Welcome2504 nr 3

Page 1

Opowieści,

wśród których żyjemy

s.3

Poza tym w numerze: Świat starożytnych Celtów s.7

Wędrówki po Warszawie s.11

s.4

Kulinarne inspiracje s.6

Szukaj nas w piątki na terenie Warszawy, a także online: www.tygodnikwelcome.pl

A

inspirujące. Staramy się stawiać wiele nurtujących pytań i próbować odszukać na nie odpowiedzi. Pragniemy również dać czytelnikowi okazję do dzielenia się z nami ich własnymi spostrzeżeniami, wnoszenia osobistych przemyśleń na łamy naszego tygodnika, poprzez np. promowanie autorskiego wiersza lub fragmentu książki itp. Osobom zainteresowanym polecamy również dział „Ogłoszenia drobne”. Nasza gazeta jest bezpłatna i ukazuje się w każdy piątek od rana do popołudnia w najbardziej

M

Czym jest bezpłatny tygodnik Welcome? Nasza gazeta powstała z myślą o osobach z zainteresowaniami humanistycznymi, które chciałyby przyjrzeć się zagadnieniom odbiegającym nieco od wszechobecnej dziś polityki oraz najświeższych wydarzeń z kraju i ze świata. Poruszamy takie dziedziny jak historia, filozofia, socjologia, kulturoznawstwo, psychologia, języki obce, kulinaria i wiele innych. Chcielibyśmy, aby nasze artykuły wyjaśniały pewien aspekt rzeczywistości i były przy tym interesujące oraz

działek na terenie Warszawy s. 12

A

h u m a n i s t y c z n e

Promocyjne ceny

L

itamy w trzecim numerze naszego tygodnika! Przed Wami pięć bardzo interesujących artykułów, nowa fabuła oraz kilka wierszy nadesłanych przez naszych Czytelników. Znajdziecie także nowy, oryginalny przepis Anny. Będziecie mieli - jak zawsze - okazję poćwiczyć język angielski, oraz przeczytacie dlaczego warto obejrzeć film pt. „Było sobie kłamstwo”. Znajdziecie też pierwszy tekst z nowego cyklu - Wędrówki po Warszawie.

Kącik języka angielskiego s.12

K

W

s.9

E

D o c i e k a n i a

społecznych

R

BEZPŁATNY TYGODNIK

Welcome

Piątek, 25 kwietnia 2014, Nr 3

Aseksualni w relacjach

Fiatem przez Europę

uczęszczanych miejscach Warszawy. Wybraliśmy piątek, ponieważ chcielibyśmy umilać Państwu ostatni roboczy dzień tygodnia. Chodzi nam o to, żeby ciekawie zacząć weekend i zrelaksować się w ciągu dnia przyjemną lekturą. Poza interesującymi artykułami, Drogi Czytelniku, będziesz mógł zapoznać się z oryginalnymi przepisami kulinarnymi z całego świata i autorskimi propozycjami dań. Ponadto w każdym numerze napiszemy o filmie pozostawiającym wiele refleksji i godnym polecenia nawet

wybrednemu widzowi. Ale to nie wszystko, bo z nami w efektywny sposób będzie można poszerzyć swoje umiejętności i słownictwo z języka angielskiego. Robimy wszystko, aby od Welcome nie dało się oderwać oczu i myśli. Zachęcamy do rozglądania się za naszą gazetą. W przypadku trudności z uzyskaniem egzemplarza Welcome, zapraszamy na naszą stronę internetową http://www. tygodnikwelcome.pl, na której będzie możliwość przeczytania każdego numeru online. Redakcja

jako nowa Egoizm choroba cywilizacyjna Lustro. Nagle pojawia się postać. Uważnie wpatruje się w swoje odbicie. Przygląda się, uśmiecha, jakby widziała ten obraz po raz pierwszy. Widać, że jest z siebie dumna. Z oczu bije zachwyt. Nagle podchodzi inna postać, która robi to samo. I tak kolejne, i kolejne, i kolejne. Żadna z tych postaci nie zwraca na siebie uwagi, każda widzi tylko swoje odbicie. Przychodzą następne, po czym odchodzą. Każda ma swoje pięć minut. Zachowują się tak, jakby były wytworem maszyny produkcyjnej, jakby ktoś wrzucił ich na taśmę. Choć tak różne, to jednak takie same...

FOT. 123RF

Katarzyna Jabłecka

facebook.com/tygodnikwelcome

Jesteśmy wytworem innych. Zapewne część osób się z tym nie zgodzi, bo nikt nie lubi być ograniczany. Każdy chce być wyjątkowy, każdy pragnie być kreatorem własnego życia. Każdy chce mieć realny wpływ na kształtowanie samego siebie. Jednak nasza forma tworzy się od pierwszych dni naszej egzystencji. Nasze życie to nieustający proces socjalizacji. Początkowym etapem jest okres dzieciństwa, w którym tak naprawdę nie mamy wpływu na wybór własnego otoczenia. Rodzimy się w określonej grupie społecznej, która powoli nas tworzy, zmienia, która uczy nas określonych zachowań. I tak naprawdę nie do końca jesteśmy tego świadomi. Świat małego dziecka zamyka się w jego najbliższym otoczeniu. Młody człowiek przejmuje wzory i oceny od najbliższego środowiska. Jego świat jest zamknięty. Dopiero z biegiem lat horyzonty powoli się rozszerzają. Do grona najbliższej rodziny, kolegów z podwórka, sąsiadów wkradają się obcy, nieco inni niż dotychczas. Zderzenie z różnymi poglądami, stylem życia i wartościami powoduje, że młody człowiek dostrzega inne opcje. W końcu zaczyna przejmować odmienne zachowania i przekonania, które dotąd były mu obce. Zaczyna

się „resocjalizować”. Zmiana szkoły, miejsca zamieszkania, grupy znajomych, odcięcie się od lokalnego środowiska sprawia, że wypływamy na nowe, szersze niż dotychczas wody. Czy bezpieczne? Trudno powiedzieć. Ryzykujemy. Możemy dużo stracić, ale też wiele zyskać.

Myślenie to zbyt duże ryzyko Otoczenie, w któr ym żyjemy nas kreuje. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nieustannie jesteśmy manipulowani. Wy-

obraźmy sobie tłum osób, z którego wyłania się jedna bądź więcej osób dominujących, ludzi, którzy dają komendę. Człowiek w takiej sytuacji zaczyna zachowywać się stadnie. Robi to, co inni. Zatraca własną indywidualność. Lęk, a może zwykła wygoda? Nie chce się wyłamywać, bo wyjście przed szereg oznacza nie tylko ryzyko, ale przede wszystkim dużą odwagę. „Przywódcy” wspomnianego tłumu narzucają nam własne zachowanie, a nam wydaje się, że powinniśmy postępować jak reszta. Bo większość prawdopodobnie ma rację. Czasem istnieją naprawdę absurdalne sytuacje, w których człowiek nie potrafi się obiektywnie zachować. Czy przeciętna osoba jest w stanie przeciwstawić się tłumowi, którego decyzja jest wyraźnie błędna? Otóż nie zawsze. Psychologowie przeprowadzali eksperymenty, które jedynie udowadniały, że ludzie potrafią się zachowywać w najbardziej absurdalny sposób. Akceptują decyzje większości, choćby były rażąco złe. Jeśli tłum uzna, że dwa plus dwa daje pięć, to mimowolnie zaczynamy wątpić w swoją wiedzę i z obawy przed reakcją innych zaakceptujemy wolę większości. Choć przecież odpowiedź kreśli się jasno. Być może przejaskra-


Piątek, 25 kwietnia 2014

Egoizm jest twórczy Jesteśmy pokoleniem egoistów. Żyjemy tak, aby było nam jak najlepiej i najwygodniej. I nie chodzi tutaj o kwestie materialne, ale o lęk przed próbą wyróżnienia się. Czy we współczesnym świecie bycie innym znaczy bycie gorszym? Zdecydowanie nie. Tak naprawdę jesteśmy żądni indywidualistów, ludzi, którzy pokażą nam, że można żyć i myśleć inaczej. Ludzi, którzy mają odwagę żyć po swojemu, wbrew wszelkim konwenansom, naprzeciw temu, co jest modne i społecznie akceptowane. Obecnie bycie innym to przede wszystkim duża

FOT. 123RF

wiony przykład, ale doskonale pokazujący nasz skrajny konformizm. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nieustannie wypełniamy rozkazy innych. Presja autorytetu, nie tylko pozytywnego, ale i negatywnego, sprawia, że zatracamy własną racjonalność, poddajemy się woli innych. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że boimy się wyjścia przed szereg, ale przede wszystkim z własnej wygody. Zawsze możemy zrzucić odpowiedzialność na innych, przyrównać się do większości. Niepopularne poglądy są obecnie ryzykowne, a pójście pod prąd nie zawsze się opłaca.

odwaga. To wbrew pozorom odrzucenie egoizmu. Choć mogłoby się wydawać, że niecodziennie poglądy świadczą o buncie, o ekspansji własnego, niepohamowanego ego, o egoizmie, o przedkładaniu własnego „ja” nad interes innych. Spróbujmy jednak popatrzeć na to z nieco innej strony. Jeśli uznać, że niepopularne poglądy są ryzykowne, to egoistycznym byłoby je wyprzeć dla własnej korzyści. Głoszenie ich oznacza poddanie się publicznej ocenie, a to z kolei dla przeciętnego egoisty byłoby zwyczajnie nieopłacalne. Myślenie tylko o sobie można więc rozpatrywać nie tylko pod kątem egoizmu, ale też altruizmu.

