Toksyczni

Page 17

– Gdybym była w takim stanie jak on, chyba poprosiłabym o przedawkowanie morfiny. Zamilkli, wpatrzyli się w kapliczkę i zamkniętą trumnę. Nowicki bezwiednie powrócił w myślach do ostatniej rozmowy z Wilczyńskim. Prokurator siedział w fotelu szczelnie okryty kocem. Kościste, chude kolana wystawały z puszystego materiału. Wyglądało to tak, jakby obca istota chciała zawładnąć wychudzonym ciałem. Szlafrok wydawał się kilka numerów za duży. Kroplówka podawała lekarstwo niesamowicie wolno, Nowicki miał wrażenie, że za każdym razem przegapia spadającą z dozownika kroplę. – Mogłoby się wydawać, że to upokarzające, to miejsce… hospicjum – powiedział do niego Wilk. Nowicki milczał. Przyjaciel został sam, jego żona odeszła, a Sabina nie za bardzo interesowała się ojcem. Wpatrywał się w karty, które trzymał w dłoniach, jakby potrafił z nich wróżyć niczym z tarota. Nie lubił takich rozmów, nie wiedział, do czego zmierza Marek. Coś w głosie Wilczyńskiego spowodowało, że Janek musiał na niego popatrzeć. – Może to kara za pychę. Człowiek myślał, że kontroluje świat, bliskich, że życie toczyć się będzie według scenariusza, który sam napisze. – Twoje życie mogłoby służyć za inspirację do scenariuszy fimowych i chyba nie musisz tego żałować. Wilczyński popatrzył na niego uważnie i po chwili zaśmiał się chrapliwie. – Tania sensacja dla maluczkich. Obaj jesteśmy przewidywalni i nudni do bólu. 20


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.