Wiadomości ASP 50

Page 1

73



Z NAROŻNIKA I PIĘTRA

→ Spis treści Idee 2 – Jan Pamuła 50. numer „Wiadomości ASP” Wydarzenia 4–

Jerzy Nowakowski Laudacja na cześć profesora Stefana Borzęckiego Historia

6 – Jacek Dembosz Życie na niby w Generalnym Gubernatorstwie 10 – Paweł Taranczewski, Franciszek Bunsch Życie na niby, malowanie na serio Wspomnienia 22 – Józefina Bransch‑Walczak Jerzy Werner

T

Nie‑felieton

o już 50. numer „Wiadomości ASP”! Gratuluję

24 – Darek Vasina 23 fakty, które przyszły mi do głowy

dawnemu i obecnemu zespołowi redakcyjnemu. Historię powstania pisma oraz ewolucję, jaką prze‑

gdy oglądałem wystawę Marcina Maciejowskiego 25 – Grzegorz Sztwiertnia Wynurzenie 2

szło ono w ciągu kilkunastu lat przedstawia jego twórca

prof. Jan Pamuła – również autor jubileuszowej okładki. Dyplomy

Dobiega końca rok akademicki 2009/2010. Po wystawie końcoworocznej i sesji rozpocznie się egzamin wstępny.

26 – Artur Kapturski Ludzkie Nieboloty

Na wydziałach: Malarstwa, Rzeźby, Grafiki rekrutować

28 – Marcin Turecki Sytuacje

będziemy na jednolite, pięcioletnie stacjonarne studia Wystawy

magisterskie. Przypomnijmy, że rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego do Ustawy Prawo o szkol‑

30 – Józef Murzyn Stefan Borzęcki – mistrz dłuta

nictwie wyższym z roku 2005 narzuciło ogromnej więk‑

32 – Adam Brincken Drewno życia

szości spośród ponad 100 kierunków studiów system

35 – Józef Murzyn Gramatyka Metaobrazów Ewy Janus

dwustopniowy. Kilkuletnie starania, zainicjowane przez

38 – Janina Kraupe‑Świderska O Księdze

naszą Uczelnię, a następnie wsparte przez pozostałe Aka‑

39 – Andrzej Bednarczyk Księga Kontrastów

demie, przyniosły rezultat w postaci możliwości wyboru

40 – Christina Sotiropoulou Twórczość Grzegorza Wnęka

przez wydziały z dyscypliny sztuk pięknych (malarstwa,

44 – Magdalena Ujma M jak malarstwo

rzeźby i grafiki) formy studiów dla wyżej wymienionych

46 – Adam Wsiołkowski Zaklinacz przestrzeni

kierunków (konserwatorzy sztuki ocalili wcześniej swoją

48 – Witold Turdza Allan Rzepka – Z archiwum archiwisty

jednostopniowość).

50 – Piotr Korzeniowski, Jakub Najbart Sztuka w maga‑

No, a po egzaminie wstępnym – wakacje…

zynach czy magazynowanie sztuki? 53 – Agnieszka Łukaszewska Rysunkowy dziennik

Wszystkim pedagogom, studentom, doktorantom i pra‑ cownikom administracji naszej Akademii życzę udanego

64 – Wydarzenia

wypoczynku i pogody, diametralnie różnej od tej, jaką uraczyła nas tegoroczna wiosna.

Redakcja składa podziękowania Janowi Pamule za projekt

Prof. Adam Wsiołkowski

okładki do niniejszego

Rektor ASP w Krakowie

numeru „Wiadomości ASP”.

70 – W oku kamery

1


Idee

50. numer

JP

„Wiadomości ASP” Jan Pamuła

z niewielkimi zmianami, aż do numeru 47. „Wia‑

Ukazuje się pięćdziesiąty numer „Wiadomości ASP”.

rozpoznawalny, wizualny charakter.

domości”, nadając pismu charakterystyczny, łatwo

Ze zdumieniem, ale i z prawdziwą radością dostrze‑

W pierwszym numerze, na okładce, obok zdję‑

gam, że trwanie tego skromnego uczelnianego pisma,

cia narożnika budynku Akademii – tego, w którym

powstałego z potrzeby, a ukazującego się w miarę

znajduje się gabinet Rektora – zamieszczone zostały

regularnie już piętnasty rok, zapowiada nie tylko jego

piękne świąteczne życzenia Rektora Rodzińskiego.

Jan Pamuła (ur. 1944

dalszą obecność w życiu Uczelni, ale też ciekawą ewo‑

W środku – nota redakcyjna następującej treści:

w Spytkowicach k.

lucję i rozwój. Z wdzięcznością myślę o tych, którzy

„«Wiadomości ASP» są adresowane przede wszyst‑

do tej pory włożyli wiele trudu w przygotowywanie

kim do studentów i pracowników Akademii. Mamy

Oświęcimia) W latach 1961– 1968 studiował malarstwo

i grafikę w Akademii Sztuk

kolejnych numerów i o tych, którzy teraz starają się

nadzieję, że ten informator będzie się ukazywał

Pięknych w Krakowie i uzy‑

utrzymać ciągłość tego wydawnictwa i nadać mu

w miarę regularnie, przyczyniając się w ten sposób

skał dyplom w pracowni

nowy, doskonalszy kształt. Pierwszy numer „Wia‑

do pełniejszego oświetlenia bieżących spraw naszej

w 1968 roku. Pracą peda‑

domości ASP” ukazał się w grudniu 1996 roku. Był

Uczelni. Powinien on być także miejscem dyskusji

gogiczną związany z kra‑

to czarno‑biały biuletyn, powielony kserograficznie,

o problemach ogólnych, dotyczących nauki, dydak‑

kowską ASP. W latach

spięty zszywkami.

tyki i spraw organizacyjnych związanych z funkcjo‑

prof. Hanny Rudzkiej‑Cybis

1996–2002 pełnił funk‑

Pamiętam początek. Korzystając ze wsparcia

cję prorektora, a w latach

nowaniem ASP, a także kroniką życia artystycznego

2002–2008 rektora ASP

i życzliwości Rektora ASP, prof. Stanisława Rodziń‑

i naukowego oraz codziennych wydarzeń, które

w Krakowie. Obecnie jest

skiego, jako ówczesny prorektor, pod koniec paździer‑

tworzą ludzie związani z naszą Uczelnią”. Pismo

nika ogłosiłem, że zapraszam wszystkich chętnych

miało charakter biuletynu. W ciągu kilkunastu lat

do redagowania pisma. Posiedzenia zespołu redak‑

bezinteresownie materiały dostarczali profesorowie

profesorem na Wydziale Form Przemysłowych.

2

cyjnego miały się odbywać w środy o 16.00. W pierw‑

i studenci – tworzyły się działy i bloki tematyczne,

szą wyznaczoną środę siedziałem sam w pokoju pro‑

które uzmysławiały, co istotnego dzieje się w danym

rektorów; nikt nie przyszedł. To była trudna chwila.

momencie. Odnotowywano sukcesy osobiste pedago‑

W następną środę też czekałem… przyszli i zostali,

gów, wystawy, awanse i nominacje, uzyskane przez

Janusz Krupiński i Zbyszek Zegan – dziś także, raz

studentów dyplomy i przyjęcia na studia, były także

jeszcze, serdecznie im dziękuję. W trójkę przez dość

informacje praktyczne o programach europejskich,

długi czas stanowiliśmy redakcję. Nieocenionym

stypendiach, konkursach. Były odnotowane poże‑

w sprawach redakcyjnych okazał się, poproszony

gnania tych, którzy odchodzili z Uczelni, i tych, któ‑

o profesjonalną pomoc, Maciek Pawłowski. Wspól‑

rzy odchodzili na zawsze. Na stałe współpracowały

nie z bratem Markiem, świetnym projektantem, zaj‑

z pismem wszystkie działy administracji Akademii,

mowali się także składem komputerowym. Marek

dostarczając bieżących materiałów informacyjnych.

Pawłowski wykonał też layout, który przetrwał,

Pismo trwało dzięki życzliwej, bezinteresownej

Wiadomości asp /50


P

Ze zdumieniem, ale i z prawdziwą radością dostrzegam, że trwanie tego skromnego, uczel‑ nianego pisma zapo‑ wiada nie tylko jego dal‑ szą obecność w życiu Uczelni, ale też ciekawą ewolucję i rozwój.

współpracy wielu osób, którym serdecznie chciałbym

komputerowym przejął Jacek Dembosz. Obecnie

przy okazji jubileuszu podziękować.

redakcję tworzą: Łukasz Konieczko, Janusz Krupiń‑

Pierwsze numery „Wiadomości ASP” zawierały także

ski, Kinga Nowak, Jacek Dembosz i Michał Pilikowski.

tematy wiodące, takie jak dyskusja o modelu Uczelni

Autorem nowego layoutu jest Jakub Sowiński.

(nr 2), prezentacja programów europejskich (nr 3).

Jednym z celów przyświecających tworzeniu „Wia‑

Nr 5., poświęcony współpracy z Akademią w Norym‑

domości ASP” – poza wszystkimi wymienionymi – było

berdze, został wydany w wersji polskiej i wersji nie‑

utrzymanie trwałości pisma i regularności w uka‑

mieckiej. Pierwsza kolorowa okładka pojawiła się

zywaniu się kolejnych numerów, gdyż stąd wynika

w numerze z 12 lipca 1999 roku, poświęconym wizy‑

zasadniczy pożytek, cel dodatkowy, niezwykle ważny,

cie Jana Pawła II w Polsce.

choć z pozycji aktualnej chwili – ukryty. Jest nim –

W 1977 roku do redakcji, jako jej sekretarz, dołą‑

choćby częściowe – zapisywanie czasu życia Uczelni

czyła Agnieszka Manowiecka. Pełniła tę funkcję

wobec braku opracowań historycznych dotyczących jej

przez kilka lat. Po rezygnacji Maćka Pawłowskiego

dziejów na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat.

i jego przejściu do „2+3D”, redaktorem prowadzą‑

Numer jubileuszowy „Wiadomości ASP” jest

cym została Dorota Strojnowska, a w momencie, gdy

trzecim ukazującym się w zupełnie nowym kształ‑

zaczął się tworzyć Dział Promocji i Wydawnictw –

cie. Obecna forma pisma bliższa jest formule maga‑

Danuta Saul. Skład komputerowy realizował Piotr

zynu poświęconego sztuce, z dużą ilością reprodukcji

Kaliński, a potem Stefan Kaczmarek. W tym czasie

i ilustracji. Serdecznie gratuluję Władzom Uczelni

z redakcją współpracowali ściśle: Barbara Ziembicka,

i Redakcji „Wiadomości”, tak pięknego, przeobrażo‑

Stanisław Tabisz i Michał Pilikowski. Ostatecznie, gdy

nego pisma, i życzę pojawienia się kolejnych pięć‑

dział wydawniczy w pełni się ukształtował, funkcję

dziesięciu numerów – to dopiero będzie jubileusz

redaktora prowadzącego oraz nadzór nad składem

– wierzę, że tak będzie. 3


Idee

Laudacja na cześć profesora Stefana Borzęckiego Profesor Stefan Borzęcki posiada potrzebę odnajdy‑ Jerzy Nowakowski

wania tożsamości artysty, jego pragnienia, osiąga‑

Z wielką atencją i szczerym zadowoleniem przyjąłem

wolności i wewnętrznej prawdy. Jest artystą wolnym

propozycję Rady Wydziału Rzeźby ASP w Krakowie,

i odpowiedzialnym. Dużą wagę przypisuje intuicji

aby jako wieloletni współpracownik, były asystent

i odwadze w podejmowaniu decyzji budowania formy.

profesora Stefana Borzęckiego, podjąć się przygoto‑

Opanowane do perfekcji rzemiosło towarzyszy bogatej

nia niezależnego stanu ducha, bezkompromisowej

wania laudacji nadania przez Senat Akademii Sztuk

wyobraźni. Sztuka Stefana Borzęckiego ma szacunek

Ur. 1947 w Przemyślu.

Pięknych w Krakowie godności Profesora Honoro‑

dla samej siebie, jest „mocna”, tak jak Jej twórca uro‑

W latach 1965–1971 stu‑

wego naszej Uczelni.

diował na Wydziale Rzeźby

Profesor Stefan Borzęcki jest jednym z najwybit‑

Akademii Sztuk Pięknych

dzony w Pieninach u stóp Trzech Koron, w pięknym zakolu Dunajca, w Sromowcach Niżnych.

w Krakowie pod kierun‑

niejszych polskich rzeźbiarzy współczesnych. Jego

Dzieła Profesora Stefana Borzęckiego prezento‑

kiem profesorów Mariana

różnorodna i bogata twórczość jest przykładem ory‑

wane były na wielu wystawach zbiorowych i indywi‑

Koniecznego i Jacka Pugeta.

ginalnej koncepcji rzeźby, wiążącej elementy szeroko

dualnych w kraju i za granicą, reprezentując sztukę

związany z macierzystą

pojmowanej kultury europejskiej z subiektywnymi

polską w Europie, m.in. w Berlinie, Oslo, Moskwie,

uczelnią – w latach 1990–

wglądami w otaczającą rzeczywistość społeczną i wła‑

Rzymie, Florencji, Wiedniu, Bonn, Budapeszcie.

1996 pełnił funkcję dzie‑

ściwą jej przestrzeń mentalną.

Prace Profesora Stefana Borzęckiego znajdują się

Od zakończenia studiów

kana Wydziału Rzeźby,

Trafnie wychwytując jej lokalne i unikatowe

od 2005 do 2008 roku był

w zbiorach muzealnych, galeriach i licznych zbio‑

prorektorem. Obecnie pro‑

cechy, potrafi artysta w sobie tylko właściwy spo‑

rach prywatnych w kraju i za granicą – w Muzeum

wadzi Pracownię Rzeźby.

sób nadawać im za pomocą celnej i intrygującej

Narodowym w Krakowie, w Muzeum Medalierstwa

plastycznej metafory wymiar uniwersalny. Gatunek

we Wrocławiu, w Galerii Centrum Rzeźby Polskiej

stosowanych przez niego środków wyrazu sprawia,

w Orońsku, w zbiorach Urzędu Miasta Krakowa

4

że jego dzieła posiadają nieokreślony magnetyzm

i Ministerstwa Kultury i Sztuki, oraz w kolekcjach

zdolny owładnąć widzem, zmuszając do uczestnictwa

prywatnych w Polsce, Francji, Włoszech, Niemczech,

w ich materialnych i metafizycznych przestrzeniach.

Kanadzie, USA, Portugalii oraz Szwajcarii. W roku

Siła oddziaływania rzeźb Stefana Borzęckiego polega

2006 duża retrospektywna wystawa rzeźby odbyła

na jedynym w swoim rodzaju splocie archetypicz‑

się w Pałacu Sztuki TPSP w Krakowie, a w 2007 roku

nych pierwiastków odnalezionych w zakamarkach

– w galerii Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.

jaźni, elementarnych i surowych, odwołujących się

Artysta był wielokrotnym laureatem nagród

do tajemniczego, zapomnianego już praźródła. Oble‑

i konkursów na dzieła i projekty architektonicz‑

czone w wyrafinowaną w swej prostocie formę, stają

no‑rzeźbiarskie. Za wybitne osiągnięcia artystyczne

się głęboko poruszającymi konstatacjami, odkłamu‑

i pedagogiczne otrzymał m.in. nagrody indywidualne

jącymi zafałszowany stereotypami wizerunek współ‑

II stopnia Ministra Kultury i Sztuki w roku 1969 i 1975,

czesnego człowieka.

oraz I stopnia w roku 1982 i 1990, nagrodę Miasta

Wiadomości asp /50


Marka, śp. nieodżałowanego historyka i krytyka sztuki

Od lewej: Rektor prof. Adam

Jerzego Madeyskiego oraz dziekana Wydziału Rzeźby,

Wsiołkowski. prof. Stefan

prof. Bogusza Salwińskiego, organizatora sesji.

Borzęcki

Dzisiaj jesteśmy w przededniu 80. rocznicy uro‑ dzin Profesora. Tempo upływającego czasu uświa‑ Stefan Borzęcki

damia nam, jak ważne są te wartości, które wnoszą

Ur. w 1930, w Sromowicach Niżnych. Studia w latach 1955–

profesorowie, starsi koledzy pedagodzy do naszej aka‑

1961 w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w pracowni prof. Stanisława Popławskiego oraz w pracowni Józefa

demickiej rodziny, potwierdzając nam to, że w twór‑

Dutkiewicza. Przez wiele lat prowadził pracownię rzeźby w kra‑

czości czas się nie liczy; przemija, ale ich wiedza

kowskiej ASP. W 1992 roku otrzymał tytuł profesora. Pełnił sze‑

i dzieło pozostają i są kontynuowane.

reg funkcji: dziekana Wydziału Rzeźby (1972–78, 1988–91) i prorektora (1978–80). W 2010 roku otrzymał tytuł Profesora Honorowego ASP w Krakowie.

Prowadząc przez wiele lat pracownię rzeźby, stwo‑ rzył wyrazisty model artystyczno‑pedagogiczny, który niewątpliwie zasługuje na miano „szkoły”. Model

Krakowa „Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie rzeźby”

ten, opierający się na pozytywnym oddziaływaniu

w roku 1986, oraz liczne odznaczenia państwowe:

na osobowość studenta, na intensywnym kształceniu

Srebrny Krzyż Zasługi w 1969 roku, Krzyż Kawalerski

jego charakteru, zmierzał do wzmocnienia i ugrun‑

Orderu Odrodzenia Polski w 1976 roku, Krzyż Ofi‑

towania wszelkich istotnych w procesie twórczym

cerski Orderu Odrodzenia Polski w 1984 roku, oraz

cech i właściwości. Trening ten – obok podstawowych

Medal Edukacji Narodowej w 1993 roku. Fundacja

wartości, takich jak: umiejętność samoorganizacji,

Kultury Polskiej w roku 2008 nagrodziła profesora

systematyczność, samodyscyplina, wytrwałość itp. –

Złotym Laurem za Mistrzostwo w Sztuce Rzeźbienia,

rozwijał samoświadomość ucznia dotyczącą zarówno

a w roku 2009 uhonorowany został odznaką Mini‑

jego walorów, jak i niedoskonałości oraz braków.

stra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony Kulturze Polskiej – Gloria Artis ”.

Pozwalał ogarnąć i uzmysłowić sobie twórczy i osobowościowy potencjał młodego artysty. Poma‑

W toku swej ponadczterdziestoletniej pracy w kra‑

gał mu rozpoznać i zweryfikować predyspozycje

kowskiej Akademii Sztuk Pięknych Stefan Borzęcki peł‑

i możliwości, a dzięki temu ułatwiał odnalezie‑

nił wiele ważnych funkcji, m.in.. dziekana Wydziału

nie własnego miejsca w skomplikowanym świecie

Rzeźby w latach 1972–78, oraz 1988–90, a także peł‑

współczesnej sztuki. Porzucając schemat, polegający

nił funkcję prorektora ASP w latach 1976–81.

na podawaniu studentowi gotowej, zadekretowanej

Tak niedawno, bo zaledwie pięć lat temu obcho‑

konwencją wiedzy, Profesor skupiał się na stymu‑

dziliśmy jubileusz 75‑lecia urodzin i 50‑lecia pracy

lowaniu i prowokowaniu ucznia do samodzielnego

twórczej profesora Stefana Borzęckiego, mamy

jej zdobywania. Do poszukiwania i eksperymentu

w pamięci wspaniałe referaty wygłoszone na sesji

oraz rozwijania umiejętności krytycznej oceny osią‑

poświęconej twórczości Profesora – przez prof. Józefa

gania rezultatów. W palecie celów dydaktycznych 5


H i s toria

nie było miejsca na odwzorowywanie jakichkolwiek

„Dla podróżujących do Rzeszy ze Wschodu, Generalne

form sztuki minionej czy kopiowanie bezkrytyczne

Gubernatorstwo1 jest już pierwszym prawdziwie ojczy-

przejawów sztuki aktualnej. Stawiał w swej dydak‑

stym widokiem; a jednocześnie dla tych, którzy wyru-

tyce przede wszystkim na rozpoznawanie i zrozumie‑

szają w podróż z Rzeszy na Wschód, jest ono pierw-

nie mechanizmów rządzących procesem twórczym.

szym przywitaniem się ze wschodnim światem”2.

Szczególną uwagę przywiązywał do źródeł inspiracji,

Generalny Gubernator,

do umiejętności świadomego i twórczego ich rozwi‑

minister Rzeszy dr Hans Frank, 23 października 1942

nięcia w utworze artystycznym. Podpowiadając, jak odnosić się zarówno do minionych, jak i aktualnych

Ur. w 1946 w Krakowie.

wytworów sztuki, wskazywał jako wartości ich sens,

W latach 1967–1973 stu‑

a nie formy ucieleśnione w konkretnych, jednostko‑ wych dziełach. Nie kształcił naśladowców, ale samodzielne postawy kreacyjne młodych artystów, zdolnych do krytycznego spojrzenia na historię i aktualność

diował na Wydziale Form Przemysłowych

Jacek Dembosz

Akademii Sztuk Pięknych

W swoich esejach Życie na niby, spisanych w Krze‑

w Krakowie. Dyplom uzy‑

szowicach podczas okupacji (nomen omen w domku

skał u doc. Antoniego Haski. Obecnie pełni funk‑

usytuowanym na wprost siedziby gestapo i pod

cję kierownika Działu

bokiem siedziby Hansa Franka), Kazimierz Wyka

sztuki. Będąc znakomitym artystą rzeźbiarzem,

Promocji i Wydawnictw ASP.

tak charakteryzował ówczesną sytuację: „Po rozgro‑

spełnił się doskonale jako pedagog, którego wiele

Zajmuje się literaturą (czy‑

mieniu Polski [Hitler] składał w pierwszych dniach

pokoleń studentów zawsze wspominać będzie jako swojego mistrza. Absolwenci, dzisiaj asystenci, dok‑ torzy, doktorzy habilitowani, profesorowie pełniący

tanie i pisanie), fotografią, filmem.

października propozycję pokoju, czyli nawrotu do układu monachijskiego przy wzmocnionych pozycjach własnych. Ba, zapewniał, iż gotów jest

odpowiedzialne i zaszczytne funkcje dziekana i pro‑

odbudować państwo polskie, wyobrażając je sobie

dziekana Wydziału Rzeźby są cenionymi pedagogami

naturalnie pod rządami jakiegoś Tiso, Pavelića czy

kontynuującymi dzieło swojego Profesora.

Antonescu. Okrojone od Zachodu, sprowadzone

Przyznanie przez Wysoki Senat tytułu Profe‑

do granicy niemiecko‑rosyjskiej z roku 1914, państwo

sora Honorowego ASP im. Jana Matejki w Krakowie,

takie zapewne byłoby otrzymało na podobieństwo

o co wnosi grono pedagogiczne Wydziału Rzeźby,

Rumunii Antonescu szerokie posiadłości teryto‑

będzie wyrazem uznania wysokiej wartości dorobku

rialne sięgające Dniepru. Dopiero kiedy propozycja

artystycznego, dydaktycznego i pedagogicznego pro‑

październikowa została odrzucona, Hitler w tydzień

fesora Stefana Borzęckiego oraz jego istotnego wkładu

później mianował Franka generalnym gubernato‑

w rozwój i umacnianie pozycji naszej Uczelni, a także

rem, odsunął armię od odpowiedzialności politycznej

wzmocni jego więzi z naszą Akademią.

za okupowane tereny polskie (początkowo guberna‑ torem miał być generał Rundstedt) i rozpoczął orga‑ nizację tych terenów pod bezpośrednimi rządami partii narodowo‑socjalistycznej”3.

6

Wiadomości asp /50


Życie na niby w Generalnym Gubernatorstwie „W oficjalnej nazwie zajętych, a nie przyłączonych

zmuszeni zniszczyć 1/3 ludności przyległych tery‑

do Rzeszy, terenów polskich okupacyjno‑militarny

toriów. Możemy tego dokonać przez systematyczne

charakter ich posiadania był ujawniony. Nazwa

niedożywianie, które w końcu daje lepszy wynik niż

brzmiała: Generalgouvernement für die besetzten

karabiny maszynowe – stwierdzał marszałek Rund‑

polnischen Gebiete. Dodatek ów odpadł dopiero w roku

stedt. Wartość wyżywienia Polaków wynosiła – mówił

1940, kiedy GG stało się „Nebenlandem” wielkiej

kierownik wydziału zdrowia Walbaum – ok. 600 kalo‑

Rzeszy. Stolicę GG umieszono w [Krakowie], mieście,

rii dziennie. Jeżeli Polacy będą zajęci troską o wyży‑

które różnymi sposobami można było przemalować

wienie, nie będą zajmowali się niczym innym, mówił

na niemiecko. Niemcy, dobrze znający stosunki oku‑

wprost gubernator Hans Frank swoim współpracow‑

pacyjne, Warszawy nienawidzili”4.

nikom”7. Polacy więc zajęli się handlem.

Frank urządził swoją rezydencję w dworze Potoc‑

Wyka pisał: „polityka niemiecka wobec ludności

kich w Krzeszowicach. „Na pierwszego września 1940

polskiej [pomimo akcji aresztowania profesorów Uni‑

roku przebudowa części reprezentacyjnej została

wersytetu Jagiellońskiego i mordu w Wawrze, który

ukończona. Dnia tego pod sztandarami ze swastyką

wstrząsnął społeczeństwem] nie posiadała jeszcze

trębacze Hitlerjugend głosili przyjazd dygnitarzy

w pierwszej jesieni znamion bezwzględnego nisz‑

hitlerowskich. Siedzibie nadano nazwę Haus Kressen‑

czycielstwa biologicznego”8. Jednak z biegiem czasu

dorf”5. Krzeszowice także przechrzczono na Kressen‑

Niemcy zaostrzyli politykę wobec podbitej Polski:

dorf. Tam władca GG wypoczywał, „ogrzewając stopy

„Ani jednego uniwersytetu. Żadnej Akademii Umie‑

dywanem konstytucyjnym, ciesząc oczy wazą i obra‑

jętności. Książki przestępstwem. Rękopis zbrodnią

zem Stanisława Augusta, [kolekcją płócien Canaletta],

stanu. Dziennik polski zamachem. Rzeczywiste życie

drzemiąc w fotelu Piłsudskiego i jadając na ćmielow‑

Generalnego Gubernatorstwa, panujący w nim ucisk

skiej zastawie prezydenta Mościckiego”6. W wolnej

gospodarczy i biologiczny, nasilona propaganda suk‑

chwili rzucając okiem na stronice czasopism „Das

cesów wojennych niemieckich – wszystko to zostało

Generalgouvernement” czy „Krakauer Zeitung”.

uznane za strefę życia na niby. Życie natomiast

Już 24 października 1939 roku został wydany

prawdziwe schroniło się gdzie indziej, w podzie‑

przez generalnego gubernatora Hansa Franka w Kra‑

mie polityczne, w tajną prasę, w coraz to obficiej

kowie zakaz publikowania i sprzedaży wszelkich

zakwitające funkcje konspiracyjnego szkolnictwa,

wydawnictw książkowych. Dwa dni później wpro‑

wydawnictw, działalności kulturalnej. Życie oficjalne,

wadzono wymóg posiadania zezwoleń na wydawa‑

prasa oficjalna były na niby. Na serio natomiast było

nie jakichkolwiek treści drukowanych. Gubernator

jedynie tamto życie utajone i zazdrośnie chronione

Frank otrzymał od Hitlera wytyczne: „utrzymać

przed wrogiem. Wszystko, co się działo w General‑

w kraju niską stopę życiową, traktować Polskę jako

nym Gubernatorstwie, [Niemcy] uważali za pro‑

rezerwuar siły roboczej i nie dopuścić, aby inteligen‑

wizorium gospodarcze, które się skończy z dniem

cja polska stała się warstwą kierowniczą. Będziemy

zwycięstwa”9. 7


Wydawca przewodnika starał się stwo‑ rzyć wrażenie, że znajdujemy się w prastarym kraju niemieckim, który od stuleci korzystał z dobrodziejstw niemieckiej cywilizacji i kultury, a obecnie, mimo toczącej się wojny, przeżywa (...) nowe odrodzenie. We wspomnianym na wstępie przewodniku tury‑

interesów niemieckich. Uniemożliwiono Polakom

stycznym Baedekera, „kraj, ze stolicą w «prastarym

rozwój kulturalny, a równocześnie ogołacano kraj

niemieckim mieście Krakowie» (Urdeutsche Stadt

z istniejącego już dorobku. Założenia i dyrektywy

Krakau), jawi się jako niemal normalny twór pań‑

sił kierowniczych Rzeszy były jednoznaczne: „Należy

stwowy. Konsekwentnie minimalizowany jest w nim

zniszczyć ślady polskiej myśli i kultury” – nawoływał

udział kultury i sztuki polskiej, a nawet włoskiej,

gauleiter Forster we „Frankfurter Zeitung” z 20 lutego

każde miasto lokowane na prawie magdeburskim

1942. „Polski kraj winien być zmieniony w intelektu‑

ma «typowy niemiecki wygląd», nawet budowle

alną pustynię” (eine intellektuelle Wüste) – postulował

renesansowe uważane są za typowo niemieckie.

Frank. Pozbawienie Polaków szkół, prasy, całego życia

Znakomite witraże Wyspiańskiego w krakowskim

kulturalnego wywołało głód nauki, słowa, przeżyć

kościele Franciszkanów określone zostają jako nowo‑

artystycznych.

czesne malarstwo na szkle (moderne Glasmalere‑

W październiku 1939 roku, z inicjatywy prof. Sta‑

ien), z pominięciem ich autora. O renowacji Wawelu

nisława Kamockiego, rozpoczęto naukę w Akademii.

stwierdza się, że po zamianie zabudowań zamku

Na rektora wybrano prof. Wojciecha Weissa, a na pro‑

przez władze austriackie na koszary i szpital, obiekty

rektora prof. Władysława Jarockiego. Po paru tygo‑

te obecnie są restaurowane, a więc dzieło renowa‑

dniach nauki zagrożono profesorom aresztowaniem

cji Wawelu zostaje przypisane jedynie władzom

i szkoła została zamknięta.

okupacyjnym. Wydawca przewodnika po General‑

Później, w miejsce Akademii, powołana została

nym Gubernatorstwie starał się stworzyć wrażenie,

przez Niemców Staatliche Kunstgewerbeschule Kra‑

że znajdujemy się w prastarym kraju niemieckim,

kau (Państwowa Szkoła Rzemiosła Artystycznego

który od stuleci korzystał z dobrodziejstw niemiec‑

w Krakowie)11. Opowiada o niej, w rozmowie z Paw‑

kiej cywilizacji i kultury, a obecnie, mimo toczącej

łem Taranczewskim, Franciszek Bunsch.

się wojny, przeżywa dzięki pionierskiej pracy Niem‑ ców na Wschodzie nowe odrodzenie (ordnende und aufbauende Arbeit)”10. Zlikwidowano wszelkie organizacje, w tym rów‑

a nie często mylnie używana „Genaralna Gubernia”, co może przywodzić na myśl skojarzenia z guberniami rosyjskimi.

nież kulturalne i artystyczne, całą sieć prasową

2 Karl Baedeker, Das Generalgouvernement. Reisehandbuch, Lipsk

i wydawniczą. Zamknięto wszystkie zakłady i biblio‑

1943, s. IV. Przewodnik Baedekera to klasyka literatury tury‑

teki naukowe, ich mienie zaś specjalna komisja, zło‑ żona z naukowców niemieckich, wywoziła do Rzeszy lub przeznaczała na zniszczenie. Podobny los zgo‑ towali hitlerowcy dziełom sztuki. W GG tolerowano jedynie biblioteki publiczne (do pewnego czasu), przy czym nakazano z nich usunąć książki szkodliwe dla 8

1.Prawidłowa nazwa to właśnie „Generalne Gubernatorstwo”,

Wiadomości asp /50

stycznej – opracowywany według tych samych zasad, o ujed‑ noliconej szacie graficznej, czerwona okładka i złocone napisy. Nieodłączny element wyposażenia każdego europej‑ skiego turysty. Zawiera podstawowe informacje na temat każ‑ dego kraju, tu: kuriozalnego tworu, jakim było Generalne Gubernatorstwo. 3 Kazimierz Wyka, Życie na niby, Kraków 2010, s. 234, 235.