Obecnie młodzi ludzie tworzą słynne pokolenie Y. Dlaczego o nim mowa? Otóż, mówi się, że jest to pokolenie egoistów, którzy własne aspiracje, marzenia i oczekiwania przedkładają ponad wszystko. Są to ludzie, którzy żyją dla siebie i dla których własny rozwój jest najważniejszy. To pokolenie ludzi wychowywanych w świecie Internetu i nowych technologii. Generacja, która garściami chce korzystać z życia. Świadome kreowanie własnej egzystencji nie jest złe, jest oznaką realnego podejścia do życia. Czy zatem pokolenie Y to ludzie wyjątkowi, a może jednak próżni? Wyjątkowi, bo pewni własnych atutów i próżni,

bo zapatrzeni we własne cele. Mówi się też, że to duże dzieci, nieustannie potrzebujące pomocy i łaknące opieki, oczekujące wskazówek i drogowskazów. Opinie mieszają się wzajemnie. Czy egoizm jest na tyle powszechny, że można uznać go za współczesną chorobę cywilizacyjną? Przyczyny egoizmu, a w skrajnej postaci narcyzmu, tkwią w nieustającej rywalizacji i podziale społeczeństwa. Wzrosło tempo życia, przez co ludzie więcej konsumują, posiadają więcej dóbr, żyją na wyższym poziomie. Nieustannie pną się wyżej i wyżej. Stawiają na osobisty rozwój. Często czubek własnego nosa i ukierunkowanie na własne potrzeby przysłaniają innych. A przecież nie żyjemy w pojedynkę. Są też inni ludzie. My sami stanowimy dla siebie największe zagrożenie. Choroba egoizmu niszczy nas o d śro dk a ,

Z o s ta ń p i s a r z e m / p i s a r k ą i z y s k a j s ł aw ę

Wiersze

fabula@tygodnikwelcome.pl

na sprawdzenie czy jest możliwe osiągnięcie sukcesu na rynku wydawniczym. Ponadto w trakcie publikacji twórczość nowonarodzonego pisarza jest promowana i reklamowana. Ktoś, kto będzie na tyle dobry, aby utrzymać swoją powieść na stronach Welcome zyska rozgłos. Może zostanie zauważony przez kogoś, kto zechce zainwestować w jego talent? A może ktoś sam spróbuje wydać własną książkę, ale już jako ktoś znany i poważany przez dziesiątki tysięcy czytelników? Pierwszy etap inicjatywy polega na zgłoszeniu krótkiego opisu fabuły książki. Każdy kolejny etap to krótki i interesujący roboczy rozdział. Nowe pomysły zostaną opublikowane już 25 kwietnia. Wiadomości prosimy wysyłać na e-mail: fabula@​tygodnikwelcome.pl W treści e-mail proszę dopisać, że zgadzają się Państwo na nieodpłatne umieszczenie swojego tekstu w naszym tygodniku.

Jest wśród nas wielu skrytych poetów, którzy być może chcieliby podzielić się swoją twórczością z innymi, ale nie mają takiej sposobności. Tworzymy dla tych osób możliwość zadebiutowania na dużą skalę. Każda chętna osoba może przesłać nam na maila: wiersz@tygodnikwelcome.pl

swoje dzieło. Najlepsze zostaną opublikowane w tygodniku Welcome. Teraz każdy poeta będzie mógł podzielić się swoją twórczością na łamach naszego tygodnika. W wiadomości e-mail proszę dopisać, że zgadzają się Państwo na nieodpłatne umieszczenie swojego wiersza w naszym tygodniku.

FOT. 123RF

Księgarnie wypełnione są masą różnego typu książek. Jedne mają większe powodzenie, inne mniejsze. Niejedna osoba pewnie marzyła o wydaniu własnej książki, która oczywiście odniosłaby wielki sukces. Nie każdy jednak umie pisać, a w głowie musi jeszcze zaiskrzyć pomysł na niezwykłą fabułę. Ktokolwiek, kto odnalazł w sobie wenę twórczą, może zadebiutować na łamach gazety Welcome. Jeżeli ktoś widzi siebie jako poczytnego pisarza ma szansę dowieść swej wartości. Zupełnie za darmo Twój tekst może zostać opublikowany na łamach naszego tygodnika. Czytelnicy na bieżąco będą mogli głosować na najlepsze fabuły na naszej stronie internetowej. Te, które uzyskają największą liczbę głosów będą publikowane w czasopiśmie. Wszystkie natomiast będą umieszczane na naszej stronie internetowej i poddawane głosowaniu czytelników. To najlepszy sposób

W dzisiejszym numerze wiersze czytelników umieściliśmy na różnych stronach. Zapraszamy do czytania!

Rok 2454. Ludzie nie noszą już imion. Numery wprowadzone w 2217 roku też przeszły już do historii. Teraz ludzie rozpoznają się za pomocą czipów wbudowanych w nadgarstek, które jednocześnie określają położenie danej jednostki. W takim świecie przestępstwa stają się już niemożliwe, ludzie mechanicznie wykonują swój plan dnia, a przyzwyczajeni do świata w którym żyją nie widzą w nim nic dziwnego. Doskonała organizacja społeczeństwa wyeliminowała biedę, ludzie zyskali stabilną sytuację życiową. Cały świat zaczął pełnić rolę jednego globalnego państwa, gdzie nie ma już kultur, jest tylko jedna kultura. Strefę tropikalną przesiedlono, stał się to teren eksploatacyjny. Ludzie zyskali pełną równość. Wszyscy zdobywają tę samą wiedzę podstawową, a następnie wedle umiejętności są kierowani na dalsze szkolenia. Jedynym możliwym wykroczeniem jest sprzeciw wobec przydzielonego życiowego scenariusza. Dla takich jednostek stworzono Meleę. Jest to przestrzeń okryta kopułą na wzór obecnych miast, która chroni przed warunkami atmosferycznymi. Ten kompleks mieści się w dawnej północnej Kanadzie gdzie temperatura sięga do -40 stopni. Nie ma tu strażników, a żywność dostarczają drony. Żyjący tu „przestępcy” mają kilka skromnych rozrywek oraz siebie nawzajem. Panują tu warunki podobne do tych z dawnych barbarzyńskich czasów, rodem z XXI wieku. Błażej S.

FOT. 123RF

Dziś przedstawiamy Wam kolejną nadesłaną fabułę. Na naszej stronie internetowej możecie ocenić dzisiejszy tekst:

facebook.com/tygodnikwelcome

a własna kuracja lecznicza nie daje efektów. Może właśnie nadszedł czas, by wyciągnąć rękę po pomoc, by ktoś podał nam medykament? Zatem mniej egoizmu, więcej solidarności.

FOT. 123RF

2


Piątek, 25 kwietnia 2014

czytaj online: www.tygodnikWelcome.pl

F i l o z o f i a

3

Opowieści, wśród których żyjemy Katarzyna Filutowska

„Narracje pozwalają nam uporządkować i usystematyzować to, co przeżywamy (...)” Badacze tego zagadnienia mówią niekiedy, że my, ludzie, jesteśmy zaplątani w historie, i jest tak niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie. Jest to po prostu taki sposób myślenia, doświadczania rzeczywistości, przeżywania tego, co jest, który jest w pewnym sensie uniwersalny, a jego popularność i wszechobecność bierze się

FOT. 123RF

właśnie stąd, że pozostaje zgodny z jakąś głęboką, podświadomą, bardzo pierwotną potrzebą czy prawidłowością naszej natury, co sprawia, że ma on charakter w najwyższym stopniu ponadczasowy i w związku z tym występuje tak naprawdę w każdej epoce i w każdej znanej nam kulturze. Narracje pozwalają nam uporządkować i usystematyzować to, co przeżywamy, z często bezkształtnej powodzi różnych faktów, jakie nam się przydarzyły lub w jakich braliśmy udział wyodrębnić te, które mają dla nas szczególne znaczenie, słowem – zinterpretować jakoś nasze doznanie świata, nadać sens i kierunek naszemu życiu, co sprawia, że jesteśmy w stanie je zrozumieć, a w konsekwencji zrozumieć także siebie samych, to, kim jesteśmy. Jak się wydaje, to właśnie tutaj tkwi powód, dla którego ludzie pod każdą szerokością geograficzną snują opowieści. Są one po prostu odzwierciedleniem tego, czym żyjemy na co dzień, co jest dla nas ważne, wokół czego osnute są nasze myśli, pragnienia, problemy, nadzieje i dążenia, chcemy je zatem czytać i ich słuchać, bo opowiadają o ludziach takich jak my, którym możemy współczuć, przeżywać z nimi ich wzloty i upadki, a nawet utożsamić się z nimi, odkrywając dzięki nim takie obszary doznań, których być może – z racji skończoności cechującej naszą jednostkową egzystencję – nie bylibyśmy w stanie doświadczyć w tzw. realnym świecie. Popularność narracji i olbrzymi wpływ, jaki ma ona na nasz sposób postrzegania rzeczywistości bierze się jednak nie tylko z tego, że mówiąc o innych, mówi ona w pewnym sensie o nas samych. Oprócz tego, że jest obecna tak naprawdę w każdej sferze rzeczywistości jest ona bowiem także czymś poniekąd absolutnie pierwotnym, niemal bezpośrednio powiązanym z tym, co najbardziej głębokie, źródłowe i podświadome. Nie jest to wcale stwierdze-

nie przesadne. Badacze tego problemu – filozofowie, historycy, literaturoznawcy – podkreślają, że w naszym myśleniu można wyodrębnić niezwykle liczne tak zwane schematy narracyjne, czyli pewne gotowe, poprzedzające konkretne, empiryczne wydarzenia całości, przy pomocy których oceniamy i interpretujemy fakty, podświadomie oczekując, że zdarzenia potoczą się właśnie tak, jak one zakładają, co zresztą często naprawdę ma miejsce. Jest tak właśnie dlatego, ponieważ działając, również uruchamiamy takie wzorce, tak że nawet mając najszczersze przekonanie, że podejmujemy wolne decyzje, możemy podświadomie dążyć do tego, aby dopasować się do oczekiwań wynikających z owych gotowych scenariuszy i odegrać rolę, jaką napisały dla nas pierwotne, kulturowe archetypy.

