Alma_Mater_245

Page 72

Stowarzyszenie „Rodzina Ravensbrück” 130 tysięcy więźniarek

P

rzez niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny (Frauenkonzentrationslager) Ravensbrück przeszło około 40 tysięcy Polek: kobiet, dziewcząt i dzieci – największa grupa narodowościowa spośród blisko 130 tysięcy więźniarek (w opracowaniach podawane są różne szacunki, nie udało się wszystkiego odtworzyć, bo Niemcy przed ewakuacją obozu masowo niszczyli dokumentację). Polki były wywożone transportami i tzw. specjalnymi transportami (sondertransportami) z więzień znajdujących się w różnych miastach Polski – w Krakowie, Lublinie, Tarnowie, Warszawie... Obóz przeżyło jedynie osiem tysięcy Polek. Specjalną grupę stanowiły więźniarki polityczne, aresztowane przez gestapo za działalność konspiracyjną przeciw okupantowi niemieckiemu, związane ze Związkiem Walki Zbrojnej, Armią Krajową, członkinie Polskiego Państwa Podziemnego. W przeważającej liczbie były inteligentkami, znalazły się wśród nich także kobiety z arystokratycznych rodów (na przykład Karolina Lanckorońska). W obozie więźniarki maltretowano fizycznie i psychicznie, wykorzystywano do ciężkiej niewolniczej pracy, poniżano, głodzono, traktowano jak króliki doświadczalne, na których dokonywano pseudomedycznych eksperymentów (przeprowadzono ciężkie operacje kostne na 74 Polkach), rozstrzeliwano (około 200 Polek w pojedynczych i grupowych egzekucjach), zagazowywano. Postawa więźniarek była godna podziwu. W obozie walczyły o swoją godność, sabotowały, działały – w tych koszmarnych warunkach utworzyły tajną drużynę harcerską Mury, organizowały życie artystyczne i religijne, edukację dla młodych na różnych poziomach nauczania – wykładano wszystkie podstawowe przedmioty i nauczano języków obcych, przeprowadzano nawet egzaminy maturalne. Czy więc można o nich zapomnieć? W Polsce o Ravensbrück – największym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym dla kobiet – długo była

70

alma mater nr 245

cisza. Nawet współczesne podręczniki do historii o nim nie wspominają. Dzięki aktywnej działalności Wandy Półtawskiej – byłej więźniarki, ofiary eksperymentów pseudomedycznych – na mocy uchwały Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 marca 2011 w sprawie ustanowienia kwietnia miesiącem pamięci o ofiarach niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück, kwiecień został ogłoszony miesiącem pamięci KL Ravensbrück. Dlaczego kwiecień? Koniec kwietnia – 28, 30 – to daty oswobodzenia obozu. Dla więźniarek denerwujące były jednak coroczne kwietniowe rocznicowe relacje medialne, przekazujące, że obóz został wyzwolony przez armię radziecką. Albowiem w chwili wkroczenia tam armii radzieckiej zaminowany przez Niemców obóz był pusty. Wyprowadzili w marszu ewakuacyjnym wszystkie kobiety, zostały tylko chore, a z nimi lekarki i ofiarne więźniarki deklarujące pomoc. Z relacji byłej więźniarki Kamilli Janowicz-Sycz: Jest koniec kwietnia 1945 roku (może 28, 29, 30, dokładnie nie pamiętam). [...] w obozie już nie było więźniarek, bowiem wiele zostało wywiezionych przez tzw. białe autobusy, czyli akcję humanitarną Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, zorganizowaną przez rząd Szwecji na wiosnę 1945 roku w celu uratowania więźniów przed planowaną przez Niemców masową egzekucją i likwidacją obozów przed nadejściem frontu sowieckiego. Akcją kierował i głównym

negocjatorem był hrabia Folke Bernadotte [...]. Część więźniarek została wyprowadzona przez uciekających z obozu Niemców. W obozie zostały tylko chore [...]. Polska lekarka Janina Węgierska zdecydowała się pozostać, podobnie jak czeska lekarka Zdenka Nedvědová-Nejedlá. Ale do opieki nad tyloma chorymi należało jeszcze dobrać więźniarki do pomocy. Nie było wielu chętnych. Kama i Hanka Burdówna zdecydowały się zostać z chorymi. [...] Kama i Hanka Burdówna były tam nielegalnie i groziło im rozstrzelanie w razie ich odkrycia [...]. 30 kwietnia – widzimy białą flagę, na bramie nie ma strażnika SS (został po nim węzełek z ubraniem, uciekł w pasiaku więziennym). Do obozu na rowerze (welocypedzie) przyjechał żołnierz sowiecki (zwiadowca), aby sprawdzić, co jest w obozie. Odezwał się do nas: „Poczekajcie, przyjedzie służba sanitarna”. Przyjechała radziecka wojskowa pomoc sanitarna [...]. Saperzy radzieccy rozminowali teren wokół obozu. Żołnierze mieli zasiedlić obóz. Chorych z opiekunami i lekarkami przeniesiono do Jugendlager, podobozu koło Ravensbrück. Po powrocie z obozu My, dzieci więźniarek, drugie pokolenie, mało wiedzieliśmy o wojennych, obozowych przeżyciach naszych matek. Nie opowiadały, nie chciały nas obarczać swoją traumą lub my nie pytaliśmy, bojąc się wywołania u nich wspomnień dramatycznych obozowych przeżyć. Ale więźniarki spotykały się po wojnie. W wielu miastach Polski tworzyły się tzw. Kluby Ravensbrück, z przewodniczącą, sekretarką i skarbniczką, w których spotkania odbywały się co miesiąc. Moja mama (numer obozowy 7273) była związana z krakowskim Klubem. Prężnie działały kluby: warszawski, katowicki i z pewnością w innych miastach. Kluby organizowały wyjazdy więźniarek do Ravensbrück na kwietniowe rocznice oswobodzenia obozu, pielgrzymki do Częstochowy na Jasną Górę, gdzie modliły się za uratowanie życia i w intencji tych, które zostały na tej niemieckiej ziemi zamordo-


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.