
8 minute read
Twórca opolskiej szkoły stylistyki / Jolanta Nocoń
50 INDEKS nr 9–10 (229–230) Publicystyka, sztuka
Trzyosobowa delegacja opolskiej „Solidarności” w kolejce czekających z darami dla papieża. Od prawej: Jan Całka (okulary z ciemnymi szkłami), Franciszek Szelwicki i Jan Piątkowski (zasłonięty). Fot. Jerzy Stemplewski
Advertisement
W 1983 r. Centrum Badania Opinii Społecznej ustaliło, że 16,4 proc. badanych Polaków uważa stan wojenny za „zdecydowanie pozytywny”, a 26,3 proc. – za „raczej pozytywny”. Razem mniej niż połowa obywateli, ale jednak dużo. CBOS było oczywiście pod rządową kontrolą, natomiast procenty nie są chyba propagandowo zawyżone, bo wyniki sondażu trafiły wyłącznie do partyjnego użytku wewnętrznego.
Nawet jeśli zasadnie założyć, że znaczna część społeczeństwa myślała pod dyktando oficjalnej propagandy, to każda władza wie, że ważniejsze jest to, co się ludziom wydaje, niż to, jak jest naprawdę. Podziału na „zdrajców” i „patriotów” nie wymyśliło Prawo i Sprawiedliwość. Ciągnie się on od wieków przez polską historię; odżył zaraz po wojnie, a potem w stanie wojennym. I także w Polsce początku lat 80., jak to drzewiej bywało, otrzymanie odpowiedniej etykietki zależało od tego, kto i komu ją przypinał.
„Nie” od SB
Przybywający „Solidarności” z ratunkiem na białym Air Force One Ronald Reagan w grę nie wchodził, Ruscy na czołgach spieszący komunie z pomocą – też raczej nie. Ale tylko „raczej”. Wprawdzie zniedołężniały Leonid Breżniew o własnych siłach zmarł w 1982 r., ale natychmiast zastąpił go dotychczasowy szef KGB Jurij Andropow. W Polsce obie strony, rozdzielone murem stanu wojennego, zastanawiały się, co dalej. Co robić, ale także jak, w jaki sposób, jakimi metodami? Dumano o tym nie tylko na górze. „Zastanawia mnie, jaką drogą powinna iść teraz Solidarność. Wciąż są dylematy. Opanowywać tworzone przez reżim związki czy nie? Iść na pewne kompromisy czy nie? Bronić naszych pryncypiów czy być elastycznym?” – pytał w swojej książce zatytułowanej Sygnały wojenne. Rzecz o stanie wojennym w Opolu i Solidarności w latach 1981–1989, wydanej w 2011 r.) szeregowy opozycjonista Wiesław Moliński, jeden ze skazanych w proce-
51 INDEKS nr 9–10 (229–230) Publicystyka, sztuka
sie „opolskiej dwudziestki”, kiedy po wyjściu z więzienia, nękany przez SB rewizjami i rozmowami ostrzegawczymi, bezskutecznie szukał pracy.
Pracy w dalszym ciągu bezskutecznie szukał też Roman Kirstein – współtwórca opolskiej „Solidarności”, dwukrotnie internowany w stanie wojennym, pierwszoplanowa postać tej książki. I też SB zachęcała go do konspiracyjnej bezczynności rozmowami ostrzegawczymi, a od czasu do czasu – nękaniem rewizją. W marcu 1983 r. główną zdobycz rewizji w mieszkaniu Kirsteinów stanowiły notatki Romka dotyczące pielgrzymki byłych internowanych i więźniów politycznych do obrazu Matki Boskiej Opolskiej w naszej katedrze. Pomysłodawcą i koordynatorem wydarzenia był odgrywający już wtedy na Opolszczyźnie jedną z czołowych ról Jan Całka. Organizacyjne konkrety znowu wziął na siebie Kirstein, bo ten nie zapominał, że nawet do nieba i wzniosłych celów trzeba dochodzić po ziemi. A było co robić, wydarzenie planowano bowiem na cały dzień, więc oprócz takich punktów programu, jak wprowadzenie do modlitewnego skupienia, spowiedź czy procesja, trzeba było przygotować spotkanie z biskupem Adamiukiem w domu katechetycznym, zapewnić pielgrzymom obiad, a nie tylko czas na przerwę obiadową, zorganizować miejsca noclegowe dla osób z odległych miejscowości.
Brzydki (dla władzy) charakter pisma
16 czerwca 1983 r. rozpoczął drugą podróż do ojczyzny papież Jan Paweł II. Ryzykowną dla władz (praktycznie nieograniczone możliwości wykorzystywania zgromadzeń religijnych do celów politycznych), a wymarzoną dla jej przeciwników (konspiracyjna Tymczasowa Komisja Koordynacyjna „Solidarności”: Dla nas jest to wizyta pokoju i nadziei). Każda ze stron zgodę na pielgrzymkę publicznie interpretowała po swojemu. Jedni – że to dowód dobrej woli i przejaw normalizacji, drudzy – jako ewidentne słabnięcie czerwonych i przymilanie się Watykanowi, by zachęcił polski kler do szerszej kooperacji.
Biskup opolski Alfons Nossol był w siódmym niebie, gdy dowiedział się, że jego starania przyniosły efekt i papież 21 czerwca spotka się z wiernymi również na Górze św. Anny. Lokalni solidarnościowcy celowo, na złość partii, kolportowali prawdziwą wiadomość, że w staraniach o pobyt papieża na Opolszczyźnie wsparł biskupa także Eugeniusz Mróz. Nawet bezpartyjni Opolanie kojarzyli, że tak się przecież nazywa I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, natomiast wtedy jeszcze mało kto wiedział, że takie samo imię i nazwisko ma mieszkający w Opolu Eugeniusz Mróz – gimnazjalny kolega Karola Wojtyły.
Oficer opolskiej Służby Bezpieczeństwa, w notatce służbowej sporządzonej 19 czerwca: „W dniu dzisiejszym o godz. 9.00 wraz z czterema funkcjonariuszami MO (dwóch w mundurach) udałem się na Dzielnicę Chabry, gdzie w jednym z deskowców miało znajdować się hasło wywieszone w oknie na II p. o treści Zawsze z Tobą Solidarni. Na miejscu ustaliliśmy, że mieszkanie to należy do Romana Kirsteina, byłego przewodniczącego MKZ Solidarność w Opolu, a hasło umieszczone jest nad zdjęciem Papieża Jana Pawła II w oknie balkonowym wychodzącym na ul. Chabry. Napis Solidarni wykonany jest literami koloru czerwonego z zachowaniem symboliki liter używanych w nazwie związku Solidarność wraz z charakterystyczną chorągiewką i w ten sposób jest dostrzegany przez przechodniów i pasażerów czekających na autobus na pobliskim przystanku WPKM linii nr 3”. Ekipa sporządziła odpowiednią dokumentację (również fotograficzną) i ostrzegła Kirsteina, że jeśli hasła nie zdejmie, to grozi mu sprawa karna. On zadeklarował, że się zastanowi, bo przecież w haśle nie ma zakazanej nazwy „Solidarność”, tylko jest ładne słowo Solidarni. Na zakończenie notatki trochę bezradny funkcjonariusz służbową łagodność wobec Romka tak tłumaczył: „Pozostawiliśmy to na miejscu ze względu na histeryczne zachowanie się jego matki, która, płacząc, przekonywała, że hasło to zostanie zdjęte zaraz po naszym wyjściu”.
