znaczeniu. Czym zatem jest śmierć? Jak ją diagnozować? Śmierć to zjawisko biologiczne, końcowy etap umierania. Umieranie zaś jest procesem, który rozpoczyna się od osłabienia funkcji poszczególnych tkanek i narządów organizmu. Śmierć jest zjawiskiem, które obejmuje narządy i tkanki w różnym czasie. Powoduje zaburzenie integracji organizmu jako całości funkcjonalnej i polega na kolejno po sobie następującym trwałym wypadaniu poszczególnych funkcji. W Polsce obowiązuje Obwieszczenie Ministra Zdrowia z dnia 17 lipca 2007 roku w sprawie kryteriów i sposobu stwierdzenia trwałego nieodwracalnego ustania czynności mózgu, na podstawie którego lekarze potwierdzają bądź wykluczają śmierć mózgową. Nie oznacza to, że kiedy ktoś z rodziny umrze w domu, w czasie snu, i rano ktoś z domowników odkryje ten fakt lub gdy ktoś zginie w tragicznym wypadku, lekarz ma obowiązek przeprowadzić weryfikację na podstawie kryteriów śmierci mózgowej. Powyższe kryteria wykorzystywane są przede wszystkim na oddziałach intensywnej terapii, gdzie pacjenci podłączeni są do respiratora, który przejął za nich funkcję oddychania. Obecnie w diagnozowaniu śmierci przyjmuje się kryterium śmierci mózgowej. Możliwe jednak, że za kilka czy kilkanaście lat zostaną odkryte nowe aspekty, które pozwolą na stwierdzenie zgonu na podstawie jeszcze bardziej zawężonych kryteriów.

19


... zdrowy duch   Aneta Pisarczyk Dąbrowa Górnicza

Oswojony ból Śmierć bliskiej osoby to doświadczenie graniczne. Wyrywa nas boleśnie z codzienności, jaką znamy. Na takie doświadczenie nie można się nigdy dostatecznie przygotować. Spada ono na nas jak grom z jasnego nieba. My zaś zostajemy dogłębnie zranieni. Jak pozbierać się po stracie bliskiej osoby? Jak na nowo wejść w tętniący rytm życia? Jak uleczyć rany, nie zapominając?

20

To nie mogło się wydarzyć Pierwszą reakcją na śmierć jest zaprzeczenie. Jak to możliwe? Dzień taki zwyczajny, ludzie wykonują swoje obowiązki, miasto tętni codziennością, a tu nagle, w jednej chwili, kogoś ważnego zabrakło. Jak to możliwe? Noc taka spokojna, wielu odpoczywa w łagodnym śnie, zbiera siły na kolejne wyzwania, a tu nagle, w jednej chwili, wszystko się zmienia. Niemożliwe. A jednak rzeczywiste. Nie powinno się wydarzyć, a właśnie się dokonało. Tak trudno przyjąć prawdę o śmierci bliskiej osoby. Żyjemy w relacjach. Karmimy się swoją obecnością, czułością, byciem potrzebnym. Nasze życie nierozerwalnie splata się z życiem naszych bliskich. Bylibyśmy nieludzcy, gdybyśmy nie cierpieli. A że to cierpienie w jednej sekundzie wdziera się w nasze najczulsze miejsca, nie pozwalając złapać tchu, nic dziwnego, że w reakcji obronnej zaprzeczamy faktom. Chronimy siebie. Nasza psychika buduje mur. I choć nasz umysł rozumie, co się dzieje, nasze emocje ze wszystkich sił temu zaprzeczają. Je-

