Ichtys 83

Page 1

Miesięcznik Parafii Wniebowzięcia NMP w Łebie

www.ichtys.net

, 2012 Pazdziernik nr 83

WYCHWALAJCIE PANA CZTERY PORY ROKU Zdjęcie Magda Horanin


W krainie życia będę widział Boga Miłuję Pana, albowiem usłyszał Głos mego błagania. Bo skłonił ku mnie swe ucho W dniu, w którym wołałem. W krainie życia będę widział Boga. Oplotły mnie więzy śmierci, dosięgły mnie pęta otchłani, Ogarnął mnie strach i udręka. Ale wezwałem imienia Pana: „Panie, ratuj moje życie”. W krainie życia będę widział Boga. Pan jest łaskawy i sprawiedliwy, Bóg nasz jest miłosierny. Pan strzeże ludzi prostego serca: Byłem w niedoli, a On mnie wybawił. W krainie życia będę widział Boga. Wróć, duszo moja do swego spokoju, Bo Pan dobro ci wyświadczył. Uchronił bowiem moją, duszę od śmierci, Oczy od łez, nogi od upadku. Będę chodził w obecności Pana W krainie żyjących. W krainie życia będę widział Boga. Chwała Ojcu i Synowi, I Duchowi Świętemu. Jak była na początku, teraz i zawsze, I na wieki wieków. Amen. W krainie życia będę widział Boga. Psalm 116A [114] 2


Kilka Myśli Proboszcza

Tegoroczna jesień, jak dotychczas, rozpieszcza nas pięknem swoich kolorów i ciepłem promieni słonecznych przenikającym i oświetlającym przebogatą pajęczynę babiego lata. Całe to piękno ma swój początek w Bogu - Stwórcy nieba i ziemi, w którego wierzymy, ufamy Mu i do którego zmierzamy drogą stworzonego przez Niego pięknego świata. Czy dla mnie ta prawda jest oczywista? W Credo wyznajemy „ wierzę w jednego Boga… Stworzyciela nieba i ziemi”… Ponad dwa tygodnie temu 11 października 2012 rozpoczęliśmy Rok Wiary. Może wielu z nas zadaje sobie pytanie: po co zastanawiać się nad tym, co jest tak oczywiste? Czy rzeczywiście dla wszystkich, którzy noszą miano chrześcijanina, jest to tak oczywiste? Spójrzmy na siebie, na nasze rodziny, na naszą parafię i środowisko i odpowiedzmy sobie na pytanie: czy wypełniam, tak naprawdę, wolę Pana Boga, żyjąc według Jego przykazań? Jeśli tak, to czas Roku Wiary ma mi pokazać na jakim etapie życia duchowego jestem i czy wiara pomaga mi w codziennym życiu. Jak widzimy niewiele jest płaszczyzn, które każą nam spojrzeć na to, co - jak uważamy - jest takie oczywiste, czyli na naszą wiarę. Jak wiele rozbieżności jest wśród wierzących w prawdziwym rozumieniu wiary w Pana Boga. Wielu powiada, jestem wierzącym, ale nie praktykującym, gdyż do końca nie akceptuje norm wynikających z Bożych przykazań. Inni mogą praktykować, ale do końca nie dają wiary w to, co czynią lub popadli w zwyczajową rutynę, stając się zamknięci na głos Boga nawołującego do poprawy i przemiany życia. Dlatego Kościół, w swojej trosce o dobro du-

chowe wiernych, zaprasza nas do pochylenia się nad tajemnicą wyznawanej przez nas wiary. Chcemy ponownie zadać sobie pytanie: czy ja tak naprawdę wierzę i ufam Bogu i czy swoje życie opieram na Dawcy życia, od którego wyszedłem i czy chcę zmierzać do Niego? Jeśli jest inaczej to Rok Wiary ma dopomóc nam, byśmy na nowo zwrócili się do Stwórcy i Odkupiciela i odkrywali owoce płynące ze zjednoczenia z Bogiem. To czas, byśmy stawali się autentycznymi i wiarygodnymi świadkami wiary, wskazującymi poszukującym prawdziwe wartości. Zatem jest to czas ogromnego zadania dla nas wierzących, tworzących wspólnotę Kościoła, by stawać w prawdzie i tej prawdy bronić. Weszliśmy w Rok Wiary, który będzie trwał do 24 listopada 2013 roku. Zastanówmy się, co możemy zrobić, by owocnie przeżyć ten czas, by nie umknął nam prze palce bez pozostawienia trwałych śladów w naszym życiu. Może zastanawiamy się nad czymś wielkim, a potrzeba tak niewiele. Zastanówmy się, jak wygląda nasza modlitwa, jaki jest nasz udział w życiu sakramentalnym Kościoła? Jakie jest moje osobiste zaangażowanie w życie parafialne? Już za kilka dni staniemy nad grobami naszych bliskich zmarłych. Czy ograniczamy się tylko do dnia 1 listopada, by pamiętać o tych, którzy odeszli? Czy wyrazem pamięci są przepiękne kwiaty, różnorodne znicze czy jednak bardziej przeważa pamięć modlitewna? Każdego roku grupa dzieci i młodzieży przygotowuje się

