
2 minute read
ODESZLI: prof. Stanisław Gajda. Wielki uczony, wielki człowiek
48 INDEKS nr 9–10 (229–230) Publicystyka, sztuka
całe godziny. W tej ludzkiej masie jest też policyjny wilczur, który wpatrzony w mur więzienny siedzi i skomli. Czasem ktoś go nakarmi, ktoś inny (być może znajomy jego dawnego opiekuna) zabierze go nawet do siebie do domu. Ale pies zawsze wraca pod więzienie i snuje się między oczekującymi. Aż wreszcie po kilku dniach popędził na pobliski śmietnik i zaczął tam kopać. Wygrzebał rękaw munduru policyjnego, przypuszczalnie swego pana, i rozpaczliwie zawył. Ta scena – zdaniem Anny Wal, znawczyni twórczości Naglerowej – „zyskała symboliczny wymiar, kryjąc w sobie zapowiedź losu wywiezionych w nieznane przedstawicieli polskich służb mundurowych, rozstrzelanych i spoczywających w zbiorowych mogiłach”26. Mogiłach spowitych mgłą tajemnicy. W literaturze polskiej mitologizowanie i idealizowanie Austro-Węgier i galicyjskiej prowincji kontynuował w podobnej formie jak Józef Roth i Herminia Naglerowa młodszy od nich o prawie pokolenie, urodzony w okolicach Turki i Sambora, Andrzej Kuśniewicz (1904–1993), autor m.in. Lekcji martwego języka i Mieszanin obyczajowych, który szczególnie w powieści Król Obojga Sycylii roztacza wspaniałą panoramę Austro-Węgier przed rokiem 191427 .
Advertisement
We wsi Wołochy nieopodal Brodów urodziła się prof. Adela Pryszczewska-Kozołub (1935–2022) – znakomita polonistka, znawczyni m.in. twórczości Poli Gojawiczyńskiej, Adama Grzymały-Siedleckiego i Zofii Kossak-Szczuckiej, wychowawczyni kilku pokoleń śląskich polonistów, przez pół wieku związana z Uniwersytetem Opolskim, żona profesora socjologii – Ludwika Kozołuba, pochodzącego z okolic Gródka Jagiellońskiego. Adela Pryszczewska-Kozołub była córką Weroniki z Wójcików i Józefa Pryszczewskich – właścicieli gospodarstwa rolnego w dawnych dobrach hrabiów Bocheńskich z Ponikwy28 .
Józef Pryszczewski był osadnikiem wojskowym, który powiększył swoje gospodarstwo o kilkanaście hektarów dzierżawionych od Bocheńskich. Musiał ich dobrze znać, a może i był z nimi w przyjaźni, gdyż – według wspomnień jego córki – jako dziewczynka bywała w pałacu Bocheńskich w Ponikwie, oddalonej od Brodów o 10 kilometrów. Dziś po tym pałacu nie ma najmniejszego śladu – został rozebrany do fundamentów w 1947 roku. Zachował się tylko w Ponikwie budynek rotundowy dawnej gorzelni.
26 A. Wal, dz.cyt., s. 172. 27 Zob.: Mitologia Turki, [w:] St. S. Nicieja, Kresowa Atlantyda, Opole 2015, s. 209-244. 28 D. Heck, Serce Opola. Prof. Adela Pryszczewska-Kozołub, „Indeks” – pismo Uniwersytetu Opolskiego 2022, nr 5-6, s. 68-70.
49 INDEKS nr 9–10 (229–230) Publicystyka, sztuka
MARIAN BUCHOWSKI
DO NIEBA LEPIEJ IŚĆ PO ZIEMI
Kulisy papieskiej wizyty na Górze św. Anny
Jan Paweł II na Górze św. Anny (fot. Opolska Biblioteka Cyfrowa)
Jednego spotkało szczęście, bo się zakochał i wziął ślub, a innego – wręcz odwrotnie: uszczęśliwił z trudem uzyskany rozwód. Nastrój obu delikwentów identyczny, a powody – krańcowo różne. Pod koniec 1982 r. władza uznała, że uśredniony nastrój społeczny uległ poprawie, a oficjalna propaganda zaczęła lansować słowo „normalizacja”, w znaczeniu odbiegającym od słownikowej definicji. Słusznie zakładano, że niejednemu „normalizacja” samoczynnie skojarzy się z normalnością.
19 grudnia 1982 r. Sejmowi PRL polecono, w ramach normalizacji, uchwalić ustawę zawieszającą z końcem roku stan wojenny. Wprawdzie w związku z tym zlikwidowano wszystkie ośrodki internowania i antysocjalistyczną zawartość wypuszczono do domów, ale kilku głośnym nazwiskom z solidarnościowej czołówki oraz kilku z KOR-u internowanie zamieniono na areszt (szykowano im proces karny o „działania zmierzające do przygotowywania zbrojnego przewrotu w polskim systemie politycznym”).
Dla normalnych umysłowo jest chyba oczywiste, że nie wszyscy w Polsce byli oburzeni stanem wojennym. Także dlatego, że wielu na własne oczy widziało i na własne uszy słyszało to, o czym po dziesięciu latach w „Tygodniku Powszechnym” napisze solidarnościowy publicysta Witold Bereś: „Dziś niechętnie się o tym po naszej stronie pamięta, ale schyłek roku 1981 wcale nie należał do najświetniejszych okresów w walce o wolność. Arogancji, głupoty i nienawiści było po naszej stronie co niemiara”.