6 minute read

Ponure przewidywania

Nikt nie miał wątpliwości, że bombowce się pojawią. Planowanie obrony ruszyło na długo przed rozpoczęciem wojny, choć nie działano wówczas z myślą o żadnym konkretnym zagrożeniu. Europa była Europą. Przeszłość udowodniła, że wojna mogła wybuchnąć wszędzie i w każdej chwili. Wojskowi przywódcy Wielkiej Brytanii patrzyli na świat przez pryzmat doświadczeń Królestwa z poprzedniej wojny, zwanej Wielką: rzeź żołnierzy i cywilów, pierwsze w historii naloty bombowe, dokonane przez niemieckie zeppeliny. Zaczęły się nocą 19 stycznia 1915 roku i powtarzały się przez ponad pięćdziesiąt kolejnych nocy, podczas których potężne sterowce sunące cicho nad brytyjską ziemią zrzuciły 162 tony bomb, pozbawiając życia 557 osób1 .

Od tamtej pory konstrukcja bomb wskoczyła na nowy poziom: są teraz większe i bardziej śmiercionośne, z opóźnionym zapłonem i modyfikacjami, dzięki którym emitują przy spadaniu przeraźliwy gwizd. Jedna potężna niemiecka bomba, o długości 3,7 m i wadze 1800 kg, nazywana Satan, była w stanie zniszczyć cały kwartał2. Ulepszono również samoloty przenoszące te bomby: urosły, zaczęły latać wyżej i szybciej, dzięki czemu z łatwością przedzierały się przez obronę „frontu domowego”. Dziesiątego listopada 1932 roku Stanley Baldwin, ówczesny wicepremier, przedstawił przed Izbą Gmin swoje przewidywania: „Myślę, że przeciętny człowiek powinien zdać sobie sprawę, że nie ma na świecie siły, która mogłaby ochronić go przed bombardowaniem.

1 R. Overy, Bombowce nad Europą 1939–1945, tłum. Ł. Jaśkiewicz, Napoleon V, Oświęcim 2017, s. 56. 2 „Examples of Large German Bombs,” 7 grudnia 1940, HO 199/327, UKARCH. „Types of German Bombs and Mines,” 3 stycznia 1941, HO 199/327, UKARCH. Dokładna masa bomby Satan wynosiła 1801 kg.

Niezależnie od tego, co ludzie będą mu mówić, bombowce zawsze się tu przedrą. Jedynym efektywnym sposobem obrony jest atak” – stwierdził. „Oznacza to, że musicie zabić więcej kobiet i dzieci i zrobić to szybciej niż wasz wróg, jeżeli chcecie ocalić siebie”3 .

Brytyjscy eksperci obrony cywilnej obawiali się śmiercionośnego ataku. Przewidywali, że pierwsze naloty na Londyn zniszczą znaczną część, albo nawet i całe miasto, i pozbawią życia 200 tysięcy cywilów4. „Powszechnie uważano, że Londyn obróci się w stertę gruzu już po kilku minutach od wypowiedzenia wojny”5 – napisał jeden z młodszych dyplomatów. Naloty miały wywołać tak wielkie przerażenie wśród ocalałych, że miliony z nich postradałyby zmysły. „Londyn na kilka dni zamieni się w potężny, wrzący dom wariatów” – napisał w 1923 roku J. F. C. Fuller, teoretyk wojskowości. „Szpitale będą pękać w szwach, ruch uliczny się zatrzyma, ludzie pozbawieni dachu nad głową będą wyć, błagając o pomoc, w mieście zapanuje totalny chaos”6 .

