LIFE IN. Łódzkie Nr (35D) 5/2023

Page 1

5(35) 5(35) grudzień /styczeń

2023/2024

Aleksander Kawalec, Jakub Ziętek, Bartosz Ziętek | Złapać oddech w Alei Drzew Piotr Leśniak | NEW IRON nowym symbolem Łodzi Izabela Urbaniak | Piękno zatrzymane w kadrze Alicja Bień | Połączeni uczuciem do Francji 1


2


3


Dzień dobry To nie był zły rok! To będzie fantastyczny rok!

Koniec roku zawsze kojarzy mi się jako czas podsumowań i postanowień. Pewnie poważna większość z nas (niepoważna oczywiście też) lada dzień zajmie się tymi kwestiami lub ma je już za sobą. Choć niewiele wnoszą do naszego życia, to jednak bez myślenia o nich z pewnością miałoby ono inny sens. Zacznijmy od podsumowań. Bez obaw, nie będę robiła zestawienia to na plus, a tamto na minus. Jako osoba z gruntu optymistycznie nastawiona do życia, nie mam większych pretensji do minionych dwunastu miesięcy. Pewnie, że mogły być lepsze, ale że wolę widzieć tę pełną połowę szklanki, więc twardo mówię, że to nie był zły rok! Zdrowie było, przyjaciele i znajomi byli, praca była, może tylko kasa się nie zgadzała, ale przecież mogła się jeszcze bardziej nie zgadzać. Z kasą to zresztą może być tak, jak u mojej znajomej, która żyje po to, żeby zarabiać pieniądze, a nie zarabia, żeby mieć za co żyć. No ale to kwestia priorytetów. Nie chcę myśleć o tym, co by było, gdyby, ale przyznaję, że znajomych mam ciekawych. Skoro już podsumowanie za mną, to teraz czas na postanowienia. Zawsze mam z tym problem, a im więcej lat za mną, tym problem większy. Dlaczego? No bo wiem, że nawet wtedy, gdy postanowię schudnąć trzy kilo, to z pewnością przytyję o dwa, a jak podejmę zobowiązanie, aby pozbyć się największych zmarszczek, to mam przeczucie graniczące z pewnością, że za rok znowu będzie ich o kilka więcej. A zatem jeżeli wszystko jest takie przewidywalne, to może lepiej nie postanawiać? Otóż właśnie nie! Czyńmy postanowienia i stawiajmy sobie cele! Ja już na przykład wiem, że w 2024 roku chcę spotykać samych wyjątkowych ludzi. Na przykład takich, jakich gościmy w tym wydaniu LIFE IN. Pełnych optymizmu, pracowitych i nieobojętnych. I wiecie co? Jestem pewna, że pod tym względem będzie to dla mnie fantastyczny rok! Czego i Wam życzę! Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! I do zobaczenia w lutym 2024 roku – wtedy planujemy kolejne wydanie naszego magazynu.

Życzę Państwu miłej lektury!

Beata Sakowska Redaktor naczelna 4


Stopień mniej znaczy więcej. Obniż temperaturę w domu o 1°C i podnieś jakość codziennego życia. Wejdź na stopienmniej.pl

Partnerzy akcji:

5


SPOTKANIA

75

12

Piotr Leśniak NEW IRON nowym symbolem Łodzi

20

Marcin Trybus Flora Śródmieście: nowoczesna

pomaga ustalić skąd nasz ród! 78

kamienica w centrum Łodzi 26

Tomasz Dominiak Badacz historii, który Orzeł Łódź To doskonałe miejsce dla widzów i sponsorów

Aleksander Kawalec, Jakub Ziętek, Bartosz Ziętek

82

Złapać oddech w Alei Drzew

Aleksandra Pintara-Smoczyńska Na dobre jedzenie spotkajmy się PRZY KOMINIE!

30

Kamil Maćkowiak DIVA 2 nie bierze jeńców

36

Izabela Urbaniak Obiektyw(ne) piękno zatrzymane w kadrze

86

Piotr Wendołowski Pasję zawsze trzeba mieć, ale wino i tak trzeba sprzedać!

88

Lidia Popławska-Kurczyńska Planujesz duże wydarzenie firmowe? Plan, który być może

BIZNES

już masz, nie wystarczy

42

Monika Reiman Biurowa rewolucja z CitySpace w Łodzi!

44

Agnieszka Brzezińska Wznieś się na wyższy poziom, wykorzystując rozwiązania informatyczne

46

Karol Pruski Jeszcze wiele wyzwań przede mną

49

Alicja Bień Francja w Łodzi

50

Połączeni uczuciem do Francji

54

PEIRA Domy Klimatyczna

55

Beata Cieślak i Ewa Wiśniewska O rejestracji

90

tylko w restauracji Roma 92

całe życie! Podsumowanie roku To był naprawdę fantastyczny rok

102

Teatr Muzyczny Erdman i Kruciński będą siać grozę

KULTURA w Transylwanii

Natalia Zapała i Robert Kieszek GRATIFICA:

FELIETONY

nagrodzeni klienci zawsze wracają 57 58

Paulina Kubik O jakość skóry należy dbać przez

94

znaku towarowego 56

Krystian Grabski Święta we włoskim stylu

Justyna Kliombka-Jarzyna Każde pokolenie ma

105

Iza Połońska SZTUKA, GŁUPCZE!

swój czas

106

Kamil Maćkowiak Dziaders jubileuszowy

Marta i Mariusz Pająk Drukarnia Arsa w nowej siedzibie. Pasja i kolor na Pojezierskiej!

59

Nadia Goszczyńska FINCOD pomoże zarządzać pieniędzmi

60

Marcin Ślawski Obezrobociu, inflacji i zadłużeniu, czyli co nas czeka w gospodarce?

62

Dagmara Grębowska Łódź.WORK komercyjnym sukcesem

64

Izabela i Paweł Burzyńscy Cyberatak. Jak zabezpieczyć przed nim firmę?

66

Janusz Piotrowski Migający księgowy, to rzadkość na polskim rynku

68

LookAp Apartamenty Święta w apartamencie, czemu nie!

STYL ŻYCIA 69

Roksolana Filippova IVROXE. Miejsce mocy dla tych, którzy szukają wytchnienia!

70

Sasha Kushnirenko Moda na modę zza wschodniej granicy

71

Janusz i Krzysztof Rzeźnik Detektyw prawdę Ci powie

74

Olga Stefanowicz Odkryj radość z pracy nad własnym ciałem

Wydawca

Redaktor naczelna

Foto

Patronaty

RSMEDIA

Beata Sakowska

Izabela Urbaniak

509 499 400

Paweł Keler

redakcja@lifein.pl

Robert Sakowski Współpraca Redakcja

Agnieszka Mikołajczyk

509 499 400

6

Justyna Tomczak Reklama Grafika i skład

Damian Karwowski

Monika Kornacka

727 925 865

90-365 Łódź,

Felietoniści

ul. Romanowska 55

Iza Połońska

redakcja@lifein.pl

Andrzej Maciejewski

Identyfikacja

www.lifein.pl

Kamil Maćkowiak

Progressivo

reklama@lifein.pl


7


PREZENTOWNIK

POD Z ŁÓ KI M AKCENTEM CHOINKĄ

DZ

MONOPOLY Łódź Kultowa gra w wersji lokalnej jest stworzona dla mieszkańców i miłośników Łodzi! Choć zasady pozostają takie same, jak w klasycznej odsłonie MONOPOLY, klimat nadają miejskie niuanse indywidualnie spersonalizowane. www.ilovelodz.pl Pluszowy elegant, czyli Miś Uszatek Miś Uszatek to kultowa bajkowa postać, którą znają i uwielbiają dziadkowie, rodzice i ich dzieci. Bajka powstała w łódzkim Studio Małych Form Filmowych Se-ma-for. www.ilovelodz.pl

Rajstopy z łódzkimi akcentami Tadeusz Kościuszko puszcza do Ciebie oko z cokołu, plac Wolności wiruje, stajnia jednorożców pulsuje kolorami, parki zielenieją, Manufaktura kusi zakupami, a fabrykanckie wille i kamienice zdają się nucić piosenkę o dzieweczkach jak anioł, co przędą niteczki… Takie właśnie są rajtuzy miastowe. www.gabriella.pl/lodzka-rajtuza.html

Ciasto w formie bombki choinkowej Świąteczne ciasto w formie bombki choinkowej spodoba się nie tylko najmłodszym. Aromatyczna czekolada, w środku ciasto pomarańczowe z prażonym ziarnem kakaowca, przełożone musem z rumem i mandarynką. www.cocoarts.pl 8

Groch z kapustą Pan tu nie stał, znana łódzka marka, na święta proponuje sweter o nazwie Groch z kapustą. Trzeba przyznać, że jak wszystkie projekty tej marki prezentuje się dość oryginalnie. Warto dodać, że dzianinę, z której jest zrobiony wyprodukowano w Łodzi. pantuniestal.com

L’eau de Parfum N°2 Z łódzkiej niszowej perfumerii Sillage polecamy perfumy z polskiej manufaktury Tkliwi Nihiliści. Zapach otwiera się mocnym, wręcz terpentynowym akordem, który z czasem przechodzi w słodko-korzenną nutę goździka i cynamonu. W bazie zauważalne są akordy benzoesu i piżma, tworząc miękką, słodkawą aurę. Idealny dla osób szukających unikalności i oryginalności. www.sillage.pl Świąteczny zestaw konesera Wyjątkowe dania, wyraziste smaki dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. W Zestawie Konesera z łódzkiej Wekowni znajdziecie: zupę z dorsza i sandacza, szarpaną wieprzowinę w sosie śliwkowym, klopsiki z indyka w sosie pomidorowym, gulasz jagnięcy po irlandzku, rilattes z gęsi. To idealny prezent dla bliskich, rodziny, przyjaciół czy współpracowników. www.wekownia.pl

Łódź You Love Coffee II Wyjątkowy zestaw Łódź You Love Coffee II to pakiet pięciu niezwykle aromatycznych kaw prosto z łódzkiej palarni kawy Astera. Zachwyca swoją prostotą i uniwersalnością. Idealny na prezent. www.palarnia-kawy.com


BIZNES / MONIKA REIMAN

Magicznych świąt Bożego Narodzenia. Białych płatków śniegu za oknem, prezentów od serca i pięknych chwil z najbliższymi. Niech radość zagości w Waszych domach w 2024 roku.

www.skrzydlewska.pl 1

kwiaciarnieskrzydlewska

kwiaciarnieskrzydlewska 9


10


11


NEW IRON

nowy symbol Łodzi

12


13


SPOTKANIA / PIOTR LEŚNIAK

NEW IRON – ekskluzywny i unikatowy apartamentowiec powstający przy ulicy Struga 22 w Łodzi stał się już symbolem miasta i jego dynamicznego rozwoju. Wyjątkowa bryła kształtem przypominająca żelazko nawiązuje do budynku Flatiron znajdującego się w Nowym Jorku. O tym prestiżowym obiekcie rozmawiamy z PIOTREM LEŚNIAKIEM, CEO w Bona Fide Development, która realizuje tę nietuzinkową inwestycję. NEW IRON faktycznie kształtem przypomina symbol Nowego Jorku, ale poza nim chyba naprawdę wiele różni obie inwestycje? Kształt jest na pewno ich wspólną cechą, a wynika on z działki, na której oba budynku zostały posadowione. One właśnie są w kształcie trójkąta. Łączy je bez wątpienia jeszcze jedno – oba są jedyne w swoim rodzaju, ikoniczne i niepowtarzalne. Flatiron w Nowym Jorku powstał na początku dwudziestego wieku, dokładnie w 1902 roku jako budynek biurowy, obecnie trwa jego adaptacja na ekskluzywny apartamentowiec. Łódzki NEW IRON od samego początku zaprojektowany został jako unikatowy apartamentowiec. Na pewno więc będziemy pierwszym budynkiem mieszkalnym o tak nietypowym kształcie. Nasi lokatorzy będą mogli się wprowadzić już w przyszłym roku, Flatiron jako apartamentowiec gotowy ma być za trzy lata. To tylko się cieszyć Łódź wyprzedza Nowy Jork. Wracając do brył budynków, to łódzkie żelazko wizualnie też znacznie się różni od tego nowojorskiego? Tak to dwa zupełnie różne projekty. Proszę zwrócić uwagę, że dzieli je ponad sto dwadzieścia lat. Budynek w Nowym Jorku bardziej przypomina kamienicę, New Iron to zdecydowanie współczesny design wyróżnia14

jący się na tle skądinąd pięknie odnawianych w Łodzi kamienic. Moim zdaniem, to obecnie jeden z najciekawszych budynków realizowanych w Łodzi, który na pewno stanie się kolejnym znakiem rozpoznawczym miasta. Jest to najbardziej spektakularna wizualnie realizacja w centrum, która nie tylko będzie zachwycać swoją formą i wyglądem, ale będzie też miała ożywczy, pozytywny wpływ na najbliższą okolicę. Skoro jesteśmy już przy bryle, to kto zaprojektował ten imponujący budynek? Za projekt budynku odpowiada wielokrotnie nagradzany polski, łódzki architekt Marcin Tomaszewski z pracowni REFORM Architekt. Jego projekty nie tylko zaskakują formą, koncepcją architektoniczną i wizualną, ale także zdobywają nagrody na arenie międzynarodowej. W konkursie European Property Awards 2020-2021, który jest częścią International Property Awards, jednego z największych i najważniejszych plebiscytów w branży nieruchomości komercyjnych i mieszkaniowych, wśród najlepszych projektów architektonicznych z całej Europy znalazły się aż dwa autorstwa Marcina Tomaszewskiego - RE: LAKESIDE HOUSE oraz RE: MIRROR HOUSE 3.0. Liczymy na to, że niebawem i NEW IRON znajdzie się w gronie


SPOTKANIA / PIOTR LEŚNIAK

laureatów najlepszych projektów architektonicznych, ponieważ zdecydowanie na to zasługuje. Faktycznie budynek wygląda na niebywale luksusowy i prestiżowy, a szczególnie wpada w oko ten zaokrąglony narożnik przy skrzyżowaniu z ulicą Wólczańską. Czy w rzeczywistości będzie wyglądał tak imponująco jak na wizualizacjach? Tak duże połacie szkła wymagają pewnie specjalnego przygotowania. Zaokrąglony narożnik budynku przy skrzyżowaniu z ulicą Wólczańską został zaprojektowany jako szklana bryła biegnąca od drugiej do szóstej kondygnacji budynku. Na parterze kontynuacją szklanej tuby jest okrągły słup podtrzymujący nadwieszenie. Ostatnia, najwyższa kondygnacja budynku jest przeszklona i tworzy ze szklanym narożnikiem jedną bryłę. Dlatego to wszystko wygląda tak imponująco na wizualizacji i równie imponująco będzie wyglądało w rzeczywistości. Choć przyznam, że niełatwo było znaleźć firmę, która wykona dokładnie takie przeszklenia. Dotarliśmy do dwóch i jedna z nich realizuje dla nas to zlecenie. A efekt ich pracy będziemy mogli podziwiać już w połowie grudnia. Największym problemem do rozwiązania była technologia łączenia szklanych elementów w jedną całość. Większość z firm upierała się, że nie da się tego wykonać bez specjalnych aluminiowych łączników. Okazało się, że są jednak inne specjalne technologie, oczywiście nie są one tanie, ale w NEW IRON używamy tylko i wyłącznie materiałów najwyższej jakości. Tak jak przystało na najbardziej ekskluzywny budynek w mieście. Tą wyjątkowość widać w całej elewacji budynku. Czym zostanie ona pokryta? Ramy dzielące elewacje budynku na mniejsze przestrzenie oraz elementy dekoracyjne w postaci pionowych pilastrów wystających przed elewację budynku wykończone zostaną kamieniem w kolorze grafitowym, konkretnie spiekami kwarcowymi. W przestrzeniach pomiędzy oknami zaprojektowano elementy dekoracyjne wykonane z metalu. Płaszczyzny pomiędzy kamiennymi ramami wykończone będą tynkiem. Dodatkowo elewację zdobią pionowe pilastry wystające przed elewację budynku, w których ukryto ledowe podświetlenia. Na wizualizacjach dostrzegłam, że budynek ma różne wysokości, z czego to wynika? Z wizji architekta czy może jakiś obostrzeń budowlanych? Obiekt będzie składał się z sześciu kondygnacji oraz trzech różnych wysokości wynoszących 26, 22 i 18 metrów. Takie zróżnicowanie wysokości wynikają z konieczności dostosowania się do zapisu planu miejscowego oraz nawiązania do sąsiedniej architektury. Poza wymagającym kształtem działki, utrudnieniem projektowym było to, że apartamentowiec znajduje się w strefie konserwatorskiej, konieczne było zatem uwzględnienie historycznego podziału działki na elewacji budynku. Architekci odzwierciedlili go w konstrukcji bryły poprzez wprowadzenie dylatacji konstrukcyjnej w miejscu podziału, a także na elewacji, dzieląc ją na dwie spójne stylistycznie części.

Ilu szczęśliwców będzie mogło zamieszkać w prestiżowym NEW IRON? Do wyboru jest, w zasadzie było ponieważ część została już sprzedana, trzydzieści siedem apartamentów o powierzchniach od 42 do 83 mkw. z dużymi tarasami oraz przestronne dwupoziomowe wnętrza od 75 mkw. do 125 mkw. Dodatkowo ekskluzywne penthouses o powierzchniach od 142 mkw. do 220 mkw. znajdujące się w przeszklonej wieży z oddzielną windą. Największy z nich z prywatnym wyjściem na taras. Zafascynował mnie szczególnie ten największy z prywatnym wyjściem na taras. Czy znalazł on już nabywcę? Tak, apartament o powierzchni 220 mkw. został już sprzedany za ponad cztery miliony złotych. To jedna z najwyższych transakcji mieszkaniowych w Łodzi. Apartament ten zajmuje aż trzy kondygnacje w przeszklonej wieży i ma własny taras na dachu. Proszę mi wierzyć widok z ostatniego piętra na Piotrkowską jest naprawdę imponujący. Przyszli lokatorzy decydując się na jego zakup doszli do wniosku, że jest to na tyle unikatowy budynek, że na pewno w Łodzi nigdy nie powstanie już podobny. To zdecydowanie nie tylko wyjątkowe miejsce do mieszkania, ale także świetna lokata kapitału. Takie inwestycje nigdy nie tracą na wartości, a jedynie zyskują. Czy wszystkie apartamenty w przeszklonym narożniku już się sprzedały? Zostały nam jeszcze dwa, w tym jeden na pierwszym piętrze, który równie dobrze co funkcję mieszkalną pełnić może także rolę ekskluzywnego biura. Budynek posadowiony jest na niedużej działce, więc nie ma miejsca na parking zewnętrzny, z miejscami do parkowania w centrum miasta też raczej są problemy. Czy to oznacza, że pod budynkiem znajduje się garaż podziemny na samochody dla wszystkich mieszkańców? Wyobraża sobie pani taką ekskluzywną inwestycję bez garażu. Oczywiście jest garaż podziemny i to dwukondygnacyjny. Mamy w nim więcej miejsc niż apartamentów w sprzedaży. Także kłopotów z parkowaniem nie przewidujemy żadnych. Za to przyszli lokatorzy mieszkając w centrum spokojnie zaspokoją wiele ze swoich potrzeb czy to rozrywkowych, czy kulturalnych nie wykorzystując do tego celu w ogóle samochodów. Skoro wspomnieliśmy o mieszkańcach, to jakby Pan ich scharakteryzował? Dla kogo przeznaczone są te apartamenty? Jak wynika z różnych badań w nieruchomości premium inwestuje bardzo wielu Polaków. W naszym kraju mamy sporą grupę ludzi, która osiągnęła sukces w biznesie międzynarodowym, IT, medycynie i nauce, co przekłada się też na znacznie wyższe przychody. Oni dużo podróżują po świecie, przyglądają się różnym rozwiązaniom, interesują się ekologią, chcą zadbać o przyszłość swoich dzieci, więc szukają nieruchomości spełniających wymagania nowoczesnego świata i będących równolegle wizytówką krajową ich sukcesu. Taka nieruchomość jak NEW IRON jest też świetną lokatą 15


SPOTKANIA / PIOTR LEŚNIAK

w segmencie premium. To jedyna inwestycja w swoim rodzaju i pewnie drugiej takiej nie będzie przez najbliższych kilkanaście lat, a może i w ogóle. Czy apartamenty nabywane są w stanie deweloperskim, czy od razu można się do nich wprowadzić? Przyszli lokatorzy mają wybór, mogą zakupić apartament w stanie deweloperskim, jak i za dodatkową opłatą wykonane pod klucz. Współpracujemy z pracownią architektoniczną WE’RE architects, która przygotuje zgodnie z osobistymi upodobaniami dedykowany projekt wnętrza, a ekipy specjalistów zadbają o to, aby to, co na papierze doskonale odzwierciedlić w rzeczywistości. Jak kształtuje się cena? NEW IRON to zdecydowanie inwestycja ekskluzywna zaprojektowana z myślą o tych, którzy szukają wyjątkowego miejsca na mapie Łodzi. Jedynego w swoim rodzaju. Myślę, że jest mało prawdopodobne, żeby powstał w mieście kolejny budynek w tym samym stylu. Ceny metra kwadratowego zaczynają się od piętnastu tysięcy. Kiedy do NEW IRON wprowadzą się pierwsi lokatorzy? Na pewno w przyszłym roku.

kapitału. Mieszkania premium, w przeciwieństwie do lokali z segmentu popularnego, są odporne zarówno na rynkowy kryzys, jak i na upływ czasu. Zyskują na wartości co najmniej dziesięć procent rocznie. To na jakie udogodnienia mogą liczyć mieszkańcy? Jak przystało na budynek klasy premium na parterze znajduje się duże lobby z przestronnym, niezwykle eleganckim miejscem dla osoby pełniącej funkcję concierge, która służyć będzie mieszkańcom wsparciem w różnych sprawach. Na dachu budynku wydzielono część tarasu do spędzania wspólnie czasu. O tym, w jaki sposób zostanie ona zagospodarowana zdecydują przyszli mieszkańcy. Dolny poziom, w którym znajduje się lobby wyłożyliśmy kamieniem i eleganckim drewnem, zresztą te elementy pojawiają się na każdej kondygnacji klatki schodowej. W podziemnym parkingu zainstalowana zostanie ładowarka do aut elektrycznych, znajdzie się też funkcjonalna rowerownia. Obiekt jest oczywiście monitorowany, a w każdym z apartamentów zainstalowane zostaną systemy inteligentnego domu, klimatyzacja i systemy do ogrzewania podłogowego w łazienkach. Warto przy okazji dodać, że apartamenty mają wysokość trzech metrów. Możemy w ogóle porównać NEW IRON do innych inwestycji powstających w Łodzi? Czy nie mamy do czego się odnieść? NEW IRON wyznacza nowe standardy wśród łódzkich inwestycji, jego unikatowość sprawia, że trudno jest znaleźć bezpośrednie porównanie, co czyni go pionierem 16

Czy Pana zdaniem Łódź jest gotowa na inwestycje mieszkaniowe klasy premium? Mieszkań luksusowych w Łodzi przybywa, ale pamiętajmy o tym, że zawsze będą tylko niewielką częścią rynku nieruchomości. Tak jak wspominałem jest duża grupa ludzi, którzy mają świadomość i potrzebę posiadania produktu premium w znaczeniu: więcej niż bardzo dobra jakość. A Łódź staje się naprawdę świetnym miejscem do inwestowania w nieruchomości tego typu. Po pierwsze ze względu na dogodną lokalizację w sercu Polski, z ringiem autostrad w każdym kierunku. Po drugie jest jednym z najszybciej rozwijających się miast w Polsce, z niezwykle bogatą historią miasta czterech kultur. Po trzecie władze miasta dbają o to, aby nie brakowało tu wielu atrakcyjnych wydarzeń kulturalnych i sportowych. Po czwarte w Łodzi działa wiele międzynarodowych korporacji z doskonałą kadrą menedżerką, która nawet jak przyjeżdża do miasta na kilka miesięcy, to przecież musi gdzieś mieszkać. Dlaczego nie w NEW IRON, najbardziej charakterystycznym budynku w sercu miasta. Taki służbowy apartament można wykorzystać na wiele sposób, nie tylko mieszkaniowych, mogą się w nim także odbywać kameralne spotkania biznesowe. Czego Panu życzyć na ten nadchodzący nowy rok? Chyba tylko samych zadowolonych mieszkańców inwestycji NEW IRON.

Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Justyna Tomczak


NEW IRON w liczbach 22

Struga 22 to teraz jeden z najsłynniejszych adresów w mieście, powstaje tu nowy symbol Łodzi – NEW IRON.

37

tyle dokładnie apartamentów znajduje się w najnowszym ekskluzywnym apartamentowcu klasy premium.

6

kondygnacji mieszkalnych liczy budynek o charakterystycznym kształcie przypominającym żelazko.

220 mkw.

tyle zajmuje największy apartament znajdujący się aż na trzech najwyższych kondygnacjach przeszklonej wieży i został już sprzedany.

142 mkw.

ma dostępny jeszcze w przeszkolonej wieży apartament z piękną przestrzenią dzienną, trzema sypialniami, olbrzymią garderobą i dwiema łazienkami.

43 mkw.

powierzchni mają najmniejsze z dostępnych w NEW IRON apartamentów. I wszystkie znalazły już nabywców. Dostępny jest jeden nieco większy o powierzchni 48 mkw.

2

tylko tyle lokali użytkowych znajduje się w tym ekskluzywnym budynku. Warto mieć jeden z nich.

175 mkw.

ma dostępny apartament znajdujący się na pierwszym piętrze z całkowicie otwartą przestrzenią, idealnie nadający się na prestiżowe biuro.

2 kondygnacje

zajmuje podziemny garaż zlokalizowany pod budynkiem, w którym zaprojektowano więcej miejsc niż apartamentów. Goście nie będą więc mieli problemów z parkowaniem.

100

metrów, tyle dzieli NEW IRON od ulicy Piotrkowskiej, miejsca idealnego na spędzenie czasu z przyjaciółmi w jednej z tutejszych restauracji.

1000

metrów, w takiej odległości znajduje się Manufaktura, raj dla smakoszy i wielbicieli znanych marek, miejsce spotkań i jedna z atrakcji turystycznych Łodzi.

2963 mkw.

to łączna powierzchnia wszystkich apartamentów znajdujących się w NEW IRON.

1105 mkw.

zajmuje działka, na której powstaje niekonwencjonalna bryła porównywana kształtem do tej, która w 1902 roku powstała w New Yorku i nazwana została Flatiron.

664 144 146 telefon, pod który trzeba zadzwonić i zarezerwować jeden z najlepszych apartamentów klasy premium w Łodzi. Nie warto się długo zastanawiać. Podobnej oferty nie ma i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie.

17


18


NEW IRON zaprojektował Marcin Tomaszewski Za nietuzinkowy projekt NEW IRON opowiada architekt MARCIN TOMASZEWSKI, który znany jest ze swojego niesztampowego podejścia do projektowania, a jego pracownia REFORM ARCHITEKT ma na koncie setki projektów domów i budynków usługowych, które zdobywają liczne nagrody. Marcin Tomaszewski o NEW IRON Chciałem stworzyć bryłę, która będzie ważnym punktem na mapie miasta, nawiązującą do wielkomiejskiego stylu, tworzącą formę nieoczywistą przez swój kształt. Formę zwracającą uwagę, która już staje się nowym symbolem miasta. Budynek powstaje na jednej z najbardziej wymagających działek w Łodzi, oryginalnej, wąskiej i w kształcie trójkąta. Dlatego projekt, który na niej powstaje, nie mógł być dziełem przypadku. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż budynek tworzą tylko dwie elewacje połączone zaobleniem, co wśród projektów architektonicznych nie jest częstym rozwiązaniem. Marcin Tomaszewski o projektowaniu Nie wyobrażam sobie zacząć projektu bez wcześniejszego zobaczenia miejsca, w którym dany budynek ma powstać. To wtedy inspiruje się tym, co jest wokół i dzięki temu bardzo często mam już pierwszy zarys koncepcji bryły. Inspirację czerpię z otoczenia. Obserwuję, słucham, czuję i wtedy tworzę. Dzięki temu zawsze trafiam w oczekiwania klienta. Jestem człowiekiem dla którego architektura to pasja a jednocześnie sposób na życie. Tworzę bryły, które pojawiają się w mojej głowie niczym obrazy. Są nieprzewidywalne i nieoczywiste. A najważniejsze – ponadczasowe. Ograniczenia sprawiają, że jesteśmy kreatywni – więc nie traktuję ograniczeń jako czegoś, co mnie hamuje… wręcz przeciwnie.

Biuro: Łódź, ul. Tymienieckiego 30a sprzedaz@newiron.pl

Marcin Tomaszewski o Łodzi Łódź wywołuje skrajne emocje. Mnie inspiruje. W każdej odsłonie – tej nowoczesnej, jak i tej, gdzie mury kamienic pamiętają jeszcze złotą erę miasta włókniarek. To tu można znaleźć najlepsze przykłady industrializmu w architekturze.

664 144 146

Adres inwestycji: Łódź, ul. Struga 22

Marcin Tomaszewski

19


SPOTKANIA / FLORA ŚRÓDMIEŚCIE

Flora Śródmieście!

Nowoczesna kamienica w centrum Łodzi O nowej inwestycji mieszkaniowej realizowanej przy zbiegu ulic Kilińskiego i Nawrot rozmawiamy z MARCINEM TRYBUSEM, prezesem King Cross, Inwestorem Flora Śródmieście w Łodzi. King Cross do tej pory raczej znany jest z inwestycji w duże centra handlowe i hotele. Teraz postanowiliście także zainwestować w segment mieszkaniowy. Dlaczego? Model centrów handlowych, którymi zarządzaliśmy, z biegiem lat się zmieniał, tak jak zmieniało się oczywiście otoczenie gospodarcze, w którym funkcjonowaliśmy i funkcjonujemy. Zmieniły się także upodobania kupujących i odwiedzających, po pandemii zdecydowanie wzrosło zainteresowanie zakupami online. Projekty stawały się coraz mniej opłacalne, a przyszłością w tej branży są centra takiego typu jak łódzka Manufaktura, serwująca miks różnych usług, jak i nieco mniejsze obiekty, składające się z kilku sklepów, których wiele pojawia się w mniejszych miejscowościach. Wybraliśmy więc nieco inną ścieżkę rozwoju, zaczęliśmy inwestować w hotelarstwo i związaną z nim turystykę oraz w budownictwo mieszkaniowe. To dwie branże, które rozwijają się w naszym kraju niezwykle dynamicznie. 20

Skąd pomysł na inwestowanie w ten segment właśnie w regionie łódzkim? Z tego, co wiem pierwszy był Uniejów, teraz nadeszła pora na Łódź. Tak, zaczęliśmy od inwestycji w Uniejowie i absolutnie tego nie żałujemy. Proszę spojrzeć na to, jak ogromne zmiany zaszły w tym niewielkim mieście, które wyrosło na turystyczną potęgę Łódzkiego. To najbardziej rozpoznawalne miejsce na turystycznej mapie tego regionu. Jak podają różne statystyki, rocznie przyjeżdża tu ponad pół miliona gości. Najpierw zdecydowaliśmy, że zainwestujemy w Aparthotel Termy Uniejów i to była słuszna decyzja. Aparthotel cieszy się obecnie naprawdę dużym zainteresowaniem, organizujemy wiele różnych imprez firmowych, na brak gości indywidualnych też nie narzekamy. Zachęceni tym sukcesem poszliśmy krok dalej realizując w tym mieście inwestycje deweloperskie, a konkretnie kompleks mieszkaniowy.


SPOTKANIA / FLORA ŚRÓDMIEŚCIE

Czy inwestycja w Uniejowie jest już skończona? Jak dużym zainteresowaniem się cieszyła? Kto nabywał mieszkania, mieszkańcy miasta, czy bardziej osoby zainteresowane posiadaniem apartamentu w miejscowości uzdrowiskowej? W pierwszym etapie wybudowaliśmy pięć bloków, w których powstało sto siedemdziesiąt pięć mieszkań, w drugim powstały trzy bloki w sumie ze stu pięcioma mieszkaniami. Obie inwestycje są już skończone, a wolnych zostało zaledwie pięć mieszkań. Kto je kupił? Zarówno mieszkańcy Uniejowa, jak i osoby mieszkające w całym regionie łódzkim. Jedni po to, aby w nich mieszkać przez cały rok, inny na wynajem krótkoterminowy i długoterminowy. W części z nich mieszka kadra menedżerska zatrudniona w pobliskich zakładach produkcyjnych. To teraz z Uniejowa przenieśmy się do Łodzi i porozmawiajmy o nowej inwestycji – Flora Śródmieście. Czym zaskoczy na tle innych inwestycji mieszkaniowych realizowanych w mieście? Przede wszystkim świetną lokalizacją, moim skromnym zdaniem, najlepszą ze wszystkich realizowanych w centrum miasta inwestycji mieszkaniowych. Jesteśmy w połowie drogi, między dwoma najbardziej charakterystycznymi punktami miasta, czyli centrum biznesowym przy Dworcu Łódź Fabryczna, a najbardziej rozrywkowym miejscem w Łodzi – OFF Piotrkowska. Flora Śródmieście jest także idealnie skomunikowana, blisko są szkoły, przedszkola i markety, restauracje, miejsca kulturalne. Jednym słowem wszystko, czego potrzebujemy w codziennym życiu. I przede wszystkim mamy doskonałego sąsiada, wyjątkowego – zabytkowy park im. Sienkiewicza, który stanowi o idealnym połączeniu harmonii miasta i natury. Apartamentowiec Flora Śródmieście usytuowany przy zbiegu ulic Kilińskiego i Nawrot w nieszablonowy sposób nawiązywać będzie do architektury Łodzi – do jej XIX-wiecznych wielkomiejskich kamienic. Czyli rozumiem, że bryła budynku nawiązywać będzie do otaczającej zabudowy? Centrum Łodzi, to w przeważającej części kamienice. Nie brakuje ich także przy ulicy Nawrot i Kilińskiego i cieszy mnie, że odzyskują swój dawny blask. Dlatego architekci pracujący nad projektem starali się, aby bryła nowego budynku korespondowała z sąsiadującym otoczeniem. Flora Śródmieście to taka współczesna, nowoczesna wielkomiejska kamienica z nieco wyższym, bardzo charakterystycznym szczytem (proszę zerknąć na wizualizację) tuż przy zbiegu Nawrot i Kilińskiego. Wykonana w bardzo wysokim standardzie. Ta jakość wykonania całej inwestycji jest dla nas naprawdę ważna. Przyznam szczerze, że jeśli będzie wyglądać tak, jak na wizualizacji, to prezentować będzie się wyjątkowo dobrze. A jakie udogodnienia zaoferujecie przyszłym mieszkańcom? Ponieważ kształt działki jest dla nas niezwykle łaskawy, bo regularny, mogliśmy wkomponować przepiękne wewnętrzne atrium wypełnione zielenią z wertykalnym ogrodem. Na tę część wychodzą duże tarasy mieszkań. Jak więc widać nawet w centrum miasta można stworzyć prawdziwą oazę do życia dla przyszłych mieszkańców. Od strony ulic Kilińskiego i Nawrot zaprojektowaliśmy duże loggie. Będą

też tarasy na dachu, będzie siłownia i bawialnia dla dzieci. To projekt dopieszczony w każdym detalu. A skoro o nich mowa, to na elewacji pojawić mają się cytaty z „Ziemi obiecanej”. Skąd taki wybór? Z oczywistych względów. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników historii Łodzi, najlepsza i najbardziej znana powieść o XIX-wiecznym życiu w tym mieście. I bardzo byłem zdziwiony, kiedy architekci projektujący Florę dowiedli mi, że nikt do tej pory nie ozdobił żadnego budynku cytatami z „Ziemi obiecanej”. Dlatego dziś mówię o tym głośno, żeby nikt nie skopiował tego pomysłu. Jakie cytaty się pojawią? Ten najsłynniejszy: „Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę. Cóż stracimy? Zarobić zawsze można”. Pozostałych nie zdradzę, niech pozostaną niespodzianką i zachęcą do zobaczenia naszej inwestycji. Z myślą o jakim konkretnym kliencie powstaje ta inwestycja? To jest zbyt ładne miejsce, zbyt cenne, aby projektować tylko pod jedną kategorię klientów. Flora Śródmieście to budynek o nieregularnej bryle, w której zmieściliśmy mieszkania o bardzo zróżnicowanym metrażu, jak i wysokościach, to sto sześćdziesiąt dwa apartamenty o powierzchni od 25 do 163 mkw. Widzę mieszkających w nim różnych ciekawych ludzi, taki miks osobowościowy, od studentów po kadrę menedżerską wysokiego stopnia. Miejsce dla wszystkich, którzy doceniają życie w komfortowych warunkach w centrum miasta. (uśmiech) 21


SPOTKANIA / FLORA ŚRÓDMIEŚCIE

22


SPOTKANIA / FLORA ŚRÓDMIEŚCIE

Jak ocenia Pan obecną sytuację na rynku mieszkaniowym? Które z metraży cieszą się największym zainteresowaniem? A kwestia cen nieruchomości, czy one się ustabilizują, czy jednak należy spodziewać się stałych wzrostów cen? Nie uważam się za eksperta do rynku nieruchomości mieszkaniowych, aby oceniać panującą na nim sytuację. Bardziej przyglądam się mu z punktu korzyści, jakie może odnieść nasza firma. W branży deweloperskiej, jak w całej gospodarce mamy do czynienia z cyklami, częściowo naturalnymi, a częściowo zaburzonymi przez różne czynniki, jak inflacja, wojna, sytuacja na rynku najmu, polityka. Raz jest gorzej, innym razem wszystko szybuje wysoko do góry. Ani doły nie są dobre, ani górki. Jeśli chodzi o ceny mieszkań, to tu nie spodziewałbym się raczej obniżek, cały czas rosną przecież koszty robocizny, materiały też drożeją, już nie w takim tempie jak po wybuchu wojny na Ukrainie, ale drożeją. Jednak wbrew pozorom nie kwestią rynku się martwię, ale jasnością przepisów prawa i przejrzystością procedur. To, że otoczenie gospodarcze się zmienia, to jest naturalne, ale przepisy prawa powinny gwarantować przedsiębiorcom pewną stabilność. Wróćmy do inwestycji Flora Śródmieście, kiedy rusza budowa, kiedy wprowadzą się pierwsi mieszkańcy? Mam wielką nadzieję, że w grudniu tego roku ruszymy, najpóźniej w lutym 2024 roku, a skończymy w czwartym kwartale 2025 roku. Będzie można nabyć mieszkania wykończone pod klucz? Mieszkania będą sprzedawane w stanie deweloperskim, natomiast jeśli będzie minimalna pula osób zainteresowanych wykończeniem, wtedy to rozważymy. Czy to będzie jedyna tego typu inwestycja King Cross w Łodzi? Planujemy co najmniej tyle, ile centrów handlowych kiedyś tu mieliśmy, czyli minimum dwie. Plan na ten rok to zacząć inwestycję Flora Śródmieście. W przyszłym roku zacznę myśleć nad kolejnymi projektami. Mam kilka atrakcyjnych działek na oku zlokalizowanych w centrum miasta. Jak postrzega Pan Łódź okiem przedsiębiorcy i inwestora? Dużo zmienia się na lepsze, jest mnóstwo dobrej energii, a władze miasta rozumieją potrzeby inwestorów i są otwarte na nowe projekty. Doskonale współpracują ze sobą także przedsiębiorcy i środowiska biznesowe. Tak dobrej kooperacji nie widziałem nigdzie w Polsce. Łódź zdecydowanie jest miastem o wielkim potencjale i możliwościach. Dlatego tu inwestujemy.

Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Paweł Keler i wizualizacje inwestora

Biuro sprzedaży ul. Kilińskiego 111 +48 695 771 881 flora@floralodz.pl floralodz.pl

23


SPOTKANIA / FLORA ŚRÓDMIEŚCIE

Oranżeria

miejskich wrażeń FLORA tu miasto harmonijnie łączy się z naturą Flora Śródmieście to idealne miejsce dla każdego, kto lubi korzystać z uroków tętniącego życiem centrum miasta, a jednocześnie pragnie na co dzień doświadczać kontaktu z naturą. Apartamentowiec powstający u zbiegu ulic Kilińskiego 109/111 i Nawrot 38B w sąsiedztwie zielonej oazy zabytkowego parku im. Henryka Sienkiewicza z porośniętym gąszczem roślin dziedzińcem jest na pewno wyjątkowo dobrym adresem do zamieszkania. Tu na każdym kroku czerpać można z uroków życia w centrum miasta, jednocześnie racząc się kontaktem z otaczającą przyrodą.

FLORA jak Ziemia obiecana Liczący osiem kondygnacji apartamentowiec w nieszablonowy sposób nawiązuje do architektury Łodzi – do jej XIX-wiecznych wielkomiejskich kamienic. W inwestycji powstają 162 apartamenty o powierzchni od 25 do 163 mkw., a także 116 miejsc parkingowych w garażu podziemnym i naziemnym, do których wjazd będzie usytuowany od strony ulicy Kilińskiego. Zewnętrzna bryła budynku wzbogacona zostanie stylowymi balkonami, tarasami i loggiami. Na fasadzie ujrzymy cytaty z „Ziemi obiecanej”. Na parterze zlokalizowane zostaną lokale usługowe.

24


SPOTKANIA / FLORA ŚRÓDMIEŚCIE

FLORA to nowoczesność i elegancja Obiekt powstaje w miejscu zlikwidowanego parkingu oraz budynku dawnej szkoły. Dokumentację przedsięwzięcia przygotowała nagradzana poznańska pracownia Demiurg Project, znana m.in. z projektów Polskiej Stacji Antarktycznej PAN czy Galerii Arsenał w Poznaniu. Ten unikatowy projekt otwartego na mieszkańców apartamentowca łączy w sobie nowoczesność i elegancję zabytkowej tkanki. Powstał w ścisłej współpracy z miejskim konserwatorem zabytków.

FLORA dla ceniących sobie wysoki standard życia Projekt został stworzony z myślą o osobach ceniących wysoki standard życia oraz komfort, jaki daje mieszkanie w ścisłym centrum miasta. Niewątpliwym atutem tej inwestycji jest zielone atrium z wertykalnym ogrodem, ogrody na dachu, duże tarasy, podziemny parking, miejsca na rowery, własna siłownia i bawialnia dla dzieci, a także znajdujące się na parterze lokale usługowe. Inwestycja ma być gotowa w 2025 roku.

25


SPOTKANIA / ALEKSANDER KAWALEC, JAKUB ZIĘTEK, BARTOSZ ZIĘTEK

Na obrzeżach Łodzi, w otoczeniu zieleni, powstaje jedno z najnowocześniejszych osiedli domów premium. Wzorowane na szwajcarskiej jakości i ekologicznych rozwiązaniach domy zapewniają swoim przyszłym mieszkańcom nie tylko wygodne, przestronne i funkcjonalne wnętrza, ale także odpoczynek wśród zieleni oraz sąsiedzką integrację. O tym, dlaczego osiedle Aleja Drzew powstaje właśnie w Łodzi i do kogo skierowana jest ta oferta, rozmawiamy z ALEKSANDREM KAWALCEM, JAKUBEM ZIĘTKIEM i BARTOSZEM ZIĘTKIEM, właścicielami spółki Swiss Tree, realizującej inwestycję.