4 Kazimierz Wyka, dz. cyt., s. 232, 244. 5 Tamże, s. 332. 6 Tamże, s. 330. 7 Zob. Zdzisław Jastrzębski, Literatura pokolenia wojennego wobec dwudziestolecia, Warszawa 1969. 8 Kazimierz Wyka, dz. cyt., s. 337. „Pierwsza jesień” to okres od października 1939 do maja 1940 i „druga jesień” – od lata 1944 po wczesną zimę 1945 – tak nazwał te dwa okresy w swoim opracowaniu pt. Dwie jesienie prof. Kazimierz Wyka, zaś okres pomiędzy nimi określał jako „pełnia okupacyjna”. 9 Tamże, s. 42, 339, 331. 10 Zob. Krzysztof Lipiński, Turystyczna manipulacja w czasie wojny. Przewodnik Karla Baedekera „Generalgouvernement”, „Studia interkulturowe Europy Środkowo‑Wschodniej”, t. 1 (2008), s. 138–139.

1933, rzeźbiarz i malarz Wilhelm Heerde (ur. 21.09.1898 w Neustadt/Prudniku, zm. 23.10.1991 w Evesse). Chociaż był Niemcem, jako dyrektor dbał o interesy szkoły i wycho‑ wanków. Utworzył też warsztaty sztuki Miasta Krakowa. Szkoła została zlikwidowana 31.03.1943 roku. Heerde prze‑ niósł się do Wiednia, inni nauczyciele niemieccy zostali zmobilizowani. W Kunstgewerbeschule polskimi pedago‑ gami byli m.in.: Władysław Jarocki, Stanisław Kamocki, Józef Mehoffer, Fryderyk Pautsch, Wiesław Zarzycki, Ignacy Pieńkowski, Witold Chomicz i Jan Hopliński. Spośród Niemców – rzeźbiarze: Robert Bednorz i Walter Messmann z Bauhausu oraz nauczyciel obróbki metalu Otto Beckmann. Uczyli się w niej m.in.: Jerzy Panek, Adam Hoffmann, Jerzy Skarżyński, Franciszek Bunsch, Janina Kraupe‑Świderska, Kazimierz Mikulski, Edward Krasiński, Ewa Krakowska, Zofia Garbaczewska‑Pawlikowska, Mieczysław Porębski, Jerzy Kujawski, Jerzy Wojciech Has, Marta Stebnicka, Stanisław Wójtowicz, Rościsław Brochocki, Roman Wilhelm Mann, Lidia Minticz‑Skarżyńska, Marek Rostworowski, Jerzy Nowosielski,

11 Nauka w Staatliche Kunstgewerbeschule rozpoczęła się w Krakowie przy ul. Wenecja 2 w październiku 1939 roku

Jan Szancenbach i Tadeusz Brzozowski.„Szkoła okazała się nie tylko przechowalnią przed niemieckim terrorem ale było

pod dyrekcją prof. Wiesława Zarzyckiego, z pięcioma

to miejsce odkrywania w sobie indywidualności” – mówił

wydziałami: ogólnym, malarstwa dekoracyjnego, architek‑

Jerzy Skarżyński. „Rola Kunstgewerbeschule dla historii

tury wnętrz, grafiki i tekstylnym. We wrześniu 1940 roku

sztuki krakowskiej i polskiej jest w moim przekonaniu abso‑

szkołę przeniesiono do budynku Akademii Sztuk Pięknych

lutnie niedoceniana. Zwłaszcza nasze Muzeum Narodowe

przy placu Jana Matejki i jej dyrektorem został Fryderyk

Krakowa zawdzięcza wiele ludziom wywodzącym się z tego

Pautsch. Do otwartych wydziałów doszły nowe kierunki:

środowiska” – mówiła Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum

rzeźba, ceramika i metaloplastyka. W marcu 1941 roku

Narodowego w Krakowie (te dwie wypowiedzi pochodzą

dyrektorem Kunstgewerbeschule został mianowany czło‑

z filmu pt. Przechowalnia, zrealizowanego przez Irenę Wollen

nek NSDAP, członek SA od roku 1927, Oberführer SA od roku

w TVP Kraków).

9


H i s toria

Życie na niby, malowanie na serio W Kunstgewerbeschule i w wolnym Krakowie (1940–1943 i 1945–1949)

Rozmowa z prof.Franciszkiem Bunschem przeprowa‑

studentów, ani warunkami przyjęć nie pasowała

dzona przez Pawła Taranczewskiego 14 stycznia 2005 r.

do Akademii. Te rzeczy więc wskazywałyby na to,

Paweł Taranczewski: Kiedy zaczął Pan studia

Akademii. Z drugiej strony w miejscu, w którym się

że tej uczelni nie należałoby wpisywać w dzieje

Paweł Taranczewski Ur. 1940 w Krakowie.

w Akademii?

odbywały zajęcia, chyba większość obsady tworzyli

Franciszek Bunsch: Należę do tego rocznika, który

profesorowie Akademii. Trzecia rzecz – część studen‑

sprzątał budynek.

tów byli to studenci przedwojenni Akademii – może

PT: Pokolenie Szancenbacha.

niewielka grupa, ale byli. Następna sprawa – duża

FB: Tak, myśmy to razem robili, pomagałem mu przy

liczba studentów po wojnie stała się studentami

szkleniu okien, bo oni – tzn. Szancenbach i Kamy‑

Akademii. Mnie się zdaje, że te argumenty przema‑

kowski – podjęli się cięcia szyb, myśmy ze szkłem

wiają na rzecz tego, aby szkołę tę wpisywać w dzieje

Akademii Sztuk Pięknych

nie chcieli mieć do czynienia. Należałem do tej ekipy,

Akademii.

w Krakowie pod kie‑

która po pierwszym ogłoszeniu Eibischa o organizo‑

PT: Po ludzku tak – formalnie nie.

waniu przygotowania uczelni do uruchomienia brała

FB: Jeśli chodzi o charakter szkoły, to była szkoła

udział w porządkowaniu budynku.

dziwna; oficjalny program był programem szkoły

W latach 1957–1963 studio‑ wał na Wydziale Malarstwa

runkiem prof. Wacława Taranczewskiego oraz w latach 1965–1966 na Wydziale Rzeźby.

PT: A w Kunstgewerbeschule był Pan?

rzemieślniczej, jak sama nazwa określała. Ale

Od 1967 do 1971 roku

FB: Byłem przez niecałe dwa lata.

to jest program oficjalny, a program realizowany,

PT: Od samego początku?

zwłaszcza przez profesorów Akademii, niczym

studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Profesor,

FB: Nie – byłem tym drugim rocznikiem naboru.

się nie różnił od programu Akademii. Oni realizo‑

od 1998 roku kierownik

PT: Na ten temat różne opowieści krążą, właściwie

wali, nie zawsze oficjalnie, swój własny program.

Katedry Historii i Teorii Sztuki krakowskiej ASP.

10

niesamowite, bo szkoła ta była jakaś – z tego co wiem

Natomiast jeśli chodzi o młodzież, o studentów,

– quasi‑eksterytorialna, niby była niemiecka czapka,

to rozpiętość wieku była ogromna, byli tacy tuż

ale pod spodem robiło się różne rzeczy.

po szkole powszechnej, po szóstej klasie, jak m.in.

FB: Wypowiadałem się kilkakrotnie – na piśmie i ust‑

Szancenbach – ja byłem trochę starszy, pierwszą

nie – była to szkoła dziwna pod wieloma względami

gimnazjalną skończyłem przed wojną; ale równo‑

i dlatego w którymś odczycie czy spotkaniu powiedzia‑

cześnie grupa tych, którzy mieli już rozpoczęte stu‑

łem: jest pewna wątpliwość, czy mówiąc o dziejach

dia – np. Kraupe‑Świderska, Mikulski; Hoffmann

Akademii, tę szkołę wpisać w jej dzieje, czy też nie.

miał Uniwersytet zaczęty. Ta rozpiętość wiekowa,

Z formalnego punktu widzenia raczej nie, bo Niemcy

przygotowania intelektualnego, rozwoju była

nie zezwolili na uruchomienie Akademii – o tym pisze

kolosalna, do tego stopnia, że od tych starszych

w swoich dziennikach Kamocki – natomiast tę szkołę

studentów – jak chociażby Brzozowski – myśmy

Kunstgewerbeschule, później nazywaną Staatliche

wiele korzystali, na równi jak z rad profesorskich.

Handwerker und Kunstgewerbeschule, stworzyli

Uczyliśmy się we własnym środowisku studenckim

na innych zasadach. Ani programowo, ani naborem

jedni od drugich.

Wiadomości asp /50


Któryś z nich, tłumacząc motywy zamknięcia szkoły, użył takiego określenia: „przyczyną jest także to, że profesorowie do szkoły rze‑ mieślniczej wprowadzają program i atmosferę uczelni wyższej” PT: A jedno mnie interesuje. Czy będzie Pan w sta‑

szkole. Skład pedagogów także był bardzo różny. Ale

nie to naświetlić lub wyprostować – plotki o Paut‑

ja bym powiedział, że atmosferę w dużym stopniu

schu, które krążyły – jaka właściwie była jego rola

budowali profesorowie [akademiccy – przyp. red.]

i postawa w tej sytuacji? No bo on – jak wiadomo

w działach artystycznych, a Instytutu Sztuk Plastycz‑

– odmówił współpracy z Niemcami, jednocześnie był

nych – w użytkowych.

w Kunstgewerbeschule.

PT: A rozwiązanie nastąpiło wskutek...

FB: On prowadził pracownię tych studentów starszych,

FB: Mam świadectwo, w którym jest napisane: Niemcy

którzy mieli rozpoczęte studia przed wojną. U niego

podali, że na skutek przyczyn i konieczności wojen‑

była Minticz, Mikulski, Brzozowski, chyba Kraupe.

nych – nie chcę cytować po niemiecku z pamięci, żeby

To była grupa właśnie studentów przedwojennych.

nie popełnić jakiegoś błędu.

Mnie trudno powiedzieć, bo to jest pamięć i wraże‑

PT: Ale to nie był ruch oporu, który tam działał?

nia osobiste, nie dokumenty. Myśmy w środowisku

FB: Pamiętam rzecz, która mi się wbiła w pamięć

Sztuk Pięknych w Krakowie

studenckim robili wyraźny podział między obsadą

i mam wrażenie, że ci, którzy brali w tym udział,

u prof. Eugeniusza Eibischa,

polską a tymi kilku Niemcami, którzy tam byli.

też to zapamiętali. Mianowicie po podjęciu decyzji

PT: Poza Heerdem byli jacyś?

o zamknięciu szkoły wezwano nas – uczniów – do jed‑

FB: Był Bednorz – rzeźbiarz, był – nie pamiętam jego

nej sali. Tam w prezydium był Heerde, było jakichś

nazwiska – taki wytworny pan od grafiki i wystawien‑

dwóch panów z zewnątrz, jeden w mundurze czar‑

nictwa, i był Sanigórski, który podpisał folkslistę

nym, partyjnym – to chyba nawet nie SS, a gestapo

i tak się pętał – Niemcy go nie chcieli, bo nie był

– i któryś z nich, właśnie tych partyjnych, tłumacząc

Niemcem, Polacy go ignorowali bo podpisał folkslistę,

motywy zamknięcia szkoły, użył takiego określenia:

on był na marginesie jednego i drugiego środowiska.

„przyczyną jest także to, że profesorowie do szkoły

Natomiast Pautsch był traktowany jako przynależny

rzemieślniczej wprowadzają program i atmosferę

Franciszek Bunsch Ur. 1926 w Bielsku. W latach 1944–1949 studio‑ wał malarstwo w Akademii

a następnie grafikę pod kierunkiem profeso‑ rów Andrzeja Jurkiewicza, Ludwika Gardowskiego i Konrada Srzednickiego (dyplom w 1955 roku). Działalność pedago‑ giczną w krakowskiej ASP rozpoczął w 1952 roku. W Akademii, aż do przejścia na emeryturę w 1996 roku, prowadził pracownię drze‑

do polskiej grupy nauczycieli.

uczelni wyższej”. I to był argument jak gdyby uza‑

worytu na Wydziale Grafiki.

PT: Postawa Pautscha była zdecydowanie polska.

sadniający niesubordynacją konieczność zamknięcia

W latach 1972–1975 i 1984–

FB: Tak.

szkoły. Ja to dlatego zapamiętałem, że nas to zbul‑

PT: A podobno Niemcy mu proponowali współpracę

wersowało w sposób okrutny – trudno się dziwić –

z racji pochodzenia, ale – to też wiem – odmówił,

i to powiedziane tak wprost.

a mimo to jednak dopuścili do profesury w szkole.

PT: A Heerde miał swoją pracownię?

FB: Tam profesura była też mieszana – profesoro‑

FB: Chyba tak, ale ja nie wiem, były prywatne na tere‑

wie z Akademii, z Instytutu Sztuk Plastycznych, byli

nie szkoły. A studencką? Chyba miał. Ja go tylko

przyjezdni spoza Krakowa, m.in. Kuglin z Pozna‑

widziałem jako urzędującego rektora i jako rektora

nia, znany grafik i związany z wydawnictwami,

kontrolującego odbywające się zajęcia.

cały szereg osób – Terlecki, który przed wojną nie

PT: W niektórych wspomnieniach – chyba Świder‑

pracował w uczelni, był chyba w jakiejś prywatnej

skiej – idealizuje się tę całą sytuację. Mówi się: no

1987 pełnił funkcję prorek‑ tora ASP.

11


Plener w Brzeźnicy – 1948

ten poczciwy Heerde – to akurat powiedział Nowo‑

PT: Ale konsekwencji nie było?

– w dolnym rzędzie od pra‑

sielski. A z drugiej strony jednak nie całkiem była

FB: Nie – Kalfas uczył, aż do zamknięcia szkoły. Może

wej: Roman Artymowski, Franciszka Eibischowa, prof. Eugeniusz Eibisch,

taka sielanka.

to był tylko wybuch furii na skutek tej niesubordy‑

FB: Byłem świadkiem – bo to się działo w naszej

nacji podwładnego.

sali podczas zajęć – awantury Heerdego na skutek

PT: Albo on sobie zdawał sprawę, że w tej sytuacji robi,

afrontu, który mu zrobił Kalfas. Kalfas to był profesor

co może, i nie zasługuje na takie potraktowanie.

Jolanta Boni, Barbara

rzeźby, znany projektant z Instytutu Sztuk Plastycz‑

FB: To jest też możliwe. Myśmy tylko patrzyli na pobla‑

Gawdzik, Franciszek

nych, rzeźbiarz, zajmował się rzeźbą i snycerką deko‑

dłego Stachnika, który stał naprzeciwko Heerdego

Bunsch.

racyjną, znana postać, miał jakiś nerwowy stosunek

i ten cały atak poszedł na niego.

Alina Rymar, Jasińska (?), Kazimiera Dagnan, u góry: asyst. Adam Marczyński,

12

do Niemców. Tak to próbuję określić – może to nie

Równocześnie były tragikomiczne sytuacje,

jest adekwatne. Myśmy mieli narożną salę od strony

o czym nie wiem, czy ktoś wie – wspominałem w swo‑

Dyrekcji Kolei, na parterze. Jak szedł oddział wojska

ich tekstach o sprawie tego sławnego aresztowania

niemieckiego i śpiewał, to Kalfas zaczynał się trząść,

w Kawiarni Plastyków. Tam w momencie areszto‑

nie mógł się opanować i wybiegał z sali. Tak reagował

wania udało się Jurkiewiczowi uciec z łapanki – on

na obecność Niemców. Ale nie o to mi chodzi...

gdzieś przeskoczył przez ogrodzenia na Asnyka, tam

Mieliśmy zajęcia, wszedł Heerde na kontrolę, pokazał

gdzie dzisiaj są pawilony, i uciekł. Ale jak myśmy

się w drzwiach. Kalfas robił korektę – wziął z kawa‑

się o tym dowiedzieli? Przez kilka dni Jurkiewicz

letu glinę, zmiął w ręce, Heerde do niego podszedł,

nie przychodził na zajęcia, nie wiadomo było, co się

wyciągnął rękę na powitanie, a na to Kalfas pokazał,

dzieje. Część ludzi przypuszczała, że on też został

że ma brudne ręce. Heerde się obrócił i wyszedł z sali.

aresztowany. Po kilku dniach pojawił się i to w połu‑

Myśmy – już nie pamiętam po co – kilku chłopaków,

dnie. Przyszedł z podniesionym do góry kołnierzem,

poszli na pierwsze piętro coś załatwić w sekretariacie

czapką nasuniętą na oczy i szedł tu – Basztową.

i trafiliśmy tam na wściekłą awanturę. Mianowicie

Przecież takie zachowanie mogło sprowokować

Heerde po tym afroncie Kalfasa poszedł do swojego

pierwszego napotkanego policjanta, pierwszy patrol,

gabinetu, tam był dyrektor administracyjny – nazy‑

żeby go zgarnął, bo wiadomo, że się kryje, że coś

wał się Stachnik – myśmy go nazywali Strachnik –

ma na sumieniu. A on się krył. Komuś się przyznał

on był dość... lękliwy. Heerde zażądał od Stachnika,

– w naiwny bardzo sposób – nie był pewny, czy przy

by wezwał na górę do sekretariatu Kalfasa. Nato‑

aresztowaniu w Związku gestapo nie dysponowało

miast Kalfas odesłał tego posłańca, że nie ma czasu,

listami i czy nie będą wyszukiwać tych, których nie

bo ma zajęcia ze studentami. I na to Heerde zrobił

dołapali, czy nie będą szukać już po nazwiskach

burzę typowo niemiecką, wrzeszcząc, waląc pięścią

i stąd było to jego „krycie się”. Ale po jakimś czasie

w stół, krzycząc: „polnische Wirtschaftsordnung” –

nic się nie zdarzyło, wobec tego wrócił do normal‑

i tak pokazał, kto tu jest panem. Wylazł z niego ten

nego zachowania.

wojskowy dryl i niemiecki charakter.

PT: To był zwykły najazd na plastyków.

Wiadomości asp /50


FB: Tam się dwie osoby uratowały – to jest znane.

i znowu ustawione w różnych pozycjach. Każdy miał

Jaremianka – ona była szatniarką i gestapowcy, któ‑

na sznureczku ciężarek, żeby porównać krawędzie

W pracowni – 1948 – od lewej w górnym rzę‑ dzie: Marian Szulc, modelka,

rzy łapankę prowadzili, nie zdawali sobie sprawy,

z pionem, można było posłużyć się ołówkiem, żeby

że to jest malarka, do tego komunistka, gdyby ją doła‑

porównać proporcje odcinków (to architektura).

pali, to by żywa nie wyszła, ale ponieważ ona była...

Na koniec roku, pamiętam, rysowaliśmy martwą

znaliśmy Jaremiankę, wiemy jak wyglądała – zabie‑

naturę, która była już z przedmiotów rzeczywistych:

dzona, szczupła, siedziała w szatni i obsługiwała,

pleciony kosz, wypchana wrona i jakiś tam jesz‑

nikt nie przypuszczał, że to jest plastyk, taka osoba,

cze przedmiot. To było ołówkiem tak narysowane,

Szancenbach, w dolnym

i dzięki temu ją pominięto, i tak się uratowała. Drugi

że w wiklinowym koszu każdy patyczek był wyryso‑

rzędzie: Kazimierz Fajkosz,

to był Jurkiewicz, który uciekł przez płoty – były takie

wany, takie było wymaganie rzetelnego rysunku. Ale

sytuacje. Ale późniejsze zachowanie Jurkiewicza nas

np. malarstwo i croquis – rysunek szybki – prowadził

w gruncie rzeczy rozśmieszyło, to było tak naiwne.

Terlecki. Na przedmiot do wyboru w kilka osób cho‑

PT: Pan z kim był w pracowni?

dziliśmy do Kamockiego, z Kamockim chodziliśmy

FB: W momencie, kiedy zamykano szkołę, byłem

na pejzaż na Kazimierz rysować architekturę. Mówię

w drugiej klasie – drugi rok nauczania na kierunku

o jednym z młodszych roczników.

malarskim z Hasem, Szancenbachem, Kamykowskim,

PT: Na taki rysunek narzekano nawet na Politech‑

Pawlikiem – późniejszym aktorem, Gawdzik‑Brzozow‑

nice i od tego w jakimś sensie się odeszło. Czy Panu

ską (była o rok niżej, ale niektóre zajęcia mieliśmy

artystycznie to coś dało, czy było to raczej obciążenie,

razem), Cybulskim – myśmy się przyjaźnili.

balast do odrzucenia? A jeśli dało, to co?

PT: A jak sprawy artystyczne? Świderska mi opowia‑

FB: Mnie się zdaje, że jednak tu jest korzyść z tego

dała, że już Kujawski jakoś lansował nowoczesność.

rodzaju podejścia – ja wiem, to bardzo żmudne

FB: Jeśli chodzi o moje osobiste doświadczenie, głów‑

i ciężkie, ale uczyło rzetelności, odpowiedzialności

nym profesorem, który prowadził naszą klasę był

za proporcje, za każdą kreskę. Tu nie chodzi nawet

Wojtyczko, znany architekt, on nas uczył rysunku,

o biegłość, a o stosunek do tego, co się robi.

zresztą świetnie, takiego systematycznego, z natury,

PT: To raczej ćwiczenie typu ascetycznego – tak bym

pokazującego przestrzeń, przedmiot, konstrukcję.

to określił.

Pierwsze ćwiczenie – geometryczne figury wycięte

FB: Bo jeśliby to uznać za dążenie do bezpośred‑

z papieru stawiał w różnych momentach gdzieś

niego kopiowania natury, to by było – jako metoda

na szafie, kładł na podłodze i trzeba było tylko czy‑

– dobre, ale z punktu widzenia artystycznego – błędne,

stym konturem narysować je w ten sposób, żeby

bo przecież nie o to chodzi. Wychodząc z tych funda‑

oddać położenie tej formy w przestrzeni.

mentów trzeba później pójść inaczej, dalej, zachować

PT: Te słynne bryły...

to rozumienie przestrzeni, ale inaczej interpretować,

FB: Nie. To były formy płaskie, dopiero drugie ćwi‑

nie można na tym tylko pozostać. Mnie się to skoja‑

czenie to bryły – sześcian, kula, stożek, ostrosłup

rzyło z jeszcze inną przygodą – tu odejdę od wątku

Wojciech Has, Adam Hoffmann, Adam Haupt, w środku: Franciszek Bunsch, Jerzy Panek, Hanna Mazurkiewicz, Bronisław Zwoliński, Jan

Olga Peczenko, Ali Bunsch, Ewa Mianowska, Andrzej Cybulski, Zofia Białas.

13


W y d ar z e nia

Podczas odczytu na sali

głównego. Już będąc w Akademii, na którymś zaawan‑

Też to nic nie dawało, ale człowiek wpada w kult tej

rysunku wieczornego

sowanym roku chodziłem na rysunek do Rzepińskiego

swojej pracy i nie ośmieli się niczego ruszyć.

nr 6 – 1946 – wśród stu‑

i Jurkiewicza, ale myśmy mieli możność zmiany sali,

FB: Dlatego wydaje mi się, że to nawiązuje do metody

Kawalerowicz, Ludwik

i kiedyś poszedłem na sławną szóstkę, a tam korektę

Wojtyczki – trzeba zachować pewną postawę, pewne

Pindel, Jerzy Nowosielski,

robił akurat Pronaszko. To był koniec rysowania

rozumienie, stosunek do pracy, do przedmiotu,

modela – piątek czy sobota – ostatni dzień, kiedy

do obserwowanej rzeczywistości, natomiast jeśli

Roman Hussarski i Andrzej

nas obowiązywało oddanie rysunku na zaliczenie.

trzeba, to trzeba się oderwać od pewnych rzeczy, które

Wróblewski.

Ja miałem akt – mówiąc nieładnie – „wypicowany”,

mogą człowieka poprowadzić w kierunku właśnie

każdą zmarszczkę, cieniowany. Przysiadł się do mnie

skrajnym.

Przedstawienie na wąt‑

Pronaszko, obejrzał i mówi: „Wie pan, no tak, dobry,

PT: Czy z moim ojcem się Pan zetknął? On prowadził

kach La serva padrona –

dobry rysunek – ma pan węgiel? Wie pan co? Ja bym

rysunek wieczorny, też po wojnie na szóstce.

tak przesunął o pół centymetra w lewo” – i taką kre‑

FB: Z Pańskim ojcem stykałem się w innych oko‑

chą, węglem po całym rysunku. Ja nic nie powie‑

licznościach, na polu związkowym i towarzyskim.

działem, jak on się przesiadł dalej, wyszedłem z sali

Kontakt z Pana ojcem miała żona, ale chyba nie jako

i myślałem, że mnie szlag trafi – zniszczył mi rysunek,

nauczycielem rysunku, ale towarzysko, żona często

dentów m.in.: Jerzy

Teresa Świeżanka, Wojciech Has, Franciszek Bunsch,

1942 – Jacek Preis – dama dworu, Wojciech Has – król, Andrzej Cybulski – królowa, Bronisław Pawlik – łucznik.

14

nie było co robić przy tej kresce, a w gruncie rzeczy

chodziła z Cybisową, Jaremianką do kawiarni na roz‑

obrysował mój rysunek, tylko pół centymetra obok.

mowy artystyczne, nieoficjalne.

Dopiero będąc asystentem Gardowskiego, po wielu

PT: Ciągle myśląc o Akademii – bałagan, walczono

latach zrozumiałem sens jego korekty. l tu jest pewne

o dyscyplinę, a w rezultacie była niezwykle twórcza.

nawiązanie do tego, o czym mówiliśmy przy nauce

Teraz chodzę i złośliwie powiadam, że się zdyscypli‑

rysunku. Jak mi się wydaje, jemu nie chodziło o to,

nowała, porządek jest, ale sztuki nie ma.

żeby poprawić proporcje czy rozmieszczenie – on

FB: Byłem uczniem Eibischa właśnie w tej pra‑

chciał zwrócić uwagę, że jeśli coś jest złe, to trzeba

cowni, gdzie był m.in. jakiś czas Jurek Nowosielski,

mieć siłę to odrzucić.

Marek Rostworowski, Adam Hoffmann, Ewa Kierska,

PT: Przełamać, bo człowiek potem to już tak wielbi

Kraupe, mój brat, Szulc, Styrylska, Marcin Wenzel –

swoją pracę...

to była tzw. górna pracownia – sala pierwsza z prawej

FB: I o to mu chodziło w tej korekcie, mimo że tego

na trzecim piętrze. Na drugim, tam gdzie galeria,

tak wprost nie powiedział. Tylko że musiało

była tzw. druga pracownia. Tam na trzecim jest

kilka lat minąć, musiałem sam popracować,

chyba wmurowana tabliczka pamiątkowa – na samej

mieć styczność z wielu ludźmi, ze studentami –

górze, gdzie są przeszklone sufity – dalej jest ta pod

byłem wtedy asystentem – żeby zrozumieć sens

kopułą. W czasie okupacji myśmy – z Wojtyczką

tej korekty.

– mieli tę salę narożną od strony Basztowej, Cybi‑

PT: Analogicznie na architekturze – też korekty,

sowa miała po przeciwnej stronie i małe sąsiadujące

ktoś wypieści projekt, a tu mu takie kółka robili.

pomieszczenia.

Wiadomości asp /50


PT: Mam jeszcze jedno pytanie, bo chcę naświetlić z różnych punktów widzenia sytuację powojenną.

Żyli starzy profesorowie: Weiss, Pautsch – przecież byli legal‑ nie obranymi rektorami – pojawia się Eibisch, jakoś eliminuje tych ludzi, czy wysyła ich przedwcześnie na emeryturę, wprowadza kapistów, ale nie było to takie czyste – szeroko mówiąc – jakby się mogło wydawać.

Powiadają, że z chwilą powstania tej nowej Akade‑ mii, gdzie m.in. Pan pracował przy jej „rekonstruk‑

kłopotów, czy wszystko jest w porządku, po prostu

cji”, właściwie Eibisch dokonał swoistego zamachu

musiałem się tłumaczyć jako szef tego „pleneru”,

stanu. To znaczy, że żyli starzy profesorowie: Weiss,

więc Jarocki działał dość długo. Byli Srzednicki, Jur‑

Pautsch – przecież byli legalnie obranymi rektorami

kiewicz, Gardowski – w ówczesnym pojęciu hierar‑

– i nagle pojawia się Eibisch, jakoś eliminuje tych

chicznym sztuki w tym okresie może nie odgrywali

ludzi, czy wysyła ich przedwcześnie na emeryturę,

takiej roli w sensie programowym, jednak trochę

wprowadza kapistów – szeroko mówiąc – ale nie było

na uboczu w stosunku do kapistów, traktowani jako

to takie czyste, jakby się mogło wydawać. Wnuczka

artyści drugiej kategorii, dlatego że nie byli to rasowi

Weissa udostępniła jakieś dokumenty, które świad‑

malarze.

czą o niezbyt chwalebnych pociągnięciach Eibischa.

PT: Zresztą to niezbyt słuszne.

Nie wiem, czy to jest prawda i jak to Pan widział?