się przewidzieć – dobre albo złe – zdarzenia napotkam na swojej drodze. Załóżmy, że idę do sklepu po zakupy. Ten stosunkowo prosty ciąg zdarzeń, jakkolwiek może się wydawać stuprocentowo przewidywalny i mało niezwykły, w jakichś hipotetycznych sprzyjających czy niesprzyjających okolicznościach może tak naprawdę skończyć się bardzo różnie, niekoniecznie tak, że – powiedzmy wrócę spokojnie do domu i z produktów, które kupiłam przyrządzę sobie obiad. W rzeczywistości jest to tylko jedna możliwa wersja wypadków, które mogą potoczyć się nawet całkowicie inaczej. Idąc mogę potknąć się i złamać nogę, co sprawi, że trafię do szpitala. Mogę kupić i zjeść produkty nieświeże lub zatrute, co da bardzo zbliżony efekt, a może nawet doprowadzi do mojej śmierci. Mogę też mieć więcej szczęścia – przechodząc obok kiosku, kupić los i wygrać na loterii czy spotkać kogoś, rozmowa z kim odmieni całe moje życie – na przykład sprawi, że wyjadę na inny kontynent i zacznę robić jakieś rzeczy, o których w ogóle wcześniej nie pomyślałabym i tak dalej. Tak naprawdę ilość możliwych przebiegów wydarzeń, dla których punktem wyjścia jest niewinna decyzja zrobienia zakupów może być zupełnie nieograniczona, a co więcej, mogą one występować w przeróżnych wariacjach – idąc do sklepu, wpa-

które się z nich składają wiążą się, jak wspominałam wcześniej, określone podświadome, archetypowe oczekiwania, że dana historia, dany bieg zdarzeń musi potoczyć się tak a tak. Jest to bardzo dobrze widoczne chociażby w tak zwanych narracjach biograficznych, będących czymś w rodzaju fabularyzowanych relacji z naszego życia. W zależności od społeczności, do której należymy w różnych okresach życia oczekuje się od nas różnych decyzji i działań – kiedy jesteśmy dziećmi, że będziemy słuchać rodziców i dobrze się uczyć, kiedy dorastamy i wchodzimy w dorosłość, że podejmiemy pracę, założymy rodzinę, usamodzielnimy się, kiedy sami staniemy się rodzicami, że będziemy dbać o pomyślność własnych dzieci etc.

„Jeśli się temu poddamy, niezauważalnie dla samych siebie zaczynamy (...) żyć życiem pożyczanym, a nie swoim własnym.” Te uwarunkowane kulturowo, często będące wynikiem tradycji, silnie zrytualizowane zbiorowe wyobrażenia, o tym jak jednostka powinna w danej sytuacji postąpić albo jak na pewno się zachowa mogą też być wynikiem różnych kolektywnych stereotypów i uprzedzeń, które nie muszą

FOT. 123RF

Czym jest opowieść? Intuicyjna definicja tego terminu wydaje się prosta i dosyć oczywista – jest to historia – bardzo często zresztą fikcyjna, wymyślona – dotycząca różnych ważnych z jakiegoś punktu widzenia spraw czy wydarzeń, opisująca co przydarzyło się bohaterowi lub bohaterom działającym w jakimś prawdziwym lub umownym miejscu i czasie i posiadająca wyraźnie wyodrębniony wstęp, rozwinięcie oraz zakończenie, to znaczy coś w rodzaju puenty, podsumowania, symbolicznego powodu, dla którego ją opowiadamy. Najprościej rzecz ujmując, opowieść jest to właśnie coś, co ktoś komuś opowiada – rodzice dzieciom, dziadkowie wnukom, ktoś, kto coś przeżył lub był świadkiem czegoś ważnego albo fascynującego innym ludziom, narrator czytelnikom powieści etc. Jednak, jak się wydaje, problem ten posiada nie tylko takie konotacje jak te wspomniane wyżej. Historia powszechna – na określenie której zresztą, jak można domniemywać niecałkowicie przypadkowo używamy tego samego słowa co na określenie takiej historii, jaką ktoś komuś opowiada – to także rodzaj narracji, co prawda takiej, jaka nie ma jeszcze jak na razie jakiegoś sprecyzowanego końca, jednak niewątpliwie obfituje w liczne wydarzenia, perypetie, rozwiązania, punkty kulminacyjne, a wreszcie – last but not least – wolnych ludzi, działające postaci, które są po prostu jej spiritus movens, siłą napędową sprawiającą, że akcja biegnie naprzód i że dni, miesiące, lata nie są puste i pozbawione treści, bo stale coś się dzieje. Inaczej mówiąc, historia, narracja to w jakimś sensie wszystko to, co wypełnia nasze życie, które pod wieloma względami jest do niej bardzo podobne – właśnie dlatego, że też przebiega w czasie, też ma swój początek i koniec, też polega w dużej mierze na tym, że działamy, dokonujemy różnych wyborów, tak jak bohaterowie naszych ulubionych opowieści cierpimy, kochamy, nienawidzimy, dążymy do różnych celów, przeżywamy radość, porażki, euforię, sukcesy, zwątpienia, smutek czy szczęście.

„(...) narracja jest tak wszechobecna między innymi dlatego, że funkcjonuje na co najmniej kilku poziomach równocześnie.” Jak z tego wynika, narracja jest tak wszechobecna między innymi dlatego, że funkcjonuje na co najmniej kilku poziomach równocześnie. Postrzeganie na przykład naszego życia albo dziejów powszechnych w kategoriach opowieści jest możliwe właśnie dlatego, że taką prenarracyjną strukturę możemy odnaleźć już w dowolnym, najprostszym i najbardziej podstawowym rodzaju działania. Kiedy coś robię – nawet tak banalne rzeczy jak zakupy czy wyjście z psem na spacer – uruchamiam tym samym cały bardzo skomplikowany mechanizm przyczyn i skutków, motywacji, dążeń i konsekwencji, który potencjalnie może mnie zaprowadzić w bardzo różnych kierunkach, w zależności od tego, jakie będą moje kolejne wybory i posunięcia, ewentualnie jakie przypadkowe, niedające

dam pod samochód, trafiam do szpitala, co początkowo wydaje mi się wielką tragedią, lecz właśnie tam spotykam kogoś, dzięki komu postanawiam dokonać przewartościowań i zmienić swoje dotychczasowe życie, stając się podróżniczką i przenosząc się na stałe do Ameryki Południowej etc. Zresztą już ten najbardziej – jak sądzimy – prawdopodobny przebieg wypadków, polegający na tym, że wychodzę po zakupy i wracam do domu też ma strukturę narracyjną – bo możemy w nim wyodrębnić wyraźny ciąg przyczyn i skutków, zamiar i jego realizację etc. Ponadto zarówno z tymi mniejszymi całościami, jak też dłuższymi opowieściami,

wcale odwoływać się do jednak w jakiś sposób racjonalnej wizji ludzkiej egzystencji. W skrajnych przypadkach mogą one prowadzić nawet do tego, że jesteśmy w jakimś stopniu manipulowani przez otoczenie, które próbuje wymusić na nas dostosowanie się do owych gotowych, pożądanych i przewidywalnych jak ulubiony serial telewizyjny schematów. Jeśli się temu poddamy, niezauważalnie dla samych siebie zaczynamy chcieć tego, czego chcą inni, myśleć tak jak oni, odczuwać to, co inni sądzą, że powinniśmy odczuwać – słowem, żyć życiem pożyczanym, a nie swoim własnym. Mamy wtedy do czynienia z niebezpiecznym zachwianiem różnicy między fikfacebook.com/tygodnikwelcome


4

Piątek, 25 kwietnia 2014

cją i rzeczywistością – człowiek, tak jak Truman Burbank, tytułowy bohater filmu „Truman Show” (1998, reż. Peter Weir) naprawdę staje się dla innych kimś w rodzaju kluczowej postaci-aktora swojej własnej opowieści, wobec którego zgłaszają oni nieustanne żądania dotyczące tego, jak ma dalej przebiegać akcja, jakiego rozwoju wydarzeń życzyliby sobie najbardziej etc. W tym świetle słowa popularnej piosenki głoszącej, że życie jest nowelą nie brzmią wcale ani egzotycznie, ani niezrozumiale, ponieważ tak właśnie poniekąd jest – życie i różne mniej lub bardziej fikcyjne, mniej lub bardziej prawdziwe narracje, jakie opowiadamy, tworzymy lub w jakich – często wbrew własnej woli lub niepytani o zdanie – uczestniczymy to dwie strony jednej i tej samej monety. Jednak skoro nasze życie tak naprawdę niewiele różni się od opowieści, skoro fikcja i nieprawda jest jego drugim imieniem, tworzywem, na bazie którego powstaje tak zwana rzeczywistość, musi się pojawić

P O L E C A M Y

pytanie o status jej samej, o to, czym jest prawda i czy jednostka w ogóle jest w stanie zachować wolność osobistą i autonomię w tak pomyślanym i skonstruowanym świecie. Czy zatem jesteśmy skazani na taki dwuznaczny status aktorów grających według scenariusza, który wymyślił ktoś inny w dziwnej sztuce, jakiej reżyser pozostanie dla nas na zawsze Deus ignotus, nieznanym Bogiem i jakiej akcja jakże często rozwija się zupełnie niezgodnie z naszymi oczekiwaniami? Możliwe, że odpowiedź nie musi być aż tak bardzo nieprzychylna dla naszej jednostkowej wolności, jednak tylko pod warunkiem, że będziemy na tyle świadomi mechanizmów rządzących opowieściami, pośród których żyjemy i będziemy mieli na tyle dużo wewnętrznej siły, odwagi i niezależności, aby idąc pod prąd wiodącym trendom tworzyć naszą własną narrację, jaka będzie afirmacją wyłącznie tych wartości i rozwiązań, w które – niekiedy wbrew wszystkim - naprawdę wierzymy.

Fiatem przez Europę

F I L M

Brno, przełęcz Stelvio, Monako, Maranello. Mogłoby się wydawać, że te rozrzucone po Europie, leżące w znacznej odległości od siebie miejsca, nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego.

Było sobie kłamstwo To, co zastajemy w naszym świecie wydaje się nam normalne, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do niego od urodzenia. Wyobraźmy sobie jednak, że równolegle do naszego świata istnieją również inne światy, lecz już nieidentyczne z naszym. Jakby na przykład wyglądał świat, w któr ym ludzie mówią zawsze prawdę? Gdybyśmy pró b ow a l i i m w y j a ś n i ć czym jest kłamstwo, nie potrafiliby tego zrozumieć. Do takiego świata przenosi nas f i lm pt.„ Było s obie kłamstwo” (2009). Mark żyje w takim świecie i dla niego – tak jak dla całej ludzkości – oszustwo, fikcja w ogóle nie istnieją. Główny bohater jednak pokusił się o coś, co wpisane jest w ludzką naturę i stał się wynalazcą kłamstwa.

