Być jak Steve Jobs

Page 1

Leander Kahney

BYĆ JAK STEVE JOBS

JeĂli chodzi o pomysïy, wszystko jest dozwolone



Leander Kahney

BYĆ JAK STEVE J BS JeĂli chodzi o pomysïy, wszystko jest dozwolone

przeïoĝyï Krzysztof Dudek

Wydawnictwo Znak Kraków 2010



Dla moich dzieci: Nadine, Mila, Olina i Lyle’a; żony Traci; matki Pauline; oraz moich braci: Aleksa i Chrisa. I dla Hanka, kochanego taty, który był wielkim fanem Steve’a Jobsa.



SPIS TREŚCI

9•

Wstęp

21•

Rozdział 1: W jaki sposób mówienie „nie” ocaliło Apple

45•

Rozdział 2: Despotyzm: jednoosobowa grupa tematyczna Apple

63•

Rozdział 3: Perfekcjonizm: dizajn i pogoń za doskonałością

93•

Rozdział 4: Elitaryzm: zatrudniaj tylko pierwszoligowych graczy, zwalniaj pajaców

127•

Rozdział 5: Pasja – narobić zamieszania we wszechświecie

147•

Rozdział 6: Wynalazca: skąd się bierze innowacyjność?

183•

Rozdział 7: Studium przypadku: skąd się wziął iPod

199•

Rozdział 8: Władza absolutna – filozofia stosowana

223•

Podziękowania

225•

Przypisy



WSTĘP

Apple ma kilka niepodważalnych atutów, ale mniemam, że bez odpowiedniej dozy uwagi firma może… może – szukam właściwego słowa – może paść. Steve Jobs o swoim powrocie do Apple w charakterze tymczasowego dyrektora generalnego, „Time”, 18 sierpnia 1997

Steve Jobs w równym stopniu poświęca uwagę kartonowym pudełkom, w których sprzedawane są jego gadżety, jak i samym produktom. Nie z powodu poczucia dobrego smaku czy estetyki, choć to też część równania. Wyciąganie nowej rzeczy z opakowania jest dla niego bardzo ważnym elementem ogółu przeżyć i, jak wszystko w jego przypadku, jest dokładnie przemyślane. Jobs uważa opakowanie za narzędzie pomocne w zaprezentowaniu klientom pionierskiej, nieznanej jeszcze technologii. Weźmy na przykład pierwszego Maca, który ukazał się w 1984 roku. Nikt w tym czasie nie widział niczego podobnego, nowy komputer bowiem obsługiwało się takim dziwnym urządzeniem wskazującym – myszką, a nie klawiaturą jak inne wczesne pecety. W celu zaznajomienia użytkowników z tym novum Jobs zadbał, aby było one zapakowane osobno. Dzięki temu, że nabywca musiał je odpakować, wziąć do ręki i podłączyć, obcowanie z myszką stawało się doznaniem nieco mniej obcym.