Biskupa przesłuchanie oficerów
Do papieskiej wizyty na Górze św. Anny przygotowywała się nie tylko strona kościelna. Kulisy przygotowań MO i SB są mniej znane. 18 czerwca podpułkownik Służby Bezpieczeństwa spotkał się z ordynariuszem diecezji opolskiej. Oficer poinformował biskupa, że działacze „Solidarności” mający zasiąść w sektorach bliskich ołtarza chcą „zaintonować hymn Boże coś Polskę, unieść palce w kształcie litery V i wznieść chorągiewki z napisem Solidarność lub plakaty i inne przedmioty z symbolami Solidarności”. Oficer poprosił biskupa, aby porozmawiał z działaczami i przekonał ich o konieczności odstąpienia od zamierzonych poczynań. „Bp. A. Nossol zobowiązał się to uczynić, zwracając się jednocześnie z wnioskiem, by władze nie stosowały w stosunku do działaczy byłej
52 INDEKS nr 9–10 (229–230) Publicystyka, sztuka

Mimo czujności Służby Bezpieczeństwa w tłumie pojawiały się transparenty „Solidarności” (fot. Jerzy Stemplewski)
Solidarności zatrzymań”. Podpułkownik: „Zapoznałem także biskupa z nazwiskami głównych organizatorów tych przedsięwzięć. Podałem, że są nimi: Jan Całka, Jarosław Chołodecki i Roman Kirstein z Opola oraz Janusz Sanocki z Nysy, Lidia Kubiczek z Kędzierzyna-Koźla, Jerzy Deptuła z Kluczborka, Franciszek Szelwicki z Nysy i Jan Piątkowski z Brzegu”.
Podczas tego spotkania z biskupem kontrowersje pojawiły się przy omawianiu wątku zwyczajowego wręczania papieżowi symbolicznych darów. Podpułkownikowi SB towarzyszył major z Biura Ochrony Rządu, który poprosił biskupa o imienną listę osób mających owe dary wręczać. Biskup stanowczo odmówił i „oświadczył, że na czas przyjmowania przez papieża darów pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo osoby Jana Pawła II bierze na siebie kuria i on osobiście. Ordynariusz zapewnił także, iż przedstawiciele byłej Solidarności wręczający dary nie będą posiadać żadnych znaków tego związku i nie wręczą papieżowi żadnych innych przedmiotów i dokumentów poza darami wyznaczonymi przez Kurię i udostępnionymi do zbadania pirotechnicznego i oceny politycznej”.
Kilka dni przed papieską wizytą miał miejsce w Kurii, w obecności biskupa Nossola, ostry spór między działaczami „Solidarności” na temat składu trzyosobowej delegacji związkowej mającej nieść papieżowi dar (krzyż z drutu kolczastego w pudełku imitującym książkę). Biskup, widząc, że spór przeradza się w chwilami brzydką kłótnię, zaproponował losowanie. Wygrali je: Jan Całka, Jan Piątkowski i Franciszek Szelwicki. A kiedy już jako jedna z 14 delegacji, kroczących z darami, będą zbliżali się do papieża, spiker bardzo cenzuralnie zapowie: „Oto delegacja zakładów pracy niosąca Ojcu Świętemu krzyż z metaloplastyki”.
Papież odjechał, wiara (także w „Solidarność”) została 21 czerwca na stokach Góry św. Anny przed papieskim oł-
53 INDEKS nr 9–10 (229–230) Publicystyka, sztuka
tarzem zgromadziło się prawie milion osób. Dostojnego gościa w to późne popołudnie powitało gromkie Sto lat. Papież zażartował: „Od dziecka uczestniczę w nieszporach, ale jeszcze nigdy nie słyszałem podczas nieszporów śpiewania Sto lat. Widocznie to jakaś nowa liturgia”. Kulminacyjnym momentem religijnej uroczystości było ukoronowanie obrazu Matki Boskiej Opolskiej. A tematem: macierzyństwo. Wskazując na figurkę św. Anny Samotrzeciej, papież mówił: „Niewiasta, która zrodziła syna bożego, znajduje się tu z tym synem, w objęciach swojej własnej matki, świętej Anny. Która w centralnym sanktuarium Śląska i Opolszczyzny, o sto lat zaledwie młodszym od Jasnej Góry, od pięciu wieków doznaje szczególnej czci i otoczona jest miłością pokoleń. Genealogie ewangelistów wymieniają przede wszystkim męskich przodków Jezusa Chrystusa. W postaci świętej Anny Samotrzeciej uwydatnione jest przede wszystkim macierzyństwo: matka – i matka matki”. Górę św. Anny poprzedził Niepokalanów, Częstochowa, Poznań, Katowice, Wrocław, a pielgrzymkę Jan Paweł II zakończył w Krakowie. Najwięcej pozareligijnych emocji, komentarzy i spekulacji dostarczyło spotkanie papieża z Lechem Wałęsą w ostatnim dniu pobytu. Z dala od kamer, na terenie – znanej papieżowi jeszcze z przedkardynalskich czasów – tatrzańskiej Doliny Chochołowskiej. Jej rozległy obszar od wielu dni, pod pozorem ćwiczeń wojskowych, opróżniano z turystów, a do bacówki w pobliżu tamtejszego schroniska dodano kilku funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa przebranych za górali. Papież miał dobre oko: „Co to, widzę – rzekł do starego bacy Wojciecha Gali – że macie, gazdo, też i nowych juhasów”.