Jak można się domyślić, jego życie stało się przyjemniejsze dzięki temu, że własnym s ł ow e m m ó g ł z m i e n i a ć otaczającą go rzeczywistość. Jest obecne przekonanie, że człowiek potrafi uwierzyć we wszystko, a w tym świecie należy to powiedzenie traktować całkowicie poważnie. Mark może mieć wszystko czego zapragnie oprócz kobiety, którą kocha, ale której względów nie chce zdobyć kłamstwem. Mało atrakcyjny Londyńczyk z dnia na dzień zdobywa sławę, pieniądze i staje się rzecznikiem „kolesia z nieba”, który podobno rządzi ludzkim przeznaczeniem. Film budzi zainteresowanie swoją oryginalnością, poza tym tkwią w nim wielkie pokłady humoru.

FOT. 123RF

facebook.com/tygodnikwelcome

FOT. 123RF

Łukasz Słowak

Brno, przełęcz Stelvio, Monako, Maranello. Mogłoby się wydawać, że te rozrzucone po Europie, leżące w znacznej odległości od siebie miejsca nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. W rzeczy samej, dla większości polskich Kowalskich, nic więcej nie znaczą, niż stare czeskie miasto, małe państwo ze słabą drużyną piłkarską czy włoska miejscowość. Jednak pasjonaci zrozumieją. To coś sprawia, że choćby wzmianka na temat owych nazw powoduje zwiększenie uwagi, FOT. 123RF

przywołuje na myśl piękne krajobrazy, wspomnienia lub być może marzenia. A brakujące ogniwo wskazać można z łatwością o każdej porze dnia i nocy. Oczywiście jest nim motoryzacja. Jestem przekonany, że każdy prawdziwy petrolhead ślini się na widok zdjęć jednej z najpiękniejszych przełęczy górskich na świecie. Pnące się góry jak okiem sięgnąć, na których szczytach spoczywają lodowe czapy. Zupełnie przejrzyste powietrze, niezakłócające podziwianie

skał odległych o wiele kilometrów. Nagie głazy leżące tuż przy szosie i, co najważniejsze, dziesiątki kilometrów drogi usianej hipnotyzującymi zakrętami. Passo della Stelvio. Mekka dla ludzi kochających kunszt prowadzenia, jak i dla hobbystów upajania się cudownymi pejzażami. Dołóżmy do tego czerwień popołudniowego słońca i mamy przepis na niesamowite przeżycia, trzęsące się z ekscytacji kolana i wspomnienia na lata. A ileż to nowych anegdot do opowiadania przy piwie...


5

FOT. 123RF

śli nie zrezygnujemy przytłoczeni dramatyczną jakością dróg, rekompensuje w 300 procentach cały trud i pieniądze włożone w wyprawę. Szosa jest atrakcyjna wizualnie, bardzo zdradliwa i niebezpieczna, więc jeśli chcemy się zrelaksować pokonując ją, musimy przejechać z bardzo niską prędkością. Jednak jeśli spojrzymy na nią jak na zlepek wszystkich torów wyścigowych świata, to zechcemy jechać szybko, spięci i skupieni, a ona dostarczy nam duchowych i fizycznych doznań na wiele miesięcy. Wybór padł na Monako. Księstwo Monako. Luksus. Egzotyka. Palmy. Luksus. Dobrobyt. Podatkowy raj. Nie bez powodu wybierają ten maleńki kraj kierowcy wyścigowi i multimilionerzy. To miejsce rozleniwiające do szpiku kości, lub jeśli tego zapragniemy, koszmarnie stresujące. Możesz się wylegiwać w porcie, gdzie wsłuchując się w uspokajające skrzypienie najdroższych łodzi świata, patrzysz na horyzont Morza Śródziemnego. Ale możesz też pójść do kasyna z niewielką kwotą Euro, zaryzykować i wyjść kilkakrotnie bogatszym. Albo przejechać się ulicami, które raz do roku zamieniają się w tor wyścigowy i dotknąć śladów zostawionych przez bolidy wielkich mistrzów, jak Schumacher. Wyruszyliśmy w sobotę rano z Katowic i pierwszym celem było przedarcie się przez „kratery polskich dziur”

FOT. 123RF

czytaj online: www.tygodnikWelcome.pl My jednak nie jechaliśmy tam jakimś ekscytującym samochodem, właściwie nie jechaliśmy tam żadnym bo… Nie dojechaliśmy. Cóż... Listopad, górska aura (czyt. śnieg po kolana kiedy w Polsce plus 10 stopni) i letnie opony nie pozwoliły dotrzeć do samej przełęczy, chociaż byliśmy bardzo blisko. Tak czy siak jest co wspominać. Chyba każdy z nas ma jakieś upatrzone miejsce na Ziemi i setki złożonych obietnic, że prędzej czy później je odwiedzi. Dobieramy je w zależności od naszych zainteresowań czy pasji, a same odwiedziny Fiat dał się przekonać. Więc uzupełniają CV naszego hob- samochód zaklepany, wstępby, przy okazji przybliżając ne informacje potrzebne do nas samych o jeden krok bliżej wyjazdu w taką długą trasę spełnienia. Amator malarstwa są już zebrane. Po dłuższym prędzej czy później wybierze zastanowieniu się (ok. 12 sesię do paryskiego Luwru i bę- kundach) potwierdziłem chęć dzie zwiedzał go trzy doby, działania. Dlaczego nie? Być a w pojedyncze dzieła będzie może już nigdy nie będę miał wpatrywał się godzinami. Po okazji, bo wiadomo, że życie tym i tak stwierdzi, że nie zo- lubi płatać figle. A przecież baczył wszystkiego i posta- marzyłem o zobaczeniu Monowi przyjechać jeszcze raz. naco odkąd po raz pierwszy Dzięki temu napoi duszę or- zobaczyłem emisję wyścigu ganoleptycznym doznaniem Formuły 1 w telewizji. A to nie tego, co do tej pory mógł zo- tylko małe księstwo było do baczyć jedynie na zdjęciach, zobaczenia w tej wyprawie. w Internecie czy książce. To Dosłownie w trakcie wpletliznaczna różnica. Zasadnicza. śmy tam jeszcze kilka miejscoZapaleńcy imprezowi zabu- wości, mniej lub bardziej „po kują bilet na Ibizę i nie będą drodze”. mogli spać przez kilka nocy Trasa została obrana przez przed odlotem, a przecież maniaków czterech kółek mogłoby się wydawać, że to dla dokładnie takich samych wielka dyskoteka przypomi- ludzi. Chcieliśmy, ażeby więknająca koncert, taka sama na szość drogi nie była przyjakiej byli zeszłego lata nad padkowa. Często wybieralipolskim morzem, czyli odda- śmy dłuższe warianty i mniej lonym o maksymalnie kilka komfortowe tylko dlatego, godzin drogi. Otóż nie. Aura, że były wzbogacone o zapiejaką stwarza miejsce kultu, rające dech w piersiach krajest zawsze niepowtarzalna. jobrazy lub historię związaną Przeciętni ludzie, często bez z motoryzacją, którą warto stałych zarobków, są skłon- sobie przypomnieć lub oponi wydać niedorzecznie duże wiedzieć komuś, kto jeszcze kwoty tylko po to, żeby od- jej nie znał. W rzeczywistości czuć „to” miejsce i atmosfe- była to pierwsza wyprawa rę na własnej skórze. Wielu przygotowująca wersję szlaku powie, że to głupie skoro to do Monte Carlo, którą pojadą samo można zobaczyć w po- ludzie zrzeszeni przez pewien dobny sposób, niedaleko czy świeży portal internetowy. To w podobnym miejscu nie taka organizacja umożliwiająwydając ani grosza. Tylko, że ca uczestnikom posiadającym w ten sposób nie dostaniemy nietuzinkowe auta i jeszcze w zamian nieśmiertelnych ciekawsze charaktery, na wspomnień. I bądźmy szcze- zasmakowanie najciekawrzy – powodów do pochwale- szych i najpiękniejszych dróg nia się przed znajomymi. w Europie i miejsc związanych z wielkim światkiem motoryzacji w doborowym towarzyDługa droga stwie. Pierwsza wycieczka odbyła się do Rumunii na TraPropozycje wyjazdu miałem sę Transfogarską w wakacje już jakiś czas przed faktem. poprzedniego roku i to właWłaściwie świadomość, że śnie jej sukces zainspirował coś może się wydarzyć. Ale to do zaplanowania następnej. nic pewnego. Może się uda, Swoją drogą, rumuńska DN7C może nie. Trochę wydawało to jedna z najlepszych, jeśli mi się to odległe. Dlatego się nie najlepsza droga na świenie nakręcałem, żeby potem cie. Co prawda docierając do nie być rozczarowanym. Ale niej od północy, trzeba przepewnego piątkowego popo- drzeć się przez większą część łudnia, jeszcze będąc w pra- kraju niezbyt atrakcyjnego cy, odebrałem telefon. Krótka pod wieloma względami, ale piłka. Albo dzisiaj, albo wcale. to, co dostajemy w zamian je-

