Verizane 38

Page 1

BEZPŁATNY MAGAZYN LOKALNY 38 | 27 października 2017 ISSN 2449-7916

Adres redakcji: Starogard Gdański, ul. Reymonta 1

REKLAMA

KRZYSZTOF ŁACH Redaktor Naczelny

maJesieńwsobie tę piękną, nostalgiczną stronę, jakieś zadumanie, re fleksję, zapowiedź spotkań przy grobach oraz chłód pierwszych październikowych przymrozków, ale też paletę przepięknych barw - purpurowych, żółtych, złotych…. I najczęściej o tej wła śnie porze roku bywa tak, że dopada nas spadek formy. Zmęcze nie, obniżenie sprawności fizycznej i intelektualnej, kiepski na strój. Może to być spowodowane brakiem słońca, zakończeniem wakacji czy inną bliżej nieokreśloną przyczyną, zwaną często jesiennym przesileniem. Jesienna depresja może dopaść każdego. Niemniej, w przypadku niektórych osób czasami odnoszę wraże nie, że istnieje pojęcie depresji całorocznej. Przebywając z takimi pełnoetatowymi pesymistami nagle przypominam sobie, że jestem umówiony na przekopanie ogródka, ba, wręcz zaczynam tęsknić za wyrwaniem ósemki. I nawet brak ogródka czy ósemki nie sta nowi wówczas dla mnie większej przeszkody. W trosce o własne zdrowie psychiczne takich osób staram się unikać. Ważne, żeby gorsze samopoczucie było stanem chwilowym i zmuszającym nas do podejmowania działań naprawczych. Również w trosce o zdrowie psychiczne. Na poprawę nastroju proponuję aktyw ność fizyczną. Nie każdego stać na aż taki wysiłek, żeby pobiec w Biegu Kociewskim, ale nawet najmniejszy ruch na świeżym powietrzu podnosi poziom szczęścia i endorfin. Ostatecznie, dla tych najbardziej rozleniwionych, pozostaje napawanie się emo cjami sportowymi z pozycji kanapy. Piłkarskich emocji na naj wyższym poziomie dostarczyła nam niedawno Kadra Narodowa wygranym meczem z Czarnogórą awansując do mundialu. Tego wieczoru zdecydowana większość Polaków miała w sercu maj i nawet największym wysiłkiem umysłu nie potrafiłaby zdefinio wać pojęcia jesienna depresja czy choćby zły humor. A ja już zaczynam się zastanawiać, jak smakuje rosyjski kawior. Do na stępnego numeru.

3V NA OKŁADCE: Mirosław Bławat foto Krzysztof Rudek

Redaktor naczelny: Krzysztof Łach krzysztof.lach@verizane.pl Zespół redakcyjny: Małgorzata Rogala, Łukasz Rocławski, Krzysztof Rudek Reklama: reklama@verizane.pl Wydawca: Agencja zabronione.bezmateriałówRozpowszechnianietreśćRedakcjaredagowaniazastrzeganiezamówionychRedakcjaReklamowazastrzeżonecopyrightReklamowaCREATIVEPrasowo-©2017WszelkieprawaAgencjaPrasowo-CREATIVEniezwracatekstóworazsobieprawoichi skracania.nieodpowiadazazamieszczanychogłoszeń.redakcyjnychpublicystycznychzgodywydawnictwajest

Miejska im.SportowaHalaAndrzeja

Grubby

zdjęcie Krzysztof Rudek

kalnię dla klientów. Oczekiwanie na wymianę, czy na prawę opon wcale nie musi być tylko przykrym obo wiązkiem. W siedzibie firmy przy ul. Nowowiejskiej 1a można usiąść na wygodnej kanapie, w ciepłym i ład nym pomieszczeniu. Dbam też o to, żeby wszyscy moi pracownicy wyglądali jak najbardziej schludnie, jak to tylko, przy takiej specyfice pracy, możliwe. Wszyscy zostali wyposażeni w takie same robocze ubrania –mówi właściciel starogardzkiej filii Opon Na Czas To masz

KadraWięcek.składa się przede wszystkim z ludzi młodych. Wszyscy są bardzo dobrze przygotowani do swojej pracy wkładają w nią 100% swoich sił. – Z całą pew nością mogę powiedzieć, że każdy z moich pracow ników swoje obowiązki stara się wykonywać najlepiej jak potrafi. Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć –stwierdził pan Tomasz.

6V

Kiedy przychodzi jesień, dni stają się chłodne desz czowe, a spadek temperatury coraz bardziej odczu walny. Warto zastanowić się wtedy nad zmianą opon na zimowe. Należy pamiętać, że opony letnie, które świetnie sprawdzają się w ciepłych miesiącach, w tem peraturze poniżej 7 stopni Celsjusza bardzo szybko tracą swoje właściwości trakcyjne. Przede wszystkim nie są dostosowane do szybkiej jazdy w warunkach zimowych. Gołoledź, opady śniegu, czy oblodzenie jezdni, znacznie obniża ich przyczepność do podłoża, co może doprowadzić nawet do wypadku. Dobrze więc pomyśleć o własnym bezpieczeństwie.

Najczęściej opony z letnich na zimowe wymienia się przed 1 listopada, czyli Dniem Wszystkich Świętych. Redakcja VERIZANE z myślą o swoich Czytelnikach postanowiła sprawdzić, gdzie w celu wymiany opon

FIRMA OPONY NA CZAS DZIAŁA JUŻ W KILKUNASTU POLSKICH MIASTACH. TERAZ Z OFEROWANYCH PRZEZ NIĄ USŁUG SKORZYSTAĆ MOŻNA TEŻ W STAROGARDZIE GDAŃSKIM. JEJ PRACOWNICY PROFESJONALNIE DBAJĄ O ODDAWANE W ICH RĘCE SAMOCHODY. OD SPRZEDAŻY I WYMIANY OPON ZACZYNAJĄC, PRZEZ PEŁNY SER WIS KLIMATYZACJI, CZY OZONOWANIE WNĘTRZA, WYMIANĘ KLOCKÓW HAMUL COWYCH, NA NAPRAWIE ORAZ WYMIANIE SZYB KOŃCZĄC.

Od niedawna na starogardzkim rynku wulkanizacyj nym działa firma Opony Na Czas. Oferuje szerokie spektrum usług. Najważniejszymi spośród nich są oczywiście: sprzedaż, wymiana, depozyt i naprawa opon. To jednak nie koniec oferty. Pracownicy Opon Na Czas zadbają także o naprawę bądź wymianę szyb, serwis klimatyzacji, a także wymianę klocków hamul cowych lub oleju w silniku.

warto skierować się w naszym mieście.

– Na tle innych wulkanizatorów wyróżnia nas tak naprawdę kilka rzeczy. Przy wymianie opon zawsze gratis zakładamy nowe wentyle. Dbamy o czystość. Dotyczy to zarówno powierzanych nam pojazdów, jak i naszych pomieszczeń. Mamy zawsze czystą pocze

Opony Na Czas wyróżnia także mobilność. Pracowni cy wulkanizatora w każdym momencie mogą przyje chać we wskazane przez klienta miejsce: pod dom, do siedziby firmy, na plac budowy, stację benzynową, czy dowolny parking. – W dzisiejszym świecie najbardziej cenioną wartością jest czas. Wszystkim nam go bra kuje. Jesteśmy zapracowani, zabiegani. Niekiedy zna lezienie wolnej chwili na zadbanie o swój samochód może być trudne. Właśnie dlatego ze swoją ofertą wychodzimy naprzeciw potrzebom. Klient spokojnie może skupić się na swoich obowiązkach, podczas gdy moi pracownicy zajmują się jego samochodem.

iMobilniestacjonarnie

Firma Opony Na Czas korzysta z nowoczesnych urządzeń najwyższej jakości. Pracownicy do klientów jeżdżą nowymi, specjalnie oflagowanymi samocho dami. W celu mobilnej wymiany opon zabierają ze sobą nowoczesny park maszyn. Jako profesjonalna, mobilna wulkanizacja obsługują nawet najbardziej wymagające i prestiżowe auto. Wszystko dzieje się bez emisji zbędnego dokuczliwego hałasu. Samo chody wyposażone są w bezłyżkowe montażowni ce oraz laserowe wyważarki marki Corghi. – Śrub w kołach nigdy nie dokręcimy ani zbyt mocno, ani zbyt słabo. Używamy do tego sprawdzonych kluczy dynamometrycznych Snap On. Mają one dożywotnią

oferty firmy, zamówić można usługę jednorazową lub wykupić jeden z bardzo atrakcyj nych cenowo pakietów. BASIC, STOCK lub FREEZE pozwalają zaoszczędzić nawet 92 zł rocznie. To za wsze tańsza podstawowa usługa (wymiana opon lub ich przełożenie) plus cały szereg usług dodatkowych. To także wygoda, bezpieczeństwo i gwarancja opieki nad pojazdem przez cały rok.

strona internetowa (punkty stacjonarne): www.oponynaczasexpress.pl

strona internetowa (samochody ciężarowe): www.opnynaczasflota.pl

Starogard Gdański, ul. Droga Nowowiejska 1a Oddział Starogard: (+48) 600 664 204 e-mail: stronae-mail:infolinia:starogardgdanski@oponynaczas.pl(+48)530494949kontakt@oponynaczas.plinternetowa: www.oponynaczas.pl

Wszędzie korzystamy z monitoringu. Jest on zamon towany nie tylko w naszej siedzibie, ale także przy sa mochodach, którymi przewozimy sprzęt. Takie roz wiązanie służy temu, żeby klienci czuli się bezpiecznie i mogli być pewni naszej uczciwości. Zawsze można przejrzeć nagrania i wyjaśnić ewentualne nieporo zumienia, których mam nadzieję, będzie jak najmniej – powiedział Tomasz Więcek. – Naszym priorytetem jest zadowolenie klientów, dlatego działamy błyska wicznie, w dogodnych dla nich godzinach – dodał.

strona internetowa (mobilne wymiany): www.oponynaczasmobile.pl

gwarancję, a my gwarantujemy, że zawsze dokręcamy śruby zgodnie ze specyfikacją danego modelu samo chodu. Nasza mobilna wulkanizacja stawia na pełne bezpieczeństwo – mówi właściciel starogardzkich Opon Na KorzystającCzas.z

bardzo cieszy mnie fakt, że możemy za oferować starogardzianom depozyt, czyli przecho walnię opon. Wielu z nas po ich wymianie nie ma gdzie składować tych akurat nieużywanych. W naszym warsztacie wulkanizacyjnym znajduje się magazyn, który pozwala przechowywać opony w optymalnych warunkach. Pomieszczenie zachowuje idealną tempe raturę, jest pozbawione wilgoci i odpowiednio zaciem nione. Dbamy jednocześnie o całkowitą konserwację zarówno całych kół, jak i wyłącznie opon – podkreśla Tomasz Więcek.

Koszt jednego sezonu przechowywania opon (kom plet 4 kół) wynosi 70 zł. Cena obejmuje czyszczenie i zabiegi konserwacyjne. Poza tym pracownicy wulka nizatora informują o stanie opon ich przydatności do dalszego użytkowania poprzez konto klienta na stronie internetowej oponynaczas.pl. Firma Opony Na Czas jest częścią grupy Oponeo. Jej rozwiązania przyjęły się już w Krakowie, Katowi cach, Wrocławiu, Lublinie, Warszawie, Łodzi, Nowym Tomyślu, Poznaniu, Gnieźnie, Bydgoszczy, Gniewie, Koszalinie, Szczecinie, Białymstoku oraz w Gdańsku. Czy przyjmą się też w naszym mieście? To okaże się z czasem. Jest jednak na to szansa, bo przecież każdy właściciel samochodu dba o bezpieczeństwo osób, które się nim poruszają. Chce, żeby codzienna jazda była przyjemna, bezpieczna i komfortowa, a Opony Na Czas mogą w tym pomóc.

Kolejnym udogodnieniem dla klientów jest możliwość wystawienia tylko jednej faktury VAT za komplet usług. To doskonałe rozwiązanie zwłaszcza dla osób, które nie przepadają za zbyt dużą ilością dokumen –tów.Osobiście

8V 9V

zdjęcia KRZYSZTOF RUDEK

Najważniejsze jest dobranie do współpracy odpowied nich ludzi oraz tzw. dyscyplina finansowa. Jeśli spełni my te dwa kluczowe warunki, sukces sportowy pojawi się prędzej lub później.

SŁYSZAŁEM, ŻE PANA PRACA BARDZO DOBRZE OCENIANA JEST PRZEZ RADĘ NADZORCZĄ. JAK ZMIENIŁ SIĘ PREZES SPRZED KILKU LAT W PORÓWNANIU DO TERAŹNIEJSZOŚCI?

POLPHARMA BARDZO DOBRZE ROZPOCZĘŁA SEZON. DWIE WYGRANE Z TAK TRUDNYMI RYWALAMI, JAK KING SZCZECIN I STELMET ZIELONA GÓRA ROBIĄ WRAŻENIE. Z TAKIMI WYNIKAMI CHYBA ŁATWIEJ SIĘ WCHODZI W SEZON. Oczywiście. Procentuje ciężka praca naszego sztabu szkoleniowego, a w szczególności Miliji Bogicevicia. Po magają mu w tej pracy Jarosław Drewa oraz fizjotera peuta Michał Topielecki. Korzystamy również z warszta tu naszego trenera koordynatora Marcina Lichtańskie go, który jest również opiekunem projektu zaprzyjaźnio nego klubu Politechniki Gdańskiej.

NA PEWNO OKREŚLIŁ PAN TRENEROWI BOGICEVI CIOWI OCZEKIWANIA WOBEC NIEGO I POSTAWY DRUŻYNY. CZEGO WIĘC OCZEKUJE PAN OD TRENERA I ZESPOŁU PROWADZONEGO POD JEGO WODZĄ?

Chcemy być groźni dla wszystkich naszych przeciwni ków. Nasza hala ma być „Twierdzą Starogard”. Każdy kto do nas przyjedzie musi zmagać się nie tylko z zespo łem Polpharmy, ale również z naszymi kibicami, którzy są wyjątkowi.

Mamy nowy skład, nowego trenera. Jest nowa filozofia, nowe elementy, nowych ośmiu zawodników. Zespół to tzw. „żywa materia” i każdy z zawodników jest bardzo ważny, każdy ma swoją rolę i zadania do wykonania. To sport zespołowy. Nie mamy wielkich indywidualności, ale już teraz widać, że to prawdziwy „Team”. Pomijając fakt, że start na początku sezonu mamy dobry to jestem mocno zadowolony z obecności dwóch bardzo ważnych osób w nowej Polpharmie. Mam na myśli trenera Miliję Bogicevicia, który nie ukrywam jest bardzo dobrym tre nerem oraz z kontynuacji współpracy z naszym kapita nem Marcinem Fliegerem. Marcin i jego rodzina bardzo zadomowili się w Starogardzie. To, że Marcin Flieger będzie z nami przez dwa kolejne sezony to ogromna za sługa Pana Prezydenta Janusza Stankowiaka oraz osób z ZF Polpharma SA. Osobiście jestem im za to bardzo wdzięczny.

GNIĘCIE Z POPRZEDNIEGO SEZONU?

Jest to słuszna uwaga. Nie jesteśmy jeszcze kompletnym zespołem. Sztab trenerski pracuje nad tym, by podnieść poziom sportowy Polpharmy Starogard. Wszyscy ciężko pracują mamy nadzieję da to widoczne efekty. Jeśli tych efektów nie będzie, to z pewnością rozważymy „przeme blowanie” składu. Jesteśmy cierpliwi.

TRADYCYJNIE SKŁAD POLPHARMY CO SEZON ULEGA ZMIANIE. CO PRAWDA, JEST TO DOPIERO POCZĄTEK SEZONU, ALE Z KTÓREGO Z NOWYCH GRACZY JEST PAN ZADOWOLONY NAJBARDZIEJ?

CO JEST NAJWAŻNIEJSZE W ZARZĄDZANIU TAKIM KLUBEM JAK POLPHARMA?

11V

PREZES SKS SPORTOWA S.A.

Myślę, ze stać nasz klub na obecność w najlepszej ósem ce w Polskiej Lidze Koszykówki. Chcemy to osiągnąć. Jesteśmy ambitni, ale też twardo stąpamy po ziemi. Wiemy jakim dysponujemy budżetem. W ostatnim me czu wygraliśmy z aktualnym Mistrzem Polski Stelmetem Zielona Góra, którego budżet jest czterokrotnie większy od naszego. Tylko ciężka praca oraz ambicja mogą dać zamierzone efekty.

JAROSŁAW POZIEMSKI

PO KILKU LATACH WRÓCIŁ DO KOCIEWSKICH DIABŁÓW MILIJA BOGICEVIĆ, TRENER KTÓRY ZA PANA PREZESURY OSIĄGNĄŁ NAJWIĘKSZE SUKCESY. MY ŚLI PAN, ŻE DUET POZIEMSKI – BOGICEVIĆ POZWOLI POLPHARMIE PRZYNAJMNIEJ POWTÓRZYĆ OSIĄ

BIORĄC POD UWAGĘ DWA OSTATNIE SPOTKANIA, W OCZY RZUCA SIĘ BRAK GRACZY, KTÓRZY POTRAFIĄ ROZBIĆ RYWALI TRÓJKAMI. MOŻE POTRZEBNE JEST MAŁE PRZEMEBLOWANIE W SKŁADZIE?

Jesteśmy cierpliwi

Trudno mówić o sobie. Moja prezesura sprzed lat i ta obecna bardzo się różnią. Otoczyłem się zaufanymi, pracowitymi ludźmi. Cały czas popełniamy błędy, uczy my się, „kradniemy” pomysły od innych i staramy się przenieść ciekawe projekty na nasz grunt. Mogę powie dzieć, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Pewien czło wiek powiedział kiedyś, że „szczęście to wśród mądrych ludzi żyć”.

tekst MAŁGORZATA ROGALA

Cierpienie własnego dziecka jest największym bólem dla każdego rodzica – powiedziała mama pięciolatki. Razem przeszły naprawdę sporo. Małgosia około po łowy swojego życia spędziła w szpitalu. Miał ogromny wpływ na kształtowanie się jej charakteru. Stała się nieufnym małym człowiekiem, który zanim pośle ko muś uśmiech, dokładnie się przyjrzy. Jednak, gdy już nim obdaruje, nie szczędzi go nigdy. Dziewczynka to prawdziwa „Samosia”! Wszystko naj chętniej robiłaby sama. Właśnie dlatego jej mama pod jęła walkę o nowy wózek inwalidzki i aparaty słuchowe. Bardzo pomogą jej zyskać jeszcze więcej samodzielno Małgosiaści. ma dwie siostry. Natalia ma osiem lat, a Oliwia dwa. Gosia świetnie się z nimi dogaduje. Konflikty po wstają tylko wtedy, kiedy Natalka próbuje ją w czymś wyręczać. Uwielbiają razem tańczyć. Natalia pokazuje siostrom figury, jakich nauczyła się na zajęciach akro batyki. Pręży się, wygina, rozciąga, a dziewczynki pró bują ją naśladować. Ich mama śmieje się, że z różnym skutkiem. Oliwia i Małgosia rozumieją się doskonale. Razem zawsze dotrą do wyznaczonego celu. Tworzą rewelacyjny zespół. Gdy Gosia nie może czegoś prze kazać, Oliwia przetłumaczy i na odwrót. Dziewczynki razem ze swoją mamą tworzą zgraną drużynę. Wiadomo, że kapitan może być tylko jeden. Póki co, zespołem zarządza więc pani Ewa. Ta młoda kobieta ma w sobie siłę, której pozazdrościć może jej każda dziewczyna. – Mama, kobieta, fotograf, marzy cielka, florystka, artystka, blogerka, wiecznie walcząca o wymarzoną figurę. Staram się twardo stąpać po zie mi, jednak wiele radości daje mi też bujanie w obłokach.

12V 13V

pliwości i umierałam ze strachu czy moje dziecko doży je rana. Dożyło ich na szczęście wielu. Dzisiaj się bawi, uśmiecha i cieszy z tego, co ma, mimo przeszkód, które los co chwilę rzuca jej pod nogi – dodaje pani Ewa. Małgosia Samoszuk urodziła się 28 lutego 2012 r. w Wejherowie. – Po przyjeździe na oddział z rozkręconą już czynnością skurczową (poród w pełni) w wejhe rowskim szpitalu dowiedziałam się, że moje malutkie dziecko nie waży wcale 2 500 g, tak jak wcześniej mi mówiono, a jedyne 1 400 g. Pomyślałam sobie wtedy, że pewnie dostanę jakieś sterydy, czy inne cuda na podkarmienie mojego maluszka i jak będzie gotowy, to siłami natury urodzę zdrowe dziecko. Lekarz skierował mnie jednak na patologię ciąży. Nadal czując skurcze, czułam wewnętrzny niepokój. Leżałam podłączona do kroplówki i KTG. Cały czas ktoś przychodził, pytał jak się czuję. Tak bardzo się bałam, że nie byłam w stanie nawet się nad tym zastanowić. Po chwili maluszkowi, podczas moich skurczy, zaczęło spadać tętno. Wszyst ko działo się bardzo szybko. Lekarz, chirurg, ginekolog, położna, neonantolog, pielęgniarki… Wszyscy w jed nym miejscu. Każdy coś mówił, a ja nie wiedziałam co się tak naprawdę dzieje z dzieckiem. W głowie miałam tysiące myśli: Dlaczego nikt mi nic nie mówi?! Cesar

15 października w Kinie „Sokół” zorganizowany został finał akcji „Gramy dla Małgosi”. Chora od urodzenia dziewczynka potrzebuje wózka inwalidzkiego i apa ratów słuchowych. Żeby uzyskać pieniądze na ich za kup, jej mama zorganizowała internetową zbiórkę na portalu pomagam.pl. Finałowy koncert trwającej od 10 września akcji zgromadził wielu chcących pomóc mieszkańców miasta. Udało się! W sumie zebrano 15 173, 43 zł. W pomoc Małgosi Samoszuk zaangażowało się wiele osób. Nic dziwnego, bo ta mała istotka każ dego potrafi sobą urzec. W swojej rodzinie uchodzi za „lek na całe zło”. Jej bliscy mówią, że wszystkie smutki uciekają, gdy Gosia się przytula, czy daje buziaka. – Moja córka jest twarda. Nigdy wprost nie przyzna się do tego, że coś ją boli, czy to fizycznie, czy też po prostu jest smutna. Będzie się zapierała, że nic jej nie ruszyło, nie zdziwiło. Zawsze uparcie trzyma się tego, że nic jej nie jest – mówi mama dziewczynki Ewa Sa moszuk. – Jednak, kiedy pojawia się zmęczenie, tama pęka, a po policzkach płyną łzy, bo mimo iż Małgosia wszystko wie, to jednak nie do końca rozumie, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego tak jest. Przecież ona nic nie zrobiła i to nie jej wina. Nie zawsze było koloro wo. Bywało ciężko, tak ciężko, że nawet ja miałam wąt

Niby Mała, a jednak Wielka

Uczę się żyć odnajdywać w sytuacjach, które zsyła mi los – tak sama o sobie mówi Ewa Samoszuk.

skie cięcie?! Jak to?! Dlaczego?! Co się dzieje?! Przera żenie, strach nie do opisania! Lekarze walczyli o Gosię! Każda sekunda miała ogromne znaczenie! – opowiada Ewa Samoszuk. Tuż po porodzie mama Małgosi zauważyła, że jej córka mieści się w jednej dłoni pielęgniarki. W dalszej kolejno ści pamięta przerażającą ciszę. – Ta cisza trwała okrut nie długo! Nawet chirurg milczał w skupieniu, czekając na płacz. Po chwili ktoś krzyknął: Ile punktów? 1, nie 2? Mamy 4 punkty w skali Apgar! Potem usłyszałam cichutki pisk. Jest! Żyje! W tym momencie pielęgniarka podała mi Małgosię, mówiąc: „oto Pani córka, proszę spojrzeć, zanim zabierzemy ją do inkubatora”. Zdąży łam pocałować w czółko, przytulić to małe ciałko do policzka mokrego od łez. Była taka malutka i taka bez bronna, te oczka jak groszki… – mówi pani Ewa. Mama dziewczynki nigdy nie zapomni rozmowy lekarzy i pielęgniarek, którzy kłócili się, kto ma jej powiedzieć, co dokładnie się dzieje. Ewa Samoszuk nie mogła sama iść do córki, poprosiła więc pielęgniarkę o zrobienie Gosi zdjęć. – Na pierwszej fotografii, od główki po pieluszkę, ledwie dojrzałam Gonię. Tyle sprzętu, kabli, wężyków poprzypinanych do tego małego człowiecz ka. Na drugim zdjęciu były same stopy. Powykręca ne, każda w inną stronę, chude jak długopisy... i takie maleńkie stópki. Rozpłakałam się. Na usta cisnęło mi się tylko jedno pytanie: Dlaczego?! Myślałam, że powy kręcane stopy i że jest taka maleńka to już wystarczy. Otóż, myliłam się. Najgorsze miało dopiero nadejść… Poranny obchód. Nagle do pokoju wpada kilka osób (chyba ważnych) i po kolei mówią co dokładne Goni dolega, jakie są rokowania i co zamierzają. Lekarze sie dzieli ze mną prawie godzinę. Mówili powoli. Dokładnie wszystko wyjaśnili. Cierpliwie czekali, aż płacząc, upo ram się z każdą diagnozą. Właśnie wtedy dowiedziałam się, że Małgosia to hipotrofik. Urodziła się z retinopatią wcześniaczą. Ważyła 1 440 g. Mierzyła 44 cm. Miała ubytki w serduszku, stopy końsko-szpotawe, niedo słuch obustronny głęboki, rozszczep podniebienia miękkiego i twardego, przewężenia amiotyczne, a na tamtą chwilę również padaczkę oraz cukrzycę – mówi Ewa ChociażSamoszuk.Gosiama pięć lat to tylko 90 cm wzrostu. Zdą żyła już przeżyć kilkanaście operacji stóp, rozszczepu podniebienia. Kilkukrotnie była usypiana do badań, ze względu na postępującą cukrzycę i powikłania po ostatniej operacji, która prawie skończyła się amputa cją stopy. Dziewczynka nie może być ponownie opero wana w celu korekcji stóp. Teraz chodzi na kostkach. Sztywne buciki odrobinę korygują wadę i umożliwiają w miarę proste chodzenie, dzięki czemu nasza mała bohaterka nie przewraca się tak często. Małgosia ma uszkodzony układ nerwowy, dlatego nie reaguje prawi dłowo na bodźce. – Życie mojej córki jest cierpieniem. Mówienie, że jest inaczej to po prostu kłamstwo. Codzienna rehabilita cja, która ma pomóc w usprawnieniu, zajęcia z logo pedą, czy pedagogiem zabierają czas. Można byłoby go spędzić inaczej. Kiedy zdrowe dzieci się bawią, Mał gosia walczy o równość, by nie odstawała za bardzo i by wyrównać braki, które powstały przez pobyty w

szpitalu. Nie, nie chciałam takiej przyszłości dla swoje go dziecka. Nie chciałam, by znała smak narkozy, czu ła ból po operacji, czy każdego dnia walczyła o życie.

JEST RADOSNA, ROZEŚMIANA, PEŁNA ENERGII, KTÓRĄ ZARAŻA WSZYSTKICH DO OKOŁA. CHODZI DO PRZEDSZKOLA I NA SWÓJ WŁASNY SPOSÓB PODBIJA ŚWIAT. WYDAWAĆ BY SIĘ MOGŁO, ŻE MAŁGOSIA TO TYPOWA PIĘCIOLATKA. TAK JEDNAK NIESTETY NIE JEST. DZIEWCZYNKA NA ŚWIAT PRZYSZŁA JAKO HIPOTROFIK, Z SZE REGIEM WAD WRODZONYCH. NIE SŁYSZY I NIE MÓWI, ALE KAŻDEGO DNIA UPAR CIE WALCZY O SAMODZIELNOŚĆ.

– W moim „Groszkowie” (tak nazywam swoją rodzinę) jesteśmy cztery. Rozgrywającą jest pięciolatka, która stała się inspiracją do zbudowania naszego życia na nowo. Jako kobieta z optymistycznym nastawieniem do świata, dzielę się swoimi doświadczeniami, pisząc póki co posty na Facebooku („Dla Małgosi”). Może kiedyś, gdy nuda stanie się rutyną, a ciepła kawa nie będzie tylko marzeniem, popracuję nad książką. Na razie piszę o tym, co przeżyłam. Staram się oswoić ludzi z tema tem niepełnosprawności, który w naszym kraju wciąż jest tabu. W swoich postach jestem szczera dzielę się tym, co mnie boli – powiedziała Ewa Samoszuk. Małgosia i jej mama udowadniają, że nigdy nie wolno się poddawać. Zawsze należy walczyć o siebie, swo je marzenia oraz lepsze jutro. Czasem ta walka jest trudna i nierówna, a zwycięstwo dla każdego oznacza coś innego. Dla Gosi sukcesem będzie samodzielność. Miała być „roślinką”, a dzisiaj ta rezolutna dziewczynka wiele rzeczy potrafi zrobić sama. Teraz ich lista znacz nie się powiększy. Najbliższe plany pięciolatki to inten sywna nauka słuchania, a potem mówienia. Małgosia ma w sobie ogromną determinację. W jej malutkim ciele drzemie wielki hart ducha. Dlatego na pewno już nie długo sama opowie nam, o czym tylko zechce.

