Angielskie Espresso - Play-Off Guide 2018/19

Page 1

PLAY-OFF GUIDE

ANGIELSKIE ESPRESSO | SEZON 2018/19


Michał Gutka, Przegląd Sportowy, Canal+: Preferencja to Aston Villa, do której mam ogromny sentyment z czasów, gdy prowadził ją Martin O’Neill. Wydaje się, że w ostatnich miesiącach Leeds trochę ma problemy fizyczne i długi sezon przy stylu gry i pracy Marcelo Bielsy daje o sobie znać. Nawet wyżej oceniam od Leeds szansę na awans WBA, które ma mocną kadrę i jest w stanie wykorzystać swoje doświadczenie w kluczowym momencie sezonu, dlatego dwumecz Villi z WBA to będzie prawdziwa gratka. Najfajniejsze jest jednak to, że o awans walczą same konkretne firmy, duże kluby z tradycjami. To miła wiadomość, bo w Premier League będzie każdy z tych zespołów jakąś dodaną wartością. Derby mimo wszystko szanse ma najmniejsze. Frank Lampard wykonuje niezłą pracę, Harry Wilson gra kapitalnie, ale ich czas przyjdzie pewnie za rok.

Emil Kot, szkoleniowiec Victorii Londyn, autor programu Ty też masz szansę: Patrząc na przekrój całego sezonu chciałoby się powiedzieć, że Leeds United z Mateuszem Klichem na pokładzie jest murowanym faworytem play-off. Oczywiście dla nas Polaków byłaby to świetna wiadomość gdyby Leeds znalazło się ponownie po wielu latach w Premier League. Tym bardziej, że do składu dobija się również młodziutki Mateusz Bogusz. Piłka na poziomie Championship jest nieprzewidywalna. Mecze bywają bardzo wyrównane, na boisku jest mnóstwo walki, tempo jest bardzo wysokie a o wynikach spotkań często decydują stałe fragmenty gry. Tak jak wspomniałem wcześniej trudno jednoznacznie wskazać faworyta. Dobrą serię ma ostatnio Derby County, które nie przegrało od pięciu spotkań. Leeds czeka naprawdę ciężka batalia. To samo będzie w drugim spotkaniu. Aston - West Brom. Jak zwykłem mówić - „Nie znam się to się wypowiem” - moim zdaniem w finale zobaczymy Aston Villę oraz Leeds United. Wierzę w to, że Klich z ekipą pokonają Derby w dwumeczu a Aston z pomocą Tammiego Abrahama pokona West Brom. Co będzie później? Zobaczymy. Ostatnie spotkanie tych dwóch zespołów przyniosło sporo nerwów, emocji i kontrowersji związanych z bramką Mateusza Klicha. To byłby świetny finał.

2

Szymon Podstufka, Weszło.com: Nie będę szczególnie oryginalny jeśli powiem, że mocno trzymam kciuki za Leeds United z Mateuszem Klichem w składzie. Polak zamknąłby awansem sezon życia, w którym rozegrał najwięcej minut w lidze z wszystkich piłkarzy zespołu Marcelo Bielsy, miał udział przy aż osiemnastu jego bramkach. Championship to rozgrywki tak piekielnie nieprzewidywalne, że w kolejnym sezonie - gdyby nie udało się awansować Leeds może równie dobrze błąkać się gdzieś w środku tabeli, a marzenia Klicha o Premier League mogłyby się nigdy nie spełnić. Za Leeds stoi też historia, bo przecież Wojna Dwóch Róż z Manchesterem United to jedne z gorętszych derbów, które od 2011 roku nie doczekały się kontynuacji. Drużyna Bielsy ma też w składzie kilku niezwykle ekscytujących piłkarzy, przede wszystkim Jamiego Shackletona i Jacka Clarke’a, którzy już wzbudzali zainteresowanie zespołów nawet z Big Six. Gra w najwyższej lidze mogłaby tylko przyspieszyć ich rozwój.


PRZEGRYWASZ U SIEBIE 0:8, NA WYJEŹDZIE WYGRYWASZ 1:0, MAMY DOGRYWKĘ? „W Championship jak walczysz o awans w barażach, możesz wygrać 7:0 u siebie, a przegrasz 0:1 na wyjeździe, jest dogrywka! W Anglii, w Championship, jak gra szósta drużyna z trzecią, czwarta z piątą, trzecia z czwartą, grają o awans do Premier League, to masz tak, że możesz przegrać u siebie 0:8, pojedziesz wygrasz na wyjeździe 1:0 i to już jest dogrywka, a potem karne. Bo tam zwycięstwo za zwycięstwo, nie ważne jaka ilość bramek. Tak jest u nich, bo tam trzy razy z rzędu zrobiła szósta drużyna awans do Premier League” – Tomasz Hajto. Uspokajam, to nie jest żaden chory format, nie ma trzech par półfinałowych, żeby szósta drużyna mogła zagrać z trzecią, czwarta z piątą, a trzecia z czwartą, a na końcu moglibyśmy sobie wylosować finalistów. Jeżeli chodzi o bramki, to coś tam świta, ale jednak nie do końca, o czym wspomnę za moment. I nie, nie będzie to tyrada na temat

stanu wiedzy jednego z polskich ekspertów, który przecież na poziomie Championship trochę pograł, ale tym humorystycznym wstępem chciałem wprowadzić was do formatu rozgrywek barażowych w EFL i ogólnych zasad, jakie w nich panują. Zacznijmy może od tego, że każdego roku udział w barażach w Championship, League One i League Two, zapewniają sobie udział cztery najlepsze ekipy, które nie zagwarantowały sobie bezpośredniego awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. I tak w Championship i League One są to drużyny z miejsc 3-6, a w League Two zespoły z miejsc z 4-7. Najlepsza drużyna z tego grona zawsze rozgrywa swój mecz półfinałowy z najsłabszą, a trzecia i czwarta mierzą się między sobą. Pierwsza i druga drużyna w tej małej tabeli rozgrywa swój pierwszy mecz na wyjeździe.

Pierwsze spotkanie kończy się oczywiście po upływie 90 minut, a w przypadku kiedy rezultat drugiego meczu wskazuje na remis, mamy oczywiście dogrywkę i karne w późniejszym etapie rywalizacji. W tym momencie docieramy do słynnych bramek i wyimaginowanej zasady zwycięstwa za zwycięstwo. Jedyną różnicą w porównaniu do większości turniejowych rozgrywek jest zasada, że bramki zdobyte na wyjeździe nie mają żadnej dodatkowej wartości. Równa liczba bramek zdobyta w dwumeczu skutkuje dogrywką, bez znaczenia czy jedna drużyna strzeliła na wyjeździe dwie bramki, a druga jedną. W finale po 90 minutach rozgrywa się klasyczną dogrywkę, po której następują rzuty karne, jeżeli wynik rywalizacji jest wciąż nierozstrzygnięty. Z innych istotnych informacji, drużyny będą mogły skorzystać z czwartego rezerwowego, jeżeli dany mecz będzie zakończony dogrywką. Czwarta zmiana będzie możliwa jedynie w dodatkowych 30 minutach gry. Od 2018 roku, wszystkie mecze rozgrywane w ramach Play-Offów EFL mają do dyspozycji technologię Goal-Line. W tym roku również sędziowie nie będą musieli polegać jedynie na własnej parze oczu, a będą mogli wspomagać się technologią w sytuacjach, kiedy piłka będzie spadała w okolicach linii bramkowej. Niektóre zespoły, zwłaszcza te z League Two będą miały pierwszą okazję, żeby zetknąć się z tym systemem. Kilka tygodni temu liga wykluczyła natomiast możliwość użycia systemu VAR. O ile jest to zrozumiałe w przypadku meczów półfinałowych, bowiem wszystkie 12 stadionów musiałoby zostać przystosowane do tego przedsięwzięcia, o tyle w przypadku spotkań finałowych nie ma co ukrywać zdziwienia. Stadion Wembley korzystał już z systemu VAR i mógłby zostać on obsłużony także w meczach barażowych. EFL argumentuje jednak swoją decyzję tak, że VAR nie był używany w innych spotkaniach, a władze ligi nie zamierzają zrobić wyjątku dla finałów.

3


NAJBARDZIEJ LUKRATYWNY MECZ W ŚWIECIE FUTBOLU Czy może być w świecie futbolu większa wartość od awansu do finału Ligi Mistrzów? Kiedy Liverpool wbijał Barcelonie kolejne bramki, cały świat zachwycał się nad jednym z najwspanialszych comebacków w historii piłki nożnej. Jak się jednak okazuje, istnieje jeden mecz, którego wartość jest znacznie większa od finału prestiżowej Champions League. Wartość finansowa, która stoi za meczem finałowym Play-Offów w Championship.

4

Mecz absolutnie szczególny i wyjątkowy pod wieloma względami. Na szali staje bowiem przepustka do futbolowego raju, krainy mlekiem i pieniędzmi płynącej – Premier League, a co za tym idzie oczywiście solidny zastrzyk gotówki, który pozwala określać mecz kończący sezon w English Football League jako najbardziej lukratywne spotkanie w całym piłkarskim kalendarzu. O jakiej kwocie zatem mowa i skąd właściwie biorą się te pieniądze? Spróbujemy odpowiedzieć sobie na to pytanie na przykładzie Fulham, które to przed rokiem wywalczyło awans do Premier League pokonując właśnie w finale baraży Aston Ville. Jak wyliczyli autorzy Swiss Ramble, bloga zajmującego się głównie tematyką finansów w futbolu, sama wygrana na Wembley pozwoliła The Cottagers zarobić aż 180 milionów funtów, a trzeba przecież pamiętać, że było to absolutne minimum tego, co mogli zgarnąć.

Przejdźmy jednak po kolei do poszczególnych punktów, które składają się na taką, a nie inną kwotę. Fulham w sezonie 18/19 zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Premier League, co oznacza, że zarobią kwotę oscylującą w okolicach 100 milionów funtów z tytułu samych praw telewizyjnych. Dodatkowo przez najbliższe dwa sezony (chyba, że wcześniej uda im się ponownie awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej) będą beneficjentami programu parachute payment, o którym szerzej będziecie mogli przeczytać w osobnym tekście na łamach tego Skarbu Kibica. W ramach wprowadzenia i wyjaśnienia przypomnimy tylko, że program ten ma na celu pomóc klubom, które bardzo często zmagają się z widmem bankructwa po tym, jak zakręci się im złoty kurek z Premier League. W pierwotnym założeniu wsparcie finansowe miało pozwolić spadkowiczom na przystosowanie się do nowych realiów życia w EFL, jednak dzisiaj budzi znacznie więcej kontrowersji niż mogłoby się wydawać. Póki co zostaniemy jednak przy samych warunkach spadochronów, które zakładają, że drużyna relegowana z Premier League otrzyma w pierwszym sezonie do 55% przychodów z praw telewizyjnych, w drugim sezonie do 40%, a w trzecim sezonie do 20%.

Warto jednak zaznaczyć, że nie bierzemy pod uwagę całości przychodów z praw telewizyjnych, a jedynie te ich części składowe, które są dzielone po równo między wszystkie drużyny (łącznie około 85 milionów funtów). Każda drużyna, która żegna się z Premier League, ma zagwarantowane dwie pierwsze wypłaty, które obecnie powinny oscylować w okolicach 45 i 37 milionów funtów. Ostatnia, trzecia wypłata jest możliwa tylko wtedy, kiedy klub grał w angielskiej esktraklasie co najmniej przez dwa sezony. Jak doskonale wiemy, Fulham nie załapie się na trzeci przelew. Nie zmienia to jednak faktu, że triumf w zeszłorocznym finale na Wembley pozwolił im zainkasować łączną kwotę 180 milionów funtów. Abstrahując już od tego, jak fatalnie zarządzali swoimi finansami przed nieudaną próbą podboju elity, można stwierdzić, że zdecydowanie było warto. Zwłaszcza kiedy dla kontrastu porównamy sobie zespół, będący o krok od tego sukcesu przed rokiem, wspomnianą już wcześniej Aston Ville. Klub z Birmingham postawił wszystko na jedną kartę, żeby jak najszybciej powrócić do Premier League i mógł przypłacić to nawet życiem, bowiem gdyby nie inwestycje z zewnątrz, groziło im nawet bankructwo. Zamiast 180 milionów funtów, które mogli zgarnąć za co najmniej jeden sezon w wyższej lidze, musieli się zadowolić kwotą w okolicach 23 milionów funtów, na którą i tak składa się już średnia kwota 8 milionów, jaką otrzymują kluby z tytułu praw telewizyjnych w Championship oraz ostatnia wypłata z parachute payment, która przysługiwała po ich spadku z sezonu 15/16. Gra toczy się tutaj zatem o naprawdę wysoką stawkę, a ryzyko które wiąże się z niepowodzeniem wydaje się w niektórych przypadkach jeszcze wyższe. Możemy być jednak pewni, że w tym meczu nie będzie miejsca na jakiekolwiek kalkulacje. Dwójka finalistów, która zostanie wyłoniona z grona Leeds United, Aston Villa, West Bromwich Albion i Derby County, z pewnością będzie grała o pełną pulę. Tę walkę o lepszą finansową przyszłość przed rokiem znakomicie podsumował Steve Bruce: „To wszystko biznes. Championship jest w tej chwili bardzo emocjonująca, bowiem macie tutaj 12 drużyn, które sądzą, że mogą to wygrać. W Premier League macie 12 drużyn, które srają w gacie ze strachu, żeby tylko nie spaść z ligi. To właśnie różnica.”


Championship

League One

League Two

Naszą przygodę rozpoczynamy od zaplecza Premier League. Najwyżej plasowana drużyna, która wystąpi w barażach o awans do ekstraklasy – Leeds United – nazywana jest potocznie Pawiami (Peacocks). Taka „ksywka” pochodzi od dawnej nazwy stadionu zespołu trenowanego przez Marcelo Bielsę – Elland Road, który zwał się niegdyś The Old Peacock Ground. Nazwali go tak pierwsi właściciele, bowiem obiekt nie od zawsze był własnością klubu. Pawie wynajmowały go od browaru Bentley’s, do którego należał także usytuowany naprzeciwko pub o nazwie The Old Peacock, do którego można zajrzeć również dzisiaj.

Trzecie miejsce na trzecim szczeblu angielskiej drabinki ligowej zajęła drużyna Charlton Athletic. Londyńska drużyna nazywana jest potocznie The Addicks i istnieją naprawdę spore szanse, że wielu z Was nie wie, co takie określenie oznacza. Wywodzi się ono bowiem z południowolondyńskiego slangu i oznacza rybę plamiaka. Czemu ekipa Krystiana Bielika nosi takie miano? Powód jest prozaiczny. Otóż w zamierzchłych czasach, gdy drużyna z The Valley nie należała jeszcze do Football League, jej zawodnicy po każdym meczu chodzili na tradycyjne brytyjskie fish and chips, oczywiście z plamiakiem w roli głównej.

Jak dobrze wiemy, na czwartym poziomie rozgrywkowym do playoffów kwalifikują się drużyny z pozycji od czwartej do siódmej, a zatem tutaj zaczniemy oczko niżej, niż w dwóch poprzednich przypadkach. Na dzień dobry przywitamy Mansfield Town, czyli ekipę – co zgadza się z klubowym herbem – Jeleni. Ich przydomek pochodzi od małego rogacza, który był często widywany w lesie Sherwood, położonym nieopodal Field Mill, gdzie swoje mecze rozgrywają piłkarze, którzy w ostatniej serii gier wylecieli z miejsc gwarantujących bezpośredni awans.

Za plecami ekipy Mateusza Klicha uplasowało się West Bromwich Albion. Zespół z przedmieść Birmingham ma jeden z najciekawszych przydomków w angielskim futbolu. W ich przypadku nikt nie poszedł na łatwiznę i najbardziej popularnym przezwiskiem piłkarzy z The Hawthorns nie są drozdy – od ptaka widniejącego w herbie. The Baggies zawdzięczają swój przydomek okrzykom, które można było usłyszeć na ich stadionie, chociaż nie były one związane z dopingiem. W dawnych czasach na obiekt można było wejść dwiema bramami, umieszczonymi na obu końcach boiska. Utarg, w towarzystwie policyjnej eskorty, znoszono do biura, znajdującego się na wysokości środka boiska. Kibice zwykli wówczas krzyczeć, że „Idą torbiarze!” („Here come the baggies!”). Przylgnęło to do West Bromu na tyle, że stało się w końcu symbolem klubu.