do sakramentów świętych -spowiedzi, pierwszej komunii św. i bierzmowania. Czy rodzice dostatecznie towarzyszą dzieciom i młodzieży w tym przygotowaniu? Sprawy oczywiste, ale jakże istotne w przekazaniu prawdziwej wiary. Jest jeszcze wiele innych płaszczyzn w naszym życiu, życiu ludzi wierzących, na które winniśmy zwracać uwagę. …”Podwoje wiary są dla nas zawsze otwarte”… Przyjmijmy ten czas jako zaproszenie skierowane do każdego z nas, by odnowić osobistą więź z Bogiem, by zaprosić Go na nowo do swojego życia, do swojej rodziny, środowiska w którym żyję, do relacji międzyludzkich, sąsiedzkich. Oto zadanie, jakie wyznacza nam Rok Wiary, to zasadnicze i podstawowe, które wynika z mojej przynależności do Pana Boga. Życzmy sobie Kochani Parafianie, abyśmy dobrze przeżyli ten czas odnowienia więzi z naszym Stwórcą i Odkupicielem. Wasz Proboszcz, o. Mariusz omi 3


Dziękczynienie za dar wiary

w sobie wymiar bezinteresownego daru. Również zdolność przyjęcia Boga, który się objawia oraz udzielenie Mu odpowiedzi, jest darem. Bez pomocy Ducha Świętego nie potrafimy uznać w sercu, że Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem (por. 1 Kor 12,3). Kościół uczy, że wiara w Boga jest jedną z tzw. cnót teologalnych, czyli odnoszących się bezpośrednio do Boga. „Uzdalniają one chrześcijan do życia w jedności z Trójcą Świętą. Ich początkiem, motywem i przedmiotem jest Bóg Trójjedyny... Są wszczepione przez Boga w dusze wiernych, by uzdolnić ich do działania jako dzieci Boże i do zasługiwania na życie wieczne. Stanowią one rękojmię obecności i działania Ducha Świętego we władzach człowieka. Są trzy cnoty teologalne: wiara, nadzieja i miłość” (KKK 1812-1813). 3. Tak rozumiany dar wiary został nam ofiarowany wraz z łaską chrztu świętego. Bóg dał nam klucz, który otwiera przed nami Jego boski świat. Dzięki wierze możemy wejść i zamieszkać w świecie wewnętrznego życia Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kto nie wierzy, ten nie wejdzie w osobistą i głęboką relację z każdą z Osób Boskich. Kto zaś przyjmie dar wiary i posłuży się tą wyjątkową zdolnością, którą w sobie nosi, ten zawsze będzie żył w obliczu Boga, świadom, że jest dzieckiem Ojca niebieskiego, uczestnikiem synostwa Jezusa Chrystusa i jest świątynią Ducha Świętego.

1. Rozpoczęliśmy Rok Wiary, czas wiedzę na temat religii chrzeszczególnej ref leksji poświęścijańskiej, ale nie są wierzącyconej wierze i modlitwie o jej mi. Wiedza nie jest tym samym, rozwój. U początku tego Roku co wiara, choć człowiek wierząchcemy uważniej przyjrzeć się cy robi wszystko, aby jak najlenaszej wierze. Rozpoczynapiej poznać Boga i wszystko, co my od radosnego stwierdzeBóg objawił. nia, że ta wiara w nas jest. Zanim spróbujemy ją dokładniej 2. Wiara jest darem Boga w wielorakim znaczeniu. Jest nim opisać, chcemy najpierw za nią dlatego, że Bóg się nam objapodziękować. Wiara należy bowił, a w tym objawieniu ofiawiem do wielkich darów Boga. rował nam siebie. To objawie- 4. Wchodząc w Rok Wiary uświaCzłowiek nie zaczyna wierzyć damiamy sobie jeszcze wyraźnie się Boga jest u początków dlatego, że tak sobie postanowi. niej, że wiara jest niezwykłym wiary człowieka i zawsze ma Są ludzie, którzy mają ogromną darem Boga. Często jest ona na4