steśmy rozbici, podzieleni wewnętrznie. Walczymy o psychiczną przestrzeń dla siebie – by móc przyjąć tę miażdżącą nas wiadomość, by oswoić zalewające z każdą kolejną myślą cierpienie. W pierwszych dniach po odejściu bliskiej osoby możemy mieć poczucie bycia obok, tak jakby dane doświadczenie nie dotykało nas osobiście. Jakbyśmy patrzyli na rzeczywistość przez szybę, wszystko rozumiemy, wszystko obserwujemy, ale wydaje nam się to nierealne, dziejące się w innej czasoprzestrzeni, nie nasze. Po szoku i zaprzeczaniu przychodzi czas uświadomienia sobie, że strata nastąpiła i jest bezpowrotna. Bliska osoba odeszła. Niewątpliwie na tym etapie pomaga nam nasza wiara. Odeszła – co to znaczy? Czy jej już nie ma, czy też istnieje, ale teraz inaczej? Doświadczani przez trudne emocje Po pogrzebie bliskiej osoby powoli szykujemy się do zmierzenia się z codziennością. I tu napotykamy wiele trudności. Ciężko nam sprostać obowiązkom. Często nie jesteśmy zdolni do celowego i skutecznego działania. Przysłowiowo wszystko leci nam z rąk. Rutynowe czynności wydają nam się trywialne, pozbawione sensu. W naszych działaniach dominuje chaos. Myśli krążą wokół osoby zmarłej, naszej relacji z nią i chwili jej odejścia. Analizujemy czas, który poprzedził śmierć bliskiej osoby, szukamy symptomów, zastanawiamy się, czy można było tej śmierci uniknąć. Obwiniamy siebie i innych. Patrzymy też na naszą relację ze zmarłą osobą. Czępaździernik-listopad


Fot.: depositphotos.com

... zdrowy duch

sto pojawia się w nas poczucie winy, szczególnie gdy z jakichś powodów relacja ta była trudna. Żałujemy niewykorzystanego czasu, niewypowiedzianych słów, nieuczynionych gestów. Nasza psychika musi pomieścić w sobie ogrom trudnych emocji – od lęku i poczucia bycia osieroconym, poprzez złość, aż po głęboki smutek i rozpacz. Przeżycie żałoby w dzisiejszych czasach to sztuka. Mamy w sobie tendencję, wzmacnianą bardzo mocno przez dzisiejszy świat, do izolowania się od trudnych emocji. Chcemy radzić sobie z daną sytuacją szybko i skutecznie. Boimy się dotykać tego, co boli, a co gorsza, nie wiemy jak stworzyć sobie przestrzeń do przeżycia bólu. Tymczasem przeżywanie żałoby to proces. Wiąże się on z uwalnianiem tego, co bolesne. Trudne emocje trzeba przeżyć. Zanurzyć się w cierpieniu. Tylko zaopiekowana rana goi się właściwie. Ta pozostawiona sama sobie, a co gorsza zakryta, sączy się i pogłębia. Miejmy odwagę przeżywać to, co trudne. Przez ból trzeba przejść, by na nowo odetchnąć pełną piersią. W bólu my wierzący możemy zjednoczyć się z cierpiącym za nas Bogiem i oddać mu swoje cierpienie. Nigdy nie jesteśmy sami. Szukajmy wokół siebie ludzi, którzy pomogą nam w tym trudnym czasie. Do przeżycia żałoby potrzebna nam jest inna osoba. Dobrze jest mówić o swoich emocjach, dzielić się myślami, razem 5(167)2016

’’

Do przeżycia żałoby potrzebna nam jest inna osoba. Dobrze jest mówić o swoich emocjach, dzielić się myślami, razem wspominać zmarłego.

wspominać zmarłego. Nie bójmy się płakać, wyrażajmy swoją złość. Otwórzmy się na wsparcie innych, a kiedy trzeba, wyraźnie o nie prośmy. Życie toczy się dalej Ważnym elementem powrotu do równowagi psychicznej jest wyzbycie się poczucia winy. Jak to zrobić? Zrzućmy ze swoich barków odpowiedzialność za to, na co nie mieliśmy wpływu. Nie wszystko leży w zasięgu naszych możliwości. Każdy z nas ponosi odpowiedzialność za siebie – swoje życie, swoje wybory. Łatwiej pogodzić się ze śmiercią osoby bliskiej, gdy ta chwila przepełniona była Bożym przebaczeniem, obecnością bliskich i uśmiechem ze strony odchodzącego. Takie odejścia, a raczej przejścia się zdarzają. Ale niestety nie zawsze tak jest i nie ma w tym naszej winy. Skupmy się na tym, jaką lekcję wyciągniemy z tego doświadczenia dla siebie. Czego życzyłaby nam bliska osoba? Czego uczy nas jej życie i śmierć? Zabierzmy tą mądrość w nasze życie. Nie bójmy się budować nowego – nowych relacji, związków, marzeń. Nie czynimy tym krzywdy zmarłemu. Pozwólmy sobie odkrywać na nowo piękno świata, cieszyć się życiem, doświadczać przyjemności. Pamiętajmy jednak, że zagojona rana potrafi się odezwać, boleśnie zakłuć, przypomnieć o swoim istnieniu. I tak jest dobrze. I tak już zostanie.

21


... zdrowy duch   ks. Łukasz Grzejda SCJ     Stadniki

Modlić się na życie wieczne

22

„Nie zapominajcie o modlitwie za mnie”. Tak wytrwale prosi ojciec święty Franciszek. Coś w tej prośbie jest niesamowitego. Z jednej strony taka prostota. Jakby nic szczególnego, nic konkretnego. Pamiętać przez modlitwę i wstawiennictwo u Boga. Jak gdyby chciał przez to stać się narzędziem w ręku Pana Boga. Z drugiej strony ta prośba wymaga jednak uwagi, mojego zainteresowania tym, czym żyje Kościół. Modlić się za człowieka, który niesie na sobie losy ludzi, to również odpowiedzialność. Siła modlitwy Tak się rodzi bogactwo, którym możemy żyć. Jeden człowiek potrafi uruchomić łańcuch człowieczych myśli, westchnień, pragnień. Pamiętam, że jakiś czas temu pojawiały się łańcuszki szczęścia. Cały proces polegał na tym, że otrzymany na pocztę elektroniczną list trzeba było rozesłać swoim przyjaciołom. Tego typu działanie jednych denerwowało, innym dawało szansę dobrej zabawy, ale może dla kogoś było okazją do dzielenia się swoim czasem i pomagało nawiązywać kontakty. Wielu ludzi przekonywało nas o sile modlitwy. Święty Jan Paweł II proponował praktykę modlitwy różańcowej. Dzięki niej sięgał

do tajemnic Bożej obecności. A to było dla niego mocą w posłudze apostolskiej. Natomiast o. Leon Dehon – założyciel Zgromadzenia Księży Sercanów podkreślał wagę adoracji Najświętszego Sakramentu. W czasie tej modlitwy szukał zjednoczenia z Sercem Jezusa, by umocnić się na czas działalności duszpasterskiej. Życie modlitewne jest zmaganiem Sposób, w jaki się modlimy jest zróżnicowany. Zależy od potrzeb, okoliczności, naszej dojrzałości religijnej. I często pojawia się w nas przekonanie, że nie potrafimy się modlić. Są tacy, którzy z lenistwa zarzucają praktykę modlitwy. Zanika w nich potrzeba szukania nadziei na trudne życiowe chwile. Jednocześnie gubią odniesienie do świata niematerialnego. Spłaszczają swoje życie do szukania wygód i niespełnionych marzeń. Życie modlitewne jest zmaganiem, a nawet walką, która wymaga postawy pokory, ufności i wytrwałości. Modlitwa na życie wieczne Dzięki modlitwie wyrażamy swoją przynależność do Boga. Próbujemy wychylić się nieco poza obręb własnych ciasnych poglądów, zachowań i wyborów. Otwieramy się na świat bogatszy (ale nie w kategoriach ekonomicznych), ciekawszy i bardziej przestronny. październik-listopad


Fot.: www.depositphotos.com

... zdrowy duch

Modlitwa służy zdobywaniu duchowej strawy. Można ją porównać do zbieranego nektaru z kwiatów przez pszczoły. Sam pył kwiatowy nic nie daje. Lecz odkładany w ulu przynosi dobro w postaci miodu. Również modlitwa może się wydawać nieużyteczna, dopóki nie przyniesie korzyści duchowej. Warto zauważyć i tę korzyść – wiara w życie wieczne. Może się to przejawiać np. w tęsknocie za szczęściem, które tak niełatwo osiągnąć. A jak już osiągamy zadowolenie, to i tak przekonujemy się, że można podnieść jego poziom. Za przykładem Jezusa Jesteśmy już o krok od pełni. Jest nią Chrystus Zmartwychwstały. Ten, który w życiu doczesnym praktykował modlitwę w sposób radykalny. Można powiedzieć, że życie swoje przemienił w stan modlitwy. To, co robił, zawsze jednoczył z Bogiem. Nie w liczbie zmówionych litanii i pacierzy tkwi więc siła modlitwy Jezusa. Jego postawa jest najlepszym wyrażeniem rozmodlenia. Gotowość na oddanie życia 5(167)2016