Piątek, 25 kwietnia 2014 do czeskiej granicy. A po dro- „na szczęście” nie zrobiliśmy dze zakupienie znacznej ilości tego. Śnieg spoczywający na kiełbasek, pieczywa i kilku monstrualnie wielkich skałach litrów energetyków, które odbijał światło księżyca przez dostarczą wystarczającą ilość co klimat był nieziemski. Jeśli mocy niezbędnej w podróży ktoś będzie miał okazję być i równie dużo boleści żołądka. w Alpach kilka dni to życzę Niestety założony budżet nie mu, żeby trafił na taką pogozezwalał na zajadanie się w re- dę i zobaczył to na własne stauracjach. Polskę (z ulgą) oczy. Pikanterii dodawały wążegnamy mknąc autostradą, skie szlaki wykute w skałach a po wjeździe na terytorium i kozice zdziwione widokiem „Pepiczków” zakupujemy ludzi o 3:00 w sercu Alp. Powinietę na tamtejsze drogi. traktowane długimi światłami Kierując się do Brna, „fiatow- (w niektórych upartych przyska” nawigacja zaczyna „świ- padkach – klaksonem) wykorować” i kawałek drogi poko- nywały odważny skok przez nujemy nie autostradą, a po barierę jezdni. Odwiedziliśmy bocznych drogach, choć wca- jeszcze miejsca nagrywania le tego nie chcieliśmy. Nieste- jednego z odcinków serii o Jaty poza autostradami kilome- mesie Bondzie i odcinek Col try nie ubywają. Droga przez de Turini rajdu Monte Carlo. małe miasteczka zdaje się nie mieć końca. W jednej z miejscowości przejeżdżamy cieka- Wybór padł na wą szosą, która, wydawałoby Monako się, pamięta „Julka” Cezara. Wyboisty, kamienisty dukt Dotarliśmy do Monako, prowadzi przez kolorowy rygdzie spędziliśmy cały dzień nek, ale nie zatrzymujemy się, i wieczorem wyjechaliśmy żeby to uwiecznić. Zbyt dużo do Nicei. „Europejska Kaliforczasu straciliśmy. Mkniemy nia”. To słowa, które najlepiej dalej. Przed samym Brnem opiszą tamto miejsce. Przeudaje się na chwilę powrócić jeżdżamy przez główny bulna wielopasmową jezdnię war wzdłuż wybrzeża, podzii zaraz widzimy drogowskawiając Lazurowe Wybrzeże. zy kierujące do naszego celu. Jeszcze na chwilę do Cannes Po chwili docieramy do AutomotoDromu. Jest to tor i możemy wracać do domu. wyścigowy z prawdziwego Badając mapę zauważamy, zdarzenia. Pierwszy raz mam że właściwie trasa wiedzie przyjemność taki oglądać. całkiem niedaleko włoskiej Już sam dojazd do głównej Modeny. Czyli obszaru zawiebramy poprzedzony jest kil- rającego miejscowość Marakoma punktami obserwacyj- nello. Kolebkę Ferrari. Od razu nymi, skąd można podziwiać się decydujemy. Nie mogłem to dzieło architektów. Nie- uwierzyć, że tam będę. Na dostety nie ustawialiśmy wyjaz- datek nie planując tego w żadu pod jakiś event i mimo, że den sposób. Minęło już kilka miesięcy, jest weekend, tor jest pusty. a do dzisiaj rozmawiam ze Szczęście nie dopisuje więc współuczestnikiem o tej przyrobimy pamiątkowe zdjęcia godzie. To ile rzeczy można i zbieramy manatki. W trakcie zobaczyć, dotknąć i przeżyć postanawiamy, żeby koniecznie trzymać się autostrad. Na- podczas takiej ekspedycji jest wigacja dostaje drugą szansę. warte każdej złotówki wydaGodziny upływają, mijamy nej na paliwo i na potwornie kolejne checkpointy i czeka- drogie włoskie autostrady. my, aż w końcu dostaniemy Spontaniczne czy zaplanowasię do drugiego, najważniej- ne podróże, organizowane szego miejsca wycieczki. tylko dla „skoku w bok” od Jest pogodna noc i pełnia codzienności stają się ważne księżyca. Początkowo żałuje- już po jednorazowej udanej my, że nie wyliczyliśmy czasu wyprawie. Na tyle ważne, że podróży, ale okazało się, że jak jedną przeżyjesz, to zaraz po powrocie zaczyna się kombinowanie. Gdzie wcisnąć kolejną? Gdzie pojechać? Czego jeszcze nie widziałem? Parę lat temu zaśmiałbym się gdyby ktoś mi powiedział, że będę mógł się nazwać zapalonym fanem podróży. Nie jest to liga Wojciecha Cejrowskiego, bo i cel inny, i budżet. I jakoś nie widzi mi się wyjeżdżanie do Afryki. Stary kontynent, mimo, że prawie najmniejszy ze wszystkich, jest na tyle rozległy i bogaty w historię, że upłynie wiele wody w Wiśle zanim będę mógł stwierdzić, że znam ją całą. facebook.com/tygodnikwelcome


6

Piątek, 25 kwietnia 2014

Kulinarne inspiracje tygodnia FOT. 123RF

Czas przygotowania: 30-40 minut Składniki dla dwóch osób: • • • • • • • • • • • • • •

1/2 owocu granatu 1 pomarańcza 1 jabłko 1/2 piersi z kurczaka kilka liści sałaty lodowej lub pół opakowania miksu sałat garść orzechów pecan lub orzechów włoskich 1/4 cebuli kilka kropel soku z cytryny sos sojowy ocet balsamiczny łyżeczka musztardy łyżeczka miodu kilka gałązek świeżego oregano sól, pieprz.

Przygotowanie: 1. Umyj dokładnie pierś z kurczaka oraz owoce i warzywa. 2. Posiekaj oregano. 3. Zamarynuj kurczaka w mieszance powstałej z sosu

Wybuchowa mieszanka itam Was już po raz trzeci w Kulinarnych Inspiracjach! Dziś W skoncentrujemy się na rozważaniach o jednym z najstarszych owoców świata, o którym najwcześniejsze wzmianki sięgają około

5 tysięcy lat p. n. e. Owoc granatu, inaczej granatowiec właściwy, to gatunek drzewa lub krzewu z rodziny krwawnicowatych, który osiąga wysokość 3-5 metrów. Jego starofrancuski odpowiednik pomegranate oznacza „jabłko z pestkami”. Rzeczywiście z wierzchu jest trochę podobny do jabłka. Ma niejadalną skórkę w kolorach od jasnoróżowego, poprzez purpurowy, aż do fioletowego lub brązowego, natomiast jego wnętrze jest wypełnione soczystymi, różowymi lub ciemnoczerwonymi pestkami. Można go spotkać na Bliskim i Środkowym Wschodzie, nad Morzem Śródziemnym i na Kaukazie. Owoc granatu używany był jak dotąd nie tylko w kulinariach, ale także spełniał bardzo istotną rolę jako roślina lecznicza – pierwsze wzmianki na temat owocu znalazły się w Biblii, a z jego dobrodziejstw korzystał także Hipokrates, który bardzo cenił sobie ten owoc i polecał go przy bólach żołądka jako środek do dezynfekowania ran, a także przy leczeniu bezpłodności. Nie bez powodu granat nazywany jest „owocem życia”. Dzięki jego właściwościom stał się symbolem młodości i płodności i od wieków był czczony w wielu krajach, czego dowodem jest np. tradycyjny, grecki obrządek rozgniatania go przy życzeniach szczęścia świeżo poślubionej parze. Owoc ten oprócz swoich właściwości kulinarnych i leczniczych jest także używany w garbarstwie, włókienictwie i przy produkcji farb. Ma także swoje zastosowanie przy produkcji win, a słynnym wyrobem z tego owocu jest grenadyna. W kuchni perskiej i indyjskiej jego suszone nasiona wykorzystywane są jako przyprawy. Granaty mają wiele dobroczynnych właściwości, które zawdzięczamy im dzięki temu, że zawierają w sobie m. in. antocyjany i katechiny (chronią przed nowotworami i chorobami serca), błonnik (zapobiega zaparciom), mangan (dba o zdrowe kości i zęby) oraz potas (obniża ciśnienie krwi i ryzyko wystąpienia chorób wieńcowych). W dzisiejszym numerze chciałabym polecić przepis mojego autorstwa z granatem w roli głównej. Serdecznie zapraszam do wypróbowania i podzielenia się ze mną wrażeniami. kulinarneinspiracje@tygodnikwelcome.pl

Anna Dobrowolska

facebook.com/tygodnikwelcome

FOT. 123RF

Przepis jest dobry dla osób lubiących ryzyko zarówno w życiu jak i w kuchni.

sojowego, musztardy, miodu, pieprzu i oregano. Wstaw do lodówki na przynajmniej godzinę (nie jest to jednak warunek konieczy dla tych, którzy nie mają na to czasu). 4. Ułóż na talerzu liście sałaty. 5. Upraż na patelni orzechy pecan. 6. Obierz pomarańczę ze skóry i z włókien (wiem, że to dość trudne, ale warto się poświęcić dla osiągnięcia lepszego smaku), przekrój owoc granatui wyjmij z niego przepyszne pestki. Najlepiej to zrobić próbując wywrócić połówkę owocu na drugą stronę, wybijając palcami pestki. To jest pewnie jeszcze bardziej męczące niż obieranie pomarańczy, więc trzymam kciuki za owocne rezultaty! Obierz jabłko. 7. Pokrój pomarańczę na niewielkie cząsteczki, a jabłko pokrój na cienkie plasterki lub poszatkuj na tarce. Skrop je odrobiną soku z cytryny, aby nie ściemniało. Pokrój cebulę w poprzek na cienkie plasterki . 8. Usmaż kurczaka na patelni z odrobiną oliwy. Pod koniec smażenia posól go i wystudź. 9. Uwaga! Najlepsza część: połóż na talerz cząstki pomarańczy, pokrojone jabłko, kurczaka, posyp owocem granatu i orzechami pecan. 10. Zrób sos: połącz oliwę z sokiem z cytryny, dodaj sól i pieprz. Wszystko dokładnie wymieszaj. Uwaga! Trzeba to robić ostrożnie, uważając, aby nie przesadzić z przyprawami, gdyż kurczak był już wcześniej doprawiony. Najlepiej spróbować. Jeśli komuś czegoś brakuje warto jeszcze dodać odrobię musztardy do sosu. 11. Polej wszystko sosem i udekoruj potrawę również octem balsamicznym o gęstej konsystencji. Najlepiej ocet polać obok na talerz, żeby było bardziej „artystycznie”. Sałatka doskonale się nadaje na ciepłe dni, gdyż jest bardzo lekkostrawna. Życzę wszystkim udanego i smacznego dzieła!