Właścicielka sklepu przy Al. Jana Pawła II 1e posta nowiła odpowiedzieć na potrzeby kobiet ceniących elegancję, jakość oraz proste, ale niebanalne fasony. Od 4 października oferuje stylizacje marki Bialcon i jej młodzieżowej linii Rabarbar. – Sama bardzo lubię te ubrania. Są wyjątkowo kobiece, a przy tym wygodne. Przekonuje mnie też szeroka gama rozmiarów. U nas każda pani znajdzie coś dla siebie, bez względu na to, czy nosi rozmiar 34, czy 52. Nie ma też żadnych ograniczeń jeżeli chodzi o wiek. Z myślą o młodszych klientkach zdecydowałam się sprzedawać też Rabar bar – mówi Edyta Cegłowska.

Współczesne kobiety coraz częściej poszukują niebanalnych rozwiązań w klasycznych stylizacjach. Cenią zwłaszcza te uni wersalne, które można założyć zarówno do pracy, jak i na wie czór. Takie właśnie stroje proponuje marka Bialcon.

MUST HAVE zdjęcia RUDEKKRZYSZTOF

ADRES SKLEPU BIALCON: STAROGARD GDAŃSKI, AL. JANA PWAŁA II 1E

tekst MAŁGORZATA ROGALA

Obecnie Bialcon w swojej ofercie ma sukienki, bluzki, spódnice, spodnie, żakiety, płaszcze, tuniki, swetry, topy, koszule, a także dodatki. Młodzieżową linię, czyli Rabarbar od macierzystej marki odróżniają wyraźne nawiązania do sztuki ludowej tradycyjnego rękodzie ła. Wiele modeli ozdobionych jest ludowymi haftami, które powstają w sposób zgodny z tradycją. Rabarbar korzysta z dobrodziejstw nie tylko naszej kultury, ale i natury. Do produkcji wykorzystywane są materia ły takie jak len, czy bawełna. Tę nowatorską markę odzieżową stworzyła ta sama osoba, która stoi za sukcesem firmy Bialcon.

Dla pani Edyty ważne jest też to, że Bialcon jest polską marką o ugruntowanej już pozycji na rynku. W 1992 r. stworzyła ją Barbara Chwesiuk, utalentowana pro jektantka i kobieta sukcesu o wielkiej charyzmie. Za proponowała Polkom iście paryski standard mody ze znakiem „made in Poland”. Dzięki temu Bialcon zyskał uznanie wśród kobiet, które od stroju oczekują wyso kiej jakości, nienagannej prezencji i poczucia komfor tu. W ubraniach marki często widywane są gwiazdy telewizji, m.in. Anna Popek, Kinga Rusin, czy Monika

BarbaraZamachowska.Chwesiuk swoją firmę stworzyła z myślą o paniach w każdym wieku i rozmiarze, by dać im po czucie maksymalnego komfortu przy jednoczesnym podkreśleniu ich kobiecości. Odzież damska Bialcon akcentuje indywidualizm. Po zwala kobietom poczuć się swobodnie i po prostu dobrze we własnej skórze. Stawiając na sukienki oraz inne ubrania z wyłącznie wysokiej jakości materiałów, firma postawiła na produkcję w rodzimej Białej Podla skiej. Jej działalność została doceniona w plebiscycie Gazele Biznesu 2006.

– Myślę, że klientki z naszego sklepu będą wychodzi ły zadowolone. Można tu znaleźć stylizację na każdą okazję. Wybór jest naprawdę duży – powiedziała Edy ta Cegłowska. –Prowadzimy akcje promocyjne. Liczyć można więc na obniżki cen. Panie mogą też korzystać z rabatów. Zakładamy karty lojalnościowe, więc stałe klientki pracują na swoje rabaty. Czasem zdarza się nawet obniżenie ceny detalicznej o 90% – dodała pani BialconEdyta.iRabarbar to stroje wizytowe, biurowe, ale i casualowe. Dzięki nim każda kobieta znajdzie więc sposób na stworzenie własnego indywidualnego sty lu, który pozwoli jej wyrazić siebie.

Barbara Chwesiuk postanowiła, że Rabarbar będzie przede wszystkim świadomym powrotem do korzeni – tradycji ludowej, polskiego rzemiosła i rękodziel nictwa. Dlatego marka pomysły czerpie zarówno z rodzimej tradycji, jak również z kultury i sztuki innych regionów świata. Całe to bogactwo inspiracji przekła da na współczesny język mody, tworząc odzież no woczesną, barwną nieprzeciętną, ale jednocześnie bardzo kobiecą.

14V

WYRAŹ SIEBIE

MIROSŁAWBŁAWAT

Spośród innych maskotek w Polsce jestem chyba najstarszy. W środku czuję się jednak jak 18-latek. Z naszymi koszykarzami będę do końca. Nie zamie rzam ich opuszczać. Lubię „wbić się” do koszykarzy, gdy trener bierze czas i posłuchać co im przekazuje.

17V

CZUJĘ SIĘ JAK 18-LATEK rozmawiał KRZYSZTOF ŁACH zdjęcia KRZYSZTOF RUDEK

JUŻ OD LAT JEST PAN KOCIEWSKIM DIABŁEM, CZYLI MASKOTKĄ DRUŻYNY POLPHARMY. JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO?

Tak. Było paru śmiałków do roli tego Diabełka, ale po próbie występu, po danym meczu zazwyczaj dzięko wali, bo za ciężko i gorąco. Mam jednak dwóch stałych zmienników. To dziewczyna i chłopak. Jeśli tylko czas im pozwala, są chętni do współpracy na parkiecie. Mogą być na nim nawet bez mojego wsparcia.

Tak było. Portal 3sekundy.com zauważył moje relacje z kibicami na całej hali, a zwłaszcza z tymi najmniej szymi. To oni zawsze do mnie podchodzą, witają się, przytulają, ściskają mnie. To jest bardzo miłe. Wzru szam mnie to, że wciąż tak wiele osób lubi tego Misia.

Było wiele zabawnych sytuacji. Jedną z nich jest jazda na nagrodzie, którą był rower z szerokimi oponami. Podczas przerwy jechałem dookoła boiska. Celowo się przewróciłem, a nasza służba medyczna zareago wała bardzo szybko profesjonalnie. Wyniesiono mnie

SWEGO CZASU PADŁA PROPOZYCJA Z PANA STRONY, BY ZGŁASZALI SIĘ OCHOTNICY DO WSPARCIA KOCIEW SKIEGO DIABŁA. BYLI CHĘTNI, ABY WŁOŻYĆ DRUGI STRÓJ I WYSTĄPIĆ OBOK PANA?

KOCIEWSKI DIABEŁ TO POSTAĆ JUŻ KULTOWA W ŚRO DOWISKU KOSZYKARSKIM. DOPÓKI NASZA DRUŻYNA BĘDZIE WYSTĘPOWAĆ W EKSTRAKLASIE, TO NIE ZABRAKNIE I PANA JAKO KOCIEWSKIEGO DIABŁA? No nie ukrywam, że pierwszej wiosenki już nie jestem.

WBREW POZOROM, WYSTĘPOWANIE NA PARKIECIE W ROLI NASZEGO DIABŁA NIE JEST CHYBA WCALE TAKIE ŁATWE.

PORTAL 3SEKUNDY.COM UZNAŁ SWEGO CZASU PANA DRUGIE WCIELENIE ZA NAJLEPSZĄ MASKOTKĘ KO SZYKARSKIEJ EKSTRAKLASY. NIE CHODZIŁO WCALE O STRÓJ, ALE RELACJĘ Z KIBICAMI, ZAWODNIKAMI I TO W JAKI SPOSÓB MASKOTKA PRZEŻYWA SAM MECZ.

Być blisko drużyny, a zarazem przemieszczać się po hali być razem z kibicami, tymi dużymi i tymi małymi, to naprawdę wspaniałe doświadczenie. Kociewskim Diabłem będę więc do końca ekstraklasy, jeśli zarząd Polpharmy i zdrowie pozwoli.

Bieganie po parkiecie przez cały mecz w stroju Misia, bo tak nazywają mnie najmłodsi kibice przychodzący do hali z rodzicami, na pewno nie należy do zajęć naj łatwiejszych. Jeśli jednak robi się coś, co się bardzo lubi, to można dużo wytrzymać, nawet cały mecz w stroju Kociewskiego Diabła. Niektórzy pytają mnie, co robię, że jestem taki szczupły. Odpowiadam, że wy starczy cały tydzień dobrego jedzenia jeden mecz. Sauna gwarantowana.

Kociewskim Diabłem zostałem dość nietypowo. Kiedy nasza drużyna Polpharma-Pakmet, bo wówczas tak się właśnie nazywała, awansowała do I ligi, trzech, a może czterech panów wpadło na pomysł, żeby druży na miała maskotkę. Na początku była to Etopirynka – żółta tabletka. Trwało to bardzo krótko. Koszyka rze zaczęli piąć się w górę, więc maskotka musiała ich w jakiś sposób odzwierciedlać. Wtedy wymyślono Kociewskiego Diabła. Jednym z pomysłodawców po wstania tej postaci był Jarosław Sarzało, który tę rolę zaproponował akurat mnie. Znaliśmy się, bo razem pracowaliśmy w Ośrodku Sportu i Rekreacji. Pelery nę uszyła mi pani Dudkowa. Maskę i widły miałem od Jacka Dudka, a frak od prezydenta Stanisława Kar bowskiego. Resztę stroju, czyli: buty, spodnie, koszulę i muszkę brałem z domu. Z biegiem czasu strój prze chodził różne metamorfozy aż do takiej formy, jaką ma obecnie.

