my poprosiliśmy sąsiada o wóz, my [podkr. MR]. – Dziecko 182
w sferze proletariackiej – poczuwa się do współodpowiedzialności – za to, co starsi robią, współpracuje, współżyje w tych warunkach, jakie „naprawdę są”, dzieli troski, cieszy się powodzeniem, godzi się z brakami, bo rozumie wszystko. – Jaką dziecinną zabawką, jakim szychem – jest każdy „samorząd” szkolny czy internatowy – w porównaniu z żywą mową życia środowiska – przyrodzonego dziecku 42 .
Falska oczywiście daleka jest od prostego wniosku w postaci apologii kolektywistycznego życia środowisk robotniczych i krytyki indywidualistycznych, odspołecznych tendencji, które mogły rozpowszechnić się w internacie, zwłaszcza w związku z jego rosnącym dobrobytem. A jednak w świetle tych słów Nasz Dom jako instytucja, w którą wierzył Korczak – miejsce, w którym można stworzyć i wypróbować nowe wzorce społecznego funkcjonowania jednostki – staje się problematyczny. „Nasz Dom – pisze Falska w sposób bardzo mocny i wyraźnie polemiczny wobec koncepcji korczakowskiej – nie tworzy «nowego człowieka» […]. Nie można stworzyć «wylęgarni» nowego człowieka […]. Nie lubię – gdy ktoś określa internat jako «małe społeczeństwo». […] To nie jest nawet kolektyw. To jest zbiorowisko – luźnie ze sobą powiązanych jednostek przypadkowo skupionych na jednym terenie”43 . Atmosferę Naszego Domu Falska określa jako atmosferę sanatorium – miejsca służącego raczej rekonwalescencji i odpoczynkowi od świata zewnętrznego – niż placówki, która ma do niego przygotować, jednocześnie umożliwiając zmianę świata zewnętrznego na lepsze. W świetle tych wniosków nieco innego charakteru nabierają wszelkie spisane opowieści dziecka. Przestają być dokumentem, kluczem do świata dziecięcego, narzędziem procesu wychowawczego 42 Tamże, s. 268. 43 Tamże, s. 271–272.