
4 minute read
RUBY KING hydrauliczka
Do Londynu przyjechałam uczyć się tańca. To był początek lat osiemdziesiątych, byłam pierwszą czarną dziewczyną w moim college’u. Przyjechałam z zamiarem zostania wielką gwiazdą. Pamiętam, jak szłam Oxford Street i mówiłam obcym ludziom: „Zostanę gwiazdą. Przepraszam! Zostanę gwiazdą. Zostanę… Przepraszam! Przyjechałam”. [Śmiech].
Żeby było śmieszniej, już po tygodniu płakałam mamie do słuchawki: „Jest okropnie, wszyscy są okropni”. Bo nie umiałam gotować! Nie umiałam gotować, nie potra łam nic zrobić. W domu gotowałam dla całej rodziny, niedzielną pieczeń i różne takie, jestem najmłodsza z sześciorga rodzeństwa. Ale potem przyjechałam do Londynu i musiałam wszystko robić sama. Jadłam w kółko pieczonego kurczaka z pieczonymi ziemniakami, tyle umiałam zrobić, bo wystarczyło dać wszystko do jednego naczynia, wsadzić do piekarnika i być dobrej myśli. No więc po tygodniu mówię mamie [płaczliwym głosem]: „Proszę, pozwól mi wrócić do domu”, a mama: „Nie, nie, przecież tego chciałaś, chciałaś uczyć się tańca. Spróbuj zostać do końca semestru. Jak dalej będziesz niezadowolona, to wrócisz”. No więc zostałam do końca semestru, przyjechałam do domu i pomyślałam sobie: „Okej, chcę wrócić do Londynu”. Mama miała rację.
ŚPIEWAM I WYSTĘPUJĘ JUŻ DWADZIEŚCIA PARĘ LAT. Nigdy nie jestem obsadzana w roli amantki, zawsze gram śmieszną grubaskę. W Fame grałam Mabel Washington. W Carmen Jones byłam Frankie. To zawsze są role charakterystyczne, ale ja takie uwielbiam. Wiele lat temu zagrałam w lmie pod tytułem Rycerze i szmaragdy jako niewydarzona mażoretka. Orkiestra była w stu procentach czarnoskóra, a ja byłam jedyną dziewczyną, której to wywijanie kijkiem nie wychodziło. Potem jeszcze zagrałam w lmie Dryblas z Je em Goldblumem.
Doszłam do wniosku, że może już wystarczy robienia za niewolnicę. Grałam w Porgym i Bess i było miło… bo cała obsada była czarna, byliśmy wszyscy razem. Ale być niewolnicą… Robię się już na to odrobinę za stara. Więc mówię mojej agentce: „Nie chcę już grać niewolnic. Będę nieszczęśliwa, jeśli znów dostanę taką rolę. Koniec z »Tak jest, proszę pana« [z akcentem z głębokiego południa USA]”.
Po tym Porgym i Bess zadałam sobie pytanie: Co teraz? Będę kładła tynki? Zostanę pilotką? Ach, nie, ten pomysł szybko umarł. Po prostu pomyślałam, że byłoby mi do twarzy z naramiennikami! Stewardesa?
Nie… nie mam cierpliwości do parzenia herbaty. I jeszcze użerać się z paskudnymi ludźmi? „To już było”, pomyślałam. Aż w końcu tra łam na kurs hydrauliki i to było dokładnie to, czego szukałam.
Na rynku nie ma kobiet hydraulików. Po prostu nie ma. A jak się z ludźmi pogada, to się okazuje, że każdy chciałby hydrauliczkę. Jak ktoś ma mi łazić w buciorach po domu, to wolę, żeby to była kobieta, a nie mężczyzna.
Każde zlecenie jest inne. Nigdy nie mam pewności, jak ludzie zareagują, zawsze się liczę z tym, że… no wiesz, czasem ktoś otwiera drzwi i widzę to w jego oczach: „Yyyy…”. Uważam się za osobę otwartą i bezproblemową. Ale obcy człowiek, który mnie nie zna, widzi tylko czarną kobietę w kombinezonie, z dredami wystającymi spod chusty. Niektórzy czują się wtedy nieswojo. Miałam nawet taki pomysł, żeby chodzić do klientów w sexy wdzianku. [Śmiech]. I zarywać do pięknych znudzonych gospodyń. Gospodyń poznaję dużo, ale większość nie jest ani piękna, ani znudzona. No, może są znudzone, ale nie aż tak! [Śmiech].
