Jak doprowadzić do rozpaczy dziecko przy sąsiednim stole?
dobra książka
LINKkultura
Aleksandra Łojek-Magdziarz
Aneta Prasał-Wiśniewska jest koordynatorką polskich wydarzeń kulturalnych odbywających się w ramach Polskiego Sezonu w Wielkiej Brytanii
Jak będzie wyglądać inauguracja Sezonu? Uznaliśmy, że nie będziej jednej, oficjalnej inauguracji Sezonu, ponieważ trudno jest wybrać, czy powinna być to wystawa, czy koncert. Dlaczego w Londynie, a nie gdzie indziej? W wiosennych miesiącach będzie cała seria kilku równie ważnych projektów. Wystawa polskiego symbolizmu w Tate Britain, wystwa współczesnej polskiej artystki Goshki Macugi w galerii Whitechapel w Londynie (artystka nominowana w ubiegłym roku do prestiżowej nagrody Turner Price). Festiwal muzyki współczesnej Polish Connection w Canterbury tej wiosny będzie w całości poświęcony Polsce. Odbędą się też regaty wioślarskie na Tamizie. Bydgoszcz będzie ścigała się z osadami z Oksfordu i Cambridge. Kto finansuje całe przedsięwzięcie? Polski rząd. Za realizację części kulturalnej odpowiedzialne jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które zadanie to powierza Instytutowi Adama Mickiewicza. Wspierą nas Polskie polacówki dyplomatyczne w Wielkiej Brytanii. Instytut Kultury Polskiej w Londynie, Ambasada i Konsulat generalny RP w Edynburgu. Nie jest tak, że każde z wydarzeń jest w całości finansowane przez stronę polską. Opieramy się na współpracy z brytyjskimi instytucjami, które też posiadają własny budżet.
Polacy są cenionymi pracownikami, ale bardziej jako odtwórcy i wykonawcy. A my chcemy pokazać, że jest w nas też potencjał kreatywny. Czy Polacy na Wyspach mogą czynnie zaangażować się w udział w imprezach Sezonu? Czy, na przykład, będą mieli możliwość pochwalenia się własną twórczością? Niezupełnie. Ponieważ my jesteśmy odpowiedzialni za program, to musielibyśmy mieć kontrolę nad tym, co firmujemy, a nie bylibyśmy w stanie zweryfikować wszystkiego. Można jednak wziąć udział w ogranizacji imprez w charakterze wolontariuszy. Jest to kwestia do uzgodnienia bezpośrednio z nami. Jak Pani myśli, co Polski Sezon może zmienić w życiu Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii? Kultura we współczesnej Polsce jest ciekawa i różnorodna. Nawet w Wielkiej Brytanii, która jest bardzo trudnym i wybrednym rynkiem, gdzie oferta kulturalna jest bardzo konkurencyjna, jesteśmy w stanie pokazać wiele dobrego. Zatem z jednej strony może to być frajda z udziału w czymś, co jest ciekawe, a z drugiej strony duma z polskiej kultury.
Miles Kington (nota bene urodzony w Północnej Irlandii) był uważany za najbardziej dowcipnego felietonistę „The Independent”. Pisał codziennie jeden felieton przez dwadzieścia lat, umarł zaraz po skończeniu ostatniego. Zachorował na raka, którego postanowił, jak sam ujął, „zmusić, by zaczął zarabiać na swój rozwój”. I tak się też stało. Po diagnozie Kington zarzucił własnego agenta literackiego propozycjami książek, jakie mogłyby odnieść sukces, a w ich tle majaczyłby gdzieś nowotwór i śmierć. Powstało zatem prześmieszne dzieło, składające się z owych listów i propozycji. Na przykład książka „Sto rzeczy, jakich można nauczyć się przed śmiercią”, z których co najmniej dwie nie będą wymagały wyjścia z domu czy nawet wydawania pieniędzy. Oto kilka pomysłów: „Walka z pościelą jako gra sama w sobie”, „Nigdy nie jest za późno nauczyć się kraść w sklepie”, „Jak sprawić, by dzieci przy sąsiednim stole w kawiarni wybuchły dramatycznym płaczem, pozornie bez powodu”, „Jak skakać na skakance ekonomicznie, stylowo i delikatnie, by się to nie zakwalifikowało jako ćwiczenia” lub „Nauczyć się wreszcie, czym rożni się planeta od gwiazdy”. Książka tryska humorem, choć zdarza się, że jest to humor przez łzy. Ale trwa do końca. Samego – Kington zostawił list do odczytania na własnym pogrzebie. Pierwsze słowa brzmiały: „Szkoda, że mnie tu z wami nie ma”. Miles Kington, How Shall I Tell the Dog? (Jak to powiedzieć psu?), Profile Books 2008, cena £9.99