Złapać oddech w Alei Drzew Do tej pory działaliście Panowie w różnych branżach, a teraz połączyliście siły powołując do życia spółkę Swiss Tree, która ruszyła z nową inwestycją budowlaną w Łodzi. Dlaczego zdecydowaliście się wkroczyć na tak wymagający i pełen wyzwań obszar, jakim jest w obecnych czasach branża deweloperska? Jakub Ziętek: Oczywiście branża jest wymagająca, o czym mieliśmy okazję się już przekonać, ponieważ związani jesteśmy z rynkiem nieruchomości od kilku lat. Jednak jest również bardzo dynamiczna i daje duże możliwości kreacji projektów niezwykle atrakcyjnych dla przyszłych użytkowników. Nie sztuką Jakub Ziętek jest wybudować dom dla siebie, sztuką jest stworzyć przyjazne mieszkańcom osiedle domów, w którym każdy będzie czuł się jak u siebie. Pomysł na Aleję Drzew w Łodzi zrodził się, ponieważ lubimy wyzwania. A szczególnie takie, w których możemy zaoferować szwajcarską jakość i najwyższy poziom obsługi. Budowane osiedle jest niebywale estetyczne, schludne, otoczone zielenią, z wykorzystaniem nowoczesnych rozwiązań ekologicznych, wykonane z najlepszej jakości materiałów – każdy z wyborów był analizowany pod kątem zarówno użyteczności jak i trwałości. W tym projekcie czuć rzetelność wykonania i wysoką jakość życia, jaką zapewnimy przyszłym mieszkańcom. Aleksander Kawalec: Tworząc ten projekt patrzyliśmy także nieco przez pryzmat własnych potrzeb, osób pracujących dość intensywnie, które nie mają wystarczająco dużo czasu na to, aby podjąć się samodzielnej budowy domu. Zdecydowanie prościej jest kupić już gotowy, wymarzony dom z ogródkiem, a w dodatku w dogodnej lokalizacji. Dodam, że pięknego widoku za oknem nie zakłóci już żadna budowa, gdyż miejscowy plan zagospodarowania przestrzeni gwarantuje zakaz 26

zabudowy na okolicznych działkach. Bartosz Ziętek: Połączyliśmy więc siły i nasze biznesowe doświadczenie tworząc unikatowy na łódzkim rynku projekt Aleja Drzew. Jestem pewien, że przyszłym mieszkańcom spodoba się to, co mamy im do zaoferowania – nie tylko oryginalną architekturę z szeregiem ekologicznych rozwiązań, ale także społeczność, która będzie chciała spędzać ze sobą czas. Za dużo w naszym życiu świata online i źle rozumianej anonimowości. Czas można doskonale spędzać w tzw. realu, wśród sympatycznych sąsiadów, a przy okazji wraz z nimi kreować przyszłe doświadczenia biznesowe. Zanim przejdziemy do niewątpliwych atutów tej inwestycji, chciałabym się dowiedzieć dlaczego właśnie nasze miasto wybraliście Panowie na inwestycję. Wszak do tej pory działaliście na zupełnie innych rynkach? Dostrzegliście tu wielki potencjał? Aleksander Kawalec: Jakbyśmy nie dostrzegli tego potencjału, który niewątpliwie Łódź posiada, nie zdecydowalibyśmy się na tę inwestycję. Obserwujemy to miasto od lat i widzimy, jak niezwykłą metamorfozę przeszło i nadal przechodzi. Przestrzenie zaniedbane stają się architektonicznymi perełkami, powstają nowe kompleksy mieszkaniowe i biurowe. Firmy lokują tu swoje centrale, poszerzając ofertę rynku pracy. Miasto nie jest już postrzegane jako tania siła robocza. Prężnie rozwijają się także firmy lokalne. Jakub Ziętek: Wraz z rozwojem miasta, rozwijać chcą się także jego mieszkańcy. Młodzi, którzy kilka lat temu kupili swoje pierwsze mieszkanie, myśląc o powiększeniu rodziny dostrzegają, że jest ono dla nich za ciasne. Zaczynają więc marzyć o własnym domu. Jedni decydują się na samodzielną budowę, drudzy szukają gotowych rozwiązań. I tu my przychodzimy z pomocą oferując inwestycję, która zaspokaja praktycznie wszystkie potrzeby. Jest w mieście,


SPOTKANIA / ALEKSANDER KAWALEC, JAKUB ZIĘTEK, BARTOSZ ZIĘTEK

ale nieco na uboczu. W otoczeniu zieleni z dużymi działkami przy domach, z częścią wspólną na sąsiedzkie spotkania i placem zabaw dla dzieci. W bliskiej odległości – dobre przedszkole i szkoła, wszelkiego rodzaju sklepy i usługi, ośrodki zdrowia.

cza znacznie niższe koszty utrzymania – nasza inwestycja korzystając z rozwiązań ekologicznych takich, jak pompy ciepła, rekuperacja i własne oczyszczalnie ścieków, pozwala ograniczyć koszty utrzymania domu do 200-300 złotych miesięcznie, co przy tym metrażu jest kosztem kilkukrotnie niższym niż w przypadku mieszkania o podobnej powierzchni.

Czego chcieć więcej? Bartosz Ziętek: To może dodam kilka słów o dogodnym położeniu w samym sercu Polski. Łódź jest obecnie Czym więc będą się wyróżniały ofedrogowo najlepiej skomunikowanym rowane przez Swiss Tree domy? Bartosz Ziętek: Oferujemy przemiastem. Nad morze i w góry szybko stronne domy w zabudowie bliźniadojedziemy autostradami i drogami szybkiego ruchu, na zachód i wschód czej o powierzchni od 139 mkw. do tak samo. Podróż do Warszawy zajmuje 163 mkw. Jak ktoś będzie miał ochoniewiele ponad godzinę. Przy obecnym tę, może kupić dom składający się – rozwiniętym systemie pracy zdalnej, z dwóch bliźniaków i je połączyć Alaksander Kawalec to rozwiązanie wręcz idealne. Nasza low jedną dużą rezydencję. Obiekty kalizacja zapewnia błyskawiczną komuzbudowane będą na wzór współczenikację z Warszawą, co również stanowi snych stodół, których wygląd oddaje atut, szczególnie dla przedsiębiorców z okolic Łodzi. połączenie dobrze znanej klasyki i niepokornej fantazji. Niebanalna bryła i designerski wygląd ozdobi elewacja z Zgadzam się, położenie miasta jest rewelacyjne i zapewne było drewna i wysokiej jakości materiałów wykończeniowych. jednym z atutów przemawiających za lokalizacją inwestycji Dbając o spokój i komfort mieszkańców ściany budynków spółki właśnie w Łodzi. Zapewne robiliście też szczegółowe między sąsiadami będą podwójne, aby wygłuszyć dźwięki analizy rynku, który wykazały jak duży jest potencjał nabywczy i zapewnić pełną intymność. tego typu inwestycji w mieście? Aleksander Kawalec: Gwarantujemy też stały i niezmienny w przyszłości widok z okien na przydomowy ogródek Aleksander Kawalec: Realizacja tak dużej inwestycji wyo wielkości 600 mkw. i otaczającą osiedle zieleń. Nic nie zamaga sporego kapitału. Ponosi się więc zbyt duże ryzyko bez przeprowadzenia konkretnych analiz. Jesteśmy odburzy tego widoku, naprzeciwko nie powstanie żaden nowy ważni, ale też rozważni. Analizy wykazały duży potencjał dom, co często zdarza się przy tego typu inwestycjach, poAlei Drzew, ponieważ na rynku nie ma podobnych do naszej nieważ kupując działkę pod inwestycję nikt nie zważa na inwestycji – nie tylko pod względem lokalizacyjnym, jakości to, co może powstać za płotem. My braliśmy to zdecydowykonania, wykorzystanych materiałów, ale też idei budowanie pod uwagę, bo sami nie chcielibyśmy, aby nasz azyl wania sąsiedzkiej społeczności, wzajemnie się wspierającej. przemienił się w blokowisko. Osiedle będzie ogrodzone i monitorowane, co zapewni komfort i bezpieczeństwo jego Dlaczego domy, a nie mieszkania? przyszłym mieszkańcom. Jest ono oddalone nieco od głównej drogi, a to zwiększa jego kameralność i ogranicza hałas. Jakub Ziętek: Firm budujących mieszkania jest w Łodzi naprawdę wiele, zarówno tych lokalnych, jak i o zasięgu Jakub Ziętek: I choć osiedle jest nieco oddalone od cenkrajowym, czy międzynarodowym. Oferują one bardzo trum miasta, za to jest doskonale skomunikowane i z barduży przekrój różnorodnych możliwości, może nie tyle pod dzo dobrą infrastrukturą do życia. Nie każdy kocha przewzględem metrażu, bo one są praktycznie jednakowe, ile cież zgiełk miasta. A wracając jeszcze na chwilę do samej o różnej estetyce bryły zewnętrznej i w różnych lokalizapowierzchni, to mamy sporą niespodziankę dla wszystkich cjach. Jednym słowem jest w czym wybierać. Jeśli zaś choprzyszłych użytkowników – istnieje możliwość zagospodarowania poddasza w pełni doświetlonego naturalnym dzi o ofertę w zakresie budownictwa jednorodzinnego, to światłem, które doskonale odpowiada na zapotrzebowania ta naprawdę jest ograniczona. Aleksander Kawalec: Osoby o rosnących potrzebach, współczesnego świata. Może pełnić różne funkcje – biura, mające dość małych i ciasnych mieszkań, do tego posiacoraz więcej z nas kilka dni w tygodniu pracuje zdalnie; badające niezbędne środki lub możliwości kredytowe, pragną wialni dla dzieci - które dziecko nie marzy o własnym placu czegoś więcej. Własnego domu z ogrodem, w którym będą zabaw w domu; czy też siłowni – panowie ostatnimi czasy mogły spędzać czas z rodziną. Ten zapach porannej kawy chętnie dbają o formę, a pewnie paniom też udostępnią od w letni dzień na tarasie przed domem w iluż wyobrażeniach czasu do czasu swój azyl. się tli. Chcą też zdecydowanie większej przestrzeni niż te czterdzieści metrów kwadratowych, na których trzeba Aleja Drzew to raczej nietuzinkowa inwestycja. Z myślą, o jakim pomieścić wszystkie funkcje – wypoczynkowe, do spania, odbiorcy powstaje? rekreacji i do pracy. Dom wśród zieleni – to coś, czego dzisiaj Aleksander Kawalec: Zakładamy, że nie będą to przychcą wymagający klienci i my jesteśmy w stanie im to zapadkowi ludzie, tylko o bardzo podobnym statusie pewnić. Poza tym dom, w odróżnieniu do mieszkania oznai w podobnym wieku, ustabilizowani biznesowo lub zawo27


SPOTKANIA / ALEKSANDER KAWALEC, JAKUB ZIĘTEK, BARTOSZ ZIĘTEK

dowo. Zapewnimy im wszystko, aby mogli stworzyć lokalną społeczność, chętną do sąsiedzkiej pomocy i wspólnego spędzania czasu. Dlatego zadbaliśmy o miejsce do wspólnej integracji, gdzie będą razem mogły bawić się dzieci, a dorośli wspólnie spędzić czas na sąsiedzkiej imprezie. Może brzmi nieco jak utopia, patrząc na to, że ostatnimi czasy bardziej żyjemy online niż w realu. Ale cały czas jesteśmy przekonani o tym, że budowanie więzi międzyludzkich jest bardzo ważne, a to umożliwiają tylko spotkania face to face. Faktycznie brzmi to trochę życzeniowo, ale są jeszcze takie osiedla, w których naprawdę zależało inwestorowi na stworzeniu małych lokalnych społeczności, więc wierzę, że to się uda. Ale chciałam jeszcze zapytać o precertyfikat ekologiczny, którzy już uzyskaliście. Co on oznacza dla jego przyszłych mieszkańców? Jakub Ziętek: To jeden z naszych głównych wyróżników. Na etapie projektu uzyskaliśmy precertyfikat Zielonego Domu. Jesteśmy pierwszym projektem w Polsce, który go otrzymał. Oznacza to, że nasze domy zapewniają nie tylko wysoką efektywność energetyczną i odpowiednie gospodarowanie wodą, ale także przyjazne środowisku zagospodarowanie otaczającego terenu oraz wysoką jakość powietrza wpływającego na nasze zdrowie. Poprzez zastosowanie wysokiej jakości materiałów do budowy jak i wykończenia domów są one o około siedemdziesiąt procent tańsze w utrzymaniu. W każdym pomieszczeniu, łącznie z garażem, rozprowadzone jest ogrzewanie podłogowe, w przydomowym ogródku znajduje się ekologiczna oczyszczalnia ścieków. Jest system mechanicznej rekuperacji uniemożliwiający rozwój grzybów i pleśni, są pompy ciepła, a dachy idealnie przygotowane pod systemy fotowoltaiczne. Minimalizujemy wszelkie marnotrawstwo, nie obciążamy środowiska, idziemy z duchem czasu. Z jakich jeszcze udogodnień skorzystają osoby, które zdecydują się na zakup domu w inwestycji Aleja Drzew? Aleksander Kawalec: Z wielu, mamy sporo do zaoferowania. Chcemy przyszłym mieszkańcom Alei Drzew towarzyszyć na każdym etapie. Dlatego umożliwiamy im wybór naszych partnerów w zakresie finansowania, architektury wnętrz, ogrodów, wykończenia. Współpracujemy ze sprawdzonym doradcą kredytowym, który dysponuje ofertą wielu banków i jest w stanie dostarczyć najkorzystniejszą z nich. Panie architekt zadbają o wymarzone wnętrze, którego nigdy nie będzie się chciało opuszczać. Podobnie z przestrzenią w ogrodzie. Współdziałające z nami ekipy wykończeniowe zadbają o najmniejszy detal we wnętrzu. 28

Przyszli właściciele będą mogli wprowadzić się więc do całkowicie wykończonych domów. To zdecydowanie najlepsza z możliwych opcji. Wnętrze domu można także przeprojektować na etapie inwestycji, tak aby jak najbardziej odpowiadało potrzebom przyszłych użytkowników. Jesteśmy naprawdę elastyczni. Ponadto po zakupie domu, nabywca będzie mógł skorzystać z dotacji ze względu na niską energochłonność i uzyskać aż do 58 000 złotych zwrotu, które będzie mógł przeznaczyć na przykład na wykończenie domu. Jakub Ziętek: Chcemy być z mieszkańcami osiedla Aleja Drzew również po zakończeniu inwestycji. Mamy dla nich przygotowaną prestiżową złotą kartę Swiss Tree Club, zapewniającą udział w różnych wydarzeniach odbywających się w Łodzi, i na terenie całej Polski. Bartosz Ziętek: Zdecydowanie warto zamieszkać w Alei Drzew. Pakiet korzyści jest naprawdę spory, a domów jedynie czterdzieści cztery.


SPOTKANIA / ALEKSANDER KAWALEC, JAKUB ZIĘTEK, BARTOSZ ZIĘTEK

Promocja do końca 2023 roku na wszystkie domy z 1 etapu – rabat 50.000 zł Aleja Drzew Inwestycja Premium:

f f f f

5-pokojowe domy od 139 mkw. do 163 mkw. od Dewelopera Swiss Tree sp. z o.o. Prawie 600m2 ogrodu Poddasze użytkowe z oknami Jakość potwierdzona pierwszym w Polsce precertyfikatem „ZIELONY DOM” wydanym przez POLSKIE STOWARZYSZENIE BUDOWNICTWA EKOLOGICZNEGO Garaż i miejsce postojowe w cenie Ogrzewanie podłogowe w całym domu i garażu Zamknięte i ogrodzone osiedle z rozszerzonym monitoringiem Zastosowanie ekologicznych i przyjaznych zdrowiu materiałów Okna w systemie HST Mechaniczna rekuperacja uniemożliwiająca rozwój grzybów i pleśni Najwyższej klasy pompa ciepła, dzięki której po zakupie klient otrzymuje dofinansowanie Plac zabaw, siłownia i miejsce na ognisko Miejsca postojowe dla gości przed osiedlem Ekologiczne oczyszczalnie ścieków, ograniczające wydatki na kanalizację Tarasy z deski kompozytowej Możliwość wprowadzania zmian w układzie i wykończeniu. Wysoka izolacja termiczna i akustyczna. Lokalizacja Widzew, ul. Pomorska 547 9,4 km do centrum

f

Minutę spacerem do przystanku autobusowego

f

Dojazd do centrum: 21 minut samochodem

f f f f

f f f f f f f f f f f f

Dawid Pawłowicz Concierge Projektu dawid@alejadrzew.pl +48 733 333 366 29


SPOTKANIA / KAMIL MAĆKOWIAK

Diva 2 nie bierze jeńców!

Trochę autobiografia Maćkowiaka, a trochę hołd oddany matkom Diva 2 wodzi publiczność za nos, prowokuje, obśmiewa, kokietuje, wzrusza. Niezmiennie odkrywa to, co w nas wstydliwe, zepchnięte w podświadomość, ale terapeutycznie ważne, by czasem się z tym zmierzyć i przytulić. O swoim najnowszym spektaklu Diva 2. Lament królowej opowiada KAMIL MAĆKOWIAK, który od dziesięciu lat prowadzi w Łodzi własny teatr. Diva 2. Lament królowej już na scenie. Skąd wziął się pomysł na drugą część kultowego monodramu Diva Show? Dojrzewałem do niego kilka lat, czułem, że Diva wymaga pewnego dopowiedzenia. Narosło wokół niej wiele wyobrażeń, że jest osobistą spowiedzią, a ja chciałem to w formie drugiej części zdementować i w pewien sposób domknąć. Poza tym sama postać Divy stała się swoistym medium, ambasadorką naszego Teatru i komentatorką otaczającej rzeczywistości, a tematów do komentowania, przez ostatnią dekadę, niezaprzeczalnie przybyło. Odnosiłam wrażenie, że spektakl bardziej osadzony w konwencji stand-upu, jakim jest Diva Show, stanowi pewną zamkniętą całość. Czy tak jest w rzeczywistości i Diva 2 tylko z nazwy jest jej kontynuacją? Ten spektakl jest podzielony na dwie części. Pierwsza faktycznie jest stand-upowa, należy do Divy, jest dynamiczna, atrakcyjna i bardzo interakcyjna. Diva lubi kontakt z publicznością, więc bez tej wzajemnej zabawy, show byłoby uboższe. Natomiast w drugiej części, po przerwie, proponuję widzom już zupełnie inny klimat, robi się intymnie. Z pewnością jest niezależnym spektaklem, ale więcej aluzji wyłapią ci widzowie, którzy widzieli pierwszą część. Pierwszy spektakl powstał dziesięć lat temu i był pierwszym wstawianym przez Fundację Kamila Maćkowiaka, która dziś nazywa się Teatrem Kamila Maćkowiaka. Pisałeś niedawno w felietonie na naszych łamach, że był to niesamowity moment, czas twórczego uniesienia. Jakie emocje towarzyszyły przy pracy nad Divą 2? Przede wszystkim presja zmierzenia się z legendą pierwszej części. Miałem świadomość, że Diva Show to nasz 30

flagowy spektakl, który jest w repertuarze od samego debiutu Teatru. Nagrodzony na festiwalach i przede wszystkim przez publiczność, bo tych prawie dwieście spektakli zawsze było granych przy nadkompletach. Dlatego ta świadomość i oczekiwania czym będzie druga część, czy nie będzie gorsza, etc., towarzyszyły mi każdego dnia. Ale ja się nie ścigam sam ze sobą, to byłoby bezcelowe, znalazłem pomysł i przede wszystkim powód, żeby do postaci Divy po dekadzie wrócić, nadać jej inną formę zewnętrzną, opowiedzieć o zmianach, które wokół nas zaszły, a których Diva nie rozumie. Dzięki ironii tej postaci mogę punktować otaczającą nas obłudę, fejk, przebodźcowanie związane z coraz szybszym tempem życia i zdiagnozować długotrwałe konsekwencje, które nas wszystkich obciążają. Dla mnie to przedstawienie to również hołd oddany matkom, a przede wszystkim tej najważniejszej dla mnie, czyli mojej. Grasz, napisałeś scenariusz i na dodatek reżyserujesz tę sztukę. Kilka ról miesza się w jednej osobie. Jak udaje Ci się nad tym wszystkim zapanować? Scenariusz napisałem w trzy wieczory, jak zwykle dlatego, że gonił mnie deadline, ale tego redakcji LIFE IN nie muszę opowiadać, bo z moimi felietonami jest tak samo. Pisząc miałem jednak od razu w głowie pomysł, jak chcę to opowiedzieć, jakie emocje publiczności wywołać. Zatem scenarzysta-reżyser-aktor w jednym żyli w harmonijnej współpracy. Jak zwykle problem stanowił we mnie producent, który chciał ciąć koszty, a wiedziałem, że druga część musi być bardziej spektakularna w wizualnej oprawie, Diva zresztą sama mówi „skromnie już było”, a to wymagało, by producent zaakceptował rosnące koszty.


SPOTKANIA / KAMIL MAĆKOWIAK

31


SPOTKANIA / KAMIL MAĆKOWIAK

Czym zaskakuje nas Diva 2? Niektórzy twierdzą, że nie brakuje odniesień do Twojego osobistego życia. Czy tak jest w rzeczywistości? Tak, osobista jest druga część spektaklu, a mówiąc wprost jest autobiograficzna. Natomiast zaskakujący jest też pierwszy akt. Projekcje multimedialne, które są zrealizowane z dużo większym rozmachem niż poprzednio, niesamowite kostiumy projektu Waldemara Zawodzińskiego wykonane przez Konrada Zycha, scenografia, ale przede wszystkim akcja, która serwuje widzom jeszcze większy emocjonalny rollercoaster, niż w pierwszej części. Diva nie bierze jeńców i wodzi publiczność za nos, prowokuje, obśmiewa, kokietuje, wzrusza. Niezmiennie odkrywa to, co w nas wstydliwe, zepchnięte w podświadomość, ale terapeutycznie ważne, by czasem się z tym zmierzyć i przytulić.

Dzięki ironii tej postaci mogę punktować otaczającą nas obłudę, fejk, przebodźcowanie związane z coraz szybszym tempem życia i zdiagnozować długotrwałe konsekwencje, które nas wszystkich obciążają.

W zapowiedzi spektaklu przeczytałam, że opowiadasz w nim o tym, z czym łączy się kryzys dorosłości i radzenia sobie z aktualną rzeczywistością, którą zdominowały lajki, walka o poklask, o blichtr. Jak Ty odnajdujesz się w tej rzeczywistości? To, co napisałem w scenariuszu spektaklu to w dużej mierze moja optyka. Coraz częściej myślę o ucieczce, spokoju, zwolnieniu tempa, ale przede wszystkim o komforcie swojego życia, nawet nie tyle materialnym, co psychicznym. Chcę żyć w swojej bańce, która z blichtrem nie ma nic wspólnego, ale tu mogę tylko zaprosić czytelników do swojego najnowszego felietonu na ostatnich stronach LIFE IN, bo jest właśnie o tym. Wiem, że scenariusz powstawał dość długo. Wynikało to, z obaw, że Diva 2 może już tak nie zaskakiwać, nie wywoływać tak skrajnych emocji? A może przyczyną było zbyt dużo obowiązków i zbyt mało czasu na tworzenie? Moja prokrastynacja w przypadku autorskich, jednoosobowych projektów jest spektakularna, choć muszę jedną rzecz przyznać, że przynajmniej uczciwie robiłem tak zwaną „drabinkę” scenariusza i pozbierałem wątki. Dla mnie największym zaskoczeniem był moment przejścia z mojej sofy, na której powstawał spektakl, bo próby z moją asystentką Anią, nauka tekstu, etc. odbywały się właśnie w domu, na scenę, gdzie w trzy dni musiałem połączyć wszystkie elementy, stworzyć to widowisko i zagrać dla publiczności pierwsze pokazy.

32


SPOTKANIA / KAMIL MAĆKOWIAK

33


SPOTKANIA / KAMIL MAĆKOWIAK

34


SPOTKANIA / KAMIL MAĆKOWIAK

Chciałabym jeszcze zapytać skąd pomysł na tak zaskakujące kostiumy? Trzeba przyznać, że poprzedniczka była dużo skromniejsza. Diva mówi, że z wiekiem nabiera rozmachu. Dla mnie to przede wszystkim zabawa z konwencją, zresztą tytułowa Królowa wymaga szczególnej oprawy. Największym problemem jest peruka. Jest gigantyczna, robi efekt „wow”, ale półtorej godziny moich pląsów, emocji, a nawet tańca erotycznego Divy w tym potworze na głowie jest wyzwaniem. Czy Diva 2 sprawiła, że już nigdy na scenę nie powróci Diva Show? Czy pożegnałeś się już z tym kultowym monodramem? Wprost przeciwnie. To Diva 2 jest projektem zamkniętym, granym jubileuszowo tylko przez najbliższy rok. Potem wróci pierwsza część do repertuaru Teatru, a dwójka zostanie już tylko wspomnieniem… A nawiązując jeszcze do peruki, to moja głowa bardzo na ten moment czeka. (śmiech) Teatr Kamila Maćkowiaka świętuje właśnie dziesiąte urodziny, chciałbym Cię zatem namówić na małe podsumowanie, jeśli się oczywiście zgodzisz. I chciałabym dla odmiany pomówić tylko o tych dobrych rzeczach. Co uważasz za swój największy sukces w tym czasie? Ten Teatr jest wspólnym sukcesem wszystkich, którzy z nami przez te lata współpracowali i przede wszystkim tych, którzy tworzą go nadal. Jako szef nie jestem mistrzem dawania pozytywnego feedbacku, wciąż muszę nad tym pracować, by nie punktować tylko niedociągnięć, ale widzieć to, co nam się udaje, dlatego cieszy mnie Twoje pytanie. Dla mnie tym sukcesem są właśnie ludzie, oddani, pracowici, którzy muszą w tak kameralnej ekipie tworzyć repertuarowy teatr, który dziś nie musi mieć już żadnych kompleksów. Niewątpliwie tym największym sukcesem jest jednak publiczność, niezmiennie pełne sale, niezależnie, w którym miejscu w Łodzi aktualnie mamy siedzibę. Bo choć jesteśmy teatrem bez swojego budynku mamy to, co najważniejsze - entuzjastyczną, niezwykłą publiczność, z którą mamy coraz silniejszą więź. Dlatego właśnie jubileuszowym hasłem jest: „Teatr Fajnych Łodzian”. Czego możemy życzyć Kamilowi Maćkowiakowi w nadchodzącym roku? Przede wszystkim, bym radził sobie z lękiem o przyszłość naszego Teatru, ze zwątpieniem. Jesteśmy coraz bardziej liczącym się miejscem na kulturalnej mapie Łodzi, tworzymy już nie tylko własne spektakle, ale i autorski Festiwal Teatru Kameralnego, którego gwiazdą jest Krystyna Janda. To wszystko wymaga funduszy, dotacji, sponsorów, więc i tego chciałbym życzyć i sobie i Teatrowi Kamila Maćkowiaka. W takim razie teraz poproszę o życzenia dla naszych Czytelników. Czytelnikom życzę dużo dobrej energii, zdrowia i umiejętności znalezienia chwili wolnego czasu dla siebie i swoich najbliższych. Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Marta Zając-Krysiak 35


SPOTKANIA / IZABELA URBANIAK

OBIEKTYW(NE) PIĘKNO ZATRZYMANE W KADRZE W każdej kobiecie potrafi uwydatnić piękno, zrobiła ponad 150 sesji dla Dilmaha na całym świecie, prowadzi warsztaty i działa charytatywnie. Rozmawiamy z IZABELĄ URBANIAK, fotografką, która opowiada o początkach przygody z aparatem, wygranych konkursach i pasji do pracy z człowiekiem, z którego na fotografii wydobywa to, co mu w duszy gra. Pamiętasz swoje pierwsze zdjęcie? Pierwsze zdjęcia, które przedstawiają dla mnie jakąś wartość fotograficzną, to są zdjęcia mojego starszego syna, który skończył już dwadzieścia jeden lat. Chciałam uwiecznić to, co się działo w świecie malucha i wówczas nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, jak wpłynie to na moją zawodową przyszłość. Czyli można powiedzieć, że zdecydował o niej przypadek? Owszem. Gdy byłam w ciąży, dostałam od rodziców aparat fotograficzny, to był taki spontaniczny prezent, pomyśleli, że chciałbym po prostu uwiecznić pierwsze chwile w życiu dziecka. Wielu z nas tak przecież robiło i nadal robi. I świetnie. Dla mnie ta przygoda z aparatem zapoczątkowała zupełnie nowy etap w moim życiu. Wcześniej pracowałam dla amerykańskiej firmy, która produkowała materiały dla stomatologów. Zajmowałam się promocją, organizowałam wykłady, prowadziłam prezentacje, a z wykształcenia jestem psychologiem zarządzania. Ale miłość, jaką zapałałam do fotografii, kompletnie przewartościowała moje życie. A że jestem zodiakalnym bykiem, które jak wiadomo mają artystyczną duszę, gdzieś podświadomie zdawałam sobie sprawę, że prędzej czy później musi to zaowocować jakąś artystyczną pasją. I tę Twoją pasję postanowiłaś doskonalić w Szkole Filmowej w Warszawie. To był kolejny spontaniczny moment. Mówią, że jestem urodzona pod szczęśliwą gwiazdą. Wysłałam zdjęcia na konkurs fotograficzny i wygrałam stypendium w Szkole Filmowej w Warszawie na Wydziale Fotografii. Sama pewnie nie podjęłabym tak odważnej decyzji, będąc wówczas mamą dwójki dzieci, która jak wiadomo, zbyt dużo wolnego czasu nie miała. Ale jak już wygrałam to stypendium, stwierdziłam, że szkoda by było zmarnować taką szansę. I udało się, wykorzystałam na sto procent to, co los mi podarował. Co takiego wydarzyło się w Twoim życiu, że poczułaś, iż chcesz poświęcić się fotografii? Praca w poprzedniej firmie przestała mnie w ogóle cieszyć. Potrzebowałam czegoś nowego, bardziej współgrającego z moją artystyczną duszą. Tym była oczywiście fotografia. Ludziom coraz bardziej zaczęły się podobać moje zdjęcia, miałam coraz więcej zleceń na płatne sesje fotograficzne, 36

wygrywałam kolejne konkursy fotograficzne. Na co było czekać. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że podjęłam najlepszą z możliwych decyzji. Czego chcieć więcej? Warszawska Szkoła Filmowa zapewne daje solidne podwaliny do tego zawodu, ale potem własny styl kształtujesz przez lata. Jesteś znana przede wszystkim z artystycznej fotografii kobiecej. Skąd taki wybór?


SPOTKANIA / IZABELA URBANIAK

Ja generalnie kocham każdy rodzaj fotografii. Reaguję też na potrzeby rynku. Wykonuję również całkiem sporo zdjęć produktowych, które też sprawiają mi wielką frajdę. Jednak zdecydowanie człowiek w fotografii to jest ten element, który niesie ze sobą jakąś historię, i ja tę historię lubię pokazywać. Co kobiety przyciąga na takie sesje? Chcą się dowartościować, są trochę zagubione w swojej codzienności, mają za dużo obowiązków. Często są to sytuacje życiowe, które skłaniają do spojrzenia na siebie innym okiem. Zmiana pracy, rozwód, zmiana partnera, ciąża, różne sytuacje życiowe. Kobiety chcą taki moment ważny w ich życiu uwiecznić. Ewentualnie chcą też same na siebie spojrzeć innym okiem, bardziej łaskawym. Jesteśmy bardzo krytyczne wobec siebie, dziewięćdziesiąt pięć procent pań ma sobie coś do zarzucenia. Wiesz, co robią potem z tym zdjęciami? Wieszają w domu, niektóre dają w prezencie mężowi, partnerowi, niektóre chowają do szuflady. Nie mam kontroli nad tym, co się dalej dzieje ze zdjęciami. Czasami widzę, że udostępniają je w social mediach, ponieważ oznaczają mnie jako fotografa. Widać, że mają taką potrzebę wewnętrzną, żeby się pokazać z innej strony. Pod takimi zdjęciami często są miłe, fajne komentarze. Czyli działasz trochę jak terapeuta dla kobiet? Zdecydowanie i terapeutycznie nie działają tylko moje zdjęcia, ale także samo spotkanie ze mną. To nie jest tak, że pani przychodzi, a ja mówię - proszę, robimy zdjęcia, dziękuję, do widzenia. W moim studio mieszczącym się w kamienicy przy ulicy Sienkiewicza nieraz toczą się wielogodzinne rozmowy, o życiu, bieżących sprawach, wartościach. Tak się doskonale składa, że mam łatwość w nawiązywaniu dobrych relacji, może pomogła mi w tym skończona psychologia zarządzania (śmiech). Jak widać, nic nie dzieje się bez przyczyny. Czasami sama sesja trwa zdecydowanie krócej, niż toczące się rozmowy.

Czy płeć oddziałuje na aparat? Czy ma wpływ na robienie zdjęć? Myślę, że tak. Mam wrażenie, że mężczyzna inaczej patrzy na kobietę, kobieta kobiecie też zrobi inne zdjęcia. Czasem mówię, że możemy zrobić test, pokażcie mi jakieś zdjęcia, a ja w osiemdziesięciu procentach jestem w stanie określić, czy to zdjęcie zrobił mężczyzna, czy kobieta. Mówię o zdjęciach sensualnych, nie o portretach. Zdjęcia robione przez kobiety są bardziej kojące, zmysłowe, delikatne w ujęciach. Co chcesz na sesji wydobyć z fotografowanych kobiet? Piękno, kobiecość, delikatność, zmysłowość. W każdej to jest. Ja nie robię „plastikowych” zdjęć, chcę, żeby

każda kobieta czuła się wyjątkowo. Na fotografii wszystko widać, każdy mankament. Trzeba czasem coś zatuszować kadrowaniem, pozą, ubiorem. Zależy mi na tym, aby później kobieta patrząc na te zdjęcia, była z siebie zadowolona. Gdy umawiasz się na sesję, masz na nią z góry określony plan, czy raczej nastawiasz się na spontaniczność? Nie mam wizji, ponieważ w większości przypadków w ogóle nie znam pań, które przychodzą do mojego studia. Często umawiamy się przez telefon, czy messengera lub inne media. Nie widzę ich na żywo, a ze zdjęcia profilowego niewiele można wywnioskować. Z reguły działamy więc spontanicznie. Najważniej37


SPOTKANIA / IZABELA URBANIAK

sza jest dobra atmosfera i to, żeby czuła się swobodnie. Panie przywożą ze sobą różne stroje, same wiedzą najlepiej, w czym czują się dobrze i chcą być sfotografowane. Wiedzą czego chcą, są przygotowane do sesji, czasem pokazują mi jakąś inspirację, ale też zdają się na to, co ja proponuję już podczas sesji. Wydobywam z każdej z nich delikatność i piękno. Czasem jednak Twoja bądź co bądź artystyczna dusza musi zmierzyć się z biznesowym wyzwaniem. Co w tego rodzaju fotografii jest dla Ciebie najważniejsze? Co chcesz w takim przekazie opowiedzieć? Najważniejsza jest dla mnie naturalność, dlatego moje zdjęcia biznesowe bardzo różnią się od tych, nazwijmy je tradycyjnych, nieco sztucznych, koniecznie z założonymi rękoma, które do mnie w żaden sposób nie przemawiają. Jak klient chce być sztywny, dobrze, zrobię go w taki sposób, ale staram się zawsze zaaranżować taką sytuację, pozę, żeby to wyglądało jak najbardziej naturalnie. Zdecydowanie wolę taki 38

ludzki obraz człowieka. Na szczęście większość moich klientów zgadza się z moimi pomysłami i z efektów pracy są potem bardzo zadowoleni. Robiłam też zdjęciach politykom, na banery, plakaty, ale nawet tam do tej poprawności wprowadzałam trochę luzu. Od czasu do czasu na Twoim profilu na Facebooku dostrzegam cudne fotografie z odległych niesamowicie urokliwych zakątków świata. Czy te kadry powstają również na jakieś zlecenie, czy to uchwycone niezwykłe chwile z wakacji? Zależy, o które fotografie pytasz, jedne z nich są kadrami uchwyconymi podczas wakacji, inne faktycznie powstają na zlecenie. Wiesz, jaki jest mój największy koszmar senny – znajduję się w pięknym miejscu i mój aparat nie działa. Bez aparatu nigdzie się nie ruszam, zawsze mam go przy sobie, nie wiadomo, kiedy się przyda, tyle cudownych chwil można nim uchwycić. To właśnie te ulotne momenty uchwycone w kadrze sprawiały, że wygrywałam wiele konkursów fotograficznych.

Wówczas zrozumiałam, że moja fotografia jest naprawdę wartościowa. I te wygrane konkursy stały się moją przepustką, otworzyły przede mną wiele drzwi. W jednym z takich konkursów organizowanym przez National Geographic nagrodą był wyjazd na Sri Lankę organizowany przez


SPOTKANIA / IZABELA URBANIAK

39


SPOTKANIA / IZABELA URBANIAK

40


SPOTKANIA / IZABELA URBANIAK

firmę Dilmah. To był rok 2008, od tego czasu byłam tam już czternaście razy i wykonałam ponad sto pięćdziesiąt sesji dla tej firmy. Nie tylko na Sri Lance, ale też w Amsterdamie, Dubaju, Paryżu, Lyonie, w różnych miejscach na całym świecie. Polubiłaś tę współpracę? Bardzo, to jest też fajna przygoda, poznajesz nowe miejsca, nowych ludzi. Czasami fotografuję widoki na plantacjach herbaty, innym razem robię zdjęcia podczas eventów, które organizują. Bardzo często moje zdjęcia można zobaczyć na opakowaniach herbaty Dilmah. Organizujesz również warsztaty. Lubisz dzielić się swoją wiedzą, czy to bardziej odpowiedź na potrzeby rynku? Lubię dzielić się moją wiedzą, a to, że organizuję warsztaty, jest odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku. Wiele osób pisało do mnie w tej sprawie. Warsztaty prowadzę w różnej formie, w trakcie spotkań indywidualnych, ale też grupowych na konkretne zaproszenia organizatora. Ostatnio często spotykamy się w Złodziejowie. Trafiają na nie osoby, które znają moją fotografię i chcą po prostu poznać lepiej techniki, które stosuję. Niektórzy z nich bywają na początku swojej przygody z fotografią, inny mają już całkiem bogate portfolio i taki sprzęt, że czasami sama nie wiem, w czym mogę im jeszcze pomóc. Ale jednak potrzebują jakiejś inspiracji, podpowiedzi jak zrobić zdjęcia „po mojemu”. Na jakie fotografie Twoim zdaniem jest największe zapotrzebowanie? Patrząc na ten rynek, jaki ja znam, wiem, że duże jest zapotrzebowanie na sesje kobiece, to jest często taka dobra forma terapii dla wielu osób. Słyszę dużo miłych słów od klientek, które przyjeżdżają z różnych zakątków Polski, specjalnie na sesje do mnie. I bardzo mnie to cieszy. Interesuje mnie jeszcze Twoje zaangażowanie w różnego rodzaju działania społeczne. Chętnie bierzesz udział w akcjach na rzecz zwierząt, przygotowując, chociażby fotografie z artystami do kalendarza Wielcy Małym. Skąd w Tobie taka dusza społecznika? Jestem osobą wrażliwą na nieszczęścia, uwielbiam zwierzęta i dlatego angażuję się w różne akcje pomocowe dla nich. Zdjęcia do kalendarza Wielcy Małym, w którym to występują artyści w towarzystwie psiaków ze schroniska, robię już siódmy rok. W tym roku moimi modelami byli między innymi Janusz Chabior z Agatą Wątróbską, Małgosia Królikowska, Antek Królikowski, Olga Bończyk, Renata Dancewicz, Jaga Hupało. Pomagałam fotograficznie też ostatnio mojej stałej klientce, która ma dziecko z zespołem Downa i zakłada fundację. To wynika z potrzeby mojego serca, a przy tym dzielę się tym, co kocham najbardziej – fotografią.

Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Izabeli Urbaniak - Paweł Keler Zdjęcia kobiece: Izabela Urbaniak 41


BIZNES / MONIKA REIMAN

Biurowa rewolucja z CitySpace w Łodzi!