Do Championship będzie próbowało również wrócić podnoszące się po ogromnym kryzysie Portsmouth. Drużyna z południa Anglii jeszcze w sezonie 2009/10 grała w Premier League i w międzyczasie zdążyła spaść nawet do czwartej ligi. O ile powód ich zjazdu w dół ligowej drabinki jest dobrze znany – problemy finansowe, to z ich przydomkiem jest inaczej. Jest wiele teorii, które mają tłumaczyć, dlaczego drużyna z Fratton Park, jak i miasto, w którym gra nazywane są The Pompey. Jedna z nich mówi, że francuscy marynarze nazwali stacjonujących w Portsmouth członków Królewskiej Artylerii „Les Pompiers”, gdyż na ich oczach wykonywali zadania, które nad Sekwaną były obowiązkami strażaków. Inna z kolei opowiada o portugalskich żeglarzach, którzy zauważyli podobieństwo między angielskim portem, a Bumbajem i wymyślili zbitkę obu nazw. Niemniej, Pompey tak przylgnęło do miasta, że funkcjonuje również jako potoczne określenie na grający w nim klub piłkarski.

W półfinale baraży o wejście do Premier League będziemy świadkiem starcia derbowego, bowiem na piątej lokacie skończyła rozgrywki Aston Villa. Ich przydomek – The Villans – oczywiście pochodzi od drugiego członu nazwy klubu. Otóż niegdyś w rejonie stała willa, którą nieodłącznie kojarzono z terenami, na których dzisiaj stoi stadion ekipy walczącej o awans z Championship. Od niej wziął swoją nazwę lokalny kościół metodystów (Villa Cross Wesleyan Chapel), przy którym założono drużynę krykietową. To ona dała początki sekcji piłki nożnej, która z czasem przeistoczyła się w jeden z klubów założycielskich The Football League. Leeds o prawo gry na Wembley będzie musiało powalczyć z Derby County. Stworzą więc zatem „zwierzęcą” parę, bo ekipa z Pride Park nazywana jest Baranami. Geneza tego określenia sięga aż do XIX wieku. Wtedy to założono w mieście klub krykietowy, który, podobnie jak w przypadku Villi, dał początki drużynie futbolowej. Symbolem zespołu wybrano barani łeb – odniesienie do bardzo istotnego w rejonie przemysłu włókniarskiego. Zwierzę przeniosło się również do sekcji futbolowej i zostało tam do dzisiaj.

Jeszcze dziesięć lat temu starcie drużyn z czwartej i piątej lokaty League One byłoby meczem Premier League. Portsmouth zmierzy się bowiem z Sunderlandem, czy też – alternatywnie – Czarnymi Kotami. Dla brytyjskich żeglarzy takie zwierze jest symbolem szczęścia, dlatego też umieszczono go już w pierwszej wersji herbu klubu. W 1937 roku uznawane w Polsce za pechowe zwierzę okazało się dobrym omenem dla ekipy z północnego wschodu. Jeden z kibiców przemycił swojego, a jakże, czarnego, kota na finał FA Cup, który Sunderland ostatecznie wygrał. W 1960 roku zespół nieformalnie adoptował podobnego czworonoga, który zamieszkał na stadionie. Kibice uznali The Black Cats jako oficjalny przydomek dopiero w 1997 roku, w przeprowadzonej przez klub ankiecie.

Dwa oczka za rywalami uplasowała się drużyna, z którą Jelenie mogłyby się zaprzyjaźnić. Forest Green Rovers to bowiem promotorzy weganizmu i ekologicznego stylu życia. Stadion z dachem pokrytym panelami solarnymi, stadionowe menu bez składników pochodzenia zwierzęcego i taka sama dieta piłkarzy to tylko kilka przykładów działań, które sprawiły, że na klub z Nailsworth mówi się The Green, The Green Devils lub The Green Army. Niewiele jest na świecie takich drużyn – to istny oryginał! W szranki z ekipą wegan stanie Tranmere Rovers. To oznacza, że będziemy mieli starcie dwóch armii – Zielonych z Super White Army. Dla tych, którzy widzieli stroje czwartoligowego klubu, jego przydomek nie powinien być zaskoczeniem. Piłkarze grają w białych strojach od sezonu 1962/63, kiedy to menedżer Dave Russell postanowił zmienić tożsamość zespołu, tak aby odróżniał się od innej ekipy z Merseyside Evertonu, który występował w takich samych, niebieskich koszulkach. Od tamtej pory biel stała się symbolem klubu i kolorem, który jest powodem dumy dla fanów – białej armii z Prenton Park. Ostatni z zespołów, które będą rywalizować o awans do League One to Wygnańcy – Newport County. Walijska ekipa zawdzięcza taki przydomek bardzo trudnemu okresowi swojej historii. W 1989 roku klub upadł i musiał rozpoczynać swoją przygodę od zera. Stracił również prawo do gry na swoim stadionie i dlatego też nazywano go The Exiles. Ostatecznie jednak udało się podnieść i wrócić do zawodowego futbolu w sezonie 2013/14. O mrocznych czasach upadłości przypomina obecnie tylko „ksywka”.

Charlton zmierzy się z ekipą Doncaster Rovers. Piłkarze z Londynu mogą odczuwać strach, gdyż przyjdzie im rywalizować z Wikingami. W logo drużyny z Keepmoat Stadium od lat 70-tych XX wieku widnieje skandynawski wojownik. Pojawił się tam, gdy władze odebrały klubowi prawo gry pod herbem miasta. Zaprojektowany przez grupę studentów symbol tak spodobał się kibicom, że postanowili przyjąć nowy przydomek.

CZY PAWIE ZADZIOBIĄ BARANY?

5


TRZECIA DROGA FUTBOLU Argentyna, rok 1955. Za pięć lat na świat przyjdzie Diego Maradona, za czternaście Gabriel Batistuta, zaś za dwadzieścia trzy Leo Messi. Dlaczego zatem rok 1955 jest tak ważny dla Argentyny? Czy to tylko odnośnik, punkt na osi czasu? Nie. Wtedy poniekąd narodził się futbol. Rodzina Marcelo Bielsy nigdy nie podzielała jego pasji do piłki nożnej. Miał on inteligenckie korzenie, które nawet w czasach stosunkowej biedy Argentyny, dość dobrze sytuowały cały ród. Dość powiedzieć, że ojciec był wziętym prawnikiem, matka nauczycielką. Brat został wiceministrem spraw zagranicznych. No a księgozbiór dziadka Marcelo liczył bagatela 30 tysięcy egzemplarzy. Młodzieńcowi starano się zatem zapewnić jak najlepszy rozwój, jak najszerszy dostęp do edukacji. Wszystko jak krew w piach. 15-letni Marcelo Bielsa uczynił coś, co później będzie robił przez całą swoją karierę trenerską. 15-letni Marelo Bielsa wyprowadził się z domu, uważając, że zdanie innych do niczego go w życiu nie zaprowadzi.

6

Postanowił więc zostać piłkarzem. Szybko jednak przekonał się, że to nie jest odpowiednia droga. Raz, że był dość słabym środkowym obrońcą, któremu przede wszystkim brakowało szybkości, dwa, że okazał się krnąbrnym nastolatkiem. W internacie Newell’s wytrzymał całe dwa dni. Zawodniczą karierę zakończył mając 25 lat. Zapewne nie sądził wówczas, że za jakiś czas, wytyczy coś, co do historii futbolu przejdzie jako „trzecia droga Argentyny”. Póki co musiał bowiem stawiać czoła wymaganiom futbolu akademickiego. Jako trener takich zespołów działał przez dwa lata, sukcesywnie budując swoją pozycję

„dziwaka”. Zaraz po przenosinach do Buenos Aires obejrzał ponad 3000 studentów, a następnie wyselekcjonował z nich najlepszą dwudziestkę. To właśnie tym wybrańcom zagwarantował prawdziwy obóz przetrwania. Nie dość, że Bielsa traktował ich jak zawodowców, to jeszcze wymagał od swoich podopiecznych takiego samego profesjonalnego podejścia. W niczym nie przeszkadzał mu fakt, że niektórzy z zawodników – mimo ciągłego statusu studenta – są od niego zwyczajnie starsi. Kiedy już zdobył swoje pierwsze doświadczenie i określił swój styl, który, a jakżeby inaczej, polegał na ciągłym parciu do przodu, postanowił powrócić do ukochanego klubu. Newell’s przyjęło 27-latka ze spokojem, dając mu do prowadzenia drużyny rezerw. W żaden sposób nie uraziło to Bielsy. On po prostu otrzymał kolejne szczury laboratoryjne i cieszył się, że może poddawać je swoim specyficznym eksperymentom. Jednakże pobyt na zapleczu głównej drużyny nie mógł trwać wiecznie. Po ośmiu latach został mianowany na nowego szkoleniowca „La Lapera”. Zastąpił on na tym stanowisku Jose Yudicę, uważanego za bardzo wymagającego trenera, który nie pozwalał na chwilę wytchnienia. Piłkarze Newell’s szybko zrewidowali te poglądy. Po kilku spotkaniach z Bielsą, były sternik malował się jako baranek boży. 35-letni Argentyńczyk był zaś szaleńcem. Szaleńcem, który odmienił futbol. Swoją kadencję rozpoczął od radykalnych zmian. Były one tak gwałtowne, że wywołały początkowy bunt ze strony doświadczonych piłkarzy. Przywykli oni do innego traktowania, a metody Bielsy były zwyczajnie nużące. Nic zatem dziwnego, że lepiej pracowało mu się z młodymi graczami, bardziej

podatnymi na sugestie nieco dziwnego faceta, który nosi jeszcze dziwniejsze okulary na sznurku. Przygotowania do niedzielnego meczu trwały cały tydzień. Poniedziałek był co prawda czasem wolnym, ale nie dla trenera, który już wówczas wypracował sobie nawyk oglądania większości zarejestrowanych spotkań rywala. We wtorek i środę rano pracowano fizycznie, zaś popołudniu zasiadano do najważniejszej kwestii w życiu Marcelo Bielsy – do taktyki. Ćwiczono ją na dwóch polach – praktycznych i teoretycznych. Z jednej strony zawodnicy byli dzieleni na kilka grup, które ćwiczyły w różnych sektorach boiska. Do tego dochodzą scenariusze ofensywne i defensywne – łącznie było ich 240, Argentyńczyk chciał bowiem być przygotowany na absolutnie wszystko. Z drugiej zaś strony piłkarzom prezentowano urywki z meczów przeciwnika, ich najczęstsze zagrania i błędy. Za research dbał nie tylko „El Loco”, ale także młodzi piłkarze. Jednym z nich był Mauricio Pochettino. Podejście Bielsy było prawdziwą odmianą ówczesnego futbolu. Stał się prawdopodobnie jednym z pierwszych trenerów na świecie, a już na pewno w Argentynie, który przygotowywał swoją drużynę dwutorowo. Chciał by jego Newell’s grało swoją piłkę, ale jednocześnie podskórnie czuło jak mogą zachować się rywale. Mieli dominować, ale tylko i wyłącznie wtedy, kiedy byli świadomi z czego ta dominacja wynika. Futbol Bielsy nie był futbolem na „hurra”. Był na wskroś ofensywną taktyką, która wymagała zaangażowania mięśni nóg i mózgu. Niestety, szybko okazało się, że i ta rewolucja zjada własne dzieci. Intensywny pressing, ciągłe atakowanie i bezpardonowość są świetną taktyką,


ale wymagającą udziału robotów. Materiał ludzki po pewnym czasie przestanie nadążać za takimi obciążeniami. Tak stało się w Newell’s, tak samo stało się w Leeds. Tak jak „La Lapera” zajęli ósme miejsce w lidze zaraz po mistrzowskim roku Apertury 1991, tak „Pawie” spadły z pierwszego miejsca na trzecie i muszą dalej walczyć o awans do Premier League. Romantyzm i nieskłonność do zmian mogły jednak Bielsę zaprowadzić donikąd. Wystarczy bowiem wspomnieć, że już po swoich pierwszych czterech meczach u sterów Newell’s był faworytem zarządu do zwolnienia. Wystarczy bowiem wspomnieć, że porażka 0:6 z San Lorenzo (Copa Libertadores 1992) doprowadziła go do myśli samobójczych. Był to pierwszy tak potężny cios, który spadł na serce bielsizmu. Zaraz po zakończonym spotkaniu, Marcelo zamknął się w hotelowym pokoju ulokowanym gdzieś w centrum Santa Fe i myślał o śmierci. Płakał, nie mogąc pojąć, dlaczego jego filozofia została tak brutalnie obnażona. W podźwignięciu się pomogła mu jednak ukochana żona Laura. Postawiła go bowiem przed trudną decyzją. 37-latek musiał wybrać z jakiego powodu powinien rozmyślać nad życiem. Co jest dla niego ważniejsze? Poważnie chora córka, czy jednak futbol. I tym razem Bielsa postawił na rodzinę.

Nie chcą pozwolić sobie na to w Leeds. Serca kibiców tej drużyny zostały kompletnie zdobyte. Nie ma już w nich miejsca na inną miłość, niż te do filozofa futbolu. Bielsa zawładnął ich umysłami, zachowując się kompletnie inaczej w stosunku do tego, co do tej pory widziano w Anglii. Sukcesywnie zdobywał powszechny szacunek. Zarówno od osób związanych z klubem, jak i tych, z którymi „Pawie” rywalizują. Argentyńczyk samodzielnie spłacił karę finansową, którą nałożono na Leeds w związku z aferą szpiegowską. Argentyńczyk nauczył każdego z piłkarzy Leeds, jak kochać piłkę. Argentyńczyk pokazał, że istnieje ta trzecia droga futbolu, która może łączyć w sobie podejścia dwóch guru południowoamerykańskiej piłki nożnej - zamordyzm Menottiego i pasję Bilardo. No i wreszcie – Argentyńczyk tak bardzo poświęcił się dla piłki w Leeds, że znowu zapomniał o samym sobie. Często śpi w swoim gabinecie, a w centrum miasta był… raz.

Mimo skromnego dorobku pucharowego, 63-letni już Argentyńczyk pozostaje jedną z niekwestionowanych legend futbolu. Jego rozwiązania taktyczne, które uchodzą za typowe w obecnych realiach, ukształtowały tak znakomitych szkoleniowców jak Mauricio Pochettino oraz Pep Guardiola. Awans z Leeds United jest idealną okazją dla Bielsy, by pokazał, że nie powiedział ostatniego słowa. Nawet jeśli ktoś nie przepada za drużyną „Pawi”, to powinien pokochać Bielsę. Nie tylko przez jego dziwactwa, piękne gesty, a także posiadanie stadionu własnego imienia (a jakże inaczej mógłby nazywać się dom Newell’s). Argentyńczyka trzeba pokochać za to co zrobił dla europejskiego i światowego rozwoju taktyki. Za to co zrobił dla futbolu. W końcu jak mówił Nicolaj Coster-Waldau (serialowy Jamie Lannister): „In Bielsa we trust”.

Laura okazała się być zatem drugą kobietą, która wywarła tak mocny wpływ na życie Argentyńczyka. Wcześniej kluczową rolę odegrała matka. To właśnie ona kupowała małemu Marcelo „El Grafico” (tamtejszą najważniejszą gazetę sportową), a następnie indeksowała. Dorosły Marcelo nigdy nie krył, że właśnie stąd czerpał swoją podstawową wiedzę na temat futbolu i nie wyklucza, że to wszystko zaczęło się dzięki matce. No i Laurze. Dzięki niej zrozumiał, że jeden mecz nie może niczego przekreślić. Dzięki niej zrozumiał, czym tak naprawdę właśnie staje się piłka nożna. Dzięki Laurze Bielsie, odkryty został nowy futbol. Tym razem na dobre. W tym małym pokoju, w zwyczajnym hotelu, w zwyczajnym Santa Fe, Marcelo Bielsa wrócił do żywych. Ruszyło. Newell’s zaczęło grać jak z nut, co Argentyńczyk próbował wyjaśnić na swój filozoficzny sposób. Był to jednak język zbyt skomplikowany dla większości odbiorców – wszak mało kto z nas studiuje futbol. Bielsa jednak to robił, a całe clue jego nowej filozofii opierało się na zajechaniu rywala za pomocą inteligentnego systemu rotującego krycia. Zespół miał poznawać nawyki rywala i wykorzystywać je. Jeśli na początku spotkania podanie szło z punktu A do punktu B, to piłkarz X atakował punkt A, zaś Y biegł między A i B. W następnej akcji do pressingu ruszali już zawodnicy w innej konfiguracji. I tak przez 90 minut. Bielsizm okazał się być dla Newell’s szansą na coś zupełnie nowego. Taktyka, w której rywale stawali się świeżym asfaltem, zaś zespół Marcelo był niczym walec, okazała się na tyle skuteczna, że dotarli oni do finału Copa Libertadores, gdzie przegrali z Sao Paulo. Marcelo był jednak wielki.

7

Jego odejście potraktowano z ogromnym bólem. Argentyńczyk był już jednak na tyle typowym dla siebie samego człowiekiem, że postanowił odejść, kiedy tylko poczuł, że jego misja dobiegła końca. Nieświadomy cios, który wymierzył ukochanemu klubowi był tak silny, że Newell’s długo broniło się przed spadkiem. Odejście Bielsy oznacza bowiem, że bielsizm w tym miejscu zmarł.


8

CZY PIENIĄDZE Z PREMIER LEAGUE ZABIJAJĄ CHAMPIONSHIP? Spośród klubów, które w ostatnich trzech latach awansowały do Premier League, aż sześć krótko przed tym było beneficjentami programu parachute payment. Ta liczba może zresztą jeszcze się powiększyć, bowiem dwie drużyny walczące wciąż o awans przez baraże korzystają z tych pieniędzy. W Anglii od dawna toczy się dyskusja o tym czy premiowanie w jakikolwiek sposób drużyn po spadku z Premier League jest w ogóle zasadne.

sezony. Kwoty, a także sposób ich dysponowania zmieniały się na przestrzeni lat, aż wreszcie od 2015 roku zdecydowano, że każdy klub będzie otrzymywał określony procent pieniędzy z praw telewizyjnych przez co najmniej dwa kolejne sezony w niższych ligach. Bierzemy tutaj pod uwagę całości przychodów z praw telewizyjnych, a jedynie te ich części składowe, które są dzielone po równo między wszystkie drużyny (łącznie około 85 milionów funtów).

W ramach krótkiego przypomnienia, parachute payment został stworzony z myślą o klubach, które po spadku z Premier League zostają pozbawione wielkich pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych. Liga wiedziała, że bez odpowiedniego wsparcia finansowego, kluby żegnające się z najwyższą klasą rozgrywkową nie będą w stanie poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Jeżeli drużyny nie zabezpieczyły się wcześniej odpowiednio, zapisując w kontraktach zawodników klauzule o obniżce pensji po spadku, groziło im widmo bankructwa. Koszty funkcjonowania klubu pozostawały bowiem na bardzo wysokim poziomie, a przychody z praw telewizyjnych na zapleczu nie mogły nawet równać się z tym, co oferowała Premier League.

I tak zespół, który zajmuje jedną z trzech ostatnich pozycji w lidze, może liczyć na wypłatę w postaci 55% tej sumy w pierwszym sezonie, 45% w drugim sezonie i 20% w trzecim sezonie, pod warunkiem, że występował w Premier League przez co najmniej dwa lata. Pieniądze są wypłacane oczywiście pod warunkiem, że w międzyczasie dany klub nie zdoła wywalczyć ponownego awansu.

Od sezonu 06/07 kluby spadające do Championship otrzymywały zatem wsparcie w postaci 50% podstawowej kwoty z praw telewizyjnych w Premier League przez dwa kolejne

Pierwotne założenia ciężko było w jakikolwiek sposób krytykować. Nie są to sumy, które załatwiają wszystko za kluby, bowiem przeskok z Premier League będzie odczuwalny także w innych kategoriach finansowych. Wciąż jednak chcielibyśmy raczej unikać historii takich jak z Portsmouth, Leeds United czy Boltonem, którym po spadku z PL przez lata towarzyszyły ogromne perturbacje i żadnej z nich nie udało się do teraz wrócić na szczyt. Jakie problemy do dzisiaj ma Bolton wszyscy pamiętamy. Wystarczy wspomnieć,

że w związku z protestem zawodników drużyna nie stawiła się na przedostatni mecz sezonu z Brentford. EFL długo zastanawiała się nad konsekwencjami, aż w końcu przyznała Brentford wygraną 1:0 i 3 punkty. Bolton pożegnał się z Championship i ponownie zagra na poziomie League One. Takich historii chcielibyśmy słyszeć zdecydowanie jak najmniej, ale trudno nie zgodzić się z krytykami projektu parachute payment, którzy wskazują, że tworzy on nieuczciwą konkurencję. W sezonie 16/17 sześć klubów z największymi przychodami w Championship stanowiły zespoły odbierające gotówkę po niedawnym spadku. Przepaść pomiędzy pierwszym w tym zestawieniu Newcastle United (86 milionów funtów), a siódmym Leeds United (34 miliony funtów) jest naprawdę ogromna. A nie wspominam już nawet o zespołach zajmujących końcowe lokaty takich jak Burton (11 milionów), Brentford czy Rotherham United (13 milionów). Newcastle otrzymywało wtedy 41 milionów funtów od Premier League w ramach pierwszej raty. Kolejnych już nie było, bowiem Sroki szybko wróciły tam gdzie ich miejsce. W tym sezonie ze spadochronów korzysta osiem klubów Championship i jeden klub League One, bowiem Sunderland wszedł przecież dopiero w drugi sezon po spadku z Premier League. Tam różnica jest jeszcze bardziej widoczna. Jeszcze


przed spadkiem do League One, lista płac Sunderlandu oscylowała w granicach 35 milionów funtów. Dla porównania, dostępne dane z sezonu 15/16 wskazują, że najwyższy tego typu rachunek w League One wynosił 12 milionów funtów. Mowa tutaj rzecz jasna o kwotach w rozliczeniu sezonowym. Klubowi udało się jednak zadbać o odpowiednie cięcia i zdaniem Stewarta Donalda obecnie jest to kwota 14 milionów funtów. Rozsądne działania zarządu nie idą jednak w parze z wynikami sportowymi, bo Czarne Koty nie wywalczyły bezpośredniego awansu w sezonie zasadniczym i nadal muszą drżeć o awans. Sunderland już w zeszłym sezonie starał się zresztą redukować koszty w porównaniu do ich standardu życia w Premier League. Poprowadziło ich to jednak nie ku dobremu, a ku drugiej z rzędu relegacji. Są jednak kluby, które zaczynają ogarniać się z wydawaniem pieniędzy dopiero wtedy, kiedy ich sytuacja finansowa robi się naprawdę nieciekawa. Aston Villa grała przed rokiem mecz o życie w finale Play-Off. Niestety awans przeszedł im koło nosa i klub stanął na skraju przepaści. Zawodnicy nie otrzymywali pensji, właściciel tłumaczył, że to chwilowy problem z przepływem gotówki, ale dopiero inwestycja z zewnątrz pomogła postawić klub na nogi. Krytycy spadochronów głośno mówią o tym, że Premier League nie może dłużej myśleć za kluby. Parachute payment daje im bowiem poczucie swobody i zmniejszonej odpowiedzialności. Coraz mniej zespołów myśli o tym, aby w kontraktach zawodników załączać klauzulę o zmniejszeniu wynagrodzenia na wypadek spadku z ligi.

Oczywiście, nie ma w tym nic dziwnego, bowiem na dzisiejszym rynku transferowym, kluby dolnej części tabeli w angielskiej ekstraklasie muszą w jakiś sposób zachęcić zawodników do transferu. Wysoka tygodniówka, która może jednak drastycznie zmaleć już po roku z pewnością nie będzie dobrym wabikiem. O problemie tym mówił na łamach Guardiana Rob Wilson, autor publikacji na temat parachute payment w angielskim futbolu. Kluby nadal nie zabezpieczają się poprzez umieszczanie odpowiednich klauzul w kontraktach zawodników. Jeżeli Premier League z góry narzuciłaby obowiązek wpisywania takiej klauzuli, kluby mogłyby automatycznie zmniejszać swoje wydatki na płace powiedzmy o 70%. Wtedy problem sam by się rozwiązał. Kluby muszą wziąć w końcu sprawy w swoje ręce i odebrać decydujące zdanie zawodnikom i ich agentom. Wyobraźmy sobie sytuację, że mamy drużynę której menedżer otrzymuje 3 miliony pensji, a dodatkowo milion w postaci bonusu za utrzymanie. Przecież to absurd. Kwoty powinny być odwrotne, 1 milion pensji i 3 miliony za utrzymanie. Kiedy nie będzie parachute payment, kluby nie będą odczuwały podświadomego bezpieczeństwa. Będą musiały w bardziej odpowiedzialny sposób siadać do negocjacji kontraktowych. Badania Wilsona i jego zespołu pozwoliły założyć, że kluby objęte programem otrzymują dodatkowe 5 punktów na przestrzeni całego sezonu. Taka liczba może okazać się absolutnie kluczowa w ostatecznych rozstrzygnięciach na koniec rozgrywek. Oczywiście jest to tylko teoria,

bowiem pieniądze tych punktów nie wygrywają, ale dają jednak solidną przewagę. Wypowiadał się o niej również właściciel Leeds United, Andrea Radrizzani, który stwierdził, że chce zbudować odpowiedzialny klub, który będzie zarabiał sam na siebie, a w dodatku powalczy o awans do Premier League. Skrytykował tym samym zamysł programu. Parachute payment to nie program, który pozwoli zakontraktować nowych piłkarzy w Premier League. To tylko sposób na to, aby opłacić tygodniówki piłkarzy z Premier League. Niezadowoleni z takiego stanu rzeczy są zresztą nie tylko przedstawiciele klubów z Championship, ale także Premier League. Więcej pieniędzy dla spadkowiczów to przecież mniej dla zespołów w ekstraklasie. Od dłuższego czasu mówi się już, że parachute payment będzie bardzo istotnym punktem w dyskusji klubów z ligą przy negocjowaniu nowej umowy telewizyjnej. Wydaje się, że liga jest w stanie wypracować znacznie lepsze rozwiązanie niż te, które funkcjonuje obecnie. Rozważając nad tą całą przepaścią finansową, tym większe wrażenie może robić na nas praca jaką wykonał w tym sezonie chociażby zespół Sheffield United, który wywalczył awans do Premier League bez udziału wielkich nakładów finansowych. Zeszłoroczne Cardiff City, wcześniej Huddersfield. Wszystkie te przypadki pokazują, że same pieniądze nie dadzą zespołom w Championship wystarczających argumentów, żeby całkowicie zdominować ligę. Pieniądze te trzeba jeszcze po prostu w mądry sposób wykorzystać.

9



LEEDS UNITED DERBY COUNTY

WEST BROMWICH ALBION ASTON VILLA


LEEDS UNITED DANE KLUBU Rok założenia: 1919 Przydomek: Peacocks (Pawie) Menedżer: Marcelo Bielsa Stadion: Elland Road 37 890 miejsc Sponsor: 32Red Sponsor techniczny: Kappa

SEZON W LICZBACH

8

Tylko tyle remisów zanotowali piłkarze Leeds w bieżącej kampanii. Pod tym względem jest to najlepszy wynik w lidze.

14

Tyle bramek strzelił Kemar Roofe, najlepszy snajper Bielsy. W klasyfikacji generalnej 26-letni Anglik uplasował się na 14. pozycji.

13

12

Ta pechowa liczba symbolizuje przegrane mecze „Pawi”. To wynik naprawdę słaby, wszak żaden z klubów czołowej szóstki nie opuszczał boiska na tarczy więcej razy.

NAUCZANIE FUTBOLU Gdyby ktoś powiedział mi w 2016 roku, że Marcelo Bielsa będzie w Leeds United obiektem nieomal kultu, to kazałbym się popukać w głowę. No a jednak tak się stało. Żeby było ciekawej – kibice Pawi tak bardzo kochają Argentyńczyka, że wcale nie przeszkadza im brak pewnego awansu do Premier League. A przecież niewiele brakowało aby Leeds ten cel zrealizowało. Od początku rozgrywek dominowali w Championship, a ich styl stał się unikatowy w skali całej ligi, a może nawet i Anglii. Bezustanny pressing, ofensywna, ofensywa i jeszcze raz bielsizm. Niestety, tak jak było to bardzo imponujące, tak wyniszczające. Powrócił stary schemat pracy Argentyńczyka, który potrafił zajechać drużynę nawet najbardziej wytrzymałych wojowników. Leeds zaczęło gubić punkty – przede wszystkim z dołem tabeli. Nie jest przypadkiem, że grające tam zespoły preferują futbol jednostajny, schematyczny, czyli dokładnie taki, jaki jest przeciwieństwem podejścia 63-letniego szkoleniowca. Przed rozpoczęciem się play-offów ciężko ferować wyroki. Leeds jest drużyną nieobliczalną, świetną, błyskotliwą, która przecież zasłużyła na grę w angielskiej ekstraklasie. No a z drugiej strony zupełnie nie powinna się tam znaleźć, gdyż zabrakło im ogłady i mocniejszego finiszu. Mimo mojego całego uwielbienia dla Bielsy, to znowu jego podopieczni zignorowali fakt, że futbol nie jest skokami narciarskimi i tutaj punktów za styl nikt nie przyznaje. Najdobitniej widać to było w kilku ostatnich kolejkach, gdzie „Pawie” zanotowały fatalną serię bez zwycięstwa. I nie ma tutaj znaczenia fakt, że grali już o nic. Takiego pojęcia zwyczajnie nie ma w słowniku trenera, będącego chyba najjaśniej świecącą gwiazdą zespołu. Przed Leeds naprawdę trudne zadanie. Już w półfinałach zmierzą się z Derby County, które wytrzymało presję i utrzymało się w czołowej szóstce. Ekipa Franka Lamparda to intrygująca mieszanka, która może zagrozić najsilniejszym ekipom zaplecza, czyli właśnie Leeds. Należy też jednak pamiętać, że jeśli „Pawie” chcą grać w Premier League na poważnie, to ekipy takie jak popularne „Baranki”, powinni zwyczajnie ograć. Od tak. Tym bardziej jeśli jest się tak doświadczoną drużyną. Wielu z nas pragnie dodania kolorytu angielskiej ekstraklasie. Cieszymy się na nowe twarze jak Huddersfield, ale w duchu pragniemy powrotu starej marki. A taką jest Leeds United. I to nie tylko ze względu na swoje sukcesy w latach 70. „The Whites” doskonale radzili sobie także w latach 90., wygrywając ostatni sezon przed utworzeniem Premier League. Fakt, że nie zdołali powtórzyć tego wyczynu w nowym świecie jest dla wielu ekspertów zaskoczeniem. A przecież nie byli tego tak dalecy, bo w sezonie 1999/00 uplasowali się na trzecim miejscu, co pozwoliło im na późniejsze szaleństwa w europejskich pucharach. Jeśli ktoś nadal nie czuje związku z potencjalnym beniaminkiem, to niech zwróci się do swoich patriotycznych uczuć. Nie ma chyba ekipy, w której tak dużą szansę na zrobienie kariery ma dwóch Polaków występujących w polu. Mateusz Klich jest filarem w układance Bielsy i Argentyńczyk nie chce z niego rezygnować choćby na moment – pomocnik rozegrał wszystkie ligowe spotkania jako jeden z nielicznych zawodników w lidze. Do tego jeszcze jest drugi Mateusz – Bogusz. Podopieczny Jacka Magiery jest powoli przymierzany do debiutu w dorosłej drużynie. Sukces Leeds United w dużej mierze będzie zależał od Marcelo Bielsy. Nie ma chyba lepszych słów, które mogłyby podsumować dokonania 63-latka, niże te, które wygłosił Nicolaj Coster-Waldau, odnosząc Argentyńczyka do postaci Jona Snowa: „On jest tym wybranym. Przybył na Północ i kiedy wszyscy myśleli, że nadszedł koniec… to uratował wszystko. Odbudował to wszystko i wzniósł nas na wyżyny. Wierzymy w Bielsę”. Nauczanie futbolu ma już swoich wiernych studentów. Teraz musi przynieść efekty w postaci zdanej piłkarskiej matury.


GWIAZDA

TRENER

Środkowy pomocnik rozgrywa u Bielsy sezon swojego życia. Rewelacyjne występy poskutkowały powrotem do kadry Polski. Klich znakomicie dyryguje grą w środkowej strefie, ciesząc się stosunkowo dużą swobodą ofensywną. Strzela więc bramki, a także asystuje, czyniąc z samego siebie centralny punkt układanki, bez którego ciężko wyobrazić sobie Leeds. Nawet to po awansie.

MATEUSZ KLICH

Legenda światowego futbolu prowadzi Leeds United od tego sezonu. Wydawało się, że mariaż szybko zakończy się rozwodem, gdyż prasa donosiła o licznych nieporozumieniach. Argentyńczyk wytrwał jednak na stanowisku i rozkochał w sobie kibiców. Nie było to wcale takie oczywiste, gdyż jego dwie poprzednie przygody – z Lille oraz Marsylią – kończyły się pożarem, który trudno było we Francji ugasić.