zywana skarbem, jaki człowiek stwo, bliższa i dalsza rodziposiada w swej ziemskiej węna, koledzy i koleżanki, wspodrówce. Stąd rośnie w nas pominamy także wielkich świadtrzeba wyrażenia Bogu wdzięczków wiary naszych czasów, jak ności za ten dar. Im bardziej go św. Faustyna, św. Ojciec Pio, bł. sobie cenimy, tym większa jest Jan Paweł II, bł. Matka Teresa nasza wdzięczność. Wyrażamy z Kalkuty i wielu innych. ją przede wszystkim przez to, że staramy się tą wiarą żyć. Jed- 7. Jest za co dziękować i jest komu dziękować. Okażmy się nak ważne znaczenie ma także ludźmi, którzy umieją to dziękwyrażenie dziękczynienia przez czynienie wyrazić, najpierw słowa, śpiew i radość, którą wiaw modlitwie, a w miarę możra daje. Jest to ważne również ze liwości także słowami, szczewzględu na nas, abyśmy jeszcze gólnie wobec, którym wielepiej uświadomili sobie, że pole zawdzięczamy. Możemy im siadamy drogocenny skarb, któo tym powiedzieć lub napisać ry został nam ofiarowany. Mado nich list. Będzie to także jąc taką świadomość, staramy okazja do osobistej refleksji na się jeszcze bardziej dbać o to, temat swojej wiary. Szczególaby nasza wiara była żywa i nienie gorąco zachęcamy rodziny, ustannie się rozwijała. aby w niedzielnych lub innych 5. Bóg w swej Opatrzności przespotkaniach na modlitwie wykazał nam ten dar wiary przez razić dziękczynienie Bogu za ludzi. Chcąc ich wyraźniej zoniezwykły dar wiary, a także baczyć, trzeba spojrzeć najpodziękować członkom rodzipierw w historię, w całe wieki ny za ich wysiłek, aby tę wiarę dziejów zbawienia, jakie rozpielęgnować i ją rozwijać. wijały się na naszej ziemi. Stąd zrodziły się określenia „wia- 8. Św. Paweł Apostoł pisał pod koniec swego życia: „W dora ojców”, „wiara przekazywana z pokolenia na pokolenie”. W tej panoramie historii widzimy świętych i błogosławionych, pamiętamy o ojcach i matkach, którzy wychowywali w wierze swoje dzieci, o kapłanach i siostrach zakonnych, którzy niestrudzenie głosili słowo Boże i sprawowali sakramenty, umacniając ludzi w wierze.

brych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem” (2 Tm 4,7). Stojąc w obliczu śmierci nie pisze o swoich podróżach apostolskich, założonych przez siebie wspólnotach czy poniesionych dla Chrystusa cierpieniach. Za główne osiągnięcie uważa to, że ustrzegł wiarę. Ona jest dla niego najcenniejsza. Ma mocną wiarę w Boga i nie zabrały mu jej żadne przeciwności. Ona daje mu pokój serca. Ona pozwala spoglądać z nadzieją w przyszłość. Ona mówi mu kim jest Bóg i kim jest człowiek, jaki jest sens ziemskiego życia i co Bóg przygotował dla człowieka po śmierci. Dlatego określenie „bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem”, jest ważne dla człowieka. W najbliższych dniach pójdziemy na cmentarze i poświęcimy więcej czasu naszym bliskim zmarłym. Zapewne wielu z nich miało podobne przeżycia jak św. Paweł. Bieg ukończyli i wiarę ustrzegli. Podziękujmy im za to.

Z kroniki łebskich rybaków

6. Z tej perspektywy dziejowej przenosimy się na naszą osobistą historię. Starajmy się przypomnieć te osoby, które miały wpływ na rozwój naszej wiary. Bóg posyłał nam takich ludzi w naszym dzieciństwie i młodości, a także w każdym następnym etapie życia. Oprócz tych osób, które spotykaliśmy często, jak rodzice i rodzeń-

Zdjęcie udostępnione przez Pana Jerzego Falkiewicza 5


Jak czytać Pismo Święte? Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. J 8, 47

Pełnia objawienia, którą przyniósł Pan nasz, Jezus Chrystus jest przekazana przez Tradycję chrześcijańską i Pismo św. „Święta Tradycja i Pismo św. stanowią jeden święty depozyt Słowa Bożego powierzony Kościołowi.” Tak więc tylko Kościół Chrystusowy może interpretować i wyjaśniać prawdy Boże, objawione w Biblii (por. J 21,25; 2Tes 2,15; 3,6).

własnych zdolności przekazali na piśmie to, co On chciał. Chociaż księgo biblijne powstawały przez kilkanaście wieków, to w sposób pewny, wiernie i bez błędu uczą prawdy, jaka z woli Bożej miała być utrwalona dla naszego zbawienia (2Tm 3,16-17). III. Dlaczego mamy czytać Pismo św.? Gdyż Pan Bóg przemawia w swoim Słowie. Objawia tajemnicę samego siebie oraz swą wolę względem nas. Ponad to Pismo św. ukazuje nam jak mamy żyć na co dzień, by mieć w sobie pokój i radość oraz co robić, aby nas Bóg zbawił.