Dlaczego warto postawić na biuro serwisowane zamiast tradycyjnego? Jakich udogodnień mogą spodziewać się klienci CitySpace? Rozmawiamy z MONIKĄ REIMAN, Operations Development Director CitySpace. Rynek biur serwisowanych i przestrzeni coworkingowych wciąż się rozwija. Jest to odpowiedź na potrzeby rynku, ale jakie są przyczyny, że stały się takie popularne? Faktycznie obserwujemy duże zapotrzebowanie na tego typu usługi. To, co wyróżnia nasze produkty i sprawia, że klienci chętniej się na nie decydują, to głównie szeroko rozumiana elastyczność. Do tej pory jeśli ktoś szukał biura, musiał liczyć się z tym, że trzeba będzie podpisać umowę na pięć czy siedem lat. Decydując się na biuro serwisowane w przestrzeniach CitySpace klienci podpisują umowy na zdecydowanie krótszy czas, w zależności od potrzeb, nawet na jeden miesiąc albo na czas nieokreślony. Taka elastyczność pozwala na optymalizację decyzji biznesowych. Elastyczne są też ceny i ich poziom, jeśli porównamy długoletnie zobowiązanie na rynku versus kilkumiesięczne umowy. Ta elastyczność, którą Pani podkreśla, dotyczy tak naprawdę wielu aspektów? Oczywiście. Nasz projekt oferuje zupełnie nową jakość usług biurowych. Jesteśmy otwarci na indywidualne rozwiązania i elastyczne podejście do tworzenia przestrzeni na miarę potrzeb jej użytkowników. Standardowe przestrzenie biurowe już nie wystarczą, teraz oczekujemy od naszego miejsca pracy dedykowanych rozwiązań, wartości dodanej, wyjątkowej atmosfery i równie wyjątkowego otoczenia. I na te zapotrzebowania w pełni odpowiada CitySpace. Zacznijmy od umeblowanej przestrzeni dostosowanej do potrzeb danego klienta. CitySpace w Fuzji oferuje wiele możliwości zorganizowania miejsca pracy – od pojedynczych stanowisk i niewielkich biur, po całe piętro zaaranżowane według potrzeb klienta na ponad sto stanowisk pracy. Do dyspozycji użytkowników są trzy sale konferencyjne, pięćdziesiąt pięć gabinetów oraz dwieście dziewięćdziesiąt dwa stanowiska do pracy, w tym do pracy w ciszy wymagającej skupienia. Na parterze oraz na pierwszym piętrze zlokalizowane są przestrzenie do pracy wspólnej, oraz strefy relaksu. Do dyspozycji społeczności CitySpace są w pełni wyposażone kuchnie, miejsca do odpoczynku z fotelami, siedziskami i huśtawkami, a także przestrzeń gamingowa, gdzie można zrelaksować się w przerwie od pracy. Klienci CitySpace Fuzja otrzymują pełny pakiet usług, m.in. wsparcie naszego zespołu, nowoczesne wyposażenie, serwis sprzątający, nielimitowaną kawę i herbatę, czy dostęp do wydzielonej infrastruktury IT oraz usług całodobowej ochrony. Kto korzysta z przestrzeni CitySpace? Mając na uwadze, że działamy w sześciu miastach w Polsce: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Łodzi, Katowicach i Gdańsku, w których zarządzamy łącznie trzynastoma 42

centrami biznesowymi, z naszych usług korzysta szeroki wachlarz klientów. Są to osoby prowadzące jednoosobowe działalności, freelancerzy, małe i średnie przedsiębiorstwa z niewielkimi zespołami, po międzynarodowe korporacje, działające w branży IT, logistyce, usługach prawnych, księgowych, marketingowych i wielu innych. Taka duża różnorodność stwarza naszym klientom doskonałą okazję do nawiązania współpracy z innymi klientami. To kolejna z korzyści, którą oferujemy w pakiecie. Nasze usługi kierujemy do każdego, kto prowadzi działalność gospodarczą. Odpowiadamy na indywidualne potrzeby klientów, tworząc przestrzeń do pracy, jakiej potrzebują, czy będzie to hot-desk, czyli biurko w przestrzeni coworkingowej, niewielkie biuro dla dwóch osób, czy zdecydowanie większa przestrzeń dla zespołu kilkudziesięcioosobowego. Często zdarza się tak, że korporacja poszukuje przestrzeni dla dużego zespołu na kilka miesięcy. Potrzebuje więc partnera z bardzo elastycznym podejściem, który będzie w stanie spełnić takie oczekiwania. I my je spełniamy. Na jakich zasadach można korzystać z przestrzeni w CitySpace? Biura serwisowane oferują elastyczne modele współpracy,


BIZNES / MONIKA REIMAN

wane to usługa oferująca w pakiecie wyjątkową przestrzeń z doskonale zaprojektowanymi częściami wspólnymi, zapleczem kuchennym i serwisem biurowym. W każdym centrum biznesowym zespół obsługi klienta wspiera naszych klientów m.in. poprzez zamawianie kurierów, dokonywanie rezerwacji, czy odprowadzanie gości do sali konferencyjnej. To jest nasz dodatkowy atut. Ponadto korzystając z usług CitySpace otrzymujemy co miesiąc tylko jedną fakturę. Wszystkie koszty eksploatacyjne, takie jak klimatyzacja, media np. prąd, woda czy internet są wliczone w cenę usługi. No dobrze, a jeśli potrzebowałabym biura na godziny, to czy mogę też skorzystać z takiej opcji? Jak najbardziej. Umożliwia to aplikacja CitySpace, dzięki której możemy korzystać z naszych centrów biznesowych bez konieczności podpisania umowy, dokonując natychmiastowej rezerwacji. Kilka kliknięć wystarczy do zamiany pracy z domu na w pełni wyposażone, nowoczesne biuro z dostępem do wyśmienitej kawy. Z usługi mogą korzystać również osoby prywatne nieprowadzące działalności gospodarczej. Możemy w taki sposób rezerwować sale spotkań, hot-deski w przestrzeni coworkingowej i biura serwisowane. Płatności dokonujemy online z poziomu aplikacji. Czym jeszcze CitySpace wyróżnia się na tle innych biur serwisowanych i przestrzeni coworkingowych w Łodzi? Na pewno wyróżniamy się wspomnianą już elastycznością na wielu płaszczyznach, doskonałym serwisem biurowym, jakością wyposażenia biur i dowolnością ich aranżacji zgodnie z potrzebami klienta. Jeśli chodzi o cenę w stosunku do oferowanego pakietu usług - jesteśmy bezkonkurencyjni. To, co dodatkowo nas wyróżnia, to dbałość o najwyższej jakości design i budowanie społeczności, m.in. poprzez organizację wydarzeń integrujących klientów w naszych centrach.

które pozwalają firmom płacić tylko za to, czego potrzebują. W wielu firmach po pandemii popularny pozostał model pracy hybrydowej. Nie ma więc potrzeby posiadania dokładnie tylu stanowisk, ilu jest pracowników, ponieważ przychodzą oni do biura rotacyjnie. Korzystając z elastycznego modelu współpracy, firmy nie generują dodatkowych kosztów płacąc za stanowiska pracy, które pozostają niewykorzystane. Zamiast tego, otrzymują do dyspozycji przestrzeń odpowiadającą w pełni ich potrzebom, dzięki czemu optymalizują koszty i zwiększają efektywność. W sytuacji, gdy nagle pojawia się zapotrzebowanie na większą liczbę stanowisk pracy CitySpace udostępnia dodatkowe sale spotkań, biura czy pojedyncze biurka w przestrzeni do pracy wspólnej nawet na godziny lub jeden dzień. W razie potrzeby powrotu wszystkich pracowników do biura jesteśmy w stanie przygotować kolejne stanowiska pracy. Czyli jak rozumiem, płacimy w tym przypadku za stanowiska pracy? Dokładnie tak. Tylko proszę pamiętać, że to, co oferujemy, nie ogranicza się tylko do biurka i krzesła. Biura serwiso-

Spotkałam się z opinią, że biura serwisowane wpływają na dobrostan pracowników. Komfort i zadowolenie pracowników nie są już czymś tylko mile widzianym, są absolutną koniecznością. Specyfika współczesnej pracy, szczególnie obciążającej umysłowo lub psychicznie wymaga odpoczynku. Najlepiej odpoczywa się oczywiście w przestrzeniach przyjemnych i atrakcyjnych wizualnie. Takie przestrzenie przyciągają ludzi, sprawiają, że czują się dobrze w miejscu pracy i pomagają nawiązywać relacje pomiędzy użytkownikami. Biura przejmują w efekcie rolę społeczną i stają się miejscami, w których zawiązywane są nowe relacje biznesowe i towarzyskie. Zapraszam serdecznie do CitySpace.

Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Justyna Tomczak

CitySpace Fuzja Łódź, Milionowa 4B 668 346 157 cityspace.pl

43


BIZNES / AGNIESZKA BRZEZIŃSKA

Wznieś się na wyższy poziom, wykorzystując rozwiązania informatyczne Nowoczesne rozwiązania informatyczne pozwalają uporządkować, kontrolować i zoptymalizować procesy w firmie, umożliwiają analizę i prezentację dużej liczby danych oraz wielowymiarową kontrolę kosztów. Służą do lepszego planowania. Rozmawiamy z AGNIESZKĄ BRZEZIŃSKĄ, Prezesem Zarządu w firmie MS POS Poland sp. z o.o., która zajmuje się wdrożeniami produktów Ekosystemu Microsoft, przede wszystkim Microsoft Dynamics 365. Firma MS POS zajmuje się projektowaniem i wdrażaniem kompleksowych rozwiązań informatycznych wspomagających zarządzanie przedsiębiorstwami. Z kim głównie współpracujecie? Jesteśmy firmą konsultingowo-wdrożeniową i zajmujemy się wdrożeniami produktów Ekosystemu Microsoft, przede wszystkim aplikacji biznesowych Microsoft Dynamics 365. Tworzymy również inne autorskie rozwiązania, takie jak aplikacje HR, dostosowania do polskich wymogów prawa tj. JPK, KSeF, integrację z NBP oraz aplikacje uzupełniające system planowania zasobów, integracje z silnikami sklepów internetowych, anonimizacja danych czy systemy POS znane jako kasy samoobsługowe. Wdrażane rozwiązania dedykowane są średnim i dużym firmom o znacznym kapitale, zatrudniającym ponad dwustu pięćdziesięciu pracowników. Naszymi klientami są przede wszystkim organizacje zrzeszające wiele podmiotów powiązanych ze sobą, a także firmy wielooddziałowe i wielojęzyczne poszukujące optymalizacji, jednego globalnego stylu zarządzania, działania i raportowania. Tego typu przedsiębiorstwa zwykle pracują wykorzystując wiele baz danych, różne niezintegrowane ze sobą systemy, czego skutkiem jest brak spójnych informacji, jednolitej polityki sprzedażowej i dystrybucyjnej oraz brak możliwości monitorowania procesów operacyjnych i ich efektów. Współpracujemy także z firmami produkcyjnymi, które poszukują systemu ERP usprawniającego zarządzanie produkcją, magazynem i operacjami w firmie, a także zarządzanie relacjami z klientem (CRM) wykorzystywanych do zarządzania procesem sprzedaży i marketingu. Czy swoje usługi kierujecie tylko do wybranych branż, czy może skorzystać z nich praktycznie każda firma działająca na rynku? Wyspecjalizowaliśmy się w takich branżach, jak produkcyjna, farmaceutyczna, medyczna, meblarska, drukarska oraz szeroko rozumiana sprzedaż usługowa. Ostatnio coraz bardziej aktywnie działamy w branży food, a nasze rozwiązania wdrażają firmy z rynku diet 44

pudełkowych. Głównym obszarem naszej specjalizacji jest przede wszystkim handel detaliczny, czyli branża Retail. Z sukcesem prowadzimy zagraniczne, ciekawe technologicznie i nowatorskie projekty, obejmujące branżę fashion oraz automotive. Wdrażane systemy integrujemy z terminalami płatności globalnych dostawców, co pozwala na skuteczne zarządzanie procesami sprzedaży, poprawę efektywności i rentowności, personalizację obsługi klienta w strategii omnichannel. Jak oferowane przez MS POS systemy wpływają na zarządzanie przedsiębiorstwem? Współczesne rozwiązania informatyczne oparte są o technologie chmurowe, co umożliwia dynamiczne dostosowywanie rozmiaru oprogramowania do rosnących potrzeb biznesu. Cyfryzacja i automatyzacja w tym obszarze pozwalają uporządkować, kontrolować i zoptymalizować procesy w firmie. Umożliwią analizę i prezentację danych wprowadzanych do systemu oraz kontrolę kosztów i efektywność biznesową. Wdrażane przez nas systemy obejmują też zarządzanie poziomem zapasów, materiałów, produkcją oraz dostępnością wyrobów gotowych.


BIZNES / AGNIESZKA BRZEZIŃSKA

Chciałabym dobrze zrozumieć, jakie obszary biznesu pokrywają aplikacje biznesowe Microsoft Dynamics 365? Aplikacje stanowią kompleksowe zintegrowane narzędzie, umożliwiające pełną kontrolę nad kluczowymi procesami przedsiębiorstwa. Pozwalają na skuteczne zarządzanie finansami, analizowanie i prognozowanie wyników działalności, a także zwiększanie rentowności. Ponadto ściśle integrują zarządzanie zasobami oraz wszystkie dane klientów i informacje o nich, ich nawykach i ostatnich zakupach, transakcjach. Informacje logistyczne o zapasach i zamówieniach są przechowywane i łatwo dostępne w jednym systemie. Łączą procesy sprzedażowe i marketingowe, dzięki czemu można przygotować spersonalizowane oferty, dostępne w różnych kanałach sprzedaży. Zapewniają dostęp do danych na różnych urządzeniach i w dowolnym miejscu umożliwiają raportowanie w narzędziu Power BI. Dla zainteresowanych tematem warto zaznaczyć, że system Microsoft Dynamics 365 może być wzbogacony o liczne rozwiązania branżowe, co pozwala mu doskonale dostosować się do konkretnych wymagań różnych branż, posiada również możliwość integracji z innymi specjalistycznymi systemami. Umożliwia automatyzację wielu procesów biznesowych, które wcześniej wymagały manualnej pracy. Na przykład trzy główne moduły Finance, Supply Chain Management, Commerce mogą automatycznie śledzić i zarządzać zapasami, automatycznie generować raporty finansowe, automatyzować przelewy, nadzorować działania windykacyjne, co pozwala szybko reagować na bieżącą sytuację finansową. System umożliwia też śledzenie produktów od momentu zakupu materiałów poprzez produkcję aż do dostawy do klienta końcowego. Dzięki niemu mamy też stałą kontrolę nad bieżącymi i planowanymi wydatkami, kosztami i przychodami. Co istotne, wszystkie operacje przebiegają automatycznie. W jaki sposób system wpływa na relacje z klientami? Czasy, kiedy proces sprzedaży opierał się jedynie na możliwościach sprzedawcy, rozmowach twarzą w twarz i bezpośrednim budowaniu relacji, już dawno minęły. Proces sprzedaży staje się coraz bardziej złożony, spersonalizowany, wielokanałowy. Obecnie, to skuteczna obsługa sprawia, że klienci do nas wracają i stają się naszymi partnerami biznesowymi na długie lata. Znamy trendy na rynku, w tym również całościowe postrzeganie przez klientów doświadczenia z daną firmą lub marką. Wiemy, że klienci oczekują intuicyjnych rozwiązań w sklepach internetowych, sprawnej obsługi, szybkich dostaw i obsługi zwrotów. Obecnie klienci korzystają z wielu kanałów sprzedaży i komunikacji, chcą dokonywać zakupów w sklepach internetowych, a zwroty najlepiej załatwiać w sklepach stacjonarnych, mieć swoją elektroniczną historię zakupów. Bazując na naszych doświadczeniach, widzimy, że klienci chętnie korzystają z programów lojalnościowych i różnych kategorii rabatów. Aby im to wszystko zapewnić, potrzeba dobrze zintegrowanych aplikacji, a takie właśnie oferuje Microsoft Dynamics 365, a konkretnie jego poszczególne moduły dedykowane zarządzaniu relacjami z klientami, czyli CRM Dynamics 365 – Sales, Customer Service, Marketing, Field Service oraz dodatkowe rozwiązania branżowe.

Branża IT zawsze boryka się z problemami kadrowymi. Czy firma MS POS też stale poszukuje pracowników? Największą wartością MS POS Poland Sp. z o.o. jest nasz zespół. Stawiamy na osoby, które współpracowały już z biznesem lub są z nim związane, które rozumieją zachodzące procesy i realne potrzeby przedsiębiorstw, niekoniecznie posiadające doświadczenie w zakresie konsultingu. Takim pracownikom oferujemy onboarding oraz ścieżkę kariery opartą na szkoleniach z zakresu systemu Microsoft Dynamisc 365. Chętnie pozyskujemy do zespołu również osoby otwarte na naukę, rozwój, ciągłe zmiany, wdrażanie nowych rozwiązań. Dajemy szansę również młodym, ciekawym świata, którzy chcą stawiać pierwsze kroki w branży IT.

Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Artur Rusek

MS POS Poland Sp. z o.o. Łódź, ul. Wólczańska 143 + 48 43 888 10 80 contact@mspos.net mspos.pl

45


BIZNES / KAROL PRUSKI

Jeszcze wiele wyzwań przede mną

O mijającym roku, projektach realizowanych na rzecz przedsiębiorców, networkingu i nowych wyzwaniach rozmawiamy z KAROLEM PRUSKIM, prezesem Łódzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej. To był bardzo dobry rok dla Łódzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Jakby Pan go podsumował? Mijający rok dla Łódzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej można określić jako pełen nowych wyzwań, ale i nie bałbym się powiedzieć również spektakularnych sukcesów. Postawiliśmy sobie bardzo ambitne cele, które z sukcesem, dzięki obecnemu wspaniałemu zespołowi, udało nam się zrealizować. Ten rok był dla nas szczególny. Przede wszystkim pochwalę się czerwcową organizacją IV Ogólnopolskiego Dnia Przedsiębiorcy, na zlecenie Rzecznika MŚP i przy udziale oraz dobrej współpracy z Urzędem Marszałkowskim. Wydarzenie zrealizowaliśmy przy okazji Europejskiego Forum Gospodarczego organizowanego przez Marszałka Województwa Łódzkiego. Kiedy pojawił się ten pomysł, przyznaję, zadrżałem. Jednak im więcej rozmów na ten temat, tym bardziej czułem się nim zafascynowany. Zrealizowaliśmy wydarzenie skupiające całe środowisko biznesowe, nie tylko z naszego województwa, ale z całej Polski. Na tym nam zależało i to się udało! Dobrym duchem przedsięwzięcia, tego i każdego innego zresztą, spinającym całość była Magda Szewczyk – dyrektor biura. Ona żadnych wyzwań się nie boi, a wręcz sama je prowokuje, więc wiedziałem, że może być tylko dobrze lub bardzo dobrze. Podczas tego święta Łódzka Izba otrzymała Odznakę Honorową za Zasługi dla Rozwoju Gospodarki Rzeczypospolitej Polskiej – odznakę wyróżniającą Izbę na tle gospodarczych samorządów Polski. Uhonorowani odznaczeniami państwowymi zostali również członkowie naszej Izby: Brązowym Krzyżem Zasługi Robert Fintak i Anna Nadolska, ja zaś, na wniosek Rzecznika MŚP, Złotym Krzyżem Zasługi. Z inicjatywy ŁIPH swoje odznaczenia przyznała również Krajowa Izba Gospodarcza - Złota Honorowa Odznaka KIG wręczona została Piotrowi Wiśniewskiemi – członkowi Zarządu ŁIPH oraz Markowi Spiżewskiemu – członkowi Rady ŁIPH. Diamenty Łódzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej, najwyższe nasze wyróżnienia, za ponadprzeciętne zaangażowanie w pracę społeczną i wybitne osiągnięcia na rzecz Izby, przedsiębiorców i gospodarki, otrzymali zaś Beata Ostrowska – Wiceprezes ŁIPH oraz Karol Karolak – Wiceprezes Łódzkiego Rynku Hurtowego Zjazdowa SA. To była naprawdę piękna uroczystość. Móc uczestniczyć we wręczaniu naszym członkom odznaczeń państwowych i najwyższych wyróżnień izbowych to dla mnie ogromne przeżycie, zaszczyt i nie lada radość. 46

Tych wydarzeń było zdecydowanie więcej. Tak, we współpracy z samorządem województwa łódzkiego zrealizowaliśmy kolejne Forum Komunikacji Biznesowej w Uniejowie i spotkanie z ekspertami w dziedzinie szeroko rozumianej komunikacji, jak: Miłosz Brzeziński, Sebastian Kotów i Rafał Ohme. To bardzo wartościowe wydarzenie, taka akademia kreowania wartości w biznesie. Następna edycja już wiosną. Zrealizowaliśmy również cykl porad eksperckich z zakresu mediacji, finansów i prawa, wykorzystania nowych mediów i budowania marki w sieci. Byliśmy również wykonawcą dziewięciu Biznes Mikserów w miastach województwa łódzkiego. Cieszę się, że tak istotne dla przedsiębiorców spotkania networkingowe mieliśmy szansę realizować właśnie my. Każdemu spotkaniu towarzyszyły prezentacja firm oraz wykłady motywacyjne prowadzone przez guru polskiego networkingu – Grzegorza Turniaka. Rozmowy z nim i uczestniczącymi przedsiębiorcami to bezcenne doświadczenie. Byli tacy wśród nich, którzy faktycznie czerpali ze spotkań pełnymi garściami, zdobywali nowe kontakty i tacy, którzy śmiało komentowali i żywo byli zainteresowani kierunkiem rozwoju Izby. Taka wiedza to skarb. Wszystko wzięliśmy sobie mocno do serca. Będziemy jeszcze lepsi! Dużym sukcesem tego tour po regionie było to, że wiele firm dołączyło do naszej izbowej społeczności. Zrealizowaliśmy też drugą edycję Łódzkiego Kongresu Rozwoju Biznesu wspólnie z Kancelarią Mariański Group. Dużym sukcesem jest również rozwój terenowych oddziałów Izby: w Pabianicach, Aleksandrowie Łódzkim i Zgierzu. Imponująco to wszystko brzmi. Faktycznie nie próżnujecie. Czy zderzacie się jednak czasami z murem? Oporem? Brakiem współpracy, wsparcia? Problemy? Pewnie, że mamy. Nazywamy je sprawami, z którymi musimy się zmierzyć. Najcenniejsze w naszej codzienności jest to, że do wszelkich pomysłów i ich realizacji podchodzimy bardzo świadomie i tak też realizujemy wszystkie przedsięwzięcia. Jesteśmy drużyną dialogu. Autentyczny problem może występować tam, gdzie nie wszyscy chcą ten dialog uprawiać, choć to już nie moja bajka, albowiem ja jestem otwarty na wszelkie rozmowy. Wierzę, że dojrzali ludzie, przedsiębiorcy, świadomie funkcjonujący w danej nam wszystkim łódzkiej przestrzeni, potrafią jasno komunikować swoje oczekiwania, jeżeli je mają, a w uprawiane gierki po prostu nie gram. Nic nie poradzę, taki mam charakter, cenię sobie jasny przekaz.


BIZNES / KAROL PRUSKI

Łódzka Izba wspiera i stwarza możliwości rozwoju swoim członkom na wielu płaszczyznach. Czy są jakieś zupełnie nowe wydarzenia, w których wzięliście lub Pan wziął udział? Oczywiście. Na co dzień stawiamy na szeroko pojętą edukację, networking, promocję przedsiębiorstw oraz wsparcie w międzynarodowych kontaktach handlowych. W ostatnim czasie uczestniczyłem w kolejnej edycji Europejskiego Parlamentu Przedsiębiorstw w Brukseli, w którym udział wzięło blisko siedmiuset przedsiębiorców z czterdziestu trzech krajów europejskich reprezentujących duże i małe przedsiębiorstwa z niemal wszystkich sektorów, w tym trzydziestu przedstawicieli z Polski. Podczas debaty poruszane były kluczowe tematy, takie jak chroniczny brak pracowników, kryzys energetyczny i wykorzystanie umów handlowych, szczególnie przez MŚP. Był to czas na wymianę doświadczeń i poszukiwanie nowych rozwiązań. W ostatnim czasie podpisaliśmy również porozumienie o współpracy z Polsko-Hiszpańską Izbą Gospodarczą i już niedługo siadamy do konkretnych rozmów o płaszczyznach współpracy naszych przedsiębiorców. W bieżącym roku mocno akcentowaliśmy aspekt integracji, sieciowania i networkingu, wszystkie nasze większe i mniejsze wydarzenia obfitowały w przestrzeń do rozmowy, wymianę doświadczeń i myśli. Realizujecie też wiele projektów, na które pozyskujecie zewnętrze finansowanie, głównie ze środków unijnych, czy macie już plany w związku z nową perspektywą finansową? Łódzka Izba właśnie zakończyła kilkanaście unijnych projektów współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej realizowanych w ramach zamkniętej już

perspektywy na lata: 2014-2020, gdzie łączna wartość zrealizowanych przez Izbę projektów to prawie sześćdziesiąt milionów złotych. Teraz z kolei czekamy na rozstrzygnięcie konkursów, do których złożyliśmy aplikacje na realizację projektów ze środków pochodzących z nowej perspektywy finansowej. Zapowiada się ciekawie, bowiem pojawią się możliwości dofinansowania dla przedsiębiorców i Instytucji Otoczenia Biznesu, których uprzednio nie było. Będziemy też kontynuować działalność projektową na arenie międzynarodowej z programów Erasmus Plus. Mamy nadzieję, że realizowany wspólnie z Ambasadą USA w Polsce projekt Akademia Przedsiębiorczych Kobiet (AWE) nie będzie ostatnim. I tu kolejny ukłon z mojej strony – do Marty Walczak – koordynatorki biura projektów Izby. Przy Izbie działa także Wojewódzkie Centrum Arbitrażu i Mediacji. Kto może z niego korzystać, czy tylko zrzeszeni przedsiębiorcy? Centrum jest dostępne dla osób fizycznych oraz wszystkich przedsiębiorców, niezależnie od tego, czy są członkami Izby. Celem jego funkcjonowania jest zapewnienie skutecznego, szybkiego, ale i komfortowego rozwiązania sporów w drodze mediacji. Prowadzimy mediacje w sporach gospodarczych oraz cywilnych, rodzinnych, pracowniczych i karnych. Izba jest jedyną w Polsce instytucją certyfikującą kwalifikacji rynkowej „Prowadzenie mediacji w sprawach karnych i o wykroczenia”. Dyrektor Centrum – Pani Monika Pujan została powołana decyzją Ministra Sprawiedliwości na członka Społecznej Rady ds. Alternatywnych Metod Rozwiązy47


BIZNES / KAROL PRUSKI

Kierowanie tak dużą organizacją skupiającą przedsiębiorców, to nie lada wyzwanie. Każdy zapewne ma inne oczekiwania co do sposobu funkcjonowania organizacji. Jak Pan to wszystko godzi? Zarządzanie tak dużą organizacją, która skupia różnorodnych przedsiębiorców, to rzeczywiście wyzwanie. Pewnie byłoby tym większe, gdyby nie było spójności w myśleniu i działaniu. Na całe szczęście mam skupioną wokół swojej osoby grupę zaangażowanych osób w Zarządzie, niekonfliktowych, nieroszczeniowych, nieprzedkładających ponad swoje interesy prawdziwych sympatyków Izby. Możemy na siebie liczyć. Każdy z nich ma za sobą niebagatelny bagaż doświadczeń. Cenimy w sobie naszą różnorodność i to właśnie powoduje, że nasze dyskusje są zawsze żywe, ale za to ich podsumowanie – jest kwintesencją wszystkich naszych złotych myśli. Mam też sztab pracowników biura Izby, którzy są mistrzami tworzenia wydarzeń pełnych dobrych emocji. Plany na nadchodzący rok już sprecyzowane? Czego możemy oczekiwać? Plany na nadchodzący rok oczywiście są już mocno sprecyzowane. Chcemy kontynuować inicjatywy wspierające i integrujące przedsiębiorców, ale też będziemy reagować na zmieniającą się rzeczywistość. Będzie więcej o sztucznej inteligencji i cyberbezpieczeństwie. Będziemy zwinnie dostosowywać się do zmieniających warunków rynkowych i wspierać członków w osiąganiu sukcesów biznesowych. Deklarujemy nadal działać jako silny partner dla przedsiębiorców, łączyć potencjały z innymi instytucjami okołobiznesowymi w Łodzi i regionie, i dążyć do dalszego rozwoju biznesu. W ostatnim czasie w takiej właśnie formule, włączyliśmy się do programu pod nazwą „Czas na Biznes”. Pierwsze z cyklu spotkanie dotyczyło funduszy europejskich na rozwój przedsiębiorstw i ich pracowników, a następne – już w styczniu. Planów na dalszy rozwój Izby, to wiem, że macie mnóstwo. Ale chciałam spytać o te Pana Prezesa bardziej osobiste. Zdradzi Pan co nieco? Z dużym optymizmem patrzę w przyszłość, za którą stoi sztab ludzi i nie lada kompetencje. Nie mam zamiaru kończyć działalności na rzecz Izby, jak zdarzyło mi się usłyszeć. Nic z tego. Mam jeszcze dużo siły i chęci do działania. Otoczony ludźmi z pasją chcę iść dalej i dlatego będę ponownie kandydował na funkcję prezesa Łódzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej. Chcę dalej prowadzić ją w stronę nieustającego rozwoju i budować dobre relacje na najwyższym poziomie etycznym i moralnym. Zespół, który jest, zasługuje na najwyższe uznanie. Jestem im winien zapewnienie spokoju i poczucia stabilności, bo wspólnie podążamy w doskonałym kierunku. Izba stała się miejscem dla wszystkich – nie tworzymy zamkniętych enklaw, nie działamy wybiórczo dla poszczególnych grup i ich interesów, jak to miało kiedyś miejsce. Dzisiaj Izba jest miejscem otwartym, zapraszającym w swoje szeregi wszystkich przedsiębiorców, którzy szukają wsparcia, możliwości rozwoju oraz czują niezwykłą moc integracji środowiska biznesowego. Tej mocy dostałem jeszcze więcej po licznych spotkaniach z przedsiębior48

cami. Liczę, że na Walnym Wyborczym nasi członkowie oddadzą swój głos na rozwój, rozważne decyzje, stabilizację i gospodarność. Że przyjdą, posłuchają, co mam do zaoferowania i ocenią kim się otaczam. A z mojego najbliższego otoczenia jestem bardzo dumny – ludzie uchodzący za poważne autorytety w środowisku gospodarczym i społecznym, z licznymi nagrodami, odznaczeniami, pełni kultury, klasy, z pozytywnym nastawieniem. Liczę, że z dobrą energią wejdziemy w następną kadencję, w której dalej potencjał i czynnik ludzki, tworzący tę Izbę z tak ogromnym sercem, będzie jej istotą. Ale pytając mnie o plany takie bardziej osobiste, to najistotniejszą dla mnie życiową kwestią jest to, że jestem mężem, ojcem i dziadkiem. I tu też mam swoje obowiązki, jak każdy normalny człowiek. Muszę i chcę mieć również czas na opiekę nad wnukami. Dziś tak szybko życie płynie, że łatwo coś przeoczyć, a tego bym nie chciał. Izba Izbą, ale miłość w rodzinie trzeba pielęgnować. Życzenia? Chciałbym nam wszystkim życzyć dużo spokoju i zdrowia. Dbajmy o siebie i najbliższych. Nic nie jest tak ważne, jak dany nam czas – na dobre życie, na radość z życia rodzinnego, na pracę i odpoczynek. Niech ten świąteczny czas będzie momentem wietrzenia głowy ze złych emocji i myśli. Dobrego Roku Państwu życzę!

Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Justyna Tomczak


BIZNES / FRANCJA W ŁODZI

FRANCJA W ŁODZI Co roku organizuje Beaujolais Nouveau, święto, bez którego trudno sobie wyobrazić Łódź w listopadzie. Cały czas dba o polsko-francuskie relacje. Wspiera łódzką naukę, kulturę i biznes – ALICJA BIEŃ, adwokat i Konsul Honorowa Francji w Łodzi. Od lat organizuje Pani wydarzenie Beaujolais Nouveau. To obowiązek konsula honorowego? Konsulem honorowym Francji zostałam na początku 2012 roku. Francja powołuje swoich konsulów na okres pięciu lat. Jest to więc już moja trzecia kadencja na tym stanowisku. Oczywiście organizowanie święta wina nie jest obowiązkiem, ale bardziej łódzkim zwyczajem. Kiedy objęłam funkcję tradycja Beaujolais Nouveau już istniała w Łodzi. Zapoczątkował ją pierwszy łódzki Konsul honorowy Profesor Michał Seweryński. Kontynuowana była przez Konsula Andrzeja Jagielskiego oraz Marca Boudin i jest kultywowana przeze mnie. Każde z nas celebrowało święto młodego francuskiego wina w inny sposób. Tegoroczne Beaujolais jest dwunastym świętem, na które zapraszam moich gości – ludzi związanych z Francją, życzliwych Francji, jednym słowem Przyjaciół. Są to nie tylko Francuzi, ale w dużej części także Polacy. Moją rolą jest przecież szerzenie kultury i wspomaganie relacji polsko-francuskich, dlatego tak ważne jest, aby obok Francuzów byli właśnie Polacy. Dla mnie wieczór Beaujolais Nouveau jest okazją do podsumowania całego roku współpracy polsko-francuskiej w naszym regionie. To moment, kiedy spotykają się wszyscy aktorzy łódzkiej polsko-francuskiej sceny, a ja mam im okazję podziękować za ich wysiłek, czas, a często także środki finansowe angażowane w tę współpracę. To dla mnie bardzo ważny moment. Co roku spotykamy się w innym miejscu, zawsze przyjaznym Francji i francuskiej kuchni. W wyborze miejsca zawsze pomaga mi mój wspaniały sommelier Michał Bald. W tym roku gościliśmy w Monopolis, w restauracji Przy Kominie. Jestem bardzo wdzięczna właścicielowi Monopolis Krzysztofowi Witkowskiemu za zaproszenie. To całkowicie nowe miejsce na kulinarnej mapie Łodzi – piękne i smakowite. Potrawy serwowane tego wieczoru, w większości inspirowane tradycyjną kuchnią francuską, były naprawdę wspaniałe. Co ważnego wydarzyło się w 2023 roku w relacjach polsko-francuskich w Łodzi? Objętość tej publikacji zapewne nie zezwoli mi na wymienienie wszystkich działań, ale przywołam kilka przykładów. Początek roku niewątpliwie należał do Pani Profesor Magdaleny Koźluk. W VIII edycji Konkursu o Nagrodę im. Pierwszego Rektora Uniwersytetu

Łódzkiego Prof. Tadeusza Kotarbińskiego Kapituła wybrała pięć spośród sześćdziesięciu jeden nadesłanych prac. Konkurowały o tytuł najlepszego dzieła humanistycznego wydanego w Polsce w 2021 roku. W tym gronie znalazła się praca dr hab. Magdaleny Koźluk Pierre Jacquelot, L’Art. De vivre longuement sous le nom de Medee wydana przez Classiques Garnier, a zgłoszona przez Wydział Filologiczny Uniwersytetu Łódzkiego. Pierwszy raz w historii tego znamienitego konkursu, obcojęzyczna, z dumą podkreślam, że francuskojęzyczna książka, została wybrana przez jury. To bardzo znaczący sukces Pani Profesor, który pozwala na upowszechnienie literatury francuskojęzycznej w Polsce. Rok 2023 obfitował w wydarzenia naukowe. W czerwcu na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego gościliśmy Światowe Dni Henri Capitant. Stu wybitnych teoretyków i praktyków prawa z dwudziestu sześciu krajów i pięciu kontynentów przyjechało do Łodzi, aby debatować o odpowiedzialności za środowisko. Sesje plenarne skupiały się wokół zagadnień odpowiedzialności za środowisko w prawie prywatnym, prawie publicznym oraz prawie karnym. Gościem Honorowym był Tomasz Krysiński – konstruktor helikopterów, dyrektor do spraw badań i technologii Grupy Airbus, naczelny konstruktor najszybszego śmigłowca świata X3, autor książek dotyczących mechaniki śmigłowców. Całość prac prowadzona była się w języku francuskim. Pozostając w kręgu naukowym nie sposób nie wspomnieć o otwarciu w kwietniu tego roku Centrum Testów Airbus Helicopters w Strykowie. Będą w nim testowane napędy hybrydowe, elektryczne, a także przeprowadzane badania zmęczeniowe elementów obrotowych śmigłowca. Ale nie tylko nauką relacje polsko-łódzko-francuskie żyją. Czym byłaby Francja bez sztuki kulinarnej? Na kulinarnej mapie Łodzi pojawiła się długo wyczekiwana francuska restauracja. W słynnym Monopolis swój lokal uruchomił Szef Antoine Lopez. Restauracja Le Petit Paris otworzyła swoje podwoje dla miłośników cuisine française. Od kilku miesięcy amatorzy żabich udek i innych przysmaków mogą śmiało odbywać tam swoje kulinarne podróże. Rozmawiała: Agnieszka Mikołajczyk Zdjęcia: Justyna Tomczak

49


BIZNES / FRANCJA W ŁODZI

POŁĄCZENI UCZUCIEM DO FRANCJI Na ten dzień czekają co roku wszyscy miłośnicy Francji i młodego wina. W tym roku już po raz 28. odbyła się uroczystość Beaujolais Noveau organizowana przez Alicję Bień, Konsul Honorową Francji. Tym razem degustacja młodego, czerwonego wina odbyła się w restauracji Przy Kominie w Monopolis. Wśród gości znalazło się wiele znakomitych osobowości, których łączy miłość do Francji.

50

Krzysztof Witkowski Założyciel i Prezes spółki Virako

Adam Pustelnik Wiceprezydent Łodzi

Francuzi to dobrzy partnerzy biznesowi Beaujolais Noveau jest dla mnie sposobnością do spotkania się z ciekawymi ludźmi. W Monopolis nie mamy jeszcze firm francuskich, ale historycznie warto podkreślić, że miałem swój udział w lokalizacji siedziby jednej z największych francuskich firm Airbus Helicopters, która mieści się w Łodzi w Forum 76. Francja dla mnie jest bardzo ciekawym krajem, który ma niesamowitą historię, poczucie swojej wartości, posiada wspaniałą kuchnię, dobre wina. Na dodatek z Francją kojarzy mi się jedno z bardzo przyjemnych doświadczeń w mojej dotychczasowej działalności. W 2020 roku z rąk Mera Paryża odebrałem nagrodę dla najlepszego obiektu wielofunkcyjnego na świecie przyznanego Monopolis. To jedno z najcenniejszych wyróżnień na rynku nieruchomości, więc warto o nim wspomnieć. Francuzi są dobrymi partnerami w biznesie, a te biznesowe relacje można wzmocnić również podczas Beaujolais Noveau. Uważam to przedsięwzięcie za bardzo ważne z perspektywy naszego miasta.

Francuski kapitał w Łodzi Łódź ma bardzo bliskie kontakty z Francją, zarówno na płaszczyźnie dyplomatycznej, jak i samorządowej, czy biznesowej. W Łodzi działa wiele firm z kapitałem francuskim. Wystarczy wymienić Hutchinson, jedną z naszych największych fabryk i czołowego pracodawcę, czy Airbus Helicopters, z bardzo zaawansowanym technologicznie centrum badawczo rozwojowym. Ja osobiście jestem frankofilem. Uważam, że Francja to jest przepiękny kraj, z niesamowitą kulturą, a jeśli chodzi o partnerstwo polsko-francuskie, ogromnie doceniam siłę ich biznesu. W momencie, kiedy Polska potrzebowała kapitału, zwłaszcza po wielu latach komunizmu, kiedy mieliśmy ogromne problemy, to właśnie wtedy duży francuski kapitał zaufał Polsce, uwierzył nam. Była to jedna z tych dźwigni, która spowodowała, że żyjemy w fantastycznie rozwijającym się kraju w samym centrum Europy, z dobrymi perspektywami. Francuzi mają swój specyficzny sposób prowadzenia biznesu, ale są bardzo rzetelnymi partnerami. Inwestycje, jakie poczynił kapitał francuski w Łodzi, są bardzo trwałe i oferują coraz lepsze miejsca pracy.


BIZNES / FRANCJA W ŁODZI

Nadège Slagmulder Dyrektor Alliance Française Łódź Koordynator Alliance Française w Polsce

Anna Kędziora-Szwagrzak Prezes Zarządu Dyrektor Generalna Veolia Energia Łódź SA

Energia Łodzi Jako koordynatorka sieci Aliance Française mam możliwość podróżowania, odwiedzenia większych miast w Polsce i tym bardziej cieszę się, że mieszkam w Łodzi. Byłam już w wielu miastach, są piękne, wiele z nich mnie zauroczyło, ale to Łódź ma w sobie to coś. Myślę, że chodzi o dynamikę, energię w aktywnościach kulturalnych, wydarzeniach. Podczas corocznego święta wina widzę tutaj wielu Polaków frankofilów, miłośników Francji i języka francuskiego. Z wieloma mam przyjemność pracować. W ciągu nadchodzącego roku, chciałabym rozwinąć jeszcze bardziej działalność Alliance Française w Łodzi. Widzę duże zapotrzebowanie na naukę języka francuskiego. Jest wielu pracodawców, którzy wymagają znajomości tego języka, a analizy pokazują, że znajomość francuskiego jest bardzo dużym atutem na rynku pracy. Pomiędzy Polakami i Francuzami dostrzegam pewną różnicę, do której trudno mi się przyzwyczaić. My Francuzi mamy inny rytm jedzenia, śniadanie jest na słodko, przerwa obiadowa w pracy oraz posiłek w południe są ważne, następnie jest jeszcze kolacja, późnym wieczorem. A w Polsce odkryłam, że jest jeden ważny posiłek w ciągu dnia, obiad po południu.

Współtworzenie oparte na relacjach Veolia jest firmą z rodowodem francuskim, dlatego coroczne święto wina, obchodzone w Łodzi, jest dla mnie szczególnie ważne. Beaujolais Nouveau to dokonała okoliczność, aby rozwijać relacje biznesowe, ale również podyskutować o sprawach pozazawodowych. Ta wspólnota z jednej strony wpisuje się doskonale w koncepcję współtworzenia miasta, w którym żyjemy i prowadzimy biznes, z drugiej natomiast strony jest osią kształtowania relacji międzyludzkich i międzykulturowych. Zarządzając firmą, która odpowiada za bezpieczeństwo zaopatrzenia miasta w ciepło, dbamy oczywiście o wymiar technologiczny i organizacyjny naszej pracy, instalacji i urządzeń, ale również pielęgnujemy ponad 115-letnia historię łódzkiej energetyki. Jak do tego dodamy wyzwania transformacyjne, jakie stoją przed sektorem energetycznym, to siłą rzeczy lokalny charakter prowadzonej przez nas działalności przeplata się z tym, co globalne.

Bartłomiej Zgorzelski Właściciel, Dyrektor Zarządzający BZB Projekt Biznes oparty na relacjach Relacje w biznesie są bardzo istotne, bo zapewniają szacunek wobec siebie, pozwalają się lepiej poznać, a świętowanie razem ma w tym procesie bardzo duże znaczenie. I o to właśnie chodzi w spotkaniu z okazji Beaujolais Noveau. Tutaj dochodzi jeszcze element kulturowy, związany z poznaniem wspaniałej francuskiej kultury. Ważne jest też to, aby nasze kultury polska i francuska, lepiej się poznawały, bo dzięki temu biznesowe relacje między firmami polskimi i francuskimi są silniejsze. Dla mnie, jako przedsiębiorcy, branie udziału w takim

wydarzeniu jest istotne. Mogę tu spotkać partnerów biznesowych, porozmawiać o pasjach, ulubionych aktywnościach, o życiu, które każdy z nas naturalnie ma poza czasem zawodowym. Inaczej mówiąc według mnie najważniejszym w święcie wina jest nie samo wino, ale właśnie budowanie relacji, poznawanie się nawzajem, i w najlepszym tego słowa znaczeniu to się nie zmienia od lat. 51


BIZNES / FRANCJA W ŁODZI

Michał Bald Sommelier, reprezentant, manager importera alkoholi, win i cygar M&P Pavlina

Ten sam klimat w nowych miejscach Beaujolais Nouveau to przede wszystkim radość, możliwość korzystania z języka, poznawanie ludzi, odkrywanie nowych smaków wina, na których potem pracuję. Jest to dla mnie, jako sommeliera, szczególnie ważne. Niedawno mieliśmy wakacje w Szampanii, co stało się okazją do próbowania trunków, degustacji, do kontaktu z żywym językiem, ludźmi. Te kontakty są wypracowywane przez lata i zacieśniają się właśnie podczas takich spotkań. Święto Wina, odbywające się w Łodzi to też spotkanie towarzyskie, na które czekam co roku. To bardzo uroczysty wieczór, składający się z oprawy artystycznej, później jest otwarcie wina i jego degustacja. Znajomości

tutaj zawarte są pielęgnowane przez cały czas. Co roku jest to podobny, wysoki poziom spotkań, który wypracowaliśmy sobie przez lata. Nie zmieniamy go, w przeciwieństwie do miejsca, gdzie odbywa się Beaujolais Nouveau. Staramy się, żeby to była co roku inna, ciekawa, nowa przestrzeń na mapie Łodzi.

dr hab. prof. UŁ Anita Staroń Dyrektor Instytutu Romanistyki na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego dr hab. prof. UŁ Magdalena Koźluk Zastępca Dyrektora Instytutu Romanistyki na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego

Łódzkie bardziej francuskie We wrześniu 2024 roku zakończy się druga i ostatnia kadencja naszej działalności w Instytucie Romanistyki Uniwersytetu Łódzkiego. Chyba możemy mówić o spełnieniu, bo udało nam się zrobić wiele rzeczy dla rozpowszechnienia kultury francuskiej. Jednym z ważniejszych był projekt organizowany przez trzy lata we współpracy z całym łódzkim środowiskiem frankofońskim. Chodziło o promocję języka i kultury francuskiej w innych miejscach niż szkoła czy uniwersytet. Wyszliśmy w przestrzeń galerii handlowych. Do nich nawiązywały nazwy wydarzeń: Sukcesja po francusku (dwie edycje) i Tkalnia francuskiego (zorganizowana w Manufakturze). Były to dwa dni poświęcone całkowicie francuskiej kulturze. Natomiast z naszych

52

działań na rzecz rozwoju romanistyki warto wspomnieć zmiany, które wprowadziłyśmy do programu studiów. To była praca zespołowa, a propozycje konsultowałyśmy ze studentami. Wydaje nam się, że teraz program na pierwszym stopniu studiów jest bardziej dopasowany do ich oczekiwań. Jeśli chodzi o zainteresowanie studentów językiem francuskim, to pomimo niżu demograficznego mamy bardzo dobry nabór. Cieszy to zwłaszcza na drugim stopniu. Język francuski jest doskonałą przepustką do wielu atrakcyjnych miejsc pracy. Po zakończeniu kadencji zamierzamy oddać się w większym stopniu planom naukowym i z tego się bardzo cieszymy, bo będziemy mogły dalej przyczyniać się do propagowania języka i kultury francuskiej.