MARCELO BIELSA

KADRA ZESPOŁU 33 1 13 18 6 28 52 3 40 2 23 4 43 46 10 15 47 22 19 37 9 7 11

Kiko Casilla Bailey Peacock-Farrell Will Huffer Pontus Jansson Liam Cooper Gaetano Berardi Aapo Halme Barry Douglas Leif Davis Luke Ayling Kalvin Phillips Adam Forshaw Mateusz Klich Eunan O’Kane Jamie Shackleton Ezgjan Alioski Stuart Dallas Jack Clarke Jack Harrison Pablo Hernández Isaiah Brown Patrick Bamford Kemar Roofe Tyler Roberts

BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK ATK ATK ATK ATK

02.10.1986 29.10.1996 30.10.1998 13.02.1991 03.04.1991 21.04.1988 22.05.1998 04.09.1989 12.01.2000 25.04.1991 02.12.1995 08.10.1991 13.06.1990 10.07.1990 08.10.1999 12.04.1992 19.04.1991 23.11.2000 20.10.1996 11.04.1985 07.01.1997 05.09.1993 06.01.1993 12.01.1999

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI W słynnym sezonie 2000/01 Leeds United dotarło do półfinału Ligi Mistrzów, gdzie wyeliminowała ich Valencia. Marcelo Bielsa jest dopiero czwartym trenerem spoza Wysp, który podjął się pracy w Leeds United. Wcześniej tego zaszczytu dostąpili Hiszpan Thomas Christiansen, Słoweniec Darko Milanic oraz Niemiec Uwe Roesler. Eric Cantona jest jedynym piłkarzem spoza Wysp, który zaliczany jest do klubowej Galerii Sław. Leeds United ma wielu sławnych kibiców. Jednym z nich jest Nikolaj Coster-Waldau, czyli Jamie Lannister z serialu „Gra o Tron”.

13


WEST BROMWICH ALBION DANE KLUBU Rok założenia: 1878 Przydomek: The Baggies Menedżer: James Shan Stadion: The Hawthorns 26 688 miejsc Sponsor: Ideal Boilers Sponsor techniczny: Puma

SEZON W LICZBACH

87

Tyle bramek WBA zdobyło w sezonie regularnym. Tylko Leeds okazało się pod tym względem lepsze.

4140

Sam Johnston jest jednym z pięciu zawodników w całej lidze, którzy zagrali po 90 minut we wszystkich 46 meczach, łącznie spędzając na boisku 4140 minut w tym sezonie.

45

14

Tyle bramek strzelił łącznie duet napastników: Dwight Gayle oraz Jay Rodriguez.

BEZ TRENERA I PLANU NA PRZYSZŁOŚĆ West Brom to jedyna drużyna wśród ubiegłorocznych spadkowiczów z Premier League, która ma szansę na rychły powrót do elity. The Baggies w odróżnieniu od Stoke oraz Swansea dobrze przygotowali się na walkę w Championship i wydawać się mogło, że klub ma wszystko by wywalczyć awans. W marcu nastąpiło jednak coś naprawdę szokującego, co wręcz zbulwersowało kibiców i ekspertów - niespodziewanie zwolniony został Darren Moore, zostawiając drużynę na… czwartej pozycji w tabeli. Z Moore’em na ławce trenerskiej WBA dawało sobie radę, będąc jeszcze w Premier League. Spadek był dla nich wtedy nieunikniony, a 45-latek miał posprzątać bałagan po nieudanym eksperymencie z Alanem Pardew. Jako tymczasowy menedżer Moore zrobił jednak coś więcej - wszyscy przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy ostatni w tabeli West Brom pokonywał Manchester United na Old Trafford. Kadrowo The Baggies nie ucierpieli znacząco po spadku. Odeszło kilku kluczowych graczy jak Jonny Evans, Ben Foster czy Nacer Chadli, ale zarząd zadbał o odpowiednie zastępstwa. Pokerowym zagraniem była wymiana z Newcastle, w ramach której Salomon Rondon pozostał w Premier League, a na The Hawthorns zameldował się Dwight Gayle, który przez większość sezonu udowadniał, że jest stworzony do gry w Championship. Kluczową postacią dla The Baggies był jednak Harvey Barnes, którego w klubie już nie ma. 21-latek był tylko wypożyczony z Leicester City i gdy Lisy zauważyły w jakiej formie jest ich zawodnik, zapragnęły go mieć u siebie z powrotem, przerywając umowę wypożyczenia. Barnes zdążył rozegrać 26 meczów, w których strzelił 9 goli i zaliczył 7 asyst. Gdyby pozostał na The Hawthorns do końca sezonu, byłby jednym z faworytów do zdobycia nagrody dla zawodnika sezonu. Na przestrzeni ostatniego roku dużo zmieniło się stylu gry West Bromu. Moore jako menedżer The Baggies zaoferował zupełnie odmienną myśl taktyczną do tej, którą zajmował się parę miesięcy wcześniej Tony Pulis - oparł grę swojej drużyny o szybkie kontrataki, a z wachlarzy zagrań zniknęło szukanie stałych fragmentów gry lub zagrywanie długich piłek. Kibice od samego początku sezonu mogli oglądać ofensywny futbol, a wysokie zwycięstwo 7-1 z QPR zapadł nam w pamięci najmocniej. Zwolnienie Moore’a wiązało się z odrobinę gorszą formą West Bromu. Nazywanie tego kryzysem było sporym nadużyciem, ponieważ The Baggies żegnali się ze swoim menedżerem, wciąż będąc w doskonałej pozycji do ataku na miejsca, gwarantujące bezpośredni awans. Jeśli zarząd dokonując zwolnienia miał przygotowany jakiś konkretny plan, to już wiemy, że on kompletnie nie wypalił. Minęły dwa miesiące, a nowego menedżera wciąż brakuje. Drużynę w dalszym ciągu prowadzi tymczasowo James Shan, a wyniki nie uległy nie zmianie - West Brom dokończył sezon na czwartej lokacie, a o awans nie będzie im łatwo.


GWIAZDA

TRENER

Idealny przykład zawodnika, który znakomicie odnajduje się w Championship, ale nie wykorzystał swojej szansy, by zrobić karierę również w Premier League. Gayle błyszczał w Peterborough, Newcastle, a teraz ma za sobą znakomity sezon w barwach West Bromwich Albion. Na zapleczu ma już 100 rozegranych meczów, w których skompletował łącznie 59 bramek. Jego duet z Jayem Rodriguezem stanowi o sile ofensywnej West Bromu, która niejednokrotnie dawała się we znaki rywalom.

DWIGHT GAYLE

Władze WBA spędziły dwa miesiące na negocjacjach z takimi menedżerami jak Slavisa Jokanovic lub Sam Allardyce, ale w barażach zespół poprowadzi 40-letni Jamse Shan. Jego przygoda z West Bromem zaczęła się w 2014 roku, gdy dostał zatrudnienie jako trener drużyny młodzieżowej. Darren Moore włączył go do sztabu pierwszej drużyny, a teraz przyszło mu zastąpić 45-latka na stanowisku menedżera The Baggies. To zdecydowanie najmniej doświadczony menedżer w barażach Championship.

JAMES SHAN

KADRA ZESPOŁU 1 13 23 39 3 5 12 14 24 25 26 30 68 6 7 8 10 11 15 18 20 22 28 34 70 4 16 19 21

Sam Johnstone Boaz Myhill Jonathan Bond Alex Palmer Kieran Gibbs Kyle Bartley Tyrone Mears Conor Townsend Tosin Adarabiyo Craig Dawson Ahmed El-Sayed Hegazi Max Melbourne Mason Holgate Stefan Johansen James Morrison Jake Livermore Matt Phillips Chris Brunt Jefferson Montero Gareth Barry Jonathan Leko Wes Hoolahan Sam Field Rekeem Harper Jacob Murphy Hal Robson-Kanu Dwight Gayle Jay Rodriguez Kyle Edwards

BR BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK ATK

25.03.1993 09.11.1982 19.05.1993 10.08.1996 26.09.1989 22.05.1991 18.02.1983 04.03.1993 24.09.1997 06.05.1990 25.01.1991 24.10.1998 22.10.1996 08.01.1991 25.05.1986 14.11.1989 13.03.1991 14.12.1984 01.09.1989 23.02.1981 24.04.1999 20.05.1982 08.05.1998 08.03.2000 24.02.1995 21.05.1989 17.10.1990 29.07.1989 17.02.1998

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Rekordowa frekwencja na stadionie The Hawthorns jest ponad dwukrotnie większa niż aktualna liczba miejsc siedzących - na spotkaniu Pucharu Anglii z Arsenalem w 1937 roku zebrało się 64 815 widzów. Ostatni raz w play-offach The Baggies znaleźli się w 2001 roku. Przegrali wówczas w półfinale z Boltonem 2-5 w dwumeczu, któremu udało się później wywalczyć awans do Premier League. W kadrze West Bromu znajduje się rekordzista pod względem liczbie rozegranych spotkań w Premier League - Gareth Barry. Dla 38-latka był to dopiero pierwszy sezon w Championship.

15


ASTON VILLA DANE KLUBU Rok założenia: 1874 Przydomek: The Villans, Lwy Menedżer: Dean Smith

Od momentu spadku Aston Villa do Championship można było mieć wrażenie, że to klub zwyczajnie za duży na tę ligę. Wszyscy oczekiwali szybkiego powrotu do elity, ale rzeczywistość okazała się brutalna, a klub popełnił typowe dla spadkowicza błędy, a kłopoty finansowe wywołane nieumiejętnością przystosowania się do realiów drugiej ligi mogły doprowadzić nawet do upadku.

Stadion: Villa Park 42 785 miejsc

Ostatecznie właściciel, Dr Tony Xia, musiał poszukać inwestorów, którzy pozwoliliby Aston Villa na dalsze funkcjonowanie. Ostatecznie konsorcjum Nassefa Sawirisa oraz Wesa Edensa przejęło większościowe udziały w klubie, dając im szansę na oddech, zapowiadając przy tym, że to koniec finansowego eldorado.

Sponsor: 32Red Sponsor techniczny: Luke1977

SEZON W LICZBACH

80

Aston Villa jest jedną z trzech drużyn, które przekroczyły w tym sezonie barierę 80 bramek. Oprócz nich tylko Norwich City i West Bromwich Albion strzeliły tyle bramek.

10

16

JEST GREALISH, JEST PIŁECZKA, GRAJĄ SOBIE CHŁOPAKI

Powtórzenie zeszłorocznego wyniku, a więc zakwalifikowania się do Play Offów, wydawało się być zatem zadaniem niewykonalnym. Zwłaszcza że przedsezonowe wzmocnienia stanowiły głównie wypożyczenia, a klub musiał pożegnać się też z kilkoma kluczowymi ogniwami z poprzednich rozgrywek, zwalniając tym samym nieco miejsca na klubowej liście płac. Z najważniejszych nazwisk do klubu przed sezonem trafili John McGinn (transfer definitywny) oraz na zasadzie wypożyczenia między innymi Tammy Abraham, Axel Tuanzebe czy Anwar El Ghazi. Jako niewątpliwy sukces okienka transferowego trzeba uznać też zatrzymanie na Villa Park Jacka Grealisha, który już w poprzedniej kampanii był jednym z najlepszych piłkarzy The Villans i którym od wielu miesięcy interesowali się najwięksi gracze w krajowej piłce. Początkowo wydawało się nawet, że klub będzie musiał sprzedać swojego wychowanka, żeby zapewnić sobie dalsze funkcjonowanie, ale nowe inwestycje szybko wykluczyły taką konieczność. Sezon zaczął się bardzo ciężko, jak zresztą można było przewidzieć. Mimo wygranej w dwóch pierwszych meczach, ekipa Steve’a Bruce’a była w stanie zwyciężyć jedynie raz w następnych dziewięciu kolejkach. Anglik musiał przypłacić to posadą i chyba wszyscy w Birmingham zgodnie uznali, że była to jedyna właściwa kolej rzeczy. Bruce’a na stanowisku zastąpił Dean Smith, były menedżer Brentford, który zasłynął swoim atrakcyjnym stylem gry i dwukrotnie był blisko wprowadzenia swojej drużyny do strefy Play-Off. Początki w Birmingham nie były jednak łatwe, a nowy menedżer mimo świetnej serii na przełomie listopada i grudnia, bardzo oddalił się od baraży w styczniu i lutym, kiedy jego drużyna wygrała zaledwie jedno spotkanie. Musiał radzić sobie wtedy bez Jacka Grealisha, który wypadł z gry z powodu kontuzji.

Po meczu z Millwall, Aston Villa po raz pierwszy w swojej historii wygrała 10 meczów ligowych z rzędu. Wcześniejszy rekord wynosił 9 wygranych, a miało to miejsce w 1910 roku.

Przed przełomowym meczem z Derby County, Villa zajmowała 13 miejsce w ligowej stawce. Właśnie wtedy do gry wrócił Grealish, a Smith przekazał mu opaskę kapitańską. Przed meczem menedżer przyznał, że muszą mierzyć w pełną pulę z 12 pozostałych meczów. Wtedy można było jedynie się naśmiewać. Powrót Grealisha poskutkował, a Villa pokonała Derby aż 4:0 rozpoczynając tym samym serię 10 kolejnych zwycięstw i zapewniając sobie miejsce w strefie Play-Off na dwie kolejki przed końcem sezonu.

13

W ostatnich dwóch kolejkach zespół zremisował z Leeds United i przegrał z Norwich City, ostatecznie zajmując piąte miejsce w sezonie zasadniczym. Słabszy finisz nie przekreśla jednak ich znakomitej formy w drugiej części rozgrywek i są jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu.

Tyle zółtych kartek w tym sezonie zebrał John McGinn na trzy mecze przed końcem sezonu zasadniczego. Gdyby obejrzał jeszcze dwa kartoniki, zostałby zawieszony na całą fazę Play-Off.


GWIAZDA

TRENER

Może i w samych suchych liczbach nie wypada najlepiej z całej drużyny, ale to właśnie od jego powrotu na boisko zaczął się marsz The Villans w kierunku Play-Offów. Z opaską kapitańską zdobywał ważne gole, ale przede wszystkim był prawdziwym liderem na boisku. W sumie w sezonie zasadniczym wpisał się na listę strzelców 6 razy, a 6 razy asystował kolegom. Ponadto warto zwrócić uwagę na średnią 2,4 kluczowego podania na mecz. Grealish może być kluczowym elementem układanki Smitha w barażach.

JACK GREALISH

Po zakończeniu kariery zawodniczej, Smith konsekwentnie buduje swoją pozycję na ławce menedżerskiej. Przez niemal 5 lat prowadził Walsall na poziomie League One, następnie dał się poznać szerszej publiczności przy okazji pracy w Brentford. 48-latek nie boi się przeprowadzać gruntownych zmian w swoich drużynach, dlatego z dużą ciekawością myślę o najbliższym okienku transferowym w jego wykonaniu.

DEAN SMITH

KADRA ZESPOŁU 1 12 28 31 3 4 5 21 24 27 30 40 6 7 8 10 14 15 19 20 22 37 18 17 26

Ørjan Nyland Jed Steer Lovre Kalinic Mark Bunn Micach Richards Neil Taylor Axel Tuanzebe James Chester Alan Hutton Tommy Elphick Ahmed Elmohamady Kortney Hause Tyrone Mings Glenn Whelan John McGinn Henri Lansbury Jack Grealish Conor Hourihane Mile Jedinak Andre Green Birkir Bjarnason Anwar El Ghazi Albert Adomah Tammy Abraham Keinan David Jonathan Kodija

BR BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK

10.09.1990 23.09.1992 03.04.1990 16.11.1984 24.06.1988 07.02.1989 14.11.1997 23.01.1989 30.11.1984 07.09.1987 09.09.1987 16.07.1995 13.03.1993 13.01.1984 18.10.1994 12.10.1990 10.09.1995 02.02.1991 03.08.1984 26.07.1998 27.05.1988 03.05.1995 13.12.1987 02.10.1997 13.02.1998 22.10.1989

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Kibice Walsall ochrzcili Deana Smitha mianem „rudego Mourinho”. W przypadku awansu do Premier League, będziemy mieli zatem do czynienia z bezpośrednim starciem menedżerów o tym samym pseudonimie: Dean Smith vs Sean Dyche. Jack Grealish od powrotu w meczu z Derby nie wymienił swoich meczowych butów, mimo tego że były one w opłakanym stanie. Zawodnik ma być przesądny i wierzy, że przynoszą mu one szczęście. Kibice mają nadzieję, że nie wymieni ich także na baraże. Do momentu spadku sprzed 3 lat, Aston Villa była jednym z siedmiu zespołów, które nigdy nie spadały z Premier League. Obok nich prawdziwe tuzy: Manchester United, Liverpool, Arsenal, Chelsea, Tottenham i Everton.

17


DERBY COUNTY DANE KLUBU Rok założenia: 1884 Przydomek: The Rams (Barany) Menedżer: Frank Lampard Stadion: Pride Park Stadium 33 597 miejsc Sponsor: Jetcoin Sponsor techniczny: Umbro

SEZON W LICZBACH

3

Tyle porażek osiągnęli podopieczni Franka Lamparda na własnym obiekcie. Jest to najmniej ze wszystkich drużyn występujących w Championship.

69

Tyle bramek zdobyło Derby w bieżących rozgrywkach. Jest to najmniej wśród wszystkich czterech zespołów, które wezmą udział w barażach o awans do Premier League.

0

18

Prowadząc do przerwy, zawodnicy Derby ani razu nie zeszli z boiska pokonaniu.

