
11 minute read
Zło dobrem zwyciężał
Paweł Gierech
Ksiądz Jerzy uczy nas, że każdy może być orędownikiem pokoju i miłości
Advertisement
Choć ziemskie życie bł. ks. Jerzego Popiełuszki było krótkie (zamordowano go, kiedy miał ledwie 37 lat), to swoją intensywnością starczyłoby dla kilku osób. Przeżył je Ksiądz Jerzy w charyzmatach bliskich św. Józefowi – ojcowskiej służby powierzonym mu środowiskom i duszpasterskiej dbałości o ludzi pracy.
dzieciństwo i młodość. powołanie.
Urodził się 14 września 1947 r. w podlaskiej wsi Okopy jako piąte, najmłodsze dziecko Władysława i Marianny Popiełuszków. Na chrzcie dostał imię Alfons (zmieni je urzędowo jako 23-latek na Jerzy Aleksander) – po bracie matki, żołnierzu Armii Krajowej, który po wojnie został zabity przez Sowietów, a także na cześć św. Alfonsa Marii Liguori, którego życiorys, przeczytany podczas rozważań modlitewnych, miał bardzo poruszyć jego matkę, osobę niezwykle religijną. Jej szczera wiara bez wątpienia wpłynęła na to, że Jurek już jako uczeń wyróżniał się religijnością. Uczył się natomiast przeciętnie. Po maturze w liceum w Suchowoli został przyjęty do Seminarium Metropolitalnego w Warszawie. Był rok 1965 – ostatni rok zaprojektowanej przez Prymasa Stefana kard. Wyszyńskiego Wielkiej Nowenny przed Millenium Chrztu Polski. W czasach PRL do lat 70. (zmieni się to dopiero za Gier-
ka) klerycy podlegali obowiązkowi służby wojskowej, podczas której na różne sposoby próbowano im obrzydzić wiarę, Kościół i Prymasa, osłabić powołanie. Również on po pierwszym roku seminarium wraz z innymi klerykami trafił na dwa lata do jednostki wojskowej o zaostrzonym rygorze w Bartoszycach. Tam został poddany pierwszej próbie. Wobec szykan (odmowa przepustek, uniemożliwiająca udział w Mszy św., odbieranie osobistych sakramentaliów, wyśmiewanie wiary, obowiązkowe uczestnictwo w pogadankach oficerów politycznych o słuszności ateizmu itp.) szeregowy Popiełuszko zachowywał godność i bierny opór, m.in. odmawiając oddania swojego różańca, zadając trafne pytania wobec prób indoktrynacji, organizując wspólną modlitwę. Był za to karany od publicznego wyszydzania po wielogodzinne czołganie się na mrozie, czy czyszczenie latryny w masce gazowej, albo uczenie pływania przez wrzucanie do basenu obwiązanego liną w pasie i wyciąganie dopiero, kiedy zaczynał tonąć – wszystko to tak dotkliwie, że mocno podupadł na zdrowiu, nabawiając się schorzeń, które trapiły go do końca życia. Zdołał jednak podtrzymać morale kolegów i zyskał wśród nich duży autorytet. Sam pisał o tym: „[Niekiedy] miałem pewne wątpliwości, czy rzeczywiście dobrze robię, stawiając czoła, cierpiąc za innych. Czy to nie jest jakaś lekkomyślność. Okazałem się bardzo twardy, nie można mnie złamać groźbą ani torturami. Może to dobrze, że akurat to jestem ja, bo ktoś inny by się złamał…” Po powrocie do seminarium ciężko chory trafił do szpitala, ale przeżył i ostatecznie przyjął święcenia kapłańskie z rąk Prymasa w 1972 r. Po prymicjach w Karpaczu został wikarym kolejno w parafiach w podwarszawskich Ząbkach, Aninie i Dzieciątka Jezus w Warszawie. W tym czasie podjął też studia z teologii pastoralnej na KUL. Ze względu na zły stan zdrowia w 1979 r. przeniesiono go do duszpasterstwa akademickiego św. Anny w Warszawie.
