Kanion Kolorado w Arizonie Południowa Krawędź to najczęściej odwiedzane miejsce w Wielkim Kanionie Kolorado. Miejsce posiada bardzo dobrze rozwiniętą bazę turystyczną, trasy: piesze i samochodowe oraz parę kempingów i zwykłych hoteli. Wszystko to podlega pod Park Narodowy i pobierane są tutaj opłaty przy wjeździe na teren Parku (około 20 $) Polecam wartościową stronę WIELKI KANION KOLORADO gdzie znajdziecie porady dotyczące zwiedzania całego Parku Narodowego Wielkiego Kanionu
Ruszyliśmy w kierunku Kanionu Kolroado i niedługo byliśmy przy bramkach wjazdowych. Moment w kolejce, gdzie okazałem moją kartę wstępu do Parków Narodowych, strażnik poinformował nas o zagrożeniu pożarowym (to dość częste), otrzymaliśmy też mapkę i gazetkę parkową. Kontynuowaliśmy jazdę na północ, minęliśmy skręt w prawo w East Rim Drive i po chwili jazdy zatrzymaliśmy się na parkingu, w miejscu zwanym Mather Point. Znalezienie wolnego miejsca zajęło nam trochę czasu, jest to pierwszy punkt widokowy na jaki trafia turysta wjeżdżający do Parku, dlatego prawie każdy robi tutaj postój.
Wyszliśmy z samochodu i po kilku krokach znaleźliśmy się przy krawędzi kanionu. Pamiętam, że "ten pierwszy raz", gdy człowiek zobaczy ogrom tego miejsca to najzwyczajniej staje zamurowany, oszołomiony i lekko wystraszony potęgą natury. Staliśmy chwilę i patrzyliśmy jak zahipnotyzowani... Jednak jako częsty bywalec, nie robiło to już na mnie takiego wrażenia jak na początku i musiałem zasugerować znajomym, że pora ruszyć i że to dopiero początek takich widoków. Nieopodal była półka skalna ogrodzona balustradą, żeby nikt nie spadł. Jest to wysunięty delikatnie w głąb kanionu punkt widokowy, mamy przegląd pola na 180 stopni i baaardzo daleko w dół. Ludzie z lękiem wysokości mogą mieć tutaj problemy.
Kilka minut zajęło ochłonięcie i ruszyliśmy pieszo dalej - trasą wzdłuż krawędzi, zatrzymywaliśmy się co chwila na małe sesje zdjęciowe, w kilku miejscach półki skalne wysunięte są nad przepaść i nie brakuje śmiałków pozujących na krawędzi, rochę to niebezpieczne, a barierek niema. Spacer w słońcu zaczynał być lekko uciążliwy, a mieliśmy za małe zapasy wody, co zaczynało mnie martwić... Doszliśmy do następnego punktu widokowego Yavapai Point, przy którym był parking i wtedy zacząłem się zastanawiać, na kogo padnie zadanie powrotu po samochód :). Z tego miejsca mieliśmy widok na inną część kanionu, choć powoli wszystko zaczęło się już wydawać takie same, to nie poddaliśmy się i ruszyliśmy dalej.