Dzieje tristana i izoldy 1

Page 64

— Królowo Izoldo, nie przypominasz sobie kąpieli, w której mnie chciałaś zabić własnym mieczem? opowieści o Złotym Włosie, która cię uśmierzyła? i jak cię obroniłem przeciw kasztelanowi o zajęczym sercu? — Zamilcz, lichy bajarzu! Po co przyszedłeś opowiadać tu swoje majaki. Upiłeś się wczoraj wieczór, bez ochyby, i pijaństwo zlęgło w tobie te brednie. — To prawda, jestem pijany i takim napojem, iż nigdy to pijaństwo się nie rozproszy. Królowo Izoldo, żali nie pomnisz tego tak pięknego, upalnego dnia na pełnym morzu? Uczułaś pragnienie, nie pamiętaszże tego, córo królewska? Piliśmy oboje z jednego puchara. Od tego czasu byłem zawsze pijany i złym pijaństwem… Skoro Izold usłyszała te słowa, które ona jedna mogła zrozumieć, ukryła głowę w płaszczu, podniosła się i chciała odejść. Ale król przytrzymał ją za gronostajowy płaszcz i posadził u boku: — Czekaj trochę, Izoldo miła, iżbyśmy wysłuchali tych błazeństw do końca. Błaźnie, jakie rzemiosło potrafisz? — Sługiwałem królom i hrabiom. — Bez łgarstwa, umiesz polować z psem, z ptakiem? — Hej, hej! kiedy mi przyjdzie ochota zapolować w boru, umiem poszczuć chartami żurawie latające po chmurach; ogarami szare i białe gęsi, gołębie dzikie; sokołem nurki i bąki wodne! Wszyscy naśmieli się do rozpuku, król zaś spytał: — A cóż łowisz, bracie, kiedy polujesz na rzeczną zwierzynę? — Wszystko, co znajdę: kobuzem wilki leśne i wielkie niedźwiedzie; krogulcem dziki; jastrzębiem łanie i daniele; białozorem lisy i zające. A kiedy zajdę do kogoś w gościnę, umiem pięknie igrać tą maczugą, rozdawać żarzące głownie między giermków, stroić lutnię i śpiewać przy niej, i miłować królowę, i rzucać na potok wióry misternie strugane. Zaiste, żali nie jestem dobrym minstrelem? Ot, dzisiaj, widzieliście, jako umiem szermować na kije. I wali maczugą dokoła siebie. — Idźcie stąd — krzyczy — panowie szlachta Kornwalii! Po co was tutaj? Nie pojedliście już? Nie napchaliście bandziochów? Król, ubawiwszy się szaleńcem, zażądał rumaka i sokołów i wziął na łowy rycerzy i giermków. — Panie — rzekła Izolda — czuję się znużona i cierpiąca. Pozwól, bym poszła spocząć w komnacie; nie mogę już dłużej słuchać tych szaleństw. Oddaliła się zamyślona do komnaty, siadła na łóżku i poczęła zawodzić: — Nieszczęsna! Po cóż się zrodziłam? Serce mam ciężkie i stroskane. Brangien, droga siostro, życie jest tak dotkliwe i twarde, iż lepsza śmierć! Jest tam szaleniec ostrzyżony w znak krzyża, który w złą godzinę przybył do tego zamku: ten szaleniec, ten kuglarz jest znachorem lub wróżbitą, zna bowiem godzina po godzinie istotę mą i życie; wie rzeczy, których nie wie nikt, prócz mnie, ciebie i Tristana; zna je, ten włóczęga plugawy, przez czary i uroki. Brangien odparła: — Nie byłżeby to sam Tristan? — Nie, Tristan jest piękny i najdzielniejszy z rycerzy: ten zasię szpetny i pokraczny. Niech będzie przeklęty od Boga! Przeklęta niech będzie godzina, w której się urodził, i przeklęty statek, który go przyniósł, zamiast utopić w morzu pod głębokimi falami! — Uspokój się, pani — rzekła Brangien. — Nadto dobrze umiesz dziś złorzeczyć i przeklinać. Gdzie to nauczyłaś się takiego rzemiosła? Ale może ten człowiek jest posłańcem Tristana? — Nie zdaje mi się, nie widziałam znaku. Ale idź go odszukaj, miła przyjaciółko, przemów doń, zobaczysz, czy go poznasz. Brangien udała się do sali, gdzie szaleniec został sam, siedząc na ławie. Tristan poznał ją, upuścił maczugę i rzekł: — Brangien, luba Brangien, zaklinam cię przez Boga, miej litość nade mną! — Szpetny szaleńcze, któryż diabeł nauczył cię mego imienia? — Piękna, od dawna się go nauczyłem! Na mą głowę, która niegdyś była jasnowłosa, jeśli rozum uleciał z tej mózgownicy, to ty, piękna, jesteś tego przyczyną. Czy nie ty   Dzieje Tristana i Izoldy



Przebranie, Uroda, Tajemnica, Czary, Wiedza


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.