Tosty i posty

Page 1

ewa awdziejczyk jan bereza osb

tosty i posty PRZEWODNIK DLA ZNIECH}CONYCH ODCHUDZANIEM Czy dieta to nasza nowa religia? Czy piękne ciało jest gwarancją szczęśliwego życia? Czy post jest reliktem przeszłości? Tosty i posty/Posty i tosty to książka, która pokazuje dwa różne podejścia do jedzenia: cielesne i duchowe, i obie te postawy odziera ze złudzeń.

mów, odmienisz swoje życie i dowiesz się, czym tak naprawdę jest szczęście. Słuchasz więc rad koleżanek i postanawiasz wybrać dietę odpowiednią dla siebie. Jednocześnie stajesz przed dylematem: mięso z rusztu czy kotlet sojowy, jabłka czy czekolada, dieta Atkinsa czy 1000 kcal?

Kilka razy w roku postanawiasz, że tym Tosty i posty to niezwykły przewodnik razem na pewno schudniesz. Dziwisz się, po złożonym świecie diet i odchudzania, że bohaterki ekskluzywnych czasopism pokazuje pułapki i niebezpieczeństwa z nimi związane, a jednocześnie są uśmiechnięte i zawsze świetnie pozwala zrozumieć, dlaczego tak wyglądają. Wydaje ci się, że kiedy trudno zrzucić zbędne kilogramy. zrzucisz kilka zbędnych kilogra-



ewa awdziejczyk jan bereza osb

tosty i posty PRZEWODNIK DLA ZNIECHĘCONYCH ODCHUDZANIEM

Wydawnictwo Znak Kraków 2010



Spis treści

Zamiast wstępu – kochać czy karmić? czyli o tym, co rządzi życiem •9• Ciało to modna sukienka, czyli o tym, co się nosi • 13 • Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt • 36 • Oddam ciało w dobre ręce, czyli kilogramy na sprzedaż • 50 • Zagubiona osobowość naszych czasów, czyli współczesny kod kobiecości „90–60–90” • 63 • Miłość przy stole, czyli błędne koło nieporozumień • 72 • Chora z (nie)jedzenia, czyli dyktatura lodówki • 81 • Tycie w wielkim mieście, czyli o nadwadze, która czai się za każdym rogiem • 97 • Weightism – nowa dyskryminacja, czyli bardzo duży margines • 109 • Po pierwsze: nie szkodzić, czyli o rządowych programach odchudzania społeczeństwa • 115 • Literatura • 123 • Prasa i internet • 124 •


Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt

O

dchudzanie stało się gorącym tematem współczesnego świata. Żadne działanie społeczne, żadne decyzje polityczne nie stworzyły silniejszej więzi pomiędzy kobietami na całym świecie niż diety. Bez względu na to, gdzie mieszkamy, ile mamy lat i jaki kolor skóry, jaki zawód wykonujemy, prawie każda z nas stosowała kiedyś dietę albo właśnie ją planuje. Niewiele kobiet jednak pamięta, że słowo „dieta” pochodzi od greckiego słowa diatia i oznacza „styl życia”. Mieści się w nim sposób odżywiania, ale na równorzędnych prawach także troska o aktywność fizyczną, sen i odpoczynek. Przekonanie Hipokratesa, który mówił: „Niechaj pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem”, stało się dziś tylko ładnie brzmiącym cytatem. Cywilizacja całkowicie zmieniła znaczenie słowa „dieta”, przypisując mu właściwie jedną rolę: odchudzanie. Gdy pojawia się w kontekście zdrowotnym (dieta pooperacyjna, dieta bezglutenowa), zawsze towarzyszy jej jakieś określenie, które ma skierować naszą uwagę w inną, niezwiązaną z odchudzaniem przestrzeń skojarzeń. W codziennych rozmowach towarzyskich, w mediach, nawet w pracach naukowych, „dieta” oznacza najczęściej sposób pozbycia się zbędnych kilogramów, a tym samym osiągnięcie idealnej figury. Jak zatem wygląda ideał, do którego dążymy? Czy znane są jego konkretne parametry?