Piątek, 25 kwietnia 2014

czytaj online: www.tygodnikWelcome.pl

H i s t o r i a

W i e r s z

Świat starożytnych Celtów Utrwalane w naszych umysłach wyobrażenia na temat historycznej spuścizny kultury Europy najczęściej ignorują rolę jaką odegrali Celtowie. A według kolejnych badań ich wpływ był silny i widoczny na całym kontynencie, a jego ślady można znaleźć też w Polsce. Z całą pewnością starożytni Celtowie to jeden z najbardziej fascynujących ludów Europy. Małgorzata Jędrychowska

Ten starożytny lud indoeuropejski w V-I wieku p.n.e. żył na terenach prawie całej Europy Zachodniej, Środkowej i w częściach Europy Południowej, od Hiszpanii i Wielkiej Brytanii na zachodzie, po Turcję na wschodzie, w tym również na południowych obszarach ziem Polski. Liczne znaleziska archeologiczne oraz starożytne i średniowieczne przekazy pisane dostarczyły nam ogromną wiedzę na temat ich spuścizny. Fakt, iż mieli kontakt z innymi ludami posługującymi się pismem (Etruskowie, Grecy, Rzymianie), sprawił, że nasza wiedza o nich jest bogatsza niż w przypadku innych mieszkańców starożytnej Europy. Dla Greków byli ludem Keltoi, zaś dla Rzymian – Gallami. Celtowie zamieszkujący obszary Turcji nazywani byli z kolei Galatami. Ich dominacja w Europie trwała kilka wieków i skutkowała coraz to większą ekspansją terytorialną i kulturową. Oprócz licznych wojen, których stałym elementem było łupienie i grabienie, Celtowie wyróżniali się umiejętnością prowadzenia handlu oraz posługiwania się słowem pisanym. Potrafili także tworzyć przedmioty nacechowane dużymi walorami artystycznymi. Jednak dla starożytnych Greków i Rzymian byli jedynie dzikimi i nieokrzesanymi barbarzyńcami. Tereny, na których żyły plemiona celtyckie, stanowiły naturalnie od siebie odgrodzone krainy geograficzne. Każda taka kraina była małym państwem, zorganizowanym pod względem politycznym, gospodarczym i religijnym. Od II w. p.n.e. zaczęli budować rozległe osady o charakterze obronnym, tzw. Oppida, mieszczące się na wzgórzach. To właśnie tam toczyło się życie całego plemienia. Oppidum otaczały potężne umocnienia, a domy wznoszone były na planie prostokąta. Z kolei na obszarze Hiszpanii, Brytanii i Irlandii dominowały budowle okrągłe. Celtowie słynęli ze swoich doskonałych umiejętności rzemieślniczych. Współczesne narzędzia, np. pilniki, nożyce czy motyki wciąż wyglądają tak samo jak te używane przez Celtów. Żelazo, które było wtedy popularnym metalem,

służyło kowalom do wyrobu elementów uzbrojenia, narzędzi i ozdób. To właśnie ówczesnym jubilerom zawdzięczamy takie nowatorskie (jak na tamte czasy) techniki jak nakładanie emalii, srebrzenie, czy cynowanie. Natomiast dzięki celtyckim garncarzom Europa poznała koło garncarskie i tworzone za jego pomocą naczynia gliniane. Celtowie z głębi lądu wydobywali sól metodami górniczymi z podziemnych złóż, a handel solą oznaczał dla nich źródło ogromnego bogactwa. Celtowie mieli także wiedzę na temat właściwości grafitu i potrafili go wydobywać. Co prawda był on jedynie dodatkiem do gliny, z której wyrabiano naczynia, ale za to nadawał im ładny szaro-stalowy kolor i sprawiał, że nie tłukły się tak często i były bardziej odporne na działanie wysokiej temperatury. Niezmiernie ważne dla nich było zdobienie przedmiotów - czy to wyrobów codziennego użytku, czy też ceramiki czy broni. Uważa się, że sztuka celtycka była bardzo oryginalna gdyż łączyła ze sobą różnorakie motywy, tj. geometryczne, roślinne, zwierzęce razem z postaciami ludzkimi, co tworzyło niezwykłe i zarazem skomplikowane kompozycje. Z racji ich szczególnego upodobania do fantazyjnego uwieczniania postaci ludzi i zwierząt są często określani mianem prekursorów sztuki abstrakcyjnej, której „ojcem założycielem” był Pablo Picasso. Celtowie zapoczątkowali w Europie posługiwanie się monetami a za wzór służyły im monety greckie i rzymskie. Przy ich produkcji korzystali z metali i ich stopów: złota, elektronu, miedzi, srebra, brązu i cyny. Gdy wyobrażenia Celtów odnośnie życia pozagrobowego zaczęły się zmieniać, także ich rytuały pogrzebowe podlegały ewolucji. Wiadomo, że jeszcze na początku II w. p.n.e. ciała zmarłych były palone na stosie bądź składane do grobów niespalone. Jednak archeolodzy nie mają wiedzy na temat pochówku Celtów w późniejszym okresie. Walka i wojna stanowiły ważny element w życiu Cel-

FOT. 123RF

7

Upojenie Pojawiłeś się znienacka Niby smutny czarny elf Zapoznałeś mnie ze światem w którym czarny spływa deszcz …w dół po kryształowych szybach Ciągniesz mnie pod jedną z nich Chwytasz, bo nie wytrzymałeś Oddech mi na chwilę ścichł I bez słowa, bez uśmiechu Nie uwierzę, że tak jest Lecz uniosłeś moją głowę A po szybach spływa deszcz Od muzyki w na pół sennej myśli ciemnej szczerych dni Podrywają skrzydła czarne Nietoperze jakby ćmy Więc się patrzę w Twoje oczy, jak niesyte moich rzęs mej tęsknoty za ucieczką w bezsilności, pada deszcz Gdy przez szybę blask przenika lekki jak wejrzenie ćmy Delikatny rzut płomyka w moich oczach słodkie łzy Odwiedziłam czarny zamek W domu są miliony przejść Spoza drzewnych liści cienia patrzy ślepym wzrokiem śmierć Pocałunek jest jak otchłań w moich oczach słodkie łzy Jedna spływa Ci na rękę delikatnym blaskiem ćmy… Zofia Frejkal

tów. Ich męstwo, znajomość sztuki wojennej, a także wysoka jakość uzbrojenia były powszechnie znane i cenione. Przyczyniły się też do sukcesywnej ekspansji Celtów na ogromnym obszarze Europy. Wojownicy, którzy notabene znajdowali się wysoko w randze społecznej, tworzyli zorganizowane grupy nadając im własne nazwy, np. „Kruki”. W czasie walki członek takiej grupy miał na sobie hełm z grzebieniem w kształcie tegoż ptaka. Częstą praktyką w niektórych regionach było

tatuowanie i malowanie ciała niebieską farbą, oraz usztywnianie włosów wapnem i zaczesywanie ich do tyłu. Do walki Celtom służyła owalna lub prostokątna tarcza, w ykonana z drewna, okutego żelazem, czasem hełm, a w wyjątkowych sytuacjach kolczuga lub metalowy pancerz. Przydatna też była włócznia z żelaznym grotem do walki wręcz oraz oszczep do miotania. Mieczy zaczęto używać dopiero od IV w. p.n.e., a noszono je na prawym boku mocując za po-

mocą żelaznych pasów – łańcuchów. Wróg atakowany był na ogół z zaskoczenia, co wywoływało w jego szeregach niemałą panikę a towarzyszące temu dzikie okrzyki wojenne i dźwięki trąb bojowych musiały robić wrażenie. Tradycja nakazywała, aby najodważniejsi wojownicy walczyli nago w trakcie bitwy. Było to uważane za symbol męstwa. Celtowie otaczali czcią zarówno siły przyrody jak i swoich bohaterskich, zmarłych przodków. Wiara w wiefacebook.com/tygodnikwelcome


Piątek, 25 kwietnia 2014

FOT. 123RF

8

lu bogów wymagała składania krwawych ofiar z ludzi. Ludzka głowa, a ściślej, czaszka była według nich źródłem boskich sił i pełniła ważną rolę w wierzeniach celtyckich. Dzięki greckim i rzymskim zapiskom wiemy o istnieniu

druidów, czyli kapłanów zajmujących bardzo wysoką pozycję w celtyckim społeczeństwie. Odgrywali oni ważną rolę w życiu społecznym i politycznym Celtów jako sędziowie, wróżbici, strażnicy prawa i moralności.

(np. Bolonia, Paryż, Mediolan, Belgia). Także współczesna kultura naznaczona jest wpływami celtyckich wierzeń i obyczajów, np. Halloween, obchodzone w krajach anglosaskich było kiedyś celtyckim świętem i nosiło nazwę Samhain (koniec lata). Legendy o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu, czy o Świętym Graalu również mają celtyckie „korzenie”. Tradycje starożytnych Celtów zostały nam przybliżone dzięki słynnej serii komiksów o przygodach Asterixa, czy równie popularnej trylogii Tolkiena pt. „Władca Pierścieni”. Mieszkańcy dawnych krain celtyckich często czerpią inspirację i odwołują się do swojej tradycji. Ogromna popularność muzyki i tańca irlandzkiego dosięgła także i mieszkańców naszego kraju.

i Irlandii, można jeszcze było znaleźć wolnych Celtów. Pod koniec epoki antyku oni także ulegli wpływom chrześcijaństwa, a nawet mieli znaczne zasługi w rozpowszechnianiu tej religii w Europie. Najsłynniejszy celtycki chrześcijanin to święty Patryk, który przyszedł na świat około 385 roku. „Potomkami” starożytnych Celtów, którzy przetrwali do dzisiejszych czasów są Bretończycy, Kornwalijczycy, Irlandczycy, Szkoci, Walijczycy oraz mieszkańcy wyspy Man. Są wśród nich obywatele Francji, Wielkiej Brytanii i Irlandii, a wszystkich łączy to, że należą do wspólnoty Unii Europejskiej. Oprócz materialnych śladów bytności Celtów, które kryją się w ziemi można dziś znaleźć również nazwy gór, rzek, miast, czy całych krain, noszących celtyckie nazwy

W Polsce pierwsze wizyty Celtów miały miejsce na początku IV w. p.n.e. Część z nich osiedliła się na żyznych terenach Śląska Środkowego w okolicach Wrocławia, a kolejna grupa zajęła tereny Wyżyny Głubczyckiej. Kolejna fala Celtów przybyła do Małopolski w pierwszej połowie III w. p.n.e. Podobnie jak w innych częściach Europy ich egzystencja opierała się na rolnictwie hodowli, oraz rzemiośle (kowalstwo, garncarstwo, mennictwo) i handlu. Bałtycki bursztyn i sól Celtowie wymieniali na ozdoby szklane, złote monety i grafit, które z kolei sprowadzali z południa. Kiedy Rzymianie i Germanowie podbili już większość ziem celtyckich w I w. p.n.e. ich zwyczaje w znacznej mierze zostały przejęte przez Celtów. Tam, gdzie władza Rzymian nie sięgała, czyli w Szkocji

W i e r s z e

I tak tkwię od lat w tym stanie skażenia, kto by widział jak w skrajnościach biegun się zmienia? Wszystko co robię, do jednego punktu zmierza, zataczam okrąg, a ona z podwójną siłą uderza. Ta siła co mnie w dół ciągnie, a może to góra, ale jak mam to zrozumieć i okrzyk wnieść: hurra! Skoro źle się z tym czuje i w głowie mnie uwiera, ta cała rzeczywistość co się zwie chimera. Dziwne ciało mego ducha przybrało, nieodzownie twarz zmieniając. W nie tego człowieka wstąpiło, lub coś ją po drodze zmieniło. Od kursu swojego zboczyło daleko, spadła gdzie byle na mnie poniekąd, jakbym miał dwie teraz, lewą i prawą, co nazwać je mogę kulawą. I czy dajecie wiarę? Ja pracuje w sprzedaży, czy kiedykolwiek jakiś cud się wydarzy i ktoś mnie stąd wyrwie z tego snu ocuci, zabierze daleko od tych obcych ludzi. Poukłada mi wszystko jeszcze raz, da nauki, bym mógł wrócić do żywych a pókico, muszę się jakoś pozbierać, wrócić do żywych a nie umierać… Grzegorz Ołdak

Nie mogę zasnąć…

Taniec z Tobą!

