Poetyka ucha. O wierszach Wojciecha Brzoski, KOPalnia. Krytyka, obraz, poezja, t. 1

Page 1

Poetyka

ucha

Wydanie jubileuszowe z okazji 100-lecia Biblioteki Śląskiej

Poetyka ucha

alnia KOP

Wojciecha Brzoski pod redakcją Jana Barona i Zbigniewa Kadłubka
2022
p
O wierszach
Katowice
krytyka obraz
oezja tom 1

Spis treści

Henryk Bereza | Z wypisków ostatnich

� � � � � � � � � � � � � � � � 7

Karol Maliszewski | O niektórych kwestiach narzucających się przy lekturze wierszy Wojciecha Brzoski

� � � � � � � � � � � � � � � � � � 9

Grzegorz Tomicki | Na stronie. Notatki o poezji Wojciecha Brzoski � � � � � � � 25

Adrian Gleń | Metafizyka (z) codzienności. Notatki na marginesie jednego wiersza � � 51

Piotr Skowronek | Strategie obecności

� � � � � � � � � � � � � � � � 67

Ewa Bartos | Optyka widzenia. „Plejady” Wojciecha Brzoski � � � � � � � � � � 83

Wojciech Brzoska | Stój i słuchaj. 33 wiersze � � � � � � � � � � � � � � � 97 Monika Glosowitz | Poetyka ucha � � � � � � � � � � � � � � � 99 Skróty odsyłające do poszczególnych tomów � � � � � � � � � � � 110

podsłuchane ostrzeżenie � � � � � � � � � � � � � � � 111 stopa i serce � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 113

Pan Bóg jest twoją sąsiadką, która widzi tylko na powierzchni � � 115 wszyldowstąpienie � � � � � � � � � � � � � � � � � � 116 to tylko � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 117 dwóch mija się z psami � � � � � � � � � � � � � � � � 119 prohibicja przesłania pielgrzymki � � � � � � � � � � � � 120

* * * [bóg zapłać]

� � � � � � � � � � � � � � � � � � 121 zwierzęta i ludzie � � � � � � � � � � � � � � � � � � 122

sztafeta

� � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 123 z ust do ust

� � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 124 art & business

� � � � � � � � � � � � � � � � � � � 126 „lato, lato (…)”

� � � � � � � � � � � � � � � � � � � 128 * * * [mówi przez sen:]

� � � � � � � � � � � � � � � � 130 niemo � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 132 zima. przywidzenie � � � � � � � � � � � � � � � � � 133 panendoskopia � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 134 wersje � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 135 modlitwa z przekazu � � � � � � � � � � � � � � � � � 137 na starcie bez szans na cud � � � � � � � � � � � � � � � 138 po grabki

� � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 139 modlitwa z pielgrzymki anno domini 1990 � � � � � � � � � 140 plakietka z początku września � � � � � � � � � � � � � 142 zielone światło � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 143 uroboros � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 145 uroboros (sorrowful) � � � � � � � � � � � � � � � � � 148 rozjazdy � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 150 notatka z końca września � � � � � � � � � � � � � � � 151 rok krabów � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 153 echa � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 155 klincz � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 158 najdłuższe światła świata � � � � � � � � � � � � � � � 159 modlitwa z opóźnieniem � � � � � � � � � � � � � � � 160 Indeks osobowy

� � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � 165

ostatnich” 13.09.2009

1

Wojciech Brzoska (ur. 1978), wczorajszy dzień przeznaczyłem na jego wiersze. W przesyłce od niego otrzymałem trzy z pięciu wydanych przez niego zbio rów, te trzy to Niebo nad Sosnowcem (Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2001), Sacro casco (Mamiko, Nowa Ruda 2006) i Przez Judasza (Stowarzyszenie Artystyczno-Kulturalne Portret, Olsztyn 2008). Dwa, których pod ręką nie mam, to Blisko coraz dalej (Bydgoszcz 2000) i Wiersze podejrzane (Nowa Ruda 2003).