FB: Ale to był taki czas. Cybisowa i Eibisch trochę

FB: Trudno mi ocenić takie gry osobowe, ja opisuję

krzywo patrzyli, chociaż nam tego nie utrudniali, jak

z punktu widzenia ówczesnego studenta. Byli sta‑

myśmy, zamiast na rysunek wieczorny, zapisywali

rzy profesorowie: Pieńkowski, Weiss – przez długi

się na grafikę warsztatową – była taka możliwość –

czas – Pautsch, Kamocki – nie pamiętam dokład‑

do Jurkiewicza i Srzednickiego. Grafikę traktowali jako

nie, zmarł chyba w 1944 roku. Faktycznie Eibisch

sztukę drugiej kategorii – „czego wy się na tej grafice

wprowadził grupę kapistów i ona w jakimś sensie

możecie nauczyć?”. Natomiast nas ciągnęła w dużym

ten okres zdominowała, chociaż on sam z tego kręgu

stopniu panująca tam większa swoboda i szybkość

nie pochodził.

realizacji pomysłów, bo grafika ma to do siebie,

PT: Siedział w Paryżu i tam próbował robić karierę,

że ją się jednak szybciej realizuje.

nie bardzo mu w końcu wyszła i wrócił do Polski.

PT: Drzeworyt jednak nie bardzo szybciej, a barwny?

FB: Natomiast był przecież np. Jarocki, który należał

FB: W stosunku do namalowania obrazu jednak szyb‑

do grupy – nazwijmy to – bardziej tradycyjnych.

ciej, a kolorowych myśmy tam nie robili. Przy tym

PT: Związanych jeszcze ze stowarzyszeniem Sztuka,

większa swoboda artystycznej wypowiedzi na grafice.

Jarocki był Hucułem.

Profesorowie nie byli obojętni, to byli twórcy – Jurkie‑

FB: Jarocki był chyba do przejścia na emeryturę.

wicz i Srzednicki – oni nie narzucali swego sposobu

Pamiętam, że prowadząc plener raczej wypoczynkowy

podejścia do obrazu – tam u nich można było robić

– zajmowałem się tym z ramienia Bratniaka dwu- czy

różne dziwne rzeczy pod względem artystycznym.

trzykrotnie, Jarocki sprawował opiekę pedagogiczną

A kapiści jednak narzucali. Pod tym względem był

– siedzieliśmy przy studni na ławeczce i ja mu musia‑

bardzo tolerancyjny Eibisch, bo jeśli u niego w pra‑

łem składać sprawozdanie, czy nie mamy jakichś

cowni potrafił być Marek Rostworowski i Nowosielski 15


Było kolosalne zróżnicowanie poziomu intelektualnego, mental‑ nego studentów, olbrzymia rozpię‑ tość wieku pomiędzy poszczególnymi studentami i różnice przeżyć.

Franciszek Bunsch,

przez jakiś czas siedzieć i malować zupełnie inaczej

w nieprawdopodobny sposób. To wpływało na siebie,

fotografia z dyplomu

niż inni…

te roczniki – nie całe, ale w dużym stopniu – z dużą

ASP

16

PT: …tyłem do modela…

energię własną i inicjatywą, i dlatego ten stopień

FB: I Eibisch to tolerował – tak jak w pewnym momen‑

narzucenia pewnych zasad artystycznych, pewnego

cie przyjechał Haska i Strumiłło od Strzemińskiego

spojrzenia, narzucany przez profesorów, bardzo czę‑

i przywieźli jeszcze w maszynopisie Teorię widzenia

sto spotykał się z kontrą ze strony studentów, w więk‑

i zarazili nas kubizmem. Eibisch powiedział „o Picas‑

szym stopniu niż później, kiedy to zróżnicowanie

sie jako o koloryście to nie mówcie”, ale równocześnie

w grupach studenckich zmalało. W momencie kiedy

pozwalał nam malować, robić te próby kubistyczne,

wszystkich mamy w tym samym wieku, wszystkich

nie tępił tego – „jak chcesz, to maluj”.

po maturze, z tymi samymi mniej więcej młodzieżo‑

PT: Rozmawiałem z Kunzem i Ząbkowskim, też nie

wymi przeżyciami, taka grupa inaczej pracuje, ina‑

byli entuzjastami tego, co się działo u Cybisowej. Ona

czej niż ktoś, kto przyszedł z wojska czy partyzantki,

usiłowała emocją i podekscytowaniem rozbudzić

a obok chłopak kilkunastoletni. Dlatego te lata są pod

studenta, w zasadzie to nie bardzo wiedziała, w którą

każdym względem wyjątkowe.

stronę prowadzić. Pamiętam też, że jako student

A wracając do pewnych metod, do narzucania

miałem stosunek bezkrytyczny, nie byłem w tamtej

sposobu widzenia, myśmy – bardziej lub mniej świa‑

pracowni, lecz pamiętam, jak na moje rozeznanie

domie – wpisywali się do Eibischa, bo on był bar‑

i potrzeby wtedy – tam za bardzo to było rozmam‑

dzo tolerancyjny, zezwalał na różne eksperymenty,

łane, sypały się te obrazy na kawałki i to mi nie

a równocześnie on sam wprowadzał metody – nie

bardzo odpowiadało. To niby z jednej strony był

wiem, czy przez innych stosowane. Wiadomo było,

rygor, to narzucanie kapistowskiej wizji malarstwa,

że kolorystów – w sensie bardzo płytkim, pozornym

z drugiej strony jakieś zamknięcie furtki, aczkolwiek

– można było naśladować, jeśli na paletę wycisnęło

są tacy, którzy wyszli od Cybisowej i poszli komplet‑

się kilkanaście farb i używało, jak w zapasce łowic‑

nie inną drogą jak np. Pamuła – był jej studentem,

kiej, tej całej palety. Ale to rozhulanie, nie malarskie,

a robi sztukę komputerową.

a techniczne – już człowiek sobie z tym nie dawał

FB: Dlatego w dziejach Akademii wyodrębniam ten

rady – zielony, czerwony, fioletowy, żółty – przesta‑

okres moich studiów – nie chodzi o to, że to są moje

wał panować na płótnie. Pamiętam – Eibisch zrobił

studia – tylko lata 1945–1949 to jest pierwszy

takie ćwiczenie: kazał nam wyczyścić palety i użyć

rocznik powojenny. Było kolosalne zróżnicowanie

tylko bieli, czerni, ugru jasnego, złotego, sjeny palo‑

poziomu intelektualnego, mentalnego studentów,

nej, różu weneckiego... i koniec. A wymagania przy

olbrzymia rozpiętość wieku pomiędzy poszczegól‑

korekcie takie, jakbyśmy do dyspozycji mieli całą

nymi studentami i różnice przeżyć. To byli ludzie

paletę. To było świetne ćwiczenie, pokazał nam,

normalnie uczący się i ludzie z obozów, z partyzantki,

że kolor nie istnieje sam w sobie – może to, co mówię

w wojskowych mundurach – pomieszane życiorysy

teraz, jest truizmem – tylko jest to relacja i że można

Wiadomości asp /50


np. uzyskać kolor zielony na obrazie, nie mając zie‑

swoim żywy, oczytany, już obznajomiony ze sprawami

leni na palecie.

malarskimi, jak Cézanne i przejście w kubizm. On

PT: Naturalnie, co innego jest wiedzieć z książki,

nam otworzył oczy na te rzeczy już w grupach stu‑

a co innego doświadczyć. Ja sam to przerabiałem

denckich. Natomiast z nim mieliśmy także kontakt

na sobie. Tu ciągle jest kwestia – wolność czy znie‑

później, będąc ze Świderskim w Paryżu pierwszy raz,

wolenie studenta. Że masz tak, a nie inaczej – nie

w 1957 roku w jego pracowni. Opowiadał nam m.in.

ma sensu. Całkowita wolność też jest bez sensu, bo się

jak w 1945 czy 46 wyjechał do Paryża z nastawieniem,

niczego nie nauczy, czegoś trzeba jednak wymagać,

że się w Polsce niczego nie można nauczyć, że uczel‑

w pewnym momencie trzeba zadać jakiś trud, tak jak

nia jest strasznie zachowawcza, że niepotrzebny rygor,

Wojtyczko. W tej chwili nie siedzę w pracowniach,

nie ma swobody uczenia się dla studentów i zapisał

ale np. Wsiołkowski ma jakąś tam dyscyplinę, różne

się do pracowni Légera – ja powtarzam jego słowa.

ćwiczenia zadaje, stawia problemy i – jak twierdzi

Pierwsze ćwiczenie, jakie Léger im dał, to rysunek

Kraupe – ma dobre rezultaty.

gipsu. Głowę postawił i kazał narysować, żądając

FB: Gdy chodzi o konsekwencję z pewnym rygorem

rzetelnego, niemal naturalistycznego odwzorowania

związaną, na rysunku mieliśmy takie ćwiczenie –

modela. Opowiadał nam to i śmiał się z naiwności

prowadził je Radnicki – stawiał modela i ustalał:

swojej oceny sytuacji i tego, czego oczekiwał.

dzisiaj robimy interpretację czystą linią, drugi raz

PT: Wtedy, za pańskich czasów, w Akademii i w Kun‑

pokazujemy bryłę, trzeci – oddziaływanie wzajemne

stgewerbeschule, za tzw. nowoczesność uważano

plam w rysunku biało‑czarnym, ale nie na zasadzie

kubizm czy sztukę abstrakcyjną?

światłocienia, tylko grą plam. Nawet nie studenci, ale

FB: Tu by też trzeba rozwiać pewne obiegowe nie‑

uczniowie – przybierają pewien sposób rysowania

prawdy. Mówi się, że my w ogóle jako region byliśmy

z cieniowaniem i nagle przychodzi profesor, i mówi

odcięci od całego świata, nie mieliśmy możliwości,

rygorystycznie: tylko linia – nie wolno położyć żad‑

tak jakby tutaj panował wyłącznie jeden kierunek

nej plamy, żadnego światłocienia, a ta linia musi

– wiadomy – tzn. socrealizm. Wcale nie, nieprawda

mówić o wszystkim: o przestrzeni, o kolorze, kształ‑

– może to charakteryzowało tylko naszą uczelnię?

cie, o budowie wewnętrznej, anatomii, o wszystkim.

Kapiści nas pędzili do biblioteki. Jak był jakiś pro‑

To były świetne ćwiczenia. Radnicki miał takie podej‑

blem, Cybisowa czy Eibisch mówili: „idźcie do biblio‑

ście – określano go czasem pejoratywnie „belfer”.

teki”. Hopliński dwoił się i troił, żeby nam wycią‑

Wręcz przeciwnie – systematyczność, rygor w przepro‑

gnąć książki – no te, które były dostępne. Wtedy

wadzeniu zadania – on to na rysunku wprowadzał.

zaczęły się pojawiać pierwsze wydawnictwa Skiry.

PT: Ja też z nim miałem rysunek wieczorny.

Biblioteka na placu Matejki była świetnie zaopa‑

FB: A jeszcze wracając – Pan wspomniał o Kujawskim.

trzona, myśmy tam siedzieli godzinami, częściowo

On odgrywał dużą rolę wśród młodzieży w Kunstgewer‑

z własnej woli, częściowo zapędzani przez naszych

beschule, bo był lepiej wykształcony, w charakterze

pedagogów, i nie mieliśmy żadnych ograniczeń,

Na Harendzie 1946, od pra‑ wej: Andrzej Cybulski, Wojciech Has, Franciszek Bunsch, NN.

17


Przed budynkiem 1955,

wręcz przeciwnie – byliśmy nakłaniani do obser‑

Może to nasza uczelnia była taka, że tu jednak mimo

od prawej: Tadeusz

wowania tego, co dzieje na świecie. Tak się złożyło,

wszystko była swoboda.

że kapiści, mimo tych wszystkich trudności, jakie

PT: Przypuszczalnie profesorowie byli nieprzeko‑

Rzepa, Paulin Wojtyna

istniały, jeździli do Francji nawet wtedy i mieli jakiś

nani. Paradoksalnie: reforma Eibischa – mówi się,

(w głębi), Franciszek

kontakt z tym, co się dzieje na Zachodzie, z École

że on wprowadza nowe siły związane z lewicą, ale

de Paris, i przekazywali nam. Faktycznie, ja bym

te nowe siły miały w nosie socrealizm. To też nie jest

może nie potwierdzał tego, że taką granicą, do któ‑

takie klarowne, to nie był Kobzdej czy Krajewscy.

rej się dochodziło, to był kubizm i pewne odłamy

FB: Tak, ale Kobzdej przed, czy po Podaj cegłę jest

surrealizmu.

inny. To był pewien etap nieudany. No Krajewscy...

Jodłowski, Andrzej Wróblewski, Stanisław

Bunsch, Zbigniew Grzybowski, Zdziarski.

18

PT: Za moich czasów była sztuka abstrakcyjna –

Zakrzewski.

wszystko zmierzało do abstrakcji. To jest oczywiście

PT: To wszystko jednak nie było takie jednoznaczne.

taki skrót – panowały takie tendencje, że właściwie

A tych starszych – Mehoffera – gdzieś Pan spotkał?

to tak jeszcze nie jest abstrakcyjne, to już jest po dro‑

FB: Do Mehoffera nawet chodziłem właśnie w Kunst‑

dze, a ten już dotarł do tej przystani.

gewerbeschule, przedmiot nazywał się projektowanie

FB: Pozwalam sobie na różne dygresje. Ja skończy‑

witrażu. Miał taką małą pracowienkę, z tym że nasze

łem w zasadzie studia w 1949 roku, mam świadec‑

zajęcia na dobrą sprawę ograniczały się do kopiowa‑

two – nie było wtedy dyplomów, tylko świadectwa

nia z reprodukcji średniowiecznych witraży i przy

ukończenia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie

tym pokazywania zasady dzielenia szkła, koniecz‑

– tak to brzmiało. I wyjechaliśmy z żoną – to zna‑

ności wprowadzania ołowiu, takiego elementu wią‑

czy wtedy wyjeżdżając, jeszcze nie byliśmy małżeń‑

żącego, pod światło czarnej krechy, możliwości pod‑

stwem, myśmy tam się pobrali, ale to jest sprawa

malowywania albo podrysowania i wypalania – ale

inna – na dwa lata do Czechosłowacji. Po względem

to na kopiach. Mehoffer – tak się złożyło – był profe‑

artystycznym można powiedzieć, żeśmy wpadli

sorem mojego ojca, ale wtedy, kiedy był w pełni sił

z deszczu pod rynnę, bo – czy pan uwierzy, że zarzu‑

twórczych – to jest pierwsza wojna światowa – ojciec

tem w czasie korekty w tamtejszej Akademii, który

tutaj chodził do Akademii. Wtedy kiedy ja trafiłem,

mógł grozić nawet wyrzuceniem ze szkoły, było to,

był to już mocno w leciech posunięty staruszek. Malo‑

że się ktoś zapatrzył na Cézanne’a. Myśmy tam trafili

wał wtedy te ostatnie stacje. Pamiętam, że biegaliśmy

w najgorszy okres socrealizmu, wychodząc z zupełnie

je oglądać u franciszkanów. To był 1942 i 1943 rok

swobodnego, można powiedzieć, raju panującego

– ostatnie, pierwsze zaczął wcześniej. Mówiąc między

tu w Akademii wtedy, jak studiowałem pod domi‑

nami – może myśmy nie dorośli do tego – one nam

nacją kapistów.

się nie podobały.

PT: Właściwie socrealizmu na Akademii nigdy nie było.

PT: Mnie ciągle fascynuje ta więź pokoleń, Przecież

FB: Nas tam tolerowano jako stażystów tylko dlatego,

Mehoffer współpracował z Matejką w Mariackim.

że byliśmy obcokrajowcami, inaczej by nas wyrzucili.

Więc ten Matejko też nie tak gdzieś daleko.

Wiadomości asp /50


W tej chwili jest dominacja wydzia‑ łów projektowych. Przecież za moich czasów Wydział Malarstwa był w czo‑ łówce, Wydział Rzeźby, to wszystko dominowało. Sytuacja się odwróciła, pełnym głosem odezwała się kompu‑ teryzacja Akademii. FB: Wśród istotniejszych wydarzeń powojennych sta‑

wolnych (ja stałem po stronie sztuk wolnych), abso‑

nęła Wystawa i Zjazd Szkół Artystycznych w Pozna‑

lutnie nie pasuje do tamtych, a tamta – tu. Jak to skle‑

niu 1949 roku. To jest dość ważne, tam miało miejsce

cić wobec tego w jedną uczelnię? Ten moment był

wystąpienie tzw. Grupy Samokształceniowej – mia‑

ważny – nie widzę jego skonkretyzowania, a to jest

łem tam też swój obraz i grafikę – i tam zaistniała

bardzo istotne.

zapowiedź socrealizmu.

PT: Będąc w Akademii, ciągle widzę to. W tej chwili

PT: Pan należał do Grupy Samokształceniowej?

– tak mi się wydaje – jest dominacja wydziałów pro‑

FB: Tak – natomiast bardziej czynna była moja żona,

jektowych i cofanie się Wydziału Malarstwa. Prze‑

ona z Wróblewskim i Andrzejem Wajdą bardzo blisko

cież za moich czasów Wydział Malarstwa był w czo‑

współpracowała, robiła nawet tłumaczenia Manifestu

łówce, Wydział Rzeźby – Dunikowski – to wszystko

Bretona (z francuskiego), wtedy nie było innego tłu‑

dominowało. W tej chwili sytuacja jakby się odwró‑

maczenia. I ważne wydarzenie – usunięcie Kantora

ciła, wydziały artystyczne jakoś cofnęły się czy

z WSSP – Sokorski to tam ogłosił.

przycichły, natomiast pełnym głosem odezwała się

Także szalenie ważny punkt: połączenie ASP

komputeryzacja Akademii – to potrzebne, sam tego

i WSSP w 1950 roku – to ma daleko idące konsekwen‑

używam i nie jestem taki chybki w osądzaniu, dla‑

cje w Akademii do dzisiaj – programowe, struktu‑

tego, że to konieczność dziejowa, jest jakaś zmiana

ralne, podejścia do pewnych rzeczy, nie mówiąc o tym,

świadomości i nie można tak powiedzieć: „trza się

ile lat konfliktów, braku porozumienia, zadrażnień.

rozejść” czy coś takiego; tylko znalezienie syntezy

Mogę to dzisiaj zdradzić – jako asystent Gardowskiego,

jest niezwykle trudne.

który był przez kilka lat dziekanem Wydziału Grafiki,

FB: I dlatego uważam, że ten okres powinien być opra‑

gdzie zderzały się ze sobą dwa nurty – bardzo zacho‑

cowany, ktoś powinien podjąć się opisania tego.

wawczy, tradycyjny z WSSP i ten z Akademii – Gar‑

W związku z tym miałem dwie sytuacje, o któ‑

dowski, Srzednicki, Jurkiewicz – to były nieustanne

rych mogę opowiedzieć: myśmy z żoną wtedy byli

spięcia, byłem świadkiem takiego spięcia. Na któ‑

w Czechosłowacji w roku 1950, byliśmy na wycieczce

rymś posiedzeniu panowie mało się nie pobili – stali

autokarowej w ramach wykładów historii sztuki pro‑

naprzeciw, przez stół, wychyleni do siebie, krzyczeli,

wadzonych przez tamtejszego profesora, świetnego

myśmy siedzieli jak osłupiali przy tym stole obrad

znawcy baroku. Jechaliśmy autobusem i on podszedł

i czekali, kiedy dojdzie do rękoczynów. Z powodu

do nas, myśmy z żoną i jeszcze jedną koleżanką sie‑

braku możliwości zrozumienia – to są dwa różne

dzieli obok siebie – on podszedł do nas, złapał się

światy, myśmy później to widzieli. Pamiętam, jak

za głowę i mówi „Polacy, co wyście zrobili?” – taki

pracowaliśmy nad statutem i strukturą Akademii –

zrozpaczony – „A co się stało?” – „Połączyliście

były takie sytuacje, kiedy stwierdzaliśmy, że mówimy

te dwie uczelnie, będziecie tego ciężko żałować”. No

odrębnymi językami, nie możemy się wzajemnie

i później zaczęła się rozmowa – „to są inne światy,

porozumieć, że struktura, którą się tworzy dla sztuk

myśmy to też próbowali zrobić, tylko myśmy to zrobili 19


W Akademii nas uczono stawiania pytań, natomiast w WSSP uczono dawania odpowiedzi. (...) Sztuki tzw. użytkowe muszą odpowiedzieć na konkretne zadanie, natomiast sztuki wolne (...) są bliższe filozofii i stąd jest ta różnica.

20

inaczej – na papierze – i nam to nie wyszło, wobec

może za daleko sięgam – są bliższe filozofii i stąd jest

tego myśmy zrezygnowali”. A wyście bez przygotowa‑

ta różnica. Naturalnie, że to nie jest granica ostra, ale

nia podjęli decyzję i wam to nie wyjdzie, będziecie

jakaś dominanta tego podejścia istnieje.

tego ciężko żałować.” To są jego słowa i to się w jakimś

PT: Naturalnie, kiedy się ma przekonać publiczność

sensie sprawdziło.

do kupienia komputera tego a nie innego tak zrób

PT: Bauhaus też to usiłował zjednoczyć i skończyło

plakat czy afisz, reklamówkę aby to zadanie zostało

się na dymisji. Dessau – to już okres artystyczny

spełnione.

weimarski – przez Gropiusa został odsunięty.

FB: Przygotować odbiorcę aby twój zamiar mógł

FB: Później, pracując już nad statutem, często rozma‑

odczytać.

wiałem z Andrzejem Pawłowskim, bo myśmy właśnie

PT: Projektant sięga po język plastyczny, pewne

próbowali jakoś dojść do porozumienia jako odpo‑

reguły tej składni, ale on tylko sięga, natomiast

wiedzialni za strukturę i programy w komisji statu‑

tamten nad nimi pracuje.

towej – bardzo trudno było – nawet w nazewnictwie.

FB: Uprawiałem równolegle grafikę artystyczną i pro‑

Niedawno rozmawiałem na ten temat z Ginalskim, on

jektową. Prosta sprawa: ślad zapisu – dla mnie obraz

mi z kolei przypomniał takie rozterki u nich na wysta‑

to jest proces, to nie jest obiekt, przedmiot. I tu cechą

wie, które miał Andrzej Pawłowski, bo on uprawiał

pozytywną jest, jeśli widz może śledzić ślad tego pro‑

– wiadomo – tzw. sztukę wolną, ale równocześnie

cesu; to, co się dzieje w czasie; to, co na filmie o Picas‑

projektował dla przemysłu. Jakie on miał osobiste

sie było pokazane, gdzie on wprost przed widzem

wewnętrzne rozterki przeskakując z jednego do dru‑

malował. Ale to się da odczytać z już istniejącego

giego. A druga sprawa – kiedyś mnie pani Ziembicka

„zapisu”... to, że to się dzieje w czasie, że przycho‑

zapytała o próbę scharakteryzowania różnicy między

dzą różne pomysły, są pomyłki i korekty, zmiany

tymi dwoma uczelniami. Ja jej próbowałem te pro‑

–to wszystko są cechy pozytywne obrazu, nawet tych

gramy jakoś scharakteryzować drogą opisową, nie

bardzo dekoracyjnych, o wygładzonych i zatartych

wiem czy ją to przekonało czy nie, w każdym razie

śladach – to jest truizm – pociągnięcia pędzla Rem‑

ja się długo nad tym później zastanawiałem – jak

brandta. Obrazy żyją. Gdyby one zginęły, to świat

syntetycznie spróbować ująć różnice między tymi

by stracił...

dwoma podejściami do sztuki, do dydaktyki i pro‑

A w sztuce użytkowej to jest wada, tam musi być

gramu. Wpadł mi – nie wiem, na ile słuszny – pogląd,

przede wszystkim przedmiot estetyczny, bo to jest

że w Akademii nas uczono stawiania (formułowania)

celem sztuki użytkowej – samochód musi mieć gładką

pytań, natomiast w WSSP uczono dawania odpowiedzi.

powierzchnię, tam nie może być tak, że lakiernik

Mnie się wydaje, że na tym polega różnica i konflikt,

będzie próbował takiej czy innej szpachlówki – wyj‑

bo sztuki tzw. użytkowe muszą odpowiedzieć na kon‑

dzie, nie wyjdzie – on musi zrobić tak, żeby wszystko

kretne zadanie, dlatego musi się uczyć formułowania

było jednolite – to są przykłady skrajne, ale to wycho‑

odpowiedzi, natomiast sztuki wolne – przepraszam,

dziło np. w projektowaniu opakowań... O książce nie

Wiadomości asp /50


mówię, bo książka (ilustracja) jest na pograniczu tych dwu gatunków, ale te typowe, jak opakowanie, plakat reklamowy – znowu nie mówię o tzw. kulturalnym, bo on ma cechy obrazu – ten, który jest związany

sytuacje absurdalne, próbowaliśmy stworzyć ogólną

Szkoła okupacyjna

z handlem. Musi wszystko być eleganckie, dobrze

strukturę, żeby te rozmaitości jakoś scalić i w sensie

1942, od lewej: Adam

zrobione, wyczyszczone, nawet musi być zatarty ślad

praktycznym umożliwić jaki takie funkcjonowanie

ręki. To są – tak mi się wydaje – te istotne różnice,

całej uczelni. Wiem, że ten statut i struktura były

postawa i warsztat. Jeśli ktoś równolegle takie dwie

potem modyfikowane, ale zmiany nie były tak daleko

dyscypliny uprawia – myślę m.in. o Pawłowskim

idące, jak to myśmy robili w tym okresie. Dla przy‑

– powstaje trudność warsztatowego i mentalnego

kładu: pojęcie pracowni – przecież w tym okresie, jak

przerzucania – jak siadam nad projektem, to muszę

myśmy zaczęli porządkowanie struktury, to w istnie‑

zapomnieć o tym, co robiłem na obrazie, jak siadam

jącej było zapisane: pracownia malarska profesora

do obrazu, to nie wolno tej elegancji projektu prze‑

tego i tego, ale równocześnie pracownia stolarska

nieść na obraz.

czy ślusarska – więc konieczność znalezienia jakichś

PT: To zgubiło tych używających sprejów czy foto‑

adekwatnych określeń. Istniała też np. taka sytuacja

grafii, jak niektóre obrazy Maciejewskiego, które

– nie chcę jej umiejscawiać, żeby nie krzywdzić ludzi –

są przez to nieznośne.

gdzie była katedra, pracownia, zakład i jeszcze chyba

FB: Ja wolę te jego z trawkami – Wojtkiewiczowskie –

laboratorium, w każdej jednostce ta sama osoba jako

tam jest innego typu ekspresja. Tak spróbowaliśmy

kierownik, ci sami studenci, to samo pomieszczenie

tę zmianę po połączeniu szkół scharakteryzować.

i te same godziny pracy. Nie chcę palcem wskazy‑

Zatrzymaliśmy się na roku 1950 – połączeniu szkół

wać, trzeba było tego rodzaju sytuacje polikwido‑

i tego konsekwencjami.

wać. Chudzikiewicz to zaczął, na mnie spadło później

Następnym punktem jest zmiana pokoleniowa

doprowadzenie do konkretnych zapisów w statutach.

– pierwsze lata 60. – wtedy, kiedy odchodzą nasi pro‑

Chudzikiewicz miał wielki wykres przez niego nary‑

fesorowie, a główne pozycje w Akademii – kierow‑

sowany – wisiał w rektoracie – cała struktura uczelni

nicy pracowni, nawet rektorat –przejmuje pokolenie

z wpisanymi nazwiskami. Jakikolwiek ruch gdzieś czy

kształcone po wojnie – rektorem zostaje Konieczny

nowy etat, czy zmiana struktury – od razu sprawdzało

– nie tylko przychodzą inne osobowości, ale też

się na tym wykresie. On mnie wprowadził w całą

na świecie się co innego dzieje, to jest też zmiana

tę dziedzinę, jak to się robi, bo ja też byłem zielony.

nie tylko w sensie fizycznym, ale i jakościowa. Lata

PT: Tym się teraz zajmuje pani Grabowska w Archi‑

70. – porządkowanie struktury Akademii, rozpoczęte

wum, jest to niezwykle sumienna osoba. Myślę,

przez Chudzikiewicza. Jako przewodniczący komi‑

że można jej to powierzyć, bo Archiwum jest teraz

sji to kontynuowałem – to jest stworzenie struktury

dostępne, uporządkowane, na każde żądanie można

i programów. Myśmy się starali zlikwidować pewne

dostać co się chce. Oho! – już skończyła się taśma...

Turasiewicz, Zdzisław Oko, Franciszek Bunsch, Stefan Łuszczkiewicz, Marian Skałkowski, Edmund Mikina, siedzi Tadeusz Jodłowski.

21


W s po m ni e ni e

Jerzy Werner (1920–1990) Józefina Bransch‑Walczak Jerzy Werner pracował na Wydziale Grafiki Akade‑ mii Sztuk Pięknych w Krakowie od 1955 do 1990 roku. Jeszcze jako student objął funkcję instruktora w pracowni litografii; następnie pracował tam jako

Ur. 1925 w Kaliszu. W latach 1952–1958 studio‑ wała na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych

asystent. W 1955 roku, obroniwszy dyplom, rozpo‑

Jerzy Werner, fot. Piotr Radzicki

czął pracę jako adiunkt w pracowni fotografii ogólnej,

– malarzy i grafików. Zawierała obszerną wiedzę histo‑

którą prowadził samodzielnie. Równolegle wykładał

ryczną i technologiczną, dotyczącą obrazu sztalu‑

fotochemigrafię doświadczalną w Katedrze Grafiki

gowego, obrazu ściennego oraz technik graficznych.

Książki. W roku 1966 przeszedł na stanowisko wykła‑

Była pełna receptur i przepisów na podobrazia, farby,

w Krakowie w pracowni

dowcy oraz starszego wykładowcy (w 1970 roku) w tej

papiery, kleje, którymi można wzbogacać warsztat

prof. Witolda Chomicza.

samej pracowni. Od roku 1982 pełnił funkcję kierow‑

twórczy. Prawdziwa „kopalnia złota” dla wszelkiego

nika Katedry Fotografii, a od 1984 roku aż do śmierci

rodzaju eksperymentu w sztuce.

Emerytowany pracownik Wydziału Grafiki.

funkcję docenta etatowego. Był pasjonatem fotografii,

Drugą ważną pozycją wydawniczą autorstwa

z którą zapoznał go wybitny krakowski fotografik

Jerzego Wernera była książka Technika i technologia

pracujący na Wawelu – Stanisław Kolowca.

sztuk graficznych wydana w 1972 roku przez Wydaw‑

Jerzy w swojej pracowni fotograficznej w Akade‑

nictwo Literackie. Książka ta, bogato ilustrowana

mii cenił sobie nade wszystko pracę pedagogiczną,

zdjęciami i rysunkami autora, proponowała zarys

a szczególnie kontakty ze studentami. Można to było

historyczny obok praktycznych wskazówek, doty‑

zaobserwować podczas wykonywania zdjęć w atelier,

czących realizacji w poszczególnych technikach gra‑

a także w ciemni fotograficznej, w której przybliżał

ficznych. W podręczniku tym znajdował się również

studentom technologiczną „kuchnię” różnych dzie‑

rozdział o fotografii.

dzin fotografii.