NAJZABAWNIEJSZA SYTUACJA, KTÓRA MIAŁA MIEJSCE PODCZAS KOSZYKARSKIEGO MECZU?

TALU 24STAROGARD.PL.

na noszach. Wiele osób pytało później: „Co się sta ło?”. Odpowiadałem, że chciałem sprawdzić czujność naszych medyków podczas meczu.

Staram się jak mogę i potrafię rozwiązywać problemy

WIEM, ŻE MAŁO MA PAN CZASU NA ODPOCZYNEK. JE ŻELI ZDARZA SIĘ JEDNAK WOLNA CHWILA, TO W JAKI SPOSÓB NAJCHĘTNIEJ SIĘ PAN RELAKSUJE?

Tak. Już dość długo pracuję, jak to ludzie mówią, na stadionie. Wcześniej pracowałem w zakładzie NEP TUN. Z chwilą przejścia do OSiR-u zacząłem pozna wać sporo osób. Spodobało mi się to tak bardzo, że ta praca wciągnęła mnie na dobre. Wiele osób mnie zna i kojarzy, dzięki mojej otwartości na ludzi, którą mogę pokazać podczas licznych imprez organizowanych przez Ośrodek Sportu i Rekreacji. Cieszę się, że jest to doceniane, a moja praca nie idzie na marne.

SPORTU I REKREACJI. DLA WIELU JEST PAN TWARZĄ

w pracy i nie tylko. Po prostu kocham ludzi. Tak, zo stałem laureatem pierwszej edycji Pozytywek. Jestem z tego bardzo dumny. Czuję się zaszczycony otrzy maniem tej nagrody, zwłaszcza że wśród tylu wspa niałych mieszkańców Starogardu Gdańskiego zosta łem zauważony jako jeden z pierwszych jeśli chodzi o Pozytywkę. Takich rzeczy się nie zapomina. A jak to człowieka buduje...

Z wolnym czasem bywa różnie. Tak to już jest, jeśli robi się to, co się kocha i jest się, jak mówi moja żona, pracoholikiem. W wolnych chwilach zacząłem ostat nio jeździć rowerem wokół komina. (śmiech) A tak zupełnie poważnie, odpoczywam słuchając muzyki i to każdej. Od muzyki poważnej, spokojnej aż po disco polo. Relaksuję się spędzając wolny czas z rodzinką oraz moimi kochanymi wnuczętami Alicją i Alankiem.

CI, KTÓRZY PANA ZNAJĄ TWIERDZĄ, ŻE ZAWSZE MOŻ NA NA PANA LICZYĆ I KAŻDEMU SŁUŻY PAN POMOCĄ. MIĘDZY INNYMI DLATEGO ZOSTAŁ PAN LAUREATEM PIERWSZEJ EDYCJI POZYTYWEK, CZYLI NAGRÓD POR

DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ.

NA CO DZIEŃ JEST PAN PRACOWNIKIEM OŚRODKA

TEJ INSTYTUCJI.

CUK Ubezpieczenia to firma, która największy nacisk kładzie na indywidualne podejście do klienta. Wiedza, doświadczenie i zaangażowanie pracowników to gwa rancja satysfakcji każdego nabywcy polisy. Agenci służą profesjonalnym doradztwem również w przy padku zaistnienia szkody.

Przyjazny świat ubezpieczeń

20V 21V

ul. Pelplińska 2b tel. 58 775 10 70

Oddziały Starogard Gdański

z przeprowadzonego w 2015 roku przez „Rzeczpospolitą” zestawienia: „CUK Ubezpieczenia bezsprzecznie wysuwa się na czoło wśród innych multiagencji w różnych kategoriach, w tym również jeżeli chodzi o największy wybór dostępnych produk tów, a klienci mogą wybierać spośród produktów po nad 30 towarzystw ubezpieczeniowych.”

Kiedy CUK Ubezpieczenia otwierało w 2001 roku swoją pierwszą placówkę w Polsce, zainicjowało po czątek istotnych zmian w sposobie sprzedaży ubez pieczeń oraz stworzyło nowy model multiagencji.

CUK Ubezpieczenia to 30 towarzystw w jednym miej scu, już ponad 250 placówek w całym kraju, lider wśród multiagencji ubezpieczeniowych, ponad 2 mln kalkulacji rocznie i ponad 60 mln oszczędności dla

SZEROKI WYBÓR UBEZPIECZEŃ KOMUNIKACYJNYCH, A TAKŻE POLIS MAJĄTKO WYCH MIESZKAŃ, DOMÓW, ROLNYCH, NA ŻYCIE, CZY DLA FIRM. STAROGARDZKIE ODDZIAŁY MULTIAGENCJI CUK UBEZPIECZENIA PROPONUJĄ PORÓWNANIE W CIĄ GU KILKU MINUT OFERTY 30 TOWARZYSTW. AGENCI POMAGAJĄ WYBRAĆ NAJKO RZYSTNIEJSZĄ POLISĘ POD WZGLĘDEM CENOWYM I ZAKRESU UBEZPIECZENIA.

W 2017 roku Mulitiagencja CUK Ubezpieczenia zosta ła laureatem ogólnopolskiego programu Firma Przy jazna Klientowi. Znalazła się w niewielkim gronie firm, które w swoich działaniach myślą przede wszystkim o kliencie i jego potrzebach. To duże i bardzo waż ne wyróżnienie, zwłaszcza że na ocenę wpływ mają opinie uzyskane bezpośrednio od klientów. Wskaźnik zadowolenia ze współpracy z firmą wyniósł aż 96%

21V

Jakklientów.wynika

Na początku działalności pani Marzena brała pod uwagę współpracę z różnymi sieciami ubezpieczenio wymi. Jednak po głębszej analizie, kiedy skupiła się głównie na porównaniu różnych zasad współpracy i ofert, zdecydowała się właśnie na CUK. – Zaważyła głównie największa ilość produktów oferowanych w ramach sieci. CUK posiada produkty ubezpiecze niowe 30 czołowych towarzystw działających na polskim rynku. Tak zróżnicowana oferta daje klien towi unikalną możliwość wyboru spośród wielu polis ubezpieczeniowych. Klienci znają i cenią tę agencję. W pierwszej fazie rozwoju mojego oddziału ten czyn nik okazał się bardzo pomocny – stwierdziła Marzena –Osnowska.CUKzapewnia też swoim partnerom autorski sys tem informatyczny, który służy do zarządzania rela cjami z klientami. Jest pomocny w doradztwie oraz znacznie przyspiesza sam proces sprzedaży polis. Dzięki temu systemowi możliwe jest szybkie i precy

pierwszą z nich zapłacić dopiero po 3 tygodniach.

al. Niepodległości 12 tel. 58 531 10 70

CUK Ubezpieczenia to jedyna multiagencja, która swoim klientom do każdej rocznej polisy dodaje pomoc prawną gratis, czyli pakiet 5 porad praw nych, w ramach których profesjonalni adwokaci, radcy prawni doradcy podatkowi podczas konsul tacji telefonicznej pomogą znaleźć skuteczne roz wiązanie problemu natury prawnej.

i z pewnością jest to dla niej powód do dumy.

– Multiagencja ubezpieczeniowa daje większe moż liwości. Tego typu agencje posiadają bogatszy wa chlarz produktów pochodzących z różnych towa rzystw ubezpieczeniowych. Dzięki temu oferta staje się bardziej atrakcyjna dla klienta. Może on sam do konać wyboru polisy. Klienci nie muszą już spędzać kilku godzin, czy dni w poszukiwaniu najkorzystniej szej polisy. W multiagencji każdy klient ma możliwość otrzymania bezpłatnej kalkulacji, czyli porównania ofert dostępnych na rynku w jednym miejscu. – powiedziała Marzena Osnowska.

Doradcy CUK w kilka minut bezpłatnie porównują do stępne na rynku polisy spośród oferty 30 towarzystw i pomagają wybrać to najkorzystniejsze ubezpiecze nie komunikacyjne, ubezpieczenie domu lub miesz kania, ubezpieczenie podróży, czy też ubezpieczenie na życie. Polisę można kupić od ręki. Płatność za ubezpieczenie można podzielić nawet na 11 rat, a za

W Starogardzie Gdańskim pod szyldem znanej mar ki działają placówki, którymi kieruje specjalista ds. Ubezpieczeń Marzena Osnowska.

Multiagencja w Starogardzie Gdańskim posiada dwa oddziały. Pierwszy, czynny od 2008 roku, mieści się przy ul. Pelplińskiej 2b. Drugi zaś znajduje się przy al. Niepodległości 12. Swoim klientom starogardzkie od działy oferują szeroki wybór ubezpieczeń komunika cyjnych: OC, Autocasco (AC), NNW, Assistance. W swojej ofercie posiadają również polisy majątkowe mieszkań, domów, rolne, na życie, czy dla firm.