•8 9


WSTĘP

Od tamtej pory współzałożyciel firmy Apple skrupulatnie przygotowuje ów „rytuał odpakowywania” dla każdego z produktów swojego przedsiębiorstwa. Pudełko iMaca zostało opracowane w taki sposób, aby użytkownik nie miał najmniejszych wątpliwości co do sposobu podłączenia go do Internetu. W środku znajdowała się też specjalna plastikowa wkładka służąca za skrót instrukcji obsługi. Podobnie jak nad opakowaniem Jobs sprawuje pieczę nad każdym z aspektów przeżyć użytkownika: od reklam w telewizji, stymulujących chęć posiadania produktów Apple, do przypominających muzea salonów sprzedaży; od prostego i przyjemnego oprogramowania sterującego iPhone’em, po sieciowy sklep muzyczny iTunes, wzbogacający go o piosenki i filmy. Jobs ma niespotykanego bzika na punkcie kontroli. Jest perfekcjonistą, człowiekiem elitarnym, a dla swoich pracowników także ciemięzcą. Wielu chętnie uznałoby go za wariata. Maluje się go jako czubka zwalniającego ludzi w windzie, manipulującego partnerami i przypisującego sobie zasługi innych1. Niedawne biografie przedstawiają portret socjopaty powodowanego najbardziej podstawowymi żądzami: władzy, wyzysku i dominacji. Większość książek poświęconych Jobsowi to przygnębiające lektury – są wobec niego lekceważące i stanowią raczej katalogi wybuchów i represji. Nic dziwnego, że sam zainteresowany uważa je za napaść na swoją osobę. Gdzie się podział jego geniusz? Przecież Jobs musi mieć na koncie jakieś zasługi. Wyciągnął Apple z pogranicza bankructwa i w ciągu dziesięciu lat odbudował firmę nie do poznania. Potroił jej roczne obroty, zwiększył wartość akcji o 1300 procent oraz podwoił udział Maca w rynku. Apple zarabia więcej pieniędzy i sprzedaje więcej komputerów niż kiedykolwiek wcześniej, a wszystko dzięki serii przebojowych produktów – i jednemu szlagierowi. Wprowadzony w październiku 2001 roku iPod był katalizatorem metamorfozy Apple. Tak jak firma przeszła metamorfozę z walczącego o przetrwanie średniaka w światową potęgę, tak samo iPod przeobraził się z drogiego, luksusowego gadżetu w szeroką i potrzebną kategorię produktów. Jobs błyskawicznie przekształcił odrzucanego przez wielu


WSTĘP

odbiorców iPoda z kosztownego, przeznaczonego jedynie dla Maca odtwarzacza plików muzycznych w ogólnoświatową, wartą wiele miliardów dolarów gałąź przemysłu, która wspiera setki firm zajmujących się produkcją akcesoriów. Jobs szybko i bezwzględnie uzupełniał linię iPoda o coraz to nowe i lepsze modele, dodał sklep internetowy, kompatybilność z Windowsem, a w końcu i odtwarzanie filmów. Rezultat: ponad 100 milionów egzemplarzy sprzedanych do kwietnia 2007 roku, czyli niemal połowa rosnącego z dnia na dzień dochodu Apple. Teraz iPhone, czyli iPod, który pozwala na wykonywanie telefonów i przeglądanie Internetu, jest kolejnym gwarantowanym hitem. Jego rynkowy debiut miał miejsce w czerwcu 2006 roku, przyczyniając się do drastycznych zmian w olbrzymiej branży telefonów komórkowych, która – w uznaniu ekspertów – zdążyła jak dotąd podzielić się na dwie epoki: przed iPhone’em i po iPhone’ie. Weźmy pod uwagę kilka liczb. W chwili gdy piszę te słowa (listopad 2007), Apple sprzedała budzące szacunek 100 milionów iPodów i zamierza upłynnić ponad 200 milionów do końca 2008 roku, by zamknąć rok 2009 bilansem 300 milionów sztuk. Niektórzy analitycy twierdzą, że urządzenie może się sprzedać w nakładzie 500 milionów egzemplarzy, nim rynek zostanie nasycony. Wszystko sprowadza się do tego, że produkt firmy Apple ma szansę ubiegać się o palmę pierwszeństwa jako najbardziej chodliwy sprzęt konsumencki wszech czasów. Obecny rekordzista, walkman firmy Sony, sprzedał się w liczbie 350 milionów sztuk podczas piętnastu lat panowania na rynku w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Apple posiada monopol w dziedzinie odtwarzaczy MP3, podobnie jak Microsoft na arenie systemów operacyjnych. W Stanach Zjednoczonych iPod zdominował niemal 90 procent rynku: dziewięć na dziesięć sprzedawanych playerów nosi logo Apple2. Trzy czwarte wszystkich modeli samochodów wyprodukowanych w USA w 2007 roku posiada złącze na iPoda – nie złącze na odtwarzacz MP3, lecz właśnie na iPoda. Apple rozprowadziła 600 milionów kopii oprogramowania iTunes, a noszący tę samą nazwę sklep internetowy sprzedał trzy

