Nr 5(15) - 2018 Almanach 12on14 Jazz Club

Page 6

Almanach 12on14 Jazz Club Warszawie z towarzyszeniem Swallowa i Kwintetu Dętego Eda Partyki. Skład raczej niekonwencjonalny, lecz jakże dobrze odpowiadający temperamentowi kompozytorki. Z wdziękiem i humorem zapowiadała kolejne melodie, przynależące do anglosaskiej tradycji świątecznej: „«Cicha noc» wymagała ulepszenia, więc dodałam nieco Cole Portera i teraz jest «Cicha noc i dzień»”. Błyszczał Kwintet, któremu od czasu do czasu oddawano estradę na wyłączność; uniwersalny zespół świadom rozmaitych tradycji zespołów dętych – od orkiestr ulicznych po religijną muzykę poważną. Świetny jazzowy zaśpiew, kontrolowana niedbałość, przyjemna odmiana wobec sterylnego wykonawstwa zespołów dętych zwykle goszczących w Filharmonii. Znakomity trębacz Tobias Weidinger. Na koncert przybyła publiczność – jak mi się zdawało – raczej dla prestiżu niż dla tej właśnie muzyki. Niemniej Carla potrafiła odnaleźć się w tej sytuacji: właściwie każdy temat zagrany został przewrotnie, ale nie tak, żeby publiczność „koncertu kolęd jazzowych” się zorientowała. Przemiły koncert, naznaczony poważnym już wiekiem liderki i przynależnym mu wyciszeniem, ale z rzadka tylko monotonny. Wprawdzie wolę wcześniejsze płyty Carli i chętnie zobaczyłbym ją w Warszawie w innej roli, ale...

autorką „być może najbardziej oryginalnych kompozycji po Theloniousie Monku”. Doceniona w kręgach akademickich, Bley cieszyła się między innymi istnieniem Bley Bandu na Politechnice w Leicester, poświęcającego się niejazzowym interpretacjom jej muzyki, a pianistka Ursula Oppens, znana z interpretacji repertuaru od Lutosławskiego przez Nancarrowa po Braxtona, zamawiała u niej utwory. Niżej podpisany odczuwa wiele szacunku wobec osoby, której następującą wypowiedź interpretuje jako stanowisko wobec jazzowego środowiska. „W przemyśle obserwuje się trend w kierunku superczystego brzmienia, co powoduje jego bezosobowość. Jeśli uzyskasz indywidualne brzmienie, to zakłóci to czystość i zbije z tropu producenta... Producent przerwie nagranie i każe powtarzać wszystko jeszcze raz. Oni chcą uwolnić się od osobowości i spowodować, by każdy muzyk brzmiał jak miliony innych i by każdego można było zastąpić dowolnie kimś innym””. [Antoni Beksiak]

Wróćmy do Berendta. „Jej kompozycje i orkiestracje są fantazyjnymi kolażami swingujących elementów jazzu i hymnów narodowych, prostych piosenek dziecięcych i masywnych klasterów, przesiąkniętych wrażliwą, często humorystyczną krytyką społeczną.” Jest

W ramach zapowiedzi koncertu trio Carli Bley w naszym klubie, na portalu jazzarium.pl pojawiła się recenzja albumu „Andando el Tiempo” pióra Macieja Krawca. Przytaczam ją tu w całości, jako że repertuar koncertu w całości pokrywał się z setlistą płyty, brzmieniowo - w zasadzie - nie różniąc się niczym od wersji studyjnej. „„Andando el Tiempo” to kolejne już spotkanie tria w składzie Carla Bley na fortepianie, Andy Sheppard na saksofonach i Steve Swallow na gitarze basowej. Muzycy mają na koncie album koncertowy „Songs With Legs” z 1994 roku, a także zrealizowaną w 2013 roku płytę „Trios”. Poza nimi pianistka miała okazję nie raz muzykować z tymi artystami osobno, najczęściej rzecz jasna ze Swallowem – prywatnie jej partnerem życiowym, z którym zrealizowała m.in. kilka albumów w duecie. „Andando el Tiempo” odznacza się od poprzednich realizacji w trio tym, że zawiera wyłącznie nowe kompozycje. Inspirowane były one obserwacją Bley bliskiej osoby wychodzącej z uzależnienia od leków; z tym związek ma tytuł płyty, który po hiszpańsku znaczy „wraz z upływem czasu”. Czasu na prowadzenie muzycznych narracji artyści dali sobie na „Andando el Tiempo” bardzo

6


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.