Alma mater 196

Page 100

kretnie dawał tylko do zrozumienia, że w razie potrzeby mogę się do niego w każdej chwili zwrócić. I to było wspaniałe. Sprawiał, że czułem się pewnie, wiedząc, że w każdej trudnej sprawie zawsze znajdę w nim oparcie. Kardynał Karol Wojtyła wierzył i ufał ludziom, dawał im pole do samodzielnego działania i nie narzucał swej Pamiątkowe zdjęcie z pierwszej komunii woli. Pamiętam, jak świętej; Kęty 1951 kiedyś zapytałem go czy mógłbym wykonać powierzone mi zadanie po swojemu. Odpowiedział mi wtedy: „Władziu, ty się mnie nie pytaj, ale jak tylko możesz, to rób”. W wielu sytuacjach dawał mi wolną rękę, między innymi w kwestii nominacji na dekanalnych duszpasterzy rodzin w diecezji, ja przygotowywałem listy, a on je podpisywał. Wyznawał bowiem zasadę, że skoro ktoś został już przez niego wybrany do jakiejś misji, to trzeba pozwolić, by mógł być sobą i działać według własnej wizji. Nigdy się nie wywyższał. Kiedyś poprosiłem go, by napisał list do diecezji na Tydzień Miłosierdzia. Było to w październiku 1978 roku, tuż przed tym, jak wybrano go na papieża. Po jakimś czasie wezwał mnie do siebie i powiedział: „Przeczytaj to, i powiedz mi, czy o to ci chodziło”. Taki był właśnie. Nie lubił szpiegowania i donosicielstwa. Kiedy przychodzili do niego „życzliwi”, którzy tym się zajmowali, kardynał w ogóle nie brał ich słów pod uwagę. Lubił natomiast słuchać i zadawać pytania. Przekonałem się o tym, gdy odwiedzałem go już jako Ojca Świętego w Watykanie. Zawsze o coś wypytywał. A to o sytuację w Polsce, a to o problemy w diecezji... Miał umysł syntetyczny. Chodziło mu o to, by mieć jak najwięcej różnych opinii na jakiś temat, bo potem z tych wszystkich spotkań i relacji różnych osób układał sobie obraz danej sytuacji, jakby jakąś mozaikę z kamyków.

Franciszek Krawiec

Franciszek Krawiec

Archiwum prywatne ks. Władysława Gasidły

„Jak jesteście w seminarium, to jesteście moi”. To było takie wymowne i trudno było z tym polemizować. Z arcybiskupem, a potem z kardynałem Wojtyłą miałem kontakt również w latach 1965–1969, kiedy w będącej niegdyś wsią uniwersytecką parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Luborzycy, po święceniach, pełniłem służbę kapłańską jako wikariusz. A także w latach 1969–1973, kiedy byłem wikariuszem parafii Królowej Polski w Nowej Hucie-Bieńczycach, Mały Władysław Gasidło na rękach gdzie duszpasterzowanie swojej mamy; Nowa Wieś, 1942 odbywało się pod gołym niebem, bo nie było jeszcze ani kościoła, ani plebanii, a księża mieszkali przy rodzinach najczęściej w blokach jako sublokatorzy. Ksiądz kardynał kontakt z księżmi chciał mieć na bieżąco. Znał wszystkich doskonale, zarówno starszych, jak i młodszych.

Ks. Stanisław Gałuszka

Przed domem rodzinnym; w środku ks. Władysław Gasidło, pierwsza z lewej jego siostra Krystyna z synem Krzysztofem, obok mama Anna; pierwszy z prawej szwagier Stefan z synem Wiesławem, obok tata Jan Kanty

□ Kiedy pracował Ksiądz Infułat w Wydziale Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej w Krakowie, gdzie najpierw pełnił funkcję referenta (1973–1975), a następnie diecezjalnego duszpasterza rodzin (1975–1977) i dyrektora Wydziału Duszpasterstwa Rodzin (1977–1997), spotykał Ksiądz kardynała Wojtyłę bardzo często. Jaki był na co dzień? ■ Nasze biuro znajdowało się w bliskim sąsiedztwie mieszkania księdza kardynała. Jeśli więc nie były to kontakty bezpośrednie, to takie „przez drzwi”. Czasem dochodziły do niego odgłosy naszych burzliwych dyskusji na temat życia. Wtedy następnego dnia pytał mnie: „Co wy tam w tym biurze wyrabiacie?”. Tak naprawdę jednak doskonale wiedział, co się u nas dzieje, nie musiałem nic mówić. Tym pytaniem dys-

98

ALMA MATER nr 196

Zespół duszpasterski z księdzem proboszczem Józefem Gorzelanym na fundamentach budującej się świątyni Matki Bożej Królowej Polski w Nowej Hucie Bieńczycach; 1973


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.