ziemskiego przez Chrystusa, by je zamienić na wieczne bycie po stronie Boga, jest dla nas wzorem na zdobycie doskonałego człowieczeństwa. Jezus obiecuje Ci życie wieczne Święty Paweł o tęsknocie za życiem wiecznym napisał: „Jeżeli głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach. Tak więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (1 Kor 15,12.16-20). By jednak nie być godnym politowania, chcę Ci powiedzieć, że Jezus obiecuje Ci życie wieczne!

23


Duchowy Patronat Misyjny

Fot.: ks. P. Chmielecki SCJ

Daję się prowadzić Duchowi Świętemu Z ks. Jackiem Kubicą, sercaninem pracującym w Szwajcarii rozmawia ks. Piotr Chmielecki SCJ z Sekretariatu Misji Zagranicznych Księży Sercanów.

24

Na początek takie „tradycyjne” pytanie do Księdza pracującego poza granicami Polski. Jaka jest historia tego, że posługuje Ksiądz obecnie w Szwajcarii? Najpierw zostałem wysłany przez księdza prowincjała do Austrii. Tam, po kilku latach mojego pobytu, sercanie przeprowadzili reorganizację miejsc zamieszkania i pracy. Ja miałem wówczas zostać proboszczem. W tym właśnie czasie zadzwonił do mnie ksiądz prowincjał Józef Gaweł SCJ z propozycją, abym pojechał na zastępstwo do Szwajcarii. Odpowiedziałem pozytywnie na jego pomysł. Miałem pojechać na rok. Po dwóch miesiącach mojej pracy w Szwajcarii ponownie zadzwonił do mnie prowincjał, sugerując, abym pozostał w tym państwie ze względu na trzech innych sercanów, który już tam pracowali. Nie zgodziłem się od razu… Poprosiłem o kolejny telefon za miesiąc. Pierwszą rzeczą, jaką wtedy zrobiłem z myślą o moim dłuższym zamieszkaniu w Szwajcarii, była „pielgrzymka” po kościołach, aby przyjrzeć się, a bardziej przysłuchać temu, w jakim języku księża prowadzą modlitwę. Ludzie tutaj „lubują się” w dialekcie szwajcarskim (języka niemieckiego), nawet w radio i telewizji jest on używany. Przyznam, że właśnie tego się bałem, że liturgia jest też taka „lokalna”. Okazało się jednak, że liturgia i kazania są w klasycznym języku niemiec-

kim. Po tej próbie wiedziałem, że mogę zostać w Szwajcarii. W Szwajcarii widać duże zaangażowanie – rolę świeckich w życiu parafii. Jakie są różnice w tym względzie pomiędzy Szwajcarią a Polską? Tu jest zupełnie inna struktura Kościoła niż w Polsce. Przede wszystkim parafia jest pracodawcą dla księdza, wręcz go sobie wybiera. Kiedy w parafii nie ma księdza, bo np. zmarł, to zostaje wystawiona oferta na zatrudnienie nowego kapłana. Trzeba mieć oczywiście od biskupa misję kanoniczną, ale cała reszta to już rodzaj umowy pomiędzy księdzem a radą parafialną. Tutaj rada parafialna jest odpowiedzialna za wszystkie sprawy administracyjne takie jak: biuro parafialne, remonty kościoła, zarządzanie cmentarzem. Ksiądz jest „tylko” od duszpasterstwa: sprawowania sakramentów, głoszenia słowa Bożego, przewodniczenia liturgii, umacniania ludzi w wierze. W Kościele w Szwajcarii ważną rolę odgrywają również lektorzy oraz nadzwyczajni szafarze Komunii Świętej. Tyle tylko, że jeśli w parafii jest np. czterech lektorów, to służba (czytanie) wypada im raz w miesiącu, wtedy taki lektor przyjdzie na Mszę Świętą tylko w tę niedzielę, w którą ma posługę. W inne nie przychodzi do kościoła… Trzeba powiedzieć też, że tu się za wszystko płaci. Nie zawsze w formie bezpośrednio materialnej, ale np. dla wspomnianych lektorów czy szafarzy parafia organizuje obiad czy wycieczkę. Panuje zasada, że „nie ma nic za darmo”. październik-listopad