STYL ŻYCIA / FRANCJA W ŁODZI

53


BIZNES / PEIRA

DOMY KLIMATYCZNA

Nowa łódzka inwestycja w standardzie premium Położone na obrzeżach największego łódzkiego kompleksu leśnego, nowoczesne, zachwycające wyjątkową architekturą, komfortowe i funkcjonalne. Takie właśnie są Domy Klimatyczna. Inwestycję realizuje PEIRA, łódzki deweloper takich wyróżniających się projektów jak Srebrzyńska Park czy Osiedle Oskar. Wielu z nas marzy o własnym domu. Każdy ma zapewne inne wyobrażenia o tym, jak powinien on wyglądać, jakie potrzeby zaspokajać. Jest jednak kilka cech, które przyjąć możemy za uniwersalne. Jak chociażby: użyte do budowy materiały dobrej jakości, funkcjonalność, komfort, otoczenie zielni, czy też aspekty ekologiczne i ekonomiczne związane z utrzymaniem domu. Domy Klimatyczna to zdecydowanie coś więcej. Zespół sześciu unikatowych budynków, zlokalizowanych na obrzeżach Lasu Łagiewnickiego – największego łódzkiego kompleksu leśnego, to połączenie nowoczesnych rozwiązań ze znakomitym designem. Przestronne salony z opcją kominka, unikalne sypialniane piętra, poddasza z podłączeniami do sauny, moż-

liwością wykonania siłowni lub pokoju rekreacyjnego z ekranem kinowym, to gwarancja ponadczasowej wartości domów. Przewidziane jest miejsce na windę, podłączenie do pralni. Domy mają oświetlone duże tarasy, a sypialnie wyjścia na szerokie, narożne balkony ze szklanymi balustradami. Budynki są bogato przeszklone, zapewniając tym samym dużo naturalnego światła i czyniąc bryłę niezwykle elegancką. Każdy z domów ma oczywiście garaż w bryle budynku, zautomatyzowane bramy wjazdowe sterowane pilotem, dodatkowe miejsca postojowe oraz prywatne kameralne ogrody od strony rzeki. Tak zagospodarowana przestrzeń wewnętrzna i zewnętrzna, zachęca do wypoczynku po dniu spędzonym w pracy, czy szkole oraz miłych weekendów z przyjaciółmi. Ważnym aspektem jest także bezpieczeństwo. Domy Klimatyczna są ogrodzone, mają zainstalowane eleganckie drzwi antywłamaniowe, punkty instalacji alarmowej z czujnikami ruchu na parterze i pierwszym piętrze oraz instalację domofonową. Jako dodatkowy atut tej inwestycji należy wymienić także trzyszybowe okna o wysokich parametrach izolacji akustycznej i niskim współczynniku przenikania ciepła, co przekłada się na ograniczenie strat energii grzewczej, czy nowoczesne kotły gazowe z termoregulatorem, automatyką pogodową, turbodoładowaniem, panelem sterowania oraz możliwością sterowania przez internet. Domy zaprojektowano z myślą o ekologii, istnieje więc możliwość zamiany ogrzewania gazowego na pompy ciepła. Do nich dostosowane są już zainstalowane naścienne grzejniki. Niewątpliwa wartość inwestycji, oprócz wyżej wymienionych, to także bliskość infrastruktury oświatowej, usługowej, sportowo-rekreacyjnej, wygodna komunikacja drogowa i miejska. Dzięki projektowi renomowanej pracowni architektonicznej domy cechuje wysoka funkcjonalność, a odpowiedni standard realizowany przez doświadczonego dewelopera gwarantuje wieloletnie poczucie wygody i komfortu. Inwestycja jest w trakcie budowy, ale jest możliwość wejścia na teren i jej obejrzenia. W celu umówienia wizytacji, można kontaktować się z działem sprzedaży firmy PEIRA.

PEIRA Domy Klimatyczna Łódź, ul. Srebrzyńska 40 798 416 416 kontakt@peira.pl www.peira.pl

54


BIZNES / CK PARTNERS

DLACZEGO WARTO zastrzegać nazwę firmy, logo lub inny rozpoznawalny znak przedsiębiorstwa, czyli o rejestracji znaku towarowego

W dzisiejszych czasach marka odgrywa bardzo ważną rolę. Przedsiębiorcy wkładają ogrom pracy w jej zbudowanie w taki sposób, aby była rozpoznawalna i przyciągała klientów. Jednak nie każdy z nich pamięta już o tym, aby prawidłowo zabezpieczyć podejmowany w rozwój marki trud i zastrzec nazwę, logo lub inny rozpoznawalny znak przedsiębiorstwa.

Zastrzeżenie znaku towarowego poprzez jego rejestrację w odpowiednim urzędzie daje realną ochronę marki. Niestety powszechnie twierdzenie, że wpisanie nazwy przedsiębiorstwa do Krajowego Rejestru Sądowego albo Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej jest wystarczające dla jego pełnej ochrony, nie jest prawdziwe. Nie możemy bowiem liczyć, że sąd czy organ rejestrowy rozpatrując wniosek innego podmiotu o rejestrację działalności dokładnie zbada, czy wskazanej przez niego nazwie identycznej z naszą, towarzyszy również tożsamy przedmiot działalności i obszar działania. Tym samym może dojść do sytuacji, że w Polsce działać będzie wiele przedsiębiorstw o takiej samej nazwie, co może stać się przyczyną konfliktów, a nawet sporów sądowych. Dlatego warto podjąć dodatkowe działania celem zapewnienia lepszej ochrony naszej marki poprzez rejestrację znaku towarowego. Zyskamy wówczas możliwość korzystania ze znaku ®, który jest skrótem od angielskiego słowa registered, oznaczającego „zarejestrowany”. W praktyce jest to informacja dla konkurencji, że marka jest chroniona, wpływająca również na lepsze postrzeganie opatrzonych nią produktów przez klientów i tymże samym zwiększenie ilości sprzedaży. Jednak co najważniejsze, zastrzeżenie znaku towarowego jednoznacznie kojarzącego się z marką przedsiębiorstwa, pozwala na egzekwowanie wyłącznego prawa korzystania z tego znaku. Gdy jakikolwiek podmiot naruszy nasze prawo ochronne na znak towarowy, możemy żądać zaniechania naruszania, wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści, a nawet naprawienia wyrządzonej szkody. Uzyskanie ochrony na znak towarowy nie jest skomplikowanym procesem, jednak najpierw należy podjąć decyzję, jaki znak chcemy chronić. Znakiem towarowym może być każde oznaczenie umożliwiające odróżnienie towarów lub usług jednego przedsiębiorcy od towarów lub usług innego przedsiębiorcy oraz możliwe do przedstawienia w reje-

strze znaków towarowych w sposób pozwalający na ustalenie jednoznacznego i dokładnego przedmiotu udzielonej ochrony. Znakiem towarowym może być w szczególności wyraz, włącznie z nazwiskiem, rysunek, litera, cyfra, kolor, forma przestrzenna, w tym kształt towaru lub opakowania, a także dźwięk. W zależności od obszaru, na którym działamy lub mamy zamiar działać w przyszłości, rejestracji można dokonać w Urzędzie Patentowym RP, Urzędzie Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), bądź w Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO). Należy jednak mieć na uwadze, że samo zgłoszenie znaku towarowego nie daje nam pełnej ochrony. Powinniśmy stale monitorować czy inny podmiot nie próbuje zarejestrować identycznego lub podobnego znaku, aby złożyć ewentualny sprzeciw lub ewentualnie wystąpić o unieważnienie znaku zgłoszonego później od naszego. Na koniec należy dodać, że prawo ochronne na znak towarowy udzielane jest na okres dziesięciu lat. Przed końcem jego upływu należy uiścić opłatę za dodatkowy okres ochronny. Inaczej inny podmiot może wykorzystać naszą nieuwagę i zarejestrować prawo ochronne na znak towarowy, który był wcześniej wykorzystywany przez nas.

Autorki artykułu: Beata Cieślak, partner, radca prawny oraz Ewa Wiśniewska, associate, adwokat

CK Partners Łódź, ul. Gdańska 130 42 636 99 00, 42 636 99 04 office@ckpartners.pl ckpartners.pl

55


BIZNES / NATALIA ZAPAŁA I ROBERT KIESZEK

GRATIFICA: NAGRODZENI KLIENCI ZAWSZE WRACAJĄ O zaletach loterii promocyjnych opowiadają NATALIA ZAPAŁA, Key Account Manager i ROBERT KIESZEK, właściciel agencji marketingowej Gratifica z Łodzi, specjalizującej się we wdrażaniu i kompleksowej obsłudze promocji. Polacy lubią konkursy i loterie? Robert Kieszek: Zdecydowanie tak! Aktualnie najpopularniejszą formą aktywizacji klientów są loterie. Zwykle oferują dużo cennych nagród, udział w nich jest bezpłatny, a wymagane zaangażowanie uczestników minimalne. Czyli można coś wygrać, poczuć dreszczyk emocji związanych z losowaniem przy okazji zakupów lub innych codziennych aktywności. No właśnie – to zabawa, czy sposób na wypromowanie określonych produktów, usług i miejsc? Robert Kieszek: Nasze działania opierają się na synergii dwóch elementów: konsumentom dostarczamy emocje związane z możliwością wygranej, a sprzedawcom zapewniamy atrakcyjną i skuteczną formę komunikacji z klientami. Udział w promocji lub wygrana zawsze będą się pozytywnie kojarzyły z daną marką czy miejscem, a nagrodzeni klienci wrócą. Co jest głównym celem loterii? Natalia Zapała: W loteriach promocyjnych chodzi głównie o to, żeby przyciągnąć nowych klientów, którzy często nie znają promowanego w ten sposób miejsca czy marki lub wyróżnić się na tle konkurencji. Robert Kieszek: W Gratifice realizujemy model omnichannel łącząc działania reklamowe, PR, lojalnościowe z najnowszymi technologiami oraz aktualnymi trendami w marketingu i sprzedaży. Zdrapki, konkursy paragonowe, quizy, sprzedaż premiowa… Które z tych form promocji są najskuteczniejsze? Robert Kieszek: Nasze piętnastoletnie doświadczenie pokazuje, że rynek zmienia się bardzo dynamicznie, a wraz z nim zmieniają się zainteresowania i zachowania klientów. Rozbudowane akcje marketingowe, zmuszające do dużego zaangażowania, odpowiedzi na pytanie, czy wykonania kreatywnej pracy konkursowej, straciły znacząco na popularności. Zyskują za to proste i kompaktowe loterie, czy sprzedaż premiowa typu buy&get.

ślają przepisy ustawy o grach hazardowych. Każdorazowo wymagane jest zezwolenie właściwej Izby Administracji Skarbowej, spełnienie szeregu warunków formalnych i możemy zaczynać. Ważna jest pula nagród, terminy, mechanika i sposoby promocji. Skuteczniejsze są loterie i konkursy z dużą pulą nagród, czy nie ma to znaczenia? Natalia Zapała: O sukcesie loterii decyduje rodzaj, liczba i zróżnicowanie nagród. Jeżeli jest ich dużo, mają różną wartość i są często losowane, to szanse na sukces rosną. Wszystko zależy jednak od potrzeb naszych klientów, analizy grupy docelowej, czasu trwania promocji, mechaniki, itp. Jesteście łódzką firmą, ale działacie w całej Polsce. Duże jest zainteresowanie loteriami? Robert Kieszek: Gratifica oferuje praktycznie wszystkie dostępne formaty promocji. Obsługujemy różne branże, ponieważ nasze aktywizacje są doskonałym wsparciem sprzedaży i narzędziem do efektywnej realizacji celów marketingowych. Od dwóch lat jesteśmy również liderem w zakresie organizacji tzw. loterii podatkowych dla samorządów, których celem jest promowanie świadomego płacenia podatku PIT. Ostatnio organizowaliście loterię promocyjną dla łódzkiego Monopolis. Natalia Zapała: To prawda. Loteria miała bardzo proste założenia i atrakcyjne, cenne, stylowe nagrody – główną był hybrydowy Fiat 500 w wersji DolceVita , dodatkowo wycieczka o wartości dwudziestu tysięcy złotych oraz wartościowe vouchery do wykorzystania w restauracjach zlokalizowanych w Monopolis. Żeby wziąć udział w loterii, wystarczyło wydać w Monopolis minimum sto złoty, wypełnić los i wrzucić go do urny. Rozmawiał: Robert Sakowski Zdjęcie: Paweł Keler

Gratifica Łódź, ul. Podchorążych 43 690 960 995, 690 960 921

Jak przygotowuje się, a później realizuje loterię promocyjną? Robert Kieszek: Warunki i zasady urządzania loterii okre56

biuro@gratifica.pl gratifica.pl


BIZNES / JUSTYNA KLIOMBKA-JARZYNA

Każde pokolenie ma swój czas Jak wykorzystać potencjał młodych pokoleń w pracy? Przede wszystkim zrozumieć, że każde pokolenie kształtowane jest przez inne wydarzenia historyczne, społeczne i gospodarcze oraz zaakceptować wynikające z tego różnice. ¾ Zaciekaw się nimi – pytaj ich o ich zaChip Espinoza, jeden z najbardziej znainteresowania, o ich widzenie świata, nych badaczy problematyki pokoleń w USA porównał w ciekawym badao to, co jest ważne dla nich. Przyglądaj się niu menadżerów (blisko 2000 osób), temu, co robią w wolnym czasie – może którzy zarządzają przedstawicielamacie wspólne zainteresowania. mi najmłodszych pokoleń - C/Z (1990 ¾ Zbliż się, rozmawiaj z nimi, miej dla – 1990) i Alpha (2000 – 2005). Doszedł nich czas, rób regularne spotkania one2one. do wniosku, że ci efektywni, czyli realizujący cele, budujący trwałe zespoły ¾ Polub ich, a nie naśladuj – jeśli będziesz różnią się od tych pozostałych tym, chciał/a upodobnić się do nich np. używając ich języka, może to wyjść zabawnie. że akceptują młode pokolenia, są nimi zaciekawieni. Potrafią powstrzymać ¾Odsłaniaj się – opowiadaj o sobie, co lubisz, co cię interesuje, w czym jesteś się od zniekształceń wynikających JUSTYNA KLIOMBKA-JARZYNA, dobry/a. z ich osobistych doświadczeń, czyli nie mówią i nie myślą: Ja w ich wieku..., Ja psycholożka, menadżerka Gdy komunikujesz się z Zetkami z 24-letnim doświadczeniem, nigdy nie postąpiłbym, nie postąpiłai Alphami: coach indywidualny i zespobym w ten sposób…, Wszyscy to powinni ¾Unikaj niejednoznaczności – mów łowy, mentorka, dyrektorka wprost. Pamiętaj, że dorastali w zupełwiedzieć... To jest jasne dla wszystkich…. ds. rozwoju firmy szkoleniowej Od 2013 roku nasza firma prowadzi nie innych czasach i warunkach – wiele Leadersheep. rzeczy wymaga wyjaśnienia i doprecybadania dotyczące funkcjonowania zowania z twojej strony. różnych pokoleń na rynku pracy – ich potrzeb i oczekiwań. Badając pracow¾Określaj jasno czego oczekujesz. Nie zakładaj, że się domyślą. Takie podejście również toników w polskich firmach i analizując zebrane dane mamy bie przyniesie korzyści, zadania będą wykonywane kilka podpowiedzi dla osób zarządzających, które chcą mądrze wykorzystać potencjał młodych pokoleń w pracy. zgodnie z twoimi oczekiwaniami. Jeśli chcesz stworzyć środowisko, które będzie przyjazne ¾ Postaraj się, jak najczęściej komunikować tym kadla przedstawicieli pokoleń Z i Alpha, zacznij od budowania nałem, który preferują – sprawdź, co lepiej działa chat, mail itp. Nie zapominaj jednak o regularnych relacji. Przekonania rodem z lat 90., mówiące o tym, że narozmowach i spotkaniach – to one pozwalają wam leży trzymać dystans do pracowników, „nie spoufalać się”, budować relacje. nie sprawdzą się we współczesnej rzeczywistości. Relacje są ważne dla wszystkich, nie tylko młodych pokoleń. Badania ¾ Pamiętaj, że cenią sobie „nieformalność” – jeśli jesteś Instytutu Gallupa z 2016 roku pokazują, że „Pracownicy, na to gotów/owa, zaproponuj zwracanie się do siebie którzy są blisko zaprzyjaźnieni ze swoimi szefami, są popo imieniu. Również nieformalne rozmowy w kuchni, przy kawie, lunchu czy kanapce dobrze się sprawdzą. nad dwa i pół raza częściej zadowoleni ze swojej pracy”. ¾ Nie bierz do siebie tego, że skracają dystans. Jeśli Rodzice przedstawicieli dwóch najmłodszych pokoleń chcą z tobą przebywać, rozmawiać – brawo, znaczy, często nie chcieli wychowywać swoich dzieci tak, jak sami że zbudowałeś/aś zaufanie w waszej relacji. byli wychowywani i starali się być bliżej nich, rozumieć ich, ¾ Często liderzy mówią, że jest im trudno, gdy młodzi byli zainteresowani nimi, ich rozterkami, przeżyciami itp. pracownicy dają im bardzo bezpośredni feedback Zmieniła się również relacja nauczyciel – uczeń, ten drugi zyskał możliwość mówienia o sobie, swoich potrzebach, – zachęcam cię do tego, aby sprawdzić, czy to, co słyszysz, jest arogancją, czy celnie pokazuje jakieś oczekiwaniach, przemyśleniach. Zetki i Alphy szukają więc błędy, problemy, niedociągnięcia w zespole, w firmie, w pracy „przyjaznego dorosłego” (nazwa zaczerpnięta została z badań Chipa Espinozy). Co zatem możesz robić, w twoich zachowaniach menadżerskich. pracując z młodymi osobami w zespole: ¾ Zapomnij, że uczono cię, aby nie budować bliskich relacji z pracownikami. Leadersheep ¾ Postaraj się wyrzucić ze swojej głowy przekonania – tych młodych nic nie interesuje, na niczym im nie Łódź, ul. Gdańska 113/18 zależy itp. Stereotypy i uprzedzenia będą ci utrudniały 797 325 041 poznawanie innych osób, niezależnie od pokolenia, justyna.kliombka@leadersheep.com.pl z którego się wywodzą. leadersheep.com.pl 57


BIZNES / MARTA I MARIUSZ PAJĄK

DRUKARNIA ARSA W NOWEJ SIEDZIBIE. PASJA I KOLOR NA POJEZIERSKIEJ! Po ponad dwudziestu latach Arsa, znana łódzka drukarnia przeniosła się do nowej siedziby. O motywach przeprowadzki i korzyściach dla klientów z nowego miejsca opowiadają Marta i Mariusz Pająk, właściciele drukarni Arsa pasja & kolor. Już nie Piotrkowska, lecz od kilku tygodni Pojezierska. Skąd pomysł na to, żeby przenieść biznes ze Śródmieścia na Teofilów? Marta Pająk: Przeniesienie dwóch naszych oddziałów produkcyjnych do większego lokalu, z własnym parkingiem i rampą do załadunku ma same zalety. Teraz klienci i kurierzy, którzy przyjeżdżają do nas po odbiór zamówień mają lepszy dojazd i dostęp. Poprawiły się także warunki pracy naszych pracowników. Wszystko to wpływa na wzrost wydajności drukarni. Myślimy też o przyszłości, a bardziej komfortowy budynek pozwoli na zakup kolejnych maszyn. Arsa to łódzka drukarnia z długoletnią tradycją, a tym samym z wieloma klientami. Czy zmiana lokalizacji drukarni wpłynie w jakiś sposób na współpracę i relacje? Mariusz Pająk: To była dla nas trudna decyzja, ponieważ przy Piotrkowskiej i Zachodniej działaliśmy od wielu lat. Oczywiście, skonsolidowanie obu oddziałów w jednym miejscu znacznie usprawnia komunikację wewnętrzną, daje szybszy obieg informacji między zespołami, pomaga również w skuteczniejszej kontroli realizacji zleceń i skraca czas reakcji na zmiany. To z kolei zwiększa jakość naszych usług, przekłada się na efektywną obsługę klientów i z pewnością wzmacnia nasze relacje z nimi. Panuje przekonanie, że relacje to obecnie podstawa do robienia interesów. Często są one ważniejsze niż oferta cenowa. Też tak Państwo uważacie? Marta Pająk: Tak, relacje odgrywają kluczową rolę w branży drukarskiej. Solidne relacje z klientami umożliwiają lepsze zrozumienie ich potrzeb. To zaś przekłada się na lojalność klientów i długofalowe partnerstwa, co jest równie istotne jak cena, jeśli nie bardziej. Dobra współpraca opiera się na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu, co w dłuższej perspektywie generuje korzyści dla obu stron. Jeszcze kilkanaście lat temu Łódź słynęła z wielu działających w mieście drukarni. Dziś jest ich już coraz mniej. Poligrafia traci na znaczeniu, czy są inne powody takiej sytuacji? Mariusz Pająk: Zmniejszenie liczby drukarni może wynikać z rozwoju technologii cyfrowej, w którą nie 58

wszyscy właściciele zdecydowali się zainwestować. Rozwój druku cyfrowego pozwolił na szybsze, bardziej efektywne, a tym samym oszczędne metody drukowania. Arsa jest przykładem na to, że adaptacja nowych rozwiązań wzmacnia pozycję drukarni na rynku, jako innowacyjnej i gotowej sprostać aktualnym oczekiwaniom klientów. Arsa to drukarnia uniwersalna, gdzie można zamówić wizytówki, katalogi i druki wielkoformatowe. Macie jakąś swoją specjalizację? Marta Pająk: W Arsie drukujemy pełną gamę druków dla firm. Dzięki temu klienci zyskują jednego solidnego partnera do obsługi różnorodnych potrzeb drukarskich, a to pozwala zaoszczędzić czas i zwiększyć efektywność. Dodatkowo jednolita jakość i spójność drukowanych materiałów wzmacniają wizerunek klientów, a tym samym zwiększają ich rozpoznawalność i dają lepszą pozycję na rynku. Wiem, że robicie także projekty graficzne. Można zamówić projekt logo, skład katalogu czy projekt całościowej identyfikacji wizualnej firmy. Klienci korzystają z kompleksowych usług? Marta Pająk: Oczywiście, a przy tym mają pewność, że dokładnie sprawdzimy materiały, które przysłali, doradzimy, zadzwonimy, gdy zauważymy jakiś błąd i nie potraktujemy ich druków bezrefleksyjnie. Mało kto wie, że przy każdej realizacji wykonujemy wewnętrzne próby druku, widzimy sporo przed pełną produkcją i dzięki temu klienci czują się zaopiekowani. To też wzmacnia ich zaufanie do nas, a także daje pewność, że spełnimy ich oczekiwania.

Rozmawiał: Robert Sakowski Zdjęcie: Paweł Keler

Arsa pasja & kolor Łódź, ul. Pojezierska 90 42 633 02 52 arsa@arsa.net.pl arsa.net.pl

pasja & kolor


BIZNES / NADIA GOSZCZYŃSKA

FINCOD pomoże zarządzać pieniędzmi Bądź szczęśliwym posiadaczem pieniędzy na koncie bankowym, a nie tylko na papierze. Zrozum, gdzie uciekają pieniądze i zacznij nimi zarządzać! O nowej rewelacyjnej usłudze FINCOD rozmawiamy z NADIĄ GOSZCZYŃSKĄ, prezes zarządu w firmie NELKO Meblowanie Finansów. Czy warto pod koniec roku uporządkować finanse w firmie i zastanowić się, jak może poukładać je na nowo? Koniec roku to taki czas, kiedy staramy się wiele rzeczy w firmach uporządkować, w tym oczywiście finanse. Choć zdecydowanie wolę sytuacje, w których mamy do czynienia z porządkiem w firmowych finansach przez cały rok. Aby jednak dojść do tego momentu, czasami czeka nas długa droga. I koniec roku jest najlepszy do tego, aby na nią wkroczyć. Powiedzieć sobie, nie chcę ciągle żyć z obrotu, z lękiem o to, że gdy kontrahenci nie popłacą mi należności, nie ureguluję swoich zobowiązań. Chcę mieć całkowitą kontrolę nad tym, co dzieje się w mojej firmie, a nie otrzymywać jedynie papierowe wyniki z księgowości, których odzwierciedlenia nie widać na koncie. Jak to nie widać? Zwyczajnie. Z raportu otrzymanego od księgowej wynika, że w danym miesiącu zarobiliśmy określoną kwotę, od której musimy odprowadzić konkretne podatki oraz składki na ZUS. To wszystko, to jest jedynie zestawienie kosztów i przychodów, które niewiele nam mówi o sytuacji finansowej w firmie. Często wynik podatkowy w ogóle nie odzwierciedla tego, co mamy na firmowym koncie. Jak to można zmienić? Na bazie naszych kilkuletnich doświadczeń z pracy z różnymi firmami, a także moich wcześniejszych jako dyrektora finansowego dużych korporacji, przygotowaliśmy zupełnie nowy produkt – FINCOD. To połączenie usług księgowych i dyrektora finansowego, dzięki czemu przedsiębiorca będzie mógł w końcu stworzyć budżet oparty nie o jego przeczucia, a rzetelnie zgromadzone dane. Jako specjaliści wiemy, że w finansach najważniejsze są liczby i informacje, dlatego w ramach współpracy podpowiemy, który klient jest najbardziej dochodowy, jakie projekty warto kontynuować, a z czego trzeba szybko zrezygnować. Wskażemy, jak zapanować nad kosztami, co można zrobić z zaległymi należnościami, gdzie uciekają pieniądze. Pokażemy też, dlaczego saldo w banku często różni się od obliczeń księgowej.

Taka księgowość na miarę XXI wieku. Trafniej bym tego nie ujęła. To jest właśnie księgowość, której oczekują przedsiębiorcy, partnerska, relacyjna, która jest autentycznym wsparciem dla biznesu, wspiera jego rozkwit. Stworzyliśmy, przyjazne, intuicyjne narzędzie wspierające klientów w zbieraniu danych, dzięki którym w końcu można dobrze zarządzać finansami w firmie. Tu widać, kiedy, na co i ile wydajemy, w jakim czasie spływają należności i kiedy trzeba opłacić zobowiązania. Tu widzimy, w których miesiącach zarabiamy lepiej, a w których zjedzony jest zysk. I już wiemy, ile z tych lepszych trzeba zaoszczędzić na gorsze. Nie żyjemy w finansowej ułudzie i na zasadzie, jakoś to będzie i w końcu przyjdzie lepszy czas. Może to Pani zobrazować na jakimś konkretnym przykładzie? Proszę bardzo. Firma produkująca i montująca meble. Do niedawna działała tak – dwa tygodnie produkowano meble, dwa poświęcano na montaż. Przez te dwa tygodnie, kiedy ekipy zajmowały się montażem, stała produkcja, która generowała cały czas koszty. Wystarczyło zatrudnić jeszcze jedną ekipę, aby koszty zmalały o połowę i móc zaoferować klientom konkurencyjną cenę. Wszystko dzięki wskaźnikom? Tak. Księgowość zarządcza to główny trzon naszej pracy, który można podsumować w trzech słowach: analiza, wnioski i działanie. Analizujemy dane finansowe firmy, a jej wyniki pozwalają właśnie na podejmowanie kluczowych decyzji dotyczących działalności. Konsultujemy na bieżąco z klientami kolejne inwestycje, większe zakupy, czy zatrudnienie kolejnych osób. Wszystko w oparciu o dostępne mu wskaźniki. I do tego oczywiście robimy rozliczenia księgowe. FINCOD to nowoczesna księgowość wspierająca rozwój przedsiębiorstwa.

Nelko Sp. z o.o. Łódź, ul. Sienkiewicza 85/87 42 203 11 91 biuro@nelko.pl meblowaniefinansow.com.pl

59


BIZNES/ MARCIN ŚLAWSKI

O bezrobociu, inflacji i zadłużeniu, czyli co nas czeka w gospodarce? MARCIN ŚLAWSKI, doradca, analityk finansowy i właściciel firmy Superior Investment wyjaśnia, w jakim stanie na koniec roku jest polska gospodarka i co nas czeka w przyszłym roku. Jest bardzo źle, jak mówi koalicja, jest bardzo dobrze, jak twierdzi PiS czy jest tak sobie, jak uważają symetryści? W jakiej kondycji jest polska gospodarka na koniec 2023 roku, bo ilu ekspertów tyle opinii na ten temat? Trzeba pamiętać, że opinie polityków przeważnie są skrajne. Ja lubię odnosić się do konkretów. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego, wynika, że stopa bezrobocia w Polsce wynosi obecnie 5 procent i są oczekiwania, że na koniec roku będzie to około 5,1 procent. Mówimy tutaj o tak zwanej stopie bezrobocia rejestrowanego, czyli o odsetku osób bezrobotnych zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy do liczby ludności aktywnej zawodowo. Według informacji Ministerstwa Finansów Komisja Europejska prognozuje wzrost realnego PKB w Polsce na poziomie 0,4 procent w 2023 roku, 2,7 procent w 2024 roku oraz 3,2 procent w 2025 roku. Inflacja CPI, czyli wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce, w październiku 2023 roku wyniosła 6,6 procent w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Według projekcji NBP z 10 listopada bieżącego roku tak zwana inflacja konsumencka ma zejść w roku 2024 do poziomu około 5 procent w porównaniu do roku bieżącego. Z kolei tak zwany cel inflacyjny, który ma wynieść 2,5 procent, z przedziałem odchyleń plus minus 1 punkt procentowy, prawdopodobnie osiągniemy dopiero w roku 2026 lub pod koniec 2025 roku. A jeżeli chodzi o zadłużenie Polski, to tu jaką mamy sytuację? Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych, tak zwany dług EDP, na koniec II kwartału 2023 roku, według danych Ministerstwa Finansów wyniósł 1581,2 mld złotych. Zadłużenie to systematycznie rośnie. Teoretycznie, w odniesieniu do innych krajów Unii Europejskiej nie jest to jeszcze wysoki poziom w relacji do PKB, aczkolwiek niepokojąco wygląda tak zwana strategia zarządzania długiem przedstawiona przez Ministerstwo Finansów, a konkretnie wskaźnik długu publicznego w relacji do PKB na najbliższe lata. Założono jego dalszy wzrost o około 10 punktów procentowych. Warto również uwzględnić fakt, że dług jest dodatkowo emitowany przez instytucje należące do Skarbu Państwa, takie jak na przykład Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Polski Fundusz Rozwoju i są to coraz wyższe poziomy. Jednak główne obawy eko1 60

nomistów i części polityków stanowi obszar związany z deficytem budżetowym, czyli ujemną różnicą między dochodami a wydatkami budżetu państwa. Z moich informacji wynika, że ostatnia aktualizacja budżetu dokonana przez rząd Mateusza Morawieckiego zakłada, że w roku bieżącym wydatki przewyższą dochody o około 92 miliardy złotych, co oznacza ponad pięcioprocentowy deficyt w relacji do PKB. Według ekspertów z PKO BP „przyrost deficytu jest wynikiem mocniejszego wzrostu wydatków niż dochodów, na przykład we wrześniu bieżącego roku dotyczył między innymi wydatków zbrojeniowych”. Według szacunku Ministerstwa Finansów w przyszłym roku jest zakładane ujemne saldo budżetowe na poziomie ponad 160 miliardów złotych. W ostatnich kilkunastu latach wyższy deficyt występował tylko w roku 2020, pandemicznym oraz w latach 2009 i 2010, tuż po kryzysie światowym z 2008 roku. W tym aspekcie wszyscy ekonomiści są w zasadzie zgodni, że – mówiąc delikatnie – nie jest to sytuacja korzystna. Część ekonomistów stara się dostrzegać w tym pozytywy, jak choćby Piotr Bielski, ekonomista z Santander Banku, który uważa, że „globalna sytuacja i kryzys wymagają często niestandardowych działań, a deficyt i ekspansywna polityka rządu jest wsparciem dla gospodarki”. Inni, jak dr Sławomir Dudek z Instytutu Finansów Publicznych, wręcz alarmują. Otóż wyliczył on, że rzeczywisty deficyt, uwzględniający fundusze pozabudżetowe będzie o 112 miliardów złotych większy, niż pokazuje rząd i „tym samym, po 8 latach Polska znajdzie się ponowie w procedurze nadmiernego deficytu (EDP) od 2024 roku”. Co to oznacza? To, że nowy rząd będzie musiał raportować dwa razy w roku do Komisji Europejskiej, jakie podejmuje działania w celu zredukowania deficytu i rozliczać się z ich efektów. Konsekwencją tego może być prawdopodobnie konieczność „proszenia” się o pieniądze od inwestorów zagranicznych, co spadłoby na nowy rząd. Reasumując, widoczne są pewne aspekty przyszłego ożywienia gospodarczego w Polsce w latach 2024 oraz 2025 i jest to czynnik pozytywny. Niemniej jednak wciąż nadmiernie wysoka inflacja, a przede wszyst-


BIZNES/ MARCIN ŚLAWSKI

kim wysoki deficyt budżetowy i zwiększanie się długu publicznego w relacji do PKB, stanowią dość poważne wyzwania dla polskiej gospodarki na najbliższe miesiące, a nawet lata. Inflacja nie sprzyja trzymaniu pieniędzy w bankach. Czego w związku z tym możemy spodziewać się na rynku kapitałowym w Polsce w najbliższym czasie? Jeśli chodzi o instrumenty finansowe, zacznę na początek od akcji. Od początku roku, polski indeks szerokiego rynku (WIG) na dzień 15 listopada br. wzrósł już o ponad 28 procent. W tym roku wystąpiły dwie korekty na polskiej giełdzie: jedna w marcu, a druga głębsza w sierpniu i we wrześniu. Od początku października do chwili obecnej (15 listopada br.), obserwujemy wzrosty indeksu WIG o około 15 procent. Z reguły działania banków centralnych dotyczące obniżek stóp procentowych działają stymulująco na rynek akcji. Jeśli chodzi o obligacje, to ten rok jest szczególnie dobry dla znacznej większości funduszy obligacyjnych. Duża część z nich notuje w ostatnich 12 miesiącach nawet dwucyfrowe stopy zwrotu. Odnosząc się do przyszłego roku, to jestem raczej optymistą jeśli chodzi o inwestowanie zarówno na rynku akcji, jak i obligacji. Realnym scenariuszem jest dalsza obniżka rentowności obligacji skarbowych w Polsce, ale również na świecie. W tym kontekście można się spodziewać sensownych stóp zwrotu rozwiązań opartych na obligacjach skarbowych stałokuponowych. Ale również fundusze oparte na obligacjach skarbowych o zmiennych kuponach mogą dobrze sobie radzić. Z dużym prawdopodobieństwem nie będą to już tak wysokie stopy zwrotu funduszy obligacyjnych jak w roku bieżącym, niemniej jednak mogą to być wyższe stopy zwrotu niż uzyskiwane w tym okresie z lokat bankowych. Zdjęcie: Archiwum Prywatne

Marcin Ślawski Doradca, menedżer i analityk finansowy. Od kilkunastu lat związany z branżą inwestycyjną. Certyfikowany Analityk Inwestycyjny (CAI) – Związek Maklerów i Doradców (ZMID). Uczestnik międzynarodowych programów z zakresu ekonomii, finansów inwestycyjnych oraz instrumentów finansowych w ramach CFA Institute (USA) – The Chartered Financial Analyst oraz szwajcarskiej organizacji Association of Certified International Investment Analysts (ACIIA). Certyfikowany marketer The Chartered Institute of Marketing (Anglia) i posiadacz tytułu „Associate” w ramach tej organizacji. Absolwent Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego o specjalności Zarządzanie Spółkami Kapitałowymi, studiów podyplomowych Rachunkowość i Zarządzanie Finansowe oraz Rynek Nieruchomości. Uczestnik kursów z zakresu doradztwa inwestycyjnego.

Materiał należy traktować jako wyłącznie wyraz osobistych poglądów autora. Nie stanowi on oferty w rozumieniu Kodeksu cywilnego ani oferty publicznej w rozumieniu ustawy o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych, doradztwa inwestycyjnego, innego rodzaju doradztwa, ani rekomendacji do zawarcia transakcji kupna lub sprzedaży jakiegokolwiek instrumentu finansowego, jak również innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategie inwestycyjne. Autor nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.

Superior Investment Łódź, al. Kościuszki 39 lok. 12 608 477 112 biuro@superiorinvestment.pl superiorinvestment.pl

2 61


BIZNES / DAGMARA GRĘBOWSKA

ŁÓDŹ.WORK komercyjnym sukcesem

Jak w trudnych czasach skomercjalizować biurową przestrzeń? Czego oczekują najemcy? Po co rewitalizować stare fabryki? Jak stworzyć przestrzeń przyjazną mieszkańcom? Rozmawiamy z DAGMARĄ GRĘBOWSKĄ, Manager Oddziału Łódzkiego firmy OKAM.

Jak udało się Pani w tych trudnych czasach dla inwestorów powierzchni biurowych pozyskać tak szybko najemców i to w zasadzie na całą przestrzeń? Zdradzi Pani, jak to się robi? To prawda, tę nieszablonową przestrzeń historycznego budynku udało dość szybko skomercjalizować dzięki kilku składowym. O sukcesie bowiem decyduje nie jeden, a kilka czynników. OKAM stawia na potrzeby ludzi, najemców, jesteśmy elastyczni zarówno pod względem przygotowania powierzchni, jak i okresu najmu. Klient otrzymuje produkt, jakiego potrzebuje. Na przygotowanie powierzchni pod klinikę medycyny estetycznej i kosmetologii mieliśmy niecały miesiąc, a ponadto marzeniem klienta było zajęcie powierzchni, które przeznaczone były de facto pod nasze biura. Wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom klienta. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Klienci doceniają bezpośredni kontakt z zarządcą budynku, szybkość reakcji, dostarczanie rozwiązań. Domeną OKAM jest nie tylko budowanie nieruchomości, stawiamy przede wszystkim na budowanie relacji. Czym wyróżnia się Łódź.WORK na tle innych inwestycji oferujących biura na wynajem? Z jakich udogodnień korzystać mogą wynajmujący? Atutem Łódź.WORK jest lokalizacja. Odrestaurowana fabryka Teodora Meyerhoffa znajduje się w bezpośredniej okolicy Nowego Centrum Łodzi oraz dziesięć minut spacerem od stacji Łódź Fabryczna. W pobliżu znajdują się urzędy, kawiarnie, restauracje, hotele, przystanki komunikacji miejskiej, a także miejsca rekreacji i sportu. Możemy też pochwalić się jednym z większych współczynników miejsc parkingowych, jeśli chodzi o inwestycje biurowe w naszym mieście. Wydzieliliśmy też specjalne miejsce do krótkiego parkowania dla kurierów przywożących przesyłki. Atutem Centrum Biurowego Łódź.WORK są liczne nowoczesne udogodnienia dla najemców oraz użytkowników przestrzeni biurowej, takie jak: parking ze stacją łado62

wania pojazdów elektrycznych, darmowa wypożyczalnia pojazdów elektrycznych, stojaki na rowery, zaplecze sanitarne i socjalne, szatnia, strefa chill-out, oraz dodatkowa sala konferencyjna z możliwością wynajęcia na godziny. To wszystko sprawia, że nasz kompleks biurowy doskonale wpisuje się we współczesne trendy oraz potrzeby przedsiębiorców, prowadzących biznesy w duchu budowania trwałych relacji, troski o pracowników i środowisko naturalne. Wyróżnikiem Łódź.WORK jest również butikowy charakter inwestycji, bryła obiektu obejmuje raptem trzy piętra. Najemców, z jakich branż udało się pozyskać? Bardzo różnych, ale przede wszystkim, co nas bardzo cieszy, są to firmy działające w Łodzi od lat, które zdecydowały się na relokację swoich biur, bądź stworzenie zupełnie nowych usług od podstaw. Przykładem jest Arle-Med Centrum Zdrowia, którego udziałowcem jest znana łódzka firma. Centrum oferuje usługi z zakresu rehabilitacji. Swoją drugą klinikę otworzyła w Łódź.Work Kropla Czasu. To właśnie łodzianie dostrzegają atrakcyjność naszego pofabrycznego centrum. Przed laty w dawnej fabryce Teodora Meyerhoffa, w której dziś znajduje się ŁÓDŹ.WORK, mieścił się jeden z największych zakładów włókienniczych w mieście. Teraz nasze odrestaurowane, loftowe wnętrza wyróżniają się oryginalnym charakterem, którego próżno szukać we współczesnej zabudowie. Z czego jest Pani najbardziej dumna w tym projekcie? Z każdej cegły! Z tym projektem związana jestem od początku, na bieżąco śledziłam postęp prac i dopytywałam o każdy detal. Ciekawiło mnie dosłownie wszystko, z czego robi się wylewki na podłogi, dlaczego sufit kładziony jest metodą natryskową (wyjaśnię, że dzięki temu jest ognioodporny). I choć nasza fabryka odróżnia się od innych łódzkich, ponieważ jest otynkowana i pomalowana zgodnie z pierwowzorem, to w jej wnętrzach zachowaliśmy tę czerwoną charakterystyczną łódzką cegłę. Wnętrza


BIZNES / DAGMARA GRĘBOWSKA

z jej ekspozycją wyglądają naprawdę wspaniale. Rewitalizacja zabytkowych obiektów, a w takowym budynku mieści się właśnie Łódź.WORK to bardzo kosztowne inwestycje, nie prościej było wybudować od podstaw inny obiekt biurowy? OKAM, znany na polskim rynku deweloper, właściciel tego budynku, dostrzegł potencjał, mimo że stan techniczny był fatalny. Teraz po rewitalizacji Łódź.WORK cieszy oko! Owszem pewnie prościej zburzyć stare fabryki i na ich miejscu postawić szklane biurowce, Strefa Progress ale warto pomyśleć o zachowaniu Piotrkowska 217 bogatego dziedzictwa. Tym właśnie wyróżnia się Łódź na tle innych miast, tylu zabytkowych fabryk po dawnych zakładach włókienniczych nie znajdziemy nigdzie indziej. O tę naszą czerwoną cegłę, naprawdę warto dbać. I bardzo cieszy mnie ten widok odrestaurowanych kompleksów włókienniczych, kamienic i pałaców. Taka jest Łódź, to miasto z charakterem. Tu warto rozwijać swój biznes. Zapraszam na Dowborczyków 18 do Łódź.WORK. Ponieważ inwestycja w starą tkankę miasta okazała się sukcesem, czy można z tego wnioskować, że firma OKAM, inwestor i właściciel budynku, szuka w Łodzi kolejnych podobnych miejsc do rewitalizacji? Firma OKAM dostrzega potenNOW cjał rozwojowy Łodzi. ZaczyDowborczyków 18 naliśmy od zagospodarowania przestrzeni przy ul. Piotrkowskiej 217. To kulturalno-gastronomiczne miejsce, od lat cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem wśród mieszkańców miasta. Kolejnym dużym projektem była rewitalizacja dawnej fabryki Teodora Meyerhoffa przy ulicy Dowborczyków 18. Obecnie prowadzimy dwie duże inwestycje deweloperskie – obie mieszkaniowe – jedna z nich Strefa Progress powstaje właśnie przy kompleksie Piotrkowska 217, jako pierwszy etap całego projektu w tym miejscu, a druga to NOW po sąsiedzku od Łódź.WORK. W planach jest kompleksowa rewitalizacja Piotrkowskiej 217. Jedno jest niezmienne, w ramach każdego projektu staramy się oddać aktualny charakter miasta. Każda nasza inwestycja jest w pełni przemyślanym konceptem, zgodnym z ładem architektonicznym. Jako specjaliści od rewitalizacji przestrzeni pofabrycznych nadajemy miejscom z przeszłości nowe życie i funkcjonalności, przeobrażamy je w miejsca przyjazne i użyteczne, uzupełniające charakter miasta i pozwalające mu na dalszy zrównoważony rozwój. Jesteśmy niezwykle szczęśliwi z tego, że nasz wkład w zmianę oblicza Łodzi jest również zauważany i doceniany.

Skoro wspomniała Pani o inwestycjach mieszkaniowych, to jak przebiega proces sprzedaży i kiedy wprowadzą się do nich mieszkańcy? Strefa Progress to wyjątkowy projekt łączący wygodę, funkcjonalność, atrakcyjną lokalizację czy bogatą i różnorodną okoliczną infrastrukturę. Ogromne znaczenie ma tu lokalizacja, sąsiedztwo Strefy Piotrkowska 217 – niezwykle lubianego przez łodzian centrum kulturalno-rozrywkowego obfitującego w wydarzenia artystyczne i kulturalne. Co więcej, do dyspozycji przyszłych mieszkańców Strefy Progress będzie m.in. strefa mieszkalna wraz z przestrzenią coworkingową i strefą fitness. Przestrzeń pomiędzy budynkami wypełniona zostanie wewnętrznym ogrodem, który stanowić będzie miejsce do odpoczynku. Na terenie obiektu dostępny będzie także paczkomat oraz darmowa wypożyczalnia rowerów i hulajnóg, a także stacje do ładowania aut elektrycznych, czy serwis naprawy rowerów. Inwestycja powstanie zgodnie z Nową Polityką Jakości OKAM – w duchu ekologii oraz z uwzględnieniem szeregu rozwiązań poprawiających jakość życia. Niezaprzeczanym atutem projektu jest lokalizacja, w centrum Łodzi, zapewniająca rozbudowaną komunikację miejską. W takim samym duchu tworzona jest inwestycja NOW przy ul. Dowborczyków 18, której budowa wystartuje na początku 2024 roku, z planowanym terminem zakończenia na 2025 rok. Znajdzie się w niej 330 lokali mieszkalnych. Sprzedaż mieszkań już ruszyła. Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcie: OKAM

Strefa PROGRESS, NOW Sprzedaż mieszkań Łódź, al. Kościuszki 132/ ul. Piotrkowska 217 668 445 367, 691 644 646, 603 951 951 www.now-lodz.pl strefaprogress.pl

Łódź.WORK Wynajem powierzchni biurowych Łódź, ul. Dowborczyków 18 725 940 945 lodzwork.pl

63


BIZNES / IZABELA I PAWEŁ BURZYŃSCY

CYBERATAK.

Jak zabezpieczyć przed nim firmę? Aż dziewięćdziesiąt dziewięć procent przestępstw to efekt ludzkich błędów! O tym, jak bronić się przed cyberprzestępczością opowiadają IZABELA i PAWEŁ BURZYŃSCY, właściciele firmy SZTORM IT.

64

Jakie są zagrożenia w cyberprzestrzeni i co stanowi główny cel cyberataków? Paweł Burzyński: Można je sklasyfikować jako zagrożenia ludzkie, sprzętowe i oprogramowania. Cyberprzestępcy przez cały czas dążą do nakłonienia użytkowników do łamania procedur lub niestosowania się do przyjętych praktyk. Równie często korzystają z błędów popełnianych przez pracowników na każdym szczeblu, od specjalistów po kierownictwo. Niestety, większość małych i średnich firm i organizacji, prywatnych i publicznych, nie bada swojej podatności na takie zagrożenia, czyli nie poddają się audytom i testom, choć zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, wszystkie podmioty publiczne powinny robić to co rok. Szacuje się, że tylko dziesięć procent z nich przeprowadza je regularnie! A przecież bez audytu pracownicy nie będą wiedzieć, jak reagować, czy sprzęt jest poprawnie skonfigurowany, a oprogramowanie odpowiednio zabezpieczone i nie ma luk, dzięki którym hakerzy łatwo dostaną się do systemu. Audyt pokaże też, czy konieczne jest skanowanie sieci zewnętrznej i wewnętrznej w zakresie znanych błędów, które powinniśmy załatać.

my jest zupełnie niepodatna na cyberataki, że skoro wydajemy określoną pulę środków na sieciowe zabezpieczenia, to nic już nam nie grozi. To błędne myślenie, bo cyberprzestępcy bez przerwy pracują nad udoskonaleniem swoich technik i atakują z każdej strony.

Jak często dochodzi do różnego rodzaju ataków? Paweł Burzyński: Średnio na całym świecie co trzydzieści dziewięć sekund dochodzi do cyberataków, a hakerzy uderzają w pojedynczy podmiot, firmę czy instytucję ponad tysiąc sześćset razy tygodniowo. Prawdziwą gratką jest dla nich czas przedświąteczny. Hakują wtedy sklepy, konta w social mediach i podszywając się pod autentyczne podmioty, dokonują fikcyjnych sprzedaży. Kupujący podekscytowani świąteczną promocją łatwo dają się złapać w sidła oszustów. I zamiast cieszyć się prezentami zostają z długami. Według aktualnego raportu CERT Polska w 2022 roku o trzydzieści cztery procent wzrosła liczba zarejestrowanych incydentów cyberataków w porównaniu rok do roku, a liczba wszystkich zgłoszeń poszła w górę o blisko sto siedemdziesiąt osiem procent. Warto dodać, że tylko pięć procent plików jest w firmach prawidłowo chronione, a dziewięćdziesiąt dziewięć procent włamań do infrastruktury firmy to ludzkie błędy.

Przeprowadzacie Państwo audyty w zakresie cyberbezpieczeństwa, jak one wypadają? Izabela Burzyńska: Piszę o tym w pracy magisterskiej „Audyt bezpieczeństwa informatycznego jako kluczowe narzędzie w cyberbezpieczeństwie instytucji”, którą obroniłam w lipcu. Opierając się na przeprowadzonych przez naszą firmę audytach, wskazuję w niej, że jest wiele obszarów do naprawy zarówno w jednostkach budżetowych, jak i prywatnych. Dzięki temu potwierdziłam moją hipotezę badawczą, że poziom i jakość infrastruktury oraz bezpieczeństwo informatyczne w przedsiębiorstwach, jednostkach budżetowych bez wykonywanych cyklicznie audytów będzie bardzo niski i bez odpowiednich działań pozostanie bez zmian. Proszę sobie wyobrazić, że na ponad sto audytów wykorzystanych w badaniu, w aż sześćdziesięciu trzech procentach wykazano błędy o charakterze średnim, ponad trzydzieści dwa procent z poziomem krytycznym, a jedynie cztery procent stanowiły błędy niskie.

Czy w ogóle zdajemy sobie sprawę z tego w jaki sposób można wyciągnąć od nas różne dane? Paweł Burzyński: Przeprowadzane audyty i szkolenia pokazują, że nasza świadomość tego, do jakich kroków są zdolni cyberprzestępcy, jest naprawdę nikła. To wynik braku czasu na szkolenia i przekonanie, że branża w której działa-

Jakie to były błędy? Izabela Burzyńska: W jednej z badanych instytucji publicznych serwerownia nie miała drzwi ani monitoringu wewnętrznego, na dodatek znajdowała się obok toalety dla petentów. W innym przypadku klimatyzator w serwerowni znajdował się tuż nad gniazdkiem z prądem, do którego

Poproszę o kilka przykładów? Izabela Burzyńska: Choćby e-mail niby od urzędu skarbowego z plikiem Excela zawierającym wykaz faktur, od których nie odprowadziliśmy podatku. Kto z nas nie kliknie w dane przesłane z urzędu skarbowego? Jeden ruch myszką i złośliwe oprogramowanie pochłania wszystkie nasze dane. Przeprowadzone przez nas testy socjotechniczne wykazały bardzo duże braki wiedzy wśród pracowników instytucji sektora publicznego. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich uznało, że skoro przedstawiamy się jako audytorzy z imienia i nazwiska, nie trzeba już w żaden sposób zweryfikować, czy w ogóle mamy prawo dostępu do komputera. Oznacza, to że każdy, kto przedstawi się jako audytor, uzyskałby dane tego podmiotu lub mógłby zainstalować złośliwe oprogramowanie.


BIZNES / IZABELA I PAWEŁ BURZYŃSCY

Dane statystyczne, które mówią same za siebie: PAWEŁ BURZYŃSKI (prezes zarządu)

ponad 1350!

Administracja serwerami Linux i Windows;

ponad 530!

Monitorowanie ciągłe systemów informatycznych;

ponad 23 lata!

Doświadczenia w obsłudze firm z zakresu IT;

ponad 100!

Liczba przeprowadzonych audytów. magister zarządzania cyberbezpieczeństwem IZABELA BURZYŃSKA (członek zarządu)

ponad 165!

Przeprowadzonych analiz procesów IT;

ponad 90!

Opracowań „Instrukcji zarządzania systemem informatycznym”;

ponad 6 lat!

Doświadczenia w obsłudze firm z zakresu IT;

ponad 100!

Liczba przeprowadzonych audytów. magister zarządzania cyberbezpieczeństwem Autorka: facebook.com/Audytorka

podpięte były serwery. Z klimatyzatora może kapać woda i w takim przypadku o przepięcia nietrudno, utracone zostaną nie tylko dane osobowe, ale narażone będzie też ludzkie życie. Bywa, że oprogramowanie antywirusowe nie jest zainstalowane na wszystkich urządzeniach albo jest jedno hasło i login dla kilku administratorów systemu w instytucji. Jak potem udowodnimy, który informatyk popełnił błąd, skoro wszyscy mają te same kody dostępu? W jaki sposób przedsiębiorcy mogą się zabezpieczyć przed cyberatakami? Paweł Burzyński: Jest wiele urządzeń i programów, które zwiększą bezpieczeństwo przedsiębiorstwa, ale to człowiek jest najsłabszym ogniwem. Pamiętajmy zatem o kilku podstawowych kwestiach: aktualizacji urządzeń i systemów, ochronie haseł, używaniu programów antywirusowych i firewalle, również na styku sieci z internetem UTM, trzymaniu kopii wszystkich danych w przynajmniej dwóch niezależnych miejscach. Poza odpowiednio wyposażoną infrastrukturą IT i audytami bezpieczeństwa informatycznego równie istotny jest cykl szkoleń informatyków i pracowników. Dopiero to wszystko razem pozwoli na zapewnienie wysokiego standardu bezpieczeństwa.

Czy Państwa firma oprócz audytów może także zapewnić firmom bezpieczeństwo pod kątem IT? Paweł Burzyński: Dzięki wyspecjalizowaniu się w audytach bezpieczeństwa IT świadczymy również kompleksową obsługę firm i projektów IT zaczynając od analizy potrzeb, przez dobranie optymalnego rozwiązania, a na obsłudze wdrożeniowej i serwisowej kończąc. Do tego szkolimy ludzi z zakresu cyberbezpieczeństwa. W ocenie naszej i naszych klientów jest to spójna idea, ponieważ skoro wiemy jakie normy trzeba spełnić, aby dana infrastruktura była bezpieczna i to weryfikujemy podczas audytów, to wiemy, jak dbać o bezpieczeństwo IT naszych klientów.

SZTORM IT Łódź, ul. Zachodnia 70 Dział Handlowy: biuro@sztorm.eu, tel. 699 715 046 Dział Techniczny: admin@sztorm.eu, tel. 699 715 035 www.sztorm.eu

65


BIZNES / JANUSZ PIOTROWSKI

Migający księgowy,

to rzadkość na polskim rynku O przełamywaniu barier, pomocy osobom niepełnosprawnym i profesjonalnej, kompleksowej obsłudze klientów rozmawiamy z JANUSZEM PIOTROWSKIM, prezesem UNI-LEX sp. z o.o. oraz Dyrektorem Zarządzający Grupy UNI-LEX. Grupa UNI-LEX wspierająca przedsiębiorców w prowadzeniu biznesu wprowadza na rynek wiele innowacyjnych rozwiązań w tym zakresie. Jednym z nich jest możliwość wsparcia osób głuchych i niedosłyszących. Skąd taki pomysł? Kilka lat temu przyszła do nas niedosłysząca Ewa, która szukała pracy. Nie mieliśmy wówczas dla niej żadnej propozycji, ale tak ujęła nas swoją osobowością, że zaczęliśmy się zastanawiać, jak możemy jej pomóc i przy okazji wykorzystać jej potencjał. Zaproponowaliśmy jej, aby została naszym pracownikiem administracyjno-biurowym, a także tłumaczem języka migowego. I choć Ewy już dzisiaj z nami nie ma, bo nie mogliśmy jej stworzyć dalszej ścieżki kariery, działa prężnie w innej firmie jako tłumacz języka migowego. A z nami pracuje inna przesympatyczna osoba niedosłysząca także Ewa, Ewa Pokorska-Najman, księgowa, która obsługuje nie tylko osoby głuche i niedosłyszące, ale również osoby słyszące i bardzo często chwalona jest właśnie przez tych ostatnich klientów. To najlepszy przykład łączenia dwóch światów i przełamywania we-

Janusz Piotrowski

wnętrznych barier oraz obaw. Sam zresztą skorzystałem z możliwości i zapisałem się na kurs języka migowego. Do dziś chyba jesteśmy jedyną firmą w Polsce, które oferuje usługi księgowej posługującej się językiem migowym. Ponadto osoby głuche i niedosłyszące, które chcą powierzyć nam prowadzenie swoich spraw mogą skorzystać także z wideotłumacza, który znacząco ułatwia komunikację między stronami.

Ewa Pokorska-Najman

66

Z tego, co wiem Grupa UNI-LEX realizowała autorski projekt „Głusi w biznesie” zachęcający do samozatrudnienia. Jak został on przyjęty? Grupa UNI-LEX od kilku lat propaguje ideę zatrudniania i samozatrudnienia osób głuchych i niedosłyszących. Od października 2021 roku do maja 2022 roku realizowaliśmy autorski projekt pod nazwą „Głusi w biznesie”, który pozwolił uczestnikom na uzyskanie niezależności finansowej poprzez samozatrudnienie. Projekt realizo-


BIZNES / JANUSZ PIOTROWSKI

waliśmy ze środków własnych we współpracy z Rzecznikiem Osób Niepełnosprawnych Urzędu Miasta Łodzi oraz wsparciem Przewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi. Jego uczestnicy mieli zapewnione bezpłatne wsparcie przy rejestracji firmy, konsultacje z radcą prawnym oraz biegłym rewidentem w zakresie podatkowym, a także obsługę księgową. Ponadto w latach 2021-2022 specjaliści Grupy UNI-LEX prowadzili bezpłatne warsztaty z podstaw przedsiębiorczości dla głuchej i niedosłyszącej młodzieży. Propozycja przeprowadzenia lekcji z praktykami wysłana została do wszystkich szkół ponadpodstawowych dla głuchych w Polsce, a skorzystały z niej placówki w Kaliszu, Warszawie, Wejherowie, Poznaniu, Krakowie.

Ewa Pokorska-Najman

Jak wygląda obecnie sytuacja osób z dysfunkcją słuchu na rynku pracy? Szczególnie interesuje mnie to, ile osób decyduje się na założenie własnych działalności? Nie prowadzę takich szczegółowych statystyk, ale z tego co wiem, około osiemdziesięciu procent osób niesłyszących i niedosłyszących nie jest aktywnych zawodowo. To przerażające. My robimy coś, czego nikt wcześniej nie zrobił – namawiamy osoby z dysfunkcją słuchu do założenia działalności i staramy się wpierać je na stracie. Ważne jest to, aby osoby niesłyszące przełamały strach przed tym działaniem, firmy – ich potencjalni klienci – również. Przecież gdy zaczynam współpracę z dobrym specjalistą, nie ma dla mnie znaczenia, czy jest niedowidzący, czy nie słyszy, czy ma problemy z poruszaniem się. Jest oferentem konkretnych usług, które są rozliczane na zasadach B2B. Takie z jednej strony wydawałoby się, że oczywiste rozwiązania, są jednak rzadkością w firmach, zapewne są więc doceniane. Czy otrzymaliście już Państwo za nie jakieś nagrody, choć zdaję sobie sprawę, że nie dla nich to robicie? Nagrody są oczywiście miłe, ale faktycznie nie dla nich to robimy. Chodzi o coś ważniejszego: pomaganie innym. Obsługujemy dużych graczy na rynku finansowym. Możemy sobie pozwolić na pomoc wartościowym ludziom. Działamy na wielu płaszczyznach. Ostatnio rozpoczęliśmy współpracę z Akademią Muzyczną i jestem dumny, że zaangażowaliśmy się w rozwój młodych talentów. Nasi dorady podatkowi i prawnicy wpierać będą studentów w ramach programu Sztuka Biznesu. Działalność Gospodarcza – Prawo – Podatki. To dla nas inwestycja nie tylko w kulturę, ale także w przyszłość polskiego biznesu. Rozwijanie umiejętności artystycznych i wsparcie w dziedzinie biznesu idą tu ramię w ramię. Wracając do nagród, jesteśmy laureatami konkursu Lodołamacze, który organizowany jest od kilkunastu lat. Tytuły przyznawane są m.in. pracodawcom przełamującym stereotypy i uprzedzenia związane z

zatrudnianiem osób niepełnosprawnych. Takie nagrody cieszą nas najbardziej. Chciałabym jeszcze zapytać o ofertę Grupy UNI-LEX, w czym się specjalizujecie? Grupa UNI-LEX to sześć spółek kapitałowych. Specjalizujemy się we wszechstronnej obsłudze prawnej, doradczej, podatkowo-księgowej dużych przedsiębiorstw produkcyjnych, ale też będąc członkiem stowarzyszenia IFR, mamy na uwadze klientów, prowadzących rodzinny biznes. Co Was wyróżnia? Kompleksowość! U nas w jednym miejscu klient może mieć wszystkich specjalistów, a z kolei oni mogą się ze sobą konsultować w różnych sprawach, mając profesjonalnych partnerów tuż obok. To właśnie w zespole analizujemy, uzgadniamy, dobieramy najbardziej bezpieczne i rozsądne rozwiązanie dla klientów. Naszą ofertę można porównać do kliniki medycznej, w której chcemy wykonać jakiś zabieg. W jednym miejscu mamy dostęp do wszystkich potrzebnych lekarzy i możemy dostać odpowiednio dobrane leczenie. I ostatnie pytanie. Czego życzyłby nam Pan i sobie w tym nadchodzącym roku? Więcej spokoju, mniej spraw załatwianych w biegu i takiego poczucia komfortu, że na wszystko starczy czasu. I na życie rodzinne i zawodowe. Przepisów mniej komplikujących nam życie, niższych podatków, wspaniałych klientów i obfitych transakcji biznesowych.

GRUPA UNI-LEX Łódź, ul. Żeromskiego 46 lok. 2, 4 +48 508 654 419 biuro@unilexgrupa.pl unilexgrupa.pl

67


BIZNES / LOOKAP APARTAMENTY

ŚWIĘTA

w apartamencie, czemu nie! Niezwykła przygoda podczas ferii zimowych czy świąt to marzenie wielu z nas. Kto nie chciałby przeżyć sytuacji jak bohaterki filmu „Holiday”, które zamieniają się domami na święta. Nie trzeba ograniczać się do standardowych rozwiązań, skoro można doznać czegoś naprawdę wyjątkowego. Zapraszamy do świata LookAp, apartamentów na krótkoterminowy wynajem, położonych w doskonałej lokalizacji w Łodzi.

Magia zmiany miejsca LookAp, innowacyjna sieć apartamentów o podwyższonym standardzie, stawiająca na komfort i elegancję, otwiera drzwi do świata komfortu w samym sercu Łodzi. Spędzenie świąt w hotelu nie jest dobrym pomysłem, brak w nim cieplej, rodzinnej atmosfery. Za to w apartamentach można taką stworzyć. Wszystkie apartamenty LookAp mają wysoki standard zarówno dla gości biznesowych jak i dla rodzin z dziećmi. Nie da się porównać wygody w pełni wyposażonego apartamentu, z wygodnymi sypialniami i salonem, w którym można przyjmować gości, do pokoju hotelowego. Wielu z nas chciałoby odpocząć od świąt spędzonych przy suto zastawionym stole. Dlatego wyjazd do innego miasta na te kilka świątecznych dni wydaje się bardzo kuszącą alternatywą. Łódź i Ustronie Morskie pełne doznań Wypełnienie wolnego czasu też nie będzie trudne, jeśli zdecydujemy się na wynajem apartamentu w ciekawym miejscu. Pełna wydarzeń kulturalnych i niezwykłej historii Łódź oferuje niezapomniane doznania. Przytulne apartamenty w samym sercu miasta to nie tylko wygodne łóżka i nowoczesne udogodnienia, ale także wejście do świata niezwykłych atrakcji. Manufaktura, to nie tylko centrum handlowe, ale również miejsce pełne kultury i rozrywki. Można pospacerować po zabytkowym kompleksie fabrycznym czy odwiedzić muzea. Bardzo ciekawie świąteczny czas spędzić można w Ustroniach Morskich nad samym Bałtykiem. Kto powiedział, że nad morze warto jeździć tylko latem. Zimowe wypady też są niezwykle urokliwe i pełne atrakcji, szczególnie gdy panuje tu cisza i spokój, a który trudno podczas gwarnego lata. A zimowe spacery nad brzegiem morza na pewno dostarczą mnóstwa atrakcji i niezbędnej dawki jodu. 68

Profesjonalizm w zarządzaniu Dlatego warto skorzystać z krótkoterminowego wynajmu apartamentów, bo można poznać zupełnie nowe miejsca, zachowując równocześnie wygodę. Podróżujący powinni doświadczać nie tylko wyjątkowego komfortu, ale także lokalnego klimatu i atrakcji. Dlatego też LookAp nieustannie poszerza swoją ofertę noclegową, aby każdy mógł odkryć magiczne zakątki Polski. Dla klientów indywidualnych skorzystanie z hotelowej gościnności w eleganckich apartamentach LookAp, usytuowanych w najbardziej prestiżowych lokalizacjach to szansa na nowe doświadczenie . To możliwość wypoczynku w wyjątkowym stylu, który trudno znaleźć gdzie indziej. Dla klientów biznesowych LookAp to nie tylko luksus, ale również inwestycja w zyski i oszczędność czasu. LookAp zajmuje się też zarządzeniem nieruchomościami klientów. Dzięki temu właściciele apartamentów, mogą liczyć na profesjonalizm, który przekłada się na realne korzyści finansowe. Co pozwala cieszyć się większym zyskiem, jednocześnie pozostawiając całą logistykę w dobrych rękach. I najważniejsza rzecz – powierzenie zarządzania nieruchomościami profesjonalistom zaoszczędza czas, którego nie sposób kupić.

LookAp Apartamenty Łódź, ul. Łąkowa 7b +48 534 682 231 biuro@lookap.pl lookap.pl


STYL ŻYCIA/ ROKSOLANA FILIPPOVA

IVROXE. Miejsce mocy dla tych, którzy szukają wytchnienia! O tym, dlaczego w naszej codziennej gonitwie, warto czasami zwolnić, odpocząć i znaleźć swoje miejsce mocy, opowiada ROKSOLANA FILIPPOVA, właścicielka sieci SALONÓW ZDROWIA IVROXE. wanie do masażu manualnego. To dla mnie ważne, ponieważ sama preferuję ten typ masażu. Uważam, że ręczne masaże dają dużo lepsze efekty niż te z wykorzystaniem różnych urządzeń i masażerów. To ręce mistrza leczą i łagodzą stres, a nie urządzenia.

Jak zrodził się pomysł na miejsce, w którym można zadbać o zdrowie psychiczne i fizyczne, czyli salon IvRoxe? Swój pierwszy salon otworzyłam w Warszawie. Rytm wielkiego miasta jest dość intensywny. Codzienne gonimy, żeby zdążyć, nie spóźnić się. Duże miasta wymagają wielkiej aktywności, sukcesu, bycia na czas wszędzie i zawsze. To wyczerpuje. Widziałam to w Warszawie, a potem we Wrocławiu, Krakowie i teraz w Łodzi, gdzie działają salony IvRoxe. Wszędzie to samo: zmęczenie tempem współczesnego miejskiego życia. Zresztą sama tego doświadczyłam, bo przez trzy lata, w moim pierwszym salonie, byłam jednocześnie masażystką, administratorką, księgową, a przy okazji młodą mamą. Od zawsze pragnęłam mieć własną firmę, ale nie mniej ważne było dla mnie, żeby pomagać ludziom. Pewnie dlatego wybrałam kiedyś zawód masażysty. Kiedy zatem zrozumiałam, że głównym problemem jest dziś szybkie tempo życia i wynikające z tego zmęczenie, postanowiłam stworzyć przestrzeń, w której można... zwolnić. Tak zrodził się pomysł na IvRoxe, moje miejsce mocy, które dla wielu ludzi stało się również ich miejscem mocy.

W IvRoxe można również skorzystać z porad psychoterapeuty. Skąd pomysł na łączenie masażu ze wsparciem psychologicznym? Zdrowie fizyczne zależy od zdrowia psychicznego. Kiedy jeszcze sama masowałam, na masaże lecznicze przychodziła do mnie pewna dziewczyna. Nie potrafiłam jednak poradzić sobie z jej problemem i cały czas byłyśmy w punkcie wyjścia. W trakcie wizyt dużo rozmawiałyśmy, a ona coraz bardziej się przede mną otwierała. Okazało się, że miała problemy rodzinne. Po każdej kłótni z mężem jej ciało jakby kurczyło się, spinało. Delikatnie podpowiedziałam jej, aby poszła do psychologa. Myślałam, że się obraziła, bo przestała do mnie przychodzić. Po paru miesiącach wróciła z podziękowaniami. Wizyty u psychoterapeuty bardzo jej pomogły. Dziś przychodzi do IvRoxe na masaże relaksacyjne.

Z jakimi problemami można przyjść do Was po pomoc? W naszych salonach każdy gość, nie lubię słowa „klient”, dostaje możliwość naładowania baterii. Dużo pracujemy nad tym, żeby było u nas przytulnie i miło. Chcemy, żeby każdy, kto odwiedzi IvRoxe poczuł się, jakby w innej rzeczywistości. Zapach lasu, spokojna muzyka, naturalny mech w dekoracjach, troskliwi pracownicy, to wszystko z myślą o komforcie gości. I właśnie w takim otoczeniu pomagamy pozbyć się bólu pleców, poprawiamy kondycję kręgosłupa, niwelujemy napięcie mięśniowe spowodowane ciągłym siedzeniem przy komputerze, młodym mamom zapewniamy relaks w ciszy, a dziewczynom, które marzą o pięknej sylwetce, pomagamy to marzenie zrealizować.

Proszę zdradzić nam plany IvRoxe na najbliższą przyszłość? Żeby przyciągnąć nowych gości, a stałych utrzymać trzeba im cały czas proponować coś nowego. Dlatego codziennie pracujemy nad tym,aby to właśnie naszą ofertę wybrali. Wsłuchujemy się w ich potrzeby i oczekiwania. To z ich inicjatywy wprowadziliśmy masaże dla par. Do wyboru jest kilka zabiegów, a w każdym salonie mamy pomieszczenie do masażu dla par. Chcieli, aby w zimie były zabiegi rozgrzewające. Są! Mamy w ofercie fito-beczkę czyli kompaktową saunę, którą uwielbiają. Poszliśmy za ciosem i do oferty dołożyliśmy masaż gorącymi kamieniami i ogniem. Ceny zabiegów mamy przystępne. Zaczynają się od osiemdziesięciu pięciu złotych. Zapraszam, warto skorzystać!

W ofercie IvRoxe dominują masaże. Jakie rodzaje najczęściej proponujecie swoim gościom? Lecznicze, relaksacyjne i korygujące sylwetkę, to trzy główne grupy masaży, które wykonujemy w IvRoxe. Cieszę się, gdy nasi goście jednego dnia przychodzą na masaż leczniczy, a kolejnego na antystresowy. Ci sami ludzie, ale różne potrzeby. Co ciekawe, wszystkich łączy zamiło-

Salon Zdrowia IvRoxe Łódź, ul. Rewolucji 1905 roku 32 / lok 14 +48 798 434 684 ivroxe@gmail.com ivroxe.com

69


STYL ŻYCIA / SASHA KUSHNIRENKO

Moda na modę zza wschodniej granicy Wiele osób mieszkających w Polsce, patrząc dziś na Ukrainę widzi kraj, który przeciwstawił się rosyjskiej potędze. Widzą Dawida, który próbuje zadać śmiertelny cios Goliatowi. Pewnie większość z nas zapomniała, że w tym samym czasie miliony Ukraińców próbuje normalnie żyć. To zrozumiałe, gdy co chwila docierają do nas informacje o kolejnych walkach, setkach rannych i dziesiątkach zabitych i gdy codziennie dowiadujemy się o brutalnych bombardowaniach ukraińskich miejscowości. Trudno w takiej sytuacji wyobrazić sobie normalne życie. Nawet mnie, która zostawiła tam wielu znajomych, przyjaciół i najbliższych. Jeszcze trudniej opowiadać o ukraińskiej modzie. Do Polski przyjechałam na długo przed wojną. Tu skończyłam studia, zaczęłam swoje zawodowe życie i teraz tu mam swoją rodzinę i swoje miejsce na ziemi. W swojej pracy garściami czerpię z inspiracji zarówno polskich, jak i ukraińskich. Patrzę jednak na moje klientki, które w ogromnej większości są Polkami. Wiem, czego chcą i potrzebują i staram się im to dać. Byłam ostatnio w Kijowie, gdzie realizowałam sesję fotograficzną do swojej ostatniej kolekcji. Dlaczego tam, a nie w Łodzi albo Warszawie? Z prostej przyczyny – w Kijowie, pomimo wojny, wciąż są piękne plenery, fantastyczne modelki i agencje fotograficzne, które realizują profesjonalne sesje zdjęciowe za połowę tego, co musiałabym zapłacić w Polsce. To spotkanie z Kijowem sprawiło, że zaczęłam myśleć o ukraińskiej modzie. O tym, czy pojawią się kiedyś wielkie ukraińskie marki modowe, które zaskoczą świat mody. Jest kilka, które moim zdaniem mają wyjątkowy potencjał. I nie chodzi o tych projektantów,

70

Sasha Kushnirenko dla których inspiracją jest wojna, którzy pokazując swoje kolekcje przypominają o dramacie Ukrainy, manifestują wolność, wolę życia i siłę oporu. Myślę o tych, którzy czerpią z ukraińskiej tradycji i folkloru i wciąż tworzą unikalne projekty. Ukraińskich projektantów można dziś podzielić na trzy grupy. Pierwsza to ci, którzy, pomimo wojny, wciąż tworzą i próbują sprzedawać efekty swojej pracy. Ci z drugiej grupy zostawili Ukrainę i ruszyli do sąsiednich krajów i tam próbują zaistnieć na rynku mody. I jest trzecia grupa, która porzuciła swój zawód i wspiera teraz wojsko w ich walce z najeźdźcami. Może to wydać się dziwne dla osób, które nie interesują się modą, ale Ukraina jeszcze przed wojną była znana jako ośrodek kreatywności w modzie, sztuce i designie. Jestem pewna, że wojna tego nie zmieni, wręcz przeciwnie – wzmocni ukraińskich projektantów, a ich projekty sprawią, że nastanie moda na modę zza wschodniej granicy, z Ukrainy. Tego bardzo bym chciała, a jako że sama jestem projektantką, trochę stąd i trochę stamtąd, to wierzę, że nie będzie to odległe w czasie. A póki co zapraszam do No_Sugar, wyjątkowego butiku w Monopolis, w którym prezentuję swoje projekty oraz do sklepu online i na instagram no5ug4r.

Monopolis, Łódź, ul. Kopcińskiego 60/62

nosugarclothing@gmail.com

515 125 730

nosugar-clothing.com


STYL ŻYCIA / JANUSZ I KRZYSZTOF RZEŹNIK

Detektyw prawdę ci powie JANUSZ RZEŹNIK i KRZYSZTOF RZEŹNIK. Ojciec i syn. Łodzianie z licencją detektywów. Opowiadają nam o tym, jak wygląda specyfika ich pracy, jakie cechy wyróżniają detektywa i dlaczego coraz więcej czasu spędzają na śledzeniu niewiernych małżonków. Pościgi, śledzenie niewiernych kochanków, rozwiązywanie tajemniczych spraw, korzystanie z najnowszych technologii szpiegowskich… Czy tak wygląda dziś działalność detektywistyczna? Janusz Rzeźnik: Tak praca detektywa wygląda tylko w filmach detektywistycznych albo w reklamach jednego z najbardziej znanych polskich detektywów, który detektywem już nie jest, bo stracił licencję. W rzeczywistości nasze zadania, niewiele mają wspólnego z tym, co oglądamy w filmach. Oczywiście śledzimy ludzi, obserwujemy ich, ale już podsłuchy nie wchodzą w grę. W Polsce mogą je stosować tylko określone służby. My nie… Jak to nie? Przecież sprzęt do podsłuchiwania i śledzenia może dziś kupić każdy. Wystarczy wejść do Internetu. Janusz Rzeźnik: To prawda, ale efektem naszej pracy są dowody, które potem można wykorzystać w oficjalnych postępowaniach na przykład przed sądem. Taki dowód sąd może uwzględnić, ale za nielegalne zdobycie grozi odpowiedzialność karna. Tak naprawdę, poza możliwością gromadzenia informacji o ludziach, detektyw nie ma więcej praw niż przeciętny człowiek. Już myślałem, że jednak trochę szalonych przygód pojawi się w naszej rozmowie. Krzysztof Rzeźnik: Są filmy i jest rzeczywistość. Jedno niewiele ma wspólnego z drugim, ale jedno i drugie są ekscytujące, choć z różnych powodów. Pościgi takie jak w filmach, czasem się zdarzają, jednak to ekstremalne przypadki. W naszej pracy nie liczą się brawura czy działanie na granicy prawa, lecz cierpliwość, wewnętrzny spokój i wyostrzony zmysł obserwacji. Spędzamy dziesiątki godzin w samochodzie, czekając na to, co się wydarzy, czy figurant wyjdzie z biura i pojedzie na spotkanie, czy też akurat nie ma tego w planach… I co jest w tym takiego ekscytującego? Krzysztof Rzeźnik: To, że kiedyś wychodzi, a wtedy my mamy zrobić wszystko, co jest dozwolone, żeby go przyłapać na kłamstwie, zdradzie, albo innym łamaniu prawa. W jaki sposób dokumentujecie swoje działania? Krzysztof Rzeźnik: Robimy zdjęcia, prowadzimy dokładny harmonogram obserwacji i miejsc, w którym figurant przebywał, znajdujemy świadków, którzy potwierdzą, że o takiej i takiej godzinie wynajął pokój w hotelu, w którym przebywał kilka godzin. Sprawdzamy, czy w miejscach, w których się z kimś spotkał, jest monitoring. Janusz Rzeźnik: Warto podkreślić, że efektem naszej pracy jest pisemny raport, dokument przekazywany klien-

towi, który zlecił nam zadanie do wykonania. Wszystko, co zostało w nim zawarte, musi być udokumentowane. W stu procentach i twardymi dowodami. Nie może być błędów i niejasności, bo kiedy sprawa trafia do sądu, a zwykle trafia, to bardzo często efekt naszej pracy stanowi podstawę do wydania wyroku. Na przykład w sprawach rozwodowych. W wielu przypadkach detektyw występuje przed sądem jako świadek. Zwykle tej strony, która wniosła sprawę do sądu, ale czasami również strona przeciwna wzywa nas na salę rozpraw, chcąc podważyć fakty zawarte w raporcie. Dlatego efekty naszej pracy muszą być transparentne i bezdyskusyjne. Jakie sprawy najczęściej trafiają do Waszego biura? Janusz Rzeźnik: Gros spraw, które prowadzimy, dotyczą osób, które chcą sprawdzić wierność małżonków. To jakieś siedemdziesiąt procent wszystkich, które prowadzimy. Reszta to poszukiwanie osób zaginionych i sprawy majątkowe, czyli sprawdzenie i udokumentowanie czyjegoś stanu posiadania. Wynajmują nas rów71


STYL ŻYCIA / JANUSZ I KRZYSZTOF RZEŹNIK

nież firmy, na przykład, żeby śledzić nadużycia w ochronie znaków towarowych. W ostatnim czasie coraz częściej proszą nas o pomoc rodzice, którzy obawiają się, że ich dzieci wpadły w złe towarzystwo, używają narkotyków, czy próbują działać na granicy prawa. W takim razie zacznijmy od spraw najpopularniejszych, czyli od zdrad. Kto więcej zdradza, mężczyźni czy kobiety? Janusz Rzeźnik: Kobiety i mężczyźni zdradzają tak samo często. Jednak to kobiety znacznie częściej korzystają z pomocy detektywów. Dlaczego? Janusz Rzeźnik: Sam się nad tym zastanawiałem i wyszło mi, że mężczyźni rzadziej dopuszczają do siebie myśl, że mogą być zdradzani. Z kolei kobiety są bardziej podejrzliwe, mają wewnętrzną potrzebę potwierdzenia swoich podejrzeń i ich weryfikacji. Zdarza się też, że oboje małżonkowie wynajmują detektywów, by śledzić się nawzajem. I zdarza się, że oboje mają swoje za uszami.

Janusz Rzeźnik

72

Może chcą w ten sposób potwierdzić, że oboje są tak samo nie w porządku? Janusz Rzeźnik: Pewnie tak, ale to rzadkie przypadki. Z doświadczenia wiem, że zwykle przy zdradzie występuje jedna prawidłowość. Otóż mężczyźni do końca nie są świadomi, że żona czy partnerka ma kogoś na boku. Dociera to do nich dopiero wtedy, kiedy kobieta prawie już spakowana i gotowa do wyprowadzki mówi im, że to już koniec. Dopiero wtedy zaczynają analizować, co było nie tak i dlaczego nic nie zauważyli, ale wtedy jest już za późno. To chyba ta nasza męska naiwność i wiara w to, że się jest niezastąpionym. Z kolei kobiety dużo wcześniej dostrzegają, że w związku coś jest nie tak. One więcej od nas widzą, są lepszymi obserwatorkami i szybciej wyciągają wnioski. Potrzebują jedynie potwierdzenia swoich podejrzeń i dlatego częściej zostają naszymi klientkami. A my im dostarczamy konkretnej wiedzy i dowodów. Jeżeli ktoś ma podejrzenia, że partner czy partnerka prowadzą podwójne życie i chce się dowiedzieć, jaka jest prawda, to co należy zrobić, żeby skorzystać z usług prywatnego detektywa? Janusz Rzeźnik: Umówić się na spotkanie i przyjść do naszego biura. To podstawa. Na miejscu, podczas rozmowy, często trudnej, bo trudno się rozmawia z osobą, którą targają emocje, dowiadujemy się o sprawie. Krok po kroku wyciągamy potrzebne informacje i fakty. Ta osoba opowiada nam, jakie ma podejrzenia i skąd się biorą. Pytamy, jak się osoba podejrzewana o zdradę zachowuje, gdzie pracuje, kiedy powinna wracać z pracy, a kiedy faktycznie wraca. I kiedy dojdziemy do wniosku, że rzeczywiście dzieje się komuś krzywda, a my możemy pomóc, to przechodzimy do działania. Krzysztof Rzeźnik: Dodam, że coraz częściej trafiają do nas klientki skierowane przez adwokatów, którzy prowadzą ich sprawę. Oni doskonale wiedzą, że przy sprawie rozwodowej, kiedy emocje wygrywają ze zdrowym rozsądkiem, lepiej mieć twarde dowody niż słowo przeciwko słowu.

