O chrześcijaństwie jako buncie
zrozumieć oświadczenie Piłata „Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku” (Łk 23,4) i chęć uwolnienia Jezusa. U Benedykta XVI czytamy:
Namiestnik rzymski ma świadomość, że Sanhedryn chce go wmanipulować w rozgrywki toczące się między poszczególnymi stronnictwami żydowskimi, że Jezus nie jest żadnym politycznym buntownikiem, który mógłby zagrażać Rzymowi. Wie – co podkreśla św. Marek – że „arcykapłani wydali Go przez zawiść” (Mk 15,10). Oskarżyciele ostatecznie uciekają się do szantażu, grożąc faktyczną denuncjacją przed Cezarem. Piłat ulega, nie mogąc zlekceważyć pogróżek. Jezus zostaje ostatecznie skazany i stracony jako polityczny buntownik. W owym czasie karę śmierci przez ukrzyżowanie stosowano w następujących przypadkach: rozbój, morderstwo, podpalenie, dezercja, zdrada stanu, podżeganie do buntu oraz obraza majestatu (crimen laesae maiestatis). O ile w Rzymie kara śmierci dotykała głównie niewolników i wyzwoleńców dopuszczających się pospolitych zbrodni, o tyle w Palestynie krzyżowano wyłącznie powstańców lub tych, którzy za takich uchodzili bądź z nimi sympatyzowali13. Podawanie się za króla na pewno można było uznać za przestępstwo obrazy majestatu. Wybór takiego oskarżenia gwarantował skazanie na śmierć, co też się stało. Taki też tytuł winy (titulus) kazał Piłat wypisać nad głową Jezusa: „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski” (J 19,19), co zresztą wypomnieli mu arcykapłani żydowscy, którzy woleliby wersję, iż „On powiedział, że jest”, a nie, że „jest” Królem Żydowskim (J 19,20–21). Według Ewangelii Jana Jezus objawia prawdziwą naturę swojego Królestwa w rozmowie z Piłatem w cztery oczy. Także w tej wersji ewangelicznego przekazu Jezus nie przyznaje się do zarzutu, że jest królem („Ty to mówisz”), ale jednocześnie mówi o naturze swojego Królestwa, które „nie jest z tego świata” (J 18,37). Odpowiedź Jezusa na pytanie Piłata o Jezusową godność królewską można by tak sparafrazować: „Nie przyszedłem, by królować, ale aby dać świadectwo prawdzie” (por. J 18,37). Jezus uświadamia Piłatowi, że gdyby był przywódcą politycznym, a Królestwo Jego byłoby „z tego świata”, Jego słudzy biliby się o Niego (por. J 18,36). Tak się nie dzieje, bo nie ma żadnych sług w sensie poddanych, żadnych zwolenników w sensie politycznym, żadnych współpowstańców. Jak pisze Benedykt XVI: To „przyznanie się” Jezusa stawia Piłata w dziwnej sytuacji. Oskarżony rości sobie prawa do królowania i królestwa (basileia), podkreślając jednak całkowicie odmienny charakter
12 J. Ratzinger/Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, cz. 2: Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania, tłum. W. Szymona OP, Kraków 2011, s. 204. 13 Zob. tamże, s. 251.
71
Młodzi – oburzeni czy znudzeni?
Piłat wiedział jednak, że Jezus nie wzniecił żadnego powstania. Po tym, co o Nim usłyszał, Jezus wydawał mu się z pewnością fanatykiem religijnym, który być może naruszał żydowski porządek prawny i religijny, to jednak go nie interesowało. […] Nie pojawił się żaden poważny zarzut mający związek z rzymskim porządkiem prawnym i władzą Rzymu, które należały do jego kompetencji12.