Czas żniw. Tom 3. Pieśń jutra

Page 26

Zostawiłam ich w kompetentnych rękach Leona i udałam się na piętro. Moje głębokie rany nadal rwały, ale lekarstw mieliśmy tylko tyle, żeby ledwie stłumić ból. Centrum inwigilacji znajdowało się na jedenastym piętrze. Kiedy weszłam do środka, zastałam Toma Wyliczankę i Glym Lorda – dwóch moich najwyższych rangą dowódców – jedzących śniadanie i dumających nad mapą cytadeli, na której zaznaczono niedawno zainstalowane skanery Tarczy Czuciowej, czyli coś, co spędzało nam w ostatnim czasie sen z powiek. Na papierach i laptopach na stole leżały rozłożone noumeny: kamienie, klucze, nóż i kula wróżebna wielkości pięści. – Dzień dobry, Zwierzchniczko – przywitał mnie Glym. – Mamy problem. Tom uniósł swoje krzaczaste brwi. – Jest zbyt wcześnie na poranne rozmowy. Nie skończyłem jeszcze swojej kawy. – Odsunął dla mnie krzesło. – O co chodzi? – Zwolennicy Jaxona spalili Juditheon. Westchnął. – Wiemy już o tym od Marii. Nie ma się czym przejmować, to płotki. – Nawet jeżeli tak jest, nie możemy tego dalej ignorować. – Nalałam sobie kawę. – Musimy scalić syndykat, i to szybko. Najlepiej byłoby zacząć od znalezienia kogoś na miejsce Jaxona – powiedziałam bardziej do siebie niż do nich. – Jak u was? – Każdego dnia przybywają nowi rekruci – odparł Glym. – Potrzebujemy ich znacznie więcej, ale póki co nie jest źle. Wygląda na to, że wielu jasnowidzom przypadł do gustu pomysł z Zakonem Mimów i im więcej z nich wstąpi w nasze szeregi, tym większą przyciągną za sobą rzeszę. Tom skinął. – Ocaliliśmy wczorajszej nocy parę mediów. Zostały wykryte przez skaner czuciowy. Miałem wizję. Glym wysłał kilku swoich ludzi do miejsca, gdzie się ukryli. – Odchrząknął i zerknął na 26


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.