•10 11


WSTĘP

miliardy piosenek. „Jesteśmy tym mocno zaskoczeni” – powiedział Jobs na konferencji prasowej w sierpniu 2007 roku, podając powyższe statystyki. iTunes sprzedaje pięć milionów utworów dziennie – 80 procent ogółu cyfrowej muzyki rozprowadzanej przez sieć. To trzeci co do wielkości dystrybutor muzyki w Stanach Zjednoczonych, zaraz za sieciami Wal-Mart i Best Buy. W chwili gdy będziecie czytać niniejsze akapity, wspomniane liczby zapewne ulegną dwukrotnemu pomnożeniu. iPod to obecnie niezniszczalny buldożer, z którym nawet Microsoft nie ma szans konkurować. Jest jeszcze Pixar. W 1995 roku małe prywatne studio filmowe Jobsa stworzyło pierwszy w pełni komputerowo animowany film pod tytułem Toy Story. Była to pierwsza z przebojowych produkcji wychodzących cyklicznie raz do roku – jak w szwajcarskim zegarku. W 2006 roku Disney kupił Pixar za kwotę 7,4 miliarda dolarów, dzięki czemu Jobs stał się największym indywidualnym udziałowcem Disneya, a także najważniejszym jajogłowym w Hollywood. „Jest Henrym J. Kaiserem tudzież Waltem Disneyem swoich czasów”3 – stwierdził Kevin Starr, historyk kultury i naczelny bibliotekarz stanu Kalifornia. Cóż za niezwykła kariera. Jobs wywiera niebywały wpływ na komputery, na kulturę i, rzecz jasna, na Apple. A jest też domorosłym miliarderem, jednym z najbogatszych ludzi na świecie. „W obrębie klasy komputerów, które zwiemy osobistymi, [Jobs] był prawdopodobnie, i wciąż jest, jednym z najbardziej wpływowych innowatorów” – mówi Gordon Bell, legendarny informatyk oraz historyk branży komputerowej4. Lecz Jobs powinien był zniknąć wiele lat temu, mianowicie w roku 1985, kiedy został zmuszony do odejścia z Apple po nieudanej próbie objęcia szefostwa nad firmą. Urodzony w San Francisco w lutym 1955 roku Steve jako nieślubny syn pary studentów trafił do adopcji niecały tydzień po narodzinach. Został przygarnięty przez Paula i Clarę Jobsów, robotnicze małżeństwo, i wkrótce potem przeprowadził się z nimi do kalifornijskiego Mountain View, miasteczka bardziej przypominającego wieś, pełnego sadów owocowych, które jednak niezbyt długo pozostało sielankowe – wokół niego wyrosła Dolina Krzemowa.


WSTĘP

Mało brakowało, a Steven Paul Jobs, nazwany po swoim przyrodnim ojcu, mechaniku, będąc jeszcze w szkole, zostałby młodocianym przestępcą. Sam wspomina, że w czwartej klasie jego wychowawczyni pieniędzmi i słodyczami sprowadziła go na dobrą drogę. „Na pewno skończyłbym w więzieniu” – oznajmił. Sąsiad otworzył przed nim cudowny świat elektroniki za sprawą Heathkits (zestawu dla elektroników hobbystów), który to prezent pokazał mu, jak co funkcjonuje. Nawet skomplikowane przedmioty, takie jak telewizor, nie stanowiły już tajemnicy. „Przestało to dla mnie mieć rangę misterium. Stało się jasne, że to dzieło ludzkich rąk, a nie magicznych mocy”5. Biologiczni rodzice Jobsa zawarli w umowie adopcyjnej klauzulę zmuszającą ich syna do uczęszczania na studia. Ten jednak po pierwszym semestrze odpadł z Reed College w stanie Oregon, aczkolwiek wciąż nieoficjalnie chodził na interesujące go zajęcia, na przykład na kaligrafię. Bez grosza przy duszy zbierał butelki po coli, sypiał u znajomych na podłodze i jadał za darmo w miejscowej świątyni Hare Kriszna. Eksperymentował też z dietą jabłkową, która – jak sądził – mogła mu pomóc oszczędzić na myciu. Nie pomogła. Wrócił do Kalifornii i zatrudnił się na krótko w Atari, jednej z pierwszych firm produkujących gry komputerowe. Pragnął w ten sposób uzbierać pieniądze na podróż do Indii. Niedługo potem rzucił pracę i wraz z przyjacielem z dzieciństwa wyruszył na poszukiwanie oświecenia. Po powrocie zaczął się spotykać z innym przyjacielem, Steve’em Wozniakiem, geniuszem elektronicznym, który dla zabawy zbudował własny komputer, ale nie miał zamiaru go sprzedać. Jobs miał inne przemyślenia. W jego sypialni wspólnie założyli Apple Computer Inc. i wkrótce, z pomocą kilku nastoletnich znajomych, zaczęli ręcznie składać komputery w garażu rodziców. Aby sfinansować przedsięwzięcie, Jobs sprzedał swój mikrobus Volkswagena, a Wozniak swój kalkulator. Pierwszy z nich miał wówczas dwadzieścia jeden lat; drugi – dwadzieścia sześć. Załapawszy się na pierwsze lata pecetowej rewolucji, Apple wystartowała niczym rakieta. Weszła na rynek w 1980 roku z największą ofertą publiczną od czasów Ford Motor Company z roku 1956, a wszyscy