36

Ewa Awdziejczyk – Tosty i posty


Kto je ustala? Czy są niezmienne? Skąd pewność, że nasza sylwetka nie przystaje do wzorca? Czy wiedza ta pochodzi tylko z oglądania się w lustrze? Otóż nie tylko z lustra. Współwinowajcą rozpętania szaleństwa zwanego odchudzaniem jest fotografia. Kobiety zaczęły się odchudzać, kiedy pojawił się wzór, z którym mogły się porównać. W 1826 roku francuski fizyk Joseph Nicéphore Niépce wykonuje z okna swojej pracowni pierwsze zdjęcia, zwane wówczas heliografami. Kilkanaście lat później, w roku 1839, dużo bardziej od niego znany Louis Jacques Mandé Daguerre prezentuje nową technikę otrzymywania obrazów fotograficznych – dagerotypię, a Dominique François Arago ogłasza ten wynalazek na posiedzeniu Akademii Francuskiej, ofiarując go bezinteresownie światu. Świat jakby na to czekał. Ta nowa sztuka rozwija się niezwykle dynamicznie. W miastach, na wsiach podczas jarmarków pojawiają się wędrowni fotograficy, a ludzie walczą o miejsce przed jeszcze wtedy bardzo prymitywnym aparatem. W domach pojawiają się zdjęcia dzieci, dorosłych, rodzin, ale też fotografie aktorek. Nagle kobieta dostaje do ręki wizerunek, który może postawić przed lustrem i porównać ze sobą. Porównanie rzadko wychodzi na korzyść osoby oglądającej. Dlatego postanawia schudnąć, przekonana, że to wystarczy, by osiągnąć lepszy wygląd. Nie było wtedy diet, więc kobieta po prostu przestaje jeść. Pojawiają się pierwsze kliniki odchudzające. Korzystają z nich jednak tylko najbogatsi. W jednej z najsłynniejszych wówczas, założonej w 1904 roku klinice doktora Birchera-Bennera Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt

37


w Wiedniu, „Vital Force”, arystokratki, żony właścicieli fabryk, ale też artystów, pisarzy, chudną, jedząc wyłącznie surowe warzywa i owoce. Zadziwiające, jak szybko przemysł wyczuł koniunkturę. Już w 1910 roku doktor John Harvey Kellogg z Michigan, producent płatków spożywczych, wprowadza ich wersję dietetyczną. Pierwsza książka o odchudzaniu Diet and Health (Dieta i zdrowie) doktor Lulu Hunt pojawia się w roku rewolucji październikowej i zbieżność dat wydaje się symboliczna. Zaczyna się wielka era odchudzania. Szybkimi krokami zmierzamy do cywilizacji, która nie bez powodu przez wielu zacznie być określana mianem cywilizacji głodnych kobiet. Kobiety, siadając do stołu i spoglądając na talerz, niemal obsesyjnie zaczynają się zastanawiać, ile to, co wybrały do zjedzenia, ma kalorii. Kolejnym wstrząsem dla kobiet było wprowadzenie numeracji ubrań. W Anglii stało się to już w 1900 roku. Zwyczaj szybko się rozprzestrzenił na cały świat. Tak jak idealne wymiary zamykały się w trzech liczbach: 90-60-90 (biust, talia, biodra), tak standardem stał się rozmiar 38. Większy numer powodował rozpacz, obniżenie samooceny i… przejście na dietę. Porównywanie się ze zdjęciem może odebrać apetyt, ale na krótko. Zbliża się kolejny przełom w myśleniu o kobiecym ciele, a wszystko to za sprawą wyborów Najpiękniejszej. W styczniu 1923 roku wybrano najpiękniejszą Polkę, a rok później pierwszą Miss Ameryki. Ciało zostało zmierzone, wymiary podano do wiadomości publicznej, pojawiły się pierwsze standardy. W ruch poszły natychmiast krawieckie miary. Różnica parametrów 38

Ewa Awdziejczyk – Tosty i posty


między ciałem Miss a naszym to dostateczny powód, by pomyśleć o odchudzaniu. David Garner, amerykański psycholog, po przeanalizowaniu opublikowanych w latach 1959–1979 w „Playboyu” zdjęć modelek wykazał, że kolejne wybierane Miss Ameryki były coraz szczuplejsze i coraz wyższe. Diety natomiast stawały się coraz krótsze. Chodziło przecież o to, by efekt pojawił się jak najszybciej. Odkąd kobiety zaczęły się porównywać z innymi kobietami, straciły poczucie doskonałości własnego ciała i nie ustają w poszukiwaniu wskaźnika, który mógłby być miarą z Sèvres, zawierał informacje o naszym ciele i wydawał wiarygodną opinię: moje ciało ma właściwy rozmiar, jest go za dużo i powinnam schudnąć, albo za mało i powinnam przytyć. Z wielu wskaźników, jakie pojawiały się od początku odchudzania (wzór Lorenza, Broca, Bernharda), największą popularność zyskał wskaźnik Queteleta. Ten belgijski uczony, którego interesowała matematyka, statystyka, astronomia i socjologia, zorganizował między innymi badania nad kształtem tak zwanego przeciętnego człowieka. Wzięło w nich udział kilkuset ochotników, a uzyskane wyniki pomiarów masy ciała i wzrostu pozwoliły określić związek między tymi wielkościami. Zdaniem Queteleta, waga człowieka rośnie proporcjonalnie do kwadratu wzrostu. W roku 1972 amerykański fizjolog Ancel Keys porównał u ponad siedmiu tysięcy mężczyzn zawartość procentową tkanki tłuszczowej z wskaźnikami wiążącymi wagę i wzrost człowieka. Okazało się, że z wszystkich stosowanych przez lekarzy wzorów najdokładniejszy jest współczynnik Queteleta, który Keys przemianował na Body Mass Index (BMI). Obliczanie Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt

39


BMI było proste, a wynik w miarę dokładny, dlatego wielu lekarzy zrezygnowało z wcześniejszych metod określania stopnia otyłości. BMI oblicza się według wzoru: BMI = masa ciała w kilogramach podzielona przez wzrost w metrach, podniesiony do kwadratu. Od roku 1985 National Institutes of Health (NIH) zaczął definiować otyłość za pomocą wartości BMI. Początkowo granicą, od której zaczynała się otyłość, było BMI równe 27,8 dla mężczyzn i 27,3 dla kobiet. W 1998 roku NIH wprowadził kategorię „nadwaga” oraz ustalił wspólne parametry dla obu płci. BMI powyżej 25 oznaczało nadwagę, powyżej 30 – otyłość. Takie działanie było sprzeczne z intencjami Keysa, który uważał, że podczas diagnozowania pacjentów trzeba wziąć pod uwagę jeszcze wiek, płeć i historię przebytych chorób, a BMI w takiej postaci można wykorzystywać wyłącznie do badań statystycznych. Kilka lat później te parametry wzięła pod uwagę Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która ustaliła nową klasyfikację BMI. Według niej o otyłości można mówić, kiedy BMI przekracza wartość średniego BMI dla danej populacji (liczy się wiek, płeć i miejsce zamieszkania) o co najmniej dwie jednostki standardowe. Prawidłowe BMI wynosi 18,50–24,99; powyżej 30 zaczyna się otyłość. Kiedy BMI zostało uwiarygodnione przez instytucję zdrowotną, zaczęła się jego wielka światowa kariera. Żeby zobaczyć jak wielka to sława, wystarczy wpisać „BMI” do wyszukiwarki internetowej. W odpowiedzi pojawi się około czterystu tysięcy odniesień w wirtualnej przestrzeni, które skierują nas do miejsca, gdzie w ciągu sekundy komputerowy program obliczy 40

Ewa Awdziejczyk – Tosty i posty


nasze BMI i wyda wyrok: kolacja czy dieta. Przeciętna młoda kobieta, dwudziestolatka, ma wskaźnik BMI 20,6, co oznacza wagę prawidłową. Mimo to prawdopodobnie ma za sobą przynajmniej jedną próbę odchudzenia się i niejedną przed sobą. Dlaczego nie jest z siebie, ze swojego ciała zadowolona? Ponieważ wszechobecny ideał piękności – modelka – jest inny. Przeciętna gwiazda wybiegów ma 175 centymetrów wzrostu, waży około 55 kilogramów, a jej BMI na poziomie 17 wskazuje niedowagę. Jak sprostać takim kryteriom? Niełatwo, więc im wcześniej się zacznie, tym większa szansa na odniesienie sukcesu, czyli szczupłej sylwetki. Odchudzanie najlepiej zacząć już w dzieciństwie. Do takiego wniosku prawdopodobnie dochodzą dzieci na całym świecie. W Japonii 41% sześciolatek uważa się za grube i planuje przejść na dietę, w Szwecji 25% siedmioletnich dziewczynek próbowało schudnąć. Wszystkie miały wagę prawidłową. Niedawno opublikowano dane, z których wynika, że 81% dziesięcioletnich Amerykanek zdążyło w swoim życiu przeprowadzić przynajmniej jedną dietę odchudzającą. Szaleństwo odchudzania nie tylko przekroczyło ocean, ale zawędrowało nawet na antypody. Spośród australijskich dzieci w wieku od ośmiu do dwunastu lat 26% chłopców i 35% dziewczynek, których waga jest poniżej normy, chce schudnąć. Wszystkiemu prawdopodobnie winna jest Barbie. To pierwszy wzór kobiecości, z jakim styka się dziewczynka. Naukowcy dowiedli, że gdyby stworzyć kobietę o jej wymiarach, nie mogłaby stać, miałaby trudności z chodzeniem, siedzeniem, nie funkcjonowałyby jej organy. Kolejny cud: lalka, stworzona pół wieku temu, stale zmienia kształty. Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt

41


W ciągu ostatnich kilkunastu lat jej talia stała się szczuplejsza, a piersi pełniejsze. Porównano wymiary lalek Barbie i Ken z wymiarami prawdziwych kobiet i mężczyzn. Biust Barbie był o 40% większy niż u badanych kobiet, a klatka piersiowa Kena o 27,5% obszerniejsza niż u mężczyzn. Szczupłość jest wszechobecna. Łatwo odnieść wrażenie, że na świecie są wyłącznie szczupli i atrakcyjni ludzie. Osoby z nadwagą albo otyłe pojawiają się w mediach bardzo rzadko, potwierdzając przekonanie, że otyłość dotyczy tylko marginesu społeczeństwa: 69% bohaterek amerykańskich programów telewizyjnych jest szczupłych, nadwagę ma 5%. Idealne figury mają prezenterki telewizyjne, atrakcyjne są kobiety pokazywane w magazynach. Kto z nas, oglądając je, ma świadomość, czy zwyczajnie pamięta, że publikację poprzedza sesja, do której są przygotowywane. Mają nałożony perfekcyjny makijaż, ich twarze i całą postać fotografuje się w specjalnym oświetleniu. A jeśli już po zrobieniu zdjęć okaże się, że te zabiegi nie wystarczyły, pozostaje jeszcze Photoshop, czyli komputerowy program do obróbki zdjęć. Wyczyści obraz z każdej niedoskonałości i stworzy doskonały wizerunek ciała. W ten sposób to, co wirtualne, co ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, staje się realnym wzorcem. I działa przygnębiająco. Zmniejsza poczucie własnej wartości, atrakcyjności, pogarsza samopoczucie. Naukowcy przypuszczają, że pod wpływem nierealistycznego, ale jednocześnie mocno obecnego w kulturze ideału, dochodzi do zaburzeń w postrzeganiu i ocenie własnego ciała. Podobnie jest, kiedy widzimy szczupłe dziewczyny w wideoklipach. Przeprowadzono badania 42

Ewa Awdziejczyk – Tosty i posty


wśród niemieckich nastolatek i okazało się, że już po dziesięciu minutach oglądania muzycznych fi lmików albo przeglądania pism młodzieżowych ich samoocena się pogorszyła i decydowały się na przykład nie jeść najbliższego posiłku, podejmowały ćwiczenia albo w Internecie zaczynały szukać krótkiej diety. To bardzo niepokojące dane, zważywszy na to, że najbardziej narażone na zaburzenia odżywiania są właśnie nastolatki. Współcześnie odchudzanie nie ma pejoratywnych konotacji. Przeciwnie, wiąże się z akceptacją społeczną, jest znakiem silnej woli, charakteru, konsekwencji, uporu, panowania nad swoimi potrzebami, kontrolowania własnego ciała. Fora internetowe skupiają tysiące dziewcząt, które wspierają się podczas odchudzania, ale zdarza się też, że w pozbywaniu się kilogramów rywalizują z sobą. Na świecie około 60% kobiet i 25% młodych mężczyzn stosuje diety w ciągu całego swojego życia. Codziennie 92% populacji kobiet jest niezadowolonych ze swojego wyglądu, a 70% z nich jest na diecie. Zubożają jakość pożywienia, ograniczają jego ilość, licząc na to, że w ten sposób szybciej osiągną ideał albo się do niego zbliżą. A tymczasem ideał zamiast się zbliżać, coraz bardziej się oddala. W 1965 roku modelka ważyła średnio o 8% mniej od przeciętnej kobiety, dziś już o 23% mniej. Kryteria się zaostrzyły, diety skróciły, tylko konsekwencje odchudzania są coraz większe. Jednym z pierwszych efektów wielokrotnego stosowania diet jest… nadwaga. Odchudzanie zmniejsza termogenezę organizmu (procesy fizjologiczne i metaboliczne powodujące wytworzenie ciepła), zaburza system regulowania apetytu, Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt

43


zwalnia przemianę materii. Od strony psychicznej naraża na dodatkowy stres i pojawienie się negatywnych emocji: irytacji, gniewu, złości, które mogą uruchomić mechanizm rozładowywania ich w jedzeniu. Mówi się nawet o otyłości wywołanej stosowaniem diety. Osoby, które się nie odchudzają, jedzą wtedy, kiedy czują głód, i kończą jeść, kiedy są najedzone. U zdrowej osoby taki sygnał z ośrodka sytości w mózgu powstaje po dwudziestu minutach od rozpoczęcia jedzenia. Osoby na diecie mogą zjeść tyle, ile przewiduje dieta. Zdarza się, że przekroczą wszelkie granice (na przykład w stresie) i nie przestaną jeść, póki się nie pojawi uczucie przesytu. Sygnał z mózgu jest niezauważony albo zostaje zignorowany. Dochodzi też do złamania bariery psychologicznej. Skoro i tak już przerwaliśmy odchudzanie, to zjedzmy tyle, na ile mamy w danej chwili ochotę, nawet bardzo dużo, w końcu nie jesteśmy już na diecie. Jeśli mamy za sobą dietę, zwłaszcza taką, podczas której znacznie zmniejszyliśmy ilość i kaloryczność pożywienia, wtedy na sygnał z mózgu czekamy dłużej. Czekając, jemy i zjadamy dużo więcej niż przed odchudzaniem. Skoncentrowani na celu, czyli spadku wagi, często zapominamy o biologicznych potrzebach organizmu albo ignorujemy je, tymczasem po okresie głodu organizm domaga się zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb. Każda odchudzająca się osoba doskonale zna mechanizm tęsknoty za określonym smakiem czy potrawą podczas diety (pieczony kurczak, tort czekoladowy, szaszłyki z boczku). Po okresie wyrzeczenia tę potrzebę zaspokaja się w pierwszej kolejności, oddając organizmowi to, czego został pozbawiony, 44