Jest w czym wybierać, więc jeśli, Drodzy Czytelnicy, myślicie właśnie o wykupieniu ubezpieczenia, warto wybrać się lub zadzwonić do jednego ze starogardz kich oddziałów CUK.

zdjęcia KRZYSZTOF RUDEK M3 nieruchomosci tel. 690 140 393 BIURO SPRZEDAŻY INWESTORwww.m3nieruchomosci.pl NOWE OSIEDLE Barchnowy koło Starogardu Gd. Nad rzeką

22V zyjne wyliczanie składek ubezpieczeń. Po wpisaniu podstawowych informacji, np. na temat kierowcy i jego pojazdu, program jest w stanie przeprowa dzić precyzyjną symulację cen oraz dobrać zakres polisy. Po chwili klient otrzymuje gotowy, bezpłatny wydruk, który zawiera aktualne ceny polis z 30 to warzystw ubezpieczeniowych. Już nie musi poświę cać kilku godzin i dni w poszukiwaniu najtańszej polisy na rynku. Dzięki systemowi CUK dobór ubez pieczenia staje się prosty i przyjemny, a co najważ niejsze dla klientów, tańszy – dodała pani Marzena.

Multiagencja CUK Ubezpieczenia ma największy wy bór dostępnych na rynku produktów ubezpieczenio wych i najszerszy zakres ochrony. Obok najpopular niejszych ubezpieczeń komunikacyjnych (OC, AC, Assistance) oraz standardowego zestawu produktów majątkowych, turystycznych na życie można kupić także ubezpieczenia rolne, zdrowotne, antyrakowe, IKZE oraz te skierowane do firm.

ostatnich lat

24V 25V 31 PAŹDZIERNIKA MINIE DWA LATA OD CAŁKOWITEGO ZAKOŃCZENIA BUDOWY ZAKŁADU UTYLIZACJI ODPADÓW KOMUNALNYCH „STARY LAS”. JEST NAJWIĘKSZA INWESTYCJA OSTATNICH LAT Z UDZIAŁEM NASZYCH SAMORZĄDÓW. CAŁKOWITA WARTOŚĆ PROJEKTU WYNIOSŁA PONAD 141 MLN ZŁ, Z CZEGO NIECAŁE 88 MLN ZŁ SFINANSOWAŁA UNIA EUROPEJSKA ZE ŚRODKÓW FUNDUSZU SPÓJNOŚCI W RAMACH PROGRAMU OPERACYJNEGO INFRASTRUKTURA I ŚRODOWISKO NA LATA 2007-2013.

Największa inwestycja

Zgodnie z Planem Gospodarki Odpadami dla Woje wództwa Pomorskiego zostało ono podzielona na 7 regionów. 20 gmin z powiatów starogardzkiego, ko ścierskiego i gdańskiego tworzy „Region Południo wy”, z którego odpady trafiają do zakładu w Starym Lesie. Celem jego budowy było uporządkowanie gospodarki odpadami komunalnymi we wszystkich gminach, które są obecnie udziałowcami Zakła du. Jednocześnie zakład miał zapewnić prawidłową ochronę środowiska poprzez osiągnięcie konkret nych efektów ekologicznych, m.in. przetwarzanie 45 tys. ton odpadów rocznie, odzyskując 50% masy surowca trafiającego do Zakładu. Dodatkowo realizacja przedsięwzięcia umożliwiła zamknięcie i rekultywację funkcjonujących dotąd małych składowisk gminnych na terenie objętym re alizacją projektu. Zredukowano też zanieczyszczenie gleby wód gruntowych, poprzez likwidację składo wisk nielegalnych i nie spełniających obowiązują cych norm ochrony środowiska.

Budowa podzielona została na dwa etapy. Pierwszy o wartości ponad 106 mln zł, trwał od 3 listopada 2009 r. do końca czerwca 2012 r. W tym czasie wy kupiono potrzebne do budowy grunty, wybudowano Zakład oraz zakupiono niezbędny do przetwarzania odpadów sprzęt. Powstała też droga dojazdowa do Zakładu. Towarzyszyło tym zadaniom wiele działań promocyjnych i informacyjnych. Druga cześć pro jektu kosztowała łącznie 35,3 mnl zł i trwała do 31 października 2015 roku. Zakład został doposażony w nową instalację biostabilizacji oraz zakładową oczyszczalnię ścieków. Rozbudowano też budynek socjalny. Dokupiono ładowarki, wózki widłowe, prze rzucarkę, kruszarkę, kopaktor oraz nowe separatory na sortownię. Te ostatnie wspomagają proces odzy sku segregacji odpadów. Zakład może dodatkowo wyodrębnić z odpadów frakcję energetyczną oraz dokonywać pozytywnej i negatywnej segregacji. Przy okazji przeprowadzono działania edukacyjno -ekologiczne na terenie całego Regiony Południo Dzisiajwego. Zakład Utylizacji Odpadów Komunalnych Sta ry Las jest nowoczesnym i kompleksowym obiek tem, który gromadzi i unieszkodliwia odpady bio, zmieszane, surowce, odpady niebezpieczne, bu dowlane i wielkogabarytowe, a także odpady zie lone, organiczne i osady ściekowe. W ZUOK działa szereg wzajemnie powiązanych linii sortowniczych, demontażowych i kompostujących, a także suszar nia i oczyszczalnia ścieków. Ich zadaniem jest zmi nimalizowanie objętości odpadów kierowanych na kwaterę składowania oraz odzyskanie maksymalnej ilości surowców wtórnych. Zakład jest zlokalizowany w pobliżu wsi Stary Las, na terenie Gminy Wiejskiej Starogard Gdański. Wybudowano go na działce o powierzchni 25,19 ha, w odległości około 3,5 km na północ od drogi krajowej nr 22 Starogard Gdański –Chojnice.

Widziałem 16 KONSTELACJE

Zazwyczaj piszę o ludziach ich miejscach, o kon kretnych adresach - ważnych dla mnie. Październik jednak nabrał takiego przyspieszenia, że z trudem mi spojrzeć wstecz, zatrzymać się na chwilę, wysupłać fragmenty zdarzeń, jakie zaznaczyły się w pamięci. A ponieważ biegnę dalej, parafrazując tytuł znanego filmu: biegnij, Remek, biegnij, w tym biegu opowiem Państwu o tym, co wokół - o wydarzeniach aktual nych, gorących, tych, które spalają mnie każdego dnia. A każdego dnia staję do egzaminu z cudzego życiorysu, czyjejś mapy doświadczeń.

przeżywali koszmar, bo jeśli jest widz, to już się gra. A przecież próba służy dochodzeniu do roli, do po znawania postaci. Wajda postawił realizację spekta klu na improwizacjach. Nie było stałego scenariusza. Aktorzy za każdym razem inaczej prowadzili swoją rozmowę nad zwłokami tytułowej Nastazji Filipownej. Wreszcie, postanowili zrobić próbę w nocy, przy pu stej widowni, i dopiero wtedy narodził się prawdziwy

Andrzej Wajda mierzył się z opowiadaniem Jarosława Iwaszkiewicza „Tatarak”. Miał gotowy sce nariusz, ale odkładał realizację. Kiedy zachorował Edward Kłosiński, wybitny operator, współtwórca jego filmów, mąż Krystyny Jandy, zaplanowane zdję cia odsunięto. Kiedy umarł, Krystyna Janda napisa ła długi osobisty monolog o jego chorobie, żegnaniu się śmierci. Posłała go Andrzejowi Wajdzie. Posłużył mu za kanwę filmu, tej Iwaszkiewiczowskiej opowieści o odchodzeniu. Filmu, który wyrwał się założeniom, scenariuszowi, i zerwał z opowiadania Iwaszkiewicza, dopełniając historią aktorki, która grając w filmie, mierzy się z odchodzeniem męża.

Dużej części pracy dziennikarza nie widać. To czyta nie, dowiadywanie się, poznawanie, rozmowy. Obło żony jestem literaturą, wycinkami z gazet, robię no tatki, zapisuję kolejne zeszyty… Mam ich całe pudła i szuflady. Wszystko może się przydać w tekście lub na spotkaniu z publicznością. - Anegdota, wspomnienie, cytat mogą stać się zaczynem, punktem wyjścia do interesującego zwrotu w rozmowie. Dlatego tak bliski był mi Andrzej Wajda, wielki reżyser, którego miałem zaszczyt spotykać. Minęła pierwsza rocznica jego śmierci, która zamknęła pewną epokę polskiego i eu ropejskiego kina. Aktorzy grający u niego mówili, że chociaż zaczynał zdjęcia z domkniętym scenariuszem, na planie filmowym albo poza nim mogło wydarzyć się coś, za czym Wajda szedł, czasem zmieniając całkowi cie zamysł. Był gotowy kręcić od nowa, inaczej, pro wadzić film w inną stronę, bo to nowe było ciekawsze, ważniejsze, świeże. Słuchał aktorów i czerpał z ich propozycji. Rozumiał kino jako poszukiwanie. Kilka dni temu w pięknym pałacu w Chrzęsnem, godzinę drogi samochodem od Warszawy, zainaugurowałem cykl spotkań poświęcony Andrzejowi Wajdzie. Zacząłem rozmową z Jerzym Radziwiłowiczem, symbolem kina wielkiego mistrza. Opowiedział też o ich scenicznej współpracy, w Starym Teatrze w Krakowie. Przygoto wując spektakl „Nastazja Filipowna” według „Idioty” Dostojewskiego, Andrzej Wajda wpuszczał widzów na każdą próbę. Jerzy Radziwiłowicz i Jan Nowicki,

tekst REMIGIUSZ GRZELA

26V

Przezspektakl.lata

Ta „wajdowska” gotowość, by iść za nowym, za waż nym, za nieznanym jest mi bardzo bliska. Właściwie zawsze, podejmując zadania, również dobrze mi zna ne, zakładam, że pójdę tam, gdzie poprowadzi boha ter, jego historia, jego opowieść. Pamiętam, miesięcz nik dla dziennikarzy i ludzi mediów „Press” zamówił u mnie wywiad z Danielem Passentem. Ucieszyłem się, bo nie znaliśmy się jeszcze, a jego felietony wysoko cenię. Poproszono mnie, abym wysłał redaktorowi naczelnemu pytania i plan rozmowy. Zaskoczony, odmówiłem. Zawsze powtarzałem studentom dzien nikarstwa, że muszą możliwie najpełniej udokumen tować temat, ale niczego z góry nie zakładać. Bo kie dy idę na wywiad, nie wiem, o czym będzie, nie mam pytań ani tezy. Idę kogoś poznać, a nie przedstawić, co wiem.