Wierszy Wojciecha Brzoski nie czyta się obojętnie, to ktoś z duszą, z kłopo tami dusznymi, z doświadczeniem życiowym. W geście przysłania mi trzech tomików widzę chęć nawiązania ze mną porozumienia. To się przez jego gest i przez moje lektury już zdarzyło. Wszystkie trzy zbiory są interesujące, każdy jest inny, Niebo nad Sosnowcem jest autoprezentacją, Sacro casco i  Przez Judasza są odkryciem duszy. Musi to być człowiek w sposób naturalny mi bliski, jest to swój człowiek, taki, jakich lubię. Z dwóch tomików ostatnich zdecydowanie mi bliższy jest Sacro casco, w tym tomiku jest poezja czysta, bezinteresowna i estetycznie wyszukana, kłopoty duchowe, które mają swój wyraz w wierszach Przez Judasza, są dla mnie już tylko wspomnieniowe, podziwiam ich poetycką kunsztowność i dobrze je rozumiem, Sacro casco już polubiłem. One są dla mnie jak najbar dziej na czasie –

1 Pierwodruk: H. Bereza, Wypiski ostatnie, red. P. Orzeł, t. 2, 2004–2012, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2020, s. 208, 258–259. Fragmenty Wypisków ostatnich przedrukowano dzięki uprzejmości Państwowego Instytutu Wydawniczego.

7
Henryk Bereza Z „Wypisków

20.09.2009

Wojciech Brzoska, zajrzałem na nowo do jego wierszy. Wydaje mi się, że w liście do niego (13 września) napisałem głupio, głupio chwalę jego wiersze, zwłaszcza w wierszach (Przez Judasza) nie wszystko właściwie zrozumiałem. Stało się, zbyt się pospieszyłem z reakcją na jego tomiki, które mi przysłał, wygłupiłem się więc w swoim liście do niego. Stary jestem i okazuje się, że nie dość mądry, no cóż, stało się, choć już się chyba nie odstanie –

14.03.2010

Wojciech Brzoska, Drugi koniec wszystkiego (Instytut Mikołowski, Mikołów 2010) wreszcie się ukazał. Pierwsza, czysto mechaniczna lektura trochę mnie speszyła, przy lekturze pamiętałem, że te wiersze znam, wszystkie czyta łem, są interesujące mniej więcej tak, jak wiersze wszystkich „moich” poetów z jego pokolenia (rocznik 1978).

Postanowiłem sprawdzić, co mu napisałem w liście, odnalazłem pierwopis listu, w liście istny entuzjazm, speszenie spotężniało (list z datą 22 paździer nika 2009). Postanowiłem to odłożyć do solidnej lektury porannej.

Dziś poranna lektura, jaka radość, to są wiersze tak niezwykłe, jak napisa łem w liście sprzed pół roku.

Formalną wirtuozerią mało kto mógłby mu dorównać. Wirtuozeria widoczna w każdym utworze i we wszystkich elementach utworu, w rozmia rze, w każdym użytym słowie, w jego rozmaitych funkcjach artystycznych.

Gra się w tych wierszach znaczeniami słów, ich wieloznacznością, ich fone tyką, ich graficznością, wirtuozeria jak u genialnego pianisty, jak mistrza grafiki.

Na dodatek, jaka droga poetycka się za tym kryje, jaki rodzaj doświad czenia społecznego, znam w zasadzie całą jego twórczość, jego młodzieńcze tomiki, jego rośnięcie. Teraz jest to poeta całą gębą.

Na tomiku jest jego zdjęcie (Elżbieta Lempp), ja go musiałem kiedyś widzieć, choć do dziś nie rozmawiałem z nim twarzą w twarz, to widzenie musiało być na jakiejś imprezie młodopoetyckiej.

Jaka radość, że w liście mogę potwierdzić wszystko, co mu napisałem w październikowym liście –

Henryk Bereza | Z „Wypisków ostatnich”

8

ty płacisz słono za słowa /a mnie wydają. // w reszce. // języka1 �

O niektórych kwestiach narzucających się przy lekturze wierszy Wojciecha Brzoski 1.