22

Obie pozycje wydawnicze cieszyły się wielką

Ważną częścią pracy pedagogicznej stały się rów‑

popularnością w naprawdę różnych środowiskach.

nież wykłady. Dotyczyły historii fotografii, historii

Służyły na przykład pracownikom muzealnym do pra‑

technik graficznych oraz podstaw technologii malar‑

widłowego rozpoznania starych i współczesnych rycin

stwa i grafiki. Technologia malarstwa i grafiki była

graficznych.

Jerzemu Wernerowi szczególnie bliska. Zaowocowała

W swojej twórczości fotograficznej stworzył Jerzy

podręcznikiem pt. Podstawy technologii malarstwa

Werner cykle zdjęć poświęconych np. staremu Kra‑

i grafiki (Państwowe Wydawnictwo Naukowe), który

kowowi, Jurze Krakowsko‑Częstochowskiej, również

doczekał się ośmiu wydań (w latach 1957–1989). Była

aktom kobiecym oraz portretom. Był członkiem honoro‑

to bardzo popularna i potrzebna książka, zarówno dla

wym Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego i juro‑

studentów ASP, jak i dla ukształtowanych twórców

rem licznych konkursów i wystaw fotograficznych.

Wiadomości asp /50


1

2

Jako artysta plastyk uprawiał Jerzy Werner grafikę,

Jestem mu wdzięczna za ten wspólny czas pracy. Także

1. Jerzy Werner – obraz

rysunek i malarstwo; brał udział w licznych wysta‑

za jego pasję, ogromne kompetencje, cierpliwość

montowany z dwóch róż‑

wach organizowanych przez środowisko plastyczne

w pracy pedagogicznej. Z jego wiedzy i doświadczenia

w kraju i za granicą. Był członkiem rzeczywistym

można było czerpać obficie, prawie bez końca.

Związku Polskich Artystów Plastyków. Oprócz pracy zawodowej w Akademii Sztuk Pięk‑

Był zawodowcem wysokiej próby a także ciepłym, serdecznym człowiekiem o ogromnej kulturze osobi‑

nych był bardzo zaangażowany w prace Sekcji Graficz‑

stej, czym zjednywał sobie wielu ludzi. Jego niemały

nej istniejącej w Towarzystwie Miłośników Muzeum

wkład w życie naukowe Akademii Sztuk Pięknych,

Narodowego w Krakowie, której w 1981 roku został

a zwłaszcza Wydziału Grafiki, nie powinien zostać

prezesem. Działał też w Stowarzyszeniu Miłośników

zapomniany.

nych motywów, wykonany techniką reliefu na papierze bromowym 2. Jerzy Werner – W lustrze, brom

Dawnej Broni i Barwy. Jego naukowym hobby stała się broń miotająca (łuk, kusza) i broń palna, którą odna‑

Nagrody i odznaczenia:

wiał i konserwował (opracowując przy tym własne

Złoty Krzyż Zasługi nadany przez Radę Państwa

metody konserwacji). Sprawował opiekę konserwa‑

w 1973 r.

torską nad bronią zabytkową w zbrojowni na Zamku

Złota odznaka za pracę społeczną dla Miasta Krakowa

Wawelskim w Krakowie.

w 1977 r.

Owocem pracy naukowo‑badawczej z tej dziedziny

Nagroda Ministra Kultury i Sztuki III stopnia w 1981 r.

była publikacja trzeciej książki, wydanej w 1974 roku

Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski w 1983 r.

przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocła‑ wiu, pt. Polska broń – łuk i kusza. Autor opracował jej szatę graficzną – z własnymi rysunkami i zdjęciami obiektów (fascynacja kuszą zniewoliła go do tego stopnia, że sam stworzył jej kopię). W 20. rocznicę jego śmierci chciałam przypomnieć ogółowi jego postać i jego pracowite życie. Przez lat 30 pracowałam z Jerzym Wernerem w pracowni pod‑ staw fotografii i w pracowni technik fotograficznych. 23


N i e ‑ f e l i e ton

23 fakty, Darek Vasina

które przyszły mi do głowy, gdy oglądałem wystawę Marcina Maciejowskiego

Każdy ma prawo do własnego zdania i własnej opi‑

Rewolucjoniści nie są zmęczeni1 i mają się coraz

→ Tak jest. Marcin Maciejowski → Muzeum Narodowe w Krakowie → 26 marca – 23 maja 2010 r.

nii – fakt.

lepiej, o czym świadczą ich indywidu‑alne wystawy

Bujnowski, Maciejowski, Sasnal dokonali rewolucji

– fakt.

w polskim malarstwie – fakt.

Dali nadzieję naszym studentom, pokazując,

Mają w tej chwili rzesze naśladowców – fakt.

że po dyplomie jest jeszcze inne wyjście, niż etat

Nauczyciel, rysownik,

Naśladowcy, jak to naśladowcy, są tylko naśladow‑

w agencji reklamowej czy sprzedawanie bananów

malarz i grafik.

cami, co w znacznym stopniu szkodzi wizerunkowi

– fakt.

wyżej wymienionych – fakt.

Ci najsłynniejsi młodzi polscy malarze współcześni

Rewolucja miała charakter pokojowy i przebiegała

są absolwentami krakowskiej Akademii Sztuk Pięk‑

Urodzony w 1964 r. Studia na Wydziale Grafiki w latach 1985–1990. Prowadzi pracownię malar‑ stwa na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Od 2007 prof. ASP.

na gruncie formy i treści – fakt.

nych, która jest uważana za najbardziej konserwa‑

Podejmowali tematy, które w głowach nam się nie

tywną w Polsce – fakt.

mieściły lub raziły swoją „banalnością” i „brakiem

Wyżej wymienieni Panowie mówią o Niej czasem

gustu”, no i malowali płasko – fakt.

w sposób mało pochlebny (co mnie mierzi) – fakt.

Ale dzięki temu przetarli nowe szlaki i pootwierali

Ale może mają ku temu jakieś powody – fakt.

nowe, nieznane rejony, pełne nowych pomysłów –

A może i nie za bardzo, bo – nawiązując do tekstu

fakt. A pomysły mieli takie, „że ja cię kręcę” – fakt.

Jakuba Banasiaka2 pt. Pochwała Akademii – gdyby

W czasie studiów byli „nieprzyzwoicie” pracowici –

nie nasza Alma Mater, może straciliby możliwość

fakt. Co dało wybuchową mieszankę w połączeniu

buntu – fakt.

z ich talentem – fakt.

Nie jestem z nimi zaprzyjaźniony i nie usiłuję sobie

Oni naprawdę „żyli Sztuką” i tak jest chyba

tym tekstem czegoś załatwić – fakt.

do dziś – fakt.

To, co oni robią, nie jest w Sztuce tym, co lubię naj‑

Trafili z odpowiednią stylistyką w odpowiedni

bardziej – fakt.

czas – fakt.

Ale fakty zawsze mówią same za siebie – fakt.

Są jednymi z najważniejszych polskich artystów rozpoznawalnych prawie w każdym artystycznym „zakątku” świata – fakt. Sądząc po wywiadach z nimi, nadal nie „przewróciło” im to w głowach – fakt. 24

Wiadomości asp /50

1 Jakub Banasiak, Rewolucjoniści są zmęczeni. Wybór tekstów 2006–2008, Kraków 2008. 2 Jakub Banasiak, dz. cyt.


Wynurzenie 2 (a w zasadzie jego brak)

Obamy omamy obawy Grzegorz Sztwiertnia Jeszcze nikt nie połączył ognia z wodą. Ale to właśnie teraz, w tym szczególnym momencie, taka możli‑ wość nadeszła. Nie zrobi tego jednak ani prezydent Obama, który zawiódł, ani prezydent Kaczyński, który nie żyje. Ur. 1968 w Cieszynie. W latach 1987–1992 stu‑ diował na Wydziale

Ten pierwszy zawiódł, bo nie potrafi zatrzymać wycieku, który został zainicjowany 20 kwietnia

Malarstwa Akademii Sztuk

w Zatoce Meksykańskiej, kiedy to eksplodowała plat‑

Pięknych w Krakowie

forma Deepwater Horizon około 40 mil od Luizjany

w pracowni prof. Jerzego Nowosielskiego. Od 2006 roku prowadzi pracow‑

(jakby Luizjanie było mało). Ten drugi nie potrafi już zaradzić klęsce powodzio‑

nię interdyscyplinarną

wej, która została zainicjowana około 15 kwietnia

na Wydziale Malarstwa kra‑

intensywnymi opadami na południu Polski, bo zgi‑

kowskiej ASP. Zajmuje się malarstwem oraz tworzy instalacje, obiekty, wideo, performance.

nął w kraksie lotniczej wiadomo kiedy i wiadomo gdzie i wiadomo z kim (niczym w greckiej tragedii) – i nie żyje. Ale pierwsza klęska ma wiele wspólnego z drugą. Pierwsza to wyciek, druga to opad. I jeszcze ta nazwa platformy: Deepwater Horizon – Głęboka Woda Po Horyzont… Amerykanie może i są niemądrzy, ale na pewno wie‑ rzący. W cuda. Podobnie jak my, Polacy. Zatem ze względu na zaistniałe okoliczności zdecy‑ dowałem nie wynurzać się.

25


Dyplomy

Ludzkie nieboloty Fragment pracy dyplomowej

• Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa, 2009 • Autor: Artur Kapturski • Tytuł pracy: Ludzkie nieboloty • Promotor: prof. ASP Grzegorz Bednarski • Recenzent: prof. ASP Zbigniew Sprycha

← Ulica II, 200 cm × 250 cm, olej na płótnie, 2009

Nawet najbardziej świadoma jednostka, w szcze‑ gólnych sytuacjach, bezwiednie jakby, unika rozumu, świadomość zamienia na intuicję. Wtedy to na oślep jakby „podnosi ciężary życia” zmagając się z codzien‑ nością. Duchowa łączność człowieka ze światem pozwala mu przeczuć nieuniknione, zrozumieć konieczności i czerpać siłę z porażek. Niezależnie od wszystkiego musi żyć dalej i wciąż się wznosić, pomimo wszelkich przeciwności losu. To zadanie niewątpliwie heroiczne, wpisane niejako w ludzką Artur Kapturski

naturę.

Jestem malarzem, dla którego człowiek i wszystko

skłoniły mnie do poszukiwań sposobu zilustrowania

Ustawiczne rozmyślania nad tym zagadnieniem co jest z nim związane zawsze stanowiło główne źró‑

tego problemu. Po serii szkiców powstał zarys syl‑

dło inspiracji, dlatego też zagadnienie to jest tematem

wetki człowieka – niebolota. Symbolicznego znaku

moich obrazów dyplomowych.

obrazującego człowieka, a ściślej jego duchowość.

Człowiek, którego pokazuję na płótnach z nadzieją

Człowiek – niebolot jest symbolem naszego życia,

dźwiga swój krzyż, ciężar swojego życia. Już sam fakt

jego ziemskiej skończoności. Patrząc na moje płótna

podjęcia trudu dźwigania ukazuje zaangażowanie

łatwo zauważyć powtarzający się motyw dźwigania.

i rozpoczyna proces zmagania, walki. Walki z tru‑

Symboliczne ujęcie tego procesu dominuje w cyklu

dami życia, z własnymi ułomnościami, problemami

moich obrazów dyplomowych, zbudowanych na zde‑

ludzkiego istnienia. Aby podkreślić istotę ciężaru

rzeniu dwóch światów o różnych formach realności.

jaki dźwiga, jego determinację, czasem decyduję się

Dwie formy dźwigające biały stół. Starają się zacho‑

na odrealnienie formy, pewne zniekształcenie czy

wać równowagę pomiędzy siłami naszej natury,

wręcz „wynaturzenie” pierwotnego kształtu. Ten

biegunowością dążeń i pragnień. Wprowadzają ele‑

zabieg pozwala ukazać silniej sam trud procesu zma‑

ment wahania przed ostatecznym podjęciem decyzji.

gania jak również, co istotne, nadać temu zjawisku

To dwie siły komplementarne wzajemnie się napędza‑

charakter uniwersalny. W rezultacie jest to wyrażenie

jące i dopełniające. Waga sumienia, na której ciężar

obecności człowieka bezosobowego, człowieka‑sym‑

mają wpływ wybory, których dokonujemy.

bolu, ułomnego, ale walczącego ze swoimi ograni‑

Może to tylko nudna nadinterpretacja na potrzeby

czeniami, walczącego niejako o sens życia, istnienia.

sytuacji, a może prawda, skoro myśl taka zrodziła

To również problem ograniczeń malarza.

się w mojej głowie.

26

Wiadomości asp /50


Zbigniew Sprycha

celu odrealniając i deformując ludzką sylwetkę sym‑

↑ Ulica I, 270cm × 200cm,

bol‑metaforę. Dwie takie postaci, ludzkie fantomy

olej na płótnie, 2009

Dla Artura Kapturskiego, jak on sam pisze w pracy

zmagające się z ciężarem niesionego stołu stają się

teoretycznej „malarstwo łączy się w sposób bezpo‑

dla autora uniwersalnym znakiem heroizmu. Owe

średni i nierozerwalny z człowiekiem, jego namiętno‑

postaci centralnie umieszczone na obrazie pt. „Ulica I”

ściami, obsesjami, osobistymi przeżyciami, i malar‑

paradoksalnie zwracają uwagę na innych bohate‑

skimi doświadczeniami naszych przodków.”

rów tego obrazu, również zmagających się z własnym

Kilka już lat z zainteresowaniem śledzę jego twór‑

losem. Artur Kapturski wszystkie te doświadczane

czość, odwagę i rozmach w prezentowanych na koń‑

przez los osoby lokuje w równie przejmującej scenerii

coworocznych wystawach obrazach. Kiedy siedem dni

mało uczęszczanych miejsc, wśród starych domów

temu miałem okazję zobaczyć jednocześnie 9 dużych

z odpadającym tynkiem, placów o specyficznym,

obrazów, z satysfakcją stwierdziłem, że malarstwo

lokalnym zapachu. Jest bacznym obserwatorem

utalentowanego malarza ewoluuje a on sam twórczo

takich przejawów życia i myślę, że jego wędrówki

dojrzał. Wcześniejsze obrazy z rzetelnością i kunsz‑

z aparatem fotograficznym po takich miejscach to nie

tem malowane, były (odnoszę takie wrażenie) zbyt

szukanie jakiegoś przypadkowego tematu, to szuka‑

uzależnione od fotograficznych motywów.

nie i odnajdywanie właśnie takich inspiracji.

Jak dowiaduję się z tekstu większa uwaga jaką chce

Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na jedną rzecz –

intencjonalnie i praktycznie w czasie aktu twórczego

Artur Kapturski podejmując taki egzystencjalny temat

poświęcić formie ma związek z tematem prac malar‑

maluje go w pastelowych, wysublimowanych tonacjach,

skich. Ów temat to zmaganie się człowieka z życiem,

bo chociaż wie, że wszyscy jesteśmy Chrystusami, to on

heroizm, jak to określa młody malarz. Tworzy w tym

chciałby wszystkich widzieć po jasnej stronie życia. 27


Dyplomy

Sytuacje

• Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa, 2009 • Autor: Marcin Turecki • Tytuł pracy: Sytuacje

Fragment pracy dyplomowej

• Promotor: prof. Andrzej Bednarczyk • Recenzent: ad. II Zbigniew Sałaj

jedynie monotonną melodię i rytm. Wywołują drga‑ Marcin Turecki

jącą membranę. Staje się ona bezgłośnym tańcem małych drobinek dawniej tworzących układ treści.

Powtarzalność druku, jego rytm hipnotyzuje. W ryt‑

Słowa zmieniają się w obrazy. Poruszające się słońce

mie czytanych linijek i wertowanych stron jest wyj‑

nakazuje im, niczym cieniom, biegnąć po malutkich

ście poza czasowość. Ile takich chwil wyjścia „poza”

wydmach kartki papieru.

zostało mi odjętych z rzeczywistości, kiedy wzrokiem

Druk, niczym fotografia, utrwala na papierze wra‑

muskałem litery widząc w nich nie słowa i zdania, ale

żenia. Czytanie, tak jak przeglądanie zdjęć, przywraca

zagadki między nimi błądzące? Jaką siłę wewnętrz‑

kontury wspomnień, ogólny sens przeżyć. Druk nie

nego przekazu i jaką zdolność poruszania wyobraźni

tylko przechowuje i powtarza wyartykułowane myśli

oraz pokładów pamięci ma słowo pisane, które jest

i doznania; jest też pojęciem, które nosi wiele zna‑

przelaniem myśli rodzących się we wnętrzu i obrazem

czeń. Treścią druku mogą stać się bieżące, twórcze

niewypowiedzianych słów?

procesy myślowe, które same w sobie są niewerbalne.

Trzymam w dłoniach rozwartą książkę. Wiatr

Druk jest wymowny bez wczytywania się w jego treść.

unosi lekko firankę, a ciepłe popołudniowe światło

Pismo alfabetyczne, jego powtarzalność, posiada

padające z okna kładzie się na lekko pomarszczonych

szczególną intensywność wizualną. Treść niejako

stronicach, szorstkich od przerzucających je dłoni. Ich

wypływa z formy. Litery stają się materią, medium,

temperatura jest przyjemna, ich lekką chropowatość

pigmentem, nośnikiem abstrakcyjnych treści.

czuję pod palcami. Światło rozświetla w jaśniejsze

Na zewnątrz tworzy struktury i konstrukcje, któ‑

punkciki drobinki kurzu czepiające się lekko przy‑

rych znaczenia pozostają ukryte. Te niebywałe mani‑

żółkłej kartki. Uwypukla drobne nierówności, które

festacje oceanu zachwycają swoją formą. Wokół nich

sprawiają wrażenie oglądanych z daleka morskich

tworzone są coraz to nowe drogi interpretacji, próby

fal bądź plażowych wydm, które dokładnie zapa‑

zrozumienia. Można tworzyć nauki, pisać tomy badań.

miętałem znacząc je śladami swoich stóp podczas

To, co określa ten ocean i jego formy to wszystkie

zeszłorocznych oraz minionych wakacji. Przede mną

te tomy spisywanych myśli, zadrukowanych książek.

ogromny horyzont, na nim wszystko co rozświetla

Próba zrozumienia oceanu wywołuje ocean myśli,

w mojej pamięci ostre światło padające na odkrytą

zagmatwany labirynt struktur myślowych tworzą‑

plażę. Kartka papieru z kolumną drukowanego tekstu

cych się jak te formy oceanu solaryjskiego i jak one

zmienia się z płaszczyzny w rozedrganą powierzch‑

rozpadających się i znikających.

nię, staje się żywym tektonicznym obszarem, na któ‑ rym tworzą się różne układy. Litery zrzucają swą

Zbigniew Sałaj

dwuwymiarowość, zaczynają wychodzić do przodu, to znowu cofać się i jakby zanurzać w głębi. Wyrazy

W pracy pisemnej autor od analizy własnego systemu

przestają mieć znaczenie, pojedyncze znaki tworzą

pamięciowego szybko przechodzi do sensualności

28

Wiadomości asp /50


książki, a ściślej poza jej tekstowe spektrum. Zauro‑

zaprojektowanych przez autora przedmiotów. Tylko

czenie powtarzalnością druku, rytmem, przestrzenią

z jednej perspektywy można odczytać słowny sens prze‑

pomiędzy wierszami, rodzi fundamentalne dla niego

kazu. W sens wizualny wkalkulowane jest postrzeganie

pytanie: „ile takich chwil ’poza’ zostało mi odjętych

przemieszczającego się widza względem tekstu, powo‑

z rzeczywistości, gdy wzrokiem muskałem litery

dujące złudzenie ruchu całej „konstelacji” literowej.

widząc w nich nie słowa i zdania ale zagadki między

Zastosowana maszynowa czcionka, a raczej jej ręczne

nimi błądzące?”. Pytanie to przywołuje prekursorów

naśladowanie (autor ręcznie wykaligrafował kilkadzie‑

„ideogramu”, poezji wizualnej, konkretnej, dźwięko‑

siąt stron tekstu), w dobie laserowego druku napawa

wej. Jest wśród nich Apollinaire, który na początku XX

zdziwieniem, ale jednocześnie budzi szacunek.

w. apelował do naszej inteligencji, aby przyzwycza‑

Podsumowując całość pracy warto przytoczyć

iła się do pojmowania syntetyczno‑ideograficznego

słowa Davida Boltera, że sposób w jaki organizu‑

zamiast analityczno‑dyskursywnego. Jest Mallarmé

jemy naszą przestrzeń pisania jest zarazem sposo‑

z pryzmatycznym rozłożeniem idei, Joyce z przenika‑

bem w jaki organizujemy nasze myśli. Coraz bardziej

niem się czasu i przestrzeni, Cummings z atomizacją

zaawansowany rozwój medialnych technologii komu‑

słów w ekspresjonistycznym natężeniu przestrzeni,

nikacyjnych w sztukach wizualnych pozwala na wyj‑

brazylijska grupa Noigandres z manifestem poezji

ście z materialnej powłoki komunikatu. W obszarze

konkretnej, jako totalnej odpowiedzialności przed

przenikania się książki i sztuki pojawiła się książ‑

językiem. Wszystkie te formy dotyczą szeroko poję‑

ka‑dzieło (z ang. bookwork), jako samoistna praca

tej sfery porozumienia, komunikacji przekazu myśli,

artystyczna dokonywana na polu doświadczeń z jej

odczuć, uczuć, tekstów artystycznych artykułowa‑

strukturą, kształtem, znaczeniem oraz książka‑obiekt

nych za pomocą książki, tekstu, słów lub liter. Szwaj‑

posiadająca swobodniejszy charakter formalny. Autor

carski poeta Eugen Gomringer swoją pierwszą książkę

obiektami tekstowymi wpisuje się w te dwa obszary.

zatytułował słowem zapożyczonym od Mallarmégo,

Przy użyciu minimalnych środków osiąga prostą

„konstelacje”. Odtąd używa się tego określenia jako

interaktywność z widzem. Zmienia klasycznie poj‑

systemu służącego do aranżowania przez poetę placu

mowaną, statyczną tożsamość papierowej książki

gry, jako pola siły.

w pseudowirtualne ciało, gdzie zacierają się granice

Od strony technicznej zastosowane arkusze prze‑

cielesności litery, tekstu oraz obrazu. Dotychczasowy

źroczystej pleksi dają autorowi możliwość żonglowania

kontemplatywno‑voyerystyczny dystans zatraca się

wyrazami, literami w wymiarze pionowym, od dołu

na korzyść tytułowych, metaforyczno‑przestrzennych

do góry. Nakładając na siebie warstwa po warstwie

„sytuacji”.

znaczenia słowne, konstelacje liter wydają się uwal‑

Spojrzenie w sztukach wizualnych jest instancją

niać z zaklętego, drugiego wymiaru pojedynczej strony.

sprawczą a struktura dzieła powinna odpowiadać

Teksty przechodzą w trzeci wymiar wewnątrz przeźro‑

założonej formie percepcji i stanowić integralną

czystych granic materiału tworząc iluzyjne fantomy

wypowiedź artysty. 29


W y s ta w y

Stefan Borzęcki – mistrz dłuta Honorowy Profesor ASP → Galeria Rzeźby, 8 kwietnia – 29 kwietnia

Józef Murzyn Szanowni Państwo! Przed Państwem dzieło i jego autor. Rzeźbiarz wybitny i oryginalny. Człowiek przyzwoity, mądry i skromny, ucieleśniający rzadki dzisiaj wzór artysty umiejącego stanąć „za”, a nie „przed” swoim dzie‑ Ur. 1960 w Wiśniowej.

łem. Bezwarunkowo i bezinteresownie oddany swemu

W latach 1982–1987 stu‑

artystycznemu powołaniu. Twórca nieskrępowany

diował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych

Z cyklu Rowerzyści drewno polichromowane, 75 × 130 cm, 2010

i wolny, pogardzający schematem i kanonem, obda‑

w Krakowie w pracowni

rzony niezwykłą intuicją i wyobraźnią. Niezależny

głębokich znaczeń i sensów tam, gdzie na pozór naj‑

prof. Stefana Borzęckiego.

od mód, trendów oraz ideologii rządzących sztuką.

mniej można byłoby się ich spodziewać. Autor ota‑

Działalność pedagogiczną

Niestrudzony i pracowity. Jego pracowitość jest zja‑

czających nas dzieł, jakby na przekór mijającemu

od 1986 roku. Obecnie pełni

wiskiem fascynującym. Nie polega bowiem na mozol‑

czasowi, wydaje się coraz młodszy i coraz bardziej

funkcję dziekana Wydziału

nym i uporczywym „wyrabianiu” kolejnych dzieł,

bezkompromisowy w swoich wyborach i decyzjach

w krakowskiej ASP prowadzi

Rzeźby.

30

ale na nieprzerwanym, intensywnym przeżywaniu

artystycznych. Poszukujący i znajdujący, w odróż‑

twórczości. Na niezachwianej woli i wytrwałości

nieniu od wielu, którzy wciąż tylko poszukują. Nie

w podtrzymywaniu twórczego napięcia. Na zdolności

tworzący sztuki zaangażowanej, lecz pozostający nie‑

trwania w permanentnej artystycznej gotowości, nie‑

zmiennie głęboko zaangażowany w sztukę. Bystry

ustannej grze wyobraźni z rzeźbiarskim tworzywem

i przenikliwy obserwator świata i ludzi z ich skompli‑

i na odwrót: na drażnieniu i pobudzaniu rzeźbiarskich

kowaną naturą. Niezmordowany tropiciel i bezlitosny

instynktów poprzez nieustannie obcowanie z materią

prześladowca płycizny artystycznej, bylejakości, inte‑

i narzędziem. W rezultacie takiego podejścia proces

lektualnego lenistwa, łatwizny i powierzchowności.

twórczy staje się radosnym i pośpiesznym chwyta‑

Charyzmatyczny i niezwykle skuteczny nauczyciel

niem i zapisywaniem natłoku cisnących się do głowy

i wychowawca, zaświadczający o swojej pedagogicz‑

pomysłów, wizji, form i kształtów. Język plastycz‑

nej wiarygodności przykładem swojego życia i dzieła.

nych sformułowań upraszcza się i klaruje, nabierając

Szanowni Państwo! Bohater dzisiejszej uroczystości:

imponującej lekkości i bezpretensjonalności. Z całą

wielce szanowny Jubilat, Artysta prawdziwy, Mistrz

siłą ujawnia się fantazja i lotność umysłu, generująca

dłuta – od dziś Honorowy Profesor Akademii Sztuk

lawiny błyskotliwych skojarzeń, osobliwych reakcji

Pięknych w Krakowie – Stefan Borzęcki. Sto lat, Panie

łańcuchowych myśli, prowadzących do odkrywania

Profesorze!

Wiadomości asp /50


Od lewej: Dziekan Wydziału Rzeźby prof. Józef Murzyn, Rektor prof. Adam Wsiołkowski, prof. Stefan Borzęcki

Prof. Stefan Borzęcki

Z cyklu Rowerzyści drewno polichromowane, 80 × 90 cm, 2008

31


W y s ta w y

Drewno życia

– kilka myśli za sprawą rzeźb Józefa M.

To wolno tak... przerobić jedno na drugie? W imię Adam Brincken

czego? Kto dał mi takie prawo? Ale też, niezauwa‑

Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy usłyszałem,

uznałem dość wcześnie za budulec zapór, zakoli rzek

żalnie dla siebie samego, kawałek suchego patyka

Ur. 1951 w Nowym Sączu. W latach 1970–1975 studio‑ wał malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, uzyskując w 1975 roku dyplom w pracowni prof. Adama Marczyńskiego. Na Wydziale Malarstwa macierzystej Uczelni pra‑ cuje od zakończenia stu‑ diów – obecnie prowa‑ dzi pracownię malarstwa i jest kierownikiem Katedry Edukacji Artystycznej. Twórca witraży i polichromii.

z czyjej myśli i z czyich ust stwierdzenie, że drzewo

i przystani po rzęsistym, letnim deszczu, a gdy woda

i drewno to nie to samo. O drzewie wiedziałem już

z kałuż wsiąkała w glebę – za wielki ołówek. Nie przy‑

wtedy, od jakiegoś czasu, że rośnie, kwitnie i ma zie‑

znawałem się nikomu, jak bardzo lubiłem jego zapach

lone – a potem złote – liście. Gdy bardzo mi się podo‑

i ciepło zatrzymane jakimś cudem w nim samym.

bało, to na kartce papieru było największe. Niby nic

W mojej obecności nikt w tedy jeszcze nie wypowiadał

w tym dziwnego, bo z reguły, gdy urośnie, jest o wiele

słowa: rzeźba. A gdy słowo to zamieniło się w lekcje

od nas wyższe. Zawsze jest wyższe, a nawet rośnie

przedmiotu, to wiedziałem lub czułem – a w tym

szybciej niż my. Czasem przerasta dachy domów, nie‑

wieku to to samo – że tę nieulepioną z gliny formę

kiedy rośnie strzeliście jedno przy drugim. „To las”

drewna utożsamię z własnym rozumieniem pojęcia

– ktoś o tym powiedział.

rzeźba. Dla mnie wówczas była nią tylko rzeczywi‑

Pamiętam, jak czekałem jesienią długie dwa

stość obecna a przemieniona, w obrębie jednego

miesiące, aż zawita w naszym domu i będzie cho‑

i tego samego życia, w ekwiwalentną, nadal praw‑

inką, innym drzewem, nadal albo znów zielonym,

dziwą substancję. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem

i to w czasie, gdy inne... przestały już żyć.