•12 13


WSTĘP

pracownicy z opcjami na akcje z miejsca stali się multimilionerami. W 1983 roku Apple znalazła się w grupie Fortune 500 na 411. pozycji – był to najszybszy awans w historii biznesu. „Byłem wart nieco ponad milion dolarów w wieku dwudziestu trzech lat, ponad dziesięć milionów, kiedy miałem dwadzieścia cztery, a kiedy skończyłem dwadzieścia pięć – ponad sto milionów. Ale to i tak mało istotne, bo nigdy nie robiłem tego dla pieniędzy” – powiedział Jobs. Wozniak był geniuszem od sprzętu, inżynierem z procesorem zamiast mózgu, ale to Jobs wszystko ogarniał. Dzięki jego pomysłom dotyczącym wyglądu i reklamy Apple II był pierwszym sukcesem na rynku komputerów dla zwykłego odbiorcy, do jego zasług należy również to, że firma Apple stała się microsoftem wczesnych lat osiemdziesiątych. Znudzony Jobs zajął się Makiem, pierwszym komercyjnym zastosowaniem rewolucyjnego interfejsu graficznego opracowanego w laboratoriach komputerowych. Wprawdzie sam nie wynalazł interfejsu, z którego korzysta obecnie prawie każdy pecet, łącznie z milionami maszyn wyposażonych w Windowsa Billa Gatesa, lecz oddał komputer w ręce przeciętnego użytkownika. Od samego początku miał jasno określoną misję: stworzyć łatwą w obsłudze technologię dla jak najszerszej grupy docelowej. W 1985 roku Jobs musiał opuścić Apple, a powodem tego było jego niekontrolowane zachowanie i bezproduktywność. Po niefortunnej utarczce z ówczesnym dyrektorem generalnym, Johnem Sculleyem, odszedł z firmy, nim ten zdążył go wyrzucić. Marząc o zemście, założył NeXT z myślą o sprzedaży szkołom zaawansowanych technicznie komputerów i zepchnięciu Apple z rynku. Za 10 milionów dolarów odkupił również firmę zajmującą się produkcją efektów specjalnych od reżysera Gwiezdnych wojen, George’a Lucasa, który potrzebował wówczas pieniędzy na rozwód. Przemianowana na Pixar spółka przez dziesięć lat funkcjonowała dzięki prywatnym 60 milionom dolarów Jobsa, lecz w końcu wydała serię przebojów i stała się głównym producentem filmów animowanych w Hollywood. Z kolei NeXT nigdy na dobre nie odbił się od ziemi. W ciągu ośmiu lat sprzedał jedynie 50 tysięcy komputerów i musiał pożegnać