KTO NIE CHCIAŁBY PONOWNIE LAMPARDA W PREMIER LEAGUE? W Championship Derby oglądamy od 2008 roku, kiedy to The Rams spadli z Premier League, osiągając najgorszy wynik w historii angielskiej ekstraklasy (11 punktów). Od tamtej pory bywało różnie. Na początku była walka w dolnych rejonach tabeli, potem miejsca w środku stawki, a w ostatnich latach była okazja do wzięcia udziału w barażach o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Najbliżej było w sezonie 2013/14, kiedy Derby zaszło do finału Play-Off, ale przegrali na Wembley z Queens Park Rangers 0:1. Baranom jeszcze dwukrotnie udało się uzyskać miejsca 3-6 na zapleczu Premier League. W kampanii 2015/16 o awans walczyli z Hull City, ale już w pierwszym spotkaniu odebrali sobie jakąkolwiek szansę na pozytywny rezultat, przegrywając 3:0. W zeszłorocznych rozgrywkach, pod wodzą Garry’ego Rowetta, osiągnęli szóstą lokatę w Championship i w barażach mieli zagrać z Fulham. I tym razem misja pt: „Awans do Premier League” nie wypaliła, choć Derby wygrało pierwszy mecz 1:0, ale w rewanżu na Craven Cottage stracili tę małą zaliczkę i musieli obejść się smakiem. Po tamtych play-offach, Rowett opuścił Pride Park Stadium, a jego następcą została legenda Chelsea – Frank Lampard. Dla 40-letniego Anglika miała to być pierwsza praca na stanowisku menedżera, więc wielu z nas uważnie przyglądało się jego poczynaniom. Wiadomo - idol z dzieciństwa, legenda Premier League i jeden ze wzorów na pozycji środkowego pomocnika – to musi elektryzować i działać na wyobraźnię kibica. Zadanie nie było jednak wcale proste. W pierwszych wywiadach, sam Lamps wspominał, że celem Derby na ten sezon będzie uzyskanie pozycji, która zagwarantuje grę w play-offach. Ta sztuka się udała, ale nie obyło się bez rewolucji kadrowej. Klub opuścił najlepszy strzelec poprzedniej kampanii – Matej Vydra, który strzelił dla The Rams aż 21 bramek. Czech postanowił spróbować swoich sił w Burnley, ale tam najczęściej jest rezerwowym. Ponadto Derby opuścili: Cameron Jerome, który strzelał ważne bramki w końcówce sezonu, Andreas Weimann oraz Joe Ledley, który w trakcie sezonu rozwiązał kontrakt. W ich miejsce przyszli młodzi i głodni gry: Mason Mount, Harry Wilson i Fikayo Tomori. W styczniu z MLS przyleciał kolega Lamparda z Chelsea i reprezentacji Anglii – Ashley Cole. W Derby mamy ciekawe połączenie młodości i doświadczenia. Mount czy Wilson to melodia przyszłości, która opuści Pride Park Stadium po zakończeniu sezonu. Ciekawym zawodnikiem na prawej obronie jest Jayden Bogle, który posadził na ławce rezerwowych Andre Wisdoma. 18-letni Anglik zalicza bardzo dobry sezon, a najlepszym dowodem jest dziewięć asyst. Warto się przyjrzeć temu chłopakowi. W obronie mamy Fikayo Tomoriego, który partneruje na środku defensywy doświadczonemu już Richardowi Keogh. Ponadto w drużynie mamy rutyniarzy – Scotta Carsona, który może i stracił miejsce w składzie na rzecz Kelle Rossa, ale w szatni jest ważną postacią, Ashleya Cole’a, którego przedstawiać nie trzeba czy Bradleya Johnsona, który dowodzi środkiem pola Baranów. Forma The Rams w końcowej fazie sezonu może dawać nadzieję na to, że Derby nie jest na straconej pozycji. Po serii trzech porażek w kolejkach 32-34, zawodnicy Lamparda złapali wiatr w żagle i w następnych 12 spotkaniach zaznali goryczy porażki tylko raz. Ten mocny finisz pozwolił na zajęcie szóstej pozycji, bo za plecami czaiło się Middlesbrough, które również miało chrapkę na baraże. W zasadzie Barany nic nie muszą, a jedynie mogą. Cele zostały zrealizowane i bez większej presji mogą podejść do play-offów. W przeciwieństwie do Leeds, które będzie ich rywalem, a które przez większość sezonu było na miejscu dającym awans do Premier League.


GWIAZDA

TRENER

Już w poprzednim sezonie, w barwach Vitesse, radził sobie całkiem nieźle, ale włodarze Chelsea postanowili, że Mounta trzeba ponownie wypożyczyć. Tym razem trafił pod skrzydła Franka Lamparda, gdzie jest jednym z liderów drugiej linii The Rams. Osiem bramek i pięć asyst to niezły bilans 20-latka, który w październiku otrzymał powołanie do dorosłej reprezentacji Anglii. Jestem ciekaw, jak potoczą się losy pomocnika Derby, który po tej kampanii wróci na Stamford Bridge. Kolejne wypożyczenie?

MASON MOUNT

Tego Pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Legenda Chelsea i reprezentacji Anglii. 177 bramek na pozycji na pomocnika. Teraz postanowił spróbować swoich sił w trenerce, a praca w Derby jest jego pierwszą na stanowisku menedżera i naprawdę radzi sobie nie najgorzej. Premierowy sezon w Championship i od razu wywalczone baraże to dobry wynik. Co można więcej dodać o pracy 40-latka? Z pewnością chętnie stawia na młodych zawodników i całkiem możliwe, że na Pride Park Stadium zobaczymy kolejnych.

FRANK LAMPARD

KADRA ZESPOŁU 1 21 2 3 5 6 12 26 29 33 37 46 4 8 15 17 23 24 30 44 7 9 10 11 14 20 28

Scott Carson Kelle Ross Andre Wisdom Craig Forsyth Fikayo Tomori Richard Keogh Efe Ambrose Ashley Cole Marcus Olsson Curtis Davies Jayden Bogle Scott Malone Craig Bryson Mason Mount Bradley Johnson George Evans Duane Holmes Andy King Ikechi Anya Tom Huddlestone Harry Wilson Martyn Waghorn Tom Lawrence Florian Jozefzoon Jack Marriott Mason Bennett David Nugent

BRA BRA OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM NAP NAP NAP NAP NAP NAP NAP

03.09.1985 31.05.1992 09.05.1993 24.02.1989 19.12.1997 11.08.1986 18.10.1988 20.12.1980 17.05.1988 15.03.1985 27.07.2000 25.03.1981 06.11.1986 10.01.1999 28.04.1987 13.12.1994 06.11.1994 29.10.1988 03.01.1988 28.12.1986 22.03.1997 23.01.1990 13.01.1994 09.02.1991 09.09.1994 15.07.1996 02.05.1985

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI W spotkaniu z Boltonem, Mason Mount ustrzelił swojego pierwszego hat-tricka w karierze. Przy ostatniej bramce asystę zaliczył Ashley Cole, z którym 20-letni pomocnik – kiedy grał w juniorskich drużynach Chelsea – zrobił wspólną fotografię, która później obiegła cały internet. W sezonie 2004/05, w barwach Derby County występował były reprezentant Polski – Grzegorz Rasiak. W tamtej kampanii, nasz rodak zdobył 16 bramek i był najlepszym strzelcem The Rams. Dla Derby będą to ósme play-offy w historii klubu. Do tej pory trzykrotnie awansowali do finału, a tylko raz – w 2007 roku - udało się awansować do Premier League. Ostatni występ Derby w Premier League zakończył się prawdziwą katastrofą. The Rams zajęli 20. miejsce w lidze, zdobywając zaledwie 11 punktów. Jest to najgorszy wynik w historii angielskiej ekstraklasy.

19



CHARLTON ATHLETIC DONCASTER ROVERS

PORTSMOUTH SUNDERLAND


CHARLTON ATHLETIC DANE KLUBU Rok założenia: 1905 Przydomek: The Addicks Menedżer: Lee Bowyer Stadion: The Valley 27 111 miejsc Sponsor: Betdaq Sponsor techniczny: Hummel

SEZON W LICZBACH

3

Tyle punktów zabrakło The Addicks do miejsca premiowanego bezpośrednim awansem do Championship.

73

Tyle bramek zdobyło Charlton w bieżącym sezonie – najmniej ze wszystkich drużyn, które biorą udział w fazie Play-Off.

40

22

Natomiast tyle bramek dali sobie strzelić zawodnicy Charltonu – również najmniej z drużyn, które wystąpią w Play-Offach.

Z POMOCĄ KIBICÓW WSZYSTKO JEST MOŻLIWE Charlton Athletic drugi sezon z rzędu zakwalifikował się do fazy Play-Off w League One. W zeszłym sezonie zajęli w lidze 6. miejsce, co skojarzyło ich z Shrewsbury, z którym dwukrotnie ponieśli porażkę 0-1. W tym roku sytuacja prezentuje się nieco korzystniej dla klubu z Londynu, gdyż zajęli miejsce 3. i stoczą bój z Doncaster Rovers, które w sezonie zasadniczym wypadło dużo gorzej niż Charlton zdobywając aż o 15 oczek mniej. W przypadku klubu z Londynu można mówić o dużym pechu, gdyż do bezpośredniego awansu zabrakło im jedynie 3 punktów, a forma jaką zaprezentowali w drugiej połowie sezonu dawała duże nadzieje na promocję bez konieczności gry w barażach. Ogromny wpływ na tak znakomitą formę zawodników The Addicks mieli fani, którzy zawsze tłumnie wspierali swoich ulubieńców. Według menedżera Charltonu, Lee Bowyera, właśnie kibice mogą odegrać kluczową rolę w potyczce z Doncaster oraz w ewentualnym finale: „doping może mieć dla naszych chłopców ogromne znaczenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że rewanż gramy u siebie, na The Valley. Liczymy, że na spotkanie rewanżowe, niezależnie od wyniku pierwszego spotkania, uda nam się zgromadzić komplet fanów na trybunach, którzy stworzą niesamowitą, głośną atmosferę. Jeśli to się uda, to może powtórzyć się sytuacja ze spotkań z Portsmouth i Sunderlandem, kiedy to hałas i uczucia towarzyszące spotkaniu były oszałamiające. Nasi fani byli fantastyczni przez cały sezon i czeka nas już ostatnia prosta, na której bardzo na nich liczymy i wierzymy, że damy im radość i satysfakcję z ewentualnej podróży na Wembley.” Jeśli Charlton pokona Doncaster to na najsłynniejszym angielskim stadionie zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Portsmouth – Sunderland. Charlton dwukrotnie pokonało the Pompeys w bieżącym sezonie. W obu przypadkach spotkanie kończyło się wynikiem 2-1. Sprawa ma się nieco gorzej z Sunderlandem, z którym the Addicks zremisowali 1-1 i minimalnie przegrali 1-2 na Stadium of Light. W tej fazie sezonu jednak nie ma już rzeczy awykonalnych, a najważniejsze znaczenie będzie miała forma dnia, a nie dotychczasowe potyczki. Jeśli Charlton awansuje do Championship to będzie to ich powrót do 2. klasy rozgrywek w Anglii po dwóch sezonach spędzonych w League One. Charlton to niewątpliwie klub ze znakomitymi tradycjami, który na mapie piłkarskiej Anglii znajduje się od 1905 roku. Największym ich sukcesem jest zdobycie FA Cup w 1947 roku oraz mistrzostwo First Division w sezonie 1999-2000, które dało im upragniony awans do Premier League, w której spędzili 7 sezonów. Jeśli w tym roku Charlton awansuje do Championship, marzenia fanów o powrocie ich ukochanej drużyny do Premier League staną się dużo bardziej realne, a grono londyńskich drużyn w Premier League i Championship może powiększyć się o kolejną zasłużoną drużynę.


GWIAZDA

TRENER

29-letni Taylor w letnim okienku transferowym 2018 przeniósł się z AFC Wimledon do Charltonu i był to transferowy strzał w dziesiątkę. W bieżącej kampanii zdobył on 21 bramek w 41 spotkaniach i żaden napastnik The Addicks nawet minimalnie nie zbliżył się do tego wyniku. Głównie dzięki jego bramkom Charlton znalazł się na koniec sezonu na wysokim, trzecim miejscu. Ciekawostką jest, że od 2015 roku Lyle Taylor jest reprezentantem Montserratu.

LYLE TAYLOR

Długoletnim fanom Premier League Pana Lee Bowyera raczej przedstawiać nie trzeba. Podczas swojej kariery zawodniczej występował on bowiem m.in. w takich klubach jak Charlton, Leeds i West Ham. W lipcu 2017 został asystentem pierwszego trenera Charltonu, Karla Robinsona, a 22 marca 2018 został tymczasowym manadżerem w miejsce jego poprzedniego mentora. Od 6 września 2018 roku Lee Bowyer już jest pełnoprawnym pierwszym manadżerem The Addicks.

LEE BOWYER

KADRA ZESPOŁU 1 22 3 4 5 6 16 20 23 7 8 11 12 15 17 19 21 24 32 34 9 10 14

Dillon Phillips Chris Maxwell Lewis Page Krystian Bielik Patrick Bauer Jason Pearce Ben Purrington Chris Solly Naby Sarr Mark Marshall Jake Forster-Caskey Tarique Fosu-Henry Ben Reeves Darren Pratley Joe Aribo Albie Morgan Jonathan Williams Josh Cullen George Lapslie Anfernee Dijksteel Lyle Taylor Josh Parker Igor Vetokele

BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM NAP NAP NAP

11.06.1995 30.06.1990 20.05.1996 04.01.1998 28.10.1992 06.12.1987 20.05.1996 20.01.1991 13.08.1993 09.05.1986 25.04.1994 05.11.1995 19.11.1991 22.04.1985 21.07.1996 02.02.2000 09.10.1993 07.04.1996 05.09.1997 27.10.1996 29.03.1990 01.12.1990 23.03.1992

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Charlton w swojej 114-letniej historii występował na… 10 stadionach. Grali między innymi na Woolwich Common (1907-1908), Selhurst Park (1985-1991) i Upton Park (1991-1992). Nie wszyscy mogą być tego świadomi, ale Charlton Athletic przez 8 sezonów występowało w Premier League. W sezonie 1998-1999 oraz 2000-2007. Charlton tylko przez jeden sezon w swojej historii występował w innych strojach niż czerwono-białe. Było to w sezonie 1923-1924 i było to związane z możliwymi przenosinami do Catford Southend. Warto dodać, że Charlton występuje w takich barwach, gdyż podczas swoich pierwszych spotkań w 1905 roku musiało pożyczyć stroje od ich lokalnych rywali – Woolwich Arsenal.

23


PORTSMOUTH DANE KLUBU Rok założenia: 1898 Przydomek: Pompey Menedżer: Kenny Jackett Stadion: Fratton Park 20 620 miejsc Sponsor: University of Portsmouth Sponsor techniczny: Nike

SEZON W LICZBACH

25

Tyle zwycięstw ma na swoim koncie Portsmouth. Jest to trzeci wynik w obecnych rozgrywkach.

83

Portsmouth w tym sezonie zdobyło aż 83 bramki. Pod tym względem zajmują drugie miejsce w ligowej tabeli.

15

24

Jamal Lowe jest najskuteczniejszym zawodnikiem Portsmouth w tym sezonie. Anglik ma na swoim 15 bramek w ligowych rozgrywkach.