Ewa Awdziejczyk – Tosty i posty


ale jednocześnie zaprzepaszczając część efektów. Jedzenie jest naturalną potrzebą człowieka. Odchudzanie to stan wymuszony. Wymaga od nas przestrzegania określonych zasad, jedzenia określonych produktów o określonych godzinach i w niesatysfakcjonującej ilości, pozbawia nas przyjemności kosztowania ulubionych smaków, zmusza do jedzenia tego, co niekoniecznie smakuje, trzyma nas w nieustannej aktywności i pod kontrolą, byśmy nie wyszli poza ramy diety, co grozi różnymi nieprzyjemnymi konsekwencjami. Odchudzanie to wysiłek, poświęcenie i stres. Konieczność nieustannej samokontroli podczas diety powoduje, że po jej skończeniu puszczają wszystkie hamulce. I jemy jeszcze więcej niż przed nią. Po głodowych dietach niskokalorycznych tłuszcz wychwytuje tak zwane niedojrzałe komórki tłuszczowe. Stanowią one jedynie 10% tkanki tłuszczowej, ale sprawiają, że tłuszcz rozkłada się nierównomiernie, u kobiet głównie na biodrach, brzuchu, na udach i pośladkach. Osobie, która chociaż raz w życiu się odchudzała, dieta już zawsze będzie się kojarzyła z czymś nieprzyjemnym, a jedzenie wręcz przeciwnie. To dlatego osoby odchudzające się mają skłonność do pocieszania się jedzeniem, kiedy się zdenerwują czy zostaną źle potraktowane. Jedzenie to sprawdzony pocieszyciel, najszybszy sposób na poprawę samopoczucia, zawsze udana ucieczka od negatywnych emocji. Po raz pierwszy w historii cywilizacji doszło do rozszczepienia ideału urody i ideału zdrowia. Kiedyś „zdrowa” oznaczało „płodna” i „piękna”. Dziś „piękna” oznacza „szczupła”, niekoniecznie zdrowa, często niepłodna. Odchudzające się Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt

45


kobiety mają trudności z zajściem w ciążę. Kiedy jednak uda im się począć dziecko, jedzą za dwoje, rekompensując sobie czas głodu i wszystkie diety, które mają za i przed sobą. W rezultacie rodzą otyłe dzieci. Chcą jak najszybciej wrócić do wagi sprzed urodzenia dziecka, czyli zacząć się odchudzać, w związku z tym krótko albo w ogóle nie karmią piersią. Potwierdzono naukowo, że dzieci karmione naturalnie są szczuplejsze, zdrowsze i rzadziej mają kłopoty z wagą jako osoby dorosłe. Niestety, dziś matki oddają dzieci pod opiekę babć albo wynajętych niań; pierwsze je przekarmiają, drugie odżywiają gotowymi posiłkami. Młodym współczesnym matkom rosną grube dzieci, z kompleksami wobec szczupłej matki – która już zdążyła schudnąć – same często namawiane przez nie do przejścia na dietę. Wyrastają z nich anorektyczki, bulimiczki, które jedzenie traktują jako pole walki o własną niezależność, jako kompensację braku uczuć, zaburzonych relacji z rodzicami, z perfekcyjną matką i nieobecnym ojcem. Nie są gotowe, dość dojrzałe, by same zostać matkami, ale zostają nimi dość szybko, bo tylko miłość do własnego potomka jest w stanie rywalizować z miłością do jedzenia. Rodzą dziecko, przechodzą na dietę odchudzającą i koło się zamyka. Sharlene Hesse-Biber, socjolog z College’u w Bostonie, sądzi, że kobiety chudną, kiedy nabywają praw i zyskują większą wolność. Ciało pulchne zamyka kobietę w sferze spraw domowych, matczynych. Ciało władcze jest ciałem szczupłym. Kiedy rosną ambicje, maleje sukienka. Kobieta, która pragnie władzy, niezależności, nawet nieświadomie może dążyć do uzyskania 46