w służbie zdrowiu i życiu ludzkiemu
Zaczął od konwersatoriów i rekolekcji dla studentów medycyny. W sąsiedniej kaplicy Res Sacra Miser odprawiał co miesiąc Msze św. dla środowiska średniego personelu medycznego – początkowo dla nielicznych
Mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą. Wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść. Zamilknąć, gdy inni mówią. Modlić się, gdy inni przeklinają. Pomóc, gdy inni nie chcą tego czynić. Przebaczyć, gdy inni nie potrafią. Cieszyć się życiem, gdy inni je lekceważą.
uczestników, lecz w kolejnych miesiącach fama o nowym duszpasterzu rosła i znacznie poprawiła frekwencję. Dzięki znanym z duszpasterstwa pielęgniarkom i studentom zorganizował służbę medyczną, posługującą podczas pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do Ojczyzny (czerwiec 1979 r.), a potem kolejnej pielgrzymki papieskiej w 1983 r. Przeniesiony do ostatniej swojej parafii – św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu (maj 1980 r.) – kontynuował opiekę nad tym środowiskiem, a w 1981 r.
otrzymał nominację na diecezjalnego duszpasterza służby zdrowia. Zintegrował środowisko, rozwiał wzajemną nieufność, dzięki niemu ludzie poznali się lepiej i zobaczyli, że mają wspólne wartości i cele. Zorganizował dla nich specjalną biblioteczkę, w której lekarze, pielęgniarki i studenci mogli m.in. lepiej poznać nauczanie Kościoła nt. etyki medycznej – często im słabo znane. Za słowami Prymasa powtarzał im, że chorzy przez obcowanie ze swoimi krzyżami i cierpieniem „są najwartościowszą cząstką Kościoła”, a przez to powołanie ludzi, którzy im służą – lekarzy, pielęgniarek – „jest właściwie powołaniem najbliższym kapłaństwu – przez czynienie miłosierdzia tym, którzy go najbardziej potrzebują”. Starał się ich szkolić także w kon-
Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości.
kretnych, praktycznych sprawach – choćby prosząc, by pielęgniarki pamiętały o poinformowaniu nowych pacjentów szpitala nie tylko o tym, gdzie pokój dyżurnego lekarza i łazienka, ale i gdzie, i w jakich godzinach dyżuruje ksiądz, który odprawi Mszę św. i wyspowiada. W memoriale skierowanym do rządu PRL już w 1970 r. polscy biskupi alarmowali, że ze względu na ówczesne prawo, wprowadzone na wzór ZSRR, a dopuszczające de facto aborcję na życzenie, każdego roku w łonach matek ginie ponad milion Polaków. O obronę życia poczętego wołali wielokrotnie Prymas Tysiąclecia i wówczas młody papież Jan Paweł II. Ksiądz Jerzy w czasie spotkań z lekarzami, pielęgniarkami, położnymi, a także studentami medycyny, wiele uwagi poświęcał tej tematyce. Głosił, że „zadaniem Kościoła jest nie tylko teoretyczne głoszenie świętości życia, prawa do życia nienarodzonych, lecz także praktyczna obrona tego prawa. Istnieje pilna potrzeba podejmowania konkretnych inicjatyw mających na celu udzielanie pomocy samotnym matkom, dziewczętom w ciąży, które wahają się, czy urodzić dziecko”. I słowa te wcielał w czyn, organizując ze swoimi współpracownikami z duszpasterstwa (od zaangażowanych studentów po lekarzy ze słynną ginekolog dr Emilią Paderewską-Chróścicką, zwalnianą dwukrotnie z wilczym biletem ze służby zdrowia za dbanie o godność pacjentek i za ratowanie dzieci od aborcji) dyżury w szpitalu, by matki, przychodzące na aborcję, odwieźć od tej decyzji, a potem otoczyć dobrym słowem, opieką i wymierną pomocą materialną, bardzo potrzebną w czasach niedoboru (paczki żywnościowe, wyprawki dla niemowląt, ubranka, lekarstwa – z darów płynących z Zachodu, z wzajemnej pomocy ludzi).
duszpasterstwo ludzi pracy
W lipcu i sierpniu 1980 r. w proteście przeciw działaniom władz w wielu miejscach Polski rozpoczęły się strajki. Stanęła również Huta Warszawa. Strajkujący prosili o opiekę duchową i na osobistą prośbę Prymasa poszedł do nich kosztem swojego czasu wakacji Ksiądz Jerzy. Mimo że nie miał wcześniej doświadczeń związanych z fabryką, ze środowiskiem robotniczym, został zaakceptowany. Pisał potem: „Ewangelia zmienia człowieka. Kiedy zwykle jako księża spotykamy się z ludźmi stale wierzącymi, najczęściej w świątyniach, może mniej to dostrzegamy. Ale tam byłem (...) świadkiem «przebudze-
Opowiedzenie się za prawdą i dobrem może wymagać od nas odwagi

nia» tych ludzi. Nigdy przedtem nie słuchałem takich spowiedzi. Nigdy przedtem nie ochrzciłem tylu dorosłych ludzi. Co to za wspaniałe odczucie, kiedy chrzci się trzydziestoletniego człowieka!” Wielu ze spotkanych w hucie ludzi zaczęło pojawiać się w u niego w parafii, dołączając do jego środowiska. Niektórzy z nich czuwali nad nim potem podczas stałej inwigilacji przez SB. To z pracy z nimi wyrosła też potem idea organizacji corocznej pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę. Ksiądz Jerzy zdążył zorganizować dwie pierwsze – 18 września 1983 r. i rok później.
msze święte za ojczyznę
Z poruszenia Sierpnia’80 i Porozumień Sierpniowych wyrosła „Solidarność”. Kapelanem jej ludzi w Warszawie stał się Ksiądz Jerzy. W październiku 1980 r. jego proboszcz, ks. prałat Teofil Bogucki, rozpoczął w parafii inicjatywę Mszy św. za Ojczyznę. W lutym 1981 r. ich organizację przekazał Księdzu Jerzemu. Uczestników było coraz więcej, pojawiali się kolejni, którzy chcieli się włączyć w przygotowanie – m.in. artyści, w tym plastycy i aktorzy, którzy podjęli bojkot telewizji podczas stanu wojennego. Z ich pomocą program duszpasterski tych Mszy Ksiądz Jerzy wzbogacał o treści związane z przypomnieniem naszej narodowej i chrześcijańskiej tożsamości, kultury i historii. Przypominał także sprawy bieżące – jak rocznicę złamanych przez rząd porozumień, jak zabójstwo przez milicję w stanie wojennym 18-letniego maturzysty Grzegorza Przemyka, jak II pielgrzymka papieska

do Ojczyzny. W homiliach bł. ks. Jerzego nigdy nie było wezwań do agresji czy fizycznej walki. Wręcz przeciwnie, za swoimi mistrzami, których stale bogato cytował – Prymasem Wyszyńskim i św. Janem Pawłem II –przyjął za swoje słowa św. Pawła: „Zło dobrem zwyciężaj...”. I głosił, że ani komunistyczna rzeczywistość, ani walka z nią nie unieważnia kodeksu zasad moralnych. Że przede wszystkim trzeba podjąć walkę ze swoimi grzechami, zarówno indywidualnie, jak i jako społeczeństwo, i że to przemiana moralna całego społeczeństwa (nie tylko samej źle czyniącej władzy!) jest właściwą drogą do zwycięstwa. A te słowa porywały coraz więcej ludzi tak, że na comiesięczne Msze za Ojczyznę przybywali już nie tylko warszawiacy, ale i goście z różnych stron kraju.