I. Co to jest Pismo św.? Jest to zbiór 73 ksiąg, spisanych pod natchnieniem Ducha Świętego, które dzieli się na Stary (46 ksiąg) i Nowy (27 ksiąg) Testament. Najstarsze fragmenty Pisma św. napisano ok. XII w. p. n. ChryIV. Jak owocnie stusa; podczas gdy redakcja najczytać Pismo św.? późniejszych ksiąg Nowego Testa- 1. Przed przystąpieniem do czymentu przypada na początek II w. tania zapoznaj się ze wstępem do po narodzeniu Chrystusa. danej księgi biblijnej; pamiętaj również o przypisach i słowniczII. Kto jest autorem ku, które pomogą ci lepiej zrozuPisma św.? mieć dany tekst; korzystaj rówPismo św. Boga ma za autora. nież z innych komentarzy do PiDo spisania Ksiąg Świętych wy- sma św., które Kościół podaje dla brał Bóg ludzi, którzy używając pożytku wiernych. 6

2. Czytanie Pisma św. rozpocznij modlitwą poprzedzoną znakiem krzyża św. Poproś w niej Ducha Świętego o zrozumienie danego tekstu. 3. Podczas czytania zastanawiaj się, co Pan Bóg chce ci teraz powiedzieć; pozwól się prowadzić Jego Słowu. 4. Swoje spotkanie z Pismem św. zakończ modlitwą i postanowieniem, które będzie owocem tego spotkania. 5. Pożyteczną jest rzeczą wyznaczanie stałych pór czytania i rozważania Biblii. Systematyczne przestrzeganie tych terminów sprzyja duchowemu rozwojowi. Najkorzystniejsze są godziny poranne, gdy umysł jest wypoczęty (Wj 34,2-4; Prz 8,17; Iż 26,9; Ps 119,147), choć nie należy zaniedbywać godzin wieczornych (szczególnie t7uż przed udaniem się na spoczynek). 6. Pożyteczną także rzeczą jest obranie sobie stałego miejsca czytania i rozważania Biblii. Najlepiej tam, gdzie czujesz się oddzielony od otoczenia i wiesz, że nikt nie przerwie tej intymnej rozmowy z Bogiem. 7. Studiowanie życiorysów biblijnych mężów Bożych, podpatrywanie ich życia, ich stosunku do Boga oraz oddziaływania Boga na nich, odkrywanie zalet i wad ich charakteru, wyciąganie wniosków z ich postępowania jest wspaniałą szkołą doskonalenia samego siebie i uczenia się chodzenia Bożą drogą. Studiując daną postać odszukaj wszystkie wersety biblijne mówiące o niej. 8. Pożyteczną rzeczą jest podkreślenie lub zaznaczenie wersetów, które uważasz za najważniejsze. W znacznym stopniu ułatwia to dalsze korzystanie z Biblii.


9. Jeśli w czasie przeznaczonym na czytanie Biblii odczuwasz zniechęcenie i przygnębienie to uklęknij i poproś Pana Jezusa o zwycięstwo. Nie odkładaj czytania Słowa na później, bo utraconego bogactwa duchowego możesz nie odzyskać. 10. Czytanie Biblii dobrze zacząć od Ewangelii. Po och kilkakrotnym przeczytaniu można przejść do Dziejów Apostolskich i Listów. Czytanie Starego Testamentu najlepiej rozpocząć od Psalmów, Księgi Przysłów, a potem przejść do Pięcioksięgu, księgi Jozuego, itd. Natomiast Apokalipsę, jako najtrudniejszą księgę czytać należy po gruntownym zapoznaniu się z całością Pisma świętego. 11. Przed otworzeniem Biblii uświadom sobie, że zaczynasz rozmowę z samym Bogiem, który pragnie ci objawić swoją wolę. Biblia bowiem jest jedyną księgą, w której objawiona jest człowiekowi wola Boża (2Tm 3,16-17). 12. Pismo św. czytaj z wiarą. Nawet systematyczne czytanie Biblii nie przynosi pożytku, jeśli nie jest złączone z wiarą i ufnością Bogu. Musisz pragnąć tego, by czytane Słowo Boże wniknęło w ciebie przez wiarę (Hbr 4,2-3). 13. Teksty biblijne przede wszystkim odnoś do siebie. Dowiedz się kim jesteś przed Bogiem, jakim Bóg chce ciebie mieć i co należy czynić, by to osiągnąć. 14. Szczerze i gorąco pokochaj Słowo Boże. Umiłowanie Pisma św. sprawi, że czytanie go będzie nieodzowną koniecznością, której zaspokojenie przynosi radość i głębokie zadowolenie (Ps 119,14120,97.167; J 14,23). 15. Staraj się zapamiętać treść czytanego Słowa. Rozmyślaj o nim w wolnych chwilach (Joz 1,8; Ps 77,7). 16. Powoli i z uwagą zgłębiaj tekst, w którym każdy werset a nawet

wyraz ma swoje znaczenie i zawiera ukryte prawdy. Dojrzeć je można jedynie przy wnikliwym wejrzeniu w treść czytanego Słowa Bożego (Prz 2,4-5). 17. Poznane prawdy biblijne przekształcaj w czyny (Ps 119,48; Mt 7,24-27; Jk 1,22-25). Zarówno wiara powstająca przez czytanie Słowa Bożego, jak i miłość, posłuszeństwo, łagodność, uprzejmość, pokora i świętość objawiają się w czynach (J 15,14; Jk 2,14-18, 1J 3,18). 18. Swój pogląd na świat kształtuj na Piśmie św. Niechaj ono daje wytyczne twojemu myśleniu i działaniu (Prz 4,20-22; Ps 119,89-105).