– a i dotknąłem – rzeźb Józefa Murzyna, wiedziałem,

Jeszcze nie odmierzałem czasu porami roku. Nie

że ten jego świat jest mi bliski, jak wcześniej rzeźby

zdawałem sobie sprawy, że za chwilę znów będą

Beresia, Borzęckiego, Rząsy, jak Kobiety drezdeńskie

zmartwychwstawać, potem żyć, starzeć się pięknie

Baselitza. Nieistotne dla mnie były tytuły cykli, daty

kolorem, by na powrót stać się mrocznym, zeschłym

powstania, nawet ich skala.

kikutem. Pamiętam, że bezlistną już jesienią zapadałem

32

Wodziłem wzrokiem. Inaczej nie da się oglądać rzeźb. Podążałem za krawędziami, zatrzymywałem

w jakąś dziwną melancholię. Po latach, ale nie‑

się niekiedy na wierzchołkach, wędrowałem tam

stety tylko do czasu, przestałem się nią przejmować.

i z powrotem skosami płaszczyzn. Przyglądałem im

Fenomen wiosny nie jest jeszcze „w tamtych latach,

się, prowadzony formą wokoło i we wszystkich kie‑

co minęły” jedynym, wytęsknionym stanem rze‑

runkach, to w głąb, to na zewnątrz. Zsuwałem się

czy. Ktoś uporczywie na uciosane do pieca szczypki

boleśnie po surowej, ledwo a brutalnie wyciosanej

mówił: drewno. Myślałem, że przekręca słowo drzewo

fakturze, ślizgając się po sensualnych gładkościach

celowo, chcąc ukryć przede mną tragiczną prawdę

organicznych form. Prawie zawsze ocierałem się

o tym, że drzewo umarło, nie żyje i można z nim zro‑

o kolor, ze zdziwieniem stwierdzając, że pochodzi

bić, co się zechce, nawet wsadzić do pieca i spalić,

jakby z wnętrza drewna, że to nie sam artysta zama‑

unicestwić. A że pachniało, dawało ciepło?...

lował powierzchnię soczystą żółcienią, czerwienią,

Wiadomości asp /50


błękitem czy zielenią, lecz że ono samo z siebie

nam tak „bezkarnie” osierocić? Nie sądzę. Doświad‑

takim się stało. Urosło do rangi bycia kolorem! Wto‑

czyłem kiedyś niezwykłej (?) sytuacji, jaką jest obec‑

piona farba, zabarwiająca głęboko strukturę drewna,

ność kilkuset rzeźb dwudziestowiecznych w jednym

przetarta, by dać oddech drewnu, to zaledwie środki

miejscu. To Middelheim Park – 5 km na południe

wyrazu, o których wiemy, że uestetyczniają płasz‑

od centrum Antwerpii – i ogromne tereny dla auto‑

czyzny brył, lecz wiemy też, że tylko czasem łączą

nomicznej obecności rzeźby. Teraz wiem, czym dla

wszystko, jak tu, w rzeźbach Józefa Murzyna, w jeden

tego tworu (rzeźby) jest nieograniczona przestrzeń.

spójny sens. Żadne dzieło sztuki nie istnieje bez

Taką rację bytowania uzyskują tu dzięki posado‑

przestrzeni, a więc i bez czasu. Niektórzy zachowują

wieniu w naturze, wobec której stają się niekiedy...

ten „przywilej” tylko dla świata dźwięków następu‑

materializacją światła. Kiedy indziej, w secesyjnym

jących po sobie, dla muzyki, którą najpierw trzeba

wnętrzu budynku niewielkiej stacji kolejowej Roland‑

wysłuchać, by odczuć i poznać całość. A obraz? Czy

seck, niedaleko Kolonii, gdzie swoje miejsce znalazła

ogarniając go spojrzeniem, widzimy go, czy tylko

Fundacja Hansa Arpa i Sophie Tauber‑Arp, zobaczy‑

patrzymy? Czy wędrując za drogowskazami dominant

łem – a tak naprawdę odczułem – obecność rzeźb.

kluczy kompozycyjnych jak po śladach, by zobaczyć

Sala to była, czy jakaś przestrzeń miejsca? Białe było

wszystko, pozostajemy poza czasem? Zegar nie odmie‑

wszystko. Podłoga, ściany i sufit, okna przymglone

rza tu minut? A co dopiero, gdy bryłę trzeba obejść

białym nylonem (?), podesty i na nich rzeźby, też

wkoło. Raz i drugi. Na wszystkie, zamierzone przez

białe. Ich biologiczny, wysublimowany kształt stapiał

rzeźbiarza sposoby. Dzieło, gdy jest DZIEŁEM, wciąga,

się i wchłaniał wszystko dookoła. Rzeźby jakby nie

omamia, a gdy ogołocimy go swoją świadomością

zaczynały się i nigdy (nigdzie) nie kończyły. Czło‑

i podświadomością do cna ze wszystkiego, co ma nam

wiek‑widz był rzeczywisty. To on był tu gatunkiem

do pokazania i powiedzenia... porzuca nas z nieskry‑

odmiennym, kimś w rodzaju odszczepieńca i intruza,

waną intencją: „rób/myśl teraz, co chcesz, w każdym

w dodatku nie na swoim miejscu, nawet gdy było ich

razie miej tę ułudę, nieprawdziwą nadzieję, że robisz

(widzów) kilku lub kilkunastu. Ale te rzeźby tam były!

to ze swojej własnej, a nie z mojej woli”. Rzeźby

Czuć było ich obecność, choć poznać do końca coś wię‑

Józefa Murzyna są o jakichś kwestiach i są ku cze‑

cej niż przeczucie wewnętrznego oka, nie było sposób.

muś, nie dają się bezpiecznie omijać. Te rzeźby

Zachowały swą tajemnicę, tutaj w ten sposób. Tą przy‑

są jak tajemnica, która niczego w sobie nie zamyka.

długą dygresją chcę powiedzieć, że jedną z cech rzeźb

Są jak... kobieta, której wypatrzona harmonia pro‑

Józefa Murzyna jest ich... zjawianie się właśnie. Oczy‑

wadzi do kontemplacji piękna. Te rzeźby wciągają

wiście, gdy są odseparowane od natury czernią, bielą

do wewnątrz sensu swym abstrakcyjnym ekwiwa‑

lub obojętnością tła w katalogach wystaw, stają się

lentem, przy którym trwamy po granicę wyczerpania,

przedmiotowo czytelne, lecz gdy popatrzymy na świat

zmęczenia i odejścia do innej... po kolejną myśl. Czy

mimo i przez nie, to odkrywamy w nich zawarty

te myśli‑rzeźby są do porzucenia? Czy pozwolą się

świat – przez to, jakie są w istocie. Ich materialna

Z cyklu Włócznie, drewno polichromowane, 100 × 400 cm

33


przedmiotowość to otwarta, z zasady ażurowa bryła, kontrastami zbudowana forma, wyrysowana przez piony, poziomy i skosy, geometrię i biologię kształtów, linearności i bryły, poprzez spotkanie chropowatego z gładkim, barwnego z monochromatycznym. Mil‑ cząca a wyrażająca to, co usymbolizowane i esencjo‑ nalne. Józef Murzyn prowadzi swój monolog o świecie, czasem wdaje się w rozmowę z nim samym. Tam, gdzie mamy do czynienia z jego myślą o STWORZE‑ NIU, napotykamy na lapidarne niezwykłości formy Spirali i Zielonej piramidy, Generatora i cyklu Sarko‑ fagi, także Żagwi, która – choć czerwona – ma moc rodzenia, a nie unicestwiania. Tam, gdzie tworzywem stajemy się my sami, istnieją rzeźby w cyklach Gatu‑ nek i Personalia. Gdy autor analizuje nasze postępki, przyglądamy się Feretronom, Konfesjonałowi, Impe‑ ratorowi i Kracie, czasem podążamy za Snem Jakuba, czasem – jak Odyseusz w Odysei. Czas wzrostu rośliny, kwiatu i drzew, przyboru i wysychania wód, naro‑ dzin i śmierci człowieka jesteśmy w stanie odczuć. To, co zmienia się w dłuższym od naszego doświad‑ czenia odstępie czasu, niekiedy o setki, miliony lat, postrzegamy zaledwie naszą wyobraźnią i wiedzą. Tyko drzewo na naszych oczach ma szansę urodzić się i nie umrzeć. Bo to ono, przepostaciowane w drewno ręką człowieka, może stać się domem, ręką artysty – dziełem sztuki na zawsze. ↖ Z cyklu Stosy, drewno polichromowane, 150 × 450 cm

34

Wiadomości asp /50


W y s ta w y

Gramatyka Metaobrazów Ewy Janus Ewa Janus specjalizuje się w tak zwanej małej for‑ Józef Murzyn

mie. Tworzy wieloelementowe serie i cykle, w których rozwija i pogłębia fascynujące ją wątki tematyczne

Ur. 1960 w Wiśniowej. W latach 1982–1987 stu‑

Twórczość rzeźbiarska Ewy Janus jest osadzona głę‑

i formalne. Specyficzny charakter tych prac polega

boko w nurcie humanistycznej refleksji odnoszącej

na twórczym rozwinięciu – można powiedzieć – swo‑

się do sensu i znaczenia kulturowej tożsamości

istej redefinicji klasycznej formuły medalu i plakiety.

w wymiarze jednostkowym, osobniczym i zbiorowym,

Systematyczne rozszerzanie warsztatu poprzez nie‑

społecznym. Odkrywanie i badanie za pomocą oso‑

konwencjonalne zastosowania tradycyjnych sposo‑

bliwego filozoficzno‑artystycznego warsztatu związ‑

bów i narzędzi oraz wprowadzanie nowych, własnych

ków i relacji pomiędzy człowiekiem i przedmiotem

metod wypracowanych w sferze języka, metod obra‑

w kontekście historycznym, wynikające z głębokiej

zowania i środków ekspresji, związanych ze stosowa‑

w Krakowie w pracowni

fascynacji kulturą materialną minionych epok, stało

nym tworzywem, sprawia, że płaskorzeźby, plakiety

prof. Stefana Borzęckiego.

się dla autorki istotnym wątkiem współtworzącym

i medale Ewy Janus są zjawiskiem wyjątkowym na tle

diował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych

Działalność pedagogiczną

bazę refleksji kształtującej jej artystyczną strategię.

dominującej konwencji. Stanowią nie tylko swego

Poszukując wehikułu formalnego i pojęciowego,

rodzaju osobliwość stylistyczną, ale są nad wyraz

funkcję dziekana Wydziału

zdolnego unieść i wyeksplikować osobisty stosunek

udaną transgresją formalną. Wnosi ona w obszar pła‑

Rzeźby.

do przeszłości, natrafiła na absolutnie doskonały –

skorzeźby i reliefu nowy, ożywczy powiew, w wyniku

jak się wydaje – model, spełniający jej wymagania

którego możliwe staje się odrodzenie gasnącego

zarówno w sferze filozoficznej, jak i artystycznej.

gatunku, a nawet – myślę, że mogę zaryzykować takie

Wykorzystując figurę palimpsestu, by ukazać istotę

stwierdzenie – istotne poszerzenie jego granic. Dzięki

w krakowskiej ASP prowadzi od 1986 roku. Obecnie pełni

procesów kulturowych, ich kumulatywny charak‑

perfekcyjnemu opanowaniu zasad tworzenia iluzji

ter, tendencje do nawarstwiania, nadbudowywania,

trójwymiarowości na płaszczyźnie i zastosowaniu

nadpisywania nowych treści na polu wciąż zajmo‑

plastycznej sugestii warstwowości, będącej rodzajem

wanym przez te wcześniejsze, tworzy jednocześnie

wariacji na temat perspektywy kulisowej, uzyskuje

zręby koncepcji formalnej swoich prac rzeźbiarskich.

autorka efekt balansowania pomiędzy kategoriami

Odkrycie i zastosowanie figury palimpsestu oka‑

i sensami przestrzenności.

zało się nie tylko niezwykle trafnym uchwyceniem

Oznacza to w sensie formalnym m.in. nakłada‑

mechanizmu rządzącego relacjami zachodzącymi

nie i zdejmowanie warstw, przysłanianie i odsłania‑

między tradycją a teraźniejszością oraz ich odzwier‑

nie różnych partii obrazu, stosowanie cięć, kadrów

ciedlenia w myśleniu i działaniu współczesnego

i międzywarstwowych przebić, „zumowanie” oraz

człowieka, ale także w sposób spektakularny zafunk‑

różnicowanie ostrości obrazu od całkowitego rozmy‑

cjonowało w planie artystycznym artystki. Stało się

cia po hiperrealną ekspozycję. W ujęciu filozoficz‑

motywem przewodnim, konstruującym jej dzieło

no‑poznawczym służy to badaniu opcji, punktów

rzeźbiarskie.

widzenia, relacji i odniesień, skalowaniu poziomów 35


Ewa Janus Ur. 1964 w Łapanowie. W latach 1986–1991 studiowała na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni prof. Stefana Borzęckiego. Jako pedagog pra‑ cuje na macierzystej uczelni od zakończenia studiów. Obecnie pełni funkcję prodziekana Wydziału Rzeźby.

Homo Viator z cyklu ↗

postrzegania i rozumienia. Od prostego, bezpośred‑

relatywność i ograniczoność poznania. Wskazuje

Warstwy czasu, 29 × 26 cm,

niego i obiektywnego po nieoczywisty, relatywny czy

na istnienie świadomości „warunkowej”, zależnej

cynk, 2007

ultrasubiektywny. Pewność i jednoznaczność ulega

od gotowości intelektualnej odbiorcy oraz sprawności

wymieszaniu z wieloznacznością, metaforą i skom‑

instrumentarium poznawczego, jakim ten odbiorca

plikowaną symboliką.

z niemożności doświadczenia pełnego, totalnego.

odwrócić uwagi widza od faktu, że przestrzenią rze‑

Z cząstkowości i fragmentaryczności obrazu dozna‑

czywistą tych płaskorzeźb jest ich fizyczna mikro‑

wanej rzeczywistości, jaki budujemy w oparciu o nie‑

przestrzeń, opisywalna za pomocą zwykłych parame‑

doskonałe instrumenty poznania.

trów, takich jak wysokość, szerokość czy głębokość.

Poprzez swoje dzieło Ewa Janus objawia się jako

Parametry te, będące w istocie jedynie tym, czym są –

artystka obdarzona imponującą zdolnością opero‑

kategoriami skali, wyrażonymi w jednostkach mate‑

wania pierwiastkami, znakami, desygnatami i sym‑

matyczno‑fizycznych, opisujących cechy materialne

bolami, funkcjonującymi w szeroko rozumianym

przedmiotu, służą jednak artystce do wykazania

horyzoncie kulturowym współczesnego człowieka.

gatunkowej przynależności tworzonych artefaktów.

Cechuje ją, obok rozległej humanistycznej wiedzy,

Sformułowania te nie uobecniają się jako „bezcie‑

także osobliwa intuicja i niezwykła swoboda twórcza,

lesne”, wizualne projekcje, pozostające w luźnym

pozwalająca jej bez skrępowania czerpać pierwiastki

związku z ich materialnym nośnikiem – dotknięta

stylistyczne lub określone wątki formalno‑wyrazowe

ręką artysty płyta nie jest tylko „płaszczyzną obra‑

z minionych dziejów kultury i sztuki. Jednak dzięki

zowania”. W swojej zasadniczej strukturze pozostają

niezwykłej zdolności skutecznego podporządkowania

pełnoprawnymi rzeźbami, choć – trzeba to podkreślić

ich wyraźnie sprecyzowanej, oryginalnej koncepcji

– postawionymi odważnie, a czasem wręcz ryzykow‑

artystycznej, nie dopatrzymy się w jej pracach tak czę‑

nie, na chybotliwej linii pogranicza.

36

dysponuje. Uświadamia ograniczenia, wynikające

Autorka nie zaprzecza przy tym i nie próbuje

stego w praktyce artystycznej schyłkowego postmoder‑

Warstwy w plakietach i medalach Ewy Janus

nizmu, eklektyzmu, pastiszu, żonglerki fragmentami

to wiele odsłon – czy może raczej zasłon – tego

i cytatami, czy też nieudolnego naśladownictwa form

samego obiektu‑obrazu, zrzuconych na siebie w nie‑

z przeszłości. Jej utwory są kwintesencjami, autono‑

ujawnionej, ale w oczywisty sposób znaczącej, kolej‑

micznymi, bezprecedensowymi konstatacjami. Z racji

ności. Wbrew pierwszemu wrażeniu, typowemu dla

wyjątkowej trafności stawianych w nich kwestii, aspi‑

pobieżnego oglądu dzieła, celem artystki nie jest

rują do bycia jednocześnie diagnozą i prognozą odno‑

prosta ilustracja, mająca tylko przenieść programo‑

szącą się do kondycji współczesnego człowieka oraz

waną treść literacką. Zabieg nawarstwienia, będący

jakości jego generalnej autorefleksji.

de facto narzędziem reglamentacji, poprzez cząst‑

Tworząc głębokie, wyraziste, a także w specyficzny

kowe odsłony pozornie tylko zwielokrotnia ogląd tego

sposób „otwarte” dzieła, podejmuje próby nawiązania

samego motywu. W rzeczywistości jednak demaskuje

konstruktywnego – w odróżnieniu od tak dziś częstych,

Wiadomości asp /50


kontestacyjnych czy nihilistycznych postaw – dia‑

Jest to też, jak można się domyślać, wyraz osobi‑

Compatibilia, 45 × 38 cm,

logu z duchem minionych epok, poszukując ponad

stego dążenia artystki do głębszego, adekwatnego

gips patynowany, 2006

otchłanią czasu mostów pozwalających porozumieć

odbioru przeszłości, odzwierciedlającego pragnienie

się z przeszłością, a przez to odkryć drogę do uświa‑

uniknięcia grożącego dzisiejszemu człowiekowi losu

domienia sobie sensu danej nam teraźniejszości.

wykorzenionego kulturowo barbarzyńcy. 37


W y s ta w y

O Księdze natury sprawia, że malarz od rana do wieczora patrzy Janina Kraupe‑Świderska

i nie może się wyzwolić od procesu obserwowania i zapamiętywania wrażeń – a wieczorem, kiedy siądzie

Księga Kontrastów powstała w ciągu kilku letnich

nad kartą papieru ze swoimi chińskimi pędzelkami

miesięcy 2009 roku w mojej wakacyjnej pracowni,

i wieloma słoiczkami farb, wcale nie zastanawia się

do której od wielu lat przyjeżdżam, żeby w ciszy

nad tym, co malować. Te niezmierzone tonacje i rytmy,

i dzięki bliskiemu kontaktowi z naturą odnowić siły

zjawiające się wraz z powrotem momentu zachwytu

fizyczne i psychiczne. Dom jest otoczony wysokimi już

przeżytego w tym dniu i zatrzymane w pamięci, kie‑

Ur. w 1921, w Sosnowcu.

teraz drzewami, ogród porośnięty chwastami, wśród

rują ręką i jest się wtedy świadkiem zapisu tego,

Studia w krakowskiej ASP

których pojawiają się górskie kwiaty. Las zaczyna się

co powstało w umyśle po całym dniu napiętej uwagi.

niedaleko, kryjąc lodowaty strumień, torujący sobie

Księga Kontrastów jest związana przede wszyst‑

rozpoczęła w roku 1938; Podczas II wojny świato‑ wej kontynuowała naukę

spadzistą drogę przez wielkie kamienie. Idąc na spa‑

kim z przeżyciami płynącymi z natury, ale są w niej

w Kunstgewerbeschule.

cer, przyglądam się współżyjącym ze sobą swobodnie

także ślady słuchanej muzyki lub myśli powstają‑

wielu gatunkom roślin. Są okresy, kiedy rozkwitają

cych w czasie lektury. Księga formalnie nie odbiega

wielobarwne kwiaty, inne niż na nizinach, bo samą

od mojej dotychczasowej twórczości. Są w niej różne

1948 do emerytury praco‑

górę, która nosi nazwę Babiej, opanowała roślinność

wątki towarzyszące różnym okresom mojego życia,

wała w macierzystej uczelni;

alpejska. W górach prawie każdy dzień jest inny, inne

a sam format książki – niewielkiej w porównaniu

chmury na niebie, inne barwy pól i lasów, a spadzista

z moimi dotychczasowymi pracami – jest świadec‑

jedną z najciekawszych, naj‑

północna strona Babiej wciąż zmienia się zależnie

twem pewnego ograniczenia moich ruchów, które dla

oryginalniejszych polskich

od oświetlenia – rano błękitna, o zachodzie słońca

mnie jest teraz dokuczliwe, ale które staram się zre‑

potrafi być zupełnie amarantowa. Ta wielka paleta

kompensować trochę innym rodzajem twórczości.

Uczestniczyła w działal‑ ności teatru konspiracyj‑ nego Kantora. Od roku

w roku 1987 uzyskała tytuł profesora zwyczajnego. Jest

artystek drugiej połowy XX stulecia. 38

Wiadomości asp /50


Księga Kontrastów → Galeria Jednej Książki → Biblioteka Główna ASP → maj 2010

Andrzej Bednarczyk Przedmiot zwany potocznie książką, przez introli‑ gatorów woluminem a tomem przez bibliotekarzy, ma tę zadziwiającą właściwość, że dla statystycznego czytelnika jest w większości przypadków semantycz‑ nie niewidoczny. Znaczy to, iż – myśląc o treści dzieła Artysta malarz, grafik, twórca obiektów artystycz‑ nych, instalacji i sztuki

– bierze on pod uwagę jedynie verbum. Reszta jest co najwyżej niezbędnym nośnikiem zapisu słowa. Gdy jednak spojrzymy na przedmiot zwany książką,

gdyby nie Janiny Kraupe Księga Kontrastów – dzieło,

Studia na Wydziale

pomijając zawarte w nim słowa, ujrzymy przestrzeń

przez które w czystej formie księga ujawnia swoje

Malarstwa w latach 1981–

zbu‑dowaną na zasadzie przeciwstawieństw, pomię‑

bycie księgą. Jego siłę upatruję w tym, że nie jest

dzy którymi dzieje się nasze odczytywanie zawar‑

to książka o czymś, nie jest to książka o kontrastach,

Malarstwa krakowskiej ASP.

tych w niej treści. I tak, pierwsza strona przeciwsta‑

lecz faktycznie Księga Kontrastów, mówiąca całą

W 2009 r. uzyskał tytuł pro‑

wia się ostatniej. Czy jest coś bardziej odmiennego

sobą: znakiem, obrazem, literą, papierem, stroną,

fesora. Stale współpracuje

od początku niż koniec? A pomiędzy nimi egzystuje

kartą, oprawą, palimpsestowym prześwitywaniem

książki. Urodzony w 1960 r.

1986. Prowadzi pracow‑ nię malarstwa na Wydziale

z ABC Gallery w Poznaniu.

„wszystko”, cały świat pomiędzy dwoma okładkami.

awersu i rewersu, swobodnym rytmem naturalnych

Każdy, kto ma zwyczaj zagłębiać się w lekturę, wie,

krawędzi kart, zespolonych w doskonałym zrówno‑

że jest to świat pełno‑prawny, powołany do istnienia

ważeniu wzajemnych oddziaływań i przebarwień

pierwszą stroną, a ostatnia to koniec świata i po nim:

znaczeniowych. Gdy podążałem strona po stronie

wielki ko‑laps zamknięcia książki. Ponadto, gdziekol‑

za dictum tej księgi, a potem, porzuciwszy tę drogę,

wiek otworzymy książkę, dostrzegamy, jak lewa strona

zaglądałem to tu, to tam, nie mogłem uwolnić się

przeciwstawia się prawej, widzianej równocześnie,

od myśli, że mam przed sobą nowe wcielenie De docta

a każdy awers karty skrywa po drugiej stronie rewers –

ignorantia Mikołaja z Kuzy, wydanej po raz pierwszy

nieoglądane nigdy razem, jak dwie strony księżyca.

w 1440 roku, a więc równo 570 lat temu. Wrażenie

Początek i koniec, lewica i prawica, awers i rewers,

to pojawiło się we mnie zapewne dzięki wspólnocie

to prawa fizyki uniwersum woluminu. Pewnie

idei – zbieżności przeciwieństw, w obydwu dziełach

nigdy bym nie spojrzał na książkę w ten sposób,

przyjętej jako zasada ujawniania się prawdy. 39


W y s ta w y

Twórczość Grzegorza Wnęka → The artist's eye: Grzegorz Wnęk → Frissiras Museum, Ateny → 14.04.2010 – 30.09.2010

Wnękowi udaje się ponad wszelką wątpliwość ukazać Christina Sotiropoulou

powierzchowność wielu postmodernistycznych arty‑ stów, których prace nie są niczym więcej, niż tylko

Żeby malować, trzeba mieć wiarę w to, co się robi,

ćwiczeniami w pozbawionym znaczenia retorycznym

wewnętrznie się do tego zobowiązać. Dopiero obse‑

poszukiwaniu, pretendującymi jedynie do prawdzi‑

syjnie związany ze swoją sztuką malarz może uwie‑

wej oryginalności twórczej, próbującymi przyciągnąć

rzyć, że jego twórczość, przynajmniej do pewnego

społeczną uwagę jedynie dla sławy i osobistego suk‑

stopnia, kształtuje ludzką rzeczywistość. Pozbawiony

cesu, nie wykazującymi jakiegokolwiek zaangażo‑

tej pasji niczego nie może osiągnąć. Najlepiej wtedy,

wania w dobro ogółu. Malarstwo figuratywne było

żeby zrezygnował z malarstwa w ogóle, gdyż zasad‑

do dziś skazane na banicję z obszaru współczesnej

niczo, samo w sobie, jest ono idiotyzmem.

sztuki, na wygnanie w głąb źle interpretowanej

Gerhard Richter

przeszłości historycznej. Uważano je za nieaktu‑

w rozmowie z Irmeline Lebbeer (1997 r.)

alne, niezdolne do pełnego wyrażenia różnorodności

Słowa te, wypowiedziane przez wielkiego niemiec‑ kiego artystę, podsumowujące jego życiowe dążenie do artystycznej perfekcji, stanowią klucz do naszego zrozumienia motywacji leżącej u podstaw inicjatywy galerii Frissiras, by wesprzeć i zaprezentować twór‑ czość Grzegorza Wnęka. Dzięki pracom tego młodego polskiego artysty malarstwo zdecydowanie powróciło do tradycji wielkich mistrzów z przeszłości, którzy za podstawowy aspekt swojej artystycznej tożsamo‑ ści uważali aktywne zaangażowanie artysty w życie społeczne i w pełni akceptowali wrodzony obowiązek sztuki, by przewodzić każdej próbie rozwoju społecz‑ nego sumienia, zarówno w kontekście jednostki, jak i ogółu, którego jest ona częścią. 40

Wiadomości asp /50


egzystencjalnych rozterek, lęków i dróg życia współ‑

która trwa przy jego boku i wraz z nim podejmuje

czesnego człowieka – martwe.

walkę o artystyczny wyraz.

Rola prac Wnęka jest więc tym większa. Po pierw‑

Dowodząc swojego gruntownego artystycznego

sze, wydaje się ona wypływać z niekwestionowa‑

wykształcenia w Akademii Sztuk Pięknych w Krako‑

nego talentu artystycznego malarza, z samego faktu,

wie, Wnęk ma odwagę stawić czoła podstawowemu

że jego obrazy potrafią same się obronić, że są samo‑

wyzwaniu, jakie rzuca przedstawienie postaci ludz‑

wystarczalne i że swą wartością zdobywają sobie

kiej. Jak sam mówi: „W centrum mojego zaintere‑

miejsce na współczesnej scenie artystycznej, którą

sowania leży człowiek, jego otoczenie i egzysten‑

charakteryzuje dziś taki nadmiar sugestii utrzyma‑

cja. Ważny jest przedmiot, bo to on przybliża mnie

nych w duchu niekontrolowanego konsumpcjonizmu,

do oryginału. Wybieram tematy silnie nacechowane

który wydaje się przenikać każdy aspekt współcze‑

emocjonalnie – nagła choroba, przypadkowo zaob‑

snego życia. Po drugie, prace artysty nie obawiają

serwowane wydarzenia (ścinanie drzewa, szer‑

się podjęcia odpowiedzialności za ogólnospołeczne

mierka, prace budowlane), sceny codzienne, nędza

dobro przez pokazywanie współczesności, czy nawet

– wiem, że są one trudne, ale jednocześnie czuję,

niezbędności formy artystycznego wyrazu, którą

że wymagają bezpośredniego działania, wyrazistych

okrzyknięto jako zużytą, pozbawioną perspektyw

form, agresywnego koloru, kadru, zbliżenia. Szukam

na przyszłość, należącą do przeszłości.

własnego spojrzenia na współczesnego człowieka.

Malarstwo Wnęka wygrywa z konkurencją właśnie dlatego, że artyście udało się zrealizować komentarz Richtera, skierowany do każdego malarza aspirują‑

↑ Lot nad miastem iluzji olej na płótnie, 200 × 380 cm, 2009

Chcę się zbliżyć do prawdy, do ściany, która skrywa pustkę”. Malarstwo Wnęka staje się w rezultacie jednym

cego do wielkości. Podstawą jego twórczości jest głę‑

z najbardziej obiecujących środków realizacji każdego

boka empatia dla człowieka, który stał się centrum

fundamentalnego problemu prawdziwego malarza,

jego artystycznej twórczości. Jego prace nie są jedynie

sedna każdego artystycznego przedsięwzięcia, jakim

jeszcze jednym głosem sztuki „przedstawienniczej”.

jest przedstawienie postaci ludzkiej. Celem jego prób

Cechuje je prawdziwy antropocentryzm, z którego

jest odkrycie prawdziwego znaczenia w pomyślnym

sam artysta wyłania się jako przepełniony miłością

połączeniu, teoretycznie starszej, formy ekspresji

do człowieka, zarówno jako formy o nieograniczonym

i bardziej współczesnych poszukiwań egzystencjal‑

potencjale artystycznym, jak też istoty społecznej,

nych oraz ideologicznych. Nigdy nie zostaną one 41


42

Wiadomości asp /50


Frissiras Museum – ufundowane przez Vlassis Frissiras'a w 2000 r. Muzeum Sztuki Współczesnej skupiające się wyłącznie na kolekcjonowaniu malarstwa figuratywnego. W kolekcji muzeum znajduje się ponad 3500 ekspona‑ tów: obrazów, rzeźb, rysunków, grafik. W zbiorach są dzieła takich artystów jak: Frank Auerbach, Peter Blake, Leonardo Cremonini, Dado, David Hockney, Leon Golub, R. B. Kitaj, Mimo Paladino, Paola Rego, Jean Rustin, Pat Andrea, Valerio Adami, Antonio Segui, Velickovic, Botsoglou, Kirby, Andrea Marti‑ nelli, Marcin Maciejowski, Andrew Tift, Corpet. Wystawy we Frissiras Museum (wybór): 2008 – The New Force of Painting 2007 – Pat Andrea „Alice's adventures in Wonderland” 2005 – Gerhard Richter – A. R. Penck 2003 – Representing the World – Figurative Painters of the 20th Century 2003 – The Frissiras Museum in the European Parliament ↑ Baudelaire, olej na płótnie, 200 × 190 cm, 2008 ← Zapomnienie w tańcu, olej na płótnie, 180 × 135 cm, 2009

w pełni zrealizowane, jako że trwają w dialogu z tra‑

Elementy świata przedstawionego poddaje on pró‑

dycją, ale też nigdy nie zatracą się w introwertycznej,

bie poprzez użycie form i motywów zapożyczonych

pseudoartystycznej dyskusji o współczesnych proble‑

z języka socrealizmu, choć sam malarz stanowczo

mach i wyzwaniach przyszłości. Jego twórczość nie

odżegnuje się od surowości tego stylu.

ucieka od narracji i zdecydowanie nie traci na warto‑

Mimo iż wydaje się on akceptować społeczne

ści przez wyrażenie jej pustymi formami przypomi‑

zaangażowanie właściwe socrealistycznej sztuce,

nającymi pod wieloma względami inne nurty, takie

jego prace nie poddają się politycznej manipulacji,

jak neo pop‑art.

nie ulegają żadnej ideologii czy ustrojowi politycz‑

Wręcz przeciwnie, narracyjne prace Wnęka stają

nemu. Jego ideologią jest humanizm, a powinnością

się sztuką współczesną, zatrudnioną w służbie naj‑

społeczną, którą reprezentuje jako artysta – aktywne

bardziej podstawowej potrzeby artystycznej ekspresji

zaangażowanie przez sztukę w codzienne życie spo‑

obecnego stulecia – potrzeby stania na straży pamięci

łeczeństwa, którego jest członkiem.

historycznej, wizualnego zapisu transformacji otacza‑

Osobiście uważam, że to właśnie owe aspekty

jącego artystę świata, szczególnie widocznej w kra‑

sztuki tego obiecującego młodego polskiego arty‑

jach Europy Środkowo‑Wschodniej, stanowiących

sty wyjaśniają zainteresowanie, jakim obdarzyło

w przeszłości część bloku komunistycznego.

ją Muzeum Frissiras, że to właśnie one stanowią

Malarzowi udaje się odświeżyć swoją sztukę,

punkt styku ich dróg artystycznych. Umiłowanie tego,

uczynić ją bardziej współczesną, szczególnie przez

co ludzkie, zainteresowanie malarstwem antropocen‑

zestawienie wielu motywów równocześnie przedsta‑

trycznym, pragnienie nieustannego eksplorowania

wianych na płótnie, ale też współzależnych, podda‑

możliwości sztuki figuratywnej – wszystko to składa

nych szerszej kompozycji. Nie waha się on też używać

się na kod komunikacji, na którym wyrosło zrozumie‑

alegorii i metafory jako narzędzi przekazu własnego

nie pomiędzy ludźmi dzielącymi te same przekonania,

zamysłu, bodźców do interpretacji.

wartości estetyczne i artystyczne cele. 43


M W y s ta w y

jak malarstwo

Kamil Kuskowski w Galerii Malarstwa ASP → Galeria Malarstwa ASP, maj 2010 r

wysokim ryzykiem, lecz wybrańcom może przynieść spore profity. Dlatego wielu wciąż ryzykuje. Sama wystawa obraca się wokół dylematów

Magdalena Ujma

„uprawiać malarstwo czy nie?”. A jeśli tak, to w jaki sposób? Jak powiedzieć prawdę o malarstwie? Roz‑

Malarstwo po malarstwie

wiązanie Kamila Kuskowskiego polega właśnie

Co może zawierać wystawa zatytułowana M jak

na mówieniu o malarstwie. M jak malarstwo ofe‑

malarstwo? Czy nadanie tak w gruncie rzeczy zasad‑

ruje nam komentarz do sposobu, w jaki dyscyplinę

niczego tytułu wynika ze szczerych intencji, czy

poznajemy, lecz nie oferuje nam malarstwa samego.

z podejścia prześmiewczego? Powaga dałaby efekt

Można powiedzieć, że artysta zrobił sprytny unik:

Ur. 1967 – krytyczka

nieznośny – efekt pouczania, wynikający z pew‑

pozostając w orbicie niebezpiecznej, lecz pociągają‑

sztuki, kuratorka.

ności, że autor posiada dostęp do jedynej prawdy.

cej gałęzi sztuki, nie może być oceniany jako malarz.

Studiowała historię sztuki i zarządzanie instytu‑ cjami kultury. Do 2007

Prześmiewczość mogłaby z kolei powodować poczu‑

Uprawia przecież rodzaj krytyki, testując w praktyce

cie zbytniej lekkości, gdy tymczasem w naszych cza‑

teorie odnoszące się do malarstwa.

sach potrzebujemy stałych punktów zakotwiczenia,

Przeważa podejście pragmatyczne. Strategia

a przynajmniej solidnego namysłu nad wartościami,

Kamila Kuskowskiego polega na tym, że spostrzeże‑

własny blog (www.mag‑

niezatrzymującego się na poziomie „wszystko zależy

nia teoretyków czyni dosłownymi. To, co artysta poka‑

dalena‑ujma.blogspot.

od punktu widzenia”.

roku prowadziła dział sztuki w kwartalniku lite‑ rackim „Kresy”. Prowadzi

com). Razem z Joanną Zielińską prowadziła kuratorski duet Exgirls. Pracuje w krakowskim Bunkrze Sztuki. Zajmuje się problematyką gender w sztuce polskiej, sztuką

zywał w Krakowie, jest wyborem z jego większych

Wizyta na wystawie Kamila Kuskowskiego

realizacji, pokazywanych już w innych miejscach

w Galerii ASP rozwiała moje obawy. Wystawa została

Polski, zestawionych jednak w nową całość. Znalazły

zrealizowana z wielką znajomością uwikłań malar‑

się tu: Muzeum, które premierę miało w Muzeum

stwa w aktualne spory, dotyczyła uprawiania go

Sztuki w Łodzi (2005), a także Uczta malarska 02

i przeszkód z tym związanych. W idei tworzenia

i Obrazy sztuki z łódzkiego Atlasu Sztuki (2007).

kobiet, zagadnieniem

obrazów w naszych czasach zawarta jest bowiem

Instalacja Muzeum, składająca się z płócien

wpływu mediów i popkul‑

porażka. Ze wszystkich dziedzin sztuki to w malar‑

pokrytych jedną barwą, otoczonych ozdobnymi

stwie przecież najtrudniej, nie tyle nawet wymy‑

ramami, która wzbudza uzasadnione skojarze‑

ślić coś nowego, lecz po prostu zdobyć się na wła‑

nia z ekspozycją muzealną, uzupełniona jest opi‑

tury na sztuki plastyczne. Obecnie pracuje nad wystawą Przekleństwa wyobraźni, poświęconą

sny styl opowiadania. Jest to przecież dyscyplina

sami wygłaszanymi przez lektora, a dostępnymi

powrotowi surrealizmu

z całymi wiekami historii za sobą, z paraliżującymi

na audio‑przewodnikach. Opisy są niezwykle suge‑

wzorami wielkich mistrzów i z opanowanymi już

stywne, tak że całe sceny stają przed oczami. I dzieje

chyba wszystkimi sposobami na osiągnięcie wirtu‑

się tak dosłownie, bowiem słuchając opisów, patrzy

ozerii. Jest to także dyscyplina, która stanowi syno‑

się na monochromatyczny obraz. I nagle dostrzega

nim sztuki w ogóle. Uprawianie jej jest obarczone

się to, czego na obrazie nie ma, co zostało z niego

w sztuce polskiej (otwar‑ cie w połowie czerwca w Bunkrze Sztuki).

44

Wiadomości asp /50


jakby starte (a co tak naprawdę nigdy nie było nama‑ lowane). W uruchomieniu wyobraźni pomaga dobrze dobrany kolor płótna. Zjawisko zastępowania obrazu słowem nazywa się uczenie „ekfrazą”. Niedawno zabieg ten zastosował Jacek Dehnel w Fotoplastikonie. Kamil stosuje go, by pokazać, że malarstwo trady‑ cyjne stało się jakby zbędne. Że obrazy współczesne zwyczajowo przesłaniamy potokami słów, interpre‑ tacjami (każdy opis jest już interpretacją), ale im więcej gadamy, tym w obcowaniu ze sztuką staje się ważniejsza wyobraźnia. Kuskowski maluje słowem. Są to obrazy przedstawiające klasyczne, akademickie tematy. Obrazy z Muzeum ujawniają zapewne i ten fakt, że skoro malarze współcześni są spadkobiercami dawnych mistrzów, to prawdopodobnie odczuwają brak motywacji, by podejmować wyzwanie namalo‑ wania Madonny karmiącej czy pejzażu marynistycz‑ nego. Proporcje zniechęcenia i braku pewności siebie

z reprodukcji, które są różnej jakości, mogą być zna‑

są różne. Kamil Kuskowski sprawia zaś, że każdy widz

komite, jednak nie posiadają aury oryginału. Mimo

jego wystawy może stworzyć sobie dzieło we własnej

to, wolimy reprodukcje, gdyż mamy je do własnej

głowie, a rolą artysty jest dostarczenie odpowiedniej

dyspozycji i możemy je oglądać, jak chcemy: w łóżku

pożywki.

czy w wannie, a dzięki reprodukcjom dobrej jako‑

W Uczcie malarskiej 02 albumy malarstwa sta‑

ści możemy wnikać w najbardziej ukryte zakamarki

rych mistrzów europejskich, jak Rafael czy Vermeer,

płótna. Z tego powodu wiele osób przeżyło rozcza‑

umieszczone zostały w ozdobnych, pozłacanych

rowanie w obliczu oryginału. Książki o sztuce same

ramach w taki sposób, że widać tylko ich grzbiety,

w sobie potrafią być piękne i godne pożądania – jak

które stają się jednocześnie obrazami. Zespół takich

dzieła sztuki. A co tu mówić o sytuacji we wciąż bied‑

półeczek‑obrazów został ulokowany na tle karmino‑

nej Polsce, gdzie albumy pozostają dobrem upragnio‑

wej ściany. Praca wymaga od widzów współuczestnic‑

nym i nieosiągalnym dla wielu.

twa, które okazuje się całkiem przyjemne. Otóż, jest

Wystawę dopełnia rodzaj malarstwa ściennego

to po prostu rodzaj czytelni, albumy można wyciągać

(Obrazy sztuki), na które składają się płótna o podłuż‑

z ram i je studiować. Ucztę malarską można zinter‑

nych formatach, zawieszone tak, jakby stały bezpo‑

pretować następująco: obrazy znamy w większości

średnio na podłodze. Przedstawiają przeskalowane 45


W y s ta w y

Zaklinacz przestrzeni Obrazy Łukasza Konieczki → Galeria WKiRDS → 26.04–31.05.2010

grzbiety książek o sztuce. Książek istniejących, Adam Wsiołkowski

ważnych, opiniotwórczych, znanych. I znowu – można przytoczyć to, o czym była mowa powyżej, a na dokładkę wspomnieć o kolejnym piętrze prze‑

Zmiany, jakim ulega malarstwo przez wieki, nie naru‑

tworzeń. Albumy, zawierające reprodukcje malarstwa,

szają jego istoty, którą stanowi przeniesienie zjawisk

same stały się malarstwem. Albumy – obiekty pożą‑

z trzeciego wymiaru w drugi. Otwartą kwestią pozo‑

dania artystów, którzy przez nie zdobywają wiedzę,

staje sposób, w jaki malarz ów cel realizuje, a więc

poszerzają horyzonty, poszukują inspiracji. Kolejne

jaki rodzaj malarstwa uprawia i jakimi środkami

nawarstwienie znaczeń powstało, gdy owa praca

Ur. w 1949, w Krakowie.

sama stałą się reprodukcją.

Malarz, grafik, rysow‑

Malarstwo jest dla Kamila Kuskowskiego terenem wytężonej pracy koncepcyjnej. Artystę zajmuje spo‑ sób, w jaki definiujemy malarstwo we współczesnej kulturze, jak je odbieramy, jakimi drogami do niego

nik. Studia na Wydziale Malarstwa krakowskiej

formalnymi operuje. Twórczość Łukasza Konieczki wydaje się dobrym przykładem, dowodzącym nie zawsze zauważanej

Akademii Sztuk Pięknych

oczywistości powyższej tezy. Klasyczna, pikturalna,

w pracowni prof. Wacława

absolutnie abstrakcyjna materia malarstwa wtło‑

Taranczewskiego; dyplom w 1973 r. Od ukończenia

czona jest tu w przedzielone pionową osią sześcio‑

studiów pracuje w naszej

kąty blejtramów, z niezwykłą sugestią narzucające

alizowanym wyobrażeniem malarstwa, jakie mamy

Uczelni. Tytuł profe‑

widzowi doznanie oglądania bryły w silnej perspek‑

w głowie, a tym, w jaki sposób samo malarstwo jest

sora otrzymał w 1992 r.

tywie. Fascynujące jest to, że wrażenie przestrzenno‑

docieramy. Interesuje go rozdźwięk pomiędzy wyide‑

przetwarzane i funkcjonuje w niezliczonej ilości

W latach 1996–2002 dzie‑ kan Wydziału Malarstwa,

reprodukcji. Poczyna sobie z obrazami bezceremo‑

2005–08 prorektor, obecnie

nialnie: usuwa, co na nich (mogłoby być) nama‑

rektor ASP. Prowadzi pra‑

lowane, otwiera ich wnętrze (na sposób zupełnie

cownię malarstwa.

ści płaskiego obiektu (szczególnie manifestujące się w reprodukcjach pozbawionych fizycznej „grubości” obrazów) autor osiąga niezwykle prostymi środkami wyrazu, całkowicie odległymi od jakichkolwiek figu‑

mechaniczny), a w jego działaniach tkwi piekielna

ratywnych skojarzeń. To znalezienie przezeń właści‑

ironia. Pokazuje, że malarstwo to sztuka rozumowa,

wej relacji dynamiki malarskiej struktury do geome‑

a nie – co tak brzydziło Duchampa, a za nim całe

trycznego rygoru płócien daje taki właśnie rezultat.

rzesze artystów – sztuka siatkówkowa, czyli po prostu

Jeden z cyklów Łukasza nosi tytuł Realność obrazu;

wrażeniowa, wzrokowa.

to mądry, trafiony tytuł, choć – jak sądzę – równie

Nie muszę chyba dodawać, że w przypadku Kamila

dobrze mógłby kończyć się on znakiem zapytania,

to także sztuka oparta na specyficznym rodzaju czar‑

na które odbiorca tej sztuki sam powinien znaleźć

nego humoru.

odpowiedź. 46

Wiadomości asp /50


1.

2. 1. Z cyklu Realność obrazu, olej na płótnie, 180 × 242 cm, 2003 2. Z cyklu Realność obrazu, olej na płótnie, 210 × 255 cm, 2008

47


W y s ta w y

Allan Rzepka

Z archiwum archiwisty

Animator

→ Galeria „U Jaksy”, Miechów → Luty/marzec 2010

drobiazgowo, nie deformując ich. Pamięta przy tym zawsze, że istotą każdej bryły są najprostsze formy: kula, sześcian, stożek. Reszta to detale, które wszakże odtwarza z czułością, dzięki czemu konstrukcja nie

Witold Turdza

jest oschła, nie ciąży nad malarską wizją, lecz wpro‑ wadza ład i harmonię.

Sztuka Allana Rzepki jest łatwo rozpoznawalna. Arty‑

48

Dialog z tradycją wyraża się także w repertuarze

sta wypracował wyrazisty styl, na który składają się

stosowanych rekwizytów, który ukazuje przy oka‑

precyzyjny rysunek, wyważona kompozycja, wysma‑

zji erudycję artysty. Zresztą on sam nazywa siebie

kowana kolorystyka, wreszcie – najbardziej pewnie

archiwistą i jakby na dowód, że za takiego się uważa,

widoczny – zestaw używanych przezeń rekwizytów.

maluje siebie samego na kształt mebla pełnego szuflad

To dzięki nim piszący o malarzu przywołują sym‑

i zakamarków. Wydobywa z nich tedy osadzone w tra‑

bolizm i Malczewskiego. Podobieństwa, aczkolwiek

dycji symbole, nadając im nowe, własne znaczenie.

wyraźne, są jednak powierzchowne i polegają nie tyle

Choćby spiczastym czapkom, zgoła niejednoznacz‑

na przebierankach, osobliwych nakryciach głowy, ile

nym. Bowiem raz budzą skojarzenia z Malczewskim,

na ironii oraz autoironii, charakterystycznej dla obu

kiedy indziej z Makowskim, a innym jeszcze razem

twórców. I na tym się kończą.

z Goyą. A może po prostu z Pierrotem? Podobnie jest

Z równym powodzeniem można szukać innych

z maskami z ptasim dziobem i innymi rekwizytami,

analogii, jako że Allan Rzepka świadomie i konse‑

takimi jak drewniany konik, pajacyk, instrumenty

kwentnie nawiązuje do tradycji, ba, jest zakorze‑

muzyczne, osobliwe skrzypce i waltornia, jabłka,

niony w niej. Co więcej, uważa, że tak właśnie być

dynie, maszyny do pisania i wiele, wiele innych.

powinno, przynajmniej w jego przypadku. Przeto

Malarz tworzy także własne symbole, by wymienić

toczy z tradycją ustawiczny dialog. Kiedyś swoją

często pojawiającą się jaskółkę z papieru.

twórczość nazwał 1125. sposobem na życie. Liczba ta,

Owa rekwizytornia, tak wyraźna już na pierwszy

będąca numerem jego dyplomu w ASP, wskazuje jak

rzut oka sprawia, że twórczość Rzepki umieszcza się

skromnie acz z humorem artysta wskazuje na swoich

często, nie bez racji, w nurcie symbolizmu. Z drugiej

poprzedników oraz na tych, którzy znajdą po nim

strony wszakże są to konkretne formy potrzebne arty‑

swoją drogę.

ście do kompozycji. Albo takie, które on po prostu

Jest realistą, który przeszedł co prawda kolory‑

lubi, jak choćby jabłka – zarówno dla ich kształtu jak

styczną szkołę Rzepińskiego, jednak swój warsztat

i smaku, o symbolicznej wymowie nie wspominając.

malarski oparł na rozpoznawalnym, wręcz wier‑

W czym także widać ironię malarza, bliską notabene

nym odtwarzaniu rzeczywistości oraz na konstruk‑

Malczewskiemu, którą można wyrazić: ja maluję,

cji. Co zapewne jest rezultatem nauki u drugiego

a widzowie niech sobie myślą co chcą. W takiej

mistrza – Stopki. Buduje zatem formy precyzyjnie,

postawie nie ma lekceważenia, acz jest przekora, boć

Wiadomości asp /50


Owa rekwizytornia, tak wyraźna już na pierw‑ szy rzut oka sprawia, że twórczość Rzepki umieszcza się często, nie bez racji, w nurcie symbolizmu. przecie malarz opowiada o sobie, o swoim świecie, swoim widzeniu ludzi i zjawisk, o swoich odczuciach, przemyśleniach, zadumaniach, niepokojach. Jego sztuka jest metaforyczna, płynie bowiem z jego wnętrza. Ale też z tej przyczyny jest niejednoznaczna. Artysta mówi wszak o tym, co go drąży, ale nie chce się całkowicie odsłaniać. Mówi o sprawach zasadniczych, o przemijaniu, o miłości, o nienawiści, zadaje sobie pytania – zadaje je także nam, widzom, jednakowoż nie chce powiedzieć otwarcie, co sądzi. Zostawia odpowiedź lub niewiedzę dla siebie, skrywając się za poetycką metaforą. Metafora z natury jest ambiwalentna. I taka jest sztuka Allana Rzepki. Szczera w ujawnianiu wnętrza, a zarazem pełna dystansu, emocjonalna i równocze‑

Zaklinacze

śnie logicznie wykalkulowana, kolorowa, a przy tym wysmakowana, precyzyjna i zarazem swobodna, czy‑ bryłę, cieniuje, odtwarza fakturę, rysuje wszelkie

Allan Rzepka

Znamienne jest zainteresowanie malarza autoportre‑

zmarszczki, pęknięcia, waloruje, ustawia plany – sło‑

Ur. 1940 roku w Krakowie.

tem. Znamienne, aczkolwiek nie dziwne, bo przecież

wem ukazuje bogactwo i mistrzostwo artystycznego

twórca opowiada o sobie. Wszelako w tym zainte‑

warsztatu.

telna pozornie, a w istocie głęboka i wyrafinowana.

Studiował w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki,

resowaniu nie ma nic z narcyzmu, jest natomiast

Jeśli w obrazach Allana Rzepki coś zaskakuje,

sporo dystansu. Malarz traktuje bowiem siebie jako

to treść – skojarzenia przedmiotów, aluzje. Jednak

modela, zawsze dostępnego i cierpliwego więc naj‑

zaskakująca treść jest niezrozumiała tyle tylko, ile

wygodniejszego. Nieraz przy tym zakłada czapkę

twórca chce zachować dla siebie. To, co chce wyrazić

zrobioną z gazety, taką jakie robią dzieci, albo jakie

jest czytelne, acz niejednoznaczne. Malarz pozwala

Dyplom uzyskał w 1963

kiedyś nosili malarze pokojowi. Takie groteskowe

rozszyfrowywać swoje obrazy. Odkrywanie kolejnych

roku. Od początku swej

przebranie zwiększa dystans, ujmując autoportret

warstw treści jest zajęciem pasjonującym, zaś smako‑

w ironiczny nawias.

wanie formalnych tajników warsztatu – prawdziwą

Metaforyczna sztuka Allana Rzepki bazuje

rozkoszą.

na realistycznym odtwarzaniu przedmiotów, które nie może obyć się bez doskonałego rysunku. Ryso‑

Fragmenty tekstu Witolda Turdzy „Z szuflady pamięci. Malarstwo

wania oczywiście ołówkiem i tradycyjnym – jakżeby

Allana Rzepki” zamieszczonego w katalogu wystawy „Z archiwum

inaczej – piórkiem. Artysta kreseczkami modeluje

archiwisty”.

na Wydziale Malarstwa u prof. Czesława Rzepińskiego, na Wydziale Scenografii u prof. Andrzeja Stopki.

drogi artystycznej upra‑ wia jednocześnie malar‑ stwo sztalugowe, grafikę i scenografię. Obecnie jest profesorem zwyczaj‑ nym ASP w Krakowie oraz w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego

49


W y s ta w y

Sztuka w magazynach czy magazynowanie sztuki? → XIX‑wieczne magazyny kolejowe przy ul. Kamiennej 8 w Krakowie → 15.05–31.05.2010r.

rękawica rzucona w twarz każdemu zaproszonemu do udziału w tym projekcie artyście. To przestrzeń znacząca i wymagająca; nieustępliwie oczekująca, by każdy się do niej odniósł miarą swojej wyobraźni i twórczej inwencji, dodatkowo przemnożoną jeszcze przez indywidualizm charakteru i formy wypowiedzi

Piotr Korzeniowski, Jakub Najbart

każdego uczestnika… Co z tego ma wyjść? Spotęgowa‑ nie, rozszczepienie, wyzwolenie energii kreatywnej…

Pytanie retoryczne, owszem; jednak równocześnie

Piotr Korzeniowski Ur. w 1970 W Krakowie.

Czyli swoista „reakcja łańcuchowa”, której skutków

ciągiem tych pytań zarysowana zostaje przestrzeń,

teraz nie jesteśmy w stanie obliczyć ani przewidzieć.

a może też i sytuacja artefaktów, które w ramach

Dopiero po fakcie, na podstawie zasięgu i rodzaju

cowni doc. Zbigniewa

międzynarodowego projektu artystycznego Miejsce

reakcji, oraz ilości dotkniętych istnień osobowych,

Grzybowskiego. Obecnie

Naznaczone wejdą w relację z tego rodzaju pomiesz‑

będzie można powiedzieć, czy miejsce stało się Miej‑

Studia w Akademii Sztuk Pięknych 1992–1997, w pra‑

jest adiunktem na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Malarz, rysownik, fotografik.

czeniami. Wejdą, ale bynajmniej nie po to, by być

scem Naznaczonym… Oprócz nieobojętnej przestrzeni

przechowanymi i zabezpieczonymi przez pewien czas,

wystawienniczej, drugi istotny element w tym projek‑

z dala od publiki i odbiorców! Wręcz przeciwnie – wła‑

cie to jego międzynarodowa formuła. Dialog postaw

śnie po to, by w kontekście takiej przestrzeni wejść

i odmiennych charakterów twórczych, mimo zróżnico‑

w szczególny rodzaj dialogu z każdym, kto zechce

wania, również narodowościowego, zakłada wspólną

przyjść do XIX‑wiecznych magazynów kolejowych

płaszczyznę porozumienia. Wiemy, że takowa istnieje,

przy ulicy Kamiennej 8 w Krakowie.

choć szalenie trudno ją uchwycić i opisać. To właśnie

Jak „zmagazynować” sztukę, a właściwie to,

sztuka jest środowiskiem, w którym różnorodność

co stanowi jej istotę i wartość? Czy miejsce i prze‑

indywidualnych postaw, wsparta o pluralizm i otwar‑

strzeń nie przeznaczone do prezentacji sztuki, ale

tość, umożliwia dialog. Równie istotnym aspektem

celowo pomyślane i wybrane jako takie, może

projektu jest fakt, że cała koncepcja cyklu wystaw

Jakub Najbart

pełnić rolę katalizatora potęgującego jej przekaz?

powstała oddolnie, z inicjatywy samych artystów.

Ur. w 1972. Ukończył kra‑

Na pewno może, ale czy taką rolę w istocie będzie

To nie instytucje ani urzędnicy dali impuls do roz‑

kowską Akademię Sztuk

spełniać, czas pokaże, a odbiorcy będą mogli ocenić…

woju tej idei; co więcej, w mieście, które było i nadal

cowni prof. Włodzimierza

Na pewno kontekst przestrzeni innej niż ta, do któ‑

pretenduje do roli miejsca kulturotwórczego, trudno

Kunza, 1998. Obecnie jest

rej jesteśmy potocznie przyzwyczajeni w obcowaniu

jest znaleźć wsparcie dla zorganizowania tak dużej

ze sztuką, jest w tym projekcie nie do pominięcia

imprezy wystawienniczej. Okazuje się, że idee kul‑

i nie do zignorowania. Z jednej strony dlatego, że nie

tury wspólnej Europy nie powstają na poziomie

Pięknych, dyplom w pra‑

asystentem na macierzystej uczelni. Zajmuje się malar‑ stwem, rysunkiem, fotogra‑ fia i rzeźbą.

50

jest ona neutralna – w sposób celowy i zamierzony.

dekretów i ustaw, czy urzędowych instytucji do tego

Wręcz przeciwnie, ma swoją historię i określony

powołanych. To właśnie na płaszczyźnie międzyludz‑

charakter. Stanowi wyzwanie, niczym przysłowiowa

kiej rozwija się prawdziwy dialog między artystami,

Wiadomości asp /50


1

2

3

1. Alexandra Böhm, Bez tytułu, beton, 20 × 206 × 24 cm, 2007 2. Detlef Schweiger, Kett‑walk 4 3. Bartosz Kokosiński, Bez tytułu, olej na płótnie, 60 × 140 cm, 2008

51


4

a funkcjonuje dzięki wzajemnym indywidualnym kontaktom i przyjaźni. Tych wartości nie można odgórnie narzucić. To z tego powodu ten projekt ma szczególny wymiar, gdyż wyrasta z autentycznej potrzeby współpracy i wymiany doświadczeń. Dlatego mamy nadzieję, że będzie kontynuowany i przerodzi się w cykliczną formę biennale. Kuratorzy projektu: Jakub Nabart i Piotr Korzeniowski Wystawa w ramach międzynarodowego projektu Miejsce Naznaczone

4. Kamil Kuzko, mural 5. Rafał Borcz, Żmije, 160 × 200 cm, olej na płótnie, 2006 5

52

Wiadomości asp /50


W y s ta w y

Rysunkowy dziennik → Mała Galeria, Nowy Sącz → 26 marca – 19 kwietnia 2010 r.

Agnieszka Łukaszewska Rysunek to według mnie najbardziej podstawowa forma zapisu. Dwuwymiarowa płaszczyzna kartki papieru pozwala notować myśli, emocje, upływ czasu, konstruować iluzje przestrzeni wielowy‑ miarowych. Daje też możliwość zwięzłego, umow‑ nego zapisu złożonych treści. Moje prace są rodza‑

dłuższy czas niejako odciska się ślad właściciela

jem rysunkowego dziennika. Inspiracją do ich

i można z nich odczytać, choć cząstkową, infor‑

powstania jest moja codzienność – zobaczone

mację o życiu człowieka. Materia rysunków,

i zapamiętane zdarzenia, sytuacje, spotkane

a w pracach wykonanych pastelami – także kolor,

osoby. Szczególnie ważne są dla mnie portrety,

podkreśla urodę życia, zaś groteska i deformacja

a wizerunek twarzy jest najczęstszym motywem

służy ukazaniu jego „ciemnej strony”. Wulgarnej,

moich rysunków. Ludzie na portretach uchwyceni

tandetnej, szpetnej. Deformacja podkreśla naj‑

są w różnych momentach życia – od narodzin

bardziej charakterystyczne, indywidualne cechy

do śmierci – ujawniają różne emocje, lęki, rado‑

modela, ale także wydobywa cechy uniwersalne,

ści. Chciałabym, aby te tak różnorodne przed‑

te godne podziwu, ale także te obnażające słabo‑

stawienia złożyły się w jak najpełniejszy obraz

ści. Groteska, zderzona z drastycznym tematem,

człowieka, jego fizycznej i duchowej kondycji.

pomaga przedstawić współistnienie tragicznego

Najnowsze prace to portrety przodowników pracy

i komicznego wymiaru życia. Jego wielowarstwo‑

z lat 50. ubiegłego wieku, posłów na Sejm PRL.

wość i niejednoznaczność ma także być ukazana

Ta początkowo zaskakująca – dla mnie – „podróż”

przez „rozmijanie” się, czy „niedopasowanie”,

przez historię wynika z fascynacji latami dzieciń‑

elementów rysunku. Chciałabym, aby dzięki

stwa oraz czasami, które je poprzedzały i deter‑

wszystkim stosowanym przeze mnie zabiegom

minowały. Rysunki łączą w sobie pastisz i emo‑

te prace stały się – paradoksalnie – afirmacją

życia jest też próbą zatrzymania czasu i uchro‑

cjonalny, subiektywny zapis klimatu PRL‑u lat

życia; ukazały także jego piękno. Piękno rozu‑

nienia przed zapomnieniem – ludzi, wydarzeń

70.i 80. Oprócz ludzi na rysunkach pojawiają się

miane jako pełnia, a więc rozpatrywane nie tyle

i tego, co może „utrwalić“ świat, w którym żyję.

znaki i rekwizyty. Najczęściej są kluczem w opisie

w kategoriach estetycznych („ładny” nie zawsze

W dziele życie nie przemija, przywołanie wize‑

przedstawionej osoby i sytuacji. Wierzę bowiem,

jest tożsamy z „pięknym”), co w kategoriach onto‑

runku ocala przed śmiercią, a zanotowana chwila

że w rzeczach towarzyszących człowiekowi przez

logicznych. Rysowanie umykających momentów

uzyskuje status wieczności. 53


W y s ta w y

Przestrzeń – Czas – Forma

MediaFrame. Do wizualizacji wytypowane zostały

Katedrę Projektowania Architektoniczno‑Rzeź‑

wybrane projekty, opracowane pod opieką dydak‑

biarskiego tworzą dwie pracownie: pracownia

tyczną prof. Andrzeja Gettera i starszego wykła‑

propedeutyki projektowania oraz pracownia

Wystawa Przestrzeń – Czas – Forma, która odbyła

dowcy Jacka Budyna w ramach zajęć kursowych

projektowania architektoniczno‑rzeźbiarskiego,

się w dniach 21–30 kwietnia 2010 r. na Małym

w pracowni projektowania architektoniczno‑rzeź‑

wraz z wyodrębnionym przedmiotem nauczania

Bartłomiej Struzik

Rynku w Krakowie, została poświęcona archi‑

biarskiego. Zwieńczeniem dotychczasowej współ‑ – geometrią wykreślną. Projektowanie archi‑

tektoniczno‑rzeźbiarskim koncepcjom rozwiązań

pracy studentów ASP i AGH są wizualizacje śmia‑

tektoniczno‑rzeźbiarskie zajmuje się powiąza‑

przestrzeni urbanistycznej Krakowa. Patronat nad

łych i często niekonwencjonalnych rozwiązań

niem i wzajemnymi relacjami pomiędzy rzeźbą

wystawą objęli prof. Jacek Majchrowski, Prezy‑

przestrzennych dla wybranych dzielnic Krakowa

i architekturą. Bada zależności i związki prze‑

dent Miasta Krakowa, oraz Rektorzy: prof. Adam

(Stare Miasto, Kazimierz oraz Nowa Huta).

strzenne umożliwiające integrację, która prowa‑

Wsiołkowski (ASP) i prof. Antoni Tajduś (AGH).