Duchowy Patronat Misyjny A skąd się biorą na te wszystkie potrzeby pieniądze? Z tego co zauważyłem, na tacę rzucają „grosze”… Przede wszystkim Szwajcarzy płacą podatek na rzecz Kościoła. Nie jest on jednak przekazywany bezpośrednio dla Kościoła, a pośrednikiem – dystrybutorem tych pieniędzy jest organizacja, która nazywa się Landeskireche. To też powoduje uzależnienie Kościoła od „woli” świeckich… Z tego funduszu wynagrodzenie otrzymują księża oraz finansowane są remonty kościołów.

Duch

Patronat M y w

jny isy

!!

o

Moją uwagę zwróciły cmentarze, a raczej groby, które są w bezpośredniej bliskości kościołów, otaczają je. To wygląda tak, jakby wspólnota parafialna cały czas była ze sobą… Mnie również się to bardzo podoba – ołtarz, tabernakulum, Eucharystia są w centrum i „promieniują” również na zamarłych. Szwajcarzy dużo chętniej przychodzą odwiedzić zmarłego na cmentarzu niż na niedzielną Mszę Świętą. Podoba mi się również to, że nie ma tu wielkich pomników, tylko są po prostu groby, na których często rosną piękne kwiaty. Nad grobami znajdują się ozdobne krzyże lub kamienie, ale rzadko się zdarza, żeby były identyczne, co też dodaje piękna tym miejscom. Z kolei nie podoba mi się to, że po Mszy Świętej ludzie nie zostają nawet na chwilę na dziękczynienie w kościele. Ale przynajmniej… idą na cmentarz pomodlić się przy grobach swoich bliskich zmarłych.

Zauważyłem również, że zdecydowanie więcej ludzi jest na niedzielnej Mszy Świętej, kiedy jest ona celebrowana za kogoś w rocznicę śmierci. Młodych ludzi w kościele widziałem tylko przy takiej okazji… Czy śmierć to jest naczelny „motyw”, który przyprowadza tutejszych katolików do kościoła, do Boga? Niestety tak. Ciągle próbuję zachęcać ludzi, aby nie tylko zamawiali Msze Święte z okazji rocznicy śmierci, ale też dla takich okazji jak urodziny, operacja, narodziny dziecka, egzamin, jednak bez większych rezultatów. Próbuję szukać też nowych form pobożności – modlitwy, aby ludzi do kościoła i do modlitwy zaprosić, zachęcić. Niedawno temu wprowadziłem nabożeństwa o uzdrowienie i uwolnienie. Przychodzi na nie bardzo dużo ludzi, co pokazuje, że szukają oni łaski zdrowia nie tylko u lekarzy, ale też i u Boga, że jest w nich taka potrzeba, pragnienie. Po święceniach pracował ksiądz w Chorwacji, potem była Austria, teraz Szwajcaria. Jakieś plany na przyszłość? Może jeszcze posługa w jakimś innym kraju? Nie wiem… Daję się prowadzić Duchowi Świętemu. Niedawno nasz ojciec generał rozesłał list z prośbą, aby składać „deklaracje gotowości misyjnej”. Zastanawiam się, czy takiej nie napisać? Po święceniach kapłańskich składałem podanie o pracę na Białorusi, a tymczasem jestem w Szwajcarii. Dlatego nie mam własnych planów i pomysłów na dalsze życie.

Msza Święta w intencji członków Duchowego Patronatu Misyjnego zostanie odprawiona

16 października oraz 20 listopada 2016 roku.

Papieskie Intencje Misyjne na miesiąc październik

Aby Światowy Dzień Misyjny odnowił we wszystkich wspólnotach chrześcijańskich radość i odpowiedzialność za głoszenie Ewangelii.

listopad

Aby w parafiach kapłani i osoby świeckie współpracowali w służbie wspólnoty, nie poddając się pokusie zniechęcenia.

5(167)2016

25


prenumerata

PRENUMERATA

JAK ZAMÓWIĆ? telefonicznie:

listownie:

12 271 15 24

Redakcja WSTAŃ 32-422 Stadniki 81

mailowo:

lub wypełnij przekaz

redakcja@wstan.net

ILE KOSZTUJE PRENUMERATA? roczna 29,40 zł półroczna 14,70 zł

Fot.: shutterstock.com

26

nazwa odbiorcy

W Y Ż S Z E

86 1020 2892 0000 5102 0016 3758

nazwa odbiorcy cd.

3 2 - 4 2 2

odbiorca

numer rachunku odbiorcy

8 6

Polecenie przelewu / wpłata gotówkowa

DOWÓD / POKWITOWANIE DLA NADAWCY

WYŻSZE SEMINARIUM MISYJNE 32-422 STADNIKI 81 kwota zleceniodawca:

1 0 2 0

S E M I N A R I U M S T A D N I K I 2 8 9 2

M I S Y J N E

8 1

0 0 0 0

5 1 0 2

W P

numer rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota słownie (wpłata)

0 0 1 6 waluta

PLN

3 7 5 8

kwota Odcinek dla banku / poczty

nr rachunku odbiorcy

nazwa i adres zleceniodawcy

nazwa i adres zleceniodawcy cd.

tytułem/inne

Prenumerata „Wstań”. Zamawiam półroczna

egz. roczna

PRENUMERATA „WSTAŃ”. ZAMAWIAM OKRES PRENUMERATY:

EGZEMPLARZY.

PÓŁROCZNA

ROCZNA

„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE

Opłata:

stempel dzienny

Opłata: ........................................

data, pieczęć, podpis(y) zleceniodawcy

„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE


K�. �� ���. L����� S���������� SCJ – z wykształcenia lekarz i teolog. Od 1995 roku kapelan w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. Autor publikacji naukowych i popularno-naukowych z zakresu etyki katolickiej i deontologii lekarskiej. Poeta, którego wiersze są wyjątkowym zapisem przeşyć związanych z codzienną słuşbą w szpitalu oraz z powołaniem zakonnym i kapłańskim.

KONKURS NR 5 Z NAGRODAMI KSIĄŝKOWYMI Do wygrania jest pięć egzemplarzy ksiąşki ks. Lucjana Szczepaniaka SCJ

Będziesz şyć wiecznie. ks. Lucjan Szczepaniak SCJ

PYTANIE KONKURSOWE BRZMI: WYDAWNICTWO KSIĂŠĹťY SERCANĂ“W

,6%1

Kto jest autorem powiedzenia: „Czas ucieka, wieczność czeka�? www. wydawnictwo.net.pl

ROZWIÄ„ZANIE KONKURSU NR 4

Pytanie dotyczyło podania tytułu „ekologicznej� encykliki pap. Franciszka. Tytuł tej encykliki brzmi: Pochwalony bądź (Laudato si’). Nagrody ksiąşkowe wylosowali: Maria Kozieł, Bogdan Krawczyk, Weronika Pociask, Teresa Nieznaj, Marta Włodek. Gratulujemy! Nagrody zostały wysłane pocztą.

BÄ™dziesz Ĺźyć wiecznie Odpowiedzi na kartkach pocztowych naleĹźy przesĹ‚ać do 20 paĹşdziernika 2016 roku na adres: WSTAĹƒ 32-422 Stadniki 81 – z dopiskiem „Konkurs nr 5â€?.