WSTĘP

się z branżą sprzętową, aby skupić się na dostarczaniu oprogramowania odbiorcom niszowym, takim jak CIA. Jobs mógł się wówczas wycofać z życia publicznego. Po porażce NeXT-u nic nie stało na przeszkodzie, by pisał pamiętniki lub zajął się spekulacją, jak wielu przed nim. Jednak patrząc wstecz, firma okazała się zadziwiającym sukcesem. Jej programy umożliwiły założycielowi powrót do Apple i stały się fundamentem wielu najważniejszych technologii, szczególnie wysoce poważanego w branży Mac OS X. Powrót Jobsa do Apple w 1996 roku, gdy jego stopa pierwszy raz od jedenastu lat postała na kampusie Cupertino, nazywa się największym comebackiem w historii biznesu. „Apple przeżywa prawdopodobnie jeden z najbardziej nadzwyczajnych drugich aktów, jakie kiedykolwiek widzieliśmy na scenach nowych technologii. Jej zmartwychwstanie to prawdziwy fenomen” – powiedział magazynowi „Time” Eric Schmidt, szef Google6. Jobs wyprowadzał jeden dogłębnie przemyślany ruch po drugim. iPod jest niezaprzeczalnym hitem, a iPhone zapowiada się na kolejny. Nawet Mac, spisany niegdyś na straty jako droga zabawka dla nisz, przypuścił kontrnatarcie w glorii i chwale. Uważany jest teraz, podobnie jak wszystko, co nosi logo Apple, za ścisły mainstream. Przez dziesięć lat Jobsowi niemal nie powinęła się noga; może tylko raz: przegapił Napstera i rewolucję muzyki cyfrowej w 2000 roku. Gdy klienci oczekiwali nagrywarek CD, Apple produkowała iMaki z napędem DVD i sprzedawała je jako maszyny do edycji materiału wideo. „Czułem się jak głupek” – wyznał magazynowi „Fortune”7. Oczywiście nie wszystko zawdzięcza racjonalnemu planowaniu. Miał farta. Pewnego ranka 2004 roku badanie rozpoznało u Jobsa nowotworowego guza trzustki. Wyrok śmierci, rak trzustki bowiem to szybki i pewny zabójca. „Lekarz poradził mi pójść do domu i uporządkować wszystkie sprawy, co w lekarskim żargonie znaczyło, żebym przygotował się na śmierć. Żebym w kilka miesięcy przekazał dzieciom to, co miałbym im wpajać przez następne dziesięć lat. Żebym upewnił się, iż wszystko jest zapięte na ostatni guzik i że moja rodzina nie będzie miała żadnych problemów. Żebym się pożegnał” – wspomina

•14 15


WSTĘP

Jobs. Jednak wieczorem tego samego dnia biopsja wykazała, iż guz to niesłychanie rzadka odmiana nowotworu, dająca się usunąć chirurgicznie. Pacjent przeszedł operację8. Dziś ma nieco ponad pięćdziesiąt lat, wiedzie ciche, prywatne życie z żoną i czwórką dzieci w dużym, skromnym domu na przedmieściach Palo Alto. Jako buddysta i pescowegetarianin (wegetarianin, który je ryby) często chodzi boso do miejscowego spożywczego po owoce tudzież na koktajl. Dużo pracuje, a rzadkie urlopy spędza na Hawajach. Pobiera od Apple pensję w wysokości jednego dolara, lecz bogaci się (coraz bardziej) dzięki opcjom na akcje – tym samym opcjom, przez które o mały włos miałby kłopoty z Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych (Securities and Exchange Commission, SEC). Lata zaś własnym, wartym 90 milionów dolarów odrzutowcem Gulfstream V, podarowanym mu przez radę nadzorczą Apple. Dzisiaj Jobs jest w swoim żywiole. Firma idzie pełną parą, choć jej model funkcjonowania powstał trzydzieści lat temu. Apple to swoista anomalia w biznesie o standardach od wielu już lat wyznaczanych przez Microsoft. Dawno powinna odejść do krainy wiecznych łowów, dzieląc los Osborne’a, Amigi i setek innych dawnych firm komputerowych, które trzymały się własnych technologii. Lecz po raz pierwszy od wielu dziesięcioleci Apple ma szansę stać się wielkim, potężnym bytem komercyjnym, otwierającym nowe rynki o szalenie większym potencjale niż ten, który pomagała współtworzyć w latach siedemdziesiątych. Pojawiło się nowe pogranicze: cyfrowa rozrywka i komunikacja. Miejsca pracy już dawno zostały zrewolucjonizowane przez komputery, a nad wszystkim pieczę sprawuje Microsoft. Nie ma szans, żeby Apple wyrwała coś dla siebie. Z kolei domowe zacisze to zupełnie inna sprawa. Rozrywka i komunikacja wchodzą w erę cyfrową. Ludzie porozumiewają się za pomocą telefonów komórkowych, esemesów i e-maili, a muzyka i filmy coraz częściej pozyskiwane są przez sieć. Jobs ma wszelkie predyspozycje, aby pozamiatać na tym polu. Wszystkie cechy, wszystkie instynkty, które czyniły go kiepskim graczem w świecie biznesu, doskonale przystają do świata urządzeń konsumenckich.


