DLACZEGO ANTARKTYKA JEST OBSZAREM TAK ATRAKCYJNYM DLA BADAŃ NAUKOWYCH dzisiejszych czasach, gdy cały świat stoi otworem, gdy ludzkość marzy już o podróżach w kosmos – dziwne wydaje się to, że marzenia o wyprawie do Antarktyki zdawały się nieosiągalne. A jednak tak było, i to zaledwie 50 lat temu. Od dziecka zafascynowana światem polarnych odkrywców, marzyłam o Antarktyce. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek uda mi się tam dotrzeć. I rzeczywiście, początki były trudne. Jeszcze niedawno udział w wyprawach polarnych był wielkim przywilejem, zarezerwowanym wyłącznie dla mężczyzn. Nie zawsze byłam w stanie pokonać te bariery. Z żalem wspominam moje wielkie rozczarowanie, gdy nie mogłam wziąć udziału w rosyjsko-polskiej wyprawie do Oazy Bungera na kontynencie antarktycznym, do Stacji im. Dobrowolskiego, tylko z tego powodu, że nie urodziłam się mężczyzną. Ale jak powiedział Demostenes, „małe szanse są często początkiem wielkich przedsięwzięć”. moJa Pierwsza wyPrawa do antarktyki Gdy przyszło zaproszenie od prof. Stanisława Rakusa-Suszczewskiego do udziału w XI Wyprawie Polskiej Akademii Nauk do Stacji im. Henryka Arctowskiego w Antarktyce, ogarnęło mnie wielkie szczęście, ale równocześnie pojawił się niepokój. Wyprawa miała trwać cały rok, łącznie z zimowaniem. A ja właśnie byłam po lekturze książki autorstwa pewnego psychiatry wojskowego opisującej „horror
Z archiwum Marii Olech
W
Trawa śmiałek antarktyczny
zimowania”. Potem pojawiły się trudności z uzyskaniem zgody na roczny urlop od zajęć dydaktycznych. Przez dłuższy czas ważyły się moje losy z powodu dużych problemów związanych z otrzymaniem paszportu. W listopadzie 1986 roku, po pokonaniu wszelkich przeciwności, wyleciałam samolotem do Rio de Janeiro; nasz bagaż popłynął wcześniej statkiem z Gdyni. W Rio, po dwutygodniowym smażeniu się w upale, zamustrowaliśmy na statek m/s „Koral”, którym pod koniec grudnia dotarliśmy do Stacji im. H. Arctowskiego – polskiej bazy antarktycznej, która stała się moim drugim domem.
Stacja usytuowana w rejonie Zatoki Admiralicji na Wyspie Króla Jerzego w Szetlandach Południowych (Zachodnia Antarktyka) została otwarta 26 lutego 1977 i nazwana imieniem Henryka Arctowskiego, geofizyka, geografa i słynnego polarnika. Założycielem bazy i długoletnim jej kierownikiem był prof. Rakusa-Suszczewski. W skład stacji wchodzi kilka zabudowań: budynek główny (zwany „samolotem”), gdzie mieści się część hotelowa, świetlica, kuchnia i magazyny, budynek meteorologiczny, laboratoria biologiczne, domki grupy letniej, elektrownia, radiostacja, magazyny. Na cyplu
alma mater nr 158 93 Stacja im. Henryka Arctowskiego