Słowo Boże jest prawdą, która ostoi się na wieki (J 17,17; 1P 1,23-25). 19. Autorytetami twoimi niech będą Pan Jezus i Jego Kościół. Ich wypowiedzi są podstawą zrozumienia tajemnic życia. Ich życie jest śladem, po którym śmiało można kroczyć (Kor 1,1; Flp 3,7; J 14,6). 20. Nasze czytanie Pisma św. powinno prowadzić nas do częstego korzystania z sakramentów św. Powinniśmy dbać o to, by zawsze stawać przed Panem z czystym sercem oraz by jednoczyć się z Nim w Komunii św. Opracowano za zgodą Kurii Siedleckiej

Złote gody łebian 26 stycznia, 21 kwietnia, 21 lipca, 28 lipca, 24 grudnia 1962 roku - to wyjątkowe daty. Każda z nich osobno. Dla pewnej młodej, ślicznej dziewczyny, która w tym właśnie dniu stała wpatrzona w młodego mężczyznę, którego pokochała. I dla pewnego młodzieńca, który stał skupiony i patrzył, jak błyszczą oczy ślicznej dziewczyny, tej jedynej, tej najpiękniejszej. Stali tak obok siebie zakochani, wzruszeni, drżący, ale pewni, że chcą razem przeżyć życie. Jakie były ich marzenia? Proste, chcieli być szczęśliwi i wiedzieli, że tak długo, jak długo w jego dłoni będzie jej delikatna rączka, poradzą sobie. Cokolwiek się stanie, razem przetrwają. Minęło 50 lat – co się zmieniło? – nic. Stoi dziewczyna śliczna, oczy jej błyszczą, a jak się uśmiecha, to widać figlarne zmarszczki. I jest młodzieniec – mężczyzna – nic się nie zmienił, tylko włosy przyprószył mu czas. Dzisiaj stoją tak obok siebie zakochani, wzruszeni. Jakie są ich marzenia? Chcą przeżyć razem życie. Jakie to proste, ale jak bardzo trudne.

Dostojnym Jubilatom: Marii i Władysławowi Barambasom Teresie i Mieczysławowi Kruzelom Annie i Alojzemu Modrzejewskim Joannie i Ludwikowi Kowalskim Jadwidze i Zygmuntowi Szymańskim z okazji ZŁOTYCH GODÓW my wszyscy mieszkańcy Łeby składamy najserdeczniejsze życzenia. Barbara Dąbrowska

Przewodnicząca Rady Miejskiej w Łebie

7


Kościół a polityka: sztuka samodzielnego myślenia Współcześnie, w dobie wszechogarniającej reklamy, natarczywych i „wszechobecnych” massmediów, ulegamy wpływom przeróżnych sloganów. Dlaczego tyle dziwnych często sprzecznych i absurdalnych haseł przenika do naszej świadomości, zadomawiając się w niej na stałe? Może z powodu masowości przekazu i powszechności niektórych stwierdzeń. Przecież powszechność, a zatem opinia większości w demokracji to aksjomat. Któż z nas nie słyszał albo i nie powtarzał haseł typu: „cukier krzepi”, choć każdy niemalże wie, że oczyszczona sacharoza jest powodem dużej większości chorób cywilizacyjnych; albo „pij mleko – będziesz wielki”, choć coraz większa część świata medycznego stwierdza istnienie bezpośredniego wpływu białek mleka krowiego na powstawanie alergii. „Kościół nie powinien wtrącać (mieszać) się do polityki” to kolejny chwytliwy slogan pociągający nowoczesnością i swoistą niezależnością myślenia. W ostatnich latach w naszej ojczyźnie atrakcyjność tego sformułowania wzrasta, ponieważ świadczy o pewnego rodzaju wysmakowaniu i wyrafinowaniu światopoglądowym. Jednak ukryty absurd logiczny i semantyczny czyni go głupim, a zawarte w nim kłamstwo duchowe, niebezpiecznym. Czymże bowiem jest Kościół? „(…) Ty jesteś Piotr [czyli opoka] i na tej opoce zbuduję Kościół Mój (…)” (Mt 16,18). Chyba nie pomylę się jeśli powiem, że te słowa Pana Jezusa, są najlepszą odpowiedzią. Kościół jest Jego „Budowlą”, własnością i jest otwarty dla każdego kto chce do Chrystusa nale8