Pojawia się zlecenie i co dalej? Jak przebiega praca detektywa nad taką sprawą? Siedzicie w samochodzie z aparatem i robicie zdjęcia z ukrycia, zaglądacie przez okna, szukacie informatorów? Krzysztof Rzeźnik: Podpisujemy umowę i zaczynamy działać. Robimy wszystko, co nie jest nielegalne. Zdjęcia to podstawa, obserwacja bezpośrednia również. Wiadomo, że klient zawsze oczekuje sensacyjnych filmów z pokojów hotelowych. Ale takich filmów nie ma, bo detektywi nie mają prawa zakładać podglądów czy podsłuchów. Ciężko jest też zrobić zdjęcie, które byłoby niezbitym dowodem. Jeśli detektyw sfotografuje parę trzymającą się za ręce albo jedzącą razem obiad, to nie jest dowód w sprawie. Natomiast jeśli udowodni, że pan z panią spędzili trzy noce w hotelu w jednym pokoju, to trudno przed sądem będzie się wybronić. Śledzeni nie wiedzą, że są śledzeni? Janusz Rzeźnik: Właśnie o to chodzi, żeby nie wiedzieli i nie dowiedzieli się, ale bywa różnie. Czasami dowiadują się o tym od żony, która powodowana emocjami nieopatrznie zdradzi im, że wynajęła detektywa. Zaczynają być ostrożni, co komplikuje i wydłuża naszą pracę. I potulnie wracają do żony? Janusz Rzeźnik: A skąd, wydaje im się, że jeżeli zaczną się pilnować, to na pewno nikt ich nie przyłapie na zdradzie. Próbują być od nas cwańsi, zmieniają rytm dnia, pożyczają samochody, czy zaczynają korzystać z taksówek. Bywa, że się przebierają. Trochę przypomina to zabawę w podchody. Janusz Rzeźnik: To dobra analogia. Czasami nawet chcą nam pokazać, że nie mamy z nimi szans, ale każdy kiedyś popełnia błąd. Czasami nie zasłonią okna w hotelowym pokoju, a czasami to my jesteśmy bardziej przebiegli. Kiedyś na przykład wylądowałem w tym samym hotelu, w którym przebywał gość, którego śledziłem. Zszedł z kochanką na kolację. Sala pusta, tylko my troje. Nie wiedział, że jestem detektywem. Nie kryli się ze swoim zachowaniem. Łatwo poszło,


STYL ŻYCIA / JANUSZ I KRZYSZTOF RZEŹNIK

glądem. Nie używać do obserwacji wypasionych samochodów. Unikać bezpośredniej konfrontacji z osobą obserwowaną. Janusz Rzeźnik: Wrócę jeszcze do pytania o uzupełnianie się. Dziś nasze działania nie wiążą się tylko z obserwacją, czy działaniem bezpośrednim. Ogromna wiedza jest w internecie. Trzeba wiedzieć, jak po nią sięgnąć. Wydawało mi się, że wiem na ten temat całkiem dużo, ale przy tym co wie syn, moja znajomość Internetu okazuje się bardzo ograniczona. Ale za to robię lepsze zdjęcia.

Krzysztof Rzeźnik

choć wcześniej próbował różnych chwytów, żeby nie dać się złapać. Od niedawna w niektórych zadaniach wspiera Pana syn, który poszedł w ślady ojca i też został detektywem. Uzupełniacie się czy rywalizujecie? Krzysztof Rzeźnik: Wciąż za mało wiem o pracy detektywa, żeby rywalizować z ojcem. Janusz Rzeźnik: W sumie to się cieszę, że jedno z moich dzieci, a mam dwóch synów i córkę, poszło w moje ślady. W przyszłości będzie komu zostawić firmę. A odpowiadając na pytanie, to zdecydowanie się uzupełniamy. Są sytuacje, kiedy syn może więcej ode mnie. Na przykład, kiedy sprawa dotyczy młodej osoby, którą obserwujemy na zlecenie jej rodziców. Gdybym miał wejść za nią do dyskoteki, to byłbym na widelcu. Starszy gość w dyskotece, to albo pedofil, albo glina, w tym przypadku detektyw. Dobrze mieć wtedy kogoś, kto nie będzie rzucał się w oczy. No właśnie o detektywach mówi się, że powinni być przezroczyści. Krzysztof Rzeźnik: Przezroczyści nigdy nie będą, ale powinni być niewidoczni. Nie rzucać się w oczy zachowaniem, ubraniem czy wy-

Detektyw działa sam czy są sprawy, które wymagają zaangażowania większej liczby osób? Janusz Rzeźnik: Zwykle działamy w pojedynkę, albo we dwóch. Czasami jednak korzystamy z pomocy innych detektywów. Zwykle kiedy osoba, którą obserwujemy, wyjeżdża w sprawach biznesowych do innego miasta. Warto mieć ją wtedy pod nadzorem i wówczas proszę o pomoc któregoś z lokalnych detektywów. Czasem, przy bardziej złożonych sprawach, tu na miejscu też współpracujemy z innymi detektywami. Jaką broń noszą przy sobie łódzcy detektywi? A może działacie bez broni? Janusz Rzeźnik: Oczywiście mam broń od wielu lat, ale używam jej tylko na strzelnicy. Detektyw pracuje głową, musi docierać do informacji, umieć je analizować i wyciągać wnioski. Potrzebny jest do tego spryt, życiowa zaradność i wytrwałość, ale niekoniecznie pistolet. Sherlock Holmes, Herkules Poirot, a może Philip Marlowe… Który z tych prywatnych detektywów jest Panom najbliższy? Krzysztof Rzeźnik: Nie wypowiem się, nie znam żadnego z nich. Janusz Rzeźnik: Ja znam, ale też się nie wypowiem. To fikcyjni bohaterowie kryminałów. Działali w innej rzeczywistości i zajmowali się przede wszystkim sprawami kryminalnymi. Bardzo często działali na granicy prawa. W Polsce sprawy kryminalne to domena policji. Od czasu do czasu możemy coś pomóc, ale nie zastępujemy policjantów.

predyspozycje, zdolności czy wykształcenie? Janusz Rzeźnik: O predyspozycjach już mówiliśmy. Detektywem może być tylko taka osoba, która posiada licencję i tylko ktoś taki może wykonywać czynności będące usługami detektywistycznymi. Warto mieć wyższe wykształcenie, choćby dla samego wykształcenia, ale do tego, aby uzyskać licencję detektywa, nie jest ono wymagane. Praca detektywa to dochodowy biznes? Janusz Rzeźnik: Usługi detektywistyczne nie należą do najtańszych, ponieważ nasza praca jest trudna do wycenienia. Sprawy bywają zawiłe i pracochłonne. Sprawy finansowe za każdym razem ustalane są indywidualnie, ale warto być mądrym przed szkodą niż po szkodzie. To w większości dobrze wydane pieniądze. Oprócz pracy detektywistycznej prowadzicie Kobra Security – agencję ochrony osób i mienia, którą założył Pan w 1992 roku. Firma specjalizuje się w jakiejś konkretnej dziedzinie? Janusz Rzeźnik: Prowadzimy szeroką działalność, od spraw wymagających fizycznej obecności pracownika ochrony, poprzez monitoring systemów alarmowych ze wsparciem grup interwencyjnych do konwojowania pieniędzy i osób. W ostatnim czasie zaczęliśmy się jednak specjalizować w działalności wymagającej nowoczesnych technologii. Dziś mamy doskonałe efekty w monitoringu przy użyciu wideoanalizy wspieranej sztuczną inteligencją. Myślę, że to jest prawdziwa rewolucja i przyszłość ochrony mienia.

Rozmawiał: Robert Sakowski Zdjęcia: Paweł Keler

Kobra Security Group Łódź, ul. Gdańska 126/128 507 176 555 januszr@kobra.pl

Jak w Polsce można zostać detektywem? Trzeba mieć jakieś specjalne

kobra-detektyw.pl detektywjanuszrzeznik

73


STYL ŻYCIA / OLGA STEFANOWICZ

Odkryj radość z pracy nad własnym ciałem Pasja i profesjonalizm łączą się tu w idealnych proporcjach. W ART BODY Studio Treningu Personalnego poznasz siebie na nowo i odkryjesz radość płynącą z pracy nad własnym ciałem. Rozmawiamy z OLGĄ STEFANOWICZ, trenerką personalną, właścicielką studia. ART BODY Studio Treningu Personalnego świętuje w tym roku swoje dziesiąte urodziny. Wspomina Pani czasem początki, jak zrodził się pomysł na studio? Z moich pragnień, z potrzeby serca, z pasji do ruchu i miłości do ludzi. Zaczynałam od przygody z tańcem, która nieprzerwanie trwa do dziś, potem były studia na Akademii Wychowania Fizycznego, liczne kursy trenerskie. Praca w szkole, w klubach fitness, aż nadszedł ten moment, w którym zdecydowałam się na własne miejsce, gdzie pasja i profesjonalizm łączą się ze sobą w idealnych proporcjach. Stworzyłam ekskluzywne kameralne studio z myślą o komforcie moich podopiecznych, tak aby decydując się metamorfozę, mogli poznać siebie na nowo i odkryć radość płynącą z pracy nad własnym ciałem, aby ich motywacja rosła z każdym uśmiechem na myśl o możliwych efektach, a cel stawał się coraz bliższych. To właśnie z tych pragnień powstało ART BODY Studio Treningu. Dlaczego nie wszyscy osiągają wyznaczone sobie cele? Ponieważ nie mają motywacji. Nie mają jej, bo błędnie określają cele – często stereotypowo, czyli chcę schudnąć. A tak naprawdę cel i potrzeba jest inna. Gdy już dojedziemy do prawdziwej i najważniejszej potrzeby, to ją zaspokoimy. Często wcale nie jest to bycie szczuplejszym, bardziej zależy nam na utrzymaniu ciała w dobrej kondycji, idealnych proporcjach, wyrównaniu pewnych braków, lepszym samopoczuciu i wyglądzie ogólnym. I jeśli się czegoś naprawdę chce, to znajdziemy sposób na to, aby to osiągnąć, jeśli nie – znajdziemy wymówkę. Najważniejsze w życiu jest to, abyśmy dobrze czuli się z samym sobą. I tak czują się Pani podopieczni? Dokładam wszelkich starań, żeby czuli się dobrze ze sobą każdego dnia. Wielu moich podopiecznych jest ze mną od początku działania studia, czyli od 74

najpierw o wspomnianych już potrzebach, dolegliwościach zdrowotnych, dokładnie analizujemy skład ciała i dopiero wówczas przystępujemy do działania. Jest tu też cicho i kameralnie, na czym szczególnie zależy niektórym osobom. Podopieczni przychodzą na określoną godzinę i są ze mną sam na sam, co zapewnia im olbrzymi komfort. Przy pracy indywidualnej można pozwolić sobie także na dużą elastyczność, w momencie gdy pojawiają się jakieś niespodziewane wypadki losowe, jak chociażby kontuzje, to wówczas możemy skupić się głównie na nich, aby po pewnym czasie wrócić do podstawowego planu. Zdrowie jest najważniejsze.

dziesięciu lat. Zaprzyjaźniliśmy się już, widuję się z nimi częściej niż ze znajomymi, czy nawet rodziną. (śmiech) Zaufali mi, ponieważ widzą efekty – są w doskonałym zdrowiu, kondycji fizycznej i psychicznej, z ciałem o jakim zawsze marzyli. Ruch to postawia naszego samopoczucia, ruch to endorfiny, to szczęście. Dlatego uśmiech nie schodzi z Pani ust? Praktycznie nie schodzi, jestem pogodnym, radosnym człowiekiem, ale miewam też gorsze chwile, jak każdy z nas. Prowadzenie biznesu w dzisiejszych czasach to pasmo niekończących się wyzwań. Ale o tym przy innej okazji. Dzisiaj jestem szczęśliwa. I niech tak zostanie. Interesuje mnie jeszcze jedna sprawa, proszę powiedzieć, czym różnią się zajęcia w studio od tych w klubach fitness? Przede wszystkim indywidualnym podejściem do podopiecznych. W klubach fitness ćwiczymy z reguły w grupach kilkunastoosobowych, każdy powtarza te same sekwencje ruchu, nie zważając na to, czy w ogóle powinien je wykonywać. W moim studio zanim ułożymy personalizowany, dedykowany plan długo rozmawiamy,

Tańcem nadal się Pani zajmuje? Można się go także uczyć w studio? Jak najbardziej. Taniec to miłość mojego życia, nigdy go nie porzucę. Zapraszam serdecznie na lekcje indywidualne. I tych, co mają jednorazowe potrzeby, jak przygotowanie układu choreograficznego na własne wesele, konkurs, okazjonalne występy, ale także osoby, które po prostu chcą się nauczyć tańczyć. Podczas tańca wytwarzają się hormony szczęścia, jednocześnie redukuje się stres, a to wpływa na ogólne samopoczucie człowieka. Czujemy się usatysfakcjonowani, rozluźnieni. Taniec pomaga wyrażać emocje, które trudno nam ubrać w słowa, a to sprawia, że nauka tańca staje się często terapią dla ducha. Dzięki niej pozbywamy się negatywnych myśli, dajemy upust trapiącym nas problemom, traumom. Tańczymy więc dla zdrowia! Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcie: Paweł Keler ART BODY Studio Treningu Personalnego Łódź, ul. Traktorowa 126/401 691 892 976 artbody.pl artbodystudiotreningu


STYL ŻYCIA / TOMASZ DOMINIAK

Badacz historii,

który pomaga ustalić skąd nasz ród! O odkrywaniu tego skąd nasz ród, o przeszukiwaniu setek dokumentów i specyficznej pracy detektywa historii opowiada TOMASZ DOMINIAK, specjalista w dziedzinie genealogii, a jednocześnie badacz historii rodu znanej łódzkiej Rodziny Skrzydlewskich. Zajmuje się Pan genealogią, czyli jak mówi definicja, dziedziną zajmującą się badaniem więzi rodzinnych między ludźmi na bazie zachodzącego między nimi pokrewieństwa i powinowactwa. Skąd taka pasja? Odpowiedź na to pytanie zawiera sama definicja genealogii. To właśnie chęć poznania swoich przodków. Oczywiście moje pierwsze kroki w genealogii dotyczyły relacji między znanymi mi członkami rodziny, a potem powoli przywracałem pamięć o tych, którzy odeszli. O takich pasjonatach jak Pan mówi się „detektywi historii”. Poszukujecie czegoś, o czym już wszyscy zapomnieli. Warto grzebać się w rodzinnej przeszłości, poznawać przodków, o których nie mieliśmy pojęcia? Potwierdzam, że jest to żmudne, iście detektywistyczne zajęcie. Warunkiem jest oczywiście szczera chęć dojścia do prawdy. Jest to o tyle istotne, że czasami można popełnić błąd, bo przecież badamy obcych nam ludzi, w sensie niespokrewnionych z nami. Na przestrzeni setek lat, różne instytucje wytwarzały dokumenty, na podstawie których możemy odtworzyć dziś relacje rodzinne i ustalić najważniejsze fakty. Można ograniczyć się do trzech podstawowych danych dotyczących chrztu, małżeństwa i śmierci. Jednak ja staram się wyciągnąć tyle wiadomości, ile zdołam. Ważny jest dla mnie kontekst czasu, miejsca, obowiązującego prawa, wszystko w zależności od opisywanej sytuacji, z którą związana była dana osoba. Dlaczego i po co chcemy wiedzieć skąd wziął się nasz ród, kogo mieliśmy wśród przodków sto czy dwieście lat temu? Pielęgnowanie pamięci o przodkach jest niejako naszym obowiązkiem. Przecież zawdzięczamy im nasze życie. Tak możemy im się odwdzięczyć. Poza tym przodkowie są naszą częścią w sensie genetycznym, ale są też teorie, że jesteśmy sumą ich doświadczeń. Panuje opinia, że dziewięćdziesiąt procent z nas ma chłopski rodowód. Jest się w takim razie czym ekscytować i poszukiwać swoich korzeni, skoro i tak okaże się, że prapraprapradziadek był parobkiem? Odpowiem pytaniem. A czy to, jakie ktoś ma korzenie, może pozbawić nas chęci poznania własnych przodków? Jako hobby genealogia w Polsce cieszy się wielkim zainteresowaniem i ma wyjątkowy przyrost fanów, wręcz geometryczny, a na przykład w Stanach Zjednoczonych

jest tak popularna, że ustępuję jedynie wędkarstwu. Wracając do parobków, to jakiś czas temu czytałem artykuł o tym, że właściwie każdy z nas wśród antenatów ma chłopstwo i szlachtę. Potwierdzają to również moje wieloletnie badania. Procesowi poszukiwania przodków towarzyszą niesamowite emocje, które rosną, kiedy znajdujemy przodka, a następnie uzupełniamy 75


STYL ŻYCIA / TOMASZ DOMINIAK

naszą wiedzę o nim. Już te chwile mają spory ładunek ekscytacji. Czy zatem warto to robić? Choćby dla tych emocji, tak! Modne są dziś badania DNA, które pozwalają ustalić, skąd pochodzimy i skąd nasz ród. Jakie jest Pana zdanie na ten temat – warto zrobić test, czy nie? Badania genetyczne DNA to bardzo ciekawy i obszerny wątek. Po pierwsze dlatego, że genealogia „papierowa” może dotyczyć czasów po Soborze Trydenckim, który zdecydował o wprowadzeniu ksiąg metrykalnych lub czasów, do których sięgają zapisy ksiąg grodzkich, ziemskich czy trybunałów lub Kancelarii Królewskiej. Po drugie, nie każdy ojciec, znaleziony w dokumencie musi być tym biologicznym. Po trzecie w wyniku badań chromosomu Y możemy dojść do „Adama”, a w przypadku badania mitochondrialnego DNA do „Ewy”. Warto podkreślić, że z roku na rok rozwijają się możliwości badań DNA, a tym samym dostajemy coraz lepszą wiedzę o swoich przodkach. Jeżeli zatem pyta Pan czy warto zrobić taki test, to odpowiem, że jak najbardziej. Jednak on sam nie da nam odpowiedzi o tym, kim byli nasi przodkowie. Do tego trzeba dochodzić samemu. Jeżeli już zdecydujemy się na poszukiwanie swoich korzeni, to od czego warto zacząć poszukiwania? Gdzieś usłyszałem, że najlepiej zacząć od spisania dat, nazwisk, miejsc i historii, które znamy, a później przekazać to specjalistom. Uważam, że najlepiej samemu odkrywać własnych przodków, bo dopiero wtedy można poczuć emocje odkrywcy. Są strony, gdzie osoby z większym doświadczeniem chętnie pomagają nowicjuszom. Jednak zaangażowanie specjalisty do pomocy, to przede wszystkim wykorzystanie jego czasu i doświadczenia. Dzisiaj już nie jeździ się po parafiach, bo to zajęłoby ogromny fragment naszego życia. Wystarczy najpierw wyciągnąć wszystko, co można z rodzinnych archiwów. Następnie online zwrócić się do Urzędu Stanu Cywilnego o odpis aktu stanu cywilnego. Kolejny krok to archiwa państwowe, diecezjalne czy właśnie strony internetowe różnych towarzystw genealogicznych, które digitalizują i udostępniają zasoby archiwalne. Jest wielu pasjonatów, którzy jeżdżą po parafiach i robią zdjęcia, a potem indeksują zasoby. Co niezwykle istotne, najczęściej robią to bezpłatnie. Warto dodać, że w USC takie dokumenty, jak akt małżeństwa, czy zgonu powinny znajdować się przez osiemdziesiąt lat od wytworzenia, a akt urodzenia przez sto lat. Starsze dokumenty, dostępne są w archiwach. Sugeruję, jeszcze spisać wszystkie opowieści, legendy i bajki opowiadane w rodzinie. Mogą się przydać, choć na przykład w moim przypadku trzy czwarte z nich zupełnie się nie potwierdziła. Badania genealogiczne to pomocnicza nauka historii, czyli poważna sprawa. Sam Pan mówi, że dokumenty pisane dostępne dla badaczy sięgają trzystu, czterystu lat wstecz. A jak sprawdzić, co było wcześniej? Jak już wspomniałem, księgi metrykalne w Kościele rzymskokatolickim funkcjonują od XVI wieku. Początkowo wprowadzono księgi ochrzczonych i za76

ślubionych, później również zmarłych. W Polsce po synodzie prowincjonalnym w Piotrkowie w 1607 roku wprowadzono obowiązek prowadzenia przez proboszczów, prócz wcześniej wymienionych rodzajów ksiąg metrykalnych, także księgi bierzmowanych oraz wykazu parafian. Jednak księgi metrykalne to niejedyne źródło do badań genealogicznych. W różnego rodzaju archiwach przechowywane są dokumenty sądowe, księgi grodzkie, ziemskie, testamenty czy dokumenty urzędowe. Z pomocą przychodzą nam archiwa państwowe, znajdujące się w każdej stolicy województwa wraz z oddziałami. Do tego mamy Archiwum Główne Akt Dawnych (AGAD), gdzie znajdziemy dokumenty z czasów I Rzeczypospolitej, czy też księgi z terenów dawnych kresów. Wiem, że zainteresował się Pan współczesnymi łódzkimi rodami i bada ich przeszłość. Między innymi znanego łódzkiego rodu Skrzydlewskich. Mam zgodę seniora rodu, żeby zdradził Pan trochę szczegółów z przeszłości rodziny. Ciekawa jest? Skąd się Skrzydlewscy wzięli w Łodzi? Poświęcając się poszukiwaniom przodków, nie skupiam się wyłącznie na wywodzie po mieczu, ale i po kądzieli. Podobnie z Rodziną Skrzydlewskich. Znane chyba każdemu w Łodzi nazwisko Skrzydlewska, kojarzy się oczywiście z największą w Polsce siecią kwiaciarni H. Skrzydlewska, założoną przez Helenę Skrzydlewską, którą miałem okazję poznać. Wówczas nie mogłem przypuszczać, że stanę się w przyszłości ekspertem, jeśli chodzi o jej przodków. Sami Skrzydlewscy wywodzą się z Woli Wiązowej, skąd przybyli do Łodzi w połowie XIX wieku. Protoplastą rodu był Antoni Skrzydlewski, urodzony około 1776 roku, strycharz, czyli rzemieślnik wyrabiający cegły, który zmarł 25 października 1834 roku. Jego wnuk Andrzej Skrzydlewski, urodzony 25 listopada 1844 roku w Woli Wiązowej był ratajem, a potem fornalem. Tak jest po mieczu, ale ciekawiej wypadają efekty badań po kądzieli ze strony Adama Ryszarda Skrzydlewskiego, ojca Witolda Skrzydlewskiego. Wielu z łodzian mówi, że są łodzianami z dziada pradziada, ale kto mógłby pochwalić się związkami od XVI wieku? To właśnie w 1591 roku Jakub Chrapek vel Chrapowicz wydzierżawił na pograniczu Widzewa i założonego w 1584 roku Zarzewa, młyn zwany wójtowskim. Młyn przez ponad dwieście lat był w posiadaniu tej samej rodziny, a ostatnim dzierżawcą był Stanisław Chrapecki, jeden z przodków Witolda Skrzydlewskiego. Historia związków tego młyna z przodkami Rodziny Skrzydlewskich zakończyła się 15 lipca 1823 roku, kiedy młyn przeszedł na własność miasta Łodzi. Młyny, a raczej osady młyńskie stanowiły szkielet nowej przemysłowej Łodzi. Do przodków Skrzydlewskich należał również Młyn Kulom. Co prawda spalił się pomiędzy 1762 a 1766 rokiem, ale na jego zgliszczach zbudowano tartak, a utworzone później w Łódce posiadło wodno-fabryczne nazwano Kulom-Piła. Ostatnim młynarzem był Piotr Kulom, 5 x pradziadek Witolda Skrzydlewskiego. Młyn nosił nazwę od nazwiska dzierżawcy i występował już pod tą nazwą od 1568 roku.


STYL ŻYCIA / TOMASZ DOMINIAK

Zarzew to swego rodzaju gniazdo rodzinne Skrzydlewskich. Dziś znajduje się tam główna siedziba firmy. To prawda, ale warto podkreślić, że związki przodków Rodziny Skrzydlewskich z Zarzewem sięgają XVIII wieku. Wówczas Zarzew nosił swoją pierwotną nazwę Rozdrażew. Jego mieszkańcami byli między innymi Mikołaj Gniotek i Wincenty Prusinowski z rodu o korzeniach szlacheckich. Obaj to prapraprapradziadkowie Witolda Skrzydlewskiego. Korzystając z okazji, dodam tylko, że wspomniany Wincenty Prusinowski, urodzony 30 marca 1775 roku w Mroczkach Małych, zmarły 21 lutego 1819 roku we wsi Zarzew, był synem Chryzostoma Stanisława Prusinowskiego herbu Pobóg i Marianny Prusinowskiej z domu Jerzmanowskiej herbu Dołęga. Badając tę linię rodu, dokonałem niesamowitych wręcz odkryć, ale o tym opowiem może przy innej okazji, gdyż ta historia sięga w głąb o kolejne tysiąc lat. Brzmi niewiarygodnie, ale to potwierdzają źródła. Mam też ciekawostkę dotyczącą pierwszego planu Łodzi z 1812/1813 roku. Są na nim nazwiska właśnie tych dwóch przodków Witolda Skrzydlewskiego, których wymieniłem. Na planie wyznaczono granice pól między innymi wsi Zarzew wraz z przypisanymi gospodarzami. Co ważne – chłopi Zarzewa z czasów lokacji wsi byli wolnymi, a posiadany areał pozwalał na życie na relatywnie wysokim poziomie. Ale wracając do konkretów, to na tym najstarszym planie wymieniono właśnie Mikołaja Gniotka oraz Wincentego Prusinowskiego, wraz z ich posesjami.

To esencja przodków Rodziny Skrzydlewskich związanych z Łodzią i powód do dumy oraz historie warte pamiętania. Dla mnie osobiście jest to wielce ciekawa przygoda, a przodkowie Rodziny Skrzydlewskich stali mi się szczególnie bliscy. W końcu przywróciłem ich naszej pamięci. Efekt mojej pracy będzie zawarty w książce, którą właśnie kończę. A sprawdza Pan jeszcze jakieś inne rody łódzkie? Praca nad jedną tylko rodziną trwa od roku do nawet kilku lat i pochłania sporo czasu. Jedna osoba nie jest w stanie pracować nad więcej niż dwoma, trzema rodzinami, jeśli podchodzi do sprawy rzetelnie. Oczywiście nie przerwałem badań nad własnymi przodkami, których wywód udało mi się zrobić do początku XVII wieku ze strony ojca i matki. Zachęcam do rozpoczęcia własnej wyprawy w przeszłość swojej rodziny, dzięki czemu przeżyjemy wiele niesamowitych przygód.

Rozmawiał: Robert Sakowski Zdjęcie: Paweł Keler

Badania Genealogii TOMASZ DOMINIAK 603 336 377 geneo@dominiak.pl geneo.dominiak.pl

Genealogia Słowo pochodzi z greckiego genos – ród oraz logos – słowo, wiedza. Jedna z nauk pomocniczych historii, zajmująca się badaniem więzi rodzinnych między ludźmi na bazie zachodzącego między nimi pokrewieństwa i powinowactwa. W szczególności przedmiotem zainteresowania genealogii są wybrane rodziny i rody, ich pochodzenie, historia oraz wzajemne relacje rodzinne i losy poszczególnych członków rodziny. Badania genealogiczne prowadzi się na podstawie swoistych źródeł, w tym zwłaszcza metryk. Po ustaleniu niezbędnych faktów genealogicznych sporządza się tablice genealogiczne ukazujące relacje między członkami rodziny (np. drzewo genealogiczne) lub w formie innych publikacji (np. książka, skrypt, artykuł), a także zapisu w specjalnych programach dostępnych w internecie.

Prowadzeniem badań genealogicznych zajmuje się genealog. Może to być genealog zawodowy lub genealog amator. W Polsce genealogia stanowi przede wszystkim element nauczania na studiach wyższych na kierunku – historia. W przeszłości przedmiotem zainteresowań były głównie dynastie panujące i rody szlacheckie, ale współcześnie podejmuje się badania rodzin pochodzących ze wszystkich grup społecznych. Genealodzy w szczególności zajmują się rodziną własną, jak również rodzinami pochodzącymi z danej miejscowości lub osobami będącymi uczestnikami jakiegoś zdarzeniem. Od II połowy XX w. na świecie, w tym w Polsce od końca lat 90., obserwuje się intensywny wzrost zainteresowania własną genealogią rodzinną i poszukiwaniem przodków.

77


STYL ŻYCIA / ORZEŁ ŁÓDŹ

Orzeł Łódź to doskonałe miejsce dla widzów i sponsorów. W Speedway 2. Ekstralidze pojedzie nowa drużyna z nowym trenerem!

Przed kilkoma tygodniami władze klubu Orzeł Łódź zaprezentowały zespół na sezon 2024. Ze starego składu został tylko jeden zawodnik. Zmiany w drużynie Orła Łódź, to niejedyne nowości, które czekają na kibiców w nadchodzącym sezonie. W nowym sezonie, żużlowcy Orła Łódź będą jeździli pod czujnym okiem trenera Macieja Jądera. Za przygotowanie motoryczne będzie odpowiadał Michał Płachciński, a sprawami organizacyjnymi zajmie się kierownik zespołu Mateusz Matusiak. Kapitana drużyny Tomasza Gapińskiego, jedynego zawodnika, który ostał się z poprzedniej drużyny, w walce o punkty będą wspierali: Amerykanin Luke Becker, Szwed Oliver Berntzon, Duńczyk Benjamin Basso, Brytyjczyk Drew Kemp oraz Polacy Aleksander Grygolec, Daniel Kaczmarek, Oskar Polis i Jakub Kiciński. –To ma być drużyna żużlowych chuliganów, którzy na torze postawią wszystko na jedną kartę i nikogo się nie będą bać – mówił podczas prezentacji zawodników Witold Skrzydlewski, honorowy prezes klubu. Słowa prezesa potwierdzał nowy trener drużyny Orła: – To dla mnie zaszczyt pracować dla tego klubu. Uważam, że Orzeł dysponuje najpiękniejszym stadionem w Polsce. Brakuje tylko wyników, ale mam nadzieję, że w nadchodzącym sezonie to się zmieni i zaskoczymy niejedną drużynę. Mamy skład złożony z młodych, gniewnych zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. Jeśli będziemy wygrywać mecze, to na pewno atmosfera wśród kibiców się poprawi – mówił Maciej Jąder, nowy trener drużyny H. Skrzydlewska Orzeł Łódź. 78

Zmiany, zmiany, zmiany Warto dodać, że zmiany zaszły nie tylko w Orle Łódź. Również zmieniło się w polskim żużlu ligowym. Wciąż będzie funkcjonował podział na trzy ligi, ale dwie pierwsze będą już zarządzane przez jeden podmiot: Ekstraligę Żużlową. To sprawiło, że konieczna była zmiana w zakresie struktury i organizacji klubu. Od grudnia KŻ Orzeł Łódź stał się spółką akcyjną ze wszystkimi tego konsekwencjami. I tak, pod nadzorem Ekstraligi Żużlowej znajdą się Speedway Ekstraliga (funkcjonująca od 2007 roku), obecnie


STYL ŻYCIA / ORZEŁ ŁÓDŹ

występująca pod nazwą PGE Ekstraliga oraz Speedway 2. Ekstraliga (zastępuje dotychczasową 1. Ligę Żużlową). W ramach obu klas rozgrywkowych powstała nowa identyfikacja wizualna, zmieniły się władze i trwają negocjacje w sprawie tytularnego sponsora. H. Skrzydlewska – od lat strategiczny sponsor Przypomnijmy, że żużel to piąta dyscyplina w Polsce pod względem popularności. W samej Łodzi plasuje się natomiast na drugim miejscu, wynika z badań przeprowadzonych przez specjalistyczne firmy zajmujące się marketingiem sportowym. Tak wysoką pozycję w naszym mieście speedway zawdzięcza Klubowi Żużlowemu Orzeł Łódź, który z roku na rok rozwija się na płaszczyźnie marketingowej. Nie byłyby to możliwe bez wsparcia firmy H. Skrzydlewska. Tak naprawdę dalsza egzystencja sportu żużlowego w Łodzi stałaby pod ogromnym znakiem zapytania, gdyby nie pomocna dłoń wyciągnięta przez Rodzinę Skrzydlewskich w 2005 roku. To wówczas z jej inicjatywy powstał Klub Żużlowy Orzeł. Dziś sport ten jest nierozerwalnie kojarzony właśnie z firmą H. Skrzydlewska, choć oczywiście jej podstawowy obszar działalności jest zupełnie inny. Firma H. Skrzydlewska prowadzi największą sieć kwiaciarni, salonów kwiatowych oraz biur pogrzebowych na terenie Łodzi, Pabianic, Zgierza, Głowna, Brzezin i Łowicza. Posiada dwa najnowocześniejsze w regionie łódzkim krematoria. Zapewnia serwis kwiatowy różnych uroczystości i spotkań. Wykonuje również wszelkie czynności związane z realizacją kompleksowej usługi pogrzebowej. Drzwi otwarte dla sponsorów Z roku na rok firma H. Skrzydlewska zwiększa zaangażowanie finansowe w Klub Żużlowy Orzeł Łódź. – Od początku istnienia Orła, firma H. Skrzydlewska zaangażowana jest w finansowanie i rozwój klubu. Z każdym rokiem zwiększamy również finansowanie. Nie inaczej jest teraz, gdy rosną koszty utrzymania drużyny. Warto przypomnieć, że jako jeden z nielicznych klubów w Polsce KŻ Orzeł Łódź jest zawsze rozliczony w terminie zarówno z zawodnikami, jak i trenerami – mówi Witold Skrzydlewski.

Właściciel firmy Witold Skrzydlewski przy wielu okazjach zaznacza, iż sam nie jest w stanie sponsorować pierwszoligowego klubu. Ogromną rolę pełnią zatem sponsorzy, których grono cały czas się powiększa. – Przed nami nowy sezon, podczas którego chcemy zaprezentować się z jak najlepszej strony i walczyć o wysokie cele. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia naszych sponsorów i partnerów. Każdy kolejny rok pokazuje, że warto współpracować z naszym klubem i biznesowo idziemy do przodu. Cały czas zachęcamy nowe firmy do kontaktu i dołączenia do grona naszych biznesowych przyjaciół. To się naprawdę opłaca – podkreśla Witold Skrzydlewski. Orzeł Business Club Prowadzenie odpowiedniej komunikacji ze sponsorami nie jest możliwe bez organizowania spotkań biznesowych. Od jakiegoś czasu stałym elementem są spotkania „Orzeł Business Club”, podczas których Witold Skrzydlewski gości przedsiębiorców i przedstawicieli biznesu już współpracujących oraz zainteresowanych współpracą z klubem. Dodatkową atrakcją dla uczestników, którzy są przecież żywo zainteresowani wynikami drużyny oraz jej funkcjonowaniem jest obecność zawodników. Podczas spotkań można też dowiedzieć się o warunkach sponsorowania klubu. Warto podkreślić, że obecność reklamowa na Moto Arenie Łódź podczas rozgrywanych na niej meczów, jest nie tylko efektywna, lecz pozwala również na stosowanie różnych sposobów promowania działalności sponsorów i partnerów. Należy też pamiętać, że stadion żużlowy w Łodzi należy do najnowocześniejszych w Polsce. Obiekt, na którym występuje w roli gospodarza drużyna H. Skrzydlewska Orzeł Łódź ma zadaszone miejsca dla dziesięciu tysięcy widzów – w tym ponad 700 miejsc VIP. Ponadto mecze łódzkiej drużyny można oglądać w specjalnie zaaranżowanych skyboxach. Nowoczesny stadion to również doskonałe miejsca reklamowe przeznaczone dla sponsorów i firm. Ekspozycje nośników reklamowych partnerów podczas spotkań ligowych to ważny aspekt biznesowy.

79


STYL ŻYCIA / KWIATY ZIMĄ

Zima pełna kwiatów i roślin Wbrew pozorom, zima to nie tylko szarość i biel widziana za oknami. Dzięki zimowym kwiatom i roślinom możemy również w zimowe miesiące wprowadzić do domu wiele kolorów. Wtedy bowiem zakwitają rośliny dnia krótkiego, a część z nich to główni bohaterowie świątecznych i karnawałowych dekoracji. W kulturze chrześcijańskiej grudzień to jeden z najbardziej radosnych miesięcy. Oczekiwaniu na święta towarzyszą zakupy prezentów i przygotowania do wspólnego spędzenia czasu. Wtedy warto też przystroić nasze mieszkania roślinami doniczkowymi, które akurat w zimowe miesiące pięknie rozkwitają. Z Bożym Narodzeniem kojarzą się nie tylko drzewka iglaste, z których robimy choinki. Z tym świątecznym czasem nierozerwalnie wiążą się takie kwiaty jak fiołek, kaktus, poinsecja czy cyklamen. Zanim dokonamy zakupu, warto dowiedzieć się nieco o ich wymaganiach i potrzebach, dzięki czemu wybór będzie trafny i pozwoli nam cieszyć się urodą rośliny przez długi czas. Gwiazda betlejemska Jej kwiaty są małe i niepozorne, ukryte w olśniewającej koronie. Swoim niesamowitym urokiem, dzięki przebarwiającym się na czerwono liściom, olśniewa zimą, zwłaszcza w grudniu. Gwiazda betlejemska zwana też poisencją, to najpopularniejsze kwiat, który towarzyszy nam podczas świąt. Jako ich symbol zagościła w naszych domach za przykładem Ameryki, gdzie znana była już wśród Azteków. Ozdobą rośliny wbrew pozorom wcale nie są drobne kwiaty, a pięknie wybarwione liście. Kwiat ma dość wysokie wymagania, zarówno co do temperatury jak i wilgoci. Jest rośliną klimatu ciepłego i bardzo źle reaguje na chłód oraz gwałtowne zmiany temperatur. Przynosząc nowo zakupioną poinsecję ze sklepu do domu, warto do-

kładnie otulić całą roślinę wraz z doniczką, aby nie ucierpiała z powodu zimna. Aby nam długo „kwitła”, gwiazda wigilijna musi mieć zapewnioną odpowiednią wilgoć oraz dostęp światła. Ciekawostką jest fakt, iż w naturze rośliny te dorastają nawet do trzech metrów, a ich niewielkie rozmiary w doniczkach, zawdzięczamy specjalnym preparatom. Dzięki hodowcom, mamy do wyboru coraz bogatszą kolorystykę poinsecji. Króluje oczywiście czerwony, ale amatorzy mogą wybierać wśród żółtych, różowych, pstrych, białych kremowych, a nawet kremowo-zielonych. Fiołek afrykański Fiołek afrykański świetnie nadaje się do niemal każdego wnętrza jako roślina doniczkowa. Kwitnie przez cały rok i zachwyca maleńkimi kwiatkami o różnych kolorach – najczęściej ciemnoniebieskim, chociaż jego odmiany występują w fioletach, czerwieniach, bieli, różu. Kwiat preferuje jasne światło, ale niepełne słońce. Ma dobrą zdolność przystosowywania się do nowych warunków i nie szkodzi mu przenoszenie i obracanie. Warto jednak pamiętać, że jest bardzo wrażliwy na zimno. Wystawiony na nawet krótki przeciąg uschnie w ciągu kilku dni. Dobrze się czuje w temperaturze pokojowej 18-23°C, umieszczony na parapecie przy zasłoniętym oknie, ale z przykręconym kaloryferem. Fiołka afrykańskiego podlewamy rzadko, ponieważ nie lubi za dużo wilgoci. Toleruje suche powietrze w silnie ogrzewanych mieszkaniach zimą.

Sieć Kwiaciarni H. Skrzydlewska

80


STYL ŻYCIA / KWIATY ZIMĄ

rynku pojawiają się coraz to nowe odmiany w różnych kolorach. Tak więc możemy zdecydować się na kaktusa, który na Boże Narodzenie wyda czerwone, różowe, bordowe, białe, biało-różowe lub łososiowe kwiaty.

Cyklamen perski Cyklameny to kolejne rośliny dnia krótkiego. Nie są zbyt mocno kojarzone jako kwiaty na Boże Narodzenie, a szkoda, bo są niezwykle piękne i na pewno stanowią wspaniałą ozdobę mieszkania. Pierwsze kwiaty cyklamenu pojawiają się późną jesienią i masowo trafiają do sklepów w pełnym rozkwicie, który przypada po nowym roku. Może dlatego jest najczęściej wybieraną rośliną domową na Dzień Babci i Dziadka. Kwiat ten nie ma szczególnych wymagań glebowych, poza tym, iż podłoże powinno być stale wilgotne. Nie może natomiast stać w wodzie, gdyż nawet godzina zalegania wody w podstawce może uszkodzić korzenie. Bulwa cyklamena łatwo ulega gniciu, dlatego powinna w górnej części wystawać ponad podłoże. Roślina zdecydowanie preferuje pomieszczenia chłodne, o temperaturze 15-20°C oraz stanowiska z rozproszonym światłem.

Azalia indyjska Azalia indyjska to gatunek nieco inny od powszechnie znanych azalii, które jako jeden z nielicznych odmian uprawiane są w doniczkach. Kwitnie bujnie i przepięknie od jesieni nawet do wiosny, ale jest rośliną trudną do utrzymania w warunkach domowych. Przypomina róże, a gama barw jest porównywalna z cyklamenem. Żeby jednak ładnie kwitła, azalia indyjska potrzebuje niskiej temperatury, oscylującej w okolicach 15-18°C i widnego stanowiska. Wymaga też stale wilgotnej gleby. Psianka Do ozdoby naszych domów w czasie świąt, możemy także użyć rośliny Solanum, zwanej także psianką. Jest to wiecznie zielony krzew, dorastający do około trzydziestu centymetrów wysokości. Ma duże owoce, wielkości do trzech centymetrów w kolorze pomarańczowym, które dość gęsto pokrywają gałązki. Mogą z powodzeniem zastępować maleńkie bombki świąteczne, a dodatkowe przybranie, uzupełni walory dekoracyjne. Roślina jest krewną pomidorów, natomiast jej ozdobne owoce pojawiające się jesienią, pozostają na krzewie przez kilka miesięcy. Solanum nie lubi zbyt wysokich temperatur. Najlepiej czuje się w przedziale 18-20°C, jednak równocześnie oczekuje stanowiska widnego i słonecznego. Należy pamiętać o podlewaniu, bo bywa wrażliwa na przesuszenie.

Gardenia Gardenia zazwyczaj kwitnie od maja do września. Jednak niektóre odmiany mogą nas zachwycić kwiatami na przełomie stycznia i lutego. Są one kremowobiałe z wyrazistym zapachem i oczarowują swoim pięknem. Podobnie jak różowe, kwiaty te mogą osiągnąć średnicę do dziesięciu centymetrów. Gardenia doniczkowa jest zwykle w sprzedaży pod koniec stycznia. Warto wybierać okazy o błyszczących zielonych liściach i dużej liczbie rozwijających się pąków kwiatowych. Aby po raz kolejny zakwitła, należy zapewnić jej odpowiednie warunki – wysoką temperaturę i wilgotność. Pamiętajmy jednak, że jesienią i zimą ograniczamy podlewanie gardenii. Kaktus bożonarodzeniowy Znany jest pod różnymi nazwami: grudnik, grudzień, barbórka, raczek, kaktus bożonarodzeniowy, zygokaktus, a nawet róża bożonarodzeniowa. Należy do rodziny kaktusów (cactaceae), chociaż jego budowa na to nie wskazuje. Jest to roślina o gładkich liściach. Grudnik nie znosi nadmiernej wilgoci, jednak nie wolno go przesuszać. Mimo iż jest rośliną dnia krótkiego, lubi stanowiska widne. Będzie też wdzięczny za zapewnienie mu odpowiedniej wilgotności powietrza. Na

www.skrzydlewska.pl

Jemioła pospolita Przy okazji grudniowych świąt warto też wymienić jemiołę pospolitą, która choć nie rośnie w doniczkach, jest bardzo charakterystyczna dla świątecznych dni. Jemioła jako ozdoba bożonarodzeniowa przybyła do nas z Niemiec. Popularność zawdzięcza wartościom, które przez wieki jej przypisywano. Symbolizuje między innymi dobrobyt, zgodę, życie i płodność.

kwiaciarnieskrzydlewska

kwiaciarnieskrzydlewska

81


STYL ŻYCIA / PRZY KOMINIE

Na dobre jedzenie spotkajmy się

PRZY KOMINIE!