Inicjatywa „Wizualizacje elementów rzeźbiar‑

dzi do powstawania autonomicznej przestrzeni

Wystawa, która jest częścią projektu „Wizuali‑

skich w przestrzeni urbanistycznej Krakowa”

emocjonalno‑znaczeniowej we wnętrzach archi‑

zacje elementów rzeźbiarskich w przestrzeni

ma na celu podkreślenie unikatowej wartości

tektonicznych i urbanistycznych. W procesie

urbanistycznej Krakowa”, to inicjatywa studen‑

i potencjału urbanistycznego miasta. Prezentacja

kształcenia studenci uczą się rozpoznawania

tów Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki

wystawy pt. Przestrzeń – Czas – Forma stała się

obiektywnych praw i związków przestrzennych,

w Krakowie i Akademii Górniczo‑Hutniczej

sposobem na zabranie głosu w dyskusji na temat

pozwalających na świadome podejmowanie decy‑

– dwóch prestiżowych uczelni o odmiennych

obecności współczesnej sztuki w przestrzeni

zji projektowych w przyszłej pracy twórczej.

profilach kształcenia. Połączenie technologii

miejskiej. Pragniemy, aby w przyszłości inicja‑

i sztuki zaowocowało nowym wymiarem twór‑

tywa ewoluowała i stała się zaczątkiem cyklu

czości interdyscyplinarnej, osadzonej w tematyce

warsztatów i wystaw, które zaowocują intere‑

przestrzeni miejskiej.

sującymi i oryginalnymi propozycjami archi‑

Sam pomysł współpracy zrodził się w paździer‑

tektoniczno- rzeźbiarskimi, prezentowanymi

niku 2008 roku w trakcie spotkania Forum Kół

w postaci sugestywnych wizualizacji.

Naukowych. Inicjatorem współpracy był asystent

Po zakończeniu ekspozycji na Małym Rynku

Ur 1977 w Zamościu. Dyplom na Wydziale Rzeźby ASP w Krakowie uzyskał w 2003 roku pod kie‑

mgr Bartłomiej Struzik, a wykonania projektu

wystawa powędruje do Biblioteki Głównej Aka‑

„Wizualizacje elementów rzeźbiarskich w prze‑

demii Górniczo‑Hutniczej i będzie czynna od 10

strzeni urbanistycznej Krakowa” podjęła się

do 22 maja. Kolejna prezentacja wystawy Prze‑

kierowana przez prof. Andrzeja Gettera Katedra

strzeń – Czas – Forma będzie miała miejsce w Cen‑

Projektowania Architektoniczno‑Rzeźbiarskiego Wydziału Rzeźby oraz Studenckie Koło Naukowe 54

Wiadomości asp /50

trum Rzeźby Polskiej w Orońsku w czerwcu br.

Bartłomiej Struzik

runkiem prof. Jerzego Nowakowskiego. Ukończył również uzupełniające studia podyplomowe na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Od 2003 roku zatrudniony jako asystent w Katedrze Projektowania Architektoniczno‑Rzeźbiarskiego Wydziału Rzeźby.


„ARTenalia” w Poznaniu

Julita Malinowska przy swojej pracy

Instalacja Łukasza Murzyna

Wymiary Wolności w Radomiu → 9 maja br. w Mazowieckim Centrum Sztuki

pełniąc rolę galerii sztuki, jako miejsca realizacji

→ W dniach 7–9 maja 2010 r. odbył się w Pozna‑

Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu miały

kolejnych działań w ramach Wymiarów Wolno‑

niu Festiwal Kultury Studenckiej „ARTenalia”,

miejsce dwa wydarzenia. JM Rektor ASP w Kra‑

ści, nie był przypadkowy. Zdestruowane, na swój

w którym udział wzięli studenci Akademii Sztuk

kowie prof. Adam Wsiołkowski podpisał ze Zbi‑

sposób dramatyczne i malownicze jednocześnie,

Pięknych z całego kraju. Akademia Sztuk Pięk‑

gniewem Belowskim, dyrektorem artystycznym

postindustrialne wnętrza stwarzały właściwe

nych z Krakowa także znalazła tam swoje miej‑

MCSW, umowę o współpracy. Otwarto wystawę,

tło i klimat do działań artystycznych w różnych

sce. Kraków reprezentowali głównie studenci

którą w ciągu 2 dni przygotował niżej podpisany

mediach, a nadto przyzwolenie gospodarzy

Wydziału Malarstwa: Monika Misztal i Piotr Fili‑

wraz z grupą 13 studentów i doktorantów zwią‑

obiektu na ingerowanie bezpośrednio w strukturę

piuk oraz grupa artystyczna DASAUTO w składzie:

zanych z pierwszą pracownią interdyscyplinarną

sal „wystawienniczych” – możliwość malowania

Adrian Kolerski, Natalia Maciocha i Mateusz

na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP.

po ścianach, drapania w nich, itp. – wyzwalało

Szczypiński. Na festiwalu swoich przedstawi‑

Wspomniana wystawa to kolejna odsłona pro‑

w młodych artystach dodatkową energię. Nie bez

cieli miał również Wydział Rzeźby – swoje video

jektu Wymiary Wolności, realizowanego od pra‑

znaczenia był również fakt, że Radom jest szcze‑

w Starej Rzeźni pokazali Łukasz Surowiec oraz

wie dwóch lat w różnych, znaczących miejscach

gólnym miejscem na mapie Polski, związanym

absolwent Wydziału, Piotr Bujak.

Polski. Przypomnę, że wszystko zaczęło się

ze sprzeciwem wobec wszelkich form zniewole‑

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji oraz odwie‑

od opuszczonego budynku więzienia w Łęczycy,

nia. Należy zaznaczyć, że konteksty historyczne

dzenia strony festiwalu:

w którym uczestnicy projektu odbyli w czerwcu

– 20. rocznica odzyskania przez Polaków pełnej

http://www.artenalia.pl.

2009 r. swoiste rekolekcje. Wybór Radomia,

suwerenności (2009) oraz 30. rocznica zrywu

a konkretnie obiektów starej elektrowni, w której

sierpniowego (2010) – legły u podstaw podjęcia

od 5 lat funkcjonuje niezwykle prężny ośrodek

projektu Wymiary Wolności.

promujący sztukę współczesną, jednocześnie

Monika Misztal

Zbigniew Bajek 55


W y s ta w y

Męskie kroje Wystawa Bogusława Bachorczyka → Galeria Floriańska 22 → 14.05.– 31.05.2010 r.

Adam Organisty Jest w tych pracach obecna chęć połączenia daw‑ nej, wyuczonej wypowiedzi malarskiej z formą abstrakcyjną, o charakterze konstrukcyjnym. W obrazach z ostatnich dwóch lat, także i w tych

(balonu trzymanego przez żołnierzy) jest cieniem,

i pojawiające się odniesienia do własnej osoby

obecnie eksponowanych, pojawiają się figury

zarysem formy rzeźby, którą przed rokiem artysta

(zdjęcia), czy osoby dziadka w mundurze wojsko‑

męskie, malowane swobodną kreską. Cienio‑

prezentował w Galerii przy ul. Grodzkiej 42. Zjawi‑

wym – to część opowieści o prywatnej historii.

wane, rozedrgane ich kontury wskazują na tra‑

sko pojawienia się „obrazu w obrazie”, autocytatu,

Nie ograniczonej jednak do egocentrycznej nar‑

dycyjną praktykę szkicowania, o czym przeko‑

dobitnie wskazuje na swobodne poruszanie się

racji. Od lat obecna jest w pracach Bachorczyka

nują wykonane przez artystę książki w latach

zarówno w wypracowanym już uprzednio malar‑

sentymentalna nuta, przejawiająca się w zamiło‑

90. ubiegłego stulecia. Ale te malarskie formy

skim stylu, jak i w nadaniu kompozycji surowej,

waniu do staroci, przedmiotów bezużytecznych,

postaci wprowadzane są obecnie niczym cytaty.

jasnej struktury. Inną, ważną kwestią jest wypra‑

zapomnianych. Materiał lśniących nici wzmaga

Ponieważ jego obrazy, jak powiada, podlegają

cowanie własnej techniki, co szczególnie warto

liryczny nastrój, który potęgują fantastyczne

teraz „oczyszczaniu”. W tym momencie wysta‑

podkreślić w odniesieniu do problematyki Festi‑

postaci, np. przeskalowanego królika. W ten

wiane kompozycje dużo bardziej nawiązują

walu. Bachorczyk realizuje prace w wyszukanych

sposób artysta przekształca narcystyczny świat

do strukturalnych prac Rodczenki, Malewicza

przez siebie materiałach, ze smakowicie opano‑

w krainę o charakterze baśni. Najmocniej jednak

czy Tatlina. Jakże inaczej prezentowałyby się one

waną metodą ich obróbki. Kwestia wykonania

obecnym na tej wystawie problemem, wyraźnie

w kontekście kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi,

pozostaje w tle istoty jego prac, autor zaś wcale

dającym się odczuć, jest opowieść Bachorczyka

niż w odniesieniu do krakowskiej tradycji kapi‑

nie pragnie epatować nas materialnymi ekspe‑

o świecie przemocy, o wojnie, o wojsku, ukryta

stów. Omawiany zespół prac jest nie tylko świa‑

rymentami. Ale kontekst malarski czy analogie

najczęściej w formie cytatów z zabawek dla chłop‑

dectwem mocowania się przeszłego Bachorczyka

stylowe to nie wszystko. Nie tylko nudnym, ale

ców. Są to zakupione przez niego figurki żołnierzy

z obecnym, jest raczej zapowiedzią harmonij‑

i kiepskim artystą nazwałbym takiego, którego

spod Austerlitz. Tę makabryczną myśl o zabawie

nego współistnienia tych dwóch etapów w twór‑

wyróżnia jedynie znakomita – lub co najmniej

w wojnę autor znakomicie chowa pod postacią

czości dojrzałego artysty. Co więcej, możemy

ciekawa – technika, a poza nią nie ma on nam

ironii (ale nie cynizmu!). Ta ironia, rodem z dada‑

mówić o świadomym cytowaniu samego siebie,

zaś nic do opowiedzenia. W prezentowanych obra‑

izmu, popartu, wzmaga jedynie silną wymowę

o czym przekonują zarówno malarsko przedsta‑

zach trudno nie zauważyć dwóch tematów. Jeden,

eksponowanych prac – tych prac, które mają uka‑

wiane sylwetki mężczyzn, jak i chociażby naj‑

może bardziej zakamuflowany, to swego rodzaju

zywać brutalny gwałt, prosektorium lub cmentarz

nowszy obraz Golem, którego tytułowego forma

mitologia na swój temat. Zarówno autocytaty, jak

wojenny.

56

Wiadomości asp /50


Wystawa rzeźb Janusza Janczy

→ Galeria Wydziału Rzeźby → 29 kwietnia – 12 maja 2010 r.

Muzyka i metafora w rysunkach węglem Mateusza Lenarta

W Galerii Wydziału Rzeźby odbyła się wystawa

Doktoranckie na ASP w Krakowie na Wydziale

rzeźby Janusza Janczego, będąca jednocześnie

Rzeźby. Prezentowane prace otwierają cykl

prezentacją pracy doktorskiej zatytułowanej

rzeźb podejmujących problematykę syntezy

Rzeźba – esencje. Droga dialogu z materią. Janusz

zagadnień formalnych i języka przekazu rzeźby

Janczy ukończył w 2009 r. Środowiskowe Studia

abstrakcyjnej.

sceną w pracowni przesycone są wieloznaczno‑

konkursach. W 2009 roku zwyciężył w konkur‑

ścią i metaforą. Metaforą tak mocno związaną

sie na projekt muralu na stacji metra Marymont

ze sztuką powstającą w Krakowie.

w Warszawie, a w latach 2008 i 2009 otrzymał

Mateusz Lenart ma jeszcze 2 lata studiów

grand prix w ogólnopolskich konkursach na ilu‑

do obrony pracy dyplomowej, ale swoją arty‑

stracje. W latach 2005–2006 był stypendystą

styczną aktywność potwierdził już wieloma

Prezesa Rady Ministrów RP.

nagrodami otrzymanymi na ogólnopolskich

Włodzimierz Kotkowski

→ Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie, ul. Meiselsa 17

→ maj 2010 r. Mateusz Lenart jest studentem III roku Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Jego studyjne prace realizowane w pracowni rysunku zdecydowanie przekraczają granice „akademickości”. Jego rysunki prezen‑ tują godną pozazdroszczenia biegłość warszta‑ tową, wyróżnia je dojrzałość i piętno autorskiej ekspresji. Część z pokazanych na wystawie prac inspiro‑ wana jest muzyczną wrażliwością i wyobraź‑ nią autora, ale znaczna ich liczba to rysunki z motywem interpretowanego z natury nagiego modela. Rysunki inspirowane zaaranżowaną 57


W y s ta w y

Kinga Nowak, Klucz, olej na płótnie, 38 × 46 cm, 2007

W cieniu

→ Kinga Nowak: Zbieżanka → Towarzystwo Zachęty Lubelskiej → Galeria Rybna 4 → 14.05. – 29.05.2010 r.

Koji Kamoji, KK1

Koji Kamoji → Galeria Malarstwa ASP → 8 – 30 kwietnia 2010 r.

Małgorzata Kitowska‑Łysiak

Elementem wystawy jest również, niejako uwia‑ rygodniająca i obiektywizująca przeszłość, żółta

Artystka niejako reaktywuje fakty z własnej

tkanina‑zasłona, obecna zarówno jako motyw

biografii, starając się godzić siebie i widzów

malarski, jak też konkretnie, jako przedmiot,

z upływem czasu, z pamięcią, ale także

wehikuł czasu, łączący przestrzeń przedsta‑

z zapominaniem.

wioną, wyobrażoną, z faktyczną przestrzenią

W pracach z serii Zbieżanka pojawiają się posta‑

galerii, a tym samym – postacie zapamiętane,

cie, sytuacje, przedmioty zapamiętane z dzieciń‑

wyobrażone, z realnie istniejącymi postaciami

Koji Kamoji (ur. 1935)

stwa. Zapamiętane i zrekonstruowane – by tak

widzów, współuczestniczących w uobecniającym

Artysta posługuje się różnorodnym językiem pla‑

rzec – samoistnie, bez pośrednictwa zapisu foto‑

stycznym, budując (paradoksalnie) jednorodny

graficznego. Najpierw był rysunek, potem rzeźba,

„Od początku rekonstrukcji przestrzeni i zdarzeń

filozoficzno‑estetyczny przekaz. Żyjąc i pracując

wreszcie malarstwo. Kinga Nowak pisze, że jej

– pisze artystka – towarzyszyły mi przedmioty:

w Polsce od ponad 50 lat, nie zatracił istoty japoń‑

droga do odtworzenia minionej rzeczywistości

popielniczka, czerwony telefon tulipan, żółta

skiego spojrzenia na rzeczywistość. Wyjątkowe,

prowadziła od rysunku/nastroju, poprzez rzeźbę/

zasłona, butelka z wodą Jana”. Obok tych słów

świeże i lapidarne prace opierają się zawsze

bryłę do malarstwa/wyrazu. Praca nad serią Zbie‑

pojawia się cytat z Prousta, który mówi, że nasze

na godnych zaufania intuicjach. Intuicjach

żanka była dla niej tyleż potrzebą, co rodzajem

wrażenie, „do połowy zanurzone w przedmiocie”,

wychodzących z zen, japońskiego wynalazku

artystycznego eksperymentu – sprawdzianem,

ma swoje przedłużenie w nas – „drugą połowę,

bez precedensu, ogniskującego najważniejsze

ile zapamiętujemy z przeszłości, ile zapamiętała

tylko nam znaną”. Przykładem tego stanu rzeczy

się – dzięki sztuce – tym, co minione.

koncepcje rozumienia rzeczywistości, w której

ona sama, co i jak potrafimy odtworzyć, co i jak

jest Zbieżanka. Wiele osób w obrazach czy rysun‑

się pojawiliśmy. Jego, artysty, szczególna praw‑

potrafi odtworzyć ona sama, dysponująca prze‑

kach Kingi Nowak rozpozna zapamiętane z dzie‑

domówność jest dzisiaj trochę out of time, jed‑

cież – jako artystka – mediami niedostępnymi

ciństwa realia – meble, tkaniny, naczynia itp.,

nak uzmysławia nam wszystkim słodką pewność,

wielu innym.

identyczne z tymi, które stanowiły wyposażenie

że istniejący ukryty porządek zjawisk, na które

Zbieżanka to zatem nie tylko próba nawiązania

ich rodzinnych domów. Należały one bowiem

nie mamy wpływu, czyni nas jakoś czystszymi,

do wydarzeń, w których uczestniczyli przed laty

do skromnego, przeciętnego PRL‑owskiego stan‑

bardziej niewinnymi i „niekaranymi”. Czystość

jej bliscy, odtworzenia przeszłości, ale też jedno‑

dardu i stanowią niejako historyczny stempel

sztuki Kamoji nie ma odpowiednika w polskiej

cześnie podróż w głąb siebie. W Zbieżance foto‑

prezentowanych dzieł. Ujawnia się on jednak

rzeczywistości. Tym ważniejszym stało się poka‑

grafia pojawia się jako element przedstawienia

mimochodem, niejako przy okazji, gdyż Zbie‑

zanie jego prac na początku nowej drogi życia

domowej ikonosfery, a przede wszystkim jako klu‑

żanka, podobnie jak każde wspomnienie, jest

Galerii Malarstwa ASP. Niech stanie się to dobrą

czowy zwornik rodzinnej historii – to portretowa

przede wszystkim opowieścią w pierwszej osobie,

wróżbą na przyszłość!

fotografia mężczyzny, widoczna w obrazie Drzwi.

numerus singularis.

58

Wiadomości asp /50


Grupa Strupek na ulicy Smoleńsk

Marta Sala Wiosnę przywitaliśmy w tym roku wielkim wie‑

Ze względów ekonomicznych (po zmianie wła‑

zagrożenia substytut schronienia (wg pomysłu

trzeniem. Nie tylko symbolicznym, związanym

ściciela nieruchomości) Malikowie zostali zmu‑

Mateusza Okońskiego), w odniesieniu do budo‑

z porządkami, ale przede wszystkim artystycz‑

szeni do opuszczenia mieszkania, będącego wie‑

wanych w dzieciństwie – chyba przez wszystkich

nym. Justyna Koeke i Cecylia Malik zorganizowały

lopokoleniowym rodzinnym gniazdem. Podobny

– domków. Z tkanin (koców, obrusów, pościeli)

akcję – wystawę w ciągłym procesie konstrukcji,

los spotyka wielu mieszkańców Krakowa. Jest

wygrzebanych z tobołów przygotowanych

która stała się dziwnym misterium. Zelektryzo‑

to problem gentryfikacji polskich miast. Zjawi‑

do wyrzucenia zaczęliśmy budować enklawę.

wały krakowskie środowisko artystyczne, uśpione

sko, któremu teraz w krajach Europy zachodniej

Zróżnicowana konstrukcja obiektu, składającego

jeszcze po długiej i męczącej zimie.

aktywnie próbuje się przeciwdziałać. W Polsce

się z barwnego patchworku, wewnątrz stanowiła

Z balkonu mieszkania na ulicy Smoleńsk spa‑

– bagatelizowane.

bezpieczną, przytulną przestrzeń – z zewnątrz

dały, roztrzaskując się o bruk, meble pełne

Siostry Cecylia i Justyna jako kuratorki projektu

jawiła się jako nieregularna, budząca niepo‑

pamiątek, zabawek, zeszytów i książek, kwiatki,

Ulica Smoleńsk 22/8 postanowiły zwrócić uwagę

kój geometryczna bryła rozpostarta pomiędzy

fotele, ubrania Stojąc na dole, obserwując perfor‑

mieszkańców i turystów na ten proces, zapra‑

ścianami opustoszałego pokoju. Powstała w ten

mance Justyny Koeke, która wraz z siostrą Cecylią

szając do współpracy zaprzyjaźnionych europej‑

sposób instalacja symbolizowała deleuzjański

Malik w ten sposób postanowiła wyrazić swoją

skich artystów. Mieszkanie przed ostatecznym

nomadyczny model anarchistycznej machiny,

bezsilność, wstrząśnięci trwaliśmy w milczeniu.

opuszczeniem stało się otwartą pracownią, która

który wypiera coraz częściej ugruntowane przez

Tak prosta, lecz wymowna akcja, rozpoczynająca

przyciągała nie tylko artystów i reprezentantów

wieki wartości siedliska rodzinnego. Ku naszej

projekt Ulica Smoleńsk 22/8, dobitnie pokazała,

krakowskiego świata sztuki, ale również ludzi

satysfakcji czynnik utylitarny bardzo szybko

że coś ważnego właśnie się kończy.

ze sztuką niezwiązanych, za sprawą akcji zain‑

wykorzystały dzieci towarzyszące rodzicom pod‑

Krakowskie wąskie uliczki, zabudowane ciągami

trygowanych problemem. Wystawa obejmowała

czas zwiedzania wystawy. W naturalny sposób

kamienic, oprócz zabytkowej estetycznej powłoki

różne dziedziny sztuki: muzykę, video art, foto‑

„zasiedliły” domek. To one w końcu będą musiały

skrywały przede wszystkim mieszkania rodzin

grafię, performance, działania niemieckiej grupy

odnaleźć się w przyszłości w sytuacji zmagania

osiadłych w nich od pokoleń. Kształtujących

Expedition, wykłady i koncerty.

się ze skutkami dzisiejszej obojętności, o której

lokalną tradycję oraz niepowtarzalny klimat mia‑

W ramach projektu odbyły się warsztaty dla stu‑

jako pierwsze w Krakowie odważyły się głośno

sta. Do takich należy rodzina Malików. Ojciec Jan

dentów Akademii Sztuk Pięknych. Uczestniczyli

powiedzieć siostry Malik

Malik – skrzypek w krakowskiej Operze, matka

w nich członkowie grupy STRUPEK: Marta Sala,

Warto podkreślić, że projekt finansowany był

– rzeźbiarka oraz sześć córek oddanych sztuce

Aleksandra Lewandowska i Mateusz Okoński.

przez niemieckie Ministerstwo Kultury Bade‑

– Cecylia, Justyna (Koeke), Weronika, Rozalia,

Po zapoznaniu się z mieszkaniem i jego histo‑

nii‑Wirtembergii, które najwyraźniej zdaje sobie

Teresa i Julia.

rią zdecydowaliśmy się stworzyć w tej sytuacji

sprawę z wagi problemu. 59


W y s ta w y

→ Galeria Nova → 9 kwietnia – 12 maja 2010 r.

Łukasz Surowiec – Nice to meet you sam staje się obiektem obserwacji. Traktowany, Szymon Maliborski

uzasadniana w perspektywie narracji nauki,

jako przedmiot zewnętrznego oglądu, sprostać

spełniać może mit o nieśmiertelności. Opowieść

musi reifikacji. W sensie metaforycznym kontem‑

ta znajduje swoich współczesnych bohaterów,

Podstawową funkcją wzroku jest widzenie. Spoj‑

plując ekspozycję, dokonuje aktu introspekcji,

których wyobrażenia odbierane być mogą jako

rzenie pozwala nam na rozpoznawanie świata

gdyż dociera do wiedzy tyczącej się i jego.

dewocjonalia, specyficzne „świątki”, choć nie

i poruszanie się w nim. Jest wstępnym warun‑

Obiekty składające się na ekspozycję odsyłają

bez cienia ironii.

kiem poznania, wszak widzieć równa się wie‑

zawsze do kontekstu ludzkiej cielesności. Ich pre‑

Artysta, próbując dać nam pojęcie o nas samych,

dzieć. Nice to meet you Łukasza Surowca może

cyzyjna forma, stanowiąca autonomiczną war‑

pyta, gdzie w polu potencjalnych możliwości

być jedną z lekcji patrzenia na człowieka jako

tość estetyczną, zdradza swoje antropologiczne

i zmienności znajduje się niezmienna istota, coś

na istotę stającą się w procesie, konstruowaną

odniesienia. Czy to poprzez kształt zainspiro‑

na kształt prawdziwej esencji, choć być może

i niejednoznaczną. Aspekt poznawczy posiada

wany cudowną maszynerią naszego ciała, czy

realna jest tylko egzystencja.

w tym wypadku charakter zwrotny. Widz dyspo‑

poprzez kreację przedmiotów, które jako protezy

nujący władzą wzroku w przestrzeni ekspozycji

– substytuty – stają się częścią organizmu. Jest

Tekst od autora:

to jednak sztuka, w której fizyczność (swoiste rex

Człowiek poprzez swoje „ja” (świadomość)

extensa człowieka) nie manifestuje się wprost,

wyznaczył abstrakcyjną granicę, która towa‑

lecz istnieje raczej na zasadzie sugestii. Mini‑

rzyszy nam i potwierdza naszą boską naturę.

malistyczna sterylność – wysublimowanie nie‑

Pomimo najszczerszych chęci i racjonalnych

wielkich rzeźb mieści się obok nieprzetworzonej

pobudek, dualizm ten funkcjonuje w poczuciu

i pierwotnej materii, wskazując pozornie odległe

człowieka i przekonuje go, że jego materia, czyli

od siebie przestrzenie: świata kultury i domeny

to, co „moje” (ludzkie ciało z całym bagażem

przyrody. Są to dwa porządki konstytuujące nas

kulturowo‑znaczeniowym, organ fizjologiczno‑

w aspekcie cielesnym oraz jako podmioty pozna‑ ‑psychiczny oraz własne „ja”), nie stanowi „ja”, jące (res cogitans), zdające sobie sprawę, lub nie,

60

Wiadomości asp /50

lecz jedynie buduje jego tożsamość. Moja wystawa

z możliwości konstrukcji własnej osoby poprzez

jest próbą wprowadzenia odbiorcy w przestrzeń

transgresję w obydwu kierunkach. Sytuacja „swo‑

refleksji, pomiędzy „ja” a tym co „moje”, lub ina‑

istego serwisowania” poprzez wymianę części,

czej w przestrzeń „ja” przez „moje”.


Wystawa pracowni serigrafii na Uniwersytecie Rzeszowskim

Serigrafia Marcina Maciejowskiego

Marcin Surzycki

Dnia 19 kwietnia br. w galerii Uniwersytetu

Rzeszowskiego Schron Sztuki została otwarta wystawa grafik z pracowni serigrafii ASP w Kra‑ kowie. Ekspozycja jest realizacją projektu współ‑ pracy wystawienniczej pomiędzy Wydziałem Grafiki krakowskiej ASP a Zakładem Grafiki Pro‑

Serigrafie Kamili Piazzy

Prof. ASP M. Surzycki podczas wykładu

prof. UR Marka Olszyńskiego.

25 studentów. Po wernisażu odbył się wykład

łączącej druk płaski i wklęsły. Pokaz połączony

Pokaz studenckich osiągnięć obejmuje wybór

– prezentacja oryginalnej techniki graficznej

był z prezentacją matryc i grafik powstałych

prac powstałych w bieżącym roku akademic‑

z niekonwencjonalnych matryc reliefowych,

w stosowanej przeze mnie technice.

jektowej i Warsztatowej UR, kierowanym przez

kim, uzupełnionych o kilka realizacji z lat ubiegłych. Tego typu prezentacja daje moż‑ liwość obserwacji różnych kształtujących się osobowości artystycznych studentów, młodych

K o m ik s

artystów. W pracowni realizowany jest program studiów oparty o własne poszukiwania studen‑

tów związane ze znalezieniem indywidualnego

(Wydział Grafiki)

Rysuje: Justyna Gryglewicz

języka plastycznej wypowiedzi, tak by obrane rozwiązania najtrafniej oddały idee i zamysł ich autora. Prace graficzne ukazują bogaty w środki wyrazu i sposoby kreacji warsztat techniki serigrafii. Obok rysunkowych, malarskich, ekspresyjnych prac są grafiki wykorzystujące motywy fotogra‑ ficzne, oraz kompozycje realizowane poprzez kreację komputerową. W wystawie uczestniczy 61


W y s ta w y

Berlin – dialog sztuki i polityki

→ Berlin, kwiecień 2010

Wystawa w Płockiej Galerii Sztuki

Beata Gibała‑Kapecka Wyjazd studentów z Koła Naukowego Wydziału Architektury Wnętrz W ostatnich dniach kwietnia miał miejsce stu‑ dencki wyjazd do Berlina, zorganizowany przez Koło Naukowe Wydziału Architektury Wnętrz

Od 10 marca do 18 kwietnia 2010 r. w Płoc‑ – uczeń (można mówić tu o ewolucji postaw

ASP. Program zwiedzania pod hasłem „Szlakiem

kiej Galerii Sztuki oglądać można było wystawę

Wyspiańskiego i Malczewskiego wobec mistrza

najnowszej architektury powstałej po roku 1990”

Akademia – Mistrz – Uczniowie, projekt wysta‑

Matejki: od bezkrytycznego zachwytu do zaprze‑

został przygotowany we współpracy z Wydzia‑

wienniczy zrealizowany przez dyrektora Galerii,

czenia autorytetu nauczyciela, aż po twórczą jego

łem Architektury Politechniki Krakowskiej,

Jerzego Mazusia, ukazujący trzy epoki (XIX, XX

asymilację). Idea przemian relacji mistrz – uczeń

dr inż. arch. Ewą Dworzak‑Żak oraz dr. inż. arch.

i XXI wiek) z życia krakowskiej Akademii Sztuk

stała się jednym z założeń, koncepcyjnym zwor‑

Tomaszem Kapeckim.

