Wiatrodziej

Page 16

Zapukał raz jeszcze, czując owiewającą go wichurę. – Szybciej! Zaraz mnie tu zadepczą! Zgrzytnął skobel i drzwi rozwarły się ze skrzypieniem na dwa cale… A wtedy Merik uderzył w nie pięściami i wiatrem. Żołnierz po drugiej stronie nie miał szans w starciu z dzikim podmuchem. Grzmotnął o ziemię, aż cała chata się zatrzęsła. Zanim udało mu się wstać, książę wpadł do środka i zatrzasnął drzwi. Ruszył w stronę żołnierza, a wicher za nim. Zalegające wokół dokumenty porwał cyklon. Merik czuł się, jakby wyjęto mu knebel z ust. Minęło zbyt wiele czasu, odkąd ostatnio pozwolił się wyszumieć swoim wichrom. Już prawie zapomniał, jaka to radość czarować. Ogień wzbierał w jego żołądku, przesycał go narastającą wściekłością. Powietrze szalało wokół niego, napierało i cofało się w rytm jego oddechu. Żołnierz – blady mężczyzna w średnim wieku – wciąż leżał na ziemi, zasłaniając twarz rękoma. Najwyraźniej doszedł do wniosku, że lepiej nie stawiać oporu. Szkoda. Merik z chęcią by powalczył. Ale zamiast tego omiótł pomieszczenie wzrokiem, a później wiatrem. Wibracje powiedziałyby mu, gdzie mogą czekać na niego następni żołnierze, gdzie kłębią się kolejne oddechy. Ale nie, nikt nie czaił się w ciemnych kątach, a drzwi do więzienia były zamknięte na trzy spusty. Okiełznał wichurę i skupił uwagę na strażniku. Papiery opadły na podłogę, a Merik zdjął kaptur, walcząc z bólem, jaki wywołał materiał zsuwający się z jego poparzonej skóry. Odczekał chwilę, chcąc się przekonać, czy żołnierz go rozpozna, ale mężczyzna skulił się pod ścianą, gdy tylko odjął ręce od kaptura. – Czym ty jesteś? – Mniejsza o to, musisz tylko wiedzieć, że jestem bardzo, bardzo wściekły. – Merik postąpił naprzód. – Szukam kogoś, kto wyszedł na wolność po drugiej odsiadce. Strażnik rozejrzał się gorączkowo po pomieszczeniu. – Musisz pan podać jakieś szczegóły. Wiek, wyrok, data zwolnienia… 16


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.