Architektura niezrównoważona

Page 178

strona 342

część V – Stop!

autor /ka /zy Maciej Frąckowiak

w czasach kryzysu. Jeśli rację ma Rafał Drozdowski, kiedy – analizując różne formy miejskiego zaangażowania – pisze, że aktywność może utrzymywać miasta w bezruchu, podczas gdy realną zmianę może wy­ wołać właśnie brak działania16 , to najbardziej zrównoważona okazuje się dzisiaj cierpliwość. To ona pozwala miastom odzyskać utraconą przyszłość. I chodzi tu nie tyle o wyjście poza myślenie, że wszystko już było17,  ile w ogóle o zdolność do przesunięcia perspektywy o więcej niż kilka lat w przód. To cierpliwość właśnie pozwalałaby na przykład powstrzymać się od wysprzedawania inwestorom dysponującym na bieżąco dużymi środkami terenów będących własnością miasta tylko dlatego, że póki co nie ma się na nie pomysłu; że stoją puste. Myślę o wyzwaniach, które to ze sobą niesie. Koniec końców tradycja wschodnia opiera się na determinizmie oraz istotowym myśleniu o naturalnym porządku rzeczy, które jest mi obce, bo wprowadzanie zewnętrznej siły sprawczej zawsze trochę pachnie despotyzmem lub przynajmniej dydaktyzmem. Zastanawiam się też nad potencjałami. Jestem coraz bardziej przekonany, że właśnie z takich alternatywnych przestrzeni można dzisiaj wywieść nowe ścieżki miejskiego rozwoju. Są cenne w pierwszej kolejności dlatego, że afirmują produktywną witalność, jak to nazywa Braidotti 18 , a więc taką formę życia, dla której człowiek renesansowy – przekonany o swoich możliwościach mężczyzna świata Zachodu – nie stanowi już punktu odniesienia19 . Wartościowe też dlatego, że być może pozwala­ ją przekroczyć pewne ograniczenia popularnego myślenia w katego­ riach human scale, które niebezpiecznie się ostatnio zbliża do „este­ tyki moralnej” w duchu Arts and Crafts, przez co grozi mu podobne niebezpieczeństwo zamiany szczytnej idei walki z uprzemysłowie­ niem, standaryzacją i dehumanizacją na narzędzie cementujące ten porządek20 . Może zamiast w wyłącznie ludzkiej skali trzeba, zgodnie 16. R. Drozdowski, W stronę mia­ stotwórczego bezruchu, „Ruch Praw­ niczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 2015, t. 77, nr 1, s. 397–408. 17. Por. tekst K. Pobłockiego War­ szawa jako miasto przyszłości, w któ­ rym analizuje porządek dyskursu wokół miasta współczesnego, który de facto uniemożliwia planowanie i myślenie o przyszłości, [w:] Mia­ sto – Nauka – Sztuka – Gospodarka, red. K. Sadowy, Res Publica Nova, Warszawa 2014.

18. R. Braidotti, Po człowieku, PWN, Warszawa 2014, s. 138–139. 19. Co ma chociażby tę zaletę, że otwiera na myślenie w kategoriach zagrożeń antropocenu – absoluty­ styczne wyobrażenie człowieka i jego potęgi nie pomaga w czasach, gdy swoją władzą może on znisz­ czyć nie tylko miasta. 20. W. Graham, Miasta…, dz. cyt., s. 22–33.

strona 343

tytuł Niedziałanie w przestrzeni

z nowym paradygmatem antropologii 21 , nauczyć się myśleć w wielu skalach, także tych mniejszych, skoro nawet beton zaczyna dzisiaj zawierać żywy komponent 22 . Wreszcie, uznanie pustki, powstrzymanie się od działania to jedyny sposób ucieczki przed logiką i konsekwencjami modernizacji. Mam tu na myśli przede wszystkim jej eksploatacyjne podejście do wszelkich zasobów, także ludzkiego ciała. Marek Krajewski twierdzi, że można to osiągnąć, „odmawiając udziału w aktywizmie nowoczesności, świado­ mie nie wykorzystując do kresu dostępnych nam potencjałów. Nie tyle odpoczywając, co próbując skomunikować się z samym sobą i pogodzić się z własną niemocą […]. Chodzi o wolność nierobienia tego, co można zrobić” 23 . Niedziałanie nie jest więc sposobem na odpoczynek, ale formą medytacji. Środkiem, dzięki któremu może przetrwać zarówno miasto – ma miejsce, żeby się inaczej obrócić, zmienić, jak i jego miesz­ kańcy, którzy przez kontakt z pustką mają szansę nauczyć się doceniać to, co istnieje, ale też przekonać się, że miasto zawsze może być czymś innym, niż jest. W tym sensie pustka stanowi przestrzeń biernego opo­ ru wobec przemocowych miejskich sił. Jestem prawie pewny, że zaprzepaścimy tę okazję, jeśli zamiast wy­ wodzić z pustych przestrzeni nowe formy miejskiego życia, będziemy wobec nich działać „po staremu” , starając się rozmaitymi formami ar­ chitektury adaptywnej czy efemerycznej wypełniać je życiem. Zastana­ wiam się, jak można postępować inaczej. Niektórzy proponują, by prze­ strzenie kojarzone z brakiem, upadkiem, ogólnym zaniedbaniem po prostu pozostawić i czekać, aż pokryje je zieleń. Można też skorzystać z zasady Zumthora, by zamiast projektowania pustki projektować jej granice24 , otwierając ją tym samym na ludzkie doświadczenie. Jakimś przykładem, jak to może wyglądać w praktyce, jest drewniana ścieżka, wybudowana w poprzek parku przy Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, która umożliwia inne doświadczenie tej przestrzeni, ucieczkę od zgiełku25 . Kolejnym: Ćwiczenia z zaniechania – dwudniowa akcja zainicjowana przez Elżbietę Jabłońską w Sopocie, która stano­ wiła zachętę do wspólnego nudzenia się w ramach pełnego atrakcji miasta i festiwalu artystycznego goszczącego ten projekt 26 . Jeszcze 21. Mam tu na myśli tak zwaną wielostanowiskowość, zob. np. Multi-Sited Ethnography: Problems and Possibilities in the Trans­ location of Research Methods,

red. S. Coleman, P. von Hellermann, Routledge, Nowy Jork 2011. 22. M. Miodownik, W rzeczy samej, Karaker, Kraków 2016, s. 286–299. 23. M. Krajewski, Zmęczenie…, dz. cyt.

24. P. Zumhtor, Myślenie architek­ turą, Karakter, Kraków 2013. 25. E. Dłużewska, Jazdów się zmienia, ale nie zniknie, „Gazeta Stołeczna” , dodatek do „Gazety Wyborczej, 5 lipca 2016.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.