dochodzić do pracy, więc w niewykorzystanym lokalu Halina urządziła barek. „Dla mnie i moich przyjaciół ten dom był idealny” – wspominała. Dom Szyllerów wzbudzał zainteresowanie. By go zobaczyć, na skraj Saskiej Kępy przejeżdżali zwykli gapie, architekci, nawet delegacja francuskiego magazynu „Architecture d’aujourd’hui”, ale przede wszystkim – studenci architektury. Podziwiali odwagę inwestora na równi z determinacją właściciela. Ale nie wszyscy wyrażali aprobatę. „Stoi tuż za wałem. Jest architektury modern. Ponieważ styl ów posiada wszelkie cechy «mody», więc stwierdzam, że, mimo całego optymizmu, nie jestem jego zwolennikiem. Mimo wszystko sprawia on wrażenie kurników budowanych za pomocą skrzyń z cegły i betonu, układanych jedna na drugą. Podobno tego rodzaju architektura ma być nader wygodna, choćby ze względu na rozkład pokoi – jeden od Sasa, drugi od Lasa, ale ja wolę nasz modernizowany styl polski, który ma śliczne linie zewnętrzne. Nie wątpię, że «moda» na kubizm w architekturze u nas w Polsce z czasem zmądrzeje” – pisał Julian Podoski po wycieczce na Saską Kępę 6 . Gdy w 1930 roku zakończono budowę sąsiedniego domu – monumentalnej willi rodziny Zalewskich projektu Bohdana Pniewskiego – obie stworzyły rodzaj niewielkiego, czynnego skansenu współczesnej architektury. Skrajnie funkcjonalistyczna willa w zestawieniu z wyważonymi, wręcz wyniosłymi formami tej drugiej w tle jeszcze silniej akcentowała twórczą niezależność Lacherta i Szanajcy. Bardzo bliskie sąsiedztwo obu wybitnych realizacji potwierdzają rodzinne zdjęcia robione z wysokości brukowanego kocimi łbami wału. Rodzina mieszkała w willi dziesięć lat. We wrześniu 1939 roku Antoni Szyller został inspektorem Straży Obywatelskiej. Jego dom 6 Julian Podoski, Na Saskiej Kępie, „Kurier Warszawski” 1930, nr 162, s. 6.
53