ZAWSZE GDY JESTEM U KOGOŚ W DOMU, zastanawiam się, jak ma zrobione rury w kuchni. I zaglądam z ciekawości. A potem się zastanawiam, czy dałoby się to zrobić lepiej, trochę bardziej te rury schować, bo w hydraulice chodzi przecież o to, że rury są, ale ich nie widać. Powinny być zrobione schludnie, porządnie. I właśnie dlatego uważam, że kobiety nadają się do tej roboty lepiej niż mężczyźni.
W starych domach są stare rury ołowiane. Przecinanie takiej rury to koszmar, bo trzeba użyć piły do metalu, nie wystarczy zwykły przecinak. Najpierw człowiek musi się napiłować, a potem jeszcze połączyć ołowianą rurę z miedzianą, co też nie jest łatwe. Nie znoszę tego. A jednocześnie od zawsze mam słabość do rur ołowianych. Czasem się zastanawiam: „Jak stara jest ta rura?”. Rury zaczęto kłaść w epoce wiktoriańskiej, ciekawe, jak to było w czasach sprzed kanalizacji. Intryguje mnie to, ale kiedy wchodzę do czyjegoś domu, ani na chwilę nie zapominam o tym, że klient chce, żebym była tam jak najkrócej. Muszę znaleźć i ocenić problem, a potem od razu wziąć się do pracy, nie mam czasu na rozmyślania. Jest problem i trzeba go rozwiązać.
Najbardziej odpowiada mi praca z ludźmi, ale przyzwyczaiłam się do pracy w pojedynkę. Biorę radio, słucham programu siódmego. Tego też nikt się nie spodziewa. Pytam: „Czy będzie państwu przeszkadzało, jeśli włączę radio?”. „A czego będzie pani słuchać?” – bo myślą oczywiście, że słucham jakiejś łupanki. A ja wtedy oznajmiam [miękki głos]: „Programu siódmego, mają świetne słuchowiska”. „A, tak, proszę bardzo”.
Łatwiej mi się skupić, kiedy coś do mnie gada. No i wtedy klient nie musi słuchać mojego sapania. Raz, jakoś na początku, zdarzyło mi się, że skakałam i przeklinałam i nagle zobaczyłam to w lustrze. Są takie chwile, kiedy mówię sobie: „Uspokój się. Musisz się uspokoić”, ale mówię to po cichu: „Musisz się uspokoić, Ruby. Inaczej nigdy tego nie skończysz”. Uspokajam się, kończę robotę i mówię sobie: „Brawo, Ruby! Dobra robota”. Parę tygodni temu poprawiałam po kimś fuszerkę. To było coś okropnego. Polacy rozgrzebali wszystko i się zawinęli. Posklejali popękane rury, a tam gdzie przeciekały – zarzucili cementem, bo myśleli, że to rozwiąże problem. Oczywiście nie rozwiązało. Musiałam po nich poprawiać, zrobić wszystko od nowa. Włącznie z murarką! Pomyślałam: „Nigdy tego nie robiłam, jestem hydrauliczką!”. Ale rozebrałam wszystko, a potem zamurowałam. Zrobiłam wtedy kawał dobrej roboty. Kobieta wyszła z domu, a ja powtarzałam sobie: „Dam radę, dam radę”.
Lubię ten zawód, właściwie to uwielbiam. I jeszcze bardzo mi się podoba, że jak dawniej mówiłam ludziom, że śpiewam, to wołali: „Ale super!”. A teraz mówię, że robię hydraulikę, i też wołają: „Ale super!”.
Tytuł oryginału
Londoners: e Days and Nights of London Now – As Told by ose Who Love It, Hate It, Live It, Left It and Long for It
LONDONERS
Copyright © 2011, 2012, Craig Taylor
All rights reserved
Copyright © for the translation by Łukasz Witczak
Projekt okładki
FUEL
Adaptacja oryginalnego projektu okładki
Karolina Korbut
Fotogra a autora
© Mayita Mendez
Mapa Londynu na wyklejce max_776 / Adobe Stock
Redaktorka nabywająca
Milena Rachid Chehab
Redaktorka prowadząca
Aleksandra Grząba
Adiustacja
Anastazja Oleśkiewicz
Korekta
Kinga Kosiba, Sylwia Chojecka
Skład
Daniel Malak
ISBN 978-83-240-8396-1
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl
Wydanie I, Kraków 2023
Druk: Drukarnia Wydawnicza im. W.L. Anczyca S.A.