4 minute read

Na kłopoty - probanci? (Marta Borkowska) - s

NA KŁOPOTY - PROBANCI?

hm. Marta Borkowska

Advertisement

Mamy problemy kadrowe, nie ma co ukrywać. Mamy problemy kadrowe jak niemal każdy hufiec, jak cała organizacja. Brakuje nam ludzi do tego, aby obsadzić hufcowe zespoły tak, by każdy robił to, co lubi, rozwijał się w służbie wewnątrz organizacji, był zmotywowany i nie pracował ponad siły, zachowując coś, co modnie ostatnio nazywamy work-lifescouting balance, czyli równowagę między pracą zawodową (lub edukacją), zaangażowaniem harcerskim a życiem (rodziną, rozwijaniem pasji, wypoczynkiem). Skoro ludzi brakuje, to szukamy rozwiązań, i tym najłatwiej dostępnym okazują się zwykle być probanci.

Probanci. Osoby aspirujące do stopnia wędrowniczego lub instruktorskiego. Najczęściej osoby zdobywające stopień przewodnika. Wykonają każde zadanie, które wciśnie im opiekun lub komisja, bo im zależy na wyniku próby.

Ze zdumieniem słuchałam ostatnimi czasy poważnej dyskusji, podczas której instruktorskie gremium dyskutowało z zapałem o tym, że ci probanci, kandydaci do stopnia przewodnika, to nic w hufcu nie robią, tylko działają w środowiskach. Ewentualnie gdy już coś robią, to jest to mało ambitne zadanie w stylu „stania na punkcie ” . Przez dyskusję przetoczyło się oburzenie przeciwko takiemu stanowi rzeczy i korowód środków zaradczych. Ze zmianą regulaminu KSI na cze-

le.

A ja powiem odwrotnie. To świetnie! To super, że kandydaci do stopnia przewodnika rozwijają swoje środowiska! Właśnie takie działanie wpisuje się w ideę pierwszego stopnia instruktorskiego. Przewodnik ma znajdować radość w pracy z dziećmi i młodzieżą, inspirować własnym przykładem, być liderem służby środowisku lokalnemu. Zatem osoba z otwartą próbą przewodnikowską powinna w praktyce uczyć się właśnie tego –a gdzie wyjdzie to bardziej naturalnie, niż w drużynie czy szczepie? A co z hufcem? Kandydat do stopnia przewodnika ma czynnie uczestniczyć w życiu hufca. Uczestniczyć – czyli czerpać z tego, co inni, starsi stażem, stopniem i doświadczeniem, dla niego przygotują. Włączać się do hufcowej wspólnoty, ale nie ją współtworzyć. Korzystać z tego, co hufiec proponuje, ale jeszcze tego nie budować. Bo to są zadania instruktorskie. A że brakuje nam do nich instruktorów – to problem nasz, a nie tych, którzy instruktorami dopiero chcą zostać!

Hufiec ma za zadanie wspierać podstawowe jednostki organizacyjne. Strategia ZHP realizuje się głównie w drużynach. To jakość pracy programowo-metodycznej drużyn powinna być główną troską hufcowej struktury. I jeśli teraz, w celu łatania dziur kadrowych w takim czy innym zespole, oderwę od drużyny zaangażowaną przyboczną, to zarówno zadania hufca, jak i cele strategiczne, nie tylko nie wzrosną, lecz wręcz doznają uszczerbku. Aktywność osoby wspierającej drużynowego w wychowaniu, pracy instrumentami metodycznymi, budowaniu programu, zostanie przekierowana – no właśnie… na co? Czy rzeczywiście będą to zadania więcej wnoszące jakości i wychowania, niż dobra praca przybocznego w drużynie?

Problemów kadrowych nie załata się na dłuższą metę probantami. Bo probanci to nie instruktorzy. Mają chęci i motywację, ale brakuje im zazwyczaj wiedzy i doświadczenia. Działając w środowiskach i uczestnicząc w życiu hufca, tej wiedzy i doświadczenia nabywają. I dopiero na tej bazie zadecydują, czy w ogóle instruktorami zechcą zostać. Poza tym, jeśli zadanie „dla hufca ” zostanie im na siłę wciśnięte, to oczywiście przestaną je wykonywać równocześnie z zamknięciem próby. Sprawdzi się po raz kolejny stara prawda, że z niewolnika nie masz pracownika. Zresztą, kim w strukturze hufca ci probanci mieliby zostać? Członkami zespołów? To są funkcje instruktorskie. Szefami projektów? Komendantami tras? To funkcje podharcmistrzowskie. A to, że odpowiednich ludzi na te funkcje nie mamy (lub nie umiemy ich odpowiednio zmotywować do działania), to jest problem nasz, a nie kandydatów do stopni! Kandydat do stopnia przewodnika wciąż jest jeszcze wychowankiem. Nie odciąży drużynowego na obozie, bo przy tym drużynowym ma się uczyć. Ma się uczyć od niego, a nie robiąc „za niego ” . Nie obstawi hufcowej imprezy, bo powinien brać w niej udział z drużyną, ucząc się opieki, zapewniania bezpieczeństwa, dobrej pracy programowej – a nie być po drugiej stronie mocy. Jeśli zechce stanąć na punkcie – to świetnie! Zaangażuje się w hufcową wspólnotę, pozna inne podejście do programu. Ale to już i tak działanie nadprogramowe w stosunku do tego, co powinien robić na tym etapie swojego rozwoju. Kandydat do stopnia przewodnika powinien przede wszystkim praktykować w drużynie (wszak dziewięciomiesięczna praktyka to clou próby), doświadczać hufcowej wspólnoty przez uczestnictwo w wydarzeniach dla kadry oraz zbiórkach namiestnictw (dzięki czemu poznaje hufiec od strony wspólnoty i wsparcia) oraz rozwijać się w środowisku rówieśniczym, najlepiej w drużynie wędrowniczej (dzięki czemu będzie mieć wokół siebie naturalną grupę wsparcia i nie zaniedba własnego rozwoju na rzecz pełnienia innych zadań dla organizacji).

Jeśli zaś chcemy pozyskiwać wędrowników, w tym probantów, do zadań hufcowych, to róbmy to uczciwie i z pomysłem. Opublikujmy i rozpowszechnijmy w drużynach listę zadań, do których poszukujemy ludzi, z rzetelnym opisem obowiązków i czasu trwania funkcji. Opiszmy przy tym szczegółowo, jakie umiejętności, kompetencje można nabyć dzięki tej funkcji i w jaki sposób potwierdzimy te kompetencje po zakończeniu umówionego okresu jej pełnienia (najlepiej także w sposób zrozumiały dla odbiorcy zewnętrznego). Wskażmy, kto i w jaki sposób będzie wspierał w pełnieniu funkcji. Jeśli przewidujemy nagrodę – też to napiszmy.

Abstrakcja? Nie. Opis funkcji. Narzędzie znane nam od lat.

Jestem jak najbardziej za tym, żeby lista hufcowych potrzeb kadrowych była publiczna. Ale dostępna nie dla KSI celem wciskania zadań, lecz dla probantów i ich

This article is from: