Retrospekcje. 25 rozmów na 25-lecie "Refleksji"

Page 15

kuratorium, że kto chce odejść, odejdzie, kto chce zostać, zostanie. Pracę tych, którzy zdecydowali się nadal pracować, ocenimy na wiosnę. Jeśli chodzi o zmiany na stanowiskach dyrektorów szkół, to zarzut jest z gruntu fałszywy. Na bez mała 700 placówek oświatowych w województwie odwołałem trzech dyrektorów. Zdecydowana większość moich kolegów kuratorów z innych województw wymieniła połowę kadry dyrektorskiej. Ja trzech. Część dyrektorów złożyła wnioski o odejście na emeryturę. Jest to więc naturalna zmiana pokoleniowa. Niektórzy, a jest ich niewielu, złożyli rezygnację z funkcji, gdy przedstawiłem im zarzuty. Jeśli jest tak, jak Pan mówi, dlaczego pojawił się lęk? Zbigniew Pieczyński: Dobry dyrektor się nie boi. Jest teraz bardzo samodzielny, ma pełny zakres kompetencji. Bezpośrednio podlega tylko kuratorium, nie ma żadnych struktur pośrednich. Ci, którzy przyzwyczaili się, że kurator podejmuje za nich decyzje, oczywiście nie mogą być zadowoleni. Dotąd mieli zawsze wytłumaczenie, że to nie oni decydują. Paweł Bartnik: Jest kolejny projekt ustawy o edukacji narodowej. Analizowaliśmy go i przesłaliśmy uwagi ministerstwu. Uważamy, że dyrektor musi być społecznie oceniany. W szkole musi być taki „dzwonek alarmowy”, który ostrzegałby, że coś się niedobrego dzieje. Wtedy specjaliści, wizytatorzy kuratorium, natychmiast reagowaliby. W przypadkach merytorycznie uzasadnionych byłyby podejmowane

odpowiednie decyzje. Ale także chcemy, by dyrektor miał zapewnione poczucie bezpieczeństwa, był w jakiś sposób niezależny od pracowników. Projekt ministerstwa zakładał, że dyrektor może być odwołany na wniosek rady pedagogicznej, rodziców itp. Nie najlepsza to sytuacja dla kierującego placówką. Przecież musi on podejmować decyzje także niepopularne, niezbędne jednak dla dobra szkoły. Uważam, że stanowisko dyrektora musi być kadencyjne (można by przedłużać kadencję). Uniknie się w ten sposób sytuacji, że raz wybrani, będą pełnili funkcję przez trzydzieści lat. Przedtem było wychowanie socjalistyczne, a teraz? Zbigniew Pieczyński: Jakie będzie – nie wiem. Wychowanie zależeć musi od rodziców i oni winni decydować także o jego kształcie w szkole. Oczywiście przy współpracy z radą pedagogiczną. Paweł Bartnik: Model społeczny szkoły doprowadzi do tego, że wypracuje ona własny system wychowawczy. Nie ma odgórnych nakazów, zarządzeń. Myślę jednak, że ważne są takie problemy, jak mówienie w szkole prawdy, uspołecznienie i uczenie demokracji. Może wyda się to banalne, ale sposób, w jaki funkcjonowaliśmy przez przeszło czterdzieści lat w szkole, zakładzie pracy, rodzinie, doprowadził nasze życie do swoistej schizofrenii: inni byliśmy u cioci na imieninach, inni w pracy, inni w domu. To problem społeczny, nie tylko szkoły, ale proces tworzenia innego funkcjonowania musi się rozpocząć od najmłodszego pokolenia. Wyobrażacie sobie Panowie demokrację w oświacie? Zbigniew Pieczyński: Owszem. Można stworzyć szkołę zgodną z marzeniami i ambicjami uczniów, rodziców i nauczycieli. Nauczyciel musi się czuć bezpiecznie, ale nie może być osobą nietykalną, nadmiernie chronioną, nawet wówczas, gdy nie wypełnia swoich zadań. Paweł Bartnik: Wszyscy uczymy się demokracji. Trudna to lekcja. Potknięcia są. Ale tę cenę trzeba zapłacić. Czujecie Panowie wsparcie dla swoich działań, planów? Paweł Bartnik: Sojusznikami są nauczyciele, którzy nie godzą się na to, co jest. Jest ich sporo. To także wielu dyrektorów. Zbigniew Pieczyński: Z tygodnia na tydzień rośnie – jak to nazywam – „Towarzystwo Nowoczesnej Oświaty”.

13


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.