Na wieść o spotkaniu papieża z Wałęsą wielu, nie tylko w Polsce, nie mogło wyjść ze zdumienia, że tzw. komuna zgodziła się na bezpośredni kontakt głowy Kościoła katolickiego z przewodniczącym nieistniejącej już przecież „Solidarności”. Jeden z publicystów tak sprawę wówczas widział: „Trzeba przyznać, że polskie władze komunistyczne, z definicji wrogie każdej religii, a papieża z Wadowic uważające za szczególne zagrożenie dla swojej pozycji, zawsze okazywały mu ogromny szacunek. Być może kryła się za tym duma z prawdziwie światowej kariery rodaka, może świadomość wielkości Karola Wojtyły, a z pewnością chłodna kalkulacja. To bowiem absolutny monarcha z Watykanu, a nie zasiadający w parlamencie i rządowych gabinetach reprezentanci narodu ze społecznego awansu, sprawował prawdziwy rząd dusz wśród Polaków, niezależnie nawet od ich światopoglądu”. Dziś o tym Jana Pawła II „rządzie dusz” publicysta pisałby chyba z mniejszą pewnością w głosie.
Z tej drugiej pielgrzymki do ojczyzny zadowolone były jednak obie strony. Także z jej opolskiego fragmentu. Choć niektóre kawałki papieskiego tu wystąpienia krytycznie oceniono w materiale przygotowanym przez speców od propagandy i agitacji Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Na przykład ten: „Papież usiłował przekonać pielgrzymów, że dzieje Polski były i są kierowane opatrznościowo, że od 600 lat losy naszego kraju związane były i są z opiekuńczą obecnością Marii, że są to niemal dzieje świętych, od św. Stanisława poczynając, a na M.M. Kolbe kończąc. Pomijając wkład mieszkańców tego regionu wiązał dzieje Śląska Opolskiego z żywotami świętych – Jacka, Błogosławionych Czesława i Bronisławy Odrowążów. Wychodząc ze swojego uniwersalistycznego traktowania świata, papież podkreślił potrzebę pojednania z ludźmi nieobecnymi na tej ziemi. Nawiązał w ten sposób do szkodliwej dla interesów Polski idei pojednania i wybaczenia, zawartej w milenijnym liście biskupów polskich do biskupów zachodnio-niemieckich. Był to niewątpliwie gest papieża pod adresem Episkopatu RFN, który w liście do papieża przed jego wizytą w Polsce domagał się zaznaczenia wątków niemieckości na tych ziemiach”. Ale nic to, że chwilami papież na Górze św. Anny myślowo błądził. Wojskowi spece od propagandy uznali bowiem, że „Owacje i długotrwałe oklaski powodowały, iż bardziej miało to charakter festynu niż uroczystości religijnej”.
Głosy i odgłosy
Komendant Wojewódzki MO płk Julian Urantówka podczas wieczornej telekonferencji informował wiceministra resortu spraw wewnętrznych o przebiegu papieskiej wizyty na Górze św. Anny. Ogólna ocena – pozytywna. Były też drobne kłopoty. „Jeśli chodzi o ujemne fakty czy próby zaznaczenia przez przeciwnika politycznego swojej obecności w uroczystości – w niektórych sektorach grupowali się ludzie ekstremy i tam stwierdziliśmy: 21 transparentów o dwuznacznej treści, napisach stylizowanych na wzór liter używanych przy napisie Solidarność, a w 6 przypadkach nawet transparenty o jednoznacznej wrogiej wymowie. Mamy udokumentowane i do końca rozpoznane wszystkie osoby, które przyszły z transpa-