Zwykłe wiersze stają się niezwykłe. Jak to się dzieje? Czy wszystkim się przy darza? Sądzę, że Wojciechowi Brzosce przydarzyło się to przejście od wiersza typowego dla pokoleniowej paplaniny do coraz bardziej dystansującego się od pierwocin wiersza dojrzałego, to znaczy tekstu wymykającego się kryterium pokoleniowej poprawności. Za młodu wszystkie teksty mają wzięcie; szczególnie te pisane w grupie i dla grupy, potem zostają już tylko te wybrane, samodzielne i oddzielne. Powtarzam: w przypadku praktyki twórczej Brzoski do takiego przejścia, moim zdaniem, doszło. Nałożyły się na to dwie rzeczy: po pierwsze, wiara w język odepchnęła na dalszy plan wiarę w rzeczywistość, w możliwość jej bezproblemowego odtwa rzania, a po drugie, decydujące znaczenie miało wypchnięcie w życie, w pracę zawodową, w obowiązki, konieczność szybkiego kreowania znośnej egzysten cji. Inaczej brzmi wiersz beztroskiego studenta (nawet gdy jego głowa pełna trosk i zwyczajowej młodzieńczej melancholii) utrzymywanego przez rodziców czy system, a inaczej układają się słowa osobnikowi żyjącemu we własnej osobi stej opresji, czyli od pierwszego do pierwszego. Szczególnie, gdy ten po kultu roznawstwie podejmuje pracę nie w instytucie badawczym czy domu kultury, ale w więzieniu. Choć jest misternie pokryte siecią zastrzeżeń i uzupełnień, widać to przejście w wierszach Brzoski. A więc po życiu grupowym wchodzi się w życie indywidualne, wychodzi się na swoje. Nie zawsze jest to możliwe czy udane. Tutaj talent i pracowitość zadecydowały inaczej.

1 W. Brzoska, orzeł i reszta, [w:] tenże, sacro casco, Nowa Ruda 2006, s. 26.

9

2.

Wróćmy do pierwocin. Wertuję po latach oksymoronicznie zatytułowany debiutancki tomik (Blisko coraz dalej). Do czegoś jest blisko, a jednak coraz dalej? Zbliża się coś, oddalając. A może: jesteśmy blisko tego „coraz dalej”? Czym zatem byłoby „coraz dalej”? Czy może chodzi o perspektywę egzysten cjalnego oglądu, o dystans, do którego właśnie dorastamy? My jako grupa rówieśników, dwudziestolatków, a wśród nich na przykład Paweł Barański i Paweł Lekszycki, zaś spośród starszych braci koniecznie Marcin Świetlicki i Jacek Podsiadło. Oto „naturalne środowisko” określonego języka, wytwór nia bliskich poetyk, reproduktornia lirycznych modeli możliwych do przyję cia przez debiutanta.

Wydaje się, że początek tej wstępnej opowieści jest miłosny, zapisy naj częściej dotyczą umierającej lub budzącej się do życia relacji. Jednakże jest to uczuciowość zwarzona, powściągana trzeźwym, ironicznym gestem. Coś w stylu wahającego się co do wagi i znaczenia uczuć Świetlickiego, niźli miłośnie ekstatycznego Podsiadły. Utwór zatytułowany punk’s not dread albo dobry środek na początek pokazuje to najlepiej. Bohater wraz z ówczesną part nerką pije piwo przed galerią, w której Jacek Podsiadło czyta swoje wiersze: „chcę wejść do galerii żeby wreszcie / zająć miejsca ale mówisz że z piwem / to nie wypada bo przecież to brak / szacunku dla autora”2. W rezultacie oboje wchodzą, gdy spotkanie się już kończy, a „głucha publiczność zaczyna bić brawo”3 � Brzoska dostrzegł już wtedy pustkę rytuału spotkania autorskiego4 – „głu chą publiczność” bardziej zajęły dredy poety (wygląd i występ), niż wypo wiadane przezeń słowa. Widać, że jemu i bohaterowi chodziło o coś wię cej, jakąś bardziej autentyczną czy „rzeczywistą” komunikację literacką. Kłopoty z komunikacją określają większość debiutanckich wierszy Brzoski.

2

W. Brzoska, punk’s not dread albo dobry środek na początek, [w:] tenże, Blisko coraz dalej, Byd goszcz 2000, s. 12.

3 Tamże.

4 Jarosław Klejnocki w swojej interpretacji tego utworu idzie jeszcze dalej: „Literatura utra ciła swą wyróżnioną pozycję, pisarz (poeta) spadł na łeb na szyję z wyżyn bycia jakimkolwiek autorytetem, sztuka słowa nie ma już żadnej magicznej mocy” (J. Klejnocki, Literatura w czasach zarazy. Szkice i polemiki, Warszawa 2006, s. 125).

