Podlaskie Agro Nr 54

Page 38

HODOWLA

|

| – Dzięki nowej oborze jest nam wygodniej, a dój trwa krócej. Można by się jeszcze zastanowić, czy wybrać halę, czy zdecydować się na pełną automatykę. Jednak naszym zdaniem roboty udojowe są może i dobre, ale jak na razie poza naszym zasięgiem finansowym. Nasza rybia ość nas w zupełności satysfakcjonuje – wyjaśnia wybór Waldemar Wyszyński.

C.D. ZE STR. 36

– Wybraliśmy rybią ość, bo jest to niedrogie, a wygodne rozwiązanie. Żona sama ją obsługuje, a ja w tym czasie szykuję paszowóz – tłumaczy Mariusz Pietraszko. – Zmiana systemu utrzymania i doju krów na początku była ciężka, dój trwał trzy godziny zamiast godziny. Niektóre sztuki nie chciały wejść na halę. Ale krowy szybko się uczą. W ciągu tygodnia, opanowały to, choć przyznaję, mamy kilka opornych sztuk – dodaje małżonka rolnika. W lipcu ub.r. do nowej obory rodziny Pietraszko wprowadzone zostały pierwsze sztuki. Obecnie obsada nie jest pełna, wynosi ok. 50 %. Reszta ma pochodzić z zakupu i hodowli własnej. Rolników powstrzymuje jednak posiadana kwota mleczna. Obora ruszy pełną parą, dopiero po zniesieniu mlecznych limitów. Podobnie jak równie nowy i równie nowoczesny obiekt należący do małżeństwa rolników – Elżbiety i Waldemara Wyszyńskich z m. Nowe Warele w gm. Szepietowo. W tym przypadku inwestycja została rozpoczęta nieco później, bo w czerwcu 2014 r. W grudniu odbyła się „przeprowadzka” krów, jednak podobnie jak w pierwszym opisywanym przypadku, obsada sięga, jak na razie, zaledwie 50 %. – Dlaczego zdecydowaliśmy się na tę inwestycję? Trudne pytanie. Na pewno wiązało się to z tym, że stare budynki już nie spełniały naszych oczekiwań, bez modernizacji produkcji nie dało się dalej ciągnąć – wyjaśnia pan Waldemar, a jego żona dodaje: 38

Plany rodziny Wyszyńskich co do budowy obory i jej wyglądu w znaczący sposób ograniczały warunki siedliskowe.

– Mamy dwóch synów, następca jest już zdeklarowany, kończy technikum rolnicze. Młodszy też by się chyba nie obraził, gdyby przyszło mu zająć się gospodarstwem. Mamy więc to dla kogo zostawić. Poza tym trzeba iść do przodu, tak jak z wszystkim. Kto nie inwestuje, nie ryzykuje, stoi w miejscu, ten nic nie ma. Trzeba się rozwijać. Początkowo rolnicy rozważali wzniesienie budowy metodą gospodarską, ze względu na zminimalizowanie i tak sporych wydatków. Jednak po konsultacjach z przedstawicielem firmy Ladziński i prostej kalkulacji stosunku kosztów do uzyskanej jakości, Wyszyńscy zdecydowali się powierzyć inwestycję profesjonalistom. – Pooglądaliśmy zrealizowane przez firmę inwestycje w gospodarstwach innych rolników, a współpraca przebiegała bardzo dobrze, to musimy przyznać. Nie mamy żadnych zastrzeżeń – mówi Elżbieta Wyszyńska. – Prace utrudniały słabe warunki siedliskowe, nie pozwalały nam na realizację przedsięwzięcia z rozmachem, ale i tak jesteśmy usatysfakcjonowani. W wyniku współpracy rolników z wykonawcą, powstała obora wolnostanowiskowa o powierzchni ok. 1200 m², na ok. 70 krów dojnych i „młodzież” (razem ok. 140 zwierząt). A wyposażenie? – Zdecydowaliśmy się na zakup wygrodzeń i materaców marki Arntjen, znanych z jakości, żeby zapewnić zwierzętom wygodę – opowiada rolnik. – Podjęliśmy też decyzję o utrzymywaniu młodzieży również na rusztach. To przygotowuje młode sztuki do późniejszego bytowania w innych częściach obory. Racica od razu odpowiednio kształtuje się, a jałówka po wycieleniu, już jako krowa, przechodząc na legowiska, nie ma problemów z poruszaniem się oraz ze zdrowotnością racic. Mamy w ten sposób nadzieję poprawić długowieczność naszego stada. W części przeznaczonej dla „młodzieży” ruszta są po części wyścielone specjalnymi materacami rusztowymi, które mają identyczne jak

ruszta otwory. Zwiększają one w sposób zdecydowany komfort zwierząt, które tam przebywają. – Mamy tu poidła wylewne JFC, automatyczny system kurtyn i świetlika białostockiej firmy Jf Sthal. W kurtynach została zastosowana szyba poliwęglanowa o grubości 16 mm, czyli grubsza, cieplejsza, które lepiej izoluje oborę w środku. Rolnicy zastosowali elewację i kolor dachu pasujący do domu i innych zabudowań – dodaje Tomasz Filipiuk. Dój w nowej oborze prowadzony jest w hali udojowej DeLaval rybia ość 2x6. Na razie jest to wersja podstawowa, ale rolnicy planują w przyszłości zamontować zdejmowanie elektroniczne aparatów (automatyczny odciąg) oraz mierniki parametrów mleka. – Jak na razie w nowej oborze przebywa 40 krów dojnych, łącznie z młodzieżą 90 sztuk. Także jeszcze trochę brakuje – mówi pan Waldemar. – Chcielibyśmy zapełnić nową oborę sukcesywnie, trochę w tym roku, trochę w przyszłym, część własnym sumptem, część dokupić. Chcemy to zrobić jak najszybciej, ale na razie ogranicza nas kwota mleczna. Jak podkreśla, nadmierny rozwój w tej chwili i zwiększona produkcja mleka, okupiona karami mlecznymi, mijałaby się z celem. – Nie chcemy też się pakować w nadmierne kredyty. A biorąc pod uwagę panującą zapaść na rynku mleka, nie nastraja nas to optymistycznie – dodaje żona rolnika. – Liczymy na to, że będzie dobrze, podobnie jak wszyscy ci, którzy wybudowali w ostatnim czasie obory, choć sytuacja nie wygląda specjalnie różowo. Wszyscy czekamy na zniesienie kwot mlecznych, wtedy zwiększona będzie produkcja, a to nie wróży wysokich cen. Pociesza fakt, że w przeszłości w branży mlecznej były górki, były i dołki. Teraz jest właśnie taki dołek. Oby nie był on zbyt wysoki, ani nie trwał zbyt długo.

TEKST

I FOT .

MAŁGORZATA SAWICKA

PODLASKIE AGRO


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
Podlaskie Agro Nr 54 by Tomasz Filonczuk - Issuu