Alma Mater 200

Page 127

W Collegium Minus byłem już oficjalnym fotografem Instytutu, od 1975 roku na etacie. W latach 1971–1997 prowadziłem zajęcia dydaktyczne z fotografii dla studentów Instytutu. Jeździłem z nimi na obozy zimowe. To był wspaniały okres w moim życiu! Wtedy nie byłem jeszcze fotografem ogólnouniwersyteckim, ale samozwańczym uniwersyteckim dokumentalistą. W ramach etatu wykonywałem zdjęcia wyłącznie dla archeologii. Portrety robiłem dla siebie, bo to mnie pociągało najbardziej. □ Dwukrotnie: w 1979 i w 1988 roku, wyjeżdżałeś do Stanów Zjednoczonych. Jaki jest plon tamtych podróży? ■ W 1979 roku byłem w Nowym Jorku jako stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej. Z tamtej wyprawy mam ponad 300 zdjęć i slajdów. Natomiast w 1988 roku jeździłem po Stanach w ramach International Visitor Program jako stypendysta Departamentu Stanu. To był fantastyczny pobyt. Zwiedzałem parki narodowe, spotykałem się z amerykańskimi wykładowcami szkół fotograficznych, zwiedzałem muzea i kolekcje fotograficzne. Widziałem wtedy stare dagerotypy, przepiękne oryginalne zdjęcia Edwarda Westona, Edwarda Steichena i Alfreda Stieglitza.

przez parasol, i zapytał: „Czy to pana satysfakcjonuje?”. Odpowiedziałem, że w zupełności, ale pod jednym warunkiem. Spojrzał wtedy zdziwiony na mnie i zapytał: „Jakim?”. Odparłem, że jeśli z tyłu napisze, że ten rysunek jest dla mnie. I napisał: „Konradowi Polleschowi – Tadeusz Kantor”. □ To piękna historia. Masz jeszcze ten rysunek? ■ Mam, oczywiście! Kantora zawsze darzyłem wielkim szacunkiem. Był wielkim artystą, ale też – jak wiadomo – trudnym człowiekiem. Ciesząc się jego sympatią, otrzymałem zgodę na robienie zdjęć dokumentujących powstanie jego przedostatniej sztuki Nigdy tu już nie powrócę. Było to dla mnie trudne zadanie, bo nie jestem fotografem reporterem, nie interesuje mnie to. Pasjonuję się fotografią statyczną, muszę mieć model, ustawić go i robić zdjęcia takie, jakie chcę. Kantor natomiast kazał mi fotografować próbę sztuki w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych. Na szczęście zgodził się, abym zrobił także zdjęcia reżyserowane przeze mnie,

□ W latach 1987–1990 współpracowałeś z Tadeuszem Kantorem, dokumentując działania teatru Cricot 2. Jak do tego doszło?

Konrad K. Pollesch

■ Zaczęło się od tego, że w 1987 roku Kantor poprosił mnie, abym sfotografował na cmentarzu Rakowickim grób jego matki, której prochy przeniósł z Wielopola. Wcześniej o zrobienie zdjęć tego grobu Kantor zwrócił się do wybitnego krakowskiego fotografa. Ten zdjęcia wykonał, ale zażądał za to jakiejś bajońskiej sumy. Kantor wziął zdjęcia, zapłacił, a następnie podarł odbitki i wyrzucił je do kosza. Pod nosem bąknął, że może Pollesch by mu zrobił dobre zdjęcia. Kiedy przekazał mi to Stanisław Balewicz, ówczesny dyrektor teatru Cricot 2 i Krzysztoforów, natychmiast udałem się na cmentarz Rakowicki. Okazało się jednak, że miejsce, w którym znajduje się grób, jest do sfotografowania bardzo trudne. Ale skoro Kantor powiedział, że Pollesch zrobi dobre zdjęcia, to spróbowałem. Jeździłem na ten cmentarz tak wiele razy, że już Tadeusz Kantor na tle plakatu autorstwa Mieczysława Górowskiego; 1989 miałem wydeptane miejsca. Wciąż jednak nie byłem zadowolony z efektów mojej pracy. Pewnego dnia dotarłem tam w moim świetle i na moim tle. Wtedy właśnie zrobiłem mu to tuż przed burzą. Niebo zrobiło się ołowiane, już miałem wracać, symboliczne zdjęcie przy trumnie. gdy nagle na tym czarnym niebie pojawiła się niewielka szczeKantor zaproponował mi wystawę w Cricotece, mieszczącej lina, rzucając na grób snop światła. Uchwyciłem ten moment, się wtedy przy ulicy Kanoniczej. To było niesamowite wydarzerobiąc dosłownie jedno ujęcie, i pomyślałem sobie, że to Pan Bóg nie. Uczestniczyło w nim wiele osób. A Kantor napisał do mnie chciał, bym zrobił takie zdjęcie. Na drugi dzień, odpowiednio manifest, który podczas wernisażu osobiście odczytał, a potem powiększone, przyniosłem je do Kantora. Położyłem na stole. przekazał mi siedem kartek A4 rękopisu wyraźnie przygotowaKantor stanął nad nim, oparł się i powiedział: „Wie pan, że jest nego „dla potomności”. świetnym artystą?”. A ja odpowiedziałem: „Wiem”. Po czym Moje zdjęcia Tadeusza Kantora ukazały się i nadal ukazują reżyser zwrócił się do Stanisława Balewicza: „Stasiu, proszę w wielu czasopismach i wydawnictwach. panu Polleschowi zapłacić”. Kiedy zaoponowałem, że nie chcę żadnych pieniędzy, że to jest prezent ode mnie dla wielkiego □ Skoro mowa o wydawnictwach, to warto dodać, że na swoim artysty, Kantor zdjął ze ściany pracowni jeden ze swoich prze- koncie masz także dwa autorskie albumy o Muzeum xx. Czartorypięknych rysunków, przedstawiający chłopca przeskakującego skich: Muzeum Narodowe w Krakowie. Kolekcja xx. Czartoryskich,

ALMA MATER nr 200

125


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.