Ewa Awdziejczyk – Tosty i posty


szczupłej sylwetki jako kojarzącej się jej z siłą i samodzielnością. Jednocześnie ślepe dążenie do ideału może doprowadzić do dysmorfofobii, czyli obsesji na punkcie realnej lub wyobrażonej wady urody. Dieta przestała być stylem życia i nie jest już zarezerwowana tylko dla kobiet. W roku 1950 tylko 7% mężczyzn przyznawało się do stosowania diety odchudzającej, od tego czasu liczba ta wzrosła kilkukrotnie. Odchudzają się jednak inaczej niż kobiety. Kiedy mężczyzna chce coś poprawić w swojej sylwetce, przechodzi do działania. Najczęściej zapisuje się do siłowni, „daje” sobie pieniądze, czas, uwagę, zdrowie. Kobieta, mając taki sam cel, redukuje ilość, jakość, przyjemność z jedzenia, realizuje plan odbierania sobie. Mężczyzna nagradza się za to, że postanowił zadbać o swoje zdrowie i ciało, kobieta wymierza sobie karę. Przy odchudzaniu zmienia się nie tylko ciało. Inny staje się też umysł, emocje i zachowanie. Zaczyna się niebezpieczna gra. Kobieta zmniejsza liczbę zjadanych produktów, wydłuża czas ćwiczeń. Lubi myśleć o sobie dobrze? Raczej nie lubi myśleć o sobie źle. Poczucie wstydu przed sobą, innymi jest silniejsze od dyskomfortu kłamstwa. Zresztą wszystko to dzieje się nieświadomie. To dlatego odchudzanie pod okiem dietetyka zaczyna się od spisywania każdej łyżeczki cukru do herbaty, mleczka do kawy, czereśni, winogrona. Poza tym kobieta nie wierzy faktom ani przyjaciołom, autorytetom, a nawet wadze. Wszyscy kłamią, by sprawić jej przyjemność. Poczucie bycia grubą utrzymuje się nawet przez dziesięć lat od zakończenia diety i uzyskania wymarzonej wagi. Podczas odchudzania kobieta bywa Wieczne nienasycenie, czyli o tym, że w miarę odchudzania rośnie apetyt

47


rozdrażniona, ma skłonności do depresji. Jej myśli stale krążą wokół jedzenia, choć się do tego nie przyznaje. Sprawdzili to naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Minnesota podczas eksperymentu, w ramach którego ochotników poddano restrykcyjnej diecie. Okazało się, że odchudzający się myśleli głównie o jedzeniu, a tak zwany myślowy ciąg jedzeniowy poskutkował wzrostem wagi. Odchudzanie to też skrócone studia dietetyczne. Najpierw poszu kuje się informacji, dzięki którym można swojej diecie odjąć kaloryczności; potem czytanie o jedzeniu, oglądanie potraw w książkach, programów kulinarnych w telewizji sprawia osobie na diecie przyjemność porównywalną z samym aktem spożywania posiłku. I można go w związku z tym pominąć. Z tego powodu często uwielbiają przygotowywać kulinarne uczty, ale dla innych. Znana jest historia grupy mężczyzn, którzy w ramach badań przez kilka tygodni musieli stosować ścisłą dietę. Byli zdrowi, a wcześniej nie mieli żadnych kłopotów z odżywianiem się. Po skończonej diecie część zaczęła się objadać, część przywiązywała nadmierną wagę do jedzenia. Kupowali i studiowali książki kucharskie i te dotyczące odżywiania, chętnie inicjowali rozmowy na temat posiłków, często zmieniali temat dyskusji na bliższy jedzeniu. W innym badaniu kilku studentów po skończonym odchudzaniu zmieniło kierunek studiów na dietetykę. Podczas diety zmniejsza się poczucie wartości. Taka osoba, najczęściej kobieta, czuje się beznadziejna, nieskuteczna w działaniu, a niezadowalające efekty odchudzania przenosi na inne sfery życia, na przykład zaczyna myśleć źle o swoich kompetencjach zawodowych, postrzega siebie 48

Ewa Awdziejczyk – Tosty i posty


gorzej jako partnerkę, kobietę, matkę. Ma to również związek z faktem, że osoby często podejmujące próby zrzucenia kilogramów bywają perfekcjonistami o tak zwanej postawie zerojedynkowej, czyli zwolennicy hasła „wszystko albo nic”. Albo jestem doskonały we wszystkich rolach, zadaniach, funkcjach, albo jestem do niczego. Jeśli pojawi się rysa w jednej dziedzinie, na przykład odchudzania, zaraza wątpliwości wobec siebie zaczyna się rozprzestrzeniać na pozostałe sfery życia. Im częściej ktoś stosuje różne diety, tym bardziej tyje. Po upływie roku od skończonej diety zaledwie 5% utrzymuje uzyskaną wagę, a po pięciu latach trudno znaleźć osobę, która zachowałaby wynik z końca diety. A zatem czas na kolejną dietę.