Spadam bez końca W przepaść splątanych myśli Tykające jak bomba serce Potęguje mdłości Wstaję z łóżka, by zabić Martwego już pająka A potem dalej Wracam tracić oddechy I spadać Spadać bez końca…

Choć nic o Tobie nie wiem, choć krótko się znamy, Pasją naszą jest Taniec, apetyt na niego oboje dziś mamy. Więc zatracam sie w tańcu i z Tobą wiruję, Jakbym była w raju, tak błogo sie czuję. I niczego nie pragnę i nikogo nie widzę, Tanecznych zmagań z ciałem wcale sie nie wstydzę. Jestem tylko ja i Ty i te światła wirujące. Chciałabym zatrzymać czas opleciony promieniami słońca.

Znów wstaję z łóżka I błądzę w ciemności Nie szukam światła Nie czekam dnia Chcę być Martwa

Ale jestem tu - na ziemi - wsród tłumu ludzi. Wsłuchując się w bicie serca, by z odrętwienia się zbudzić. Choć nic o Tobie nie wiem, choć krótko sie znamy, Za nami beztroskie wczoraj, a jakie jutro przed nami ? Elżbieta Wrzosek

R

Podarunek od serca!

Moje prace są wykonane ręcznie z bardzo trwałej masy solnej i utwardzone termiczne. Każdy element jest wykonany ręcznie i malowany wysokiej klasy farbami akrylowymi, całość jest wykończona matowym, bądź błyszczącym lakierem. Przyjmuję zamówienia na dowolną figurkę :) Osoby zainteresowane zapraszam do kontaktu:

facebook.com/asi.kramik facebook.com/tygodnikwelcome

Error

E

Patrycja Winiarska

K

L

A

M

A


Piątek, 25 kwietnia 2014

czytaj online: www.tygodnikWelcome.pl

9

Aseksualniw relacjach społecznych Daria Wijatkowska

Aseksualność jest problemem stosunkowo nowym, wciąż dobrze niezbadanym. Wartościowych publikacji na temat samej aseksualności jest niewiele. Szczególnie w języku polskim. Liczba ta ciągle rośnie, zapewne wiele prac właśnie powstaje, jednak aseksualizm na gruncie polskich nauk społecznych, w dyskusji społecznej, czy w psychologii, jest tematem relatywnie nowym. Społeczność aseksualna wyłoniła się i zaczęła manifestować swoją obecność stosunkowo niedawno, toteż aparat pojęciowy umożliwiający opisanie zjawiska nie jest jeszcze dobrze rozbudowany i ustabilizowany. Czym zatem jest aseksualność? Warto sprawdzić u źródła – sami aseksualni definiują ją jako brak odczuwania pociągu seksualnego. W przeciwieństwie do celibatu, który jest świadomym ludzkim wyborem, aseksualność jest w ich mniemaniu nieodłączną częścią tego, kim są (zob. Asexuality.org). Występuje duże zróżnicowanie wśród społeczności aseksualnej, gdyż każdy odczuwa ją nieco inaczej (można by o tym napisać oddzielny artykuł). Aseksualność i seksualność nie zawsze są czarne i białe. Występują oczywiście skrajne przypadki, ale istnieje też całe spektrum odcieni znajdujących się pomiędzy czernią i bielą – szara strefa. Osoby, które odnajdują dla siebie miejsce w tej przestrzeni, identyfikują siebie jako grey-asexual lub grey-a (angielskie grey – szary).

Popęd aseksualny Ten artykuł ma odpowiedzieć na pytanie, czy aseksualni tworzą relacje społeczne, a jeśli tak, to jak w nich funkcjonują. Oczywiście tego typu relacje – rodzinne, przyjacielskie i partnerskie – występują u nich tak jak u innych, a preferencje seksualne nie mają tu nic do rzeczy. To, że nie potrzebują oni seksu, nie oznacza, że nie mają potrzeb emocjonalnych. Wprost przeciwnie – ich potrzeby emocjonalne są takie jak wszystkich.

Jedni są samowystarczalni, preferują spokój i własne towarzystwo – oni nie potrzebują nikogo do szczęścia. Inni najlepiej czują się w grupie bliskich znajomych, a jeszcze inni chcą tworzyć bardziej intymne, romantyczne związki. Ci ostatni umawiają się na randki i szukają długoterminowego partnerstwa. Zarówno związki, w których seks pojawia się, jak i te pozbawione tej formy kontaktu fizycznego, bazują na podobnych wartościach: komunikacji, bliskości, przyjemności, humorze, emocjach i zaufaniu. Zrozumienie jak ma funkcjonować związek z osobą aseksualną nie jest proste – jak być blisko, jak flirtować, jak definiować monogamię? Brak seksualnych oczekiwań powoduje, że w grę wchodzą inne priorytety i potrzeby. Wiele osób aseksualnych odczuwa swego rodzaju pociąg, jednak nie ma potrzeby seksualnego zaspokojenia. W zamian odczuwają oni pragnienie poznania lepiej tego kogoś, kto wydaje się im interesujący, zbliżenia się do niego w sposób, który uznają za odpowiedni. Zatem ci, którzy czują pociąg, potrafią przeważnie także zdefiniować siebie jako heteroseksualistę, lesbijkę, geja lub biseksualistę. U niektórych aseksualnych pobudzenie seksualne regularnie występuje. Niektórzy zaspokajają je poprzez masturbację, inni wcale, lecz

w żadnym z tych przypadków nie jest ono powiązane z chęcią znalezienia partnera seksualnego. Po prostu seks nie jest ważny, zatem w większości osoby aseksualne nie chcą korygować swego podejścia, poświęcając energię innym przyjemnościom.

Aseksualny partner Z rozmów z Asami (bo tak sami siebie nazywają) wiem, że bardzo starann ie dobierają osoby, które informują o swoim podejściu do seksu. Zdarza się też tak, że nie mó-

123RF

wią o nim nikomu, jednak w większości przypadków samotne zmaganie się z własną innością nie jest proste i niezbędna jest rozmowa z kimś bliskim. Co dzieje się, gdy prawda o nieodczuwaniu popędu zostaje wyjawiona? Wśród przyjaciół i rodziny przeważnie spotyka się to facebook.com/tygodnikwelcome


10

Piątek, 25 kwietnia 2014

z niezrozumieniem, niedowierzaniem, jednak liczne rozmowy wiele wyjaśniają i informacja ta nie ma większego wpływu na dalszą relację. Inaczej sprawa ma się w przypadku związków, gdzie osobą informowaną jest partner. Część mówi o tym na początku znajomości, inni w chwili, gdy dobrze rokujący związek przechodzi do kolejnej fazy, w której seksualny partner oczekiwałby fizycznego zbliżenia. Faktem jest, że takiej sprawy nie da się ukrywać przez dłuższy czas. Dla większości seksualnych osób seks w związku jest sprawą niezwykle istotną, zatem informacja o aseksualności partnera jest często informacją druzgocącą. U par, których związek oparty jest na miłości, przyjaźni, szacunku, niekiedy udaje się wypracować pewien kompromis, w którym obie strony dają coś od siebie, ale i obie z czegoś rezygnują. Jeżeli kochające się osoby mają wspólne zainteresowania, lubią spędzać czas w podobny sposób i mają podobną wizję przyszłości, to taka relacja mimo niedopasowania pod względem seksualnego temperamentu ma szansę przetrwać. Wielu Asów żyje w szczęśliwym związku z osobą seksualną. Jeżeli jednak partnerów łączy zbyt mało, lub po prostu seks jest dla jednego czymś zbyt wspaniałym, by ograniczać się w tej sferze, to związek rozpada się. Scenariuszy jest kilka – pary te mogą rozstać się od razu, może to mieć miejsce po latach frustracji obojga, niekiedy też w związku pojawiają się osoby trzecie, które prędzej czy później rujnują związek.