Pięknych. W ramach projektu zaprezentowano

nikiem, trzech prezentowanych w Płocku eks‑

Przez trzy dni mieliśmy okazję podziwiać fascy‑

wystawę dzieł ze zbiorów Muzeum ASP, wśród

pozycji. Dwie pozostałe to: wystawa pt. Wobec

nującą architekturę, jak również cały szereg

których znajdują się prace wybitnych artystów

Wyspiańskiego, autorstwa prof. Adama Brinc‑

dzieł sztuki stworzonych przez znanych artystów

– dawnych pedagogów i studentów Akademii,

kena, oraz multimedialna instalacja Impresja

z całego świata. Warto wymienić choćby Normana

takich jak Matejko, Malczewski, Wyspiański, – Akropolis według Wyspiańskiego Alicji i Grzego‑

Fostera, Franka Gehry’ego, Daniela Libeskinda,

Mehoffer, Wajda, Wróblewski, a także najmłod‑

rza Bilińskich, powstała z okazji 100. rocznicy

Santiago Calatravy czy I.M. Pei. Berlin to swoista

szych jej absolwentów. Na wystawie, której sce‑

śmierci Wyspiańskiego.

i pełna energii struktura urbanistyczna, odpowia‑

nariusz opracowała kurator Małgorzata Sokołow‑ „(...) Zamysłem wystawy jest ukazanie z jednej ska, zaprezentowany został wybrany fragment

strony dzieł wykonanych według akademickich

dająca odważnej wizji prezentowania państwa „Ta architektura przybliża nas do siebie” – mówią

zbiorów – m.in. kolekcja XIX‑wiecznych rysun‑

kanonów, a z drugiej – dzieł artystów współ‑

Berlińczycy i – niczym w soczewce – skupiają

ków studenckich, obrazy i rzeźby gromadzone

czesnych, pedagogów, absolwentów Akademii

wokół siebie nowe trendy w architekturze, designie,

przez Akademię od początku jej istnienia, czy też

krakowskiej, cechujących się dużym indywidu‑

w sztuce. Cały szereg nowych budowli – w tym

cenne rekwizyty malarskie z czasów założonej

alizmem oraz oryginalnością poszukiwań arty‑

także parlamentu i rządu – jako „wstęga przymie‑

i kierowanej przez Jana Matejkę szkoły malarstwa

stycznych (...)” – napisał w katalogu wystawy

rza” przecina Sprewę, łącząc obydwie rozdzielone

historycznego. To właśnie przełom wieku XIX i XX

Jerzy Mazuś.

wcześniej żelazną kurtyną części stolicy.

– bogaty w burzliwe przemiany w sztuce – jest cza‑ sem ewoluowania roli mistrza oraz relacji mistrz 62

Wiadomości asp /50

Magdalena Szymańska

Obiekty architektoniczne świadomie oddzia‑ łują niczym rzeźby. Często też wyprzedzają


Nieobecne granice

→ Galeria Parter ASP w Łodzi → 6–20 maja 2010

rzeczywistość – ich transparentność wyni‑

malarskie i rzeźbiarskie: Sigmara Polke i Ger‑

„Nieobecne granice” to wystawa prac studentów,

kająca z użytych materiałów i przejrzystość

harda Richtera, Georga Baselitza czy Angeli Bul‑

absolwentów i doktorantów z IV pracowni rzeźby

w zrealizowanych rozwiązaniach funkcjo‑

loch. Miasto Berlin niewątpliwie pozostało nam

Wydziału Rzeźby ASP im. J. Matejki w Krakowie,

nalnych warunkują wzajemnie tzw. „szklaną

w pamięci jako miejsce spotkań sztuki i polityki.

prowadzonej przez prof. ASP Józefa Murzyna, zor‑

demokrację”.

Bogata i przemyślana koncepcja artystyczna

ganizowana w Galerii Parter ASP w Łodzi.

O ile zróżnicowanie i bogactwo w formie przed‑

rozbudowy i połączenia miasta przedstawia

Prezentacja jest krokiem ku nawiązaniu bliż‑

stawia architektura poszczególnych budynków,

w imponujący sposób opowiedzenie się polityki

szych relacji między środowiskami akademic‑

bo uwolniona od przekazów historii miała moż‑

po stronie sztuki. Obydwie te dziedziny znalazły

kimi Krakowa i Łodzi. Tytuł przywołuje ideę

liwość położenia własnych akcentów, o tyle indy‑

w ten sposób drogę do inspirującego duchowo

przekraczania wszelkich granic – zarówno jeśli

widualne i charakterystyczne są interwencje

dialogu. Berlin zdobyty.

chodzi o odwagę w działaniach artystycznych, jak i otwarcie na różne sposoby myślenia oraz metody tworzenia. Organizacja wystawy jest pierwszym samodziel‑

Halina Mrożek, fragment dyplomu Sculpcouture

Jacek Kołodziejczyk

nym działaniem kuratorskim doktorantów Mar‑ cina Sipiory i Karoliny Żyniewicz. W wystawie udział biorą: Natalia Kopytko, Marcin Sipiora, Bartek Węgrzyn, Katarzyna Szewczyk, Halina Mrożek, Sebastian Warszawa, Wioletta Buczek, Mikołaj Sozański, Piotr Świątoniowski, Marta Kuliga, Jacek Kołodziejczyk, Karolina Żyniewicz.

Marta Kulig

63


W y d ar z e nia

Niepodległość komiksów:

Underground → 19 – 23 kwietnia 2010 → Wydział Grafiki ASP w Krakowie → prowadzenie: Dariusz Vasina, Kuba Woynarowski

rewolucją, aktywnością emancypacyjną marginali‑ zowanych środowisk oraz ideologią pacyfistyczną. Wyrósł także z buntu przeciw cenzurze, której synonimem stał się tzw. Kodeks Komiksowy (CCA), na mocy którego dopuszczano do druku jedynie

Artysta grafik. Ur. w 1982 r. Asystent na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Dyplom w 2007 r., stu‑ dia w międzywydziało‑ wej pracowni intermediów; Tworzy animacje (Grand Prix 13. OFAFA w Krakowie – 2007), video, obiekty i instalacje, eksperymen‑ talne komiksy (Grand Prix 18. MFK w Łodzi – 2007). Publikował w „Lampie” i „Autoportrecie”.

Tematyka drugiej edycji eksperymentalnych warsz‑

komiksy, utrzymane w poprawnej, głównonurtowej

tatów Niepodległość komiksów, zorganizowanych

stylistyce; przeciwstawiano im „podziemny” krąg

(przez Dariusza Vasinę i Kubę Woynarowskiego)

autorów promujących tzw. comix – w odróżnieniu

w dniach 19 – 23 kwietnia 2010 na krakowskiej

od comics; litera „X”, pojawiająca się w nazwie, wska‑

ASP, oscylowała wokół zjawisk szeroko pojętego

zuje na zaadresowanie tych publikacji – ze względu

komiksowego Undergroundu oraz jego związków

na ich drastyczny obyczajowo charakter – do doro‑

z progresywnymi nurtami we współczesnej sztuce.

słego czytelnika.Warto jedna zdać sobie sprawę,

Uzupełnienie zajęć praktycznych stanowiły wykłady

że comix nie tylko przełamujące kulturowe tabu

i prezentacje poświęcone klasyce amerykańskiego

historie obyczajowe Roberta Crumba i Gilberta Shel‑

komiksu podziemnego, jego polskim emanacjom,

tona, ale również psychodeliczne eksperymenty gra‑

a także perspektywom ekspansji tego zjawiska

ficzno‑narracyjne takich wizjonerów jak Rick Griffin

w związku z rozwojem Internetu. Za sprawą prelekcji

oraz Victor Moscoso. Wydawany przez Crumba maga‑

zaproszonych gości (m.in. Wojciecha Birka, Szymona

zyn Zap!, stanowił także niewątpliwie inspirację dla

Holcmana, Artura Wabika i Macieja Sieńczyka), sta‑

fali późniejszych periodyków promujących komiks

raliśmy się przybliżyć zainteresowanym ten mało

„alternatywny” i „artystyczny”, na czele z kultowym,

zbadany – choć niezwykle ważny – fragment naj‑

ukazującym się od początku lat 80. czasopismem

nowszej historii sztuki.

RAW Arta Spiegelmana i Françoise Mouly.

Kuba Woynarowski

niczonym historycznie ani geograficznie; warto

Nazwa Underground (z języka angielskiego: „pod‑

podziemnego komiksu znaczącą kartę. Choć histo‑

Underground nie jest jednak zjawiskiem ogra‑ pamiętać, że również Polacy zapisali w historii

64

ziemie”) stosowana jest w komiksie jako określenie

ria rodzimego komiksu nakazuje lokować początki

nurtu twórczości, świadomie przeciwstawiającego się

rodzimego Undergroundu w latach 80. (w związku

narzuconym normom i ograniczeniom estetycznym,

z rozwojem sceny punkowo‑anarchistycznej), nie

ideologicznym oraz wydawniczo‑dystrybucyjnym.

sposób przeoczyć roli, jaką odegrał na tym polu –

Zarówno samo pojęcie Undergrondu, jak i definiowane

ponad dekadę wcześniej, na przełomie lat 60. i 70.

za pomocą tej nazwy zjawisko jest genetycznie zwią‑

– magazyn „Szpilki” pod redakcją Krzysztofa Teodora

zane z kulturą amerykańską. Rodzący się w latach

Toeplitza, wybitnego znawcy i propagatora sztuki

60. ruch undergroundowy splótł się z kontrkulturową

komiksu. To właśnie na łamach „Szpilek” pojawiły

Wiadomości asp /50


To właśnie na łamach „Szpilek” pojawiły się pierwsze w Polsce prze‑ druki prac Roberta Crumba oraz opowieści z nurtu tzw. „czarnego komiksu”. się pierwsze w Polsce przedruki prac Roberta Crumba oraz inspirowane dokonaniami amerykańskiego Undergroundu opowieści z nurtu tzw. „czarnego komiksu” (Andrzej Krauze, Andrzej Czeczot, Andrzej Dudziński, Marek Goebel, Jan Sawka). W „Szpilkowym” tyglu podziemna stylistyka spod znaku Zap Comics splatała się z tradycją wyrafino‑ wanej satyry, uprawianej przez twórców takich jak Saul Steinberg; a w Polsce – m.in. przez Sławomira Mrożka i Henryka Tomaszewskiego. Połączenie tych dwóch, pozornie sprzecznych tendencji, zaowocowało narodzinami oryginalnego zjawiska, które możemy określić jako „salonowy Underground”; na paradoks zakrawa fakt, iż czoło‑ wym organem prasowym tego nieformalnego ruchu nie był bynajmniej trzecioobiegowy art‑zin, wyda‑ wany poza obowiązującą polityczną cenzurą, ale magazyn, objęty państwowym mecenatem, firmo‑

i eksperymentalne w formie „pop‑banalistyczne”

wany nazwiskami wybitnych intelektualistów, arty‑

komiksy Wilhelma Sasnala, Marcina Maciejowskiego

stów i designerów.

i Janka Kozy, surrealizujące historie Macieja Sień‑

Kontynuację typowego dla „Szpilek” sposobu

czyka oraz kolaże Sławomira Shuty, którego komik‑

myślenia o komiksowym medium odnajdziemy

sowe „produkty”, ze względu na radykalny przekaz

w pracach twórców, wpisujących się w „rewolucję”,

i psychodeliczną formułę, można uznać za modelowy

zapoczątkowaną w latach 90‑tych na łamach maga‑

przykład emanacji Undergroundowego potencjału

zynu Raster; artyści tego nurtu, podobnie jak twórcy

w polskich realiach. Stopniowo miejsce komiksowych

amerykańskiego Undergroundu, od początku funk‑

artystów „z Rastra i okolic” zajmuje najmłodsze poko‑

cjonowali poza komercyjnym rynkiem komiksowym,

lenie interdyscyplinarnych twórców, funkcjonujących

publikując swoje prace na łamach autorskich art‑zi‑

na peryferiach „głównego nurtu”, łączących w swoich

nów („Słynne Pismo we Wtorek”, „Baton”), a później

komiksach m.in. język abstrakcji i doświadczenia

w formie skromnych albumów firmowanych przez

surrealizmu (wśród nich warto wymienić Agnieszkę

progresywne galerie sztuki lub niszowe wydawnictwa

Piksę i Mikołaja Tkacza).

literackie. Spośród najważniejszych dokonań „pokole‑

Równocześnie, obok Undergroundowych zjawisk

nia Rastra” należy wymienić przede wszystkim reali‑

związanych z tradycyjną „kulturą druku”, należy

styczne (często wręcz ekshibicjonistyczne) w treści

zwrócić uwagę na komiks internetowy (jako jedną

Plakat: Dariusz Vasina

65


Choć „Undergroundowego komiksu” nie można (a może nie wypada) nauczać, warto byłoby wzbogacić o jego doświadczenia akade‑ micki program naucza‑ nia, włączając ten zapomniany rozdział w narrację „kanonicznej” historii sztuki.

do konkretnie zdefiniowanego overgroundu. W tym sensie za „podziemny” można uznać np. „komiks artystów” (np. prace Raymonda Pettibon i Davida Shrigley'a) – eksperymentalny i niszowy, powstający poza strukturami komercyjnego rynku komiksowego. Zapewne nieprzypadkowo: to w dużej mierze dzięki komiksowej rewolucji końca lat 60. komiks trafił Plakat: Jakub Woynarowski

z bardziej dynamicznych gałęzi net‑artu), wykazujący

na artystyczne salony, zyskując status jednego z rów‑

typowo „podziemne” cechy, takie jak autorski charak‑

noprawnych środków wypowiedzi. Paradoksalnie jed‑

ter, nieograniczona swoboda wypowiedzi i szybkość

nak w Polsce, gdzie Underground – za sprawą maga‑

reakcji na bieżące wydarzenia. W Polsce czołowymi

zynu „Szpilki” – niemal natychmiast uzyskał dojrzałą

twórcami polskiej sceny net‑komiksu są m.in. Agata

formę (przechodząc ewolucję, która w światowym

„Endo” Nowicka, Bartek „Belle” Felczak, Dominik

komiksie trwała blisko dwie dekady), doświadczenie

„Enenek” Zacharski i Jacek Karaszewski.

to zostało wyparte ze zbiorowej świadomości, a nowe

Niewątpliwie doświadczenia Undergroundu były

66

pokolenia twórców – za sprawą braku odpowiedniej

jednym z istotnych czynników stymulujących rewo‑

edukacji – skazane są na wyważanie po raz kolejny

lucję form komiksowych, jednak przytoczone powy‑

dawno otwartych drzwi.

żej przykłady zdają się potwierdzać tezę, że komiks

Dlatego też, choć „Undergroundowego komiksu”

„podziemny” w klasycznej formule odchodzi już

– ex definitione – nie można (a może nie wypada)

do przeszłości, podlegając asymilacji z innymi for‑

nauczać, warto byłoby wzbogacić o jego doświad‑

mami graficznych opowieści, alternatywnych wobec

czenia akademicki program nauczania, włączając

estetyki „głównego nurtu”. Jeśli więc możemy mówić

ten zapomniany rozdział w narrację „kanonicznej”

o współczesnym Undergroundzie to w odniesieniu

historii sztuki.

Wiadomości asp /50


W y d ar z e nia

Platforma Uczelni Plastycznych Grzegorz Midura, Krzysztof Król

Platforma Uczelni Plastycznych będzie serwisem internetowym, dostarczającym informacji na temat rozwoju naukowego kadry przez cyfrowe udostępnia‑ nie prac doktorskich i habilitacyjnych, prowadzonych

prowadzi i koordynuje Dział Obsługi Informatycznej

na uczelniach plastycznych. Ponadto planowane jest

krakowskiej ASP – Grzegorz Midura i Krzysztof Król.

utworzenie bazy, zawierającej podstawowe dane

Prototyp serwisu internetowego został zaprezento‑

kontaktowe oraz wykaz dziedzin, którymi zajmują

wany na spotkaniu rektorów we Wrocławiu w dniach

się pracownicy naukowi ww. uczelni. Projekt przewi‑

7–8 stycznia 2010 r. Kolejne spotkanie rektorów sied‑

duje, iż w serwisie znajdą się aktualności, publikacje

miu polskich Akademii Sztuk Pięknych odbyło się

oraz informacje dotyczące konkursów na stanowiska

w Krakowie w dniach 13–14 maja 2010 r. Prof. Antoni

związane ze środowiskami skupionymi wokół uczelni

Porczak przedstawił cele projektowanego systemu,

plastycznych. Projektowana Platforma Uczelni Pla‑

Grzegorz Midura omówił podobne rozwiązania stoso‑

stycznych ma za zadanie spełnić kilka równoległych

wane na innych uczelniach oraz cechy powstającego

celów: spełnienie wymogów projektu ustawy („roz‑

serwisu – wszystkie dotychczas wdrożone rozwiąza‑

prawę doktorską łącznie z recenzjami zamieszcza się

nia dotyczą uczelni, gdzie główny nacisk jest położony

na stronie internetowej szkoły wyższej lub placówki

na prezentację teoretycznej części pracy naukowej,

przeprowadzającej przewód doktorski, z tym że roz‑

natomiast na uczelniach plastycznych dużo istot‑

prawę doktorską na okres co najmniej 30 dni przed

niejsza jest możliwość prezentacji zdjęć, grafik czy

wyznaczonym dniem obrony...” – projekt z dnia 30

filmów związanych z częścią plastyczną, projektową

marca 2010 r.), oraz ustaw o zmianie ustawy (Prawo

bądź konserwatorską. Projekt interfejsu (dostępny

o szkolnictwie wyższym, Ustawa o stopniach nauko‑

pod adresem: http://www.asp.krakow.pl/pup/) przed‑

wych i tytule naukowym, Ustawa o stopniach i tytule

stawił Krzysztof Król. Projekt Platformy Uczelni Pla‑

w zakresie sztuki oraz niektóre inne ustawy), uła‑

stycznych wywołał gorące dyskusje co do sposobu

twienie znalezienia promotora lub recenzenta, udo‑

realizacji, natomiast w sprawie konieczności stwo‑

stępnienie prac oraz ich recenzji szerszemu ogółowi

rzenia serwisu wszyscy rektorzy byli zgodni.

(powinno to spowodować z jednej strony podniesie‑

Podkreślono konieczność wnikliwej analizy prawnej

nie poziomu, a z drugiej – zadziałać antyplagiatowo),

przedsięwzięcia i – stosownie do jej wyników – zapla‑

wymianę informacji istotnych dla środowiska sku‑

nowano ostateczne uzgodnienie projektu i wykona‑

pionego wokół uczelni plastycznych, archiwizację

nie serwisu WWW, natomiast w dalszej perspektywie

dorobku naukowego. Pomysłodawcą projektu jest

– zaproszenie do projektu również wydziałów sztuk

prorektor prof. Antoni Porczak. Prace nad projektem

pięknych z innych uczelni w Polsce. 67


W y d ar z e nia

Wystawa w Cuenca w Hiszpanii

→ W dniach 30 kwietnia – 30 maja br. w galerii Fundacji Antonio Péreza w Cuenca w Hiszpa‑

1

nii miała miejsce wystawa sześciorga artystów.

Na zdjęciu:

Polskę reprezentowali: Renata Bonczar, Stasys

1. Uczestnicy wystawy z Antionio Pérezem (w środku).

Eidrigevicius, Joanna Stożek, Małgorzata Zak

2. P. Joanna Karasek, dyrektor Instytutu Polskiego

i rektor naszej Uczelni, prof. Adam Wsiołkow‑ ski. W wystawie uczestniczył także hiszpański artysta Jaime Nieto.

w Madrycie (druga od lewej), prezydent Diputatión Provincial w Cuenca, p. Juan Avila Frances (trzeci od lewej), p. Małgorzata Zak (czwarta od lewej)pod‑ czas konferencji prasowej.

W przeddzień wernisażu odbyła się konferen‑ cja prasowa z udziałem przedstawicieli władz

2

regionalnych Kastylii‑La Manchy oraz dyrektor Instytutu Polskiego w Madrycie, p. Joanny Kara‑ sek. Na wieczorny wernisaż w piątek 30 kwietnia przybyło liczne grono gości z Cuenca, Madrytu i Walencji, a wśród nich dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie, p. Abel A. Murcia Soriano, oraz wielu osiadłych w Hiszpanii Polaków. W kolejnych dniach pobytu w Cuenca polscy artyści mieli możliwość poznania starówki miasta, zbudowanej na skalistych zboczach głębokiego wąwozu, z jego znaną z przewodni‑ ków turystycznych osobliwością – „wiszącymi” nad przepaścią domami. Odwiedzili też słynne Muzeum Sztuki Abstrakcyjnej, gromadzące dzieła znakomitych współczesnych artystów hiszpań‑ skich z Tàpiesem i Saurą na czele. Trafili tam także na czasową ekspozycję cyklu graficznego Tauromachia Pabla Picassa. Po zakończeniu wystawy polskich artystów w Fundacji Péreza jedno dzieło każdego z jej uczestników zostanie włączone do stałych zbio‑ 1

rów Muzeum Fundacji. 68

Wiadomości asp /50


Nagroda dla Warsztatów Krakowskich 1913–1926 Od lewej: Janusz Moskiewicz, Drukarnia Skleniarz; Małgorzata Punzet, Inter Line SC; Maria Dziedzic, ASP; Władysław Pluta, ASP; Włodzimierz Skleniarz, Drukarnia „Skleniarz”.

Polskie Towarzystwo Wydawców Książek w War‑

Nagrody dla fotografików

szawie, podczas 50. Jubileuszowego Konkursu

(autor tekstu), Agata Pleciak, Anna Myczkowska,

PTWK „Najpiękniejsze Książki Roku 2009”, przy‑

Anna Szwaja, Joanna Kułakowska‑Lis, Danuta

znało nagrodę Wydawnictwu Akademii Sztuk Pięk‑

Saul, Adam Wsiołkowski, Tomasz Kalarus, Sta‑

nych w Krakowie za książkę Warsztaty Krakowskie

nisław Kolowca, Ewa Kozłowska‑Tomczyk, Jacek

1913–1926. 14 maja br., podczas Warszawskich

Świderski, Witalis Wolny, Piotr Hre‑horowicz,

Targów Książki, nagrodę wręczono prof. Marii

Małgorzata Punzet, Jan Nuckowski, Jan Pamuła

Dziedzic oraz prof. Władysławowi Plucie. Skład

i wielu innych.

wykonała firma Inter Line SC, a całość wydruko‑

wała Drukarnia Skleniarz. Gratulujemy.

na Wydziale Form Przemysłowych.

21 maja br. miała miejsce promocja książki

Jury Ogólnopolskiej Wystawy Fotografii Kon‑

Prace są prezentowane na wystawie podczas

frontacje 2010 w dniu 10 kwietnia br., po obej‑

majowych, trzydziestych piątych Gorzowskich

rzeniu 127 zestawów zawierających 496 zdjęć,

Konfrontacji Fotograficznych.

przyznało II nagrodę Zbigniewowi Zeganowi (ASP

Gratulujemy!

w Krakowie) za zestaw zdjęć Moja eko‑ikonosfera. Pejzaże miejskie Krakowa oraz III nagrodę Micha‑ łowi Kaweckiemu, również z naszej Akademii,

→ Gorzów Wielkopolski 2010

Nad książką pracowali również: Irena Huml

2

za zestaw 3 zdjęć pt. Wymazywanie – obiekty chwilowe. O przyznaniu nagród zadecydowały: świadomość warsztatu, czyli użycie technik adekwatnych

← 1. Zbigniew Zegan, fotografia z cyklu

wobec koncepcji zdjęć, oraz umiejętność budo‑

Moja eko‑ikonosfera. Pejzaże miejskie Krakowa

wania spójnej serii – zarówno od strony formy,

→2. Michał Kawecki fragment Elektrownia Łodź

jak i znaczenia – a także oryginalne, własne

z cyklu Wymazywanie – obiekty chwilowe

spojrzenie.

69


W y d ar z e nia

Wyścig Smoczych Łodzi na sucho

→ 16 maja br., z powodu niesprzyjającej pogody, 1. Międzyuczelniany Wyścig Smoczych Łodzi, mający zakończyć krakowskie Juwenalia, odbył się w suchych dokach. W wyścigach brały udział reprezentacje 12 krakowskich uczelni, w tym Aka‑ demii Sztuk Pięknych. Nasza drużyna, w składzie: Karol Cyrulik, Maciej Mędrala, Sebastian Nowak,

pierwszy w życiu zasiedli w łodzi, aby walczyć

dumnie reprezentował Dziekan Wydziału Rzeźby,

Przemysław Cebula, Kamil Słowik, Marcin Kowal‑

o puchar. 1. miejsce zdobyła reprezentacja Aka‑

prof. Józef Murzyn.

ski, Piotr Szczekan, Jan Tuszewski, Rafał Janiec,

demii Górniczo‑Hutniczej.

W przyszłym roku kolejny wyścig – mamy

Krzesimir Wiater, Mikhaił Yafimau i Zbigniew

Oprócz wyścigu miał miejsce honorowy bieg

nadzieję, że nasza drużyna weźmie w nim udział

Czyż, dzielnie walczyła, zajmując 8. miejsce. Miej‑

regat, w którym wzięli udział przedstawi‑

i powalczy (na wodzie!) o puchar, który tym

sce tym bardziej zaszczytne, że panowie po raz

ciele władz krakowskich uczelni. Akademię

razem stanie się jej własnością.

Wielka woda w Krakowie

→ 17–19 maja 2010 r. przetoczyła się Wisłą, przez Kraków, fala powodziowa. Była to największa, od niepamiętnych lat powódź w południowej (i nie tylko) części Polski. Większość miasta nie ucierpiała, jednak kataklizm nie oszczędził części budynków ASP oraz prac niektórych naszych kole‑ gów, którzy przetrzymywali dorobek artystyczny swojego życia w piwnicach np. na Dębnikach. Stracili wszystko. Zamieszczamy te fotografie z myślą o przyszłych historykach, przeglądają‑ cych archiwalny dla nich, 50. numer „Wiadomo‑ ści ASP”. Będa mogli rzec: Tak, to i to wydarzyło się w czasach słynnej powodzi. Zdjęcia udostęp‑ nił Paweł Krzan. Dziękujemy. 70

Wiadomości asp /50


Pracownia Otwarta w Collegium Maius Irma Prokopowicz, Anna Sękowska, Anna Mikołajska

w czasie zajęć pracują studenci Wydziału. Zwie‑

studentów na zajęciach w Katedrze Technologii

dzający mięli szansę zobaczyć jak wykonuje się

i Technik Dzieł Sztuki służyły do wyjaśniania,

retusze obrazów olejnych (pracowały Olga Borcz,

na czym polegała technika malarska dawnych

Katarzyna Gwóźdź, Izabela Skirzyńska i Małgorzata

mistrzów. Można było dotknąć żywicy damarowej,

Zelek z III roku), jak zrobić kopię w wapieniu piń‑

zobaczyć pigmenty, spoiwa, farby i dowiedzieć się

czowskim przy użyciu punktownicy (rzeźbił Bartło‑

do czego służy malsztok. Objaśnianiem wszyst‑

miej Bochenek z III roku) i jak rzeźbi się gotyckie

kich eksponatów zajmowali się konserwatorzy

→ W dniach 14 i 15 maja, Pracownia Konserwacji

ornamenty w drewnie (rzeźbiły Olga Olszyńska,

z Muzeum UJ, pracownicy Wydziału i studenci.

Muzeum UJ w Collegium Maius otwarła swoje

Izabela Górka, Paulina Wirkijowska, Magdalena

Sądząc po frekwencji, można uznać, że przedsię‑

podwoje dla turystów i uczestników Festiwalu

Penar z II roku). Dyplomantka Anna Wójtowicz

wzięcie to bardzo się udało. Dziękujemy wszyst‑

Nauki. Organizatorem przedsięwzięcia, oprócz

malowała kopię obrazu z kolekcji MUJ – siedem‑

kim organizatorom – pani Jolancie Pollesch, pani

pracowników Muzeum, był Wydział Konserwacji

nastowiecznego portretu księżnej burgundzkiej

Beacie Skalmierskiej i innym pracownikom MUJ

i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie.

Adelajdy, autorstwa Francois de Froya.

oraz państwu st. wykł. Barbarze i Romanowi Kie‑

Pięknie polichromowane pomieszczenia wypełniły

W tym roku tematem przewodnim wystawy była

ferlingom, pani dr Zofii Kaszowskiej i wszystkim

się obrazami i rzeźbami, nad którymi na co dzień,

technika olejno‑żywiczna. Prace wykonane przez

studentom.

Odszedł Mariusz Lipiński Mariusz Lipiński Ur. 1945 w Rzeszowie, zm. 2010 w Krakowie.

W swojej twórczości dawał wyraz fascynacji

W latach 1966–1973 studiował na Wydziale

kulturą żydowską, a także malarstwem bizan‑

Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie

tyńskim. Przeżywszy lat 65, zmarł na skutek

w pracowniach profesorów Wacława Taranczew‑

obrażeń, doznanych we własnym domu, w oko‑

skiego, Czesława Rzepińskiego, Andrzeja Stopki,

licznościach dotąd niewyjaśnionych, dnia 9

Tadeusza Kantora oraz Jerzego Nowosielskiego.

kwietnia 2010 roku.

71


F otor e l a c j a

W oku kamery Jacka Dembosza:

W pracowni konserwacji i restauracji rzeźby

W pracowni konserwacji i restauracji rzeźby

W pracowni drzeworytu

W pracowni malarstwa

W pracowni drzeworytu

W pracowni rzeźby

Pracownia restauracji rzeźby

W pracowni malarstwa

W pracowni rzeźby

Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22, fax 012 422 65 66 Rektor prof. Adam Wsiołkowski Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych Prof. Antoni Porczak Prorektor ds. Studenckich Dr hab. Łukasz Konieczko Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko Wydział Malarstwa Dziekan prof. Roman Łaciak Prodziekan prof. ASP Janusz Matuszewski plac Matejki 13, 31-157 Kraków Tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan ad. Ewa Janus plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr hab. Joanna Kaiser ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 012 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan prof. ASP Jacek Siwczyński Prodziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 012 632 13 31, 012 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan prof. Grażyna Korpal Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 012 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Jan Nuckowski Prodziekan dr Agata Kwiatkowska‑Lubańska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 422 34 44 Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 012 292 62 77 w. 35

Redakcja bardzo przeprasza prof. Wiesława Bie‑

Wydawca: Rektor ASP

Fotografie: Jacek Dembosz, Piotr Korzeniowski,

laka za mylne podpisanie jego nazwiskiem cytatu

Zespół redakcyjny: Łukasz Konieczko, Janusz

archiwa autorów

bedącego fragmentem tekstu George'a Simmela

Krupiński, Kinga Nowak, Jacek Dembosz,

Kontakt: 12/ 299 20 45

(Wiadomości 49, Str. 59).

Michał Pilikowski

e‑mail: wiadomosci@asp.krakow.pl

Kierownik działu wydawnictw i promocji:

Nakład: 600 egz.

Materiały do następnego 51. numeru „Wiadomo‑

Jacek Dembosz, redakcja@asp.krakow.pl

Druk: Drukarnia Skleniarz

ści ASP” (teksty i ilustracje) przyjmujemy w nie‑

Projekt i skład: Kinga Nowak

ISsN 1505 – 0661

przekraczalnym terminie do 6 września br.

Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy)

Uwaga: fotografie prac powinny być opisane wg.

Złożono krojem: Unit Slab

Redakcja nie zwraca materiałów niezamó‑

następującego schematu:

Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska

wionych, zastrzega sobie prawo do skracania

Imię i nazwisko autora, tytuł pracy, technika,

Korekta: Adam Wsiołkowski

i redagowania nadesłanych tekstów.

wymiary (pion × poziom), rok wykonania. 72

Wiadomości asp /50



projekt okładki

Jan Pamuła


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.