jan bereza osb ewa awdziejczyk

posty i tosty PRZEWODNIK DLA ZNIECHĘCONYCH POSZCZENIEM

Wydawnictwo Znak Kraków 2010


Spis treści

Zamiast wstępu: ziarno ryżu i jeden orzech dziennie, czyli o ascezie ponad podziałami •9• Jak jadali eremici w Egipcie, czyli o śmietniku, który zdradza tajemnice stołu • 14 • Post i zwierzęta, czyli o tym, jak jadłospis łagodzi obyczaje • 21 • Post a zdrowie, czyli biblijna rewolucja w lodówce • 25 • Post i walka duchowa, czyli o tym, jak uratować swoją duszę • 30 • Post i praca, czyli o tym, że nie jesteśmy aniołami • 34 • Wielki Post, czyli każdemu wedle jego miary • 36 • Gościnność, czyli o pustyni, która staje się oazą • 41 • Przedpoście, czyli o tym, jak dobrze jest podjeść • 46 • Co jadali benedyktyni w XVIII wieku, czyli sekrety klasztornej kuchni • 53 • Post i prawo, czyli o tym, że apetytu nie da się ująć w kanony • 57 • Post i głód, czyli o tym, że pusty żołądek pokrzepia ducha • 63 •


Na granicy, czyli o tym, że można żyć nie tylko dzięki pożywieniu • 69 • Ramadan – święte dni muzułmanów, czyli radość po zachodzie słońca • 73 • Prasada – łaska Pana, czyli kulinarna karma • 82 • Post i zasada niekrzywdzenia w buddyzmie, czyli o tym, że okazja czyni grzesznika • 93 • Mnisi i kucharze, czyli o mądrości, którą daje parzenie herbaty • 107 • Wyjście na pustynię, czyli kilka słów o wolności • 112 • Literatura • 115 •


Post i walka duchowa, czyli o tym, jak uratować swoją duszę

A

bba Jan Karzeł zaliczany jest do grona najwybitniejszych mnichów żyjących na pustyni Egiptu. Wiele lat spędził w Sketis u boku równie wielkiego Amoesa, który, zanim go przyjął jako swojego ucznia, chciał wypróbować Jana i trzymał go przez siedem dni przed swoimi drzwiami. Po śmierci mistrza Karzeł przeniósł się do Klysma (obecnie Suez), gdzie zmarł w 409 roku. Był znanym i powszechnie szanowanym starcem i wiele apoftegmatów, aby im dodać powagi, przypisywano właśnie jemu. W jednym z nich post porównany jest do zbrojnego zdobywania miasta. „Kiedy król chce zdobyć nieprzyjacielskie miasto, przede wszystkim odcina mu wodę i dostawy żywności; a wtedy nieprzyjaciele poddają się mu, bo giną z głodu. Tak jest i z namiętnościami ciała – jeżeli człowiek żyje w poście i głodzie, słabną nieprzyjaciele jego duszy”1.

Czytając apoftegmaty, upewniamy się, że od nieczystości nie możemy uciec, zmieniając tylko miejsce zamieszkania. Podąży ona za nami nawet na pustynię, jeśli nie nauczymy się nad sobą panować. Również i w tym wypadku post staje się nieodzowny. „Kto się najadł do syta – mawiał Jan Karzeł – i rozmawia z chłop1

30

Apoft egmaty Ojców Pustyni, dz. cyt., s. 156. Jan Bereza OSB – Posty i tosty


cem, ten już w myśli popełnił z nim grzech nieczysty”2 . To bardzo radykalne stwierdzenie. W tym samym duchu wypowiadał się także abba Fokas: „Kiedy abba Jakub przenosił się do Sketis, został zaatakowany z wielką mocą przez szatana nieczystości. Będąc już w wielkim niebezpieczeństwie przyszedł do mnie i opowiedział o swoich sprawach. I dodał: »Jutro pójdę do takiej a takiej jaskini: proszę cię dla Boga, nie mów o tym nikomu, nawet mojemu ojcu, ale odlicz czterdzieści dni, a kiedy się skończą, uczyń mi łaskę, przyjdź do mnie i przynieś mi świętą Komunię. A jeśli mnie znajdziesz martwego, to mnie pochowaj; jeśli zaś będę żył, to przyjmę Komunię świętą«. Ponieważ tak mi powiedział, po upływie czterdziestu dni wziąłem święte Postacie, a także czysty chleb zwykły i trochę wina, i poszedłem do niego. Kiedy zbliżyłem się do jaskini, poczułem woń, bardzo silnie wydobywającą się z jej otworu. I powiedziałem sobie: »Błogosławiony odpoczął«. Ale kiedy tam wszedłem, zastałem go pół żywego; a gdy mnie zobaczył, poruszył lekko prawą ręką, jak mógł, dając mi tym gestem znak w sprawie Komunii świętej. Odpowiedziałem: »Przyniosłem«. (…) I włożyłem cząstkę Najświętszego Ciała i Krwi, ile mógł przyjąć; a ze spożycia świętej Komunii nabrał sił. Po chwili podałem mu parę kawałków zwykłego chleba umoczonego w winie, a po jakimś czasie znowu dalsze, w miarę jak mógł je spożywać. I tak za łaską Bożą następnego dnia powrócił ze mną do swojej celi, uwolniony z pomocą Bożą

2

Tamże.