Home Office szacowało, że stosowanie się do standardowych protokołów pogrzebowych spowoduje zapotrzebowanie na niemal dwa miliony metrów kwadratowych drewna na wyrób trumien, by wszystkim zapewnić pochówek7 , którego pokrycie będzie niemożliwe. Trzeba będzie raczej budować trumny z grubej tektury lub kartonu albo po prostu grzebać ludzi owiniętych w płótno8. Jeśli chodzi o masowe pochówki, Szkocki Departament Zdrowia rekomendował jako najbardziej odpowiednie „groby głębokie na tyle, by pomieścić pięć warstw ciał”9. Planiści wzywali do kopania, przy zachowaniu jak największej dyskrecji, przepastnych rowów na peryferiach Londynu oraz innych miast. Właściciele zakładów pogrzebowych mieli odbyć specjalne szkolenia z utylizacji odzieży i ciał osób zmarłych w wyniku zatrucia gazami bojowymi10 .

3 A. Fort, Prof: The Life of Frederick Lindemann, Pimlico, London 2003, s. 130; R. Overy,

Bombowce nad Europą 1939–1945, s. 68. 4 D. Süss, Death from the Skies: How the British and Germans Survived Bombing in World

War II, Oxford University Press, Oxford 2014, s. 407. 5 J. Colville, The Fringes of Power: Downing Street Diaries, 1939–1955, t. 2, October 1941–1955, Hodder & Stoughton, London 1987, s. 1–20; T. Harrisson, Living Through the Blitz,

Schocken Books, New York 1976, s. 24, 39. 6 A. Ryan, Bertrand Russell: A Political Life, Hill & Wang, New York 1988, s. 146; G. Field,

Nights Underground in Darkest London: The Blitz, 1940–41, „International Labor and

Working-Class History”, jesień 2002, nr 62, s. 13. 7 T. Harrisson, dz. cyt., s. 24. 8 „Mortuary Services” Szkocki Departament Zdrowia, marzec 1940, HO 186/993,

UKARCH. 9 Tamże; D. Süss, dz. cyt., s. 409. 10 „Civilian Deaths due to War Operations”, Szkocki Departament Zdrowia, 28 lutego 1939,

HO 186/1225, UKARCH.

Gdy w odpowiedzi na inwazję Hitlera na Polskę Wielka Brytania wypowiedziała 3 września 1939 roku wojnę Niemcom, rząd brytyjski rozpoczął poważne przygotowania do obrony przez atakiem i bombardowaniem, które niechybnie miały nastąpić. Ostrzeżenie o kryptonimie „Cromwell” oznaczało, że inwazja jest bliska lub już się rozpoczęła11. Ministerstwo Informacji stworzyło specjalną ulotkę „Pokonać najeźdźcę”, którą rozprowadzono do milionów domów. Nie miała ona bynajmniej na celu uspokojenia ludzi. Ostrzegała: „W miejscach nalotów walki będą najbardziej krwawe”. Instruowała obywateli, by bezwzględnie stosowali się do wszelkich nakazów ewakuacji. „Po rozpoczęciu ataku będzie za późno na ucieczkę – zostań na miejscu”. W całym kraju zamilkły też kościelne dzwony. Miały bić na alarm, gdy padnie ostrzeżenie „Cromwell”. „Jeśli słyszysz dzwony, w pobliżu dostrzeżono oddziały spadochronowe”. W tej sytuacji zalecano: „rozbierz na części rower i schowaj go. Zniszcz mapy”, a jeżeli ktoś był posiadaczem samochodu: „usuń kopułkę rozdzielacza oraz przewody, a także opróżnij bak lub usuń gaźnik. Jeśli nie wiesz, jak to zrobić, dowiedz się zawczasu w najbliższym warsztacie”.

W miasteczkach i wsiach zdjęte zostały znaki drogowe, a kupować mapy pozwalano jedynie osobom posiadającym specjalne zezwolenia od policji12 . Rolnicy zostawiali stare samochody oraz furgonetki na polach, by przeszkadzały szybowcom transportującym żołnierzy. Rząd rozprowadził 35 milionów masek przeciwgazowych wśród cywili, którzy nosili je ze sobą do pracy i kościoła oraz trzymali u wezgłowia łóżek13. Londyńskie skrzynki pocztowe pokryto specjalną żółtą farbą zmieniającą kolor pod wpływem toksycznego gazu14. Przez ścisłe zaciemnianie po zmroku niejednemu zdarzyło się na dworcu przegapić przyjeżdżającego z wizytą znajomego15. W bezksiężycowe noce piesi nie zauważali nadjeżdżających samochodów i autobusów, wpadali na słupy latarni, spadali z krawężników i potykali się o worki z piaskiem.

