Krzysztof Muszyński skanuje, prześwietla rzeczywistość – obserwuje, wsłuchuje się, wącha, bada. Jak reżyser, który dba o to, żeby nie znudzić widza, zmienia perspektywę i zasady montażu. Radary Muszyńskiego nastawione są na śląskie klimaty. Skazany na śląskość, wozi ze sobą nienachalne piękno „królestwa śmietnika” i tutejsze ludzkie sprawy. Dlatego Neapol czy Turyn nie różnią się szczególnie od Bytomia, a na Cabo da Roca można odkryć, że „nie ma centrum w Rudzie Śląskiej”. "Ma na noc" nie jest ani apologią, ani krytyką (post)świata – jest jednym i drugim. Gdybym miała pozostać przy filmowym porównaniu, powiedziałabym, nieco na wyrost, że to skrzyżowanie kina Kazimierza Kutza i Joon-ho Bonga […] (Z recenzji Aliny Świeściak-Fast)