żeć. Greckie słowo ekklesia (kościół) oznacza zgromadzenie ludu ale także dom, w którym zgromadzenie się odbywa. Cóż zatem miał na myśli twórca wyżej przytoczonego hasła? Czy chodziło mu o budynek? Czy całe zgromadzenie chrześcijan (współcześnie ok. 2 000 000 000 ludzi)? Wydaje mi się, że trudno będzie nadążyć za sposobem myślenia autora, podobnie jak trudno jest przeniknąć logikę komunisty, ponieważ slogan ten „wykuto” na polityczne potrzeby XIX –wiecznej francuskiej, komunistycznej międzynarodówki. Biorąc pod uwagę światopogląd twórców tego hasła, nie dziwi pejoratywny charakter użytego tam czasownika. Wtrącać się, mieszać się, w domyśle: w nie swoje sprawy, oznacza bowiem burzenie pewnego porządku, spokoju. Jakiż to zatem spokój może zburzyć Jezus Chrystus ze swoim Kościołem? Przecież to właśnie Pan Jezus przyniósł światu z Nieba Boży Pokój. Czy nie jest to w takim razie zaprzeczenie prawdzie i odwrócenie faktycznego stanu rzeczy? Świadczą o tym dalsze słowa Jezusa: „(…) a bramy piekielne go nie przemogą.”(Mt 16,18). Widzimy zatem, że to Kościół Chrystusowy ze swoją nauką jest bardziej zagrożony niż polityka. Spróbujmy teraz odpowiedzieć czym jest w takim razie owa polityka, która rzekomo nie znosi „mieszania się” Kościoła. Najbardziej przystępną definicję polityki możemy znaleźć u Arystotelesa: jest to sztuka rządzenia państwem dla dobra wspólnego. Jakie w takim razie wspólne dobro może być zagrożone działalnością Kościoła? Czy może gospodar-

ka? Przecież postęp w rzemiośle i rolnictwie to przede wszystkim działalność zakonników, głównie benedyktynów. Czy może edukacja? Przecież pierwsze szkoły powstawały pod egidą Kościoła: szkoły przyklasztorne, parafialne, także uniwersytety. Mikołaj Kopernik był przecież księdzem co nie przeszkadzało mu zostać światowym autorytetem w dziedzinie astronomii, ekonomii czy medycyny. Czy może służba zdrowia? Przecież pierwsze szpitale i domy opieki prowadzone były przez zakony. Czy może udzielanie sakramentów świętych? Czy może ewangelizacja? Czy może działalność misyjna? Czy może aktywność charytatywna? Czy zatem najbardziej zagrożeni działalnością Kościoła nie czują się ci, którzy mają najwięcej „na sumieniu”, a szczególnie politycy? Na marginesie: interesujące jest to, że Arystoteles w swojej „Polityce” zalicza demokrację do ustrojów zwyrodniałych. Na własnej skórze możemy w dzisiejszych czasach doświadczyć prawdziwości tego stwierdzenia. Podsumowując, powinniśmy bardzo uważać czego słuchamy i co po kimś powtarzamy. Nie narazimy się wówczas na śmieszność i nie będzie można zarzucić nam naiwności co z przykrością możemy powiedzieć o większości krajów zachodnich, które z uporem powtarzają kłamstwo „polskie obozy koncentracyjne”. „Mowa nierozważnych razi jak miecz, język mądrych przynosi uzdrowienie” (Prz 12,18) Grzegorz Smurzyński „Effatha”


W Roku Wiary umacniamy więź

z Jezusem Chrystusem, naszym Panem

Ojciec Święty Benedykt XVI 11 października rozpoczął uroczyście Rok Wiary. To wielkie wydarzenie powinno każdego z nas pobudzić do refleksji i odpowiedzi na pytanie „Jaka jest moja wiara w Jezusa Chrystusa Syna Bożego?” Otrzymaliśmy ją w darze podczas przyjęcia sakramentu Chrztu świętego. Każdy z nas powinien starać się o pomnożenie tego daru. Zobowiązani są do tego zwłaszcza rodzice i chrzestni. Często jednak są to tylko słowne zobowiązania bez przełożenia na codzienne życie. A przecież dar wiary to obok nadziei i miłości wielki skarb, który powinniśmy pomnażać, aby móc się nim dzielić z innymi. Ojciec Święty w liście apostolskim „Porta fidei”, ogłaszającym Rok Wiary, zaprasza nas, wierzących do autentycznego nawrócenia, do odnowy swojej wiary. Nie jest łatwo w dzisiejszym świecie świadczyć o Chrystusie. Jednak świadectwo życia wiarą każdego z nas może przyczynić się do odnowy całego Kościoła. Ojciec Święty uświadamia nam, że nie wystarcza znajomość treści, w które należy wierzyć. Trzeba jeszcze mieć otwarte serce na łaskę, która pozwala zrozumieć, „że to, co zostało przepo-

