3 minute read

Z DRUGIEJ STRONY…

W swoim pierwszym na łamach tej gazety felietonie apelowałem do radnych Rady Miasta Wejherowa wszystkich reprezentowanych w niej opcji politycznych i komitetów wyborczych o podjęcie, tam wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe, konstruktywnej współpracy dla dobra miasta, a więc i dla dobra nas, mieszkańców. To oczywiście nie jest takie łatwe, szczególnie po ostrej kampanii wyborczej i wcześniejszych, niedobrych doświadczeniach. Ale wierzę, że nie jest to niemożliwe. Przecież tu nie chodzi o to, by wyrzec się swoich poglądów i ocen, by zrezygnować z własnych pomysłów i priorytetów, z dociekliwości i rozliczeń, a także z prawa do krytyki. I nie powinno się to wiązać ze zmuszaniem do porzucenia swoich wyborców i wejścia w układy całkowicie dla nich niezrozumiałe i nieakceptowane. Można się w wielu sprawach różnić i to fundamentalnie, ale to nie znaczy, że w wielu innych nie można ze sobą merytorycznie współpracować. Tylko ktoś musi pierwszy wyciągnąć rękę do takiej współpracy.

Od ostatnich wyborów minęło już siedem miesięcy, od mojego apelu cztery, a niestety sytuacja w wejherowskim samorządzie daleka jest od normalności. Żeby była jasność, staram się zrozumieć motywacje zwaśnionych obozów, nie oceniam rzeczywistości jednostronnie i nie jestem idealistą. Nikt tu nie jest bez winy. Każdy powinien uderzyć się we własną pierś. Wiem jak to jest, gdy druga strona gra nie fair, gdy łamane są dobre obyczaje i reguły przyzwoitości, gdy realizowana jest demoralizująca zasada „po trupach do władzy” i „cel uświęca środki”, a jednym z tych środków jest „korupcja polityczna”. A poza tym wiem, jak bardzo boli wykluczenie, lekceważenie, marginalizacja, niesprawiedliwe oceny, oszczercze insynuacje, przypisywanie nieczystych intencji, imputowanie działania na szkodę miasta, bo sam tego wielokrotnie doświadczałem. I jak bardzo podcina skrzydła i zniechęca do aktywności pomijanie w zaproszeniach na robocze wizje w poszczególnych okręgach z udziałem lokalnych oficjeli. A gdy dochodzi do tego jeszcze pełen mowy nienawiści zabójczy hejt, naprawdę trudno przejść nad tym do porządku dziennego i zapanować nad emocjami. To wszystko rodzi pokusę odwetu i rewanżu na zasadzie „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Skoro oni tak się zachowywali w stosunku do nas, skoro tak nas traktowali, to my mamy pełne prawo zrewanżować się im tym samym. Prowadzi to do eskalacji konfliktu, co niczego dobrego nie zwiastuje. Tak dalej być nie może. Najwyższy czas, by to zatrzymać. Jeszcze gorzej wygląda to w Radzie Powiatu Wejherowskiego, ale o tym napiszę w następnym felietonie.

A ponieważ to już ostatnie wydanie gazety przed końcem tego roku, składam jej redakcji, współpracownikom i czytelnikom, a za ich pośrednictwem wszystkim bez wyjątku mieszkańcom i władzom samorządowym Wejherowa i powiatu wejherowskiego serdeczne życzenia radosnych, spokojnych, spędzonych w rodzinnym, ciepłym gronie Świąt Bożego Narodzenia, hojności św. Mikołaja, udanego Sylwestra i wszelkiej pomyślności w Nowym 2025 Roku.

Jerzy Budnik

This article is from: