Indeks (165-166) luty 2016

Page 10

18 /// INDEKS nr 1–2 (165–166) / Publicystyka, sztuka /

19 /// INDEKS nr 1–2 (165–166) / Publicystyka, sztuka /

W MOJEJ PRACOWNI

JĘZYKIEM W ZĘBY

Z dr hab. Barbarą Dolińską, prof. UO z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Opolskiego, rozmawia Barbara Stankiewicz DR HAB. BARBARA DOLIŃSKA, PROF. UO – społeczny psycholog kliniczny, profesor w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Opolskiego. Zainteresowania naukowe: psychopatologia, konsekwencje przeżywania katastrof i kataklizmów w wymiarze społecznym i personalnym, pozafarmakologiczne wyznaczniki skuteczności leczenia oraz psychologia prokreacji (szczególnie problematyka bezdzietności i jej percepcji społecznej). Autorka książek „Placebo. Dlaczego działa coś, co nie działa?” (2011) i „Bezdzietność. Perspektywa społeczno-kulturowa” (2014).

– Chcę nawiązać do opublikowanego w mediach listu otwartego kilkudziesięciu polskich psychologów, pod którym widnieje również Pani podpis. Wyrażają tam państwo troskę o „dobrostan Polaków”. Co się kryje za tym sformułowaniem? – Dobrostan to pojęcie o szerokim zakresie. Przy jego pomocy opisuje się zwykle nie tyle aktualne samopoczucie, ile warunki zapewniające jednostce subiektywnie odczuwane zadowolenie. Na przykład Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje zdrowie nie tylko jako brak choroby, ale również jako stan fizycznego, społecznego i umysłowego dobrostanu, czyli poczucia szczęścia i zadowolenia. Dobrostan zatem jest kategorią określającą warunki bycia szczęśliwym i zadowolonym z życia. Mam podstawy sądzić, że antagonizowanie społeczeństwa, zaliczanie części obywateli do „gorszego sortu Polaków”, budzenie frustracji, uderza w dobrostan wszystkich. – Jak opisałaby Pani stan emocjonalny Polaków po kilkunastu tygodniach nowych rządów? – Nie podejmuję się takiego zadania. Stan emocjonalny Polaków przez wiele lat diagnozował profesor Janusz Czapiński na podstawie badań na dużej i reprezentatywnej próbie. Opis na postawie moich własnych obserwacji mógłby być obarczony dużym błędem. – Jakie mechanizmy psychologiczne przychodzą Pani na myśl, kiedy słucha Pani przywódców partyjnych i przedstawicieli rządu? Rys. Ryszard Druch

– Przywódcy partyjni starają się dowieść swoich racji, pozyskać społeczeństwo dla swoich idei, a służyć ma temu także dyskredytowanie przeciwników politycznych. W publicznych wystąpieniach posiłkują się retoryką. Retoryka to sztuka pięknego mówienia i jasnego artykułowania własnych myśli. Chodzi w niej bowiem o przekonanie słuchaczy do własnej racji. Stwarza to chęć bycia skutecznym, ale niekoniecznie zawsze prawdomównym. Jednym z celów retoryki jest manipulowanie nastrojami i emocjami słuchaczy. Jeśli brak przekonujących argumentów, to można je wykreować. Tak właśnie dochodzi do manipulacji. Ci mówcy, którzy nadużywają manipulacji, źle się bawią, bo nie dość, że są nieuczciwi w stosunku do słuchaczy, wprowadzając ich w błąd, to jeszcze budzą upiory przeszłości. Manipulują, m. in. wprowadzając podział na dwie grupy Polaków – dobrych patriotów miłujących ojczyznę i złych, kosmopolitycznych entuzjastów Unii Europejskiej. Ten podział antagonizuje społeczeństwo i staje się źródłem wzajemnej niechęci obu tych grup. Manipulowanie i wprowadzanie w błąd nie jest jednak tak interesujące, jak skutki tych działań. Wolałabym rozmawiać o mechanizmach psychologicznych, które przychodzą mi do głowy, gdy myślę o adresatach tych przemówień. Po pierwsze, te przemówienia i inne wystąpienia publiczne trafiają na bardzo podatny grunt. W każdej społeczności mniej więcej jedna trzecia obywateli lubi i używa teorii spiskowych, czyli sądzi, że życiem społecznym sterują zakonspirowane potężne i wrogie siły. Taki sposób wnioskowania o rzeczywistości dotyczy ludzi, którym wygodniej za własne porażki obwiniać innych, albo też takich, którzy po prostu lubią wiedzieć,


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.