WSTĘP

Obsesja na punkcie dizajnu, mistrzostwo w posługiwaniu się reklamą, upór w dążeniu do zapewnienia użytkownikowi nieskazitelnych doznań – wszystko to stanowi klucz do skutecznej sprzedaży najnowszych technologii masowemu odbiorcy. Apple stała się idealnym narzędziem do zrealizowania marzeń Jobsa: stworzenia łatwych w obsłudze maszyn dla każdego. Steve zbudował – i odbudował – firmę na własne podobieństwo. „Apple to Steve Jobs w dziesięciu tysiącach wcieleń” – powiedział mi Guy Kawasaki, dawny naczelny ewangelista spółki9. Mało która korporacja tak wiernie odwzorowuje wizje swoich założycieli. Z kolei Gilbert Amelio, dyrektor generalny firmy, którego zastąpił Jobs, wspomina: „Apple zawsze odzwierciedlała najlepsze i najgorsze cechy charakteru Steve’a. [Dawni dyrektorzy] John Sculley, Michael Spindler i ja wprawialiśmy wszystkie tryby w ruch, ale nie wpłynęliśmy jakoś znacząco na tożsamość firmy. Mimo że mam się o co gniewać na Steve’a Jobsa, zdaję sobie sprawę, iż wszystko, co w Apple kochałem, jest pochodną jego osobowości”10. Zarządzanie w wydaniu Jobsa to niespotykana mieszanka bezkompromisowego artyzmu i mistrzowskiego zacięcia biznesowego. Jest bardziej artystą niż człowiekiem interesu, a mimo to posiada niebywałą zdolność do zamieniania swoich wytworów w zyski. Pod pewnymi względami przypomina Edwina Landa, naukowca-przemysłowca, który wynalazł błyskawiczny aparat Polaroid. Land jest jednym z bohaterów Jobsa. W pracy podejmował decyzje na podstawie swoich odczuć nie jako zatwardziały biznesmen, lecz jako naukowiec i poplecznik ruchu praw obywatelskich i praw kobiet. Jobs ma w sobie także coś z Henry’ego Forda, kolejnego ze swych idoli. Ford zdemokratyzował technologię i, dzięki nowatorskim technikom produkcji masowej, oddał samochód tłumom. W pewnym sensie jest też Jobs nowoczesnym Medyceuszem, patronem sztuk, jego mecenat bowiem nad Jonathanem Ive’em zapoczątkował renesans dizajnu w branży. Steve zdał sobie sprawę z cech własnej osobowości – narcyzmu, perfekcjonizmu, licznych obsesji – i przekształcił je w znaki rozpoznawcze swojej kariery.