POWOLI, ALE DO PRZODU Portsmouth powinni być przykładem dla innych angielskich drużyn, jak nie powinno się wydawać pieniędzy. Najlepiej uczyć się bowiem na czyichś błędach, jednak niewiele klubów wzięło sobie do serca lekcję, której udzieliła wszystkim ekipa Pompey. Złe zarządzanie finansami, pycha po osiągnięciu pierwszych sukcesów i brak konsekwencji w budowaniu drużyny okazały się dla niej tragiczne w skutkach. Dzisiaj oglądamy walkę Portsmouth o powrót życia, jednak jest to batalia bardzo wymagająca. 11 lat temu Portsmouth świętowało historyczny sukces, jakim było zwycięstwo w rozgrywkach Pucharu Anglii. W 2008 roku Portsmouth pokonało na Wembley walijską drużynę Cardiff City. Był to największy sukces drużyny z niespełna ćwierćmilionowego miasta położonego na południu Anglii od lat 50-tych XX wieku. Nikt wtedy nie przypuszczał, że za kilka lat Pompey znajdą się na skraju futbolowego dna, a dokładniej na czwartym poziomie rozgrywek ligowych w Anglii. Upadek Portsmouth to jedna z najbrutalniejszych piłkarskich historii, jakie mogliśmy zaobserwować podczas ostatnich lat w Anglii. Cała lokalna społeczność oraz nowi właściciele Pompey, chcą tchnąć w drużynę nowe życie. Pierwszym zdecydowanym krokiem do powrotu do normalności, było zwycięstwo w rozgrywkach League Two. Po wywalczonym awansie nowym szkoleniowcem Portsmouth został Kenny Jackett, który miał swoim doświadczeniem pomóc w zapewnieniu stabilizacji na wyższym poziomie rozgrywek. Walijczyk póki co bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich. W pierwszym sezonie w League One, Portsmouth uplasowało się tuż za miejscami barażowymi. Jackett zaczął budować drużynę Portsmouth w oparciu o młodych, ambitnych zawodników. Pompey nie chcą popełniać błędów z przeszłości i na oślep zatrudniać zawodników ze znanym nazwiskiem, którzy mają zdecydowanie większe wymagania finansowe niż obecna kadra. W przeciwieństwie do innych drużyn, które zaliczyły tak spektakularny zjazd, Portsmouth stosuje metodę małych kroczków i powoli odbudowuje swoją reputację. Bez ferowania wyroków się nie obejdzie. Zmieniona struktura klubu z Portsmouth powinna budzić uznanie i szacunek, ale nie zapowiada się na to, by zdobywca Pucharu Anglii z 2008 roku szybko wrócił na najwyższy poziom. Przed nimi jeszcze kilka ciężkich lat na ustabilizowanie swojej pozycji na zapleczu Premier League. Play-offy w tym sezonie zapowiadają się pasjonująco i nie ma co ukrywać, że ekipa Kenny’ego Jacketta będzie wymieniana obok Sunderlandu na głównego faworyta do awansu. Być może uda się awansować w tym sezonie, a może też być tak, że awans przyjdzie w następnych latach. Przed młodymi piłkarzami Portsmouth wspaniała walka o przyniesienie chwały swojej drużynie.


GWIAZDA

TRENER

Środkowy pomocnik jest mózgiem, płucami oraz sercem swojej drużyny. Ciężko wyobrazić sobie Pompey bez 27-letniego Anglika, który ma kolosalne znaczenie dla gry całego zespołu. Anglik dyktował tempo gry swojej drużynie, był niezmordowany oraz bardzo zaangażowany w poczynania defensywne Portsmouth. Był w tym sezonie niezbędnym elementem układanki Kenny’ego Jacketta i wystąpił w 42 ligowych spotkaniach. Zasłużenie zgarnął nagrodę piłkarza sezonu w klubie.

TOM NAYLOR

Objął drużynę Portsmouth 2 czerwca 2017 roku. Od tego czasu ekipa Pompey zrobiła ogromny postęp i w dużym stopniu przybliżyła się do powrotu na zaplecze Premier League. 57-letni menedżer ma duże doświadczenie jako trener i piłkarz, co daje mu przewagę nad resztą stawki, z którą będzie mierzyć się w Play-Offach. Walijczyk w swoim trenerskim CV ma sześcioletnią przygodę z Millwall oraz trzyletni okres spędzony w Wolverhampton. Jako piłkarz całą karierę spędził w drużynie Watfordu.

KENNY JACKETT

KADRA ZESPOŁU 1 15 35 2 3 5 6 16 20 31 38 7 10 11 14 17 19 24 26 30 33 34 37 8 9 18 22 32

Luke McGee Craig MacGillivray Alex Bass Anton Walkes Lee Brown Matthew Clarke Christian Burgess Jack Whatmough Nathan Thompson Matthew Casey Brandon Haunstrup Tom Naylor Jamal Lowe Ronan Curtis Andrew Cannon Dion Donohue Viv Solomon-Otabor Bryn Morris Gareth Evans Adam May Ben Close Dan Smith Lloyd Isgrove Brett Pitman Oliver Hawkins Louis Dennis Omar Bogle James Vaughan

BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM NAP NAP NAP NAP NAP

02.09.1995 12.01.1993 01.04.1998 08.02.1997 10.08.1990 22.09.1996 07.10.1991 19.08.1996 09.11.1990 13.11.1999 26.10.1996 28.06.1991 21.07.1994 29.03.1996 14.03.1996 26.08.1993 02.01.1996 25.04.1996 26.04.1988 06.12.1997 08.08.1996 05.09.1999 12.01.1993 31.01.1988 08.04.1992 09.10.1992 26.07.1993 14.07.1988

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Portsmouth zwyciężyło w tym sezonie w rozgrywkach EFL Trophy. Pompey po rzutach karnych pokonali w finale drużynę Sunderlandu. Jeżeli w tabeli wzięlibyśmy pod uwagę jedynie mecze drużyn rozgrywanych na wyjeździe to Pompey zakończyli by rozgrywki na pierwszym miejscu. Portsmouth jest jedną z pięciu drużyn w Anglii, która zdobyła mistrzostwa na czterech poziomach rozgrywkowych.

25


SUNDERLAND DANE KLUBU Rok założenia: 1879 Przydomek: Czarne Koty Menedżer: Jack Ross Stadion: Stadium of Light 49 000 miejsc Sponsor: Betdaq Sponsor techniczny: Adidas

SEZON W LICZBACH

19

W tym sezonie League One nie ma drużyny, która zremisowała by tyle spotkań co Sunderland. Czarne Koty mają w tym sezonie na swoim koncie aż 19 remisów!

4

Sunderland króluje również w najmniejszej liczbie porażek poniesionych podczas całego sezonu League One. Na kolejkę przed końcem ekipa ze Stadium of Light uległa swoim rywalom zaledwie czterokrotnie.

26

13

Lee Cattermole podobnie jak John McGinn z Aston Villi zgromadził w tym sezonie aż 13 żółtych kartek! Kapitan Czarnych Kotów potrzebował do tego zaledwie 29 rozegranych spokań.

MOTYWACJA, AMBICJA I WALKA O POWRÓT Z ZAŚWIATÓW Kibice Sunderlandu w ostatnich dwóch sezonach przeżyli prawdziwe piekło. Najpierw ich ulubieńcy spadli z hukiem z Premier League zajmując 20. miejsce w tabeli, aby sezon później ponownie poczuć gorzki smak relegacji. Tym razem z Championship do League One. Droga z piłkarskich salonów na jego peryferie zajęła Czarnym Kotom zaledwie dwa sezony. Fani drużyny ze Stadium of Light przeżyli prawdziwy koszmar, widząc na własne oczy jak ich ukochany klub konsekwentnie stacza się w dół. Aby poznać historię upadku tej wyjątkowej drużyny trzeba cofnąć się kilka sezonów wstecz. Spadek Sunderlandu nie był bowiem wielkim zaskoczeniem, jeżeli weźmiemy pod uwagę tendencję tej drużyny do heroicznych walk o utrzymanie. A takowych było co najmniej kilka. Sezon 2015/2016 skończyli zaledwie dwa oczka nad strefą spadkową, zaś w kampanii 2014/2015 od 18. miejsca dzieliły ich zaledwie trzy punkty. Na klub brakowało pomysłu, choć niewielu zdawało sobie sprawę, jak bardzo opłakane skutki może to przynieść. W Sunderlandzie nikt w spadek z Premier League nie wierzył. Tym bardziej nikt nie wierzył w to, że Sunderland będzie w stanie spaść z Championship do League One już w pierwszym sezonie występów na zapleczu piłkarskiego raju w Anglii. Rzeczywistość okazała się dla Czarnych Kotów niezwykle brutalna. Kolejny sezon z rzędu okazali się najsłabszą drużyną w stawce, zajmując 24. lokatę w ligowej tabeli. Do miejsca gwarantującego utrzymanie zabrakło im aż sześć punktów. Żadnej walki o utrzymanie w wykonaniu Sunderlandu nie było. Zobaczyliśmy za to bezradną drużynę, bez pomysłu na przyszłość i wiary w to, że uda się osiągnąć sukces. Kiedy Sunderland znalazł się w League One w klubie zaszły ogromne zmiany. Dotyczyły one nie tylko sfery czysto piłkarskiej i biznesowej, ale również marketingowej. Na tym polu Czarne Koty kulały od lat, lecz wszystko zmieniło się wraz z publikacją serialu na Netflixie pt. „Sunderland aż po grób”. W tym programie dokumentalnym mogliśmy od środka zobaczyć drużynę Sunderlandu, która próbuje podnieść się z kolan i wrócić na piłkarskie salony. Serial łudząco przypomina inną produkcję Netflixa dotyczącą Manchesteru City, w której mogliśmy śledzić drogę Obywateli po historyczny triumf w Premier League. Serial serialem, ale nad rzeką Wear naprawdę zaczęło dziać się dobrze, co najlepiej odzwierciedlają wyniki klubu. Mimo, iż Sunderland na własne życzenie w końcówce sezonu pozbawił się szans na bezpośredni awans do Championship warto odnotować, że widać w tym klubie duży postęp. Czarne Koty są w tym sezonie trzecią ofensywą ligi, a w dodatku przegrali najmniejszą liczbę spotkań w sezonie, odnosząc zaledwie cztery porażki. Widać w drużynie stabilizację, chęć do działania i twardą rękę Jacka Rossa, który jest specjalistą od osiągania awansów ze swoimi drużynami. Mieszanka młodości wraz z doświadczeniem graczy takich jak: Aiden McGeady, Lee Cattermole czy Will Grigg tworzą idealny kolektyw, dając przewagę Czarnym Kotom nad resztą stawki w Play-Offach. Każdy wynik inny od awansu, będzie dla Sunderlandu sromotną porażką. Na Stadium of Light nikt nie wierzy w brak sukcesu podczas obecnej kampanii. Przed Jackiem Rossem i jego podopiecznymi ciężkie zadanie, ponieważ na ich drodze staną takie drużyny jak Portsmouth i Charlton, które również marzą o powrocie do piłkarskiej elity. Trzeba przyznać, że w League One dawno nie oglądaliśmy tak pasjonującej rozgrywki, a tegoroczne Play-Offy mogą być najlepszymi od lat.


GWIAZDA

TRENER

Aiden McGeady jest jak wino, im starszy, tym lepszy! Całkiem na poważnie trzeba przyznać, że obecny sezon w wykonaniu Irlandczyka był bardzo dobry. Zdobył on w tym sezonie dla Sunderlandu 11 ligowych bramek, lecz to nie liczby świadczą o jego świetnej postawie. McGeady dzięki swojemu doświadczeniu był jednym z najlepszych piłkarzy obecnego sezonu. 33-letni lider Sunderlandu znalazł się w trójce graczy nominowanych do nagrody POTY w League One, co jest najlepszym dowodem kapitalnej gry Irlandczyka.

AIDEN MCGEADY

42-letni szkoleniowiec Sunderlandu udowadnia, że jest jednym z najlepszych menedżerów młodego pokolenia. W zeszłym sezonie udało mu się wywalczyć awans do Premiership wraz z drugoligowym St. Mirren, a w obecnej kampanii poprowadził do PlayOffów ekipę Sunderlandu. Na angielskim podwórku Szkotowi idzie naprawdę dobrze. W lutym zdobył nagrodę dla menedżera miesiąca i przywrócił kibicom Czarnych Kotów wiarę w to, że ich klub powróci na właściwe tory.

JACK ROSS

KADRA ZESPOŁU 1 25 32 2 3 4 5 12 15 16 18 30 33 23 17 6 7 8 10 11 13 19 21 27 29 35 37 48 26 9 14 22

Jon McLaughlin Robin Ruiter Max Stryjek Aam Matthews Ben Oviedo Glenn Loovens Alin Ozturk Tom Flanagan Jack Baldwin Reece James Donald Love Jimmy Dunne Denver Hume Grant Leadbiter Lewis Morgan Lee Cattermole Chris Maguire Dylan McGeouch George Honeyman Lynden Gooch Luke O’Nien Aiden McGeady Ethan Robson Max Power Elliot Embleton* Luke Molyneux* Bali Mumba Benjamin Mgunga-Kimpioka Kazaiah Sterling Charlie Wyke Duncan Watmore Will Grigg

BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM NAP NAP NAP NAP

09.09.1987 25.03.1987 18.07.1996 13.01.1992 18.01.1990 22.09.1983 17.11.1992 17.01.1992 30.06.1993 07.11.1993 02.12.1994 19.10.1997 11.08.1998 07.01.1986 30.09.1996 21.03.1988 16.01.1989 15.01.1993 02.09.1994 24.12.1995 21.11.1994 04.04.1986 25.10.1996 27.07.1993 02.04.1999 29.03.1998 08.10.2001 21.02.2000 09.11.1998 06.12.1992 08.03.1994 03.07.1991

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Sunderland ma na swoim koncie 6 mistrzostw Anglii, 2 Puchary Anglii oraz dwukrotnie triumfował w meczu o Tarczę Dobroczynności. W barwach Sunderlandu występuje polski bramkarz Maksymilian Stryjek. 22-letni Polak występuje głównie w spotkaniach drużyny Sunderland U23. Czarne Koty przegrały w tym sezonie rywalizację o EFL Trophy, ulegając po rzutach karnych w finale drużynie Portsmouth.

27


DONCASTER ROVERS DANE KLUBU Rok założenia: 1879 Przydomek: Rovers, Donny Menedżer: Grant McCann

Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego League One była pełna podtekstów dla Doncaster Rovers. Nie tylko walczyli oni o ostatnie, szóste miejsce premiowane grą w barażach, ale warto zwrócić uwagę kto był ich głównym rywalem w walce o tę pozycję.

Stadion: Keepmoat Stadium 15 231 miejsc

Była to ekipa Peterborough United. Skąd zatem związek między tymi dwiema ekipami? Menedżerem ekipy Doncaster Rovers jest Grant McCann, który wcześniej przez dwa lata prowadził Peterborough. Został jednak zwolniony w lutym zeszłego roku. Tymczasem fotel menedżera w ekipie Peterborough zajmuje Darren Ferguson, były menedżer Doncaster, który opuścił klub w czerwcu. Dla McCanna ten korespendencyjny pojedynek miał zatem szczególne znaczenie.

Sponsor: LNER Sponsor techniczny: FBT (Football Thailand)

SEZON W LICZBACH

58

Tyle bramek straciła ekipa Doncaster Rovers w sezonie zasadniczym. Jest to najgorszy wynik spośród wszystkich czterech drużyn walczących jeszcze o awans do Championship.

500

Tyle występów w barwach Doncaster przekroczył na początku tego sezonu James Coppinger. Jest on jedynym piłkarzem w historii klubu, który przekroczył tę barierę. Obecnie jego licznik zatrzymał się na 547 spotkaniach.

28

7

PRAWDZIWA PRZEPAŚĆ

Żadna drużyna nie strzeliła im w tym sezonie większej liczby bramek niż Fleetwood Town.

Dla Rovers był to w ogóle sezon bardzo zaskakujący. Przed rokiem Ferguson doprowadził ich do bezpiecznego finiszu w środku stawki, co było sporym sukcesem biorąc pod uwagę, że byli wtedy beniaminkiem. Przed tegoroczną kampanią nikt nie spodziewał się raczej znacznie lepszego rezultatu, a tymczasem w połowie maja Doncaster rozpoczyna podróż w kierunku Wembley. Przepaść pomiędzy pierwszą piątką, a resztą ligi była w tym sezonie aż nadto widoczna. Wystarczy wspomnieć tylko, że piąty w stawce Sunderland miał nad szóstym Doncaster aż 12 punktów przewagi. Nic więc dziwnego, że to właśnie ekipa Donny jest określana mianem największego underdoga tych rozgrywek. Nie jest to jednak nic dziwnego, bowiem na papierze ekipa Granta McCanna wygląda po prostu gorzej od swoich znacznie bardziej zamożnych rywali. Transfery przed sezonem nie zwiastowały walki o jakiekolwiek większe cele, a rewelacyjny start sezonu po raz kolejny zadawał kłam teorii o potrzebie dużych wzmocnień w drodze do odniesienia sukcesu. W klubie wszyscy podkreślają jednak, że dobre wyniki absolutnie nie są przypadkowe. Jak twierdzi najbliższe otoczenie drużyny, McCann całkowicie odmienił atmosferę i stworzył bardzo zżytą ze sobą grupę, która zaangażowaniem i wspólnym celem jest w stanie nadrabiać wszelkie braki piłkarskie. Braków jest sporo zwłaszcza w defensywie. Wystarczy nadmienić, że spośród wszystkich drużyn w gronie Play-Off, stracili oni najwięcej bramek. Swoich szans z pewnością będą upatrywać w osobie Johna Marquisa. Wychowanek Millwall odnalazł wreszcie klub, w którym jest w stanie regularnie strzelać i na przestrzeni trzech ostatnich sezonów zdobył w sumie już 61 bramek. W tegorocznych rozgrywkach strzelał 21 razy i dołożył do tego pięć asyst, będąc zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w drużynie. Oprócz tego warto zwrócić uwagę na młody talent, 38-letniego Jamesa Coppingera, który mimo upływu lat grał niemal we wszystkich ligowych spotkaniach, zdobył w nich 4 gole i zanotował aż 14 asyst. Dla piłkarza grającego w tym klubie od 15 lat, powrót do Championship powinien być kapitalnym zwieńczeniem kariery. Nie ma co ukrywać, że Doncaster wygląda zwyczajnie najsłabiej spośród wszystkich czterech drużyn, a ich rywal, Charlton Athletic, jest ostatnio w takiej dyspozycji, że będą potrzebowali naprawdę dwóch perfekcyjnych występów, żeby zameldować się w finale na Wembley.


GWIAZDA

TRENER

Wychowanek Millwall był wypożyczany dziewięciokrotnie do siedmiu różnych klubów. Swoje miejsce w końcu odnalazł w Doncaster, gdzie strzela po prostu jak na zawołanie. Angielski snajper miał w tym sezonie bezpośredni udział przy 35% bramek strzelonych przez swoją drużynę i ciężko wyobrazić sobie Rovers bez niego.

JOHN MARQUIS

Były reprezentant Irlandii Północnej rozpoczął swoją przygodę menedżerską w 2015 roku, kiedy to został tymczasowym menedżerem Peterborough. W Doncaster pracuje od czerwca minionego roku i już w swoim pierwszym sezonie udowodnił, że może być jednym z lepiej rokujących młodych menedżerów na Wyspach. Brak doświadczenia nie przemawia za nim w barażach, ale może właśnie młodość i fantazja pozwolą osiągnąć sukces.

GRANT MCCANN

KADRA ZESPOŁU 1 13 33 3 5 6 12 25 31 35 44 8 10 11 14 17 22 26 38 41 32 9 19 21 27 36 40

Ian Lawlor Marko Marosi Louis Jones Danny Andrew Joe Wright Andy Butler Tom Anderson Shane Blaney Paul Downing Branden Horton Aaron Lewis Benjamin Whiteman Tommy Rowe Alister Crawford Alfie Beestin Matthew Blair Kieran Sadlier James Coppinger Anthony Greaves Lirak Hasani Cody Prior John Marquis Alfie May Will Longbottom Max Watters Myron Gibbons Rieves Coocock

BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK ATK ATK ATK

27.10.1994 23.10.1993 12.10.1998 23.12.1990 26.02.1995 04.11.1983 02.09.1993 20.01.1999 26.10.1991 09.09.2000 26.06.1998 17.06.1996 24.09.1988 30.07.1991 01.10.1997 21.06.1989 14.09.1994 18.01.1981 17.11.2000 25.06.2002 28.10.1999 16.05.1992 02.07.1993 12.12.1998 23.03.1999 15.11.2000 22.09.2000

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Najlepszy snajper drużyny Doncaster, John Marquis, nie zawsze utrzymywał się z piłki. Wcześniej miał okazję pracować jako model dla magazynu 5. Wokalista Louis Tomlison zadebiutował w drużynie rezerw Doncaster przeciwko Rotherham United. W 2014 roku pojawił się temat wykupienia przez niego udziałów w klubie, ale ostatecznie nie doszło to do skutku. W ubiegłym sezonie menedżerem Doncaster był Darren Ferguson, syn Sir Alexa Fergusona. Jego asystentem z kolei, Gavin Strachan, syn Gordona Strachana. Trzeba przyznać, że skłonność do wielkich nazwisk to tam mają.

29



MANSFIELD TOWN NEWPORT COUNTY

FOREST GREEN ROVERS TRANMERE ROVERS


MANSFIELD TOWN DANE KLUBU Rok założenia: 1897 Przydomek: Jelenie, Żółci Menedżer: David Flitcroft Stadion: One Call Stadium (Field Mill) 9 186 miejsc Sponsor: One Call Sponsor techniczny: Surridge Sport

SEZON W LICZBACH

41

Mansfield Town miało najlepszą defensywę w League Two, stracili tylko 41 goli.

18

Tylu zawodników strzelało bramki dla Jeleni w tym sezonie.

16

32

Kibice klubu z Farm Mill czekają już 16 lat, aby zobaczyć swoich ulubieńców na trzecioligowych boiskach.

POTKNIĘCIE NA OSTATNIEJ PROSTEJ Fani Mansfield Town mogli już witać się z gąską. Ich ulubieńcy na trzy kolejki przed końcem zajmowali drugą pozycję w ligowej tabeli i mieli swój los we własnych rękach. Mogli sobie nawet pozwolić na drobne potknięcia – wszak bezpośrednia promocja do League One czekała na drużyny, które rozgrywki zakończą w czołowej trójce. Porażki w 44. i 45. kolejce nie przekreśliły szans na bezpośredni awans, a jedynie zepchnęły ekipę Jeleni lokatę niżej. W ostatniej serii gier czwartej ligi angielskiej mieliśmy prawdziwą gratkę. Ekipa Mansfield jechała do Milton Keynes na mecz z czwartą siłą League Two. To starcie miało zadecydować o przyszłości obu klubów. Goście potrzebowali co najmniej remisu, aby uniknąć playoffów, ale musieli uznać wyższość rywali. Podopieczni Davida Flitcrofta, ku ogromnemu rozczarowaniu kibiców, wylądowali w barażach. To jednak i tak ogromny sukces. Ostatni raz drużyna z Field Mill grała na trzecim szczeblu rozgrywkowym w sezonie 2002/03, a w międzyczasie zdołała nawet zaliczyć kilka lat poza zawodowymi ligami. Teraz jednak z roku na rok radzi sobie coraz lepiej. W poprzedniej kampanii zabrakło trzech oczek do udziału w playoffach. Odmiana fortun klubu jest zasługą Johna Radforda, który kupił zespół w sezonie 2010/11. Od tamtej pory udało się ustabilizować sytuację finansową, a także wykupić stadion, który wcześniej był jedynie wynajmowany. Małymi krokami udało się wyprowadzić Mansfield Town z kryzysu, a teraz konsekwentnie zespół z centralnej Anglii robi postępy. Bezpośrednia promocja byłaby fenomenalnym udokumentowaniem ogromnego wkładu uwielbianego przez kibiców inwestora, ale trzeba zacisnąć zęby i zmierzyć się w playoffach z Newport County. W teorii Jelenie, jako najwyżej rozstawiony zespół, powinny być faworytem barażowej rywalizacji. Niższe ligi w Anglii są jednak bardzo wyrównane, a ekipa z Field Mill zakończyła ligę w fatalnym stylu. Ich forma stawia marzenia o awansie pod dużym znakiem zapytania. W kadrze nie znajdziemy nazwisk, które powinniśmy kojarzyć bez zastanowienia. Najbardziej znanym z graczy, którzy przywdziewają bursztynowo-niebieskie stroje jest 30-letni stoper Ben Turner, który przedstawił się fanom Premier League podczas poprzedniej przygody Cardiff City w ekstraklasie. Ma jednak problemy z przebiciem się do najlepszej czwartoligowej defensywy, która straciła zaledwie 41 bramek w 46 meczach. Kluczem do odniesienia sukcesu będzie forma wypożyczonego z Nottingham Forest Tylera Walkera, który w rozgrywkach ligowych pokonywał golkiperów rywali aż 22-krotnie, czym zagwarantował sobie tytuł wicekróla strzelców. Absolutnymi pewniakami w środku pola są również Neal Bishop i Jacob Mellis, którzy tworzą nienaruszalny wręcz duet w środku pola. To właśnie dookoła tej pary budowane jest 3-5-2, na które najczęściej stawia Flitcroft. Dla pierwszego z nich, 37-letniego weterana, playoffy mogą być ostatnią szansą na powrót do League One, w której grał prawie 280 razy. Mansfield czeka trudny bój o awans. Czy zdołają przekuć rozczarowanie stratą szansy na bezpośrednią promocję w sportową złość, która pozwoli wyjść z dołka? Końcowy sukces może być niesamowitą nagrodą za konsekwentną pracę prowadzącą do odbudowy klubu. Kontynuacja widocznej w ostatnich latach tendencji wzrostowej to ogromne wyzwanie. Z roku na rok jest coraz trudniej, ale i satysfakcja staje się coraz większa.


GWIAZDA

TRENER

Wypożyczony z Nottingham Forest 22-letni napastnik zalicza swój pierwszy tak dobry sezon w swojej zawodowej karierze. Anglik we wszystkich rozgrywkach zdobył łącznie 26 bramek w 50 spotkaniach i jest zdecydowanie najlepszym strzelcem Jeleni. Często zdobywa gole, które decydowały o ostatecznych wynikach spotkań. O tym, jak istotny jest dla klubu, może świadczyć fakt, że ominął tylko dwaspotkania. Walker jest absolutnym kluczem do ostatecznego sukcesu Mansfield Town.

TYLER WALKER

45-letni menedżer niemalże całą swoją karierę pełnił rolę „strażaka”. Przejmował drużyny walczące o ligowy byt i ratował je przed relegacją. W sezonie 2012/13 zrobił to z grającym w Championship Barnsley. Sezon później uratował Bury, z którym później wywalczył awans do League One. Przed startem tego sezonu obiecał, że zbuduje drużynę „na walkę o awans” i słowa dotrzymał. Teraz musi dokończyć robotę.

DAVID FLITCROFT

KADRA ZESPOŁU 1 12 14 2 3 4 5 17 20 25 6 7 8 10 11 16 23 30 9 19 21 22 29 32

Conrad Logan Bobby Olejnik Jordan Smith Hayden White2 Mal Benning Matt Preston Krystian Pearce Ryan Sweeney Gethin Jones Ben Turner Neal Bishop Alex MacDonald Jacob Mellis Otis Khan Will Atkinson Willem Tomlison Jorge Grant Alistair Smith Craig Davies Tyler Walker Nicky Ajose CJ Hamilton Jordan Graham Danny Rose

BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK ATK ATK ATK

18.04.1986 26.11.1986 08.12.1994 15.04.1995 02.11.1993 16.03.1995 05.01.1990 15.04.1997 13.10.1995 21.08.1988 07.08.1981 14.04.1990 08.01.1991 05.09.1995 14.10.1988 27.01.1998 26.09.1994 19.05.1999 09.01.1986 07.10.1996 07.10.1991 23.03.1995 30.12.1997 10.12.1993

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Żaden inny zawodowy klub w tym sezonie w Anglii nie czekał na pierwszą wyjazdową porażkę tak długo jak Mansfield Town – Jelenie smak przegranej na stadionie rywali poznali dopiero 5 stycznia (3:2 z Carlisle). Od 2012 roku 1 marca jest nazywany przez kibiców „Bursztynowym Dniem”, dla upamiętnienia dnia, w którym Field Mill wróciło w ręce klubu. Austriacki bramkarz Jeleni, Bobby Olejnik, legitymuje się również polskim paszportem.

33


FOREST GREEN ROVERS DANE KLUBU Rok założenia: 1889 Przydomek: Rovers, Zieloni, Zielone Diabły Menedżer: Mark Cooper Stadion: The New Lawn Stadium 5 141 miejsc Sponsor: Ecotricity Sponsor techniczny: Hummel

SEZON W LICZBACH

156

Tyle minut potrzebował Christian Doidge, żeby zdobyć jedną bramkę w tym sezonie League Two. To piąty wynik spośród zawodników z co najmniej dziesięcioma trafieniami.

33

Zaledwie 33 punkty, spośród 74 zebranych w tym sezonie, udało im się zdobyć na własnym stadionie. Na wyjazdach radzą sobie lepiej, co może dobrze rokować przed ewentualnym finałem na Wembley.

34

3

Trzech różnych golkiperów broniło w tym sezonie ligowym bramki Forest w co najmniej 10 meczach. Lewis Ward (11 spotkań), James Montgomery (18) oraz Robert Sanchez (18).

WEGANIE PUKAJĄ DO BRAM LEAGUE ONE Forest Green Rovers to nazwa klubu piłkarskiego, choć jak śmieją się Anglicy, pierwsze dwa człony brzmią raczej jak nazwa wegańskiego dania w londyńskiej restauracji. Skojarzenia są jak najbardziej słuszne, ale ku zaskoczeniu nieco mniej zorientowanych kibiców, „najbardziej zielony klub piłkarski w Anglii” nie jest żadnym nowym tworem, a powstał 128 lat temu pod nazwą Forest Green. Zanim jednak klub osiągnął swój dotychczasowy szczyt, otarł się o spadek, a nawet bankructwo. Sezon 2009/10 był jednym z najgorszych, a jednocześnie najbardziej szczęśliwych w historii. Rovers zajęli 21. miejsce w Conference i jedynie likwidacja Chester City w środku sezonu sprawiła, że utrzymali się w lidze. To nie oznaczało jednak końca problemów, bowiem latem wizja upadku finansowego stała się jeszcze bardziej realna. Wtedy działacze zgłosili się z prośbą o pomoc do Dale’a Vince’a, lokalnego biznesmena, który mimo początkowego sceptycyzmu zdecydował się pomóc i jak się okazało, decyzja ta zmieniła na dobre historię klubu. Kiedy Vince otrzymał ofertę, nie był nawet fanem futbolu. Często słyszymy, że inwestor wspomaga klub, bo kibicował mu od dziecka, jednak w tym przypadku było inaczej. Jak sam wspomina, klub potrzebował zastrzyku gotówki, aby przetrwać do sierpnia. Nowy właściciel do pomysłu przekonał się po czasie, kiedy zdał sobie sprawę, że inwestycja w klub piłkarski da mu możliwość dotarcia ze swoją agendą do kompletnie nowego środowiska. I istotnie, nie pomylił się, Forest Green Rovers stworzyło mu nowy kanał do promowania zrównoważonego rozwoju. W klubie zmieniło się niemal wszystko, a pierwsza zmiana uderzała bezpośrednio w zawodników, którzy otrzymali zakaz jedzenia czerwonego mięsa. Nowy prezes argumentował to faktem, że mięso te jest bardzo ciężkostrawne, a to przecież może zaszkodzić zawodnikom i sprawić, że ich występy nie będą na tyle efektywne, jak mogłyby być. Kilka tygodni później podobny zakaz objął cały sektor gastronomiczny, jaki funkcjonował na terenie stadionu. Jak można się było spodziewać, nie skończyło się na czerwonym mięsie. Jakiś czas później wykluczone zostało również białe, następnie ryby, a pod koniec 2015 roku, Forest Green stał się pierwszym na świecie w pełni wegańskim klubem piłkarskim. Nowe zasady miały widoczne skutki na boisku. W sezonie 16/17 wygrali Play-Offy o awans do League Two, a po udanej walce o utrzymanie w pierwszej kampanii na poziomie Football League, mogli skupić się na wyższych celach. Kampanię rozpoczęli znakomicie, bowiem bez porażki w 12 pierwszych meczach. Dobrą formę utrzymywali zresztą przez większą część sezonu i nawet kryzys na początku roku nie przeszkodził w osiągnięciu celu. Ostatnie 10 spotkań w tym sezonie to 6 wygranych, 2 remisy i 2 porażki. Ich styl może się podobać, bowiem nie jest to typowa toporna gra, do jakiej można przywyknąć na tym poziomie rozgrywkowym, a nacechowana na posiadanie piłki i dużą liczbę podań taktyka, która prowadzi ich do kolejnych zwycięstw. Oczywiście, jeżeli menedżer drużyny, Mark Cooper, nie wyciągnie wniosków z sezonu zasadniczego, to odważny styl grania może kosztować ich wiele, bowiem kilka głupich bramek zdążyli już w nim stracić. Jeżeli jednak będą w stanie wystrzegać się błędów, będą faworytem w półfinałowej rywalizacji.


GWIAZDA

TRENER

Tego zawodnika nawet nie miało być w klubie na tym etapie sezonu. Latem wypożyczył go Bolton i miał wykupić to na stałe w zimowym okienku transferowym. Problemu organizacyjne i finansowe Kłusaków sprawiły jednak, że piłkarz wrócił do Forest o potrzebował ledwie pół roku, żeby stać się najlepszym strzelcem w zespole. Zdobył w tym czasie 14 goli i zanotował 2 asysty. Takie wzmocnienie składu choć niespodziewane, może okazać się absolutnie kluczowe.

CHRISTIAN DOIDGE

Cooper objął zespół tuż przez ich batalią o awans do League Two. W finałowym meczu na Wembley pełnił jednak jedynie rolę doradcy dla tymczasowego menedżera, Scotta Bartletta. Tym razem będzie musiał przejąć już pierwsze skrzypce i poprowadzić swój zespół w pełnej kampanii barażowej. Zespół któremu był w stanie wpoić swoją filozofię i który w dużej mierze dzięki niemu osiąga takie sukcesy.

MARK COOPER

KADRA ZESPOŁU 13 24 34 2 3 5 6 16 19 22 23 4 7 8 10 12 18 20 25 9 11 17 21 26

James Montgomery Lewis Thomas Lewis Ward Liam Shephard Scott Laird Lee Collins Farrend Rawson Gavin Gunning Nathan McGinley Udoka Godwin-Malife Joseph Mills Lloyd James Carl Winchester Dayle Grubb Reece Brown Jordan Simpson Ben Liddle Paul Digby Junior Mondal Christian Doidge George Williams Isaac Pearce Shawn McCoulsky Reuben Reid

BR BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK ATK ATK

20.04.1994 20.09.1997 05.03.1997 22.11.1994 15.05.1988 28.09.1988 11.07.1996 26.01.1991 15.09.1996 b.d. 30.10.1989 16.02.1988 12.04.1993 24.07.1991 03.03.1996 28.11.1998 21.09.1998 02.02.1995 27.03.1997 25.08.1992 07.09.1995 27.10.1998 06.01.1997 26.07.1988

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Stadion New Lawn jest najmniejszym obiektem w League Two. Obiekt może pomieścić ledwie 5140 widzów. Co ciekawe, po ewentualnym awansie do League One, mniejszy będzie chociażby obiekt AFC Wimbledon. We wrześniu 2018 roku Forest Green Rovers zostali nagrodzeni przez ONZ w podziękowaniu za ich wpływ na promocję zrównoważonego rozwoju poprzez sport. Klub planuje zbudować nowy kompleks wraz ze stadionem, który miałby nazywać się Eco Park. Stadion miałby być zbudowany w całości z drewna, a w jego okolicy klub miałby posadzić 500 nowych drzew.

35


TRANMERE ROVERS DANE KLUBU Rok założenia: 1884 Przydomek: Super White Army, Biali Menedżer: Micky Mellon Stadion: Prenton Park 16 567 miejsc Sponsor: B&M Waste Services Sponsor techniczny: Puma

SEZON W LICZBACH

49

James Norwood miał bezpośredni udział przy prawie połowie (49%) bramek zdobytych przez Tranmere. Strzelił 29 bramek i dorzucił dwie asysty.

5

Tylu zawodników w kadrze Tranmere znajduje się tylko na wypożyczeniu. Co do niektórych klub ma już plany zakupu, a awans do League One może im to znacząco ułatwić.

10

36

Na przełomie lutego i marca Tranmere mogło pochwalić się serią dziesięciu meczów bez porażki.

GOTOWI, BY ZACZĄĆ OD NOWA Bardzo niespodziewany sezon w wykonaniu Tranmere, które jako beniaminek dzielnie walczyło do końca o bezpośredni awans do League One. Przez cały sezon Rovers spisywali się znakomicie, notując na przełomie lutego i marca serię nawet aż ośmiu zwycięstw z rzędu, ale na samym finiszu zabrakło sił i na ostatnich siedem meczów udało się zatriumfować tylko raz. Powrót do League One po pięcioletniej nieobecności będzie znakiem nowego startu dla kibiców, którzy parę lat temu musieli znieść dwa okropne sezony, w których Rovers spadli najpierw z League One, a rok później również i z League Two. Trzyletnia przerwa spędzona w National League pozwoliła im nabrać sił i ponownie wejść do profesjonalnego futbolu z odpowiednim nastawieniem. Nie było łatwo, ponieważ nawet zajmując drugie miejsce w sezonie 2016/17 przyszło im mierzyć się w play-offach, które przegrali w finale z Forest Green Rovers. Teraz drużyna z Prenton Park ma szansę na rewanż, bo los ponownie zestawił ich naprzeciwko siebie - tym razem w walce o awans do League One. Nie będzie to łatwe zadanie dla Tranmere, ponieważ drużyna mierzy się w tej chwili z wieloma kontuzjami, a w sezonie regularnym dwukrotnie przegrali swoje pojedynki z Forest Green. To oznacza, że podopieczni Micky’ego Mellona będą musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. W osiągnięciu sukcesu ma pomóc doświadczenie menedżera The Whites. Mellon w swoim CV ma wpisanych kilka udanych i nieudanych baraży, które zbudowały go jako trenera. – Wiesz, że robisz dobrą robotę gdy grasz w wielkich meczach, które pokazują w telewizji – mówił na swojej konferencji prasowej przed pierwszym meczem tegorocznych play-offów. To nie pierwszy raz, gdy możemy dowiedzieć się czegoś o Tranmere. Klub nie miał zbyt wiele szczęścia w losowaniu rywali w tegorocznej edycji Pucharu Anglii, bowiem w trzeciej rundzie Micky Mellon i jego piłkarze natrafili na Tottenham, który zmiażdżył ich aż 7-0. Zawodnicy czwartoligowca od tamtej chwili mogli się już skupić tylko na lidze w odróżnieniu od np. Newport County, które walczyło w tych rozgrywkach aż do piątej rundy. O sile drużyny decyduje w głównej mierze dyspozycja Jamesa Norwooda, który jednogłośnie został wybrany zawodnikiem sezonu w całej lidze. Wynik bramkowy 28-latka imponuje i Tranmere będzie musiało bardzo się postarać, by zatrzymać go w klubie na następny sezon. Najwyższą jak do tej pory sprzedażą w Tranmere był Gareth Taylor - obecny trener w sztabie szkoleniowym Manchesteru City - który odchodził do Doncaster w marcu 2008 roku za około 900 tysięcy funtów. Fantastyczny sezon Norwooda może sprawić, że ten rekord już niedługo zostanie pobity. Najpierw jednak Anglik musi udowodnić swoją wartość w barażach, które mogą go jeszcze lepiej wypromować.


GWIAZDA

TRENER

Zdobywca nagrody Player of the Season na gali EFL za sezon 2018/19. Pojedynek w półfinale z Forest Green będzie dla niego wiele znaczył, bo to właśnie stamtąd przybył do Tranmere. Dla obu klubów rozegrał po ponad 160 spotkań, a wielce prawdopodobny jest dla niego krok naprzód. 28-latek nie miał sobie równych w klasyfikacji strzelców i zdeklasował konkurencję, strzelając 29 bramek. To wynik, z jakim może równać się tylko Teemu Pukki z Norwich, uwzględniając cały angielski profesjonalny futbol.

JAMES NORWOOD

Jak to zwykle w niższych ligach bywa Mellon jest byłym piłkarzem Tranmere, dla którego rozegrał 173 mecze. Wcześniej reprezentował barwy West Bromwich Albion i Blackpool, a swoją przygodę z Rovers przerwał pobytem w Burnley. Kariera trenerska jak na razie wychodzi mu znakomicie, albowiem w dziesięć lat zdobył aż cztery awanse dwa z Fletwood Town, jeden z Shrewsbury i jeden już z Tranmere. Teraz Mellon ostrzy zęby na piątą promocję ze swoim ukochanym klubem.

MICKY MELLON

KADRA ZESPOŁU 1 25 2 3 4 5 6 14 16 21 24 7 8 12 17 18 19 22 27 28 33 26 11 9 10 15 37 29

Scott Davies Luke Pilling Adam Buxton Liam Ridenhalgh Sid Nelson Steve McNulty Emmanuel Monthe Jake Caprice Mark Ellis Evan Gumbs Zoumana Bakayogo Ben Tollitt James Harris Luke McCullough David Perkins Jonathan Smith Kieron Morris Harvey Gilmour Ben Pringle Oliver Banks George Nugent Jay Devine Connor Jennings Paul Millin James Norwood Ishmael Miller Danny Walker-Rice Chris Dagnall

BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK ATK ATK ATK

27.02.1987 25.07.1997 12.05.1992 20.04.1991 01.01.1996 26.09.1983 26.01.1995 11.11.1992 30.09.1988 21.07.1997 17.08.1986 30.11.1994 15.04.1987 15.02.1994 21.06.1982 28.07.1997 03.06.1994 15.12.1998 25.07.1989 21.09.1992 04.12.2001 26.07.1999 29.10.1991 06.11.1994 05.09.1990 05.03.1987 10.11.2000 15.04.1986

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Od początku lutego Tranmere zdobyło 31 z 51 możliwych punktów - to najlepszy wynik wśród drużyn League Two. Defensywny pomocnik Steve McCullogh karierę zaczynał w Manchesterze United - był nawet kapitanem tamtejszej akademii, którą opuścił w 2013 roku. W najbliższym sąsiedztwie Tranmere znajdują się drużyny z Merseyside: Liverpool oraz Everton. O grupie kibiców Tranmere, nazywanej The Pack, opowiada film ,,Awaydays’’ z 2009 roku – wyreżyserowany na podstawie powieści Kevina Sampsona.

37


NEWPORT COUNTY DANE KLUBU Rok założenia: 1912 Przydomek: The Exiles, The Ironsides Menedżer: Michael Flynn Stadion: Rodney Parade 7 850 miejsc Sponsor: Interbet Sponsor techniczny: FBT (Football Thailand)

SEZON W LICZBACH

6

Na przełomie grudnia i stycznia Newport County wpadło w kryzys, zaliczając serię sześciu meczów bez zwycięstwa. Żadna z pozostałych grających w barażach drużyn nie odnotowała takiego spadku formy. The Exiles odbili się jednak od dna, a sezon kończyli serią 10 meczów bez porażki.

0

Bilans bramkowy o dokładnie takiej różnicy ma w tym roku po sezonie zasadniczym Newport. To pierwszy taki przypadek w historii baraży na poziomie League Two.

38

194

Tyle meczów dla Newport ma rozegranych w swojej karierze 35-letni David Pipe. W tym sezonie wybiegał na boisko 19-krotnie.

TRZECIA SIŁA W WALII Jak do tej pory kibice Newport muszą godzić się z tym, że ich zespół zdecydowanie odstaje od pozostałych walijskich drużyn, które zdecydowały się na rywalizowanie w angielskim futbolu. Wiele jednak na to wskazuje, że różnica pomiędzy Newport a Swansea i Cardiff już niedługo może zostać zniwelowana. Historyczny awans do League One może być ogromnym krokiem naprzód dla drużyny, która jeszcze dwa lata temu drżała o pozostanie w zawodowej piłce. Dwa zupełnie odmienne sezony w najnowszej historii Newport łączy jedna osoba. Jest nią Michael Flynn. 9 marca 2017 roku objął drużynę jako tymczasowy menedżer i dokonał niemożliwego. Skazane na porażkę Newport wygrało siedem spotkań z ostatnich dwunastu kolejek, zapewniając sobie w dramatycznych okolicznościach utrzymanie w League Two. Mało kto wierzył wtedy we Flynna, który w nagrodę za niemożliwe osiągnięcie otrzymał stałą posadę w klubie z Rodney Parade. Podobne kłopoty przydarzyły się w kolejnym sezonie, który Newport ponownie skończyło tuż nad kreską. Mało kto spodziewał się, że Flynn i jego piłkarze kilka miesięcy później będą taśmowo zwyciężać i coraz głośniej mówić o szansach na awans do League One. Obecna kampania jest dla nich pięknym snem, z którego nikt nie chce się wybudzać. Seria dziesięciu meczów bez porażki na zakończenie sezonu sprawiła, że Newport przegonili konkurencję i sensacyjnie skończyli w siódemce z przewagą raptem jednego punktu nad resztą stawki. Dokonali tego, pokonując nawet silne Lincoln oraz Bury, czyli drużyny, które już zapewniły sobie awans do League One. W wyśmienitym finiszu sezonu nie przeszkodziła im wyczerpująca przygoda z FA Cup. Newport jako jedyna drużyna z League Two wytrwała aż do piątej rundy, gdzie dopiero Manchester City okazał się od nich lepszy. Wcześniej The Exiles dokonali niemożliwego, pokonując na wyjeździe Leicester City oraz imponująco spisując się w dwumeczu z Middlesbrough, wygranym ostatecznie 2-0 na własnym stadionie. Mogący pomieścić maksymalnie 7850 widzów Rodney Parade pękał w szwach, gdy do Walii przyjeżdżali zawodnicy Boro lub gwiazdy The Citizens z Pepem Guardiolą, chwalącym dzielnego czwartoligowca. Rok wcześniej dokonali podobnego osiągnięcia, przegrywając w czwartej rundzie z Tottenhamem po dwumeczowym pojedynku. Dla Newport rywalizacja w League One mogłaby być znakomitą okazją do zmniejszenia dystansu, jaki The Exiles tracą do Swansea oraz Cardiff, które od przyszłego sezonu będą grać w Championship. W kadrze znajdują się zawodnicy, którzy jeszcze niedawno byli rozgłaszani jako przyszłość walijskiej piłki. Kariera Josha Sheehana załamała się wraz z przerażającą kontuzją, przez którą 24-latek odpoczywał od futbolu prawie rok. W obronie możemy znaleźć wypożyczonego z Manchesteru United Regana Poole’a, który tego lata najprawdopodobniej opuści szkółkę Czerwonych Diabłów i będzie musiał poszukać sobie nowego klubu w niższych ligach. Newport wiele by dało, by zatrzymać u siebie 20-latka, bo ten świadczy o sile defensywnej The Exiles i jest zawodnikiem, który Newport zawdzięcza debiut w seniorskiej piłce kilka lat wstecz. Flynn i jego piłkarze jak do tej pory świetnie radzili sobie pod presją, więc te play-offy nie muszą wcale zakończyć się kompromitacją. W prawdzie przystępują do nich jako najsłabsza drużyna, ale forma mówi zupełnie co innego. Ostatni mecz z Mansfield w lutym wygrali 1-0 po bramce Robbiego Willmotta, czyli jednego z kilku graczy, którzy pamiętają gorsze czasy dla Newport i którego doświadczenie będzie kluczowe w tej rywalizacji.


GWIAZDA

TRENER

Irlandczyk rozgrywa drugi niezwykle udany sezon w barwach Newport. W poprzednim został najskuteczniejszym strzelcem drużyny z 13 bramkami na koncie. W obecnym strzelił o jedną więcej, a do tego dorzucił 10 asyst. Kibice mogą czuć się pewnie, gdy The Exiles wychodzą z 31-latkiem na boisko, który w zależności od przygotowanego planu taktycznego gra na szpicy lub na skrzydłach. Miło wspominają go kibice Grimsby Town, gdzie 3 lata temu strzelił aż 30 ligowych bramek w National League.

PADRAIG AMOND

Przed objęciem posady tymczasowego menedżera w Newport przestrzegała go nawet jego żona. 38-latek podjął jednak wyzwanie i prędko przeszedł do historii. Teraz ma za sobą drugi pełny sezon jako pełnoprawny menedżer walijskiej drużyny i stoi przed kolejnym niesamowitym wyczynem, jakim mógłby być awans do League One. Większość swojej piłkarskiej kariery spędził tutaj, w Newport, zatem dla kibiców jest kimś więcej niż menedżerem, który wykonuje swoją pracę.

MICHAEL FLYNN

KADRA ZESPOŁU 1 30 2 3 5 17 21 25 26 28 31 44 4 7 8 10 12 15 16 22 23 33 32 38 9 11 14 19 27 42

Joe Day Nick Townsend David Pipe Dan Butler Fraser Franks Scott Bennett Tyler Forbes Mark O’Brien Regan Poole Mickey Demetriou Thomas Hillman Vashon Neufville Joss Labadie Robbie Willmott Matthew Dolan Keanu Marsh-Brown Will Randall-Hurren Tyreeq Bakinson Josh Sheehan Andrew Crofts Michael Flynn Charlie Cooper Owen Taylor Lewis Collins Padraig Amond Jamille Matt Adebayo Azeez Ben Kennedy Harry McKirdy Antoine Semenyo

BR BR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR OBR POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM POM ATK ATK ATK ATK ATK ATK

13.08.1990 01.11.1994 05.11.1983 26.08.1994 22.11.1990 30.11.1990 08.03.1996 20.11.1992 18.06.1998 12.03.1990 20.11.2000 18.07.1999 30.08.1990 16.05.1990 11.02.1993 10.08.1992 02.05.1997 10.10.1998 30.03.1995 29.05.1984 17.10.1980 01.07.1997 06.03.2001 09.05.2001 15.04.1988 20.10.1989 08.01.1994 12.01.1997 29.03.1997 07.01.2000

KOLEJNO: NUMER, IMIĘ I NAZWISKO, POZYCJA, DATA URODZENIA

CIEKAWOSTKI Przydomek The Exiles (Wygnańcy) narodził się w 1989 roku, gdy klub został zmuszony do przeprowadzki do małej mieściny Moreton-in-Marsh, oddalonej aż 80 mil od Newport. Swoją siedzibę z powrotem do Newport przenieśli pięć lat później. Obecny stadion, Rodney Parade, został wybudowany już w 1877 roku, a jego właścicielem jest Welsh Rugby Union. Jest to dom aż dwóch drużyn rugby: Dragons oraz Newport RFC. Andrew Crofts to jedyny zawodnik w kadrze Newport, który ma na swoim koncie występy w Premier League. W barwach Norwich City rozegrał 24 mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej w sezonie 2011/12. Za to doświadczenie otrzymał w Newport opaskę kapitana.

39



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.