wiedziane, jest słowem Bożym”. Nasz entuzjazm w dzieleniu się swoją wiarą ma wypływać ze świadomości, że Bóg nas kocha. Ta świadomość Bożej miłości przenikającej nasze serca sprawić może, że dzielimy się swoją wiarą i miłością z innymi. „Drzwi wiary są szeroko otwarte” dla każdego, dlatego my, dorośli powinniśmy pomagać dzieciom w przeżywaniu wiary, aby mogły radować się przyjaźnią z Panem Jezusem. W naszej ochronce każdego dnia staramy się utwierdzać swoją wiarę i wiarę naszych przedszkolaków poprzez różne formy modlitwy. Najważniejszą z nich jest Msza święta, którą Ojciec Proboszcz raz w miesiącu odprawia specjalnie dla naszych przedszkolaków. Codziennie też modlimy się w ochronce w różnych intencjach nam polecanych, a także czytamy i rozważamy fragmenty Pisma Świętego. Dzieci uczestniczą również w katechezach i krótkich adoracjach Pana Jezusa w kaplicy. Jednak nie poprzestajemy na poznawaniu Pana Jezusa w Słowie Bożym. W Roku Wiary postanowiliśmy dzielić się swoją wiarą z innymi. Rozpoczęliśmy to we wspomnienie Aniołów Stróżów, święto pa-

tronalne naszej ochronki. Przebrani za anioły chodziliśmy ulicami Łeby rozdając spotykanym osobom „łakocie dla duszy” i obrazki z Aniołem Stróżem. Chcieliśmy w ten sposób w duchu wiary przypomnieć wszystkim, że każdy z nas ma swojego Anioła Stróża, który realnie istnieje, chroni nas przed złem i prowadzi ku dobru. Bł. Jan XXIII przed każdym ważnym spotkaniem prosił swego Anioła Stróża o pomyślny przebieg rozmowy i jej dobre owoce, bo wiara w aniołów nie jest zarezerwowana tylko dla dzieci. Naprawdę warto dziękować i prosić o pomoc swojego anioła, aby strzegł nas na drogach życia. Kontynuacją prawdziwego przeżywania Roku Wiary w naszej ochronce będą spotkania z osobami samotnymi czy chorymi, w myśl słów z Listu św. Jakuba „wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.” Na tym jednak nasze pomysły na przeżywanie Roku Wiary się nie kończą, ale o nich opowiem innym razem. Życzę każdemu z czytelników świadomego przeżywania Roku Wiary i odwagi do dawania świadectwa. Cieszmy się, że jesteśmy uczniami Jezusa. Starajmy się czerpać z Jego miłości nam ofiarowanej – On tego od nas oczekuje. Niech słowa tak bliskiego naszym sercom Polaka, bł. Jana Pawła II pomogą nam w poznawaniu Boga w prawdzie i miłości: Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek, poznając Go i miłując, mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie.(„Fides et ratio“) s. M. Weronika Bartkowiak 9


fotogaleria

Dzieci z naszej ochronki - Anioły

10


fotogaleria

Grupa parafian w Bieszczadach

11


12


Starzy i nowi łebianie:

przemiany ludnościowe w mieście w pierwszych latach po II wojnie światowej cz. 4 Pozostali niemieccy mieszkańcy wyjechali lub zostali wysiedleni. Największa fala wysiedleń przypadła na rok 1946 r. Napływ nowych łebian z sąsiednich powiatów, Polski centralnej czy repatriantów zza Buga oraz konieczność realizacji ustaleń poczdamskich spowodował, że były one organizowane odgórnie przez władze miejskie i koordynowane przez starostwo pod nadzorem władz wojewódzkich. Według szacunkowych danych w połowie sierpnia 1945 r. w powiecie było około 74 tys. Niemców, a listopadzie już o połowę mniej (30 tys.), co sugeruje, że większość wyjechała samodzielnie w pierwszych powojennych miesiącach. W Łebie pod koniec 1945 r. nadal przebywała jednak większość mieszkańców. Być może związane było to z dość późnym otwarciem miasta dla osadników. Jak wspomina Andrzej Urbańczyk, który w 1945 r. przyjechał tu z ojcem : „W większości odcięci przez front Niemcy z Lebe nie zdążyli uciec(…) Zostali i trzymali się mocno, zwłaszcza ,że Polaków, którzy już zaczęli zasiedlać Lębork, jeszcze nie wpuszczano do planowanej na sowiecka bazę morską Łeby”. Z powodu bardzo złych warunków sanitarnych i mroźnej zimy 1945/1946 wstrzymano wyjazdy i do wiosny starano się dokładnie wyliczyć ilość potencjalnych wyjeżdżających. Punktem zbornym była stacja kolejowa, na którą należało się zgłosić z bagażem podręcznym na wezwanie. Listy wysiedlanych sporządzano na miejscowym posterunku MO, zatwierdzała je komisja składająca się z przedstawicieli starosty, komendanta powiatowego, Urzędu Bezpieczeństwa, pracownika Państwowego Urzędu Repatriacyjnego i PKP. Cała podróż odbywała się bo-