Tygodnik Welcome Warszawa tel. 730-412-528 info@tygodnikwelcome.pl

facebook.com/tygodnikwelcome

Redakcja naczelna: Elizjum Nakład: 10 000 / tydzień www.tygodnikwelcome.pl Druk: Polskapresse

123RF

123RF

FOT. 123RF

ferencjach seksualnych nie jest jednak sprawą prostą. Z pomocą przychodzi tu forum Sieci Edukacji Aseksualnej, gdzie można poznać inne osoby aseksualne i stać się członkiem tej społeczności. Istnieje tu także specjalny dział, w którym można umieścić swój anons matrymonialny i niekiedy udaje się w ten sposób poznać kogoś odpowiedniego. Istnieją także inne portale, na których osoby aseksualne mogą szukać towarzystwa, jak na przykład Platonic Partners. Jest to miejsce, w którym odnajdą się nie tylko osoby aseksualne, ale także takie, które nie mogą lub nie chcą uprawiać seksu z powodów etycznych, religijnych, impotencji czy innych problemów ze zdrowiem (zob. platonicpartners.co.uk). W odnalezieniu partnera chcącego wstąpić w platoniczny związek pomogą także: Celibate Passions, Acebook oraz Asexualitic.com. Wszystkie wymienione strony funkcjonują jak typowe portale społecznościowe – po założeniu profilu można umieścić na nim swoje zdjęcie, informacje o sobie, zainteresowania, po czym można przystąpić do szukania drugiej połówki, przyjaciół lub osób chętnych do rozmowy. Niestety – dla nieznających języków obcych – do sprawnego obsługiwania konta niezbędna jest znajomość języka angielskiego. Reasumując, rozwój nowoczesnych technologii i popularyzacja Internetu ułatwiły Asom zarówno tworzenie wspólnoty poprzez specjalne, przeznaczone tylko dla nich fora i portale społecznościowe, jak i znalezienie odpowiedniego partnera czy Aseksualne pary przyjaciół podzielających ich Najrozsądniejszym rozwią- podejście do seksu. Należy zaniem dla Asów o „roman- jednak pamiętać, że niektótycznej duszy” wydawałoby rzy aseksualni – podobnie jak się tworzenie relacji, w któ- i jednostki seksualne – najlerych oboje partnerzy są asek- piej funkcjonują żyjąc w posualni. Znalezienie drugiej jedynkę. połówki o podobnych pre-

Ogłoszenia drobne: ogloszenia@tygodnikwelcome.pl ; tel. 730-412-528 / 690-469-735 ; www.tygodnikwelcome.pl/ogloszenia.html Reklama: info@tygodnikwelcome.pl ; tel. 730-412-528 / 690-469-735 ; www.tygodnikwelcome.pl/reklama.html Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Projekt i skład: chris.bitterski@yahoo.com


Piątek, 25 kwietnia 2014

czytaj online: www.tygodnikWelcome.pl

Wędrówki po Warszawie Jest takie miejsce, w którym granica między Wolą a Bemowem kryje ciekawostkę wartą zobaczenia. Aby je zwiedzić należy udać się trasą Armii Krajowej z Woli w stronę Żoliborza. Po lewej stronie zza drzew wyłaniają się czerwono-ceglane budynki, za którymi kryje się niezwykłe miejsce – Forty Bema. Otoczony fosą kompleks powstał w latach 1886-1890 kiedy to zaczęto budowę pierścienia fortów twierdzy Warszawa. Do momentu wybuchu II wojny światowej znajdowała się w tym miejscu wytwórnia amunicji. Później okupowane przez Niemców służyło jako magazyny wojskowe. Natomiast w latach 80-tych ubiegłego wieku, teren ów przejął Wojskowy Klub Sportowy Legia Warszawa. Wiele lat upłynęło zanim zaniedbany fort został poddany rewitalizacji, aby stać się popularnym miejscem spacerów, wszelkiej rekreacji i... sztuki. Wokół fosy fortu mamy świetną ścieżkę rowerową, która idealnie nadaje się również do biegania. Znajduje się tam także park linowy rozciągnięty wzdłuż brzegu między potężnymi topolami i wiązami. Dookoła można podziwiać soczystą, wiosenną zieleń. Pośrodku czerwienią się charakterystyczne budynki fortów. Uwaga: jeżeli lubicie „wolną” sztukę, warto zajrzeć do otwartej tu galerii, będącej alternatywą dla „chronionych” muzealnych kolekcji. Możecie zabrać ze sobą latarki, ale nie jest to warunek konieczny przy wędrówce za dnia.

W zdewastowanych wnętrzach fortów powstała interesująca tzw. „Galeria 40/40”. Jak sami się przekonacie krążąc po kolejnych „komnatach”, tutejsi artyści reprezentują rozmaite techniki i filozofie twórcze, m. in. malarstwo szablonowe oraz graffiti. Warto wiedzieć, że wnętrze Koszar Północnych powstaje nieustannie i spontanicznie, właśnie dzięki tzw. street artystom. Dojechać tam można komunikacją miejską z dwóch stron: od ul. Obrońców Tobruku lub od ul. Gen. Maczka. Pierwsza opcja to przejazd autobusem 197 (kursującym między pętlami Ursus Niedźwiadek a Gwiaździstą). Wówczas wysiadamy na przystanku Hala Sportowa Bemowo i udajemy się przez plac zabaw (który znajduje się zaraz przy ulicy) na teren fortu. Druga możliwość zakłada dojazd autobusami 180, 122, 103 na przystanek Gen. Maczka. Następnie przechodzimy fragmentem Powązkowskiej, gdzie po lewej stronie mijamy kościół. Dalej idąc cały czas prosto ulicą Waldorffa podążamy w kierunku fortów, mijając zaniedbane budynki sławnego klubu sportowego Legia, Wyższą Szkołę Edukacji w Sporcie oraz interesujące, aczkolwiek nadgryzione zębem czasu rzeźby. Wreszcie spojrzenie w prawo i docieramy do zabytkowego mostu fortecznego wprowadzającego nas do wnętrza Fortów Bema. Życzę miłego zwiedzania i owocnych rezultatów w eksploracjach. Jaga FOT. MATERIAŁY PRASOWE

11

Mapa wskazuje lokalizację Fortu

Fragmenty graffiti

FOT. MATERIAŁY PRASOWE

Ogłoszenia drobne ogloszenia@tygodnikwelcome.pl

Kupię / Sprzedam •

Sprzedam miejsce w garażu podziemnym, Warszawa. Osiedle przy ul Żelaznej 67. Cena: 40 tysięcy PLN kubrakjerzyk@o2.pl

Inne •

praktykaoptymalizacji.blogspot.com Zobacz! Uwierz! Zastosuj!

Każdy Czytelnik może tanio umieścić w naszej gazecie drobne ogłoszenie. Działy, do których może trafić są następujące: Kupię/Sprzedam; Wynajmę/Najmę; Praca; Nauka; Poznam Panią/Pana; Inne. W ogłoszeniu można zawrzeć maksimum 150 znaków. Więcej szczegółów na http:// www.tygodnikwelcome.pl w dziale Ogłoszenia. facebook.com/tygodnikwelcome


R

E

K

L

A

M

A

Welcome to the

E n g l i s h

C o r n e r FOT. 123RF

In this task you can find some useful English idioms and expressions. There are two people talking here. Try to match the left side with the right one. The answers are below the task. Good luck! Witajcie w Kąciku Języka Angielskiego! W tym zadaniu znajdziesz kilka użytecznych angielskich idiomów i zwrotów. Rozmawiają tu dwie osoby. Spróbuj połączyć lewą stronę z prawą. Odpowiedzi są poniżej zadania. Powodzenia!

Anna Dobrowolska Person A/Osoba A: 1. Do you know how to get to the station? 2. You’re so smart and beautiful.

123RF

W następnym numerze: Nasza gazeta została ciepło przyjęta i zaledwie po dwóch numerach zyskała grono entuzjastów tematyki, którą poruszamy na łamach Welcome. Swoje wrażenia opisujecie dzwoniąc do naszej redakcji i pisząc pełne ciepłych słów maile. Dzięki temu przybywa nam motywacji ku temu, aby następne wydania były coraz lepsze. Przysyłacie też wiersze i opisy fabuły, co bardzo nas cieszy, gdyż od początku zależało nam na pewnej formie interaktywności z naszymi Czytelnikami. A co będzie w najbliższej przyszłości? Z powodu weekendu majowego nie ukażemy się 2 maja, tak więc numeru następnego oczekujcie 9 maja. A w nim nowa, interesująca porcja artykułów, piękne wiersze, i inne warte zobaczenia teksty. Wyczekujcie naszej gazety w piątki, w najbardziej uczęszczanych miejscach Warszawy. Piszcie do nas! Mile widziane są wszelkiego rodzaju sugestie dotyczące zmian czy rozwoju tygodnika Welcome. Pamiętajcie, że macie realny wpływ na jego współtworzenie i każda wiadomość od Was na pewno zostanie przeczytana. Redakcja R

E

K

L

A

M

A

3. Your new car is great! 4. How did you know that? 5. Mike is very irresponsible and that’s why he is always in trouble. 6. I don’t remember the name of that woman... 7. Your sister has broken into the shop. 8. I don’t know what to do. 9. Did you catch the bus? 10. Why is she behaving like this? What’s gotten into her?

Person B/Osoba B: a) A little bird told me. b) She’s got ants in her pants because she’s going to the party tonight. c) Care for a spin? d) I haven’t got a clue. e) Ok, think about it and drop me a line when you make a decision. f) Oh! It can’t be true! You’re pulling my leg! g) Flattery will get you nowhere. h) By the skin of my teeth. i) Oh, wait! It’s on the tip of my tongue. j) Boys will be boys.

What are idioms? Idioms are expressions used mainly by native speakers. They have a metaphorical meaning, not a literal one. They are used to express something in a very clear way. Czym są idiomy? Idiomy to wyrażenia używane głównie przez native speaker’ów. Mają one mataforyczne, a nie dosłowne znaczenie. Używane są, aby wyrazić coś w bardzo klarowny sposób.

10. Czemu ona się w ten sposób zachowuje? Co w nią wstąpiło? 9. Złapałeś autobus? 5. Mike jest nieodpowiedzialny i dlatego zawsze ma kłopoty. 6. Nie znam imienia tamtej kobiety... 7. Twoja siostra włamała się do sklepu. 8. Nie wiem co zrobić.

i) Och, poczekaj! Mam to na końcu języka. f) Och! To nie może być prawda! Nabierasz mnie! e) Dobrze, pomyśl o tym i napisz do mnie (parę słów). h) Z ledwością (dosł. Za pomocą skóry moich zębów). b) Ona jest podekscytowana ponieważ idzie dziś na imprezę. g) Pochlebstwem daleko nie zajdziesz (dosł. Pochlebstwo zaprowadzi cię donikad). c) Masz ochotę na przejażdżkę? a) Doszły mnie słuchy (dosł. Mały ptaszek mi powiedział). j) Chłopcy (zawsze) będą chłopcami.

2. Jesteś taka mądra i piękna.

Person B/Osoba B: d) Nie mam pojęcia.

Person A/Osoba A: 1. Czy wiesz jak dostać się do stacji?

3. Twój nowy samochód jest świetny! 4. Skąd o tym wiedziałaś/eś? 1d, 2g, 3c, 4a, 5j, 6i, 7f, 8e, 9h, 10b. Answers / Odpowiedzi:

facebook.com/tygodnikwelcome


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.