telewizja jako takie to już inna para kaloszy. Zwłaszcza na
sam, niezmienny schemat. Wiemy, ale zupełnie nas to
gruncie tej drugiej „płeć piękna” (cóż to za okropny ter-
nie obchodzi. Nie oglądamy tego „dla beki”, nie mamy
min!) osiągnęła niebywałe sukcesy. Brak męskiej kontroli
się czego wstydzić. Oglądając je, przyczyniamy się do
nad większością programów w ramówce telewizyjnej to
zawłaszczania, przynajmniej częściowego, męskiego
efekt niezwykle intensywnej oglądalności seriali i filmów
terytorium. Nawet jeśli te obrazy nie imponują roz-
tworzonych „dla kobiet”, emitowanych w prime-time.
wiązaniami fabularnymi czy formalnymi, to świadczą
Gospodynie kuchenne i mamuśki słodkich bobasków
o świadomości swoich odbiorców (odbiorczyń?) oraz
wiedziały, co robią, kiedy ustawiły telewizory w kuchni,
ich prawa do udziału w dyskursie na temat mediów au-
pozostawiając je stale włączone. To dla nich realizowa-
diowizualnych i obecności w historii kina.
na jest większość programów telewizyjnych. Co więcej
Uważajcie zatem Panowie, śmiejąc się z kobiet wylewa-
„mężczyźni” do tej sfery pulsującej estrogenem nie mają
jących hektolitry łez w czasie seansu Pamiętnika emito-
zwykle wstępu – nie rozumieją oni jej mechanizmów ani
wanego na TVN-ie – bo w danej chwili pokazują właśnie
struktur. Oto, drogie panie, nasza „dzika sfera”4.
Ryana Goslinga w parze z Rachel McAdams, a nie Szyb-
Można tu więcej pisać o podobnych mechanizmach, ale
kich i wściekłych. Przypadek? Nie sądzę. <cuadrado>
kluczem do zrozumienia popularności gatunków „miłosnych” wśród kobiecej publiczności jest fakt, z którym
Patrycja Mucha
mężczyznom trudno się pogodzić: czerpiemy niekła-
fot. Paweł Siodłok
maną, nieironiczną PRZYJEMNOŚĆ z oglądania tego typu filmów czy seriali. Nie jesteśmy głupie – wiemy, ile w nich patosu, sztuczności, luk, jak bardzo reprodukowany jest system, jak kolejny raz powtarza się ten 4 Określenie Johna Fiske. Zob. W. Godzic, Telewizja jako kultura, Kraków 2002, s. 137.
56
Ekrany | Reflektor 2/2015