28V

Wiersze czytała na spotkaniu brawurowa aktorka, Anna Polony. Krakowska publiczność jest wymaga jąca, o wiele bardziej niż warszawska. Postanowiłem z poetką, którą cenię, a prywatnie znam i lubię, roz mawiać po swojemu, „po ludzku”, poważnie, i mniej na serio, o literaturze i o życiu, zajrzeć w przeszłość, dotknąć lęków ale i zachwytów.

Rano wsiadłem do pociągu, dwa rzędy przed mną siedział znany amerykański psycholog, prof. Philip Zimbardo. Otworzyłem komputer i plik z nową książ ką „Podwójne życie reporterki. Fallaci. Torańska”, bo zaraz idzie do druku, musiałem przejrzeć przysłaną korektę. Prof. Zimbardo kilkakrotnie przeszedł po wa gonie, słaby starszy człowiek, szedł podpierając się o oparcia foteli, a wciąż widziałem w nim tego młodego, demonicznego naukowca, autora eksperymentu wię ziennego, o którym mówił cały świat. Marek Edelman mówił, że w każdym człowieku jest kat jest święty. Okoliczności sprawiają, który z nich bierze górę nad drugim. To samo wynikło z badań Zimbardo. Otocze nie, pewne okoliczność mogą wyłowić z nas oprawcę. Myślałem o ostrzeżeniu Ewy Lipskiej, że nadchodzi awaria świata, że zdarza się żrący czas. W Warszawie, całe popołudnie i wieczór czytałem wywiady z panią Ireną Santor, z którą za kilka godzin nagrywam wy wiad w Nadarzynie, gdzie mieszka. A jutro wieczorem, w moim cyklu rozmów „InspirATorzy” w warszawskiej Akademii Teatralnej będę rozmawiał z Krystyną Jan dą. Zajrzę więc na kolejną planetę. I myślę o tym, jaki to był gęsty, ciekawy, iskrzący tydzień, jak się mienił barwami. I myślę o tym, jaką ta praca daje możliwość, bo zagrać ten tydzień w takiej obsadzie, to los na lote rii, premia nagroda. I powtarzam słowa Ewy Lipskiej, jak zaklęcie: jeszcze nie dzieje się nic.

nad grobem, ale jeśli ty robisz daleki plan i nie zaglą dasz mi kamerą w oko, nie obwiniaj mnie, że scena jest za mało emocjonalna. Temperaturę w wywiadzie, na spotkaniu trzeba zmieniać. Bardzo intensywne musi być skupienie w mojej pracy, w takich chwilach, na takich spotkaniach. Ale na razie dzieje się, dzieje. Je stem Łukaszowi wdzięczny, że po raz kolejny dał mi takie zadanie. Następnego wieczora, już w Krakowie prowadziłem promocję nowego tomu wierszy Ewy Lipskiej „Pamięć operacyjna”. To dojmująca diagnoza współczesnego świata, Polski dzisiaj, bezsilna, pełna rozczarowania. Pojawiają się „mundurowy Bóg”, „bru natne doliny”, gorączka polityki szaleństwa, tylko na końcu: nasze selfie zapisuje łzę która miesza się z oberwaną chmurą

Ledwo zebrałem myśli po spotkaniu z Jerzym Radzi wiłowiczem, rzuciłem się w lekturę książki Łukasza Maciejewskiego „Aktorki. Odkrycia”, bo w poniedzia łek – zaglądam w kalendarz tego tygodnia - prowa dziłem w Kinie Atlantic przy Chmielnej jej wieczór pro mocyjny. Pamiętałem promocję poprzedniej książki Łukasza, „Aktorki. Spotkania”, w której obok autora udział wzięło kilkanaście legend polskiego kina i te atru, wówczas m.in. Magdalena Zawadzka, Grażyna Szapołowska, Marzena Trybała, Marta Lipińska, Bar bara Krafftówna… To wyzwanie, poprowadzić taką rozmowę. Również tym razem Łukasz zaprosił bo haterki – w spotkaniu wzięły udział Jowita Budnik, Renata Dancewicz, Małgorzata Kożuchowska, Maja Ostaszewska, Katarzyna Gniewkowska, Joanna Trze piecińska, Gabriela Muskała, Małgorzata Zajączkow ska, Marta Nieradkiewicz, Joanna Kulig, Iza Kuna, Agata Kulesza, Dorota Kolak. Zjawiskowe, eksplodu jące osobowości. Każda przyszła ze swoim światem wartości, poglądów, zawodowych doświadczeń, scen z życia i z kulis. Poprowadzenie rozmowy z taką kon stelacją gwiazd, proszę mi wierzyć, poprzedzają para liż i trema. Jednak przede wszystkim solidne przygo towanie. A zatem musiałem nauczyć się bardzo dużo o każdej z nich, żeby w odpowiednim momencie odwo łać się do jej doświadczenia, poglądu czy związanej z nią anegdoty. To prawdziwy roller coaster. Rozmowa musi płynąć, mimo wielości bohaterek. No i jest pu bliczność. To ona determinuje akcję, rozwój, podgrze wa lub ochładza. Tamtego wieczora wszystko było dla mnie pamiętne. Rozmowy przed imprezą, kolejne po jawienia się gości, ich poczucie humoru, czasem na pięcie, serdeczność z takiego spotkania, które się nie zdarza. Nie tylko mnie. Również im. Pracują ze sobą w różnych konfiguracjach, ale po raz pierwszy spotkały się w takim gronie. To, jak wzajemnie podpisują so bie egzemplarze. To, jak się śmieją. To, jak wychodzą na papierosa otwierając okna pokoju na zapleczu. Z jednej strony obserwuję, z drugiej w tym uczestniczę, ale za chwilę razem wejdziemy na scenę i będę mu siał tej spontaniczności narzucić formę, nadać bieg, kiedy trzeba iść za nią. Na scenie nakręcają siebie na wzajem, podpuszczają, żartują, bezpretensjonalność i spontaniczność Joanny Kulig, która zastanawiała się, „czy być tą aktorką czy nie”... Zdobywa publicz ność każdym zdaniem. Żywe srebro. Piękna i wzru szająca opowieść Mai Ostaszewskiej o współpracy z Andrzejem Wajdą przy „Katyniu”, bo w Katyniu zginął jej pradziadek. Wspomnienia Agaty Kuleszy z planu „Idy”… Reżyser Paweł Pawlikowski uznał, że za mało emocjonalna jest scena nad grobem. Wtedy, po czter nastu godzinach zdjęć, nie wytrzymała mówiąc, że to wyłącznie jego wina. – Ja tu czternaście godzin wyję

Jury konkursu Grand Video Awards ocenia zgłoszone materiały sklasyfikowane w różnorodnych katego riach: vlog (np. videoblog, pamiętnik, dziennik w formie video); gaming (np. recenzje gier, letsplaye); videotuto rial (np. tutoriale porady, DIY); lifestyle (np. styl życia, celebrity, fashion, beauty); video popularnonaukowe (np. naukowe, historyczne, edukacyjne); hobby (np. sport, podróże, pasje); kultura i rozrywka (np. recenzje, sondy uliczne, pranki, rozrywka); publicystyka, video rozmowa; branded content (treści z komunikatem mar ki). Przyznawana jest również Nagroda za Debiut Roku, Osobowość Roku oraz Nagroda Widzów.

tekst MAŁGORZATA ROGALA

CO ROKU NAJBARDZIEJ KREATYWNYM, ORYGINALNYM I NOWATORSKIM TWÓRCOM INTERNETOWYCH TREŚCI VIDEO PRZYZNAWANA JEST NAGRODA GRAND VIDEO AWARDS. W TEGOROCZNEJ EDYCJI KONKURSU W KATEGORII LIFESTYLE NAGRODĘ ZDOBYŁA POCHODZĄCA SPOD STAROGARDU GDAŃSKIEGO, ABSOLWENTKA I LI CEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W NASZYM MIEŚCIE KATARZYNA NAPIÓRKOWSKA.

Mam wrażenie, że nominowane były tu filmy przeróżnej maści, które są stosunkowo oryginalne i niełatwo by łoby przypisać je do innej kategorii. Jeśli chodzi o moją wygraną, to oczywiście cieszę się, ale podchodzę do tego rozsądnie. To bardzo satysfakcjonujące, gdy ktoś docenia Twoją pracę, ale jeszcze wiele przede mną –powiedziała zdobywczyni Grand Video Awards w kate gorii Katarzynalifestyle.Napiórkowska ma 28 lat, przez pierwszych 18 mieszkała w małej wsi pod Starogardem Gdańskim. Skończyła międzynarodowe stosunki gospodarcze na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Gdańskiego, ale nigdy nie pracowała w zawodzie. – Przyznam, że na studia poszłam, żeby mieć tak zwany „back up”, gdyby coś na drodze artystycznej poszło nie tak. Dotychczas udawało mi się jednak na niej pozostać, choć momen tami nie jest łatwo. Treści, jakie tworzę nie sprzedają się szczególnie dobrze. Dziś najchętniej ogląda się fil my łatwe, które nie wymagają od nas szczególnego wysiłku intelektualnego – mówi dziewczyna.

Forma prowadzonego przez Kasię na YouTubie kanału to duży ukłon w stronę klasycznego kina. Ma tematykę głównie społeczną. – Najczęściej poruszam zagadnienia zaburzeń psychicznych. Pewnie dlatego, że te tematy najbardziej mnie interesują, a na YouTubie trudno o po wiew świeżości. Większość kanałów robi to samo, nie wnosząc nic nowego. Ileż można tworzyć filmy o ubra niach, kosmetykach, czy niemądrych żartach? Oczywi ście nie mam nic przeciw takim twórcom, każdy robi to, co go porywa. Próbowałam kiedyś tworzyć takie właśnie treści, ale zwyczajnie mnie to nudziło – tłumaczy Kata rzyna Napiórkowska.

31V

Kasia nagrodę Grand Video Awards zdobyła za film zaty tułowany „Living with social anxiety/lęk społeczny”. Po dobnie, jak inne produkcje jej autorstwa jest on bardzo profesjonalny i przemyślany od początku do końca. Nie ma tam miejsca na przypadek. – Wszystkie filmy two rzę sama, może dlatego trwa to tak długo. Powstawanie jednego zajmuje nawet do dwóch, trzech miesięcy. Moje klipy mają filmową formę, więc proces przygotowania jest prawie taki sam jak w klasycznym kinie. Składa się na niego: zbadanie zagadnienia, napisanie na tej podsta wie scenariusza, narysowanie storyboardu (zobrazowa nia na papierze tego, jak będą wyglądać przyszłe ujęcia), przygotowanie miejsc, scenografii oraz strojów, opera torkę, reżyserię, aktorstwo, oświetlenie, potem edycję, kolorowanie materiału, udźwiękowienie muzykę. Tych „większych” filmów jest na moim kanale może kilkana ście – opowiada dziewczyna.

Filmy tej młodej kobiety poruszają niezwykle trudną, a zarazem ważną problematykę. Na kanale Kat Napior kowska znajdziemy treści dotyczące życia z depresją, lę kiem społecznym, nieładem obsesyjno-kompulsywnym, agorafobią, czy też atakami paniki.

świeżości

W jury konkursu zasiadają specjaliści od mediów spo łecznościowych, fachowcy z dziedziny produkcji telewi zyjnej, filmowej i internetowej, eksperci z agencji rekla mowych, dyrektorzy zarządzający największych marek oraz uznani twórcy video w sieci. Zdobycie w ich oczach uznania jest wielkim sukcesem. Kasia Napiórkowska podeszła do tego z rozsądkiem. – Akurat kategorię li festyle dość trudno zamknąć w konkretnych ramach.

30V 31V

prosto z Kociewia

Bohaterka artykułu w swojej twórczości zawarła też pewne nawiązania do Starogardu Gdańskiego.

Kasia Napiórkowska ze swoimi treściami chce docierać do jak największej liczby odbiorców, dla tego filmy tworzy w języku angielskim. – Większą ilość widzów łatwiej jest zdobyć nagrywając po angielsku niż po polsku z angielskimi napisami. Przyznam też, że znacznie łatwiej pisze się w ję zyku angielskim, mimo tego, że język polski znam lepiej. Angielski brzmi naturalniej i jest bardziej plastyczny, może dlatego, że jego konstrukcja jest znacznie mniej złożona niż konstrukcja naszego języka? – zastanawia się Kasia.

Powiew

W wielu ujęciach możemy zobaczyć nasze miasto. – Tu łatwiej się filmuje. Jest mniej zamieszania, mniej ludzi, więcej swobody, do tego nieco łatwiej załatwić wejście na niektóre lokacje. Sceny tworzę właściwie wszędzie, gdzie się da. Ostatnio coraz bardziej rozszerzam to spektrum. To bardzo podnosi poziom filmu i mimo tego, że nie są to skomplikowane ujęcia, film wygląda znacz nie ciekawiej – mówi Katarzyna Napiórkowska.

Obecnie dziewczyna mieszka w Gdyni. W rodzinne stro ny wraca jednak całkiem regularnie. – Pewnie mogła bym bywać tu częściej, ale Gdynia to wspaniałe miasto, z którego nie chce się wyjeżdżać. Od wielu lat podobno najszczęśliwsze w Polsce – powiedziała.

Kasia jest absolwentką I Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Starogardzie Gdańskim. Wiele się w tej szkole nauczyła i nie chodzi tu wcale tyl ko o wiedzę. – Najcenniejszą rzeczą, jaką wyniosłam są na pewno przyjaźnie, które trwają do dziś i trwać będą do samego końca. Nauczyłam się też chyba, że choro bliwa rywalizacja w ostatecznym rozrachunku nie ma sensu. Ci, którzy niepozornie siedzą bez słowa w ostat niej ławce, często w dorosłym życiu osiągają najwięk sze sukcesy i zaskakują innych – przyznaje Katarzyna Napiórkowska.

Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała Kasi o plany na przyszłość. W jej przypadku te prywatne bardzo mieszają się z zawodowymi, bo to filmom poświęca najwięcej czasu. – Myślę o wyjeździe za granicę, może do Stanów Zjednoczonych, może do Londynu, praw dopodobnie w ciągu dwóch lat. Póki co, najważniej szym zadaniem na nadchodzący rok jest stworzenie krótkometrażowego filmu, który mogłabym rozsyłać na festiwale. Pierwszy raz będę próbowała swoich sił w tym zakresie, dlatego tym bardziej jestem ciekawa co przyniesie przyszłość – mówi Katarzyna Napiór Dlakowska.takzdolnej i ambitnej młodej kobiety przyszłość na pewno będzie łaskawa. Przyniesie jej spełnienie ma rzeń, bo Kasia konsekwentnie dąży do wyznaczonych sobie celów, a poprzeczkę ustawia coraz wyżej.

W czasie, kiedy nie tworzy filmów Kasia lubi biegać. –Poza bieganiem mój czas wolny spędzam dość prze ciętnie: na czytaniu książek i chodzeniu do kina. Trochę żałuję, że w dzisiejszych czasach chodzi się do niego coraz rzadziej. W zasadzie każdy film jest wart seansu na dużym ekranie. To doświadczenie jest nieporówny walnie lepsze niż oglądanie filmu na laptopie w marnej rozdzielczości – powiedziała.

REKLAMA

WŁAŚNIE OBCHODZISZ 10-LECIE PRACY TRENERSKIEJ. JAKIE BYŁY JEJ POCZĄTKI?

JESTEŚ WYCHOWANKIEM ZBIGNIEWA ROMPY. CO NAJBARDZIEJ CI W NIM IMPONOWAŁO I CO STARASZ SIĘ

Po ukończeniu kursu instruktorskiego we wrześniu 2007 r., poszedłem spytać o wynajem sali do ów czesnego prezesa KS Agro Kociewie pana Józefa Muchowskiego. Po dłuższej rozmowie zostałem trene rem sekcji boksu i wynająłem nieczynną siłownię. Budżet, jakim dysponował trener Zbigniew Rompa w roku 2007 w wysokości 3800 zł, nie powalał z nóg, ale pomimo tego przy pomocy firmy Polmet i kilku przyjaciół, udało się zakupić nowy sprzęt typu rękawice, kaski i worki. Od stycznia 2008 r. zaczęliśmy brać udział w zawodach.

Pierwszym poważniejszym sukcesem były medale Pucharu Polski Juniorów w Rzeszowie w 2009 r. Srebrny medal zdobył Maciej Wirkus, a brązowe Damian Przepiera i Bartosz Osowski. W 2010 r. Bartosz Osowski zdobył tytuł Mistrza Polski Juniorów w wadze +91 kg w Wałczu. Największym dla mnie osią gnięciem jest jednak fakt, że podczas Mistrzostw Polski Młodzików w Poznaniu 2013 r. zostałem uznany najlepszy trenerem, ponieważ zdobyliśmy trzy złote i jeden brązowy medal. KS Beniaminek został naj lepszym klubem w Polsce. Zdobywaliśmy również medale na Ogólnopolskich Olimpiadach Młodzieży i Pucharach Polski.

Chociaż skończyłem z boksowaniem, to dzięki uczestnikom tych zajęć nigdy nie skończę z boksem. Podczas tych treningów nie raz wychodzę zmęczony jak po dobrym sparingu. Jeden drugiego motywuje i zmusza do treningu. Podoba mi się to, że oni przychodzą, bo chcą trenować. Nikogo nie trzeba prosić, czy wręcz zmuszać do ćwiczeń, jak to wygląda w przypadku co niektórych z grupy młodzieży. W stu procentach praca z dorosłymi jest dużo bardziej wdzięczna.

JAKIE SĄ TWOJE NAJWAŻNIEJSZE SUKCESY W ROLI TRENERA?

OPRÓCZ SAMEJ SZTUKI BOKSERSKIEJ, JAKIE ZASADY STARASZ SIĘ WPAJAĆ SWOIM WYCHOWANKOM?

RUSIEWICZŁUKASZ wszystkozawdzięczamBoksowi

STOSOWAĆ W SWOJEJ PRACY SZKOLENIOWEJ?

Dla mnie priorytetem jest nauka w szkole. Boks należy traktować jako przygodę, trwać nie będzie wiecz nie. Trzeba się kształcić i zdobywać kwalifikacje. Chociaż akurat ja boksowi zawdzięczam wszystko, żyję ze sportu.

Wpoił mi kilka istotnych rzeczy, jak np. dyscyplinę, czy ciężki trening. „Jak już zdecydujesz się przyjść na trening, to trenuj nie zwracając uwagi jaką masz kondycją, czy wytrzymałość.” Tak mawiał. Z czasem wszystko można wytrenować, kwestia zaangażowania.

PROWADZISZ ZAJĘCIA NIE TYLKO Z MŁODZIEŻĄ, ALE I Z DOROSŁYMI, KTÓRZY REKREACYJNIE PRZYCHODZĄ

NA TRENINGI. JAK SIĘ Z NIMI PRACUJE?

Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.