Karol Maliszewski | O niektórych kwestiach narzucających się…

10

Wspomnieliśmy zdawkowo o komunikacji literackiej, zdaniem debiutanta jakby zaburzonej czy nieszczerej. Pojawiają się też sygnały niepokoju zwią zane z komunikacją afektywną, dotyczącą określania i opisywania uczuć. Topos „ognia”, zmodyfikowany swojego czasu przez Stachurę, jest w tej swo jej pierwotnej postaci mocno problematyzowany. Miłosny zapał bywa tu kon trastowany z „letnimi uczuciami” bądź konwencjonalną grą. Przykładem może być utwór po tym. Było już piwo, nieodłączny element pokoleniowego sztafażu, teraz będzie papieros, ale, zwróćmy uwagę, mocno oderwany od realistycznej dosłowności. Na propozycją zapalenia „po tym” bohater odpo wiada sekwencją obrazową opartą na wahaniu względem tego, co ma na myśli „ukochana”, a więc czy chodzi o „podtrzymanie tego ognia / czy puszczenie wszystkiego z dymem”5 � Zakochany nie powinien kalkulować, obliczać wszystkiego według reguł bezpieczeństwa, a raczej powinien dać ponieść się jak Ikar – „zbliżać się zapo minając / o rosnącej wciąż / temperaturze”6. Wiersze z pierwszej części debiutu Brzoski mówią jednoznacznie – nie da się z różnych przyczyn tego mitu wprowadzić w życie: a to zawodzą słowa, a to znów gesty, a najczęściej jest tak, że egzystencjalne uwarunkowania rozbijają w pył i proch roman tyczne złudzenia oparte na „ogniu” i „temperaturze”. Do straconych złudzeń poezji dołączają stracone złudzenia miłości. Być może dotkliwość tych doświadczeń pogłębia się wraz z brakiem opar cia w możliwości wiary. I to byłby ten trzeci rodzaj zaburzonego kontaktu, chodziłoby o komunikację z transcendencją. W utworze o czytaniu wier szy przez Podsiadłę widoczna jest również „pięknie oświetlona kościelna wieża / z jeszcze piękniejszym transparentem”7. Zarówno wieża, jak i komu nikat na transparencie niewiele znaczą dla bohatera, będąc znakami rów nie pustymi jak puszki po piwie, a chwilę potem przekleństwa. Ujrzana w autobusie naszywka na plecaku pogłębia poczucie egzystencjalnej pustki. To „Jezus żyje”8 jest jak policzek wymierzony po to, by zepchnąć bohatera

5 W. Brzoska, po tym, [w:] tenże, Blisko coraz dalej, Bydgoszcz 2000, s. 13.

6 W. Brzoska, zbrodnia ikara, [w:] tenże, Blisko coraz dalej, Bydgoszcz 2000, s. 19.

7 W. Brzoska, punk’s not dread albo dobry środek na początek, dz� cyt�

8 W. Brzoska, Jezus żyje, ja jestem martwy, [w:] tenże, Blisko coraz dalej, Bydgoszcz 2000, s. 28.

Karol Maliszewski | O niektórych kwestiach narzucających się… 11

w jeszcze większą próżnię. Mówi nam, że „jedzie dalej martwy bardziej / niż kiedykolwiek”9 �

Im bardziej blisko, tym coraz dalej… Niedobrze jest być za blisko: poe zji i jej rytuałów, miłości i jej wciąż odnawiających się „romantycznych” matryc, Jezusa na naszywkach i napisów na kościelnych wieżach, ponieważ ta „bliskość” okazuje się iluzoryczna, wywołując efekt odwrotny – oddalenia, dystansu, alienacji, wreszcie pustki.

3.

Przymiarką do drugiego tomiku był arkusz zatytułowany Śmierć pozuje do zdjęć, gromadzący jedenaście utworów, wykorzystanych później w książce Niebo nad Sosnowcem, składającej się z trzydziestu jeden tekstów. To, co wybrzmiało w arkuszu, uzupełniono i pogłębiono w tomiku, i, jak się wydaje, temat śmierci pozostał ważnym wątkiem poetyckiej opowieści w pierwszej, a potem drugiej próbie. W arkuszu wycieczka do Pragi, kontemplacja kultu rowego przemysłu wiele zawdzięczającemu masowo kolportowanym „obli czom Franza K.”10, zaowocowała tekstem o tym, „że już niedługo nawet naj wyższa / Śmierć zacznie robić z siebie pośmiewisko”11. Podróżnik po świecie europejskiej kultury zwraca uwagę na pozy tej kultury, na udawanie i sztucz ność. Śmierć robi z siebie pośmiewisko (także śmierć ikony tej kultury, Franza Kafki), „pozując co godzinę do zdjęć”12 � Poczucie sztuczności określa charakter doświadczenia i rodzaj poznania, o czym zaświadczają dwa utwory z arkusza – sztuczne łono natury oraz sztuczne parki. prawdziwe pokazy sztucznych ogni. W tym drugim tekście wraca się do motywu komplikującej się relacji miłosnej, niemożności bycia ze sobą na własnych warunkach, bowiem świat złośliwie niweczy możliwości prawdzi wego spełnienia. Zgorzknienie bohatera wyładowuje się w monologu pod