11 P. Stansky, The First Day of the Blitz: September 7, 1940, Yale University Press, New Haven 2007, s. 101, 102. 12 R. P. Meiklejohn, World War II Diary, Papers, Library of Congress, Manuscript Division,

Washington, s. 49; A. Bell, Landscapes of Fear: Wartime London, 1939–1945, „Journal of

British Studies”, styczeń 2009, 48, nr 1, s. 157. 13 B. Collier, The Defense of the United Kingdom, Imperial War Museum, London; Battery

Press, Nashville 1995, s. 69; N. Longmate, Air Raid: The Bombing of Coventry, 1940,

David McKay, New York 1978. 14 P. Ziegler, London at War, 1939–1945, Sinclair-Stevenson, London 1995, s. 73; Ch. Ogden,

Life of the Party: The Biography of Pamela Digby Churchill Hayward Harriman, Little, Brown,

London 1994, s. 77. 15 R. P. Meiklejohn, dz. cyt., s. 15.

Nagle wszyscy zaczęli zwracać uwagę na fazy księżyca. Atak bombowców mógł oczywiście nastąpić za dnia, ale powszechnie sądzono, że po zmroku cele uda im się zlokalizować jedynie w świetle księżyca. Pełnia oraz sąsiadujące z nią kwadry zyskały miano „księżyca bombowców”16. Uspokajające było jedno: bombowce – i co istotniejsze, również eskortujące je myśliwce – musiały pokonać drogę aż ze swych baz w Niemczech, a taka odległość znacznie osłabiała ich zasięg oraz pole rażenia. Opierano się jednak na założeniu, że Francja wraz ze swą potężną armią, Linią Maginota i silną marynarką stawi zacięty opór, zwiąże siły Luftwaffe oraz zablokuje wszystkie niemieckie drogi ataku. Wytrwałość Francji leżała więc u podstaw brytyjskiej strategii obronnej. Upadek sojusznika nie mieścił się w wyobrażeniach Brytyjczyków. „Atmosfera przesycona jest czymś więcej niż niepokojem”17 – napisał 7 maja 1940 roku w swoim dzienniku Harold Nicolson, wkrótce mający objąć stanowisko parlamentarnego sekretarza w Ministerstwie Informacji. „Czuć prawdziwe przerażenie”. Wraz z żoną, pisarką Vitą Sackville-West, stwierdzili, że wolą popełnić samobójstwo niż zostać pojmani przez niemieckich najeźdźców. „Na pewno istnieje jakiś środek, który zadziała szybko i bezboleśnie i który można by było nosić przy sobie” – napisała do niego 28 maja. „Och mój Boże, że też musimy się do tego uciekać!”.

Splot nieprzewidzianych sił i okoliczności sprawił, że bombowce rzeczywiście dotarły w końcu nad Londyn. Największą rolę w tym kłębowisku przyczyn odegrało pewne wydarzenie, do którego doszło tuż przed zmierzchem 10 maja 1940 roku. Było to jedno z najpiękniejszych popołudni jednej z najcudowniejszych wiosen, jaką ktokolwiek pamiętał.

16 N. Longmate, dz. cyt., s. 74; W. Manchester, P. Reid, Defender of the Realm, 1940–1965, t. 3, w: The Last Lion: Winston Spencer Churchill, Bantam, New York 2013, s. 104. 17 H. Nicolson, The War Years, 1939–1945: Diaries and Letters, red. N. Nicolson, t. 2,

Atheneum, New York 1967, s. 77, 84, 91.

This article is from: