Verizane 55

Page 1

BEZPŁATNY MAGAZYN LOKALNY 55| 23 listopada 2019 ISSN 2449-7916 RYSZARD Dostrzegałniżwięcejinni WYDANIE SPECJALNE REBELKA

Redaktor naczelny: Krzysztof Łach krzysztof.lach@verizane.pl Zespół redakcyjny: Małgorzata Rogala, Łukasz Rocławski, Krzysztof Rudek Reklama: reklama@verizane.pl Wydawca: Agencja zabronione.bezmateriałówRozpowszechnianietreśćRedakcjaredagowaniazastrzeganiezamówionychRedakcjaReklamowazastrzeżonecopyrightReklamowaCREATIVEPrasowo-©2018WszelkieprawaAgencjaPrasowo-CREATIVEniezwracatekstóworazsobieprawoichi skracania.nieodpowiadazazamieszczanychogłoszeń.redakcyjnychpublicystycznychzgodywydawnictwajest

KRZYSZTOF ŁACH Redaktor Naczelny

NA OKŁADCE: Ryszard Rebelka

REKLAMA

Specjalne

wydanie VERIZANE poświęcone jest Nocy Bardów im. Ry szarda Rebelki. Jest to wydarzenie artystyczne, które od lat towarzyszy nam, znajdując wielu zwolenników. Stąd też czytając o historii tej imprezy, możecie poznać postaci, które w większym lub mniejszym stopniu przyczyniły się do rozwoju Nocy Bardów. Jej patronem jest nieodżałowa ny Ryszard Rebelka, któremu także poświęciliśmy trochę miejsca na naszych łamach. Jego życiorys jest tak boga ty, że trudno jest nam go Państwu przybliżyć na tych kilu stronach. Jestem przekonany, że o tym szczególnym dla naszego miasta artyście uda nam się jeszcze napisać. Możecie Państwo poznać przy okazji kilka anegdot zwią zanych z Nocą Bardów. Sam stałem się bohaterem, a ra czej antybohaterem pewnej sytuacji. Otóż podczas występu Mariana Opani, którego grę aktorską uwielbiam, podsze dłem pod scenę, by nagrać aparatem kompaktowym minu tę występu na potrzeby portalu 24STAROGARD.PL. Swoje zadanie starałem się wykonać bardzo dyskretnie, aby w żaden sposób nie zaburzyć koncertu mistrza. Niestety ak tor mnie wypatrzył, a przerywając swój występ powiedział na cały głos „Człowieku, daj już spokój z tymi zdjęciami”. W tym momencie cała widownia skoncentrowała swoją uwagę na mnie. Nie pozostało mi nic innego jak udać się na koniec kinowej sali, czując na sobie wzrok publiczności. Skraść na chwilę show wielkiego artysty jest nie lada sztu ką, a mnie się to niestety udało. Tak już na poważnie był to znakomity występ Mariana Opani, tak jak wielu innych gwiazd, które pojawiły się podczas Nocy Bardów. Warto sięgnąć po to specjalne VERIZANE i dowiedzieć się co tym razem dla Państwa przygotowaliśmy. Do następ nego numeru.

Adres redakcji: Starogard Gdański, ul. Reymonta 1

4V

Ewa Roman

– ur. 29 maja 1988 r. w Starogardzie Gdań skim, dyrektor Starogardzkiego Centrum Kultury. Ukończyła Wyższą Szkołę Tury styki i Hotelarstwa w Gdańsku na kierunku turystyka międzynarodowa (licencjat) oraz zarządzanie przedsiębiorstwem (magi sterium), a także studia podyplomowe na Politechnice Gdańskiej na kierunku praw no-menadżerskim oraz zarządzanie w kul turze. Uwielbia spędzać czas z rodziną. Jej pasją są podróże, dobry film, muzyka. Lubi też oglądać zabytkowe pojazdy. dwudziesta piąta, która była dla naszej instytucji ważnym wydarzeniem, stanowią cym podsumowanie imprezy, odbywającej się nieprzerwanie od ćwierć wieku. Drugą z nich była 19. edycja z 2011 r., kiedy zwycięzcą został Tadeusz Seibert z Malborka. Zapisał się w mojej pamięci jako prawdziwy artysta, wyróżniający się swoją charyzmą i niewątpliwym talentem. Dziś możemy podziwiać jego występy w telewizyjnym programie The Voice of Poland, gdzie pewnym krokiem zmierza do finału. Już dziś widać, że jest gwiazdą ogólnopolskiego formatu. Cieszę się z tego niezmiernie, gdyż rodzi to moje głębokie przeko nanie, że występ na Nocy Bardów może być dla każdego artysty początkiem kariery muzycznej.

W tym roku odbędzie się 27. edycja Nocy Bardów im. Ryszarda Rebelki. W trakcie swojej dotychczasowej pracy w Starogardzkim Centrum Kultury miałam styczność z ponad dziesięcioma z nich. W mojej ocenie każda jest wyjątkowa i na swój sposób niepowtarzalna. Jednakże w mojej pamięci najbardziej utkwiły dwie – jubileuszowa,

A ONI na to

Noc Bardów ma swój klimat, urok i magię. Każda jest inna i inaczej zapisuje się w pamię ci uczestników, wykonaw ców, publiczności. O Nocach Bardów, które wspominają z największym sentymentem opowiedzieli nam dyrektor Sta rogardzkiego Centrum Kultury Ewa Roman i Prezydent Miasta Starogard Gdański Janusz Stan kowiak.

Moja Noc Bardów

Miałem przyjemność uczestniczyć już w pierwszej Nocy Bardów, kiedy

Janusz Stankowiak

– ur. 15 sierpnia 1965 r. w Starogar dzie Gdańskim, od 2014 r. Prezydent Miasta Starogard Gdański. Absolwent ekonomii i zarządzania. Pracował jako nauczyciel geografii i muzyki w szko łach podstawowych w Lubichowie i Zelgoszczy, a także jako wychowawca w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wy chowawczym w Starogardzie Gdań skim. Pod koniec lat 90. zatrudniony w Starogardzkim Centrum Kultury, był kierownikiem administracji, później kil ka lat zajmował stanowisko dyrektora tej placówki. Jego pasje to muzyka i od niedawna poznawanie nowych kultur. Wolny czas najchętniej spędza z rodzi ną i przyjaciółmi. to w przaśnej jeszcze wtedy sali SCK pomysłodawca tej imprezy, jej autor, scenarzysta i reżyser Ryszard Rebelka pokazał starogardzkiej publiczności, że poezja śpiewana ma ogromną siłę. Pamiętam jak to miejsce po brzegi wypełnione było ludźmi, zwłaszcza młodymi, którzy spędzali tam kilka godzin. Wytworzył się wspaniały klimat, atmosfera zadumy, ale też wielkiej radości z tego, że można szerszej publiczności pokazać to, co się pisało do szuflady, czy grało w garażu. Oczywiście z biegiem czasu, już po śmierci Ryszarda Rebelki, ta impreza nabrała zupełnie innego wymiaru. Teraz odbywa się na dużej estradzie, a w jej organizację zaangażowanych jest mnóstwo osób. Najbardziej zapadła mi w pamięć Noc Bardów chyba z 2005 r., kiedy występowałem na jej scenie razem z moimi kolegami jako zespół City Noise. Prezentowaliśmy wówczas materiał z nagranej wcześniej płyty, na której umieściliśmy nasze interpretacje utworów Ryszarda Rebelki. Ten krótki występ został niezwykle entuzjastycznie przyjęty przez zgromadzoną w kinie „Sokół” publiczność. Takich chwil się nie zapomina. Wszystkim, a szczególnie młodym artystom życzę, żeby mieli okazję zaprezentować się na scenie Nocy Bardów, która jak się przecież niejednokrotnie okazało może być trampoliną do muzycznej kariery.

Starogardzkie Centrum Kultury

Dom Socjalny Polfy, ze zbiorów KalkowskiegoMirosława

ultura w naszym mieście swoje początki ma jednak dużo wcześniej. – W latach 1885 – 1888, kiedy rozbu dowujący się pod względem przemysłowym Starogard, stolica Kociewia, liczył już prawie 8 000 mieszkańców i posiadał warunki do przekształcenia się w „klasycznie” proletariackie środowisko miejskie, tylko niewiele ustę pujące pod względem ilości ludności największemu w

historiikartz

Najpierw przy dawnej ul. Pstrowskiego 3 Starogardzkie Zakłady Farmaceutyczne „Polfa” wybudowały Dom Socjalny. Później funkcjonował on jako Zakładowy Dom Kultury „Polfa”. Po połączeniu z Miejskim Domem Kultury, 1 kwietnia 1983 r. do życia powołano Starogardzkie Centrum Kultury. regionie Tczewowi, wybudowano w nim przy dzisiejszej ul. Jana Sobieskiego 3-kondygnacyjny obiekt użytkowy z cegły – w pracy zatytułowanej „Stulecie placówki dwu kultur politycznych” wydanej w 1985 r. wspomina Józef Milewski. Obiekt, o którym pisał w latach 1952 – 1975 był siedzi bą Powiatowego Domu Kultury. W latach 1975 – 1976 funkcjonował jako Dom Kultury, zaś od 1976 do 1983 r. jako Miejski Dom Kultury. Według Józefa Milewskiego, mimo zmieniających się nazw, była to wiodąca placówka kulturalno-oświatowa i instrukcyjno-metodyczna ziemi starogardzkiej. – Była miejscem kształtowania świa domego uczestnictwa w dorobku kulturalnym kraju i regionu. Pełniła funkcje wychowawcze, propagandowe i rozrywkowe, wiążąc swoją działalność z potrzebami środowiska oraz koordynując istniejące w nim siły i ini cjatywy – pisał. Nie sposób na tych kilku stronach opisać całej działal ności kulturalnej mającej miejsce w Starogardzie od lat 50-tych do 80-tych XX w. Działo się naprawdę sporo. Warto jednak wspomnieć chociażby o tym, że Powia towy Dom Kultury był organizatorem Festiwali Piosen ki Radzieckiej. Szczególnie uroczyście obchodzony był dziesiąty, jubileuszowy, który zorganizowano w 1971 r. Laureatką powiatowego i wojewódzkiego konkursu tej piosenki została wtedy nauczycielka matematyki w szkole podstawowej w Kaliskach Alicja Cywińka. – W tym

tekst MAŁGORZATA ROGALA

K

– Schemat organizacyjny Zakładowego Domu Kultury opierał się na strukturze wielodziałowej, wypracowanej na podstawie wieloletnich doświadczeń i tradycji. Na czele stał dyrektor, któremu podlegały działy organiza cyjno-informacyjny, spełniający też funkcję sekretariatu i komórki administarcyjnej, artystyczny, kulturalno -oświatowy i biblioteka. Działowi, którym zarządzał kie rownik podlegały kluby i koła zainteresowań – tłumaczył Józef Milewski.

historiikartz

W latach 1951 – 1952 Starogardzkie Zakłady Farma ceutyczne „Polfa” wybudowały przy ul. Pstrowskiego 3 (obecnie al. Jana Pawła II) obiekt pod nazwą Dom Socjalny, w którym na parterze urządzono gabinety: lekarski, dentystyczny i zabiegowy oraz mieszkanie dla dozorcy, a na piętrze salę widowiskową oraz salę prób dla 2 zaplanowanych amatorskich zespołów: muzycz no-wokalnego i teatralnego. – Obiekt przewidziany dla zaledwie 350 pracowników położony był poza miastem, na jego ówczesnych peryferiach, w otoczeniu zieleni. Działalność Domu Socjalnego pierwotnie ze świetlicą zakładową, a potem też z siedzibą radiowęzła zakłado wego, przejawiała się w organizowaniu zebrań, spotkań, odczytów, urządzaniu wieczorków towarzyskich, zabaw dla załogi, występów zespołów artystyczno-amator skich, wyjazdów na przedstawienia, czy z własnym re pertuarem na wieś w ramach tzw. „łączności miasta ze wsią” – objaśnia Józef Milewski. W latach 1956 – 1962 „Polfa” rozwijała się niezwykle dynamicznie. Stale przybywało nowych pracowników. – Powstały przy Domu Socjalnym nowe zespoły arty styczno-amatorskie, a 1 czerwca 1958 r. biblioteka be letrystyczna z 207 książkami. We wrześniu 1968 r. Dom Socjalny otrzymał nazwę Zakładowy Dom Kultury „Pol fa”. Obok powstały dwa żłobki, przedszkole zakładowe, dwie szkoły podstawowe i lekarska przychodnia mię dzyzakładowa. Wokół wyrosły też nowe osiedla miesz kaniowe o ok. 15 000 mieszkańców. Po kapitalnym re moncie i wyprowadzeniu z ZDK innych użytkowników zmienił on w latach 1973 – 1976 swój wygląd i charak ter. Dysponował wówczas powierzchnią użytkową 1 200 m2 i 17 pomieszczeniami, w tym salą widowiskową z 360 miejscami, salą klubową o 100 miejscach, salą wystawową, kawiarnią, salą telewizyjną, pracowniami i biblioteką, która w tamtym czasie liczyła ok. 15 000 książek. Posiadała ona punkty biblioteczne w ampuła karni, dziale kontroli technicznej, administracji, syntezy różnej i głównego mechanika – czytamy w pracy „Stule cie placówki dwu kultur politycznych”. Sala widowiskowa była zdecydowanie największą tego typu w Starogardzie i okolicach. – Kiedy pracowałam w Zakładowym Domu Kultury „Polfa”, bardzo często organizowaliśmy koncerty. W naszej sali widowisko wej wystąpiło naprawdę sporo gwiazd takich, jak Bud ka Suflera, Perfect, Maryla Rodowicz, Maanam, Marek Grechuta, czy zespół Roma. Artyści grali wówczas kilka razy. Wtedy w zakładach pracy było coś takiego jak fundusz socjalny i załoga bilety dostawała po dużo niższych cenach. Wydaje mi się jednak, że nie tylko to było powodem tak licznego gromadzenia się publiczno

W ZDK działał także Klub Emerytów, który organizował m.in. spotkania z lekarzami oraz z ludźmi ze świata na uki, techniki, czy teatru. To inicjatywą emerytów były pogadanki na temat nowości wydawniczych, projekcje filmów, czy wyjazdy na ciekawe imprezy teatralne.

W 1983 r. Zakładowy Dom Kultury „Polfa” przekazany został władzom miasta. Po połączeniu z Miejskim Do mem Kultury powstało Starogardzkie Centrum Kultury,

samym roku powstał przy PDK Klub Muzyki Młodzieżo wej „Muzykada” 71, który organizował imprezy co dwa tygodnie. Prowadził go Aleksander Szostak, kierownik fan clubu Niebiesko-Czarnych w Gdańsku, a opiekowała się nim Jolanta Ciechowska. […] Od jesieni 1973 r. za częły odbywać się w PDK tzw. Starogardzkie Wieczory Muzyczne, czemu sprzyjał fakt, że miasto miało ongiś orkiestrę symfoniczną, która dawała liczne koncerty –w opracowaniu „Stulecie placówki dwu kultur politycz nych” pisze Józef Milewski.

ści. Czasy były zupełnie inne. Wszystko było szare, więc gdy do Starogardu przyjeżdżała gwiazda, każdy chciał ją zobaczyć na własne oczy i usłyszeć na żywo. Ogromną popularnością cieszyły się też organizowane przez nas dyskoteki z kolorowymi światłami. Z powodzeniem dzia łała modelarnia, klub brydżowy, szachowy, fotograficz ny. Ten ostatni miał niezwykły urok, bo zdjęcia wywoły wane były w prawdziwej ciemni – opowiada Ewa Czuba, która pracę zaczynała w ZDK „Polfa”, a teraz pracuje w Starogardzkim Centrum Kultury, gdzie zajmuje się edu kacją kulturalną.

Do SCK należy też kino „Sokół”, gdzie przeprowadzono modernizację dachu, a także pomalowano główną salę wraz z holem.

Jubileusz 25-lecia budynku SCK przy al. Jana Pawła II, 7 października 2016 r.

Teraz ten budynek nie znajduje się już na obrzeżach mia sta, ale w jego centrum. W pobliżu znajduje się niedawno powstały Park Nowe Oblicze. Budynek SCK jest obiek tem wolnostojącym, dwupiętrowym, całkowicie pod piwniczonym. Jego elewacja, jak przystało na kulturalne serce miasta, ozdobiona jest żywymi kolorami. Znajdują się w nim pomieszczenia biurowe, restauracja Centrum, Galeria „A” im. Michała Faryseja, sala widowiskowa, sale do prowadzenia zajęć (plastyczna, taneczna, muzyczna, zwana salą prób, konferencyjne) oraz pomieszczenia sa nitarne i techniczne. W sumie w budynku znajduje się 77 pomieszczeń. Jest przyjazny dla osób niepełnospraw nych, wyposażony w windę oraz pochylnię. Powierzch nia zabudowy wynosi 1 602,9 m2, powierzchnia użytko wa 2 058,5 m2, a kubatura 12 025,1 m3. Niedawno zmodernizowana została recepcja, szatnia oraz klatka schodowa. Wymieniono balustrady i krze sła na głównym holu, gdzie zamontowano radiowęzeł. Budynek dostosowany został do aktualnych przepisów przeciwpożarowych. Odnowiono także Galerię „A” im. Michała Faryseja, pracownię plastyczną, salę prób i salę taneczną wraz z szatniami.

graficzne, filmowe, hip-hopowe, z języka włoskiego, ja pońskiego, grafiki komputerowej. Dzieci mogą zapisać się też do zespołu kociewskiego „Fefernóski”, który na swoim koncie ma już wiele sukcesów. Seniorzy (ok. 200 osób), dla których działa Uniwersytet Trzeciego Wieku „S-Centrum” mogą wybierać zajęcia w 20 pracowniach. W ofercie jest m.in. język niemiecki, włoski, joga, chór studencki, klub brydża, pracownia rytmiki, fizjoterapia, pilates, czy zajęcia z samoobrony – powiedziała obecna dyrektor SCK Ewa Roman. Przy placówce działa Orkiestra Dęta, Orkiestra Pro Sim fonica i zespół Singers Novi, Teatr Medium oraz młodzie żowa grupa teatralna Napararawan. Starogardzkie Centrum Kultury organizuje także wiele mniejszych i większych imprez. Do najważniejszych na leżą Zlot Weteranów Szos – Historia na kołach, Ogólno polski Turniej Tańca Towarzyskiego „Memoriał Edwarda Kowalke”, Noc Bardów, „Mozartiana Flesz”, „Niedzielne w Parku Granie”, „Teatr Młodego Widza”, kino letnie dla dzieci i dorosłych, wystawy z cyklu „Sztuka Polska”, eks pozycje lokalnych twórców oraz Festiwal Kultury Biało ruskiej. W planach jest Festiwal Kultury Ukraińskiej oraz rozszerzenie współpracy międzynarodowej. Aktualnie zewsząd zalewają nas oferty spędzania wolne go czasu i rozrywki. Naprawdę mamy w czym wybierać. SCK radzi sobie z tym jednak świetnie, bo mimo, że świat wokół szybko się zmienia, placówka nadal przyciąga mi łośników kultury ze Starogardu Gdańskiego i okolic.

historiikartz

– Obecnie prowadzimy działalność z zakresu edukacji kulturalnej dla dzieci i młodzieży oraz seniorów. Pierw sza grupa wiekowa (ok. 160 osób) do wyboru ma 10 pracowni. Uczęszcza m.in. na zajęcia wokalne, foto

którego siedzibą stał się dotychczasowy budynek ZDK. W latach 1988 – 1991 został przebudowany i wyremon towany w czynie społecznym, a w ostatnim okresie na prace Zarząd Miejski przekazał dotację w wysokości 2,8 mld zł. Prace związane z przebudową i remontem wyko nano na podstawie projektu Liliany Chwalbe i Andrzeja Ossowskiego. Budynek Starogardzkiego Centrum Kul tury do użytkowania oddano 11 października 1991 r. Tego dnia poświęcił go biskup chełmiński Marian Przy Dokucki.tej pory stanowisko dyrektora SCK pełnili: Jerzy Che rek, Dariusz Radtke, Tomasz Wiczyński i Janusz Stanko wiak (obecny Prezydent Miasta Starogard Gdański). Ak tualnie dyrektorem Starogardzkiego Centrum Kultury jest Ewa Roman, która stanowisko piastuje od 1 lipca 2015 r.

Starogardzkie Centrum Kultury obecnie. Fot. Mariusz Szwoch

JUŻ 23 LISTOPADA XXVII NOC BARDÓW IM. RYSZARDA REBELKI. WRÓĆMY DO POCZĄTKÓW TEJ IMPREZY. SKĄD WZIĄŁ SIĘ NA NIĄ POMYSŁ?

S.H.: Wcieliłem się w nieco inną rolę. Prowadziłem koło poezji śpiewanej, które przybierało różne nazwy. Gromadziła się tutaj chętna do takiej pracy młodzież. Przygotowywaliśmy wspólne programy zarówno z myślą o Nocy Bardów, jak i o Ogólnopol skich Konkursach Recytatorskich. To się z czasem rozrastało, bo mieliśmy bardzo dużo utalentowanej młodzieży. Później ów czesny dyrektor SCK powierzył mi współorganizację cyklicznych

SIĘ W KINIE „SOKÓŁ”. JEDNAK NIE ZAWSZE TAK BYŁO. S.H.: Nie, ponieważ kiedyś kino żyło swoim życiem. Odbywały się tam projekcje filmów. Noc Bardów organizowana była w sali widowiskowej SCK. Miała charakter konkursu, przeglądu. Wy stępowali ci, którzy się zgłosili, a ich repertuar spełniał kryte ria. Teksty musiały być poetyckie. Często pojawiała się własna twórczość uczestników. Występy w oparciu m.in. o reakcję pu bliczności oceniała kapituła, która przyznawała nagrody. Były to przeważnie drobne upominki. Kiedy ja występowałem w 1998 r., dostałem bon do jedynego wówczas w mieście sklepu muzycz nego i oczywiście statuetkę Nocy Bardów.

10

Jan Radzewicz: Pomysłodawcą Nocy Bardów był Ryszard Rebel ka. Po jego śmierci kontynuował ją Stefan Galiński. Sławomir Hoduń: Po śmierci Rysia to wydarzenie zostało już w Starogardzkim Centrum Kultury. Chyba z racji tego, że kiedyś tu J.R.:pracował.W2000 r. pojawił się tutaj Sławomir Hoduń i tak Noc Bar dów trwa.

TERAZ TEN LISTOPADOWY WIECZÓR PEŁEN MUZYKI ODBYWA

PIERWSZYM TWOIM ZETKNIĘCIEM Z TYM WYDARZENIEM BYŁ PO PROSTU WYSTĘP NA NOCY BARDÓW. S.H.: Zgadza się. Zagrałem na tej imprezie. Byłem wtedy tutaj zu pełnie obcy, bo nie jestem rdzennym starogardzianinem. Obser wowałem tylko to, co pojawiało się w prasie. Czasem bywałem też na tutejszych wydarzeniach kulturalnych, ale mój debiut na starogardzkiej scenie miał miejsce właśnie podczas Nocy Bar dów.

JAK JUŻ WSPOMNIAŁEŚ, ZDOBYŁEŚ WÓWCZAS NAGRODĘ. ZO STAŁEŚ ZAUWAŻONY, BO Z TEGO CO WIEM, OTRZYMAŁEŚ PO TYM WYSTĘPIE PROPOZYCJĘ PRACY W STAROGARDZKIM CENTRUM KULTURY.

Sławomir Hoduń IDEA wciąż

J.R.: Zaraz po jego śmierci.

J.R.: Sławek i ja po prostu byliśmy przekonani, że ta impreza ma sens i pewni, że warto ją kontynuować. Bardzo zaangażowali śmy się w nią emocjonalnie. Wielokrotnie nie było łatwo, bo bra kowało i do dzisiaj brakuje pieniędzy na kulturę. Znajdowaliśmy zarówno sponsorów, jak i przyjaciół, którym poezja śpiewana w duszy grała. Przez wiele lat takie osoby bardzo nam pomagały albo finansowo, albo materialnie, przekazując na przykład na tę imprezę konkretne przedmioty. Zawsze mocno nam kibicowali i muszę powiedzieć, że do dzisiaj tych przyjaciół mamy. S.H.: Sponsorzy Nocy Bardów zawsze widzieli w niej głęboki sens. Pamiętam, że to wszystko bardzo naturalnie rozpoczę ło się od „Gazety Niecodziennej”. Postanowiliśmy wytworzyć nową jakość tej imprezy. Pojawił się wtedy główny sponsor, który wspiera nas nie tylko finansowo. Pieniądze oczywiście też są ważne, ale chyba zawsze ważniejsze były dla nas płynące ze wsząd głosy, że warto to robić. Udało nam się też zaangażować do współpracy duże Wydawnictwo Pomorskie, dzięki któremu mogliśmy w tak imponującym nakładzie wydawać naszą gazetę, co też odbyło się w ramach sponsoringu. Warto to podkreślić, bo wydawnictwa na ogół nie robią przecież takich rzeczy. J.R.: Chciałbym dodać, że od początku bardzo wspierał nas pan Stefan Lubawski, który prywatnie był przyjacielem Rysia Rebelki i być może właśnie dlatego zauważył to, co robimy. Do dzisiaj bardzo nam pomaga. Wspiera finansowo, ale też, co chyba jest najważniejsze, emocjonalnie. Każda nasza rozmowa z nim jest budująca, bo zawsze zapewnia nas o swojej pomocy. To ważne,

J.R.: Mój pierwszy kontakt z tym wydarzeniem nastąpił w 2000 r., kiedy zacząłem pracować w Starogardzkim Centrum Kultury. Przyjęty byłem w styczniu, a już w listopadzie, razem ze Sław kiem organizowaliśmy Noc Bardów i od tego czasu organizujemy ją co roku.

11V Jan Radzewicz

KIEDY DOKŁADNIE NOC BARDÓW PRZYJĘŁA IMIĘ RYSZARDA RE BELKI?

imprez pod nazwą „Muzyczna środa”, czym zajmowaliśmy się razem.

ODNOSZĘ WRAŻENIE, ŻE OD CZASU, KIEDY ZWIĄZALIŚCIE SIĘ ZE STAROGARDZKIM CENTRUM KULTURY, ROZPOCZĘŁA SIĘ NOWA ERA NOCY BARDÓW.

A KIEDY SWOJĄ PRZYGODĘ Z NOCĄ BARDÓW ROZPOCZĄŁ JAN RADZEWICZ?

jest TA SAMA

OKAZAŁO SIĘ, ŻE POEZJA ŚPIEWANA WCALE NIE OD STRASZAŁA WYKONAWCÓW, KTÓRZY GRALI ZUPEŁNIE INNE GATUNKI MUZYKI.

TO WYJĄTKOWE, ŻE POMIMO ZMIAN, PRZEZ 27 LAT NIE WYPALIŁA SIĘ IDEA, KTÓRA NOCY BARDÓW PRZY ŚWIECAŁA OD POCZĄTKU. S.H.: Zdecydowanie. Przyświeca nam idea wciąż ta sama. Tak dzieje się chyba dlatego, że cały czas jest ona napędzana nowymi ludźmi. Pierwotny zamysł Nocy Bardów nie mógł się wypalić, bo cały czas przy bywa osób zainteresowanych tym wydarzeniem i chcących w nim uczestniczyć. Są też tacy, którzy to warzyszą nam od dawna i przyjeżdżają do nas z czystej sympatii. Ich celem nie jest to, żeby zabłysnąć przed starogardzką publicznością. Nie jest im to do niczego potrzebne, bo na co dzień nie zajmują się muzyką. Zna lazło się jednak parę osób, które zrobiły sobie z tego sposób na życie. Dobrym przykładem jest tutaj Marcin Skrzypczak. Chociaż funkcjonuje już na zupełnie innym poziomie, nie porzucił poezji śpiewanej.

ją w ogólnopolskiej telewizji. Nie muszę daleko szukać. Nie pamiętam jaki to był rok, ale moje dzieci, kiedy były małe też weszły na scenę Nocy Bardów i zaśpiewały piosenkę Rebelki, nawiasem mówiąc bardzo przedwy borczą, ale dla dzieci. To był ich debiut. Potem na tej naszej scenie pojawiały się jeszcze wielokrotnie. W tym roku akurat tak się złożyło, że ani Agata ani Jacek nie będą mogli się pojawić, ale co roku chcą brać udział w tym wydarzeniu. Nie muszę ich do tego namawiać. Sami proponują, żebyśmy coś wspólnie zrobili. Dosko nale pamiętam taki obrazek, jak podczas koncertu na Nocy Bardów Starego Dobrego Małżeństwa, dzieci Eli Piskorskiej i moje jako małe jeszcze brzdące siedząc na podłodze z otwartymi buziami słuchały piosenek SDM. Jedną z nich Agata śpiewała jeszcze bardzo długo.

J.R.: Doskonałym tego dowodem jest chociażby zespół City Noise, gdzie grał Darek Czajka, a śpiewał obecny prezydent Starogardu Gdańskiego Janusz Stankowiak. S.H.: Nie tylko ich to nie odstraszało, ale wręcz świetnie się w tym odnajdywali. Zdarzały się przecież wyjazdy za granicę, gdzie także, ku mojemu wielkiemu zdu mieniu, wykonywali właśnie poezję śpiewaną. Przez te wszystkie lata przez scenę Nocy Bardów przewinęło się pewnie kilka tysięcy wykonawców. Tej imprezy nie da się tak do końca zaplanować. Zdarzały się przypad ki, że muzycy w oczekiwaniu na swój występ zaczynali rozmawiać z innymi zespołami, w efekcie czego aku stycy mieli pełne ręce roboty. Pierwotnie na scenie miała pojawić się gitara i pianino, a potem okazywało się, że znalazł się jakiś skrzypek, flecistka, ktoś, kto umiał zagrać na bębenku. Nikt się nie zastanawiał czy to się uda czy nie. Po prostu wychodzili na scenę, bo poczuli między sobą jakąś nić porozumienia. Zawsze widać było w tym zabawę. Dlatego ta impreza ma taki klimat. Jeżeli idziemy na koncert i znamy wykonawcę, jego poziom artystyczny, gatunek, jego zachowanie i wszystko, co jest mu przynależne, to mamy pewne oczekiwania, czyli miarę, a w przypadku Nocy Bardów nigdy nie wiemy co się wydarzy. Tu nie chodzi o jakość, ale o wyraz artystyczny. Jedni robią to w taki sposób, a inni po prostu inaczej. Był taki rok, kiedy warunkiem udziału w Nocy Bardów było wykonanie jednego utwo ru Ryszarda Rebelki. Te piosenki się oczywiście po wtarzały. Wspominam to jako znakomite przeżycie, bo chociaż utwór był ten sam, to za każdym razem brzmiał J.R.:inaczej.Sławek mówił przed chwilą o chemii między ludź mi. Mnie się wydaje, że ona od 19 lat jest też między nim a mną. To chyba właśnie ta nić porozumienia spo wodowała, że wspólnie tworzymy klimat Nocy Bardów. Zawodowa przyjaźń przerodziła się w prywatną. To jest trochę tak, jak z kulturą. Efektów nie ma od razu. Najpierw sieje się ziarno, a potem latami czeka się co z niego wyrośnie. Tak, jak w przypadku Kasi Aszyk, Marcina Skrzypczaka, czy Tadeusza Seiberta, który już za chwilę może stać się gwiazdą. Zaczynał właśnie na naszej scenie, gdzie wykonał „Addio pomidory”. Moim zdaniem naprawdę warto. Mam takie przemyślenia, bo służbowo już za chwilę kończę z kulturą, chociaż pry

zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Tym bardziej, że wiemy, iż po prostu nam ufa. Mocno wspierali nas też pracownicy Telewizji Kablowej, gdzie Noc Bardów była nagłaśniana. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Grażynę i Dominika Rebelkę. Pomagali nam też przed stawiciele lokalnych mediów. Od początku pomagało nam Radio Głos. Na antenie pojawiały się wywiady za równo z nami, jak i z wykonawcami. Angażowała się też Telewizja Gdańsk z panią Bożeną Olechnowicz i Marią Kańską na czele. Bardzo pomagał nam też Kazimierz Bulanda, który żył tą imprezą i dzięki któremu powsta ły pierwsze plakaty promujące Noc Bardów oraz pierw sze znaczki, które rozsławiały ją w Polsce. Chciałbym wspomnieć też o wspaniałym człowieku Piotrze Choło cińskim. Znakomity muzyk, który naprawdę czuł tego S.H.:bluesa.To był motor naszych dwóch projektów płyto wych. Pierwszym z nich był krążek „Z gitarą do nieba”. To bardzo ważne wydawnictwo. Pozwoliło na zarchiwi zowanie oryginalnych nagrań, co było przedsięwzię ciem dość poważnym, bo trzeba było zebrać materiały i doprowadzić to do końca. W całym przedsięwzięciu wsparła nas Polpharma. Wcześniej, bo w 1999 r. wy daliśmy, także bardzo związany z Nocą Bardów, krążek „Jedno niebo”, co było niezwykle istotne dla całego naszego środowiska. Płyta nawiązywała do wizyty na Kociewiu Jana Pawła II i była wytworem ludzi mocno związanych z Nocą Bardów. Podsumowując wszystkie dotychczasowe jej edycje i nawiązując do tego, co po wiedział Jan, widać jak wielkie sumy zostały wydane na jej organizację. Zawsze staraliśmy się spożytkować je odpowiednio. Współpraca ze Stefanem Lubawskim jest żywa i śmiało mogę powiedzieć, że jest on współorga nizatorem każdej Nocy Bardów. Mimo, iż nie układa programu. (śmiech) Przełomowy był dla nas rok 2000, bo przenieśliśmy Noc Bardów z sali widowiskowej do kina „Sokół”. Rozrosła się do takich rozmiarów, że chętni, żeby na niej wystąpić nie mieścili się w dotych czasowym miejscu. Rok po roku modyfikowaliśmy tę imprezę, ale cały czas trzymaliśmy się pewnej formuły.

MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE MARCIN JEST „DZIECKIEM NOCY BARDÓW”. TAKICH OSÓB BYŁO WIĘCEJ?

S.H.: Na przykład Kasia Aszyk, która też zaistniała naj pierw na Nocy Bardów, a potem przecież oglądaliśmy

S.H.: Jak najbardziej. J.R.: Myślę, że Noc Bardów pozwala na nawiązanie więzi nie tylko między wykonawcami, ale także między nimi a widzami. My na scenie też niejednokrotnie to czujemy. Może wynika to z pory roku, kiedy odbywa się ta im preza. Ludzie chyba po prostu potrzebują tej jesiennej zadumy. Osobiście bardzo się cieszę, że Noc Bardów trwa. Mam nadzieję, że jeszcze za rok też będę przy niej pracował, bo kiedyś „trzeba zejść ze sceny niepokona nym”. Chciałbym, żeby mądrzy ludzie kontynuowali tę imprezę, chociaż to może ich dużo kosztować.

DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ.

ONA SIĘ JEDNAK ZAWSZE BEZ PROBLEMU BRONIŁA. S.H.: Tak. Nie bronią się tylko ci, którzy nie walczą. Nam naprawdę czasem było bardzo trudno, bo każdy chciał mieć coś przy Nocy Bardów do powiedzenia. Nie wiem jak to się stało, że ktoś w końcu zaczął nas słu chać i zrozumiał, że ta impreza ma swoją ideę, której nie zamierzamy zmieniać. Oczywiście, że pojawiały się głosy, że przecież można to zmodyfikować. My też po drodze popełnialiśmy błędy. Wkradała się komercja lub gwiazdy z innego nurtu. Trochę zużyła się też formuła imprezy dwudniowej, dlatego od niej odeszliśmy. Ludzi z zewnątrz przyciągały także na pewno nagrody oraz forma przeglądu. Te kilka tysięcy wykonawców to oso by z całej północnej Polski. Udział w Nocy Bardów brały też szkolne grupy wokalne.

skach, że ci ludzie się ze sobą zamieniają i nie jest to wcale żaden aspekt konkurencji.

JAK JUŻ SŁAWKU WCZEŚNIEJ WSPOMNIAŁEŚ, TY TEŻ SZKOLIŁEŚ W SCK MŁODZIEŻ. S.H.: Zgadza się. Potem przejęła to Kuźnia Bracka. Póź niej tego zaprzestano, a szkoda, bo tworzyło się w SCK coś pięknego. Powstawały byty, których nie można wymyślić sobie na papierze. To było w umysłach lu dzi, którzy często postanawiali na przykład połączyć siły. Właśnie w taki sam sposób narodziła się niejedna gwiazda światowego show-biznesu. Ten właśnie ludz ki pierwiastek przy Nocy Bardów zawsze był i jest do dzisiaj. Teraz, gdy dostaję zgłoszenia, widzę po nazwi

CZYLI NOC BARDÓW NIE TYLKO DAJE MOŻLIWOŚĆ PO KAZANIA SIĘ I ZAPREZENTOWANIA SWOICH UMIEJĘTNOŚCI, ALE TAKŻE ZBLIŻA LUDZI.

BYŁY KIEDYŚ TAKIE POMYSŁY, ŻEBY JUŻ NIE ORGANI ZOWAĆ NOCY BARDÓW?

S.H.: Kiedyś były takie zakusy, które mogą wrócić jak zły sen. Pojawiły się myśli, że skoro jest obłożenie na koncert Mariana Opani, to po co przed nim jeszcze ja kieś inne występy. Pewne rzeczy się przewartościowa ły, co było naszym główny zmartwieniem, bo nie chcie liśmy robić wielkiej rewolucji. Jakoś na szczęście udało nam się wrócić do imprezy jednodniowej. Pewnie, że dochodzą do nas głosy, że może Noc Bardów jest zbyt długa. Pamiętam jednak ten rok, kiedy występował Maciej Zębaty. Impreza trwała wtedy 6 godzin. Tam nikt nie trzymał publiczności na siłę, a jednak została do końca. Cały czas żywo reagowała, oklaskiwała wy konawców, śpiewała razem z nimi. Wystarczy spojrzeć na spis artystów na naszych płytach. Zawsze jest ich wielu, a teraz zastanawiamy się czy wpuścić na scenę 14 wykonawców. Moim zdaniem sukces tej imprezy mierzy się ilością ludzi, którzy na niej wystąpili. Bez wątpienia jest w tej imprezie coś magicznego. J.R.: Zawsze powtarzam, że nie butelki, ale ludzie two rzą klimat. Wszystkim ludziom, którzy pracują w kul turze życzę, żeby tak, jak my doczekali się pięknych owoców swojej pracy w postaci osób, które zaczynały u nas, a teraz rozwijają swoje kariery.

watnie wciąż będzie mi bliska. Każdy, kto zajmuje się tą dziedziną musi wierzyć, że to ma sens. Po 19 latach przy Nocy Bardów, razem ze Sławkiem Hoduniem, gdzie bywało przecież różnie, bo przecież nie zawsze były pieniądze, wiem, że naprawdę było warto, bo za owocowało to wspaniałymi ludźmi. Wśród których, poza Marcinem, Kasią, czy Tadeuszem, wymienić war to też na przykład Pawła Orlikowskiego, który dzisiaj jest znany. Można powiedzieć, ze oszlifowaliśmy kilka diamentów. Jestem z tego dumny.

S.H.: Noc Bardów zawsze była w kręgu zainteresowań wielu ludzi. Mediów też. A propos tego powiem, że kie dyś wywiązała się nawet w mediach dyskusja czy mło dy człowiek może zaśpiewać „Dezyderatę”, która ma przecież specyficzny tekst. Ktoś próbował w ten spo sób podkopać ideę Nocy Bardów.

dorobił podobno nos Matki Boskiej w ówczesnym ko ściele św. Wojciecha (obecnie św. Katarzyny Aleksan Wartodryjskiej).wspomnieć, że w pracowni Jana Falkowskiego malarstwa uczyli się też tak cenieni artyści, jak Henryk Baranowski, czy Grzegorz Zwara, z którym Ryszard Re belka się przyjaźnił. Artysta pozostawił po sobie mnóstwo obrazów, na któ rych widać przede wszystkim fascynację pejzażem oko lic Starogardu. Na obrazach olejnych, akwarelach i szki cach rysunkowych utrwalał głównie widoki znane mu z młodzieńczych lat, ale nie stronił od innych tematów, stąd też wśród jego prac znaleźć można martwą naturę. – Był miłośnikiem polskiego malarstwa. Można powie dzieć, że Rysiu ukształtował też moje poczucie este tyczne – mówi Regina Sikorska. – Nie wiadomo jakim

Ryszard Rebelka to postać nietuzinkowa. Człowiek wszechstronnie uzdolniony, którego miłość do malarstwa i muzyki objawiała się w jego twórczości. Był artystą o wielkiej wrażliwości, dzięki której dostrzegał więcej niż inni. Organizowana od wielu lat Noc Bardów nosi jego imię. To niewątpliwie godny patron tej imprezy, której był pomysłodawcą i inicjatorem.

więcejDostrzegałniżinni

16V

Ryszard Rebelka urodził się 30 czerwca 1943 roku. Dzieciństwo spędził w Hermanowie. – Na rogu ulicy Południowej i Prusa stał uszkodzony ro syjski czołg, w którym się bawiliśmy. Często bywaliśmy też w pobliskiej żwirowni. Nasze rodziny się spotykały. To był zawsze wesoły chłopak. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Jak szedł ze szkoły, musiał zawsze wstąpić do naszego domu – wspomina dzieciństwo przyjaciel Ryszarda Rebelki Stefan Lubawski. Od młodzieńczych lat przejawiał wielki talent artystycz ny, zresztą jak całe rodzeństwo Ryszarda Rebelki. – Najwięcej mówił o siostrze Bogusi, która miała na nie go wielki wpływ. Też malowała i swoją pasją go zaraziła – mówi Regina Sikorska. – Pierwsze swoje szlify malar skie przechodził u Jana Falkowskiego, który zajmował się m.in. renowacją sakralnych rzeźb i obrazów. Rysiu

tekst KRZYSZTOF ŁACH

byłby artystą, gdyby ukończył dobre uczelnie. Jego kształtowała natura i otaczający go świat, a nie profe sorskie autorytety. Sam sobie je wyszukiwał. Posiadał niepowtarzalny sposób postrzegania świata i wyłapy wania w swoich tekstach tego, co zabawne.

– Rysiu na dekielkach od dużych słoików wykonał po czet królów polskich. Na imieniny lub urodziny rysował dla mnie żartobliwe rysunki. Często były to moje kary katury z zabawnym tekstem. Wszystko potrafił zrobić. Był nawet męskim fryzjerem – wspomina z uśmiechem Stefan Lubawski. – To on strzygł mnie do ślubu. Można powiedzieć, że miał stałych klientów, których strzygł w piwnicach Domu Socjalnego lub w swojej pracowni na terenie ówczesnej Polfy.

Ryszard Rebelka był bardzo płodnym artystą. Tak, jak Picasso malował i rysował na wszystkim, także podczas wielu rozmów ze znajomymi. Robił to na małych świst kach papieru, wizytówkach, etykietkach a nawet na de kielkach od słoików.

Znaczące sukcesy odnosił również w muzyce. W 1963 roku został laureatem Ogólnopolskiego Konkursu Mło dych Talentów w Szczecinie, w którym brał udział rów nież Czesław Wydrzycki, znany wszystkim jako Czesław Niemen. Drogi starogardzkiego artysty z Niemenem kilka razy się skrzyżowały. Grali razem w gdańskich klu bach Żak i Rudy Kot oraz w Bukowinie Tatrzańskiej. Ryszard Rebelka był twórcą pierwszych młodzieżowych zespołów bigbitowych w Starogardzie: „Black Boys”, „Coffedon”, „Akwaforty”. Był kierownikiem artystycz nym, autorem tekstów i aranżerem stworzonej przez siebie grupy estradowo-kabaretowej „Ciężko było, bę dzie lżej”. – Uwielbiałem rozmowy z Rysiem. Podczas którejś z nich zaproponował, aby założyć kapelę w formie kabaretu. Rysiu widział mnie w nim jako lidera. Nie znałem jeszcze żadnych członków zespołu, których dobierał sobie sam. Sam też reżyserował, sam pisał teksty i aranżacje. To był człowiek orkiestra – mówi Henryk Sadowski, kolega z zespołu „Ciężko było, będzie lżej”.

– Lgnąłem do niego, bo lubiłem z nim rozmawiać. Zresztą nie tylko ja, bo to był człowiek bardzo komunikatywny. Lubił sport, szczególnie boks. Interesował się też lekko atletyką i piłką nożną. To były tematy, o których rozma wialiśmy – mówi Henryk Sadowski. – Często spotykał się i rozmawiał ze Zbigniewem Rompą. Rysiu na poczekaniu wykonywał mu plakaty na mecze bokserskie. Robił de koracje i inne rzeczy, za co nie brał pieniędzy. Nigdy nie potrafił powiedzieć komuś „nie”. Bardzo obrazowo opowiadał dowcipy i anegdoty. – Był niesamowitym żartownisiem. Jak ktoś coś po wiedział, to zawsze coś żartobliwego od siebie dodał –wspomina Stefan Lubawski. Życie Ryszarda Rebelki przerwała choroba nowotworo wa.

Zdjęcia ze zbiorów Reginy Sikorskiej i Rajmunda Pałkowskiego.

– Chodziłem do szpitala, kiedy Rysiu walczył z chorobą. Jak byłem w delegacji dowiedziałem się, że zmarł – mówi Stefan Lubawski. – To była wielka postać, której talent nie został do końca wykorzystany. Ktoś powinien za inicjować, aby znalazł się wśród honorowych obywateli miasta.

Ryszard Rebelka zmarł 7 grudnia 1995 roku. – Pamiętam, że podczas pogrzebu kondukt wydawał się nie mieć końca. Rysiu miał bardzo wielu przyjaciół i znajomych. Po jego śmierci zamknęła się pewna epoka –uważa Henryk Sadowski.

Zespół „Ciężko było, będzie lżej” cieszył się dużym wzię ciem, dzięki czemu jego członkowie mogli dorobić sobie „trochę grosza” w obcej walucie. Starogardzka kapela grała m.in. podczas rejsów na promie Finnhansa, w cza sie których swoimi występami bawiła Niemców, Szwe dów, czy Finów.

Zespół między innymi dwukrotnie zwyciężył na ogólno polskich festiwalach kabaretów wiejskich w Chełmnie Lubelskim i w Zawoi. Ponadto został laureatem Festiwa lu Zespołów Estradowych w Jeleniej Górze. Wziął także udział w Przeglądzie Kabaretów Amatorskich „PAKA 87” w Krakowie, podczas którego wystąpili m.in. kabaret Koń Polski, kabaret OT.TO, czy Marcin Daniec. W jury zasiadali m.in. Piotr Skrzynecki, Kora i Andrzej Mleczko. – Nagrody, które zdobywaliśmy na festiwalach ogólno polskich uświadamiały nam, że robimy dobrą robotę. Ry siu często przekazywał w naszych piosenkach życie na wsi w karykaturze. Potrafił doskonale przedstawić jakąś historię zawartą w czterech zwrotkach – wspomina Hen ryk Sadowski.

Ryszard Rebelka był skromnym i otwartym na ludzi czło wiekiem.

W 1995 roku Ryszard Rebelka został uhonorowany me dalem „Za zasługi dla Starogardu Gdańskiego”. Kilka lat później jedną ze starogardzkich ulic nazwano jego imie niem.

mamy dobre (niektórzy uważają, że znakomite) podej ście do muzyki. Czujemy poezję, a w dodatku z ogromną radością łączymy to, co poetyckie, z tym, co zwyczajne, codzienne. Efekt był interesujący oraz miły dla ucha, oka oraz ducha. Dawało nam to ogromną satysfakcję z dobrze spędzonego czasu z rodziną, przyjaciółmi, a także wspaniałą publicznością, która zawsze nas ciepło przyjmowała. Poszukiwanie związków słowa i muzyki, dźwięku i ciszy zawsze było i nadal jest naszą pasją oraz sposobem na codzienność – uśmiecha się Elżbieta Pi skorska.

Noc Bardów to impreza wyjątkowa. Łączy nie tylko ludzi z róźnych nurtów muzycznych, ale także pokolenia. Doskonałym tego dowodem są trzy rodziny, których członkowie nie raz wspólnie pojawiali się na tej poetyckiej scenie.

P

o raz pierwszy wystąpiliśmy na Nocy Bardów jako Familia HP w roku 2007. Wcześniej występowa łam w duecie ze Sławkiem Hoduniem. Pamiętam klimatyczne spotkania z poezją jeszcze w budynku Sta rogardzkiego Centrum Kultury. Niestety nie przytoczę teraz dokładnych dat, kiedy Familia HP występowała przed lokalną publicznością na kolejnych edycjach Nocy Bardów, ale w miarę możliowści było to co roku lub co dwa lata – mówi Elżbieta Piskorska. – Charakteryzując starogardzką Noc Bardów można by zacytować słowa Edwarda Stachury „Dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba”. Ze wzglę du na znakomitą muzykę, piękne poetyckie treści oraz towarzyszące wydarzeniu emocje to na pewno wieczór magiczny. Dla wielu osób jest to czas niezwykłych wzru szeń oraz intelektualnych doznań i przemyśleń. Tak jest też dla nas. My Piskorscy na ogół wybieraliśmy wiersze znanych poetów m.in. Karola Wojtyły, Konstantego Il defonsa Gałczyńskiego, Małgorzaty Hillar, ks. Janusza Stanisława Pasierba, no i oczywiście Ryszarda Rebelki – powiedziała Alicja Piskorska. – Noc Bardów to zdecydowanie spotkanie z dobrym słowem. Zawsze staraliśmy się przygotować, wybrać utwory ważne dla nas. Jest w tych tekstach to, co za wsze stawia dobrą poezję ponad czasem: prostota, szlachetność, szczerość i głębia zwyczajnych wyda wałoby się emocji. Dzięki temu staraliśmy się trafiać do każdego wrażliwego słuchacza. Ułatwiała nam to z pewnością muzyka – mądra i taktowna, skomponowana przez Sławka. Czuliśmy się odpowiedzialni za doznania estetyczne i duchowe uczestników tego wieczoru. Mieli śmy to szczęście, że zarówno my sami, jak i nasze dzieci

Agata Glejt (z domu Hoduń), razem z bratem na Nocy Bardów pojawia się od najmłodszych lat. – Nasz pierwszy występ miał miejsce w 2001 r., kiedy jako sześcioletnia dziewczynka w duecie z wówczas dziewięcioletnim bra tem zaprezentowaliśmy utwór „Na starogardzkim rynku siadły cztery wrony”. Występowaliśmy przy akompania mencie naszego taty Sławka. Pamiętam dobrze tamte emocje, tremę połączoną z wielką ekscytacją i przeję ciem. Pamiętam, że (z pewnością przez wzgląd na nasz młody wiek) publiczność przyjęła nas z wielkim entuzja zmem. Od tamtego czasu Noc Bardów trwale zapisała się w naszych rocznych planach artystycznych. Nie potrafię zliczyć w ilu edycjach braliśmy udział. W kilku z nich występowaliśmy w składzie zespołu Familia HP, a więc wraz ze szczególnie bliską nam rodziną Piskorskich – opowiada Agata Glejt. – Przez pierwsze lata swojego udziału w Nocy Bardów zauroczyłam się w atmosferze, która panowała za kuli sami sceny w piwnicach kina Sokół. Rozmowy, ostatnie próby, rozgrzewki wokalne, kawa, ciasteczka, śmiech… to mogło uzależnić i tak też się stało. Każdego roku po jawiał się ktoś nowy, ale wielu artystów się powtarzało, przez co mogliśmy wspólnie powspominać wcześniej sze edycje lub porozmawiać o rozwoju artystycznym i o poezji. Co jest jeszcze wyjątkowego w tym przedsię wzięciu, to fakt, że po pierwsze zachęca ono kryjących się w domach i zawstydzonych młodych adeptów sztuki do pokazania się na scenie i zaprezentowania kawałka swojej duszy w muzyce, a po drugie brak rywalizacji. Noc Bardów to przede wszystkim spotkanie z muzyką, a nie konkurs, gdzie każdy uczestnik jest z góry nasta wiony na rywalizację. Przez chwilę wprowadzono formę

„kopa“. Noc Bardów lubię za klimat, za spotkania z cie kawymi ludźmi, za gwiazdy wieczoru. Za… nie wiem czy to się do prasy nadaje – śmieje się Sławek, który w tym roku z zespołem w nieco innym składzie także pojawi się na scenie Nocy Bardów. Przykład tych trzech rodzin pokazuje, że kto raz wystą pił na tej estradzie, będzie na nią wracał. To magiczne miejsce, które daje możliwość poznania innych wyko nawców, zaczerpnięcia inspiracji, ale przede wszystkim spotkania z ludźmi o podobnej wrażliwości. – W tym roku niestety Noc Bardów nakłada się z in nym wydarzeniem artystycznym, które przez wzgląd na swoją zawodową pracę musiałam wybrać, tracąc przy tym okazję na uczestnictwo w tej pięknej imprezie. Natomiast kolejne edycje będą miały wyższy priorytet. Kto wie, może za kilka lat uda się wystąpić na scenie z własnymi dziećmi i historia zatoczy koło? – zamyśla się Agata Glejt. Może rzeczywiście za jakiś czas na scenie Nocy Bardów zobaczymy nie tylko dwa, ale trzy pokole nia Piskorskich, Hoduniów, czy Kubkowskich.

konkursową, jednak bardzo szybko z niej zrezygnowa no i całe szczęście! – podkreśla Agata. Noc Bardów lubi przede wszystkim za ciepłą atmosferę, przyjęcie przez publiczność z otwartymi ramionami oraz mieszankę stylów, osobowości i podejścia do sztuki. Swoją historię na Nocy Bardów ma także rodzina Kub kowskich. – Wraz z siostrą Wiktorią braliśmy udział chy ba w 5 edycjach Nocy Bardów w latach 2007 – 2011. Występowaliśmy w duecie jako trzon zespołu Białe Moje. Razem z nami występowali nasi przyjaciele: Paweł Wąsowicz, Jacek Hoduń, Jarek Wiśniewski i ś.p. Piotr Chołociński. Co do repertuaru, to podchodziliśmy do tematu ambitnie. Pisałem muzykę do tekstów naszych lokalnych, kociewskich poetów: Małgorzaty Hillar, Alek sandry Adamiak, Reginy Kotłowskiej, Ryszarda Rebelki, Mariusza Mecki (prywatnie mojego szwagra). W jednej z edycji, chyba w 2010 r., do tekstu Ryszarda Rebelki mu zykę napisał Jarek Wiśniewski. Była to piosenka „Wina nalej” w klimacie gypsy. Tekst do niej dostaliśmy od pani Reginy Sikorskiej. Był to wiersz napisany przez Ryszarda Rebelkę specjalnie dla niej – wspomina Sławomir Kub kowski.

– Moim skromnym zdaniem impreza ta miała (ma – nie wiem, bo ostatni raz występowałem w 2011 r.) niepo wtarzalny klimat. Można na niej spotkać niezwykłych ludzi, wymienić się doświadczeniami. Nie wiem jak jest obecnie, ale gdy Noc Bardów była konkursem talentów, to pojawiał się ten dreszczyk emocji przed ogłoszeniem wyników i to było fajne do czasu, kiedy zwycięską pio senką okazała się piosenka z repertuaru Kabaretu Star szych Panów. Ponadto zabrakło wymogu wykonania piosenki patrona wydarzenia. Gdy interpretacja tekstu Ryszarda Rebelki była wymagana, dawało to twórczego

STAROGARD GDAŃSKI NIE JEST CI OBCY, PONIEWAŻ W 2011 R. WYGRAŁEŚ TUTAJ XIX NOC BARDÓW IM.

Zdecydowanie tak. Była to jedna z pierwszych, poważ nych nagród. Pozwoliła mi zrozumieć, że skoro ktoś mnie docenił, to może rzeczywiście warto pójść tą drogą i rozwijać się w tym kierunku. Główną nagrodę Nocy Bardów udało mi się zdobyć krótko po okresie mutacji, który był dla mnie bardzo trudny. Byłem pod łamany tym, co dzieje się z moim głosem. Kiedy to się w końcu unormowało zacząłem interesować się piosen

TEN NUMER MAGAZYNU VERIZANE W CAŁOŚCI PO ŚWIĘCONY JEST NOCY BARDÓW. JAK JĄ WSPOMINASZ?

RYSZARDA REBELKI. To prawda. Minęło już kilka ładnych lat. Trochę mi ich też przybyło. (śmiech) Jestem z Malborka, więc właści wie mieszkam po sąsiedzku. Prawie dokładnie rok temu w tym samym miejscu graliśmy koncert „Kochamy pol skie piosenki”, który prowadził Piotr Metz. Co jakiś czas zjawiam się w Starogardzie.

Wszystko dzieje się SeibertTadeusz rozmawiała MAŁGORZATA ROGALA tak szybko

Zdobyłem wówczas główną nagrodę, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, tym bardziej, że stało się to w momencie, kiedy zacząłem muzykę traktować bar dzo serio. Noc Bardów wspominam więc wyjątkowo miło. Pamiętam, że śpiewałem utwór „Addio pomido ry”, który stał się dla mnie na tyle ważny, że do dzisiaj wykonuję go na recitalach. Pamiętam o Nocy Bardów

2011 ROK BYŁ W TWOIM ŻYCIU BARDZO WAŻNY, BO JAK WSPOMNIAŁEŚ ZACZĄŁEŚ WÓWCZAS POWAŻNIE TRAKTOWAĆ MUZYKĘ, CO POSKUTKOWAŁO PODJĘ CIEM STUDIÓW NA AKADEMII MUZYCZNEJ IM. FELIK SA NOWOWIEJSKIEGO W BYDGOSZCZY. ZWYCIĘSTWO PODCZAS NOCY DECYZJI?

BARDÓW POMOGŁO CI W PODJĘCIU TEJ

i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się na niej wystąpić. Może już nie jako uczestnik konkursu, ale na przykład z własnymi utworami.

TERAZ W TWOIM ŻYCIU DUŻO SIĘ DZIEJE. DOTARŁEŚ DO OSTATNIEGO ETAPU TELEWIZYJNEGO SHOW „THE VOICE OF POLAND”, GDZIE SĄ JUŻ TYLKO NAJLEPSI Z NAJLEPSZYCH.

Wszystko dzieje się tak szybko... Zupełnie nie spodzie wałem się tej wielkiej aprobaty od publiczności i aż takiego pozytywnego odzewu. Bardzo się cieszę, że moje wykonanie piosenki „Spragniony” z repertuaru Kamila Bednarka przypadło widzom do gustu i utkwiło im w pamięci. Dowodem na to jest chyba też mój dzi siejszy występ właśnie z tą piosenką na Ogólnopolskim Turnieju Tańca Towarzyskiego. Mam nadzieję, że nie będę do końca życia wykonywał tylko tego utworu, ale przede wszystkim własne kompozycje. Rzeczywiście teraz jestem już w odcinkach na żywo. Jeszcze chyba w to nie wierzę, ale przy okazji proszę o wysłanie chociaż jednego sms-a.

TEGO CI ŻYCZĘ. DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ.

Dziękuję bardzo. Wciąż jestem w szoku. Naprawdę nie sądziłem, że uda mi się dojść tak daleko. Bardzo długo zastanawiałem się nad udziałem w tym show. Miałem wątpliwości czy nie jestem za stary. Myślę jednak, że było mi to bardzo potrzebne. Gdyby nie program „The Voice of Poland” na pewno nie usłyszałoby o mnie tak wiele osób.

Na nośnikach

23

AKURAT STAROGARDZIAN NIE MUSISZ DO TEGO PRZEKONYWAĆ. WSZYSCY TUTAJ BARDZO CIESZYMY SIĘ Z TWOJEGO SUKCESU I TRZYMAMY KCIUKI ZA WYGRANĄ.

– Ta płyta ma właściwie dwie funkcje. Po pierwsze była ona formą zarchiwizowania spuścizny Rysia Rebelki. Wcześniej były nagrania klubu filmowego „Siódemka”, z którym się przyjaźnił. Spotykali się i stwierdzili, że jest on tak oryginalny, by poświęcić mu taśmę. Uzna liśmy, że warto to w jakiś sposób opracować i wydać w formie archi walnej, bo to były jedyne ślady materialne jego twórczości muzycz no-literackiej. Dostaliśmy te materiały i daliśmy je do profesjonalnej obróbki. Trochę pracy to wymagało – wspomina Sławomir Hoduń. - Postanowiliśmy też zrobić taki remake z jego utworami i zagrać go w różnych aranżacjach. Wówczas włączył się też w ten projekt zespół City Noise. Poprosiliśmy także parę osób, by zmierzyli się z tym ma teriałem. Masteringiem zajął się znany w Polsce Zbigniew Stelmasiak, a głównym aranżerem był Piotr Chołociński. Mieliśmy niesamowitą frajdę. Nawet do jednego utworu napisałem muzykę. Zrobiliśmy to, aby pokazać, że można też inaczej przybliżyć twórczość Rysia Rebel ki. To się udało, bo te utwory nabrały swojego bytu. Później wydano płyty będące relacjami z Nocy Bardów. Co ciekawe pierwsza płyta nawiązująca do Nocy Bardów była nagra na ponad 18 lat temu. Była to zwykła płyta CD, gdyż nikt nie miał odwagi zrobić wówczas profesjonalnego wydawnictwa. – Piotr Chołociński nagrał to trochę przypadkowo. Była to ostatnia Noc Bardów organizowana w sali widowiskowej Starogardzkiego Centrum Kultury, bo potem ze względu na duże zainteresowanie zo stała przeniesiona do Kina Sokół – mówi Sławomir Hoduń. – Przyje chała Telewizja Polska. Zrobiono z tego program, który ukazał się w telewizji publicznej. Okazało się, że wszystkie wykonania były na tyle dobre pod względem jakości muzycznej, że Piotr Chołociński podłą czył się swoim mini dyskiem do sprzętu nagłośnieniowego i to zare jestrował. Potem wpadliśmy na pomysł, aby to skopiować i umieścić na płycie CD. Nie było wówczas wytwórni, zrobiliśmy to po cichu, aby mieć z tego jakąś pamiątkę.

ką aktorską, teatrem. Zmieniłem swój sposób śpiewa nia i właśnie wtedy dostrzeżono mnie w Starogardzie Gdańskim.

Krążek „Z gitarą do nieba” był wydawnictwem z prawdziwego zda rzenia.

Starogardzkie Centrum Kultury na okoliczność Nocy Bardów wydało kilka płyt. Jedna z nich „Z gitarą do nieba” przypominała twórczość Ryszarda Rebelki. Pozostałe były formą rejestracji tego, co działo się podczas poszczególnych edycji.

PRZYPUSZCZAM, ŻE TERAZ JESTEŚ SKUPIONY PRZEDE WSZYSTKIM NA TYM PROGRAMIE, ALE TWOI SYMPATYCY NA PEWNO CHCIELIBY SIĘ DOWIEDZIEĆ CO PLA NUJESZ PO JEGO ZAKOŃCZENIU. Zgadza się. Na razie myślę głównie o telewizyjnych występach na żywo. Mam nadzieję, że uda mi się za prezentować we wszystkich tych odsłonach X edycji „The Voice of Poland”. Natomiast prawie gotowa jest już moja płyta. Dlatego mam nadzieję, że ten program będzie szansą na zaprezentowanie szerszej publiczno ści mojego własnego materiału. Chciałbym rozwijać się zawodowo i po prostu śpiewać. A jak jeszcze do tego będzie dopisywało mi zdrowie, to będę w pełni szczę śliwy.

Kilka lat temu z ust Sławomira Hodunia padł pomysł, aby powstał pomnik upamiętniający Ryszarda Rebel kę. Żeby jednak bezpośrednio nawiązać do patrona Nocy Bardów postanowiono, że nie będzie to trady cyjny postument, a ławeczka, na której Ryszard Re belka zasiądzie razem ze swoją gitarą.

W 2018 roku Jan Radzewicz i Sławomir Hoduń odebrali nagrodę „Kociewski Gryf” przyznawaną przez starostę starogardzkie go w kategorii impreza roku. Wcześniej, bo w 2013 roku, w dziedzinie animacja kultury Noc Bardów otrzymała nagrodę Kociew skiego Pióra. Warto podkreślić, że impreza otrzymała też nominacje do nagród prezy denta miasta, czyli „Wierzyczanek”.

Noc z gwiazdami

24V

Noc Bardów należy do sztandaro wych imprez kulturalnych. Przez lata otrzymała kilka ważnych na gród i wyróżnień.

– W 2000 roku Stefan Lubawski, który od lat wspiera nas finansowo zaproponował, aby na Noc Bardów zaprosić znanego artystę. Uznaliśmy, że musi to być wykonawca ma jący coś wspólnego z pojęciem bard – wspo mina Sławomir Hoduń.

Pierwszym artystą, który wystąpił w roli gwiazdy Nocy Bardów był Maciej Zembaty. – Namówiliśmy go oprócz tego na prowa dzenie imprezy. To był prawdziwy profesjo nalista. Wychodził na scenę i z finezją oraz dowcipem zapowiadał wykonawców. Impre za trwała od 18:00 do północy. Jego koncert z piosenkami Leonarda Cohena miał mnó stwo bisów – mówi Sławomir Hoduń.

Organizatorzy uznali, że poprzeczka musi pójść jeszcze wyżej, stąd też w starogardz kim kinie „Sokół” można było zobaczyć ta kich artystów, jak: Wojciech Młynarski, An drzej Sikorowski, Stare Dobre Małżeństwo, Wolna Grupa Bukowina, Stanisław Soyka, Krzysztof Daukszewicz, Rafał Olbrychski, Edyta Geppert, Marian Opania, Tadeusz Woźniak, Grzegorz Turnau, Magda Umer, Katarzyna Groniec, Piotr Machalica, Ewa Błaszczyk, Stanisława Celińska, czy Renata Przemyk.

Noc Bardów im. Ryszarda Rebelki cieszy się wśród starogardzkiej publiczności ogromnym zaintereso waniem. Bilety na jedno z najważ niejszych wydarzeń kulturalnych stolicy Kociewia sprzedają się bar dzo szybko. Wpływ na to mają nie wątpliwie gwiazdy imprezy, których występy przez lata uatrakcyjniały starogardzką Noc Bardów.

Artyści byli zafascynowani atmosferą jaka panowała podczas starogardzkiej Nocy Bar –dów.Magda

Ławeczka Rebelki

Umer, kiedy schodziła ze sceny po koncercie zapytała, czy nie załatwiłbym jej żurawia, będącego elementem scenografii, którą wykonali Józek Olszynka i Adam Ha ras. Ktoś wszedł na drabinę obciął jednego i do hotelu jechała z żurawiem. Później za dzwoniła i powiedziała, że ładnie się prezen tuje w jej domu – wspomina Jan Radzewicz. Zabawnie było podczas koncertu Krzysztofa Daukszewicza, który miał problem z podłą czeniem swojej gitary. – Techniczny był strasznie powolny. Coś mu tam nie grało w podłączeniu gitary. Wszyscy czekają, Daukszewicz zagaduje ludzi w swo im stylu. Nasz kolego chyba nastąpił przy padkowo na ten kabel, który przestał prze rywać. Krzysztof Daukszewicz powiedział wtedy do mikrofonu „Wie Pan co, niech Pan tak stoi” i on tak stał w bezruchu. Oczywiście śmiech na sali był ogromny, artysta zaczął grać koncert, a nasz kolega stał. Zagrali więc razem – śmieje się Sławomir Hoduń.

– Pan Ryszard był osobą niezwykle towarzyską, dlatego na ła weczce każdy będzie mógł usiąść obok niego i zagrać z nim na gitarze, czy porozmawiać – tłumaczy dyrektor SCK Ewa Roman. W recepcji Starogardzkiego Centrum Kultury zobaczyć można już makietę tej ławeczki. Podobnie jak cały projekt, wykonał ją Sławo mir Kuśnierz. Ten sam, który jest odpowiedzialny za rzeźbę Kazi mierza Deyny na trybunach starogardzkiego stadionu. Ławeczka ma stanąć tuż przy SCK. Na murowanej płycie przed nią ma pojawić się też cytat z wybranego utworu Ryszarda Rebel ki. Jest więc pomysł, wykonawca, wyznaczone miejsce. Brakuje jedynie funduszy na ten cel. – Myślę, że uda nam się zdobyć środki i plan postawienia ławeczki Ryszarda Rebelki wcielimy w życie –mówi Ewa Roman.

Nagrody i wyróżnienia

GWIAZDAMI STAROGARDZKIEJ NOCY BARDÓW BYLI W PRZESZŁOŚCI M.IN. TACY WYKONAWCY, JAK: MACIEJ ZĘBATY, WOJCIECH MŁYNARSKI, MAGDA UMER, GRZE GORZ TURNAU, RENATA PRZEMYK, CZY STANISŁAWA CELIŃSKA. W TEGOROCZNEJ EDYCJI ROLA TA PRZY PADA PANU. CZEGO BĘDZIE MOGŁA SPODZIEWAĆ SIĘ STAROGARDZKA PUBLICZNOŚĆ PODCZAS PANA KON CERTU?

Ja jestem cały czas otwarty, stąd często zmieniam kie runek. Nie tylko muzyczny. (śmiech)

Przypomnę trochę starszych utworów znanych z pro gramów „Serwus Madonna”, „Opowieść Niemenem”, „Dziękuję za Miłość”, ale na pewno pojawią się także utwory nowe, które prawdopodobnie znajdą się na mojej nowej płycie.

MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE JAKO ARTYSTA MUZYCZNY Z NIEJEDNEGO PIECA JADŁ PAN CHLEB. CZY ZAMIERZA SIĘ PAN OTWORZYĆ NA JESZCZE INNE GATUNKI I PRO JEKTY MUZYCZNE?

DZIĘKUJĘ ZA ROZMOWĘ.

OPRÓCZ WŁASNYCH KONCERTÓW CZĘSTO WYSTĘPO WAŁ PAN W SPEKTAKLACH MUZYCZNYCH. SCENA KONCERTOWA CZY TEATRALNA JEST PANU BLIŻSZA?

ZACZYNAŁ

PRACA W TEATRZE WYMAGA CHYBA WIĘKSZEJ ZESPOŁOWOŚCI. CZY DLA ARTYSTY SOLOWEGO JEST TO JA KIŚ PROBLEM?

W DOBIE NASILAJĄCEJ SIĘ KOMERCJI ARTYŚCIE CHY BA TRUDNO JEST ZACHOWAĆ SWÓJ STYL. JAK PAN SO BIE Z TYM RADZI?

To właściwie ta sama scena, zwłaszcza, że nie jestem aktorem, a moje „role” oparte były jednak głównie na śpiewaniu.

Zachowuję się przyzwoicie wobec siebie. (śmiech) Nie wiem czy zachowuję „swój styl”, czy w ogóle coś ta kiego jak „mój styl” istnieje… Na pewno nie kopiuję czyjegoś. Formatowanie, dopasowywanie na siłę do aktualnych mód jest mi obce. Zwyczajnie nie leży to w mojej naturze.

PAN OD ŚPIEWANIA POETYCKIEGO, A POTEM PRZESKOCZYŁ W PEWNYM ETAPIE SWOJEJ KARIERY NAWET NA ROCKA I PUNK ROCKA. CZY DOŚWIADCZENIE NABRANE W TYCH GATUNKACH W JA KIMŚ STOPNIU MIAŁO ZNACZENIE W DALSZEJ PANA DZIAŁALNOŚCI ARTYSTYCZNEJ?

Każde „moje wcielenie” miało znaczenie. Dzięki czę stym zmianom człowiek się rozwija, a poszukiwanie to z jednej strony zaspokajanie ciekawości, ale też pozna wanie nowych smaków muzycznych.

Artysta solowy to tylko nazwa. Wokalista nigdy nie funkcjonuje poza muzykami, poza całą oprawą on jest jej częścią. Ale oczywiście rozumiem o co Pan pyta. Wydaje mi się, że niezależnie od tego jak duża jest sce na, czy jak duże jest ego artysty, on w pracy nigdy nie jest sam, a wszystko z tym związane oparte jest na współpracy. Niezależnie czy jest to teatr, musical, czy koncert.

NOC BARDÓW IM. RYSZARDA REBELKI TO WYDARZENIE, KTÓRE RAZ W ROKU PRZYCIĄGA DO STAROGARDU GDAŃSKIEGO MIŁOŚNIKÓW PIOSENKI Z DOBRYM TEKSTEM. JAK TO WYGLĄDA Z PANA OBSERWACJI, CZY W POLSCE JEST DUŻO TAKICH IMPREZ?

Na szczęście jest ich sporo, mam przyjemność brać w nich udział. Nie są oczywiście aż tak popularne, jak imprezy masowe „bez dobrych tekstów”, ale może to i lepiej. Tak. Potwierdzam. Lepiej. Lepiej się słucha, lepiej się poznaje, lepiej się wraca do tych miejsc.

W tym roku wykonawcy zostaną uhonoro wani drewnianymi lirami autorstwa Marka Zagórskiego.

Poprowadziłem trzy edycje tej imprezy. Pierwszą konferansjerkę Nocy Bardów miałem kilka lat temu. Byłem bardzo przejęty i zestresowany, bo to zawsze było wyjątkowe wydarzenie, którym interesuje się dużo osób. Utkwił mi taki obraz, którego nie zapomnę. Występowała wtedy Edyta Geppert. Artystka bardzo ce niona i znana, na którą czekała wypełniona po brzegi publiczność kina „Sokół”. Przed wejściem na scenę zobaczyłem za kulisami jak bardzo jest przejęta i ze stresowana, co było dla mnie zaskakujące, bo artystka przecież występowała na wielu już scenach, a czasem nawet przed wielomilionową publicznością przed telewizorami. W momencie, kiedy została zapowiedziana, weszła na scenę i cały ten stres zniknął. Zobaczyłem artystkę, która w pełni oddaje się koncertowi i tej wyjątkowej relacji artystka – publiczność. Koncert był fantastyczny. Poprowa dziłem dwie ostatnie edycje Nocy Bardów z Janem Radzewiczem i to zawsze jest duża niewiadoma, bo „starogardzki Mikołaj” jest na scenie nieprzewidywalny. Od kilku lat razem pracujemy z Janem w SCK, więc znamy się na tyle, aby koncert poprowadzić sprawnie. Zresztą zawsze mogę na niego liczyć, bo spontanicznie wybrnie z każdej nieplanowanej sytuacji, co publiczność nagradza brawami.

30V

JAKI KLIMAT PANUJE NA SCENIE I ZA JEJ KULISAMI?

Tegoroczną Noc Bardów poprowadzą Jan Radzewicz i Łukasz Rocławski, z którym porozmawialiśmy na temat atmosfery jaka panuje na scenie i za jej kulisami oraz o tym, czym jest dla niego prowadzenie tego wydarzenia. zPodchodzęwielkąpokorą

CZYM RÓŻNI SIĘ PROWADZENIE TEJ IMPREZY OD INNYCH?

Noc Bardów jest imprezą, której tak do końca nie da się zaplanować już na sce nie. Artyści bardzo profesjonalnie podchodzą do swoich występów i doskonale wiedzą, że ten ich krótki występ musi być wyjątkowy. Bardzo często dochodzi do pozytywnych zaskoczeń. Impreza już od kilku lat nie jest konkursem, tylko przeglądem, więc każdy słuchacz może pozwolić sobie na ocenę i stwierdzić, kto go zaskoczył. Prowadzący powinni spinać występy w jedną całość, aby impreza została przeprowadzona sprawnie. Noc Bardów jest koncertem trwającym kilka godzin, więc na pewno czas inaczej upływa publiczności i jeszcze inaczej pro wadzącym na scenie. Fajnie być częścią tego wydarzenia, do którego podcho dzę z wielką pokorą, mając w głowie historię i artystów, którzy wystąpili w czasie wszystkich edycji Nocy Bardów im. Ryszarda Rebelki.

Na scenie każdy oddaje się atmosferze imprezy. Od samego początku czuję na scenie ducha bardów, ponieważ muzyka i treści tworzą cały program sceniczny. Trzeba też podkreślić, że ogromną rolę odgrywa publiczność. Brawa, oklaski i aplauz słuchających też buduje nastrój imprezy. Za kulisami panuje porządek, bo przecież występuje wielu artystów i każdy z niecierpliwością czeka na swoje wyj ście. W tym oczekiwaniu nawiązują się fajne relacje i znajomości, bo wszystkich przecież łączy wspólna pasja.

Jedną z pierwszych była statuetka zapro jektowana przez Ryszarda Rebelkę, jaką Bernard Ossowski wykonał z kamienia, który nie występuje na Pomorzu, a został spro wadzony z innego regionu Polski. – Można powiedzieć, że za każdym razem była inna, w zależności jakim dysponował materiałem Bernard Ossowski – mówi Sławomir Hoduń. – Noc Bardów już w tej chwili nie ma jednej, tożsamej statuetki. Z roku na rok jest coś in nego.

DOTYCHCZAS PROWADZIŁEŚ KILKA EDYCJI NOCY BARDÓW. KAŻDA Z NICH BYŁA DLA CIEBIE INNA?

Potem wykonawstwo statuetek i pamiątek związanych z Nocą Bardów przejął Marek PrzezZagórski.lata przygotowywano także różne gadżety i pamiątki. Między innymi znaczek – wpinkę, który był limitowany i wręczany osobom, które angażowały się w organiza cję imprezy.

Statuetki i pamiątki

Noc Bardów nie ma jednej statuetki, która przez lata wręczana była wykonawcom. Pojawiały się nowe i przyjmujące różną formę.

Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.