Przy Kominie w Monopolis to najnowsza łódzka restauracja, w której można spróbować dań kuchni polskiej, napić się wina z podłódzkich winnic, a także pobyć w wyjątkowym i klimatycznym miejscu. O restauracji, menu i doskonałej atmosferze opowiada ALEKSANDRA PINTARA-SMOCZYŃSKA, szefowa kuchni Przy Kominie. Z jednej strony czerwona cegła, z drugiej przeszklony pawilon. Wszystko w nowoczesnym designie i z wyjątkową kuchnią. Restauracja Przy Kominie, to nowy punkt na kulinarnej mapie Łodzi. Dlaczego warto tu przyjść? Powodów jest co najmniej kilka, wymienię tylko dwa, ale za to najważniejsze. Po pierwsze to fantastyczne miejsce, w którym industrialny charakter udało się nam połączyć z wyjątkową atmosferą. Lustra, doskonałe oświetlenie, a przy tym dużo zieleni aż zachęcają do spędzenia czasu w miłym towarzystwie. Po drugie, wyjątkowa staropolska kuchnia serwowana przez naszych kucharzy. Drugi tak udany mariaż nowoczesności i tradycji trudno znaleźć w Łodzi. Do tego przeszklona oranżeria… Prawda, że świetnie wygląda. Oranżerię upodobały sobie zorganizowane grupy, które zaglądają do Monopolis. W komfortowych warunkach może w niej biesiadować kilkadziesiąt osób. Oranżeria pozwala oderwać się od gwaru restauracji, podobnie zresztą, jak antresola, która zachęca do spotkań biznesowych. Można powiedzieć, że Przy Kominie to trzy przestrzenie zamknięte w jednej restauracji.

82

Restauracja mieści się w bezpośrednim sąsiedztwie komina górującego nad Monopolis. Pewnie stąd nazwa? To też, ale nie tylko. Bardzo dużo osób odwiedzających Monopolis, na pytanie, gdzie się spotykamy odpowiada, że „przy kominie” albo „do zobaczenia przy kominie” czy też „szukaj mnie przy kominie”. Nie trzeba było wymyślać nazwy restauracji, bo sama się wymyśliła.

Otwarta jest za to kuchnia, co świetnie wygląda i tworzy przyjazną atmosferę. Taki był zamiar, bo przestrzeń, z której można obserwować, jak kucharze przygotowują zamówione dania, ma wielu fanów. Panuje tu gwar typowy dla restauracji, z głośników płynie muzyka, słychać rozmowy prowadzone po sąsiedzku. Jest jak w domu.

Rzeczywiście, gdy umawiałem się w Monopolis z fotografem, to trafił bezbłędnie choć nie wiedział gdzie jest Przy Kominie. No właśnie… Nazwa jest prosta, łatwa do zapamiętania i charakterystyczna dla tego miejsca. Nasi goście też ją dobrze przyjęli.

Otwarta jest też piwniczka z beczkami i butelkami z winem. Można tam zajrzeć i samemu wybrać wino? Można, a nawet trzeba. Do pomocy jest dwóch sommelierów, którzy podpowiedzą i doradzą jaki trunek wybrać, aby pasował do zamówionych potraw. Tam odbywają się także degustacje, na które serdecznie zapraszamy.

Gdybyśmy chcieli Przy Kominie zdefiniować dwoma, trzema zdaniami, to jaka to jest restauracja, czym szczególnym się charakteryzuje? Można powiedzieć, że jest tu symbioza pomiędzy z jednej strony industrialnym wnętrzem z charakterystyczną dla Łodzi czerwoną cegłą, a z drugiej polską i staropolską kuchnią, którą wyróżniają łódzkie ak-


STYL ŻYCIA / PRZY KOMINIE

centy. Zastanawialiśmy się, czy takie połączenie jest w ogóle możliwe, ale jak widać doskonale się sprawdza i, co najważniejsze, podoba się także naszym gościom, szczególnie zza granicy. Mogą zobaczyć, jak kiedyś wyglądała fabryczna Łódź i poznać smaki, które na co dzień trudno znaleźć w naszych restauracjach. Stawiacie na gości biznesowych ,czy grupy zorganizowane, a może priorytetem będą spotkania rodzinne? Przy Kominie to miejsce otwarte dla wszystkich, podobnie jak całe Monopolis. Nie nastawiamy się na jeden rodzaj gości. Już teraz widać, że biznes odwiedza nas w ciągu tygodnia, podobnie, jak grupy zorganizowane. Z kolei weekendy to czas dla rodziny, u nas również gościmy wtedy bardzo dużo rodzin z dziećmi. Jesteśmy na to przygotowani, mamy nawet menu dziecięce, bo dzieci bywają najbardziej wymagającymi gośćmi. Wspominałam już wcześniej, że Przy Kominie to trzy różne przestrzenie tworzące jedną restaurację. Każdy znajdzie u nas swoje miejsce. Jak cenowo pozycjonuje się restauracja? Ceny w restauracji, która jest otwarta dla wszystkich gości, nie mogą być tylko dla wybranych. Menu jest zatem zróżnicowane i każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Na przykład ceny dania głównego zaczynają się już od 48 złotych. Nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia – mówił George Bernard Shaw. A jakie dania, w których można się zakochać, proponuje szefowa kuchni? Zacznijmy od przystawki… U nas wszystko jest wyjątkowe, bo wszystkie potrawy robimy z uczuciem. Wkładamy w nie tyle serca, że trudno wybrać jedno danie. Ale skoro pan nalega, to na przystawkę zaproponuję bliny z kawiorem ze ślimaka albo tatar z jelenia. Może być też pasztet z gęsi, śledź czy bukiet z warzyw. To na zimno. Z ciepłych przystawek proponuję pierogi z kaszanką i pierożki z buraka. Są też sałatki kozi ser i dzika kaczka.

No to teraz poproszę o zupę. Podać polewkę rakową czy zalewajkę? Może być też bulion z ogonów wołowych. Sam nie wiem… polewka kusi, a zalewajka zachęca. Którą najczęściej wybierają goście? Zalewajkę i polewkę. A co na główne danie? A co pan woli: ryby czy mięso? Z ryb jest sandacz w papilocie i jesiotr. Mamy też pęczotto, czyli pęczak z marynowanymi kurkami i duszonymi na maśle ślimakami. Chyba jednak coś mięsnego. W takim razie proszę wybierać, jest maczanka po łódzku, czyli pajda chleba naszego wypieku, szarpana wieprzowina, piklowany ogórek, domowy majonez i surówka z białej kapusty. Mamy pyszne zrazy wołowe z sosem grzybowym, karmelizowanym burakiem i zasmażanymi kopytkami. Jeżeli lubi pan golonkę w marynacie miodowo-piwnej, do tego kapusta z grzybami i pieczone ziemniaki w ziołach to też jest. Są poliki wołowe w ciemnym sosie żurawinowym, podawane z puree chrzanowym, brukselką na maśle i zasmażanym szpinakiem z fermentowanym czosnkiem i comber z sarny z musem z kalafiora, do tego prażone kasztany, kumkwat, marynowana śliwka w occie, zapiekanka z ziemniaków z tymiankową śmietaną, musztarda z jabłek i sos z marynowanym zielonym pieprzem. Z drobiu co można posmakować? Jest kaczka, czyli kacze udo z dyniowymi kluskami śląskimi, modrą kapustą, pieczonym jabłkiem i konfiturą z żurawiny, polane sosem pomarańczowo-rozmarynowym. Jest też perliczka, a dokładnie pierś z perlicy sous vide z babką ziemniaczaną, w towarzystwie puree z batata, figi i sosu pieczeniowego z kumkwatem.

83


STYL ŻYCIA / PRZY KOMINIE

Wegetarianie też znajdą coś dla siebie? Dla nich mamy na przykład Stek z kalafiora podawany ze smażonym czerwonym ryżem i bułką prażoną na maśle. Nie mamy jeszcze oddzielnego menu wegetariańskiego, ale jeżeli gość zażyczy sobie taką potrawę, to na bieżąco zaproponujemy mu coś, co na pewno będzie smaczne i wartościowe. Warto dodać, że dbamy też o osoby, które nie akceptują laktozy albo są uczulone na jakieś składniki. Wystarczy powiedzieć o tym podczas składania zamówienia, a na pewno zostanie to uwzględnione. No to teraz czas na jakiś deser… Szarlotka z lodami z banana, Suflet czekoladowy z konfiturą z agrestu czy Kogel-mogel ze śliwkami. Na co ma pan ochotę? Menu Przy Kominie jest dość kompaktowe. Niektórzy mogą mieć wrażenie, że jest mały wybór dań. Jest w sam raz. Kiedy zaczęliśmy je tworzyć, to miało być mniejsze. Takie karty dań proponuje się dziś gościom najlepszych restauracji. Finalnie powiększyliśmy je jednak do obecnych rozmiarów. Klienci są zadowoleni, nie gubią się w nadmiarze pozycji, a jednocześnie nie mają wrażenia, że w menu czegoś brakuje. Jak często będzie zmieniane menu Przy Kominie? Planujecie sezonowe dania, związane z aktualną porą roku, czy bardziej stawiacie na stałą kartę dań? Stała karta dań to podstawa. Nie można zaskakiwać gości częstymi zmianami, bo nikt tego nie lubi. Sezonowe dania będą na pewno i już o nich myślę, ale najpierw chcemy, żeby goście Przy Kominie poznali naszą stałą propozycję. Do menu sezonowego wrócimy po Nowym Roku. Za to w okresie świąteczno-karnawałowym zaproponujemy odrobinę szaleństwa. Planujemy live cooking, czyli gotowanie na żywo przy stoliku gości. Na przykład będzie można zamówić całą gęś, albo kaczkę. Z ryb dołożymy jesiotra albo szczupaka. Dzielenie na porcje i nakładanie na talerze będzie się odbywało w obecności gości. Restauratorzy narzekają na brak ludzi do pracy. Przy Kominie też ma ten problem? Udało się nam stworzyć świetny zespół zarówno w kuchni, jak i obsługę kelnerską. Cała ekipa angażuje się w pracę i dba, żeby wszystko było smaczne, szybko podane i w miłej atmosferze. Jest super i cieszę się, że mam przyjemność pracować z fantastycznymi ludźmi. Rzadko się zdarza, że kobieta dowodzi kuchnią. Jak się zostaje szefową kuchni? O tym, że zacznę pracować w kuchni zadecydował przypadek. Miałam szesnaście lat, gdy trafiłam na praktyki do czterogwiazdkowego hotelu Mazurkas w Ożarowie Mazowieckim. Przeszłam tam całą drogę od pomocy kuchennej do szefa kuchni zimnej, potem zostałam szefem zmiany, a w końcu szefem kreatywnym. Mieliśmy najlepszy catering w Polsce, obsługiwaliśmy wielkie wydarzenia. Do Łodzi jak Pani trafiła? Mam tu znajomych i kiedyś pomagałam im przygotować 84


STYL ŻYCIA / PRZY KOMINIE

ważną imprezę. To było dwa lata temu. Od tamtej pory bywałam w Łodzi regularnie pomagając przy różnych wydarzeniach. Do Przy Kominie trafiłam przypadkiem, ale po rozmowie z właścicielem dostałam propozycję poprowadzenia kuchni, którą przyjęłam. Nie ma dobrej kuchni bez dobrze zaopatrzonej piwnicy z dobrymi winami. Jakie wina proponujecie gościom? Tylko dobre, a tak konkretnie to mamy doskonałe wina francuskie, włoskie, hiszpańskie. Mamy też półkę win z Polski, zaopatrują nas również dwie nasze lokalne winnice Smolis z Brzezin i Jantoń z Dobronia. Wybór jest naprawdę duży, a nasi sommelierzy doradzą, który trunek będzie najlepiej pasował do zamawianego posiłku. Niebawem święta, a zaraz po nich karnawał. Czy Przy Kominie planuje jakieś karnawałowe szaleństwa kulinarne i imprezowe? Jak najbardziej. Mieliśmy już próbkę na Halloween z pomalowanymi i przebranymi za wampiry kelnerami. Goście dopisali, też byli poprzebierani i doskonale się bawili przy muzyce specjalnie przygotowanej i miksowanej na tę okazję przez DJ-a. Warto dodać, że planujemy, aby od piątku do niedzieli muzykę Przy Kominie proponował DJ, który będzie także zabawiał naszych gości.

Rozmawiał: Robert Sakowski Zdjęcia ukryte w kadrze, Paweł Keler

Przy Kominie Monopolis Łódź, ul. Kopcińskiego 60/62 726 110 210 restauracja@przykominie.pl

85


BIZNES / PIOTR WENDOŁOWSKI

Pasję zawsze trzeba mieć, ale wino i tak trzeba sprzedać! O winiarskim biznesie, o tym dlaczego jedno wino kosztuje kilkadziesiąt, a inne kilkaset złotych i dlaczego piciu wina powinny towarzyszyć pozytywne emocje, opowiada PIOTR WENDOŁOWSKI, właściciel sklepu Appellation – skład wina i oliwy w Łodzi przy ulicy Uniwersyteckiej 15. Chciałbym kilka butelek wyjątkowego wina na wyjątkowe spotkanie po latach albo na sfinalizowanie umowy biznesowej, a za butelkę mogę zapłacić sto pięćdziesiąt złotych. Co Pan poleci? Zacząłbym od Ripasso Valpolicella, doskonałego włoskiego wina z rejonu Veneto, winiarskiej dumy Włoch. W tej cenie możemy również zaproponować Bordeaux z apelacji lewego brzegu Żyrondy. Fajne są też portugalski syrah czy hiszpańska Rioja Ramirez de la Piscina. Ze świeżych dostaw koniecznie trzeba spróbować Ribera del Duero Mabeluca, kapitalne jest Patriarche z Burgundii. Jeżeli woli Pan coś z spoza Europy to polecam argentyński malbec. Co z droższych win? Na przykład doskonałe burgundy albo wina ze słonecznej Toskanii. Co sprawia, że jedna butelka wina kosztuje pięćdziesiąt złotych, a stojąca tuż obok kilkaset? Na cenę wpływa wiele czynników, między innymi popyt, cena działki wynikającej z prestiżu regionu, prestiż apelacji, samej winnicy, a także jakość i wiek krzewów na działce. Najdroższe są więc te z Burgundii, Szampanii i Bordeaux. Nawet najmniejsza winnica w Burgundii to wielomilionowa inwestycja. I to liczona w euro. Szczególnie drogie wina są z winnic, które posługują się tytułem klasyfikacji grand cru, co oznacza najwyższą jakość. Klasyfikacja w Burgundii znaczy coś innego, niż w Bordeaux, bo dotyczy apelacji, w której może być kilku, a czasem, dzięki małym parcelom, kilkudziesięciu producentów. Podobnie jest w Szampanii. Natomiast w Bordeaux na półwyspie Medoc, klasyfikacja z 1855 roku, dokonana przez kupców winnych dotyczy winnic. Później powstały inne klasyfikacje, ale grand cru jest głównym punktem odniesienia. Co jeszcze wpływa na cenę wina? Na przykład winemaker, czyli enolog, który opiekuje się winnicą i nadzoruję produkcję wina. Im lepszy, tym lepsze wino i wyższa cena. Są specjaliści, którzy potrafią podnieść jakość wina na przykład z dziewięćdziesięciu punktów do dziewięćdziesięciu ośmiu na skali Parkera. To bezpośrednio przekłada się na cenę wina. Wcześniej grand cru, teraz skala Parkera… Wszystko jest mierzone, jakość wina również. Jest kilku znakomitych krytyków winiarskich przyznających punkty, 86

w tym legendarny Robert Parker. Wino, które na skali Parkera ma dziewięćdziesiąt, dziewięćdziesiąt pięć punktów uważa się za nadzwyczajne, od dziewięćdziesięciu sześciu do stu to arcydzieło. A cena takiego arcydzieła nie może być niska, prawda? Inne ważne oceny przyznają James Suckling, Wine Advocate, Wine Spectator, Wine Enthusiast czy Luca Maroni we Włoszech. Popularne jest powiedzenie, że im wino starsze, tym lepsze, a tu okazuje się, że im droższe, tym lepsze… Ani jedno, ani drugie nie jest właściwe. Niekoniecznie droższe musi być lepsze. Importuję doskonałe wina z Toskanii, które kosztują nieco ponad sto złotych za butelkę. W mojej skali one są wybitne i często lepsze niż te za tysiąc złotych. Rzadko kiedy bywa też tak, że im wino starsze, tym lepsze. W tym przypadku dużo zależy od podatności wina na proces starzenia się. Są wina, które nie powinny leżakować,


BIZNES / PIOTR WENDOŁOWSKI

lecz należy je od razu wypić. Są takie, które mogą leżakować dwa, trzy lata, a później zamiast zyskiwać, będą traciły swoje właściwości. Ale są też takie, które należy pić dopiero po dziesięciu czy piętnastu latach leżakowania, na przykład niektóre Bordeaux. Czasu potrzebuje też włoskie Barolo. Moi znajomi Włosi mówią, że powinno leżakować minimum siedem, osiem lat. Sprzedaż wina to opłacalny biznes? Importuję wina głównie z Europy i wspomagam się małymi importerami, którzy sprowadzają je z RPA, Argentyny czy Nowej Zelandii. A czy to dobry biznes? Sprzedaż tak, import niekoniecznie. Import, to przede wszystkim konieczność zainwestowania poważnych pieniędzy i to, że mam na składzie sto butelek jakiegoś wina nie oznacza, że mam pieniądze. One będą dopiero wtedy, kiedy je sprzedam. Młodzi importerzy, bez doświadczenia i wiedzy o biznesie winiarskim, często popełniają błąd, polegający na tym, że importują paletę z winem, ich zdaniem bardzo dobrym, którego sprzedaż trwa i trwa. Po jakimś czasie orientują się, że to, co sobie wyliczyli, nijak ma się do rzeczywistości. Zaczynają się problemy z płynnością, a w konsekwencji niewypłacalność. Takich historii jest niestety wiele. Pasja do wina pomaga w tym biznesie? Pasja uskrzydla, dodaje sił, ułatwia uczenie się, ale wino i tak trzeba sprzedać, i trzeba to umieć powtarzać. W Appellation sprzedaje Pan więcej wina osobom indywidualnym czy restauracjom i sklepom? Mamy różnych klientów. Indywidualni to w większości łódzcy przedsiębiorcy, którzy kupują wino dla siebie, bo lubią, dla swoich kontrahentów, bo chcą podtrzymać relacje biznesowe, dla przyjaciół i pracowników jako prezent przy różnych okazjach. Kupują w Appellation, ponieważ gwarantujemy dobrą jakość w dobrej cenie. Jeżeli chodzi o restauracje, to również stanowią poważną grupę naszych klientów, ale w tym przypadku specjalizujemy się w dobieraniu wina do serwowanych potraw. Wbrew pozorom to bardzo ważne. Wino powinno być uzupełnieniem do potrawy, musi podbić jej jakość i smak. Coraz więcej miejsca na półkach w Appellation zajmują wina polskie. To dobre wina? To bardzo dobre wina, szczególnie białe zrobione z tak zwanych hybryd, na przykład solaris, johanniter, seyval blanc. Użycie ich, a nie szczepów vitis vinifera wynika z klimatu, warunków uprawy i podatności na choroby winogron. Białe polskie są lepsze. Może narażę się miłośnikom polskiego czerwonego wina, ale tak uważam. Oczywiście nie uogólniam, bo na przykład czerwone wina Czajkowski z Podkarpacia są fantastyczne. W tym przypadku to kwestia unikalnej technologii appassimeto wykorzystywanej przy produkcji.

A jakie wino z podłódzkich winnic jest najlepsze? Najlepiej wychodzą nam wina białe musujące. Ja czasami mówię, że nasze tereny to taka „polska Szampania”. Tu wzorem może być winnica Smolis, z której wina zdobywają medale na najważniejszych targach winiarskich. Za tym sukcesem stoi Jean Thierry Smolis, człowiek z olbrzymią wiedzą o produkcji wina musującego metodą tradycyjną, bez dodawania siarczanów. Dziś wina musujące Smolis sprzedają się u nas lepiej niż szampany. A ceny mają iście szampańskie. A Dom Jantoń wymiata w wersji Blanc de Blancs. Oni też postawili na wiedzę, w tym wypadku wykształconej w Bordeaux enolożki Beaty Jantoń. Appellation znane jest nie tylko z dużego wyboru win, ale też z organizowanych tu degustacji i wydarzeń kulturalnych. Po co to robicie? W ten sposób wzmacniamy relacje z naszymi stałymi klientami i przyciągamy nowych. Poza tym piciu wina powinny towarzyszyć pozytywne emocje. I jeżeli u nas podczas degustacji albo jakiegoś koncertu goście doświadczą takich emocji, a doświadczają, to później do nas wracają. Poza tym warto w fajny sposób i w fajnym towarzystwie upowszechniać kulturę picia wina. Rozmawiał: Robert Sakowski Zdjęcie: Paweł Keler

Top 5 win według Piotra Wendołowskiego Pecorino Collefrisio (białe wino z Abruzji od kilku lat na topie) Mottura Stilio Primitivo di Manduria DOC (oraz wszystkie wina ze szczepu primitivo) Ca Botta Costa Rosa Valpolicella Ripasso DOC (wino promujemy od siedmiu lat, ale teraz przeżywa swój renesans) Chablis Patriarche z Burgundii (właścicieli winnicy i największej w Beaune piwnicy poznałem trzydzieści lat temu i w końcu sprowadziłem ich wina do Łodzi) Mabeluca Absoluto Ribera del Duero D.O. Reserva (ten młody winiarz sam do nas przyjechał w tym roku i zaprzyjaźniliśmy się z nim i z jego winami)

Appellation A w Łodzi mamy winnice i producentów wina? W samej Łodzi nie, ale pod Łodzią jest kilka doskonałych winnic i producentów, jak choćby Smolis z Brzezin, czy Dom Jantoń z okolic Dobronia. Pod Kutnem jest winnica Witaj Słońce, Pod Nieborowem Natale. To świetne wina.

Łódź, ul. Uniwersytecka 15 detal: 603 700 410; hurt: 506 087 149 appellation.pl Sklep czynny: poniedziałek – piątek: 10–19.30; sobota: 10–16

87


STYL ŻYCIA / LIDIA POPŁAWSKA-KURCZYŃSKA

Planujesz duże wydarzenie firmowe?

Plan, który być może już masz nie wystarczy

Organizacja eventu to zadanie dla lubiących stres. Wymaga ono skoordynowania wielu procesów, dopilnowania mnóstwa szczegółów. Czy próbować wejść w buty event managera (jednego z 10 najbardziej stresujących zawodów świata), czy lepiej oddać wydarzenie firmowe w ręce specjalistów? Rozmawiamy z LIDIĄ POPŁAWSKĄ-KURCZYŃSKĄ, właścicielką agencji eventowej Eventy Diamenty działającej od 2014 roku. Wielu z nas wydaje się, że przygotowanie eventu to nic wielkiego i często firmy decydują się na ich organizację we własnym zakresie. Czy to na pewno dobry wybór? Co może pójść nie tak? Wszystko. Event jest jak domino, a osoba niemająca praktyki w tym zawodzie nie jest świadoma wielu potencjalnych zagrożeń więc nie przygotuje planu B. Organizowanie wydarzeń to wbrew powszechnej opinii nie zabawa, ale branie odpowiedzialności za wszystko i wszystkich. Miesiącami trzeba doskonale planować, aby w dzień eventu być przygotowanym na zmianę planu. Osoby nieradzące sobie ze stresem i nielubiące zmian mają wtedy poważny problem. Nie wszystko od nas zależy, może nie dojechać główna gwiazda, podwykonawcy mogą mieć wypadek w drodze na event, dekoracje mogą ulec zniszczeniu, może zabraknąć prądu, ktoś z gości może dostać silnej reakcji alergicznej. Organizacja dobrego eventu to skomplikowane przedsięwzięcie wymagające skoordynowanego wysiłku wielu osób i firm, dlatego warto zaufać profesjonalistom.

88

Dlaczego? Ponieważ organizacja eventu wymaga niecodziennego podejścia. Najpierw trzeba dopracować pomysł. Mamy więc w portfolio bardzo niekonwencjonalne sposoby witania gości na evencie, serwowania napojów, atrakcji scenicznych, bardzo intrygujących artystów. Z innej strony, wchodząc do firmy z zewnątrz wnosimy świeże spojrzenie. Mając bogate doświadczenie jesteśmy w stanie tworzyć niezapomniane przeżycia. Często mamy klientów, którzy zdecydowali się na wynajęcie agencji ponieważ rok wcześniej zorganizowali event samodzielnie. W gronie takich klientów najczęściej pojawia się historia o rezygnacji np. z konferansjera czy DJ-a . I tak pracownik mianowany konferansjerem miał za złe, że pracował na imprezie firmowej, w sytuacji kryzysowej nie wiedział co robić, zaś muzycznie event był przepychanką fanów polskiego rocka z fanami disco polo. Są pewne filary eventu, z których nie należy rezygnować, z całą pewnością jest to profesjonalny gospodarz czy dobra muzyka. Co najważniejsze, organizacja eventu to bogate w szczegóły bardzo czasochłonne zadanie a zatrudniając agencję, możemy skoncentrować się na strategicznych aspektach wydarzenia. Trzeba przewidywać i dobrze planować, ale nie można bać się zmian. Agencja potrafi zarządzać zmianą.


STYL ŻYCIA / LIDIA POPŁAWSKA-KURCZYŃSKA

Czyli powierzenie organizacji eventu profesjonalnej agencji zaoszczędzi nam stresu? Zdecydowanie. Komuś, kto chce samodzielnie realizować wydarzenie firmowe mogę powiedzieć tak: Jeśli kochasz tego takiego rodzaju wyzwania i odpowiedzialność to zachęcam do organizacji eventu samodzielnie, chętnie też doradzimy takiej osobie. Pojawi się budżetowanie, negocjacje cen i umów, koordynowanie pracy wielu osób. Na ich pracy też trzeba się częściowo znać. Jeśli jednak przeraża Cię widmo tego typu działań oraz odpowiedzialność za efekt końcowy, to zapraszam do powierzenia nam tego zadania. Kompleksowo produkujemy różnorakie wydarzenia. Najmniejszy event jaki realizowaliśmy miał jedenastu gości, największy dziesięć tysięcy Pracowaliśmy praktycznie z każdą branżą. Każdy aspekt naszych produkcji jest dokładnie przemyślany i zrealizowany z najwyższą starannością, co potwierdzają nasze liczne referencje. Trzeba pamiętać, że dziewięćdziesiąt procent naszej pracy, to planowanie i tabele. Zarządzamy sprawnie wszystkimi aspektami eventu. Czy angażując agencję eventową może się też okazać, że nieco zaoszczędzimy? To ja zapytam. Kto będzie miał lepszą ofertę? Agencja, która regularnie wraca do obiektów/podwykonawców czy podmiot, który składa zamówienie po raz pierwszy? Można też zastanowić się, czy chcąc organizować event na własną rękę mamy czas na wyceny, które pozwolą nam dowiedzieć się, jakie są widełki cenowe danej usługi? Są przecież podmioty wykorzystujące niewiedzę klienta w zakresie cen. Niewiedza kosztuje. Nasza sieć kontaktów owocuje dostępem do lepszych ofert, dodatkowo posiadamy doświadczenie, które pozwala nam skutecznie negocjować ceny. Szukamy rozwiązań, dzięki którym nasi klienci oszczędzają. Czym charakteryzuje się dobry event manager? Jeśli rzucimy doświadczonego event managera na głęboką wodę, to prędzej mu skrzela wyrosną niż utonie. Taki człowiek w stresujących sytuacjach ma plan awaryjny, uspokoi klienta i przedstawi rozwiązanie. Stres nas nie paraliżuje. Event manager łączy w sobie przeciwstawne cechy. Jest kopalnią pomysłów gdy ofertuje, potem przez dziewięćdziesiąt procent czasu, jaki pozostał do eventu planuje, liczy, negocjuje, by w dzień eventu być gotowym na zmianę planu jaki tworzył miesiącami. Dobry plan działań to podstawa, ale umiejętność szybkiej jego zmiany jest jeszcze ważniejsza. Dlatego choć organizacja eventu we własnym zakresie może być satysfakcjonująca to… …skorzystanie z usług agencji eventowej to oszczędność pieniędzy, czasu i stresu, co sprawia, że wydarzenie staje się dla organizatora przyjemnością i może się na nim po prostu bawić. Eventy Diamenty 534 996 588

Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Eventy Diamenty

biuro@eventydiamenty.pl eventydiamenty.pl

89


STYL ŻYCIA/ KRYSTIAN GRABSKI

ŚWIĘTA WE WŁOSKIM STYLU TYLKO W RESTAURACJI ROMA Co króluje na świątecznych stołach we Włoszech? Dlaczego do przygotowania carbonary nie powinno wykorzystywać się śmietany? Jak smakuje dorada przygotowywana w szalonej wodzie? Rozmawiamy z KRYSTIANEM GRABSKIM, szefem kuchni i zarazem właścicielem restauracji Roma. Jestem pełna podziwu, że tak młody człowiek zdecydował się zaryzykować i rozpocząć teraz działalność w branży gastronomicznej. Szaleństwo czy dobrze skalkulowane ryzyko? Myślę, że wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Liczy się pomysł, pasja, zaangażowanie i zapewne odrobina szaleństwa, ale jak to mówią – kto nie ryzykuje, traci dwa razy. Wiadomo też, że każdy biznes musi posiadać solidne fundamenty finansowe. Wszystko trzeba dobrze oszacować i skalkulować. Roma zaczynała jako food truck serwujący włoskie posiłki na łódzkim OFF-ie i w bardzo krótkim czasie zyskała grono lojalnych klientów. Z dnia na dzień zamówień przybywało na tyle, że na sen praktycznie nie starczało czasu (śmiech). Od razu wiedziałem, że kolejnym krokiem będzie otwarcie restauracji. Nie brałem pod uwagę innej lokalizacji niż najbardziej rozpoznawalna ulica w Łodzi, Piotrkowska, i oczywiście innej kuchni niż włoska. Jak to się stało, że zaczął Pan w ogóle działać w branży gastronomicznej? Rodzinne tradycje? Nie, nikt z moich bliskich nie pracował w branży gastronomicznej, ale przygotowywanie posiłków i ich celebrowanie w rodzinnym domu zawsze było i jest ważne. Gotuję od dziecka. Moja babcia zaraziła mnie tą pasją, za co jestem jej bardzo wdzięczny. Gastronomiczne szlify zdobywałem, pracując dla innych. Babcia gotowała potrawy kuchni włoskiej? Nie, skądże, babcia serwowała tradycyjne dania kuchni polskiej - proste, nieskomplikowane i zdrowe. Taka też jest kuchnia włoska – zachwycająca w prostocie dań, ich aromacie i niepowtarzalnych połączeniach smakowych. To właśnie ta prostota łączy obie kuchnie. Co wobec tego możemy zjeść w restauracji Roma? Początkowo zakładałem, że przede wszystkim będziemy serwować znaną już wszystkim pizzę rzymską charak90

teryzującą się tym, że praktycznie nie ma rantów, robioną na cieście ze skomponowanego przeze mnie przepisu. Jednak szybko okazało się, że to makarony podbiły serca naszych gości. Jako jedni z nielicznych w Łodzi serwujemy carbonarę przygotowywaną według oryginalnego włoskiego przepisu, czyli używamy do jej przygotowania żółtek zamiast śmietany, sera Pecorino Romano D.O.P. oraz Guanciale con Pepe. Co bardzo ważne, nie dodajemy do niej soli, bo same składniki są już wystarczająco słone. Sam uwielbiam tę potrawę. Wszystkie dania przygotowujemy według oryginalnych starych włoskich przepisów, które przywiozłem z podróży do tego kraju. Przepis na zupę toskańską otrzymałem od pewnej starszej Włoszki, która mnie nią poczęstowała. Daje mi to ogromną radość, że teraz ja mogę częstować nią swoich gości. Słyszałam, że macie też spaghetti, które przygotowujcie bezpośrednio przy stoliku gości? Grande cacio jest wyjątkowe. To spaghetti, które przygotowujemy na oczach gości, w kręgu sera Grana Padano z flambirowanym koniakiem i tartą truflową, doprawiany jedynie pieprzem, aby nie psuć smaku składników. Proces powstawania dania jest szybki i widowiskowy. To fajna atrakcja i doświadczenie kulinarne dla naszych gości. Aktualnie dostępna wyłącznie na zamówienia, dlatego warto pytać o nią w trakcie dokonywania rezerwacji w lokalu. Jak smakuje? Nie będę opowiadał, o tym naprawdę warto przekonać się samemu. Zapraszam serdecznie do Romy. Które z dań cieszy się jeszcze dużym zainteresowaniem? Nasz typowo sycylijski deser, czyli Cannolo z kremem z ricotty w środku i pistacjami. Wielu gości twierdzi, że nasza wersja jest dużo lepsza od tego serwowanej na


również jest możliwość zorganizowania większej imprezy, np. urodzinowej czy jubileuszowej. Oferujemy wspaniały klimat i smaczne dania, a dzięki współpracy z zaprzyjaźniona cukiernią Coco Art’s – również przepyszne torty na zamówienie.

wyspie. Tam słodycze są zdecydowanie słodsze. Także nasze dania z ryb – dorady, okonia i makreli cieszą się dużym powodzeniem. Doradę serwujemy w szalonej wodzie. Szalonej wodzie? To też danie pochodzące ze starych włoskich przepisów. Rybę rzucamy na duży ogień, na patelnię z bulionem, winem, pomidorami i przyprawami, a kiedy sos zaczyna wrzeć, redukujemy temperaturę i nakrywamy naczynie drugą patelnią. Ryba wówczas delikatnie się dusi, a jej mięso odchodzi od ości. Czuć w niej wszystkie przyprawy. Skąd bierzecie produkty, wszak wszyscy wiedzą, że w kuchni włoskiej muszą być one najwyższej jakości? Faktycznie serwujemy dania z produktów najwyższej jakości, które sprowadzamy z Włoch. U nas to, co w karcie, to na talerzu. Szczególnie polecam naszą deskę serów i wędlin, którą serwujemy na przystawkę. To prawdziwa uczta smakowa dla fanów włoskich smaków. Staramy się dopasowywać menu w restauracji do aktualnie dostępnych produktów sezonowych. Czy z oferty cateringowej można także skorzystać? Chciałabym na przykład zorganizować przyjęcie w domu dla rodziny, którego motywem przewodnim byłaby kuchnia włoska. Nie ma problemu, z chęcią zajmiemy się przygotowaniem takiego przyjęcia. Wystarczy do nas zadzwonić i omówić szczegóły. Przygotowujemy także zestawy cateringowe na większe imprezy. Zazwyczaj serwujemy je w postaci mniejszych przekąsek ułożonych na postarzanych deskach, aby zachować ten włoski klimat. Bardzo serdecznie zapraszam do Romy, bo na miejscu

Spotkania świąteczne również macie w ofercie? Jak najbardziej. Święta Bożego Narodzenia to wspaniały czas, jedyny taki w roku. Warto zadbać o to, aby spędzić go w wyjątkowy sposób. Z tej okazji przygotowaliśmy dla naszych gości aż trzy menu do wyboru w zróżnicowanych wariantach cenowych – 149 zł, 180 i 220 zł na osobę. Motyw kuchni włoskiej przeplata się w nich z tradycjami kuchni polskiej. Podajemy w nich między innymi tradycyjne włoskie danie wigilijne – porchetta, czyli wilgotna pieczeń bez kości podawana na ciepło z sosem z podgrzybków i zielonej soczewicy, podsmażona na maśle z koprem włoskim, marchewką, czosnkiem i cebulą czy risotto z podgrzybkami z cebulą czerwoną i świeżą natką pietruszki, ugotowane na winie i bulionie grzybowym. W droższych zestawach jako dania główne do wyboru są między innymi filet z okonia duszony w winie na maśle z kaparami, czosnkiem, cebulą białą i czerwonym pieprzem, podawany na puree ziemniaczanym oraz stinco di maiale, czyli golonka wieprzowa z kością (750g) marynowana w cebuli i rozmarynie, podawana z ziemniakami pieczonymi; spaghetti z sercówkami przygotowywane na białym winie i maśle ze świeżą natką pietruszki i Peperoncino. Do tego duży wybór doskonałych przystawek i deserów – Panettone, czyli włoska babka świąteczna z rodzynkami i owocami kandyzowanymi podawana z kremem z mascarpone, tiramisu czekoladowe z malinami lub piernik marchewkowy. Podsumowując, zapraszam serdecznie! Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Justyna Tomczak

Restauracja Roma ul. Piotrkowska 122, Łódź 576 706 606 kontakt@romalodz.pl www.romalodz.pl

91


STYL ŻYCIA / PAULINA KUBIK

O jakość skóry należy dbać przez całe życie! Czy zabiegi laserowe są bezpieczne dla zdrowia, kiedy najlepiej je wykonywać, skąd wzięła się moda na zabiegi laserem tulowym? Na te i wiele innych pytań dotyczących laseroterapii odpowiada doktor Paulina Kubik, lekarz medycyny estetycznej i rodzinnej, właścicielka kliniki Perfect Med.

Wykorzystywanie laserów w medycynie estetycznej jest dziś powszechne. Czy korzystamy z nich ze względu na efekty, czy jest jakiś inny powód? Popularność zabiegów z wykorzystaniem laserów medycznych bierze się stąd, że to najlepszy sposób na problem starzenia się skóry, usuwanie przebarwień czy leczenie blizn i rozstępów. W ostatnich latach w laseroterapii nastąpiła ogromna poprawa zarówno pod względem jakości urządzeń wykorzystywanych do zabiegów, jak i stosowanych technik. Jednak najważniejsza zmiana dokonała się w zakresie akceptacji zabiegów laserowych przez pacjentów. Jeżeli dołoży się do tego ich wyjątkową skuteczność, bezinwazyjność i szybkość w uzyskiwaniu pożądanych efektów to nie powinniśmy się dziwić, że są one obecnie tak popularne. Poza tym laseroterapia prowadzi do widocznego odmłodzenia wyglądu cery, zarówno wizualnie, jak i biologicznie. Wzmożona produkcja kolagenu i elastyny, wywołana przez laser, daje wielowymiarowe efekty. Mniej widoczne stają się płytkie i głębokie zmarszczki, zmniejszają się bruzdy na twarzy, szyi i dekolcie, a nasza cera staje się promienna, świeża i zdrowa. Mniej widoczne są także blizny, przebarwienia, czy rozszerzone pory i naczynka. Sporo mówi się ostatnio o wykorzystaniu w medycynie estetycznej lasera tulowego. Czym on się charakteryzuje? Laser tulowy, to mówiąc w skrócie, świetny sposób zarów92

no na odmładzanie, jak i zniwelowanie wszelkich niedoskonałości skóry. To innowacyjne urządzenie, które doskonale sprawdza się w dermatologii i medycynie estetycznej. Jest niezastąpiony, kiedy trzeba radzić sobie z przebarwieniami, ale też wtedy, gdy trzeba skórę odmłodzić, ponieważ redukuje zmarszczki, poprawia jej jędrność i elastyczność. Dzięki temu pozwala uzyskać, jakże pożądany efekt „baby face”, czyli cerę gładką, jędrną i bez przebarwień. Warto podkreślić, że laser tulowy często wykorzystuje się w terapii wspomagającej porost włosów. To informacja szczególnie istotna dla panów. Jak działa? Urządzenie wykorzystuje włókno tulowe, czyli nowoczesne i bezpieczne źródło promieniowania, które oddziałuje na naskórek i górną powierzchnię warstwy skóry właściwej. Dzięki temu podczas zabiegu można jednocześnie oczyścić skórę z przebarwień oraz pobudzić ją do wewnętrznej regeneracji i odbudowy. Jak wygląda sam zabieg wykonany laserem tulowym? Około czterdziestu minut przed zabiegiem, na miejsca, które będą naświetlane, nakładany jest specjalny krem znieczulający. Sam zabieg nie trwa długo, bo od około piętnastu minut, jeśli dotyczy tylko przebarwień na twarzy, do trzydziestu minut, jeśli chodzi o bardziej skomplikowane działania. Po


STYL ŻYCIA / PAULINA KUBIK

zabiegu nakładana jest jeszcze maska chłodząca, więc warto zarezerwować sobie godzinę czasu na zabieg.

szereg niekorzystnych efektów, na przykład powstawanie przebarwień.

Czy zabiegi laserowe są bezpieczne, czy są jakieś ograniczenia dotyczące ich stosowania? Każdy zabieg laserem medycznym poprzedzony jest szczegółowym wywiadem z pacjentem oraz dokładnym badaniem skóry. Dzięki temu wiemy, jakich zabiegów pacjent oczekuje, a jak na zabiegi zareaguje skóra. Dopiero po tym można przygotować optymalny plan terapii. Ograniczenia oczywiście są. Na przykład ciąża, karmienie piersią, świeża opalenizna, aktywne infekcje, padaczka, cukrzyca oraz przyjmowanie niektórych leków i suplementów diety dyskwalifikują zabiegi laserem. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo terapii laserowych, to są to zabiegi bardzo bezpieczne. Urządzenia stosowane obecnie w medycynie estetycznej, przechodzą wiele rygorystycznych testów, bez których nie dostałyby wymaganych atestów i certyfikatów. Ale przecież nawet super bezpieczne urządzenia w rękach nieodpowiedzialnych osób mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Dlatego zawsze należy zwracać uwagę na to, kto wykonuje zabieg i w jakich warunkach. Powikłania po zabiegu pojawiają się najczęściej wówczas, gdy zawodzi czynnik ludzki, czyli z powodu niewiedzy lub braku doświadczenia osoby wykonującej zabieg. Dlatego najlepiej korzystać z nich w sprawdzonych gabinetach medycyny estetycznej u zweryfikowanych specjalistów.

Rozumiem, że w lecie nie należy korzystać z laseroterapii? Latem nie musimy zupełnie rezygnować z zabiegów laserowych. Jeśli dotyczą one tych części ciała, których nie eksponujemy na słońce, na przykład plecy, brzuch, pośladki, to spokojnie możemy się im poddać bez względu na porę roku. Za to zabiegi laserowe na twarz lepiej wykonywać jesienią i zimą, kiedy słońce nie jest tak intensywne.

