Witold Gomboriwcz - Ferdydurke

Page 70

Zamiast ją kazić sobą, napawałem się jej osobą, zamiast bym ja chwycił ją za gardło, ona chwyciła mnie za gardło. Przełknąłem głośno ślinę pod drzwiami, aby usłyszała, Ŝe podglądam. Drgnęła i nie odwróciła głowy - co było najlepszym dowodem, Ŝe od razu usłyszała - głębiej wtuliła główkę w ramiona, ugodzona. Lecz momentalnie profil jej przestał istnieć sam dla siebie, skutkiem czego nagle i wydatnie wyzionął wszelką zjawiskowość. Dziewczyna z podpatrywanym profilem walczyła ze mną czas dłuŜszy cięŜko i w milczeniu, a walka polegała na tym, Ŝe nawet nie mrugnęła okiem. Dalej wodziła piórem po papierze i zachowywała się jak nie podglądana. Aliści po paru minutach dziurka we drzwiach, spoglądająca na nią moim wzrokiem, zaczęła jej dolegać - aby zamani- 141 festować swoją niezaleŜność i potwierdzić obojętność siąknęła głośno nosem, pociągnęła nosem wulgarnie i brzydko, jakby chciała powiedzieć: "Patrz się, nic mnie nie obchodzi, siąkam". W ten sposób dziewczyny okazują swoją najwyŜszą pogardę. Na to tylko czekałem. Gdy popełniając błąd taktyczny pociągnęła - pociągnąłem takŜe nosem za drzwiami wyraźnie, ale niezbyt głośno, tak właśnie, jakbym nie mógł się powstrzymać, zaraŜony jej siąknięciem. Ucichła jak trusia - ten dwugłos nosowy był nie do przyjęcia dla dziewczyny - ale nos, raz zmobilizowany, dał się jej we znaki, po krótkim zmaganiu zmuszona była wyciągnąć chusteczkę od nosa i wytrzeć nos, po czym jeszcze w dłuŜszych odstępach nerwowo, niedostrzegalnie pociągała nosem, na co repetowałem za drzwiami raz za razem. Winszowałem sobie, Ŝe udało mi się tak łatwo wydobyć z niej nos, nos dziewczyny był nieskończenie mniej nowoczesny od nóg dziewczyny, łatwiejszy do przezwycięŜenia. Podkreślając i wydobywając z niej nos, czyniłem wielki krok naprzód. Gdybym zdołał nabawić nerwowego kataru Mło-dziakównę, gdyby - zakatarzyć nowoczesność. A nie mogła przecie po tylu siąkaniach wstać i zasłonić dziurki jaką szmatą - byłoby to równoznaczne z przyznaniem, Ŝe nerwowo siąka. Cicho, siąkajmy nędznie, beznadziejnie, kryjmy się z nadzieją! Nie doceniłem jednak umiejętności i sprytu dziewczęcego. Naraz, szerokim ruchem od ucha do ucha, utarła sobie nos ręką - całym przedramieniem - a ruch ten śmiały, sportowy, zamaszysty i zabawny zmienił oblicze sytuacji na jej korzyść, przyozdobił wdziękiem siąkanie. Złapała mnie za gardło. Jednocześnie - zaledwie zdąŜyłem odskoczyć od dziurki - podstępnie i niespodziewanie weszła do mego pokoju Młodziakowa. - Co kawaler robi? - rzekła podejrzliwie, widząc mnie w nieokreślonej pozycji na środku. - Po co kawaler tu... stoi? Dlaczego kawaler lekcji nie odrabia? Czy kawaler nie uprawia Ŝadnych sportów? Trzeba się zająć czymś - wyrzuciła z pasją. Bała się o córkę. W mojej nieokreśloności na środku pokoju wietrzyła niejasną machinację przeciw córce. Nie 142 uczyniłem Ŝadnego wyjaśniającego posunięcia i stałem dalej na środku apatycznie i niezdarnie, jak zahamowany, aŜ Mło-dziakowa odwróciła się do mnie bokiem. Wzrok jej padł na Ŝebraka przed domem. - Co on... ma? Dlaczego gałązkę... ma w ustach? - Kto? - śebrak. Co to znaczy? - Nie wiem. Wsadził i trzyma. - Kawaler z nim rozmawiał. Widziałam przez okno. - A rozmawiałem. Myszkowała mi oczami po twarzy. Wahała się jak wahadło. Coś miarkowała, Ŝe gałązka zwiera ukrytą treść, wrogą, zjadliwą dla córki. Lecz nie mogła znać moich myślowych kombinacji i nie mogła wiedzieć, Ŝe gałązka w ustach stała się u mnie atrybutem nowoczesności. Nonsens posądzenia, Ŝe to ja poleciłem brodatemu trzymać zieleń w ustach, nie dawał się sformułować w słowie. Popatrzyła nieufnie na mój umysł, podejrzewając, Ŝe


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.