•16 17


WSTĘP

Jest człowiekiem elitarnym, dla którego większość ludzi to pajace. A jednak robi gadżety tak proste w obsłudze, że nawet pajac zdoła je opanować. Jest człowiekiem zmiennym, nękanym chorobliwymi obsesjami, o wybuchowym temperamencie. A jednak potrafi zawiązać owocne partnerstwa ze światowej klasy umysłami: Steve’em Wozniakiem, Jonathanem Ive’em czy dyrektorem Pixaru Johnem Lasseterem. Jest wyznawcą kultury niszowej, produkującym animowane filmy dla dzieci; estetą i antymaterialistą, który masowo wytwarza produkty w azjatyckich fabrykach, by następnie z niezrównaną precyzją promować je za pomocą najbardziej prymitywnego z mediów – reklamy. Jest autokratą, który przerobił wielką, szwankującą korporację na zwarty w sobie, zdyscyplinowany okręt posłuszny jego wymagającym rozkazom i terminom. Jobs wykorzystał swe wrodzone talenty, aby odbudować Apple. Stopił w jedność technologię i dizajn, markę oraz modę. Jego spółka nie przypomina stereotypowej firmy komputerowej, lecz napędzaną siłą marki międzynarodową instytucję pokroju Nike czy Sony: niespotykane połączenie technologii, wyglądu i marketingu. Jego żądza kreowania pełni odczuć klienta sprawia, że Apple panuje jednocześnie nad sprzętem, oprogramowaniem, usługami sieciowymi i wszystkim innym. Mimo to produkuje rzeczy, które wzorowo ze sobą współpracują i rzadko się psują. Nawet Microsoft, uosobienie zupełnie odwrotnego podejścia, otwartego licencjonowania, przyjmuje opisywany sposób sprzedaży w przypadku konsoli Xbox i odtwarzaczy Zune. Urok i charyzma Jobsa są motorem napędowym najlepszych inauguracji w branży, unikatową mieszanką teatru i dokumentu reklamowego. Ów osobisty magnetyzm pozwolił mu wynegocjować szalenie korzystne kontrakty z Disneyem, wytwórniami płytowymi oraz AT&T – samymi grubymi rybami. Od Disneya otrzymał pełną swobodę tworzenia oraz spory udział w dochodach Pixaru. Wytwórnie muzyczne pomogły mu rozwinąć internetowy sklep iTunes z eksperymentalnego przedsięwzięcia w prawdziwe zagrożenie dla konkurencji. Z kolei AT&T zamówiła iPhone’a, nie patrząc nawet na prototyp.


WSTĘP

Tam, gdzie inni widzą człowieka opanowanego żądzą władzy, inni dostrzegają chęć wykreowania możliwie jak najlepszych doświadczeń płynących z obcowania z produktem. Mamy tu do czynienia z dążeniem do doskonałości. Zamiast wrzasków i obelg mamy pasję i ambicję do narobienia zamieszania we wszechświecie. Oto ktoś, kto z cech własnej osobowości uczynił filozofię biznesu. Oto, jak tego dokonuje.

•18 19


CiÚĝko uwierzyÊ, ĝe jeden czïowiek zrewolucjonizowaï rynek komputerów (dziÚki Apple’owi II i Macowi), animowanych ğlmów (za sprawÈ Pixara), a takĝe cyfrowej muzyki (za pomocÈ iPoda i iTunes). Nic dziwnego, ĝe niektórzy czczÈ go jak boga. Jednak opowieĂci o jego spektakularnych napadach szaïu i ogólnym niepoprawnym zachowaniu przeszïy juĝ do legendy. ByÊ jak Steve Jobs burzy otaczajÈcy Jobsa kult i odsïania tajemnice stojÈce za jego nieprawdopodobnym sukcesem. Ujawnia prawdziwego Jobsa: nie serce, nie sïynny temperament, lecz umysï. Wedïug Leandera Kahneya, który Ăledzi jego karierÚ od wczesnych lat dziewiÚÊdziesiÈtych, umysï Jobsa jest peïen sprzecznoĂci. Jobs wykorzystaï cechy uwaĝane przez niektórych za wady: narcyzm, perfekcjonizm, ĝÈdzÚ wïadzy absolutnej, aby poprowadziÊ Apple’a i Pixara do zwyciÚstwa w szalenie niekorzystnych realiach. W efekcie staï siÚ miliarderem. Kahney rozkïada na czynniki pierwsze zasady, którymi kieruje siÚ Jobs, gdy z zabójczÈ skutecznoĂciÈ wypuszcza nowe produkty, przyciÈga fanatycznie oddanych sobie klientów oraz zarzÈdza jednÈ z najwaĝniejszych marek na Ăwiecie.

Ludzie nie wiedzÈ, czego chcÈ, dopóki im tego nie pokaĝesz. Steve Jobs

Cena detal. 34,90 zï ISBN 978-83-240-1296-1

9 788324 012961


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.