Jak szybko można zobaczyć efekty po tego typu zabiegach i jak często można z nich korzystać? Pytam o to, bo narosło na ten temat wiele mitów. Optymalny efekt dają serie zabiegów, ale ich liczbę i odstępy pomiędzy nimi zawsze powinien ustalić lekarz. Jeżeli chodzi o same zabiegi, to polegają one na celowym działaniu na skórę, co zaburza jej naturalną równowagę, ale za to uruchamia intensywne procesy naprawcze. Tak to się odbywa. Warto jednak wiedzieć, że skóra podrażniona po zabiegu jest bardziej podatna na działanie promieni słonecznych. Te z kolei stymulują

Jak pielęgnować skórę po zabiegu? Po zabiegach laserowych skóra jest przez krótki czas podrażniona i wymaga specjalnej pielęgnacji. Miejsca poddane działaniom lasera trzeba smarować preparatami łagodzącymi i natłuszczającymi. Z kolei w dzień do pielęgnacji skóry powinno się używać kremów z mocnym filtrem UV, co najmniej SPF 50+. W kolejnym po zabiegu dniu można już nałożyć makijaż. Nie wskazane są gorące kąpiele oraz korzystanie z sauny i solarium. Przede wszystkim jednak należy stosować się do zaleceń lekarza. Panuje powszechne przekonanie, że zabiegi laserowe dedykowane są głównie skórze dojrzałej. Mit czy fakt? Zdecydowanie mit i to jeden z najczęściej powtarzanych. O ile w młodym wieku jesteśmy w stanie stosunkowo skutecznie walczyć z objawami starzenia się skóry, to po 35. roku życia walka ta staje się nierówna. Właśnie wtedy naturalne procesy regeneracyjne skóry ulegają spowolnieniu, a wraz z upływem czasu, komórki tracą zdolność do wytwarzania substancji odpowiedzialnych za zachowanie młodego wyglądu. Po 65. roku życia zmiany te stają się jeszcze bardziej zaawansowane. Dlatego o jakość skóry należy zacząć dbać dość wcześnie i najlepiej robić to przez całe życie. Pamiętajmy też, że profilaktyka, zmarszczki i utrata owalu twarzy to niejedyne wskazania do zabiegu laserowego. Coraz częściej zgłaszają się do nas osoby młode, z bliznami potrądzikowymi i po urazach mechanicznych, z rozstępami i przebarwieniami pozapalnymi. Czy laseroterapię można łączyć z innymi zabiegami z zakresu medycyny estetycznej? Nie ma takich przeciwwskazań. W tym przypadku kluczowy jest plan leczenia opracowany przez lekarza specjalistę. Wszystko zależy również od typu zabiegu laserowego. Jedne przeznaczone są dla osób, które chcą zregenerować swoją skórę, inne dla tych, którzy marzą o usunięciu drobnych niedoskonałości. Rozmawiała: Beata Sakowska Zdjęcia: Paweł Keler

Perfect Med Paulina Kubik Łódź, ul. Gimnastyczna 116 +48 510 698 008 gabinet@perfectmed.pl perfectmed.pl perfectmed

93


STYL ŻYCIA / PODSUMOWANIE ROKU

E I N P O D M O WA SU ROKU TO BYŁ NAPRAWDĘ FANTASTYCZNY ROK, NASTĘPNY BĘDZIE JESZCZE LEPSZY Poprosiliśmy kilkoro łódzkich przedsiębiorców o to, aby podsumowali mijający rok, opowiedzieli o tym, jakich wyzwań spodziewają się w nadchodzącym roku, a także złożyli życzenia łodzianom. Trafiliśmy na fantastycznych rozmówców, nikt z nich nie narzeka, każdy odnosi sukcesy w swojej dziedzinie i prężnie rozwija biznesy z optymizmem patrząc w przyszłość. Ilustratorka, graficzka Agnieszka Niedźwiadek przygotowała identyfikację graficzną na niesamowitą wystawę “Obraz Złotego Wieku” na Zamku Królewskim na Wawelu. Architekt Malwina Kroll wkroczyła na nowe terytorium, swoją pasję do gotowała wykorzystała do organizacji moderowanych spotkań kulinarnych. I dalej zamierza kroczyć w tym kierunku. Ewa Bieńkowska cały czas z pasją rozwija markę personalizowanych drewnianych puzzli WOW Puzzle i mimo trwającej na Ukrainie wojny, wciąż tam je produkuje. Przedsiębiorca Mateusz Stypułkowski mijający rok określa najlepszym w historii firmy, udało mu się podwoić dochody. Marcin Stróżyński, właściciel marki Pro-Gastro nie tylko z powodzeniem rozwija biznes, ale także angażuje się w działania na rzecz lokalnych przedsiębiorców, a także w różnorodne projekty kulturalne. Adrian Pawlik, manager w firmie Cynamon Catering, cieszy się, że Łódź pięknie się rozwija, dzięki czemu stale wzrasta zapotrzebowanie na usługi cateringowe.

94


STYL ŻYCIA / PODSUMOWANIE ROKU

Agnieszka Niedźwiadek, ilustratorka, grafik projektowy, właścicielka marki ŚWIETLIK Największy sukces biznesowy w 2023 roku. Współpraca z Zamkiem Królewskim na Wawelu. Wygrałam przetarg na identyfikację graficzną niesamowitej wystawy “Obraz Złotego Wieku”, na którą ściągnięto eksponaty z całego świata od Pragi przez Paryż aż do Nowego Jorku. Ta współpraca to dla mnie ogromne wyróżnienie, a ten rok był wyjątkowo pracowity. Dlatego cieszę się, że pozyskałam nową osobę do współpracy. Plany na nadchodzący rok. Chcę zacząć się dzielić zdobytą wiedzą, więc wprowadzę do swojej oferty także kursy z zakresu ilustracji i grafiki. W nadchodzącym roku zaplanowana jest także premiera gry, nad którą z pewną firmą pracujemy już od dwóch lat.

Czego życzysz innym w nowym roku? Tym, którzy zaczynają przygodę z biznesem, życzę przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości, to nie jest tak, że wszystko szybko przychodzi. Czasem ludziom brakuje wiary w siebie, porównują się do innych, uznają, że biznes nie jest dla nich, ale wiem, że warto być wytrwałym i robić swoje. Sukcesy czasem uczą nas mniej niż porażki. A łodzianom życzę, aby uzbroili się w cierpliwość, kiedyś te trwające miesiącami remonty na drogach na pewno się skończą i będzie pięknie.

Świetlik Agnieszka Niedźwiadek 604 093 006

Na co zabrakło czasu? Głównie na odpoczynek właśnie przez nadmiar pracy. Dlatego postanowiłam, że w przyszłym roku będzie nieco mniej pracy, a więcej odpoczynku.

agnieszka.niedzwiadek@gmail.com Świetlik Agnieszka Niedźwiadek www.behance.net/Niedzwiadek

Malwina Kroll architekt, kreatorka moderowanych spotkań kulinarnych Największy sukces biznesowy w 2023 roku. Zdecydowałam się na dywersyfikację branżową. Do niedawana architektura była moim głównym zajęciem. Teraz mam dwie przestrzenie, w których mogą się realizować. Odważyłam się wykorzystać moją pasję do gotowania i stworzyłam moderowane spotkania kulinarne. Plany na nadchodzący rok. Łączenie dwóch projektów to spore wyzwanie, ale ani jednego ani drugiego nie zamierzam odpuszczać. Jestem jak to sama określam entuzjastką eksperymentowania w kulinariach. Wchodząc do sklepu i trafiając na nowe produkty od razu myślę jak będę mogła wykorzystać je podczas gotowania. Poszerzam więc swoje usługi o warsztaty kulinarne, zechcę podjąć także współpracę z branżą eventową. Oczywiście planuję dalszy rozwój moich usług z zakresu architektury.

ną wymówką. Dobra promocja to podstawa wszelkich działań. Na pewno chciałabym też rozbudować zespół. Czego życzysz innym w nowym roku? Odwagi w próbowaniu nowych działań, podejmowaniu ryzyka, które bywa przerażające, ale motywuje do działania, gwarantuje rozwój, buduje naszą świadomość emocjonalną, intelektualną. Dzięki temu wiemy, że żyjemy, tak prawdziwie.

ARCHITEKSTURA Łódź, ul. Słowiańska 1/9

Na co zabrakło czasu? Przede wszystkim na działania marketingowe, ze względu na brak czasu oczywiście, co nie jest żad-

501 680 538 architekstura@malwinakroll.pl malwinakroll.pl @feedmewords

95


STYL ŻYCIA / PODSUMOWANIE ROKU

Ewa Bieńkowska, twórca marki WOW PUZZLE Największy sukces biznesowy w 2023 roku. Zespół, z którym pracuję. To osoby, które czują taką samą jak ja pasję do produktu, który stworzyłam. Moja marka jest już rozpoznawalna, co znaczy, że ludzie obserwują co robimy i chcą z nami pracować. Współpraca z Ukrainą to również sukces. Cieszę się, że nadal możemy tam produkować puzzle. Na co zabrakło Ci czasu? Zdecydowanie na to, aby zatrzymać się na dłuższą chwilę. Od wielu lat pracując w marketingu działam dynamicznie każdego dnia i czasami mam takie wrażenie, że za dużo zadań jest na tu i teraz. Dlatego postanowiłam, że zbuduję lepszą strategię naszych działań na przyszłe lata, właśnie po to, aby czasami móc zatrzymać się w tym codziennym biegu.

rzeczy robimy. Jeżeli ktoś będzie chciał zrobić wrażenie na swoich klientach, odbiorcach, pracownikach to my mu w tym pomożemy. Czego życzysz na najbliższy rok łodzianom? Żeby byli dla siebie życzliwi, serdeczni, otwarci, bardziej uważni i pamiętali, że każdy ma za sobą pewną historię, doświadczenia, które go kształtują. Łodzianie to są bardzo fajni ludzie.

Wow Puzzle Łódź, ul. Nowopolska 12/14

Czego sobie życzysz na przyszły rok? Chciałabym dojść do momentu, gdy ktoś weźmie pod uwagę personalizację puzzli, to pomyśli właśnie o nas. Jeżeli ktoś będzie szukał gadżetu, który wywoła efekt WOW to będzie wiedział, że my takie

604 200 688 biuro@wowpuzzle.eu wowpuzzle.eu

Mateusz Stypułkowski, przedsiębiorca, szkoleniowiec, konsultant biznesowy, prezes firmy BUSINESSLAND Jak minął ten 2023 rok? Mogę śmiało powiedzieć, że był to najlepszy rok w historii firmy, udało się nam podwoić przychody. To był rok próbowania i testowania nowych inicjatyw, źródeł przychodowych. Przyznam też, że niektóre projekty się nie udały, a niektóre zamieniły się w konkretne działania. Zaraz rusza agencja marketingowa z profesjonalnym zapleczem. Sukcesem jest to, że moja managerka awansowała na wspólnika. Tempo było szybkie, rok był owocny i udany.

gów od lat. Firmę chciałbym już bardziej nadzorować niż nią zarządzać. Skupiam się też na dużej aktywności biznesowej i charytatywnej, jestem aktywnym członkiem wielu klubów. Byłem też nominowany do tytułu managera roku. Współorganizowałem z sukcesem wydarzenie Business&Pleasure integrujące różne grupy biznesowe. Sporo tego było.

Plany na przyszły rok? Chcemy znowu podwoić przychody, przełamać barierę dziesięciu milionów rocznie. Widzimy pierwsze projekty na horyzoncie, chcemy generować milion przychodu miesięcznie. Szykujemy nowe osoby do awansów.

Czego życzysz łodzianom? Dostępu do Morza Śródziemnego, woda łagodzi obyczaje, lżej się żyje. Zdecydowanie potrzeba nam więcej śródziemnomorskiego luzu.

Nadal udaje się zachować balans między pracą a odpoczynkiem? Myślę, że jest to podstawą dobrego funkcjonowania. W tym roku byłem cztery razy na wakacjach, to mój życiowy rekord, zrealizowałem też najwięcej trenin-

96

Businessland 730 002 501 business-land.pl businesslandpl


STYL ŻYCIA / PODSUMOWANIE ROKU

Marcin Stróżyński właściciel marki PRO-GASTRO Czy z tego co zaplanowałeś w tym roku, wszystko udało się zrealizować? Wszystko, to był bardzo dobry rok, zwiększyliśmy przychody, zmieniliśmy siedzibę, poszerzyliśmy ofertę, mamy więcej dostawców. Działamy i rozwijamy się dalej. Wkroczyliśmy na warszawski rynek, pozyskaliśmy kilku klientów franczyzowych. Zrealizowałem kilka ciekawych inicjatyw dla lokalnych społeczności biznesowych m.in. Business Mixer na 600-lecie Łodzi razem z Bartłomiejem Zgorzelskim i wydarzenie Business & Pleasure, które zrealizowałem wspólnie z Mateuszem Stypułkowskim. To był także udany rok w zakresie działań na rzecz kultury z Fundacją LodzArte. Wielkim zaszczytem jest dla mnie współpraca z Maciejem Tubisem, zwieńczona koncertem w Muzeum Miasta Łodzi. Na przyszły rok plan już rozpisany? Wierzę, że każdy kolejny rok będzie lepszy. Jestem przekonany, że ogólnie lepiej będzie się działo w kraju w sferze biznesowej. Firma oczywiście będzie się cały czas rozwijać, zakładam wzrost przychodów o trzydzieści procent, chcę też skupić się na rozwoju

zespołu, poukładaniu procedur w firmie i jakości obsługi. Pracy na pewno nam nie zabraknie. Czego życzysz Łodzi i łodzianom? Więcej życzliwości na co dzień, wystarczy dbać o świat wokół siebie, stojąc w korkach możemy narzekać, a możemy też zadzwonić do bliskich z uśmiechem. Warto na takie małe rzeczy zwracać uwagę, bo one wpływają na każdy dzień. Każdy jest kowalem swojego losu, nie czekajmy, działajmy. Działajmy od dołu, róbmy małe rzeczy, żeby nam się żyło radośniej, przyjemniej. Łódź się rozwija, potrzebuje kilku lat na wszystkie prace. Pro-Gastro Łódź, ul. Żeligowskiego 3/5 m.strozynski@pro-gastro.pl, 694 404 700 www.pro-gastro.pl

Adrian Pawlik manager w firmie CYNAMON CATERING Największy sukces biznesowy w 2023 roku. Dla naszej firmy zdecydowanie nowym rozdziałem okazało się otworzenie drugiej kuchni, która znacznie zwiększyła nasze zdolności produkcyjne oraz poprawiła komfort pracy załogi. Z kolei od strony klienta najbardziej zauważalna zmiana to według mnie nowa strona internetowa, nad którą spędziliśmy ponad siedem miesięcy (z dwóch planowanych). Efekt jest jednak tego warty, ponieważ zdecydowanie więcej zamówień klienci realizują bezpośrednio przez stronę www. Plany na nachodzący rok? Żeby był tak dobry i owocny jak miniony. Pomimo słyszanych zewsząd narzekań na sytuację w branży gastronomicznej, patrząc z naszej perspektywy widzimy, że wróciła ona do poziomu czasów przedcovidowych, a inflacja przestała być aż tak dokuczliwa. Bardzo możliwe, że sprzyja nam też rozwój całego miasta i związane z tym zapotrzebowanie na usługi cateringowe. W nadchodzącym roku planujemy otworzenie oddziałów w innych miastach i pod to przygotowujemy już struktury firmy.

Czego życzysz łodzianom na najbliższe dwanaście miesięcy? Dalszego rozwoju naszej branży i całego miasta, ponieważ mimo że nie zwracamy na to w pośpiechu uwagi, zmiany w rozwoju Łodzi są zauważalne nawet poza granicami Polski o czym świadczą takie artykuły jak okładka w National Geografic Traveler. Widać dobrą pracę samorządowców i to, że w Łodzi dużo się dzieje. Także na pewno my jesteśmy zadowoleni z tego w jakim kierunku płynie nasza Łódź.

Cynamon Catering Św. S. Kostki 14 530 99 77 77 manager@cynamon-catering.pl cynamon-catering.pl

97


POLECAMY

PO LE CA MY

Z S A N CZYLI SUBIEKTYWNY PRZEGLĄD NADCHODZĄCYCH

CHRISTMAS SONGS Magia kolęd i największych świątecznych przebojów! Chór Music Everywhere & KAYAH & Nick Sinckler & Kasia Dereń zapraszają na świąteczne show pełne muzycznych niespodzianek! „A kto wie, czy za rogiem”, „Ding Dong”, czy „Last Christmas” już niedługo wprowadzą nas w magiczną atmosferę świąt. Ale po co czekać? Kiedy na dworze wieje chłodem, rozgrzej się przy radosnych dźwiękach, dzięki którym już teraz przeżyjesz wyjątkowe chwile. Najpiękniejsze kolędy i świąteczne przeboje wprawią nie tylko w dobry nastrój, lecz także rozbudzą apetyt na karnawałowe szaleństwo. „Let It Snow”, „Last Christmas” czy „Jingle Bell Rock” wybrzmią z prawdziwą mocą dzięki energii Chóru Music Everywhere, niezwykłego bandu oraz wspaniałych wokalistów: Kayah, Kasi Dereń i Nicka Sincklera. Zaskoczą Cię zupełnie nowe aranżacje ponadczasowych hitów, takich jak „Jingle Bells”, czy „White Christmas”. Nie zabraknie również przytulnych i nastrojowych piosenek „Mary, Did You Know”, „Oh, Holy Night” i najbardziej znanej kolędy „Silent Night”. Klub Wytwórnia 20 grudnia 2023 r., godz. 17:30, 20:15

98

W Y DA R Z E Ń


POLECAMY

NAJSŁYNNIEJSZY TENOR ŚWIATA WYSTĄPI W ŁODZI

MEMENTO MORI

Depeche Mode ponownie wystąpi w łódzkiej Atlas Arenie. Legendy rocka zagrają aż dwa koncerty, a zespół powraca do Łodzi po sześciu latach przerwy. Nowa trasa koncertowa zespołu Depeche Mode po Europie rozpocznie się 22 stycznia 2024 roku w londyńskiej O2 Arenie. W trakcie trasy, która obejmie 22 miasta, zespół zagra koncerty w czołowych europejskich halach koncertowo-widowiskowych, w tym w łódzkiej Atlas Arenie. Trasa Memento Mori, potrwa 110 dni i będzie jedną z największych w historii Depeche Mode. Podczas trasy Memento Mori, zespół Depeche Mode będzie wspierać Conservation Collective, globalną sieć fundacji promujących inicjatywy środowiskowe na poziomie lokalnym, ze szczególnym uwzględnieniem projektów mających na celu zwalczanie zanieczyszczenia plastikiem, zarządzania odpadami i czyszczenia środowiska. Ponadto grupa będzie współpracować z zespołem Green Nation Live Nation w celu ograniczenia stosowania jednorazowych plastikowych opakowań.

Właściciel legendarnego głosu Andrea Bocelli, od 30 lat występujący na największych światowych scenach wystąpi w łódzkiej Atlas Arenie. Jeden z najwybitniejszych tenorów naszych czasów – Andrea Bocelli, ponownie zawita do Łodzi. Artysta wystąpi w łódzkiej Atlas Arenie, 25 stycznia 2025 roku, w ramach swojej jubileuszowej trasy z okazji 30-lecia kariery. Będzie to trzeci koncert artysty w Łodzi, a drugi w Atlas Arenie. Andrea Bocelli po raz pierwszy wystąpił w Łodzi, 10 września 1999 w Teatrze Wielkim, 13 lat później w kwietniu 2012 roku, zaśpiewał w Atlas Arenie. W czasie nadchodzącego, wyjątkowego koncertu, goście będą mieli możliwość wysłuchać nie tylko najnowsze przeboje, lecz także najbardziej znane i ukochane utwory z repertuaru Bocellego. To muzyczne wydarzenie przyciągnie zarówno miłośników operowych arii, jak i fanów ballad muzyki popularnej. Artystę będzie wspierać orkiestra, chór oraz wyjątkowi goście, tworząc niezapomnianą atmosferę na scenie. Atlas Arena 25 stycznia 2025 r. Sprzedaż biletów już trwa www.biletinfo.pl

Atlas Arena 27 i 29 lutego 2024 r.

99


POLECAMY

PROSIMY NIE WYRYWAĆ FOTELI

PONADCZASOWE SHOW STINGA

17-krotny zdobywca nagrody Grammy – Sting w czerwcu ponownie zawita do Polski. Tym razem z dwoma koncertami – jednym w Gdańsku, drugim w łódzkiej Atlas Arenie. Sting w towarzystwie zespołu rockowego zaprezentuje swoje najbardziej znane i lubiane przeboje, napisane podczas niezwykłej kariery zarówno jako członka The Police, jak i artysty solowego. To ponadczasowe show, w którym Sting wykonuje takie hity jak: „Fields of Gold”, „Roxanne”, „Every Breath You Take”, „Message in a Bottle” i wiele innych kultowych utworów. Ostatnie występy Stinga zostały uznane przez The Times (UK) za „masterclass”, a o artyście mówią: „Sting pozostaje niezaprzeczalnie utalentowanym wykonawcą z bogatym dorobkiem artystycznym”. The Telegraph opisuje je jako „niespotykana przyjemność”, a sam Sting został okrzyknięty przez The Guardian „bezkonkurencyjnym” za jego „niezrównany kunszt w komponowaniu muzyki pop”. Atlas Arena 7 czerwca 2024 r.

100

Jeśli planujecie wystrzałowo spędzić sylwestrowy wieczór w gronie przyjaciół, to Teatr Muzyczny w Łodzi ma dla Was wyjątkową propozycję… W ostatni dzień roku o godz. 21 zaprasza na podkręconą wersję spektaklu „Prosimy nie wyrywać foteli”. Będzie jeszcze więcej energii i jeszcze więcej przebojów. Spektakl to krótka historia muzyki rozrywkowej drugiej połowy XX wieku, ubrana w lekką i dowcipną formę. W programie tego inscenizowanego koncertu znalazły się przeboje, które doprowadzały do zbiorowej histerii słuchaczy na całym świecie, a wykonawców, chociażby Beatlesów, Elvisa Presleya, Michaela Jacksona, zespołów Queen i Abba, uczyniły nieśmiertelnymi. Także polska muzyka rozrywkowa przeżywała wtedy złoty okres: od śpiewanych przez wszystkich piosenek Jerzego Połomskiego, Skaldów czy Maryli Rodowicz do drapieżnych utworów zespołów Maanam, Perfect, Lady Pank i Lombard. To lekkie widowisko z nowoczesnymi wizualizacjami i efektami specjalnymi dla starszych będzie podróżą sentymentalną, dla młodszych okazją do poznania kultowych już piosenek. Teatr Muzyczny w Łodzi 31 grudnia 2023 r., godz. 21


POLECAMY

TOTALNIE SZCZĘŚLIWI W SYLWESTRA

POZORY W SYLWESTROWĄ NOC

W Teatrze Powszechnym w Łodzi sylwestrowy wieczór rozpocznie pokaz najnowszej komedii sztuki Marca Camolettiego „Pozory” w reżyserii Jakuba Przebindowskiego. Po spektaklu wyjątkowe show/stand-up kultowej pomocy domowej Nadii przygotowany specjalnie na ostatni wieczór 2023 roku. Nie zabraknie kieliszka szampana i symbolicznego poczęstunku, a także konkursów z nagrodami. O spektaklu „Pozory”: Tym razem Nadia rozpoczyna współpracę z nowym pracodawcą - uznanym producentem filmowym, który razem z żoną mieszka w luksusowym domu w Żabiczkach pod Łodzią. Szybko okazuje się, że głównym zadaniem Nadii nie jest porządkowanie domu, a raczej życia osobistego, które jest wyjątkowo skomplikowane… Spirala kłamstw i skupianie się na pozorach prowadzą do sytuacji, w której nietrudno o katastrofę. Czy Nadii uda się jej zapobiec?

Chcecie przywitać Nowy Rok totalnie szczęśliwi, to wybierzcie się w sylwestrowy wieczór do Teatru Kamila Maćkowiaka. Ewa Audykowska-Wiśniewska i Kamil Maćkowiak zaprezentują się w ulubionej komedii łodzian „Totalnie szczęśliwi”, która od lat cieszy się niesłabnącym powodzeniem wśród widzów. Będzie też wspólny toast. Ewa Audykowska-Wiśniewska i Kamil Maćkowiak to duet niezwykle zgrany i sprawdzony, który już od ponad dekady przypomina się widzom w rolach czterdziestoletnich przedstawicieli pokolenia pełnego kompleksów, nie radzącego sobie ani z samotnością, ani z upływem czasu, ani z lękiem przed dorosłością. Życiem obojga steruje poczucie niespełnienia i nieustanna gonitwa za przemijającą młodością. Ona jest aktorką pracującą w seks-telefonie, marzącą o roli Julii Capuletti w prawdziwym spektaklu teatralnym. On chwali się, że jest uznanym autorem, jednak nie wydał jeszcze ani jednej książki i nadal utrzymują go rodzice. Oboje są sfrustrowani swoim życiem, mimo tego wciąż mają nadzieję na odmianę swojego losu… Teatr Kamila Maćkowiaka 31 grudnia 2023 r., godz. 19 (wieczór w Centrum Dialogu)

Teatr Powszechny 31 grudnia 2023 r., godz. 20

101


KULTURA / TEATR MUZYCZNY

Erdman i Kruciński

będą siać grozę w Transylwanii. Znamy obsadę musicalu Drakula Samotność, nieśmiertelność, sny o potędze i odwieczna walka dobra ze złem – Teatr Muzyczny w Łodzi przygotowuje autorską wersję „Drakuli” z muzyką Jakuba Lubowicza w reżyserii Jakuba Szydłowskiego. Niedawno poznaliśmy obsadę wybraną w dwuetapowym castingu. W tytułowej roli wampira– –arystokraty zobaczymy PAWŁA ERDMANA i JANUSZA KRUCIŃSKIEGO. O obsadzie głównych ról musicalu „Drakula” zdecydował casting, do którego zgłosiło się blisko 160 wykonawców. Do kolejnego etapu przeszło 70 z nich. – Podczas przesłuchań spotkaliśmy się z dobrze nam znanymi nazwiskami, ale pojawiło się kilka nowych, bardzo interesujących osób – relacjonował Jakub Szydłowski, autor libretta i reżyser „Drakuli”. – O ostatecznym wyborze wykonawców zdecydowały nie tylko umiejętności wokalne i taneczne, ale też sceniczny temperament potrzebny do zbudowania wyrazistych postaci, pozwalających dobrze znaną opowieść zinterpretować na nowo – wyjaśnia. Temperamentu z pewnością odmówić nie można Pawłowi Erdmanowi i Januszowi Krucińskiemu, obsadzonym w roli hrabiego Drakuli. Paweł Erdman to solista Teatru Muzycznego w Łodzi (m.in. Kajfasz w „Jesus Christ Superstar” i Javert w „Les Misérables”), a Janusz Kruciński to prawdziwa legenda polskich scen musicalowych (m.in. Jean Valjean w „Les Misérables” w TM ROMA i Teatrze Muzycznym w Łodzi, Quasimodo w „Notre Dame de Paris” w Teatrze Muzycznym im. D. Baduszkowej, Jekyll/Hyde w „Jekyll/ Hyde” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu). Obaj, dzielą też aktualnie rolę Franka Abagnale w najnowszym przeboju sceny przy Północnej – musicalu „Złap mnie, jeśli potrafisz”. – Z niecierpliwością czekam na „Drakulę”, ponieważ to pierwszy spektakl autorski w naszym teatrze od dłuższego czasu. Co więcej, to dzieło twórców bardzo z nami związanych, a na scenie zobaczymy wielu naszych etatowych pracowników – podkreśla Grażyna Posmykiewicz, dyrektor Teatru Muzycznego w Łodzi. Solistą łódzkiego teatru jest Piotr Płuska, wybrany do roli pogromcy wampirów – Profesora Van Helsinga. – Uwielbiam, kiedy w spektaklu dobro zwycięża nad złem i lubię grać silne postaci, zdecydowane i walczące o sprawiedliwość, mające w sobie ten mroczny, niedopowiedziany pierwiastek. A taki właśnie będzie Van Helsing – mówi Piotr Płuska. Z zespołu Teatru Muzycznego w Łodzi rekrutuje się też Marek Prusisz, na zmianę z Jarosławem Ober102

Janusz Kruciński


KULTURA / TEATR MUZYCZNY

bekiem kreujący postać Renfielda – urzędnika, podróż do Transylwanii przypłacającego szaleństwem. W musicalu nie zabraknie wyrazistych postaci kobiecych. W roli Lucy Westenry, pierwszej ofiary hrabiego-wampira zobaczyć będzie można Agnieszkę Przekupień, znaną łódzkiej publiczności między innymi z kreacji Ellen w „Miss Saigon” i Marii Magdaleny w „Jesus Christ Superstar” oraz debiutującą w Łodzi Oliwię Drożdżyk, związaną z Teatrem Muzycznym im. D. Baduszkowej w Gdyni. Z kolei Joanna Gorzała, której drzwi do musicalowej kariery otworzyła łódzka inscenizacja „Miss Saigon” wcieli się w rolę Miny Murray. Tak jak, Anna Federowicz zbierająca fenomenalne recenzje za rolę Brandy w „Złap mnie, jeśli potrafisz”. O uwolnienie bohaterki spod wpływu wampira walczyć będzie narzeczony Miny, Jonathan Harker. W tej roli wystąpią: święcący tryumfy na polskich scenach musicalowych Marcin Franc oraz – po raz pierwszy w Łodzi – Filip Bieliński. W castingu wybrani zostali również Jeremiasz Gzyl i Kamil Olczyk (Doktor Jack Seward), Wojciech Daniel i Paweł Draszba (Quincey P. Morris), Łukasz Lenart i Michał Słomka (Arthur Holmwood). Ważną rolę w tej historii odegrają też oblubienice Drakuli, w które wcielą się Agata Bieńkowska, Justyna Cichomska, Martyna Henke, Emilia Klimczak, Natalia Kłodnicka i Justyna Kopiszka. W pozostałych rolach można będzie zobaczyć cały zespół teatru, oraz jego tancerzy. Autorem libretta musicalu „Drakula”, opartego na powieści Brama Stokera jest Jakub Szydłowski, zarazem reżyser spektaklu. Muzykę skomponował Jakub Lubowicz, kierownik muzyczny spektaklu. Scenografię, tworzy Grzegorz Policiński, kostiumy projektuje Anna Chadaj, a choreografię opracowuje sprawdzony duet – Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka. Premiera zaplanowana jest na 18 maja 2024 roku, sprzedaż biletów rozpoczęła się 6 grudnia.

Skąd pomysł, żeby powieść Brama Stokera o wampirze–arystokracie zrealizować jako musical? Odpowiada Jakub Szydłowski, autor libretta i reżyser: O „Drakuli” myślę już od wielu lat, właściwie od czasu „Upiora w operze” w Teatrze Roma, w którym miałem przyjemność grać. Ludzie lubią troszkę się bać. Lubią też, żeby postać głównego bohatera była niejednoznaczna, nieco mroczna. W opowieści musi też być wielka miłość, bo musical to kocha, a „Drakula” to ma. No i kiedy przy realizacji jednego ze spektakli poznałem zespół Teatru Muzycznego w Łodzi i dostałem możliwość współpracy z tymi doskonałymi artystami, to uznałem, że to miejsce świetnie nadaje się na realizację takiego musicalu. Wierzę, że widzowie Muzycznego lubią spektakle wielkie, nowatorskie i wymyślone specjalnie dla nich.

Paweł Erdman

Teatr Muzyczny w Łodzi Łódź, ul. Północna 47/51

Rezerwacja biletów poniedziałek-piątek: 8:00-16:00 507 248 564 bilety.teatr-muzyczny.lodz.pl rezerwacja@teatr-muzyczny.lodz.pl

103


KULTURA / PRZYJACIELE ŚWIATA

Kultowa kolacja z charytatywnym przesłaniem

Ponad 100 tysięcy zł trafi do potrzebujących dzieci, podopiecznych Kliniki Chirurgii i Onkologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Centrum Pediatrii im. M. Konopnickiej w Łodzi. To za sprawą ludzi o wielkich sercach, którzy już po raz 14. spotkali się na charytatywnej kolacji „Przyjaciele Gotują”, aby zebrać fundusze na szczytne cele. Tegoroczna kolacja odbywająca się pod hasłem „Smaki Grecji” została przygotowana przez dwóch greckich mistrzów kuchni Miltosa Karoubasa oraz Teo Vafidisa. Wydarzenie uświetnili swoją obecnością m.in. konsul Spyros Vourtsis, który reprezentował Ambasadę Grecji, aktor Andrzej Seweryn, popularny prezenter Zygmunt Chajzer, piosenkarka Tatiana Okupnik, śpiewaczka operowa Anna Cymmerman, fotograf Jacek Poremba, znany grafik Andrzej Pągowski oraz artysta-malarz Jull Dziamski. Łącznie w wydarzeniu uczestniczyło ponad 450 osób z całej Polski. Najwyższą kwotę w licytacji zorganizowanej

104

podczas kolacji uzyskały koszulka Roberta Lewandowskiego FC Barcelona oraz fotografia „Kwiatostan” Jacka Poremby. A mecenasem kolacji był inwestor NEW IRON, apartamentowca będącego nowym symbolem Łodzi. W tym roku „Przyjaciele Świata” zbierali fundusze przede wszystkim na zakup cyfrowego systemu drenażu klatki piersiowej dla Kliniki Chirurgii i Onkologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Centrum Pediatrii im. M. Konopnickiej w Łodzi. Kwota pochodząca z zakupu biletów oraz aukcji wesprze ponadto Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, dla którego zakupiony zostanie sprzęt komputerowy na potrzeby wyposażenia siedmiu placówek oraz schronisko dla zwierząt Ohana. Potrzebne fundusze zostały zebrane m. in. podczas odbywającej się wieczorem licytacji, na której pojawiły się atrakcyjne przedmioty. Stowarzyszenie „Przyjaciele Świata” organizuje kolacje charytatywne w Łodzi już od 14 lat. Inicjatywa ta jest jedną z form działania Stowarzyszenia utworzonego przez grupę aktywnych, przedsiębiorczych kobiet, które sukces biznesowy postanowiły łączyć z działalnością dobroczynną. Projekt polega na organizacji kolacji dla 300-400 osób, którym dania każdego roku serwuje znany i lubiany szef kuchni. Dochód z biletów, a także prowadzonej w trakcie imprezy aukcji jest przeznaczany w całości na pomoc potrzebującym i ratowanie życia. Stowarzyszenie „Przyjaciele Świata” jest organizacją działającą pro bono, nieczerpiącą żadnych korzyści majątkowych ze swojej działalności, która nie byłaby możliwa bez wrażliwości i wsparcia ludzi o wielkich sercach. W tym roku do inicjatywy ponownie przyłączyła się Fundacja „Serce dla Serc”, która wspiera łódzkie szpitale kliniczne oraz wszelkie inicjatywy mające aktywizować pracowników medycznych.


FELIETON / IZA POŁOŃSKA

Przyglądam się światu z perspektywy swoich 47 lat. Patrzę, przecieram oczy i okulary, i wciąż nie mogę uwierzyć. Zaraz będzie larum, bo „kobiecie o wieku nie wypada wspominać”. Zawsze jestem z tym na bakier. Dlaczego mężczyźni mają wiek, a kobiety mają się zatrzymywać w bezczasie? Nie daje mi spać prawdziwie ważny temat! Zżera mnie od środka świadomość, że żyję w kraju, w którym 14- letnia dziewczynka, mdleje w środku miasteczka i nie otrzymuje żadnej pomocy. 5 godzin tak leży, a dookoła mijają ją ludzie, którzy nie widzą, nie reagują. W końcu ktoś ją dostrzega, przeprowadza do sklepu, okazuje się jednak, że jest za późno. Dziecko umiera w wyniku hipotermii, czyli wychłodzenia organizmu. W felietonie o takich sprawach? Tak! O tym trzeba mówić wszędzie. Rozmawiać z dziećmi w domu, w pracy z koleżankami i kolegami, w szkole i na studiach. To konieczność! Podejdę do tego zdarzenia inaczej, poprzez społeczną umiejętność współodczuwania, a raczej jej postępujący zanik. I co to ma wspólnego ze sztuką? Otóż więcej niż może nam się wydawać. Po co człowiekowi sztuka? Fundamentalne pytanie. Z jakiego powodu nasz gatunek wymyślił literaturę, muzykę, sztuki piękne? Na pewno nie po to byśmy w kolorowych gazetkach, szemranych portalach internetowych patrzyli na upajające się sobą osoby. Mam nadzieję, że tutaj się zgadzamy. Sztuka jest naturalną potrzebą człowieka w wyrażaniu świata wewnętrznego, pobudzania wyobraźni, uczenia się empatii. O, właśnie – empatia! Czym jest? Jak podaje Słownik Języka Polskiego empatia, to „umiejętność wczuwania się w stan wewnętrzny drugiej osoby”. Czy empatii można się nauczyć? Rodzimy się z jej większą lub mniejszą predyspozycją, a potem ją ćwiczymy bądź nie. Tutaj na straży staje sztuka, gdyż to właśnie ona trenuje w nas owe predyspozycje do współodczuwania ze

Foto: Marzena Hans

SZTUKA, GŁUPCZE! Iza Połońska

Wyjątkowo wszechstronna piosenkarka, śpiewająca od klasyki po jazz, trener głosu, doktor sztuk muzycznych. Prowadzi szkolenia z ludźmi biznesu pomagając pozbyć się tremy w trakcie wystąpień publicznych oraz szkoli dzieci zarówno muzycznie, jak i dodając ich głosom siłę i pewność siebie.

światem. Z racji tego, iż uczymy się przez naśladowanie lub inaczej mówiąc kopiowanie, to tej szczególnej umiejętności też uczymy się przez podpatrywanie, porównywanie. Empatia jest predyspozycją do wyobrażenia sobie siebie samego w podobnej sytuacji. Co tu dużo mówić, ćwiczy się ją w takim sam sposób jak ćwiczy się mięśnie. Nie żartuję. Sięgając do sztuki wysokiej, warto zauważyć, iż obcowanie z nią wyjątkowo intensywnie stymuluje nowe połączenia neuronowe. Wcale nie potrzeba drogich kursów, dalekich podróży, doradców i ekspertów z dziedzin bliżej nieokreślonych, wylewających się ze wszystkich mediów społecznościowych i zgarniających od nieświadomych ogromne fortuny. Wystarczy: Czechow, Szekspir, Miłosz, Osiecka, Szymborska, Poświatowska, Młynarski, Mahler, Dworzak, Bacewicz, Tansman, Gershwin, Schumann (Clara), Beethoven, Mozart, Chopin i Picasso, Van Gogh, Matisse, Nowosielski, Boznańska, Łempicka, długo można tak wymieniać. A podałam zaledwie kilka nazwisk z tzw. klasyki gatunków. Zapoznanie się z ich twórczością nie wymaga wielkich nakładów finansowych, wymaga czasu i chęci nauczenia się innych, często skomplikowanych światów. A daje w zamian tak wiele! Na przykład wrażliwość na piękno i na drugiego człowieka. Historię o „Dziewczynce z zapałkami” powinniśmy znać tylko z bajki Andersena. No właśnie - kto to Andersen? Sztuka, Głupcze! 105


FELIETON / KAMIL MAĆKOWIAK

Foto: Izabela Urbaniak

Dziaders jubileuszowy Kamil Maćkowiak

Tak się złożyło, że najbliższe miesiące są dla mnie w dwójnasób jubileuszowe. Dziesięciolecie teatru, które rozpoczęliśmy w sezonie 2023/24 już zaowocowało kilkoma wydarzeniami premium, czyli pierwszą edycją Festiwalu Teatru Kameralnego prezentującego monodramy Krystyny Jandy, Marii Seweryn, Jowity Budnik i Julii Wyszyńskiej oraz pierwszymi pokazami „DIVA 2. Lament Królowej”, o którym mówię więcej w tym numerze w wywiadzie Beaty Sakowskiej. Drugim jubileuszem jest mój własny, aż zaskakujący dla mnie, że to już, czyli dwudziestopięciolecie pracy artystycznej. Śmieję się, że równolegle z etykietką „nestor”, sam sobie dokładam „dziaders”, bo moje niezrozumienie otaczającej rzeczywistości postępuje szybciej, niż bym chciał. W związku z tymi jubileuszami częściej muszę udzielać się promocyjnie, mamy pospektaklowe spotkania z publicznością, więcej wywiadów i powracające pytania, na które nie potrafię odpowiedzieć, lub raczej boję się odpowiedzieć szczerze, bo minie się to z oczekiwaną tezą. Dziennikarze lub po prostu interlokutorzy (to słowo, którego nestor używać powinien) chcą poznać, co uważam w sobie za ciekawe, chcą jakiegoś przyznania się do posiadania pierwiastka niezwykłości, pewnie chcąc mi sprawić jubileuszową przyjemność. Tyle że ja (i przysięgam na wszystko, co dla mnie ważne) niczego takiego w sobie nie diagnozuję. Jestem zwyczajnym chłopakiem w dresach, który prowadzi mieszczański żywot, a fascynujących rzeczy, tematów, biografii dotyka tylko na scenie. Tam mogę być szalony, kontrowersyjny, dziki, fascynujący, tam jest to wpisane w moje zadanie, treść przedstawienia, czy chociażby egotyczną potrzebę uznania. Ale to moja praca. Jak tylko schodzę ze sceny zakładam swoje przeciętne, kupione w sieciówkach ubrania i śpieszę się do domu, bo dodatkowo jestem totalnym domatorem, dla którego spotkania towarzyskie, bankiety, brylowanie w tłumie jest torturą. Nie lubię być rozpoznawalny poza sceną, w czasach, kiedy już zatraciły się granice między show-biznesem a sztuką, 106

aktor, reżyser, scenarzysta i choreograf Laureat ponad dwudziestu nagród teatralnych, Prezes Zarządu Fundacji Kamila Maćkowiaka. Jednym z najsłynniejszych jego spektakli jest „Niżyński”. Zagrał główną rolę w filmie Jerzego Stuhra „Korowód”, grywa w licznych serialach. Od kilku lat produkuje spektakle pod szyldem własnej Fundacji.

ja wciąż jednak jestem po stronie rozdzielania tych dwóch światów. Nie chodzę na ścianki, nie walczę o followersów, nie żyję dla social mediów. Nienawidzę też, gdy ktoś tego ode mnie oczekuje i nie rozumie różnicy między byciem artystą, lub nawet prościej – aktorem a celebrytą. Mówię o sobie: robotnik teatralny i, bez kokieterii, to hasło opisuje mnie najlepiej. Piszę, reżyseruję, gram, zarządzam, planuję, to jest moja codzienność i pewnie też spełnienie. Blichtr mnie śmieszy i żenuje, autokreacja męczy, a bycie na dużych imprezach rodzi stany lękowe. Wolę swój dom, „swoich ludzi” i komfort bycia sobą, czyli nieudawania niczego, poza godzinami spędzonymi na sali prób, czy na scenie. Co więcej, uważam, że moja publiczność to wie i nawet ceni, bo sztuczna autokreacja prędzej czy później, ale zawsze pokaże swoją smutną twarz, gdy opadnie brokat i confetti. Wiem, że rzeczywistość dziś wpędza nas w gonitwę za pozorem, wrażeniem, sukcesem i udawanym szczęściem, ale kiedy ma się za sobą tyle godzin terapii, co ja naprawdę woli się być szczerze smutnym, niż szczęśliwym na pokaz. Wyczekuję zatem końca tych jubileuszowych wyzwań, bym znów mógł bez żenady uciekać po przedstawieniu do domu, nie tłumacząc, że sceniczny Kamil, a ten prywatny, jest zupełnie inny - introwertyczny i na maksa nieciekawy towarzysko, chyba że w malutkich podgrupach. Już się pogodziłem z tym, że nie jest to może pożądane, często nierozumiane, a z pewnością nieatrakcyjne, ale jako nestor i dziaders mogę i liczę, że ci, którzy zechcą, zrozumieją i wybaczą.


107


108


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.