Fot.: www.depositphotos.com

SzczegĂłlnie dziÄ™ki Wam, STAĹ YM PRENUMERATOROM, moĹźemy towarzyszyć ludziom chorym. DziÄ™ki Wam „WstaĹ„â€? regularnie dociera do kilku tysiÄ™cy cierpiÄ…cych. Tym, ktĂłrzy tracÄ… nadziejÄ™, daje siĹ‚y do odnalezienia odpowiedzi na pytanie: Jaki jest sens cierpienia? TakĹźe w ich imieniu bardzo Wam DZIĘKUJEMY! S. Baran (Bielsko-BiaĹ‚a), I. Bernaciak (Sandomierz), A. BieĹ„ (Bielsko-BiaĹ‚a), M. BĹ‚achut (Jasienica), Z. Borkowski (Krosno), B. BosiĹ„ska (WÄ™gorzewo), K. BoĹźek (Rudnik), Ĺ . Broda (Lublin), A. Brudnicka (CzeladĹş), A. Chochla (Nowy SÄ…cz), M. Cholewicka (Kostrzyn nad OdrÄ…), E. DroĹździewicz (Skawina), M. FruĹźyĹ„ska (Ĺťeglce), S. Gawron (StrÄ…kĂłw), H. GrabiĹ„ski (Trachy), E. Gral (KrakĂłw), J. Hajduk (RacibĂłrz), K. Hebda (Pietrowice Wielkie), A. Herbut (Krzywiczyny), A. Hurlak (KrakĂłw), R. Irlicka-Miduch (KrakĂłw), M. Kallus (Bogacica), A. Kasperek (BrzĂłza KrĂłlewska), H. Kawecka (Tarnawa), B. KÄ™sek (MyĹ›lenice), M. KliĹ› (Kolbuszowa), A. Klose (Czerwionka-Leszczyny), M. Kmiecik (Wieliczka), H. KoĹ‚odziejczyk (MyĹ›lenice), T. Krajczok (Czernica), Z. Kukuczka (Istebna), C. Kurzeja (Nowy SÄ…cz), H. Kusibab (DÄ™bica), H. Kutyba (Bochnia), M. Lewandowska (Kostrzyn OdrzaĹ„ski), Z. Lewicka (KrakĂłw), A. Lubas (ChorzĂłw), J. Ĺ opatka (Zielona GĂłra), H. Margiciok (Gorzyce), E. MasĹ‚owski (Warszowice), H. Miazek (Rokiciny), H. Nawrocka (Pszczew), K. Nowakowski (JurkĂłw), B. Olejnik (Sosnowiec), A. Otczyk (Warszawa), S. Pabian (Wrzasowice), B. Paos (ZastĂłw), Par. Rzym.-kat. pw. Ĺ›w. Rodziny (TomaszĂłw Mazowiecki), H. Pawlak (Dobczyce), J. Piekarek (Katowice), J. Potocka (Ranişów), M. Pstrong (SkĂłrcz), R. PtaszyĹ„ska (Ĺ omĹźa), A. Romanowicz (Legionowo), M. Ryms (GdaĹ„sk), H. Schtancel (Szklarska PorÄ™ba), A. SĹ‚awiĹ„ska (RzeszĂłw), E. Stachowska (Rybnik), Cz. Strzelczyk (Sieroszewice), K. SuwaĹ‚a (Zarszyn), M. Szlachta ((Rojewo), B. Szuster (Katowice), J. SzymaĹ„ska (Plany), U. ĹšnieĹźek (GĹ‚uchoĹ‚azy), I. Teper-GĂłrna (Grodzisk Wlkp.), I. TÄ™czar (Kalembina), J. Tokarz (ZagĂłrze), G. Uryasz (PustkĂłw), E. Walas (Biertowice), R. Warszawa (KrakĂłw), L. Wasiak (GorzĂłw Wlkp.), Z. Witaja (PszĂłw), S. Witula (Ruda ĹšlÄ…ska), Z. WĹ‚odarczyk (WilkĂłw), A. WnÄ™k (Piwniczna), M. Woszczek (SuĹ‚oszowa), A. i J. ZimoĹ„ (Turza ĹšlÄ…ska).

OfiarodawcĂłw wspieramy naszÄ… modlitwÄ….


W Y DAW N I C T W O

KS I Ę Ż Y S E R C A N ÓW

DEHON

ul. Saska 2 | 30-715 Kraków | sprzedaz@wydawnictwo.net.pl | tel.: 12 290 52 98 3600 zł

2600 zł

3000 zł

2000 zł 3800 zł

2800 zł

3600 zł

2600 zł 3300 zł

2200 zł

1690 zł

1000 zł

od Serca

Książki 2800 zł

2400 zł

1400 zł

1400 zł

seria

2400 zł

1400 zł Do ceny doliczamy koszty wysyłki.

2200 zł

1200 zł

2400 zł

1400 zł


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.