9 Tamże.

10 W. Brzoska, Praga o twarzach Franza K. śmierć pozuje do zdjęć, [w:] tenże, Śmierć pozuje do zdjęć, Dąbrowa Górnicza 2000, s. 7.

11 Tamże. 12 Tamże.

Karol Maliszewski | O niektórych kwestiach narzucających się…

12

kreślającym sztuczność sytuacji – wspomniany wcześniej „ogień”, synonim najwyższych wzlotów afektu, opisywany jest jako „sztuczny”. Powrót przez park w czasie hucznie obchodzonego święta miasta (prawdopodobnie „Dni Sosnowca”) doprowadza do konstatacji o charakterze aporetycznym – boha ter obserwuje „prawdziwe pokazy sztucznych ogni”13. Zwróćmy uwagę na podstawowe pojęcia z ówczesnego wokabularza poety: prawda, pokaz, sztucz ność, ogień. No i jeszcze „sztuczne parki”, które to pojęcie da się interpreto wać w kontekście frazy „sztuczne parki w prawdziwym parku pełnym / nie spodziewanych sztucznych ogni”14 jako synonim udawanych związków, par, które połączyły się okazjonalnie i sztucznie. Tytułowy utwór z tomu Niebo nad Sosnowcem też skupia się na rodzajowym obrazku z życia takiej jednej parki. Nostalgiczna aura utworu sygnalizuje, że tu raczej jakiekolwiek „ognie” już się wypaliły, zaś autora stać na dystans w relacjonowaniu sytuacji osnutej na rozpamiętywaniu dawnego związku. Niegdysiejsi zakochani spotykają się przypadkiem po latach, spotykają się „na krawędzi”, „po czyjejś śmierci”15. Ważne w tym obrazie są wizualne efekty –ona w zielonym, on w niebieskim odzieniu, skojarzonym z „kolorem nieba nad Sosnowcem”16. Obcość pogłębia się wraz z rozrysowaniem teologiczno -nadrealnego tła sytuacji spotkania po latach. Ona, skrępowana, nie rozpo znaje w nim anioła, skupiona na kościelnym rytuale („niby spokojna z tą komunią w żołądku”17), on, może zbyt już nieokreślony i eteryczny, nie potrafi nawiązać z nią kontaktu. Ich drogi rozchodzą się na zawsze, do autentycznego (koniecznie niesztucznego!) spotkania nie doszło18 �

13

W. Brzoska, sztuczne parki. prawdziwe pokazy sztucznych ogni, [w:] tenże, Śmierć pozuje do zdjęć, Dąbrowa Górnicza 2000, s. 9. 14 Tamże. 15 W. Brzoska, niebo nad Sosnowcem, [w:] tenże, Niebo mad Sosnowcem, Warszawa 2001, s. 39. 16 Tamże. 17 Tamże. 18 Magdalena Boczkowska zwraca uwagę na podobieństwo zachodzące między treścią wier sza niebo nad Sosnowcem a fabułą filmu Wima Wendersa Niebo nad Berlinem, i rozmyślając nad utworem Brzoski, należy też o tym pamiętać: „Film opowiadał historię obdarzonego wolną wolą anioła, który zakochał się w śmiertelniczce i który miał prawo dokonać wyboru. Wybrał oczywiście ziemskie życie u boku kobiety, wyrzekając się tym samym nieśmiertelności. Wiersz Brzoski można potraktować jako ciąg dalszy opowieści” (M. Boczkowska, Codzienność, wyobraź nia, metafizyka. Poezja na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim po roku 1989, Katowice 2010, s. 57).

Karol Maliszewski | O niektórych kwestiach narzucających się… 13

Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.