Post i walka duchowa, czyli o tym, jak uratować swoją duszę

31


od zgubnej namiętności nieczystej”3. Opisany aspekt psychofizyczny jest całkowicie zgodny ze współczesną wiedzą i doświadczeniem praktyki postu czy głodówki. Nieprzyjemny zapach, przypominający gnijące mięso, a także powolne powracanie do normalnego jadłospisu – to wszystko znamy ze współczesnych opisów. Doskonale opisał to Wincenty Lutosławski. „Wydzieliny widoczne na języku i w gardle podczas postu zarazem występują na wewnętrznych błonach niedostępnych obserwacji bezpośredniej i powodują charakterystyczny zapach oddechu poszczących, robiący wrażenie gnijącego mięsa polanego chloroformem. Ten zapach typowy, łatwy do rozpoznania, także ustępuje przed pojawieniem się prawdziwego głodu i wtedy ma się czysty język i gardło, a także czysty oddech. Gdy to nastąpi po dłuższym poście, najlepiej ograniczyć się przez dwa dni do płynnych pokarmów w niewielkiej ilości, a potem także hamować dosyć powszechną skłonność u poszczących do nadmiernego jedzenia. Organy trawienia po dłuższym odpoczynku wymagają pewnego czasu, aby wznowić swoje działania stopniowo, a jeśli nagle obciążymy żołądek nadmiarem jedzenia, to tracimy korzyści wypływające z postu”4. Ojcowie pustyni nie byli jednak tak naiwni, aby sądzić, że post wystarczy do przezwyciężenia grzesznego seksualizmu. Jeśli praktykowali post, to nie po to, aby zniszczyć wszystkie popędy ciała, ale po to, aby wyzbyć się lęku przed nimi i mieć 3 4

32

Tamże, s. 288. W. Lutosławski, Rozwój potęgi woli, Wrocław 1992, s. 134. Jan Bereza OSB – Posty i tosty


nadzieję, że moc, która jest w nich ukryta, pozostanie do ich dyspozycji, aby mogli z pokorą otworzyć się na pomoc Ducha Świętego i budować miłość. Święty Benedykt był przekonany, że jest zło, które kryje się w naszych myślach, ale istnieje także zło pochodzące od szatana, któremu ulegają zarówno ludzie świeccy, jak duchowni. Gdy święty Benedykt wypędził złego ducha z pewnego mnicha, dał mu zalecenie, aby odtąd nie jadł mięsa i nigdy także nie odważył się przyjąć święceń kapłańskich. W dniu zaś, w którym by się ośmielił tego dokonać, zaraz wpadłby z powrotem pod władzę złego ducha. Post fizyczny dla mnichów ostatecznie jest warunkiem postu duchowego, „postu” od złych myśli i czynów. Oznacza to, że podobnie jak staramy się kontrolować jakość i ilość pożywienia, tak samo powinniśmy strzec się wszelkiego zła w myślach i uczynkach. Tak jak pości nasz brzuch, tak powinien pościć nasz język, powstrzymując się od obmowy, kłamstwa, wypowiadania słów w złości, gniewie czy nienawiści, podobnie powinny pościć nasze uszy i oczy. Poszcząc w ten sposób, świadczymy, że wyrzekamy się samych siebie, a całą nadzieję pokładamy w Bogu. A wyrzec się samego siebie to długa i trudna droga pokory. Żył kiedyś pewien pustelnik, który wyganiał złe duchy. Pytał je wtedy, co je wypędza, posty czy czuwania? Złe duchy odpowiedziały mu, że one też nie jadają i nie śpią. Tym, co je wypędza, jest pokora, tej bowiem nie znają.


jan bereza osb ewa awdziejczyk

posty i tosty PRZEWODNIK DLA ZNIECH}CONYCH POSZCZENIEM

Kilka razy w roku chrześcijanie, wyznawcy islamu, buddyzmu i hinduizmu posta- Posty i tosty pokazują, czym jest prawdzinawiają walczyć ze swoimi słabościami. wa asceza i wyrzeczenie, a jednocześnie pozwalają zrozumieć, dlaczego Dziwią się, że bohaterowie wieljedzenie tak często odciąga nas kich religii, choć pościli przez od tego, co naprawdę ważne. wiele dni, zawsze odczuwali błogi

ISBN 978-83-240-1312-8

spokój i radość. Słuchają więc rad mędrców i podejmują post, uznając, że kiedy uwolnią się od nieustannej myśli o napełnieniu brzucha, odmienią swoje życie i będą szczęśliwi. Jednocześnie stają przed dylematem: pościć przez cały dzień czy tylko do zachodu słońca, uznać jedzenie mięsa za część natury człowieka czy za jeden z grzechów?

cena detal. 34,90 zï

Czy dieta to nasza nowa religia? Czy piękne ciało jest gwarancją szczęśliwego życia? Czy post jest reliktem przeszłości? Tosty i posty/Posty i tosty to książka, która pokazuje dwa różne podejścia do jedzenia: cielesne i duchowe, i obie te postawy odziera ze złudzeń.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.