wróg ustroju
Jego działalność coraz bardziej drażniła władze. „Liczę się z tym, że mogą mnie internować, mogą aresztować i spreparować skandal, ale nie mogę przecież zaprzestać tej działalności, którą jest służba Kościołowi i Ojczyźnie” – zapisał. Po wcześniejszych próbach (w czasie służby wojskowej i przy propozycji współpracy z SB w latach 70., której po prostu stanowczo odmówił), bezpieka wiedziała, że go nie złamie. Podjęła więc starania zastraszenia księdza i jego otoczenia – przez stałą, ostentacyjną inwigilację oraz próby różnych prowokacji, m.in. wysyłanie anonimowych gróźb, wybijanie szyb w oknach, przesłuchania, rewizje, podrzucenie do mieszkania broni i materiałów wybuchowych, by wykazać w mediach, że jego celem jest organizacja bojówki i walka zbrojna itd. Niestety w otoczeniu Księdza Jerzego znaleźli się świeccy i księża, którzy jako współpracownicy SB przekazywali ważne informacje o nim, np. plany wyjazdów (a bywał Ksiądz Jerzy coraz częściej zapraszany na rekolekcje i Msze św. poza Warszawę). Władze coraz mocniej poruszały też kwestię „wrogiej działalności” Księdza z Episkopa-
Mówienie prawdy w kościele powoduje, że ludzie nabierają do mnie zaufania, bo wypowiadam to, co oni czują i myślą.
tem, wnosząc drogą oficjalną i nieoficjalną liczne skargi i groźby w tej sprawie. Prymas Józef Glemp, następca Prymasa Tysiąclecia († 1981), również ze względu na prośby zaniepokojonych groźbami współpracowników młodego duszpasterza, w obawie o jego życie, proponował mu wyjazd na studia do Rzymu. Ale on nie chciał zostawić powierzonych mu ludzi. Wiele lat później, w maju 2000 r., prymas Glemp podczas publicznego wyznania win Kościoła w Polsce, łamiącym się głosem wyznał, że leży mu na sumieniu to, że nie zdołał ocalić Księdza Jerzego.
porwanie i męczeńska śmierć
Sygnał do ataku przyszedł z Moskwy. Oszczerczy artykułu o księdzu w „Izwiestii” był znakiem, że uwagę na niego zwróciły nawet służby sowieckie. Podobno dzień później ówczesny premier, gen. Wojciech Jaruzelski, miał powiedzieć do gen. Czesława Kiszczaka, przełożonego milicji i bezpieki: „Załatw to, niech on nie szczeka”. Wzmo-
Pogrzeb księdza Jerzego uświadomił nam jak wielkim był człowiekiem

gły się ataki na księdza w prasie polskiej. Pierwszego zamachu próbowano na niego dokonać podczas wyjazdu do Gdańska, a kierowca cudem wyratował samochód od wypadku, kiedy na łuku drogi ktoś rzucił kamieniem prosto w przednią szybę. 19 października 1984 r. Ksiądz Jerzy gościnnie wygłosił homilię w parafii Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy. Kiedy wracał wieczorem z kierowcą, został porwany z samochodu przez trzech funkcjonariuszy SB, wielokrotnie bity, torturowany, a następnie zamordowany. Być może żył jeszcze, kiedy jego zmasakrowane ciało wrzucano skrępowane do Wisły. Porwanie poruszyło opinię publiczną. Trwały modły o szczęśliwe odnalezienie księdza. Władze dopiero po kilku dniach ogłosiły, że jego ciało „odnaleziono” w okolicy zapory pod Włocławkiem. W pogrzebie ks. Jerzego, który odbył się 3 listopada 1984 r., wzięło udział co najmniej 600 tys. uczestników. Spontanicznie wśród ludzi zorganizowały się służby porządkowa i medyczna tak, że mimo tak wielkiej masy uczestników i poczucia ogromnej krzywdy, pogrzeb odbył się godnie, bez aktów przemocy – tak jak chciałby tego Ksiądz Jerzy. Mimo to, ówczesna propaganda wmawiała, że ks. Popiełuszko zginął z przyczyn politycznych, nie za wiarę. Generał Jaruzelski publicznie powiedział, że to męczennik „za sianie nienawiści”. Ale poruszenie w Polsce i na świecie było tak wielkie, że władze były zmuszone do ujawnienia bezpośrednich sprawców i organizacji ich procesu. Choć był farsą i dał okazję do kolejnych seansów szkalowania zamordowanego kapłana, doprowadził do skazania przynajmniej morderców. Ich przełożonych, którzy wydali polecenia, ludzka sprawiedliwość nie dosięgnęła nigdy.
