ona istotną rolę jako społeczny poligon doświadczalny, jako środek socjalizacji, jako narzędzie budowania społecznych hierarchii oraz jako przestrzeń inwestycji i spekulacji. Dlatego interesują nas nie tylko same zjawiska twórczości i kreatywności, ale również, a może przede wszystkim, najróżniejszego rodzaju zafałszowania, jakim one podlegają. W laboratoryjnych warunkach sztuki testuje się nie tylko nowe sposoby stymulowania kreatywności, ale też nowe formy jej zawłaszczania. Jednym z mitów fundamentalnych dla funkcjonowania wielu pól społecznych jest, naszym zdaniem, wizja procesu twórczego – czy będzie się on odbywał w dziedzinie sztuki, nauki czy jakiejkolwiek innej – jako czynności przede wszystkim indywidualnej. Pokutuje on bardzo mocno właśnie w myśleniu o sztuce, gdzie wciąż popularne jest wyobrażenie o artyście-autorze jako Kartezjańskim podmiocie, samotnym geniuszu, którego twórczość jest ekspresją jego wyjątkowego talentu, osobowości, życia i intelektu. Zdecydowanie odrzucamy taki punkt widzenia. Kreatywność jest dla nas procesem społecznym. Jej właściwy podmiot to zawsze pewna wielość: środowisko, kolektyw, sieć. Koncepcja indywidualnego autorstwa umożliwia w naszej opinii zawłaszczanie oraz przechwytywanie pracy tejże wielości poprzez przyporządkowanie jej pojedynczemu podmiotowi jako jednostkowego dzieła. Kreatywność jest tym bardziej interesująca, że dzięki roli, jaką odgrywa zarówno w twórczości artystycznej, jak i w gospodarce, może być potraktowana jako rodzaj łącznika między refleksją nad kulturą i sztuką a namysłem nad procesami zachodzącymi w szerszym kontekście całego społeczeństwa. W trafny sposób diagnozuje to Luc Boltanski w artykule otwierającym książkę – poprzez odwołanie do tak zwanej gospodarki pojedynczości pokazuje on, w jaki sposób rynek dóbr kultury można potraktować jako paradygmat użyteczny przy analizie funkcjonowania rynków finansowych. Ujawnia to niepokojące analogie pomiędzy rynkiem sztuki a rynkami finansowymi – spekulacyjne operacje jednego i drugiego stają się coraz bardziej oderwane od procesów zachodzących odpowiednio w szerszym polu sztuki i w realnej gospodarce. Rynki – zarówno sztuki, jak i finansów – zaczynają więc spełniać jedynie podrzędną funkcję zakotwiczania spekulacyjnej wartości w procesach kolektywnego życia oraz społecznej wymiany.
Wstęp
9