owoce
Podczas pogrzebu Księdza Jerzego przemawiali przedstawiciele wielu środowisk. Wśród nich także lekarz, Marian Jaworski, który przypomniał zaangażowanie zamordowanego w obronę życia poczętego i zakończył swoją mowę wezwaniem obecnych do ślubowania, że te działania będą kontynuować. „Ślubujemy” – trzykrotnie odkrzyknął tłum. Niespełna dwa miesiące potem przy parafii za poparciem ks. Teofila Boguckiego zaczął swoją działalność Ruch Obrony Życia im. ks. Jerzego Popiełuszki, który pomaga matkom nienarodzonych dzieci do dziś. Grób niewinnie zamordowanego stał się celem masowych odwiedzin – w 2014 r. liczbę pielgrzymów przez 30 lat oceniano na ponad 20 mln – z kraju i ze świata, zarówno zwykłych ludzi, jak i papieży Jana Pawła II (1987) i Benedykta XVI (2006), prezydentów, premierów... W czerwcu 2010 r. doszło do beatyfikacji Księdza Jerzego – w Warszawie, na pl. Piłsudskiego. Od tego czasu szybko rozprzestrzenia się kult błogosławionego. Jego relikwie trafiły do ponad półtora tysięcy kościołów w kilkudziesięciu krajach świata, w tym tak odległych jak Peru czy Wybrzeże Kości Słoniowej. W 2014 r. we francuskim Creteil rozpoczęto z pomocą delegatów Kościoła w Polsce proces kanonizacyjny, by rozpatrzeć cud, dokonany za wstawiennictwem Księdza Jerzego (do jego beatyfikacji jako męczennika cud nie był wymagany, wystarczyła dogłębna analiza życia oraz jego nauczania i zapisków). Chodzi o niewytłumaczalne w świetle współczesnej medycyny uzdrowienie z ostatniego stadium białaczki François Audelana, męża i ojca trojga dzieci, członka wspólnoty „Chemin Neuf”. Do uzdrowienia doszło, kiedy nad nieprzytomnym już pacjentem po udzieleniu mu sakramentu namaszczenia chorych modlił się za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego ksiądz Bernard Brien. Stało się to 14 września 2012 r., czyli w urodziny błogosławionego, ale i księdza Briena, kapłana z późnego powołania (został nim po 60-tce), który wcześniej podczas pielgrzymki do Polski poznał postać Księdza Jerzego i w jego przyparafialnym muzeum odkrył z poruszeniem, że urodził się dokładnie tego samego dnia i roku, co bło-
Bóg zawsze odpowiada dobrocią. A my? Próbujemy nieść Boga w swoje środowisko. Przetwarzajmy zło w dobro i owego dobra rozsiewajmy wokół siebie jak najwięcej.
gosławiony. Odtąd uznał w błogosławionym swojego duchowego bliźniaka, dokładnie poznał jego duchowość i stał się propagatorem błogosławionego we Francji. Proces w Creteil zakończono w 2015 r., a jego akta przesłano do Rzymu. Obecnie z nadzieją czekamy...
Paweł Gierech – socjolog, współautor badań Centrum Myśli Jana Pawła II nad wpływem dziedzictwa św. Jana Pawła II na polskie społeczeństwo, pomysłodawca i współautor portali WikiJP2.pl i NauczanieJP2.pl. Publikował m.in. w „Teologii politycznej”, „Idziemy”, „Nowym państwie” i na portalach „Magnificat Polska” i Aleteia.pl.