wiem koleją do punktów w Gdańsku lub Szczecinie. Ruszający z Łeby pociąg zabierał kolejnych wysiedlanych we Wrześciu i Lędziechowie. Potem w Lęborku przesiadali się do kolejnego składu, czekając często po kilkanaście godzin, gdyż pociągi kursowały nieregularnie. Kolejne przesiadki mogły czekać w Gdańsku lub Szczecinie. Droga morska z portu w Gdańsku była o wiele rzadsza ze względu na niewielką ilość statków transportowych. Najliczniejsze transporty z lęborskiego dworca wyjechały 10 maja, 20 maja, 27 lipca, 2 sierpnia, 4 sierpnia, 10 grudnia 1946 r. Potem wyjazdy ze względu na mrozy wstrzymano. Większość niemieckich Łebian wyjechała w pierwszych transportach. W sierpniu zameldowanych było w mieście 784 osób pochodzenia niemieckiego. Wyjechali oni kolejnymi transportami (ostatni zorganizowany transport z woj. gdańskiego wyjechał 8 października 1947 r.). Równolegle odbywał się napływ do miasta nowych mieszkańców. Pierwsi pojawili się już w kwietniu tworząc powoli nowa społeczność miasta. Otworzyli nowa szkołę, pocztę, piekarnię i sklepy, stworzyli wspólnotę katolicką. W połowie 1946 r. podczas referendum w mieście było 749 osób uprawnionych do głosowania, a więc posiadających polskie obywatelstwo.

W wykazie ze stycznia 1947 r. czytamy, że liczba polskich mieszkańców stale wzrasta i jest ich w samym mieście już 901, w Żarnowskiej i Stęknicy 265, przy 478 osobach pochodzenia niemieckiego, które nadal pozostają w gminie łebskiej4. Pisano jednocześnie, że „do objęcia jest jeszcze 50 gospodarstw, lecz są to gospodarstwa przeważnie zniszczone, co odstrasza osadników przed objęciem tychże”. W 1950 r., kiedy zakończył się główny proces wymiany ludności miasto liczyło 2.076 osób (razem z Żarnowską), w tym samym czasie władze miejskie donosiły, że wysiedlono z miasta ( liczonego także z Żarnowską) 3.150 Niemców. Dokonała się wiec całkowita wymiana ludności. Procent mieszkańców, którzy pozostali w Łebie był znikomy ok. 2%. Klucz, który wyjeżdżając po wojnie z miasta należało zostawić w drzwiach zamknął symbolicznie pewien etap historii miasta. Dziś starzy i nowi mieszkańcy miasta współpracują dla dobra swojej małej ojczyzny. Związek Byłych Łebian od lat 90. aktywnie uczestniczy w życiu kulturalnym miasta, współpracuje z miejską OSP. Dziś miasto liczy 3.917 mieszkańców, rodzi się już czwarte pokolenie łebian, których pradziadkowie przyjechali tu po wojnie, by zacząć nowe życie. dr Joanna Schodzińska

Podziękowanie Serdeczne podziękowanie znajomym, przyjaciołom za uczestnictwo we Mszy św. żałobnej i ceremonii pożegnalnej na miejsce wiecznego spoczynku, mojego męża zmarłego Marka Grabowskiego. Celina Grabowska

13


„Istnieją na świecie miejsca piękniejsze, lecz żadne nie jest tak fascynujące jak Ziemia Święta”

Po przejściu przez park, w którym unosił się wspaniały zapach kwiatów pomarańczy i cytryn, dotarliśmy nad brzeg jeziora Galilejskiego. W oddali na lekkiej fali pośród błękitnej toni jeziora stała nasza „Piotrowa” łódź. Po oddaniu cum na ląd, odbiliśmy od brzegu. Wypływając coraz dalej naszym oczom ukazały się miejsca, w których przed chwilą byliśmy: Góra Ośmiu Błogosławieństw, Tabgha, Kościół Prymatu św. Piotra i Kafarnaum. Te cztery miejsca wcześniej wymienione, to cztery Ołtarze. Błękitne niebo nad naszymi głowami to sklepienie dachu, lazur jeziora to podłoga, a szczyty otaczające jezioro to ściany. Kiedy zawiał lekki wiatr przed oczami stanął mi obraz z Ewangelii, kiedy to św. Piotr idąc po jeziorze do Pana Jezusa zwątpił i zaczął tonąć. Po chwili refleksji, jeden z marynarzy przeszedł na dziób łodzi i spośród wielu flag z całego świata wydobył... naszą, polską flagę. Podczas wciągania flagi na maszt rozległy się dźwięki naszego hymnu narodowego, a my wszyscy stojąc w pozycji na baczność ze śpiewem na ustach i łzami w oczach marzyliśmy, aby ta chwila trwała wiecznie. 14

Patrząc na krajobraz otaczający nas w niejednej głowie rozbłysła myśl, że na te same widoki musiał patrzeć nasz Zbawiciel. Przecież przez ponad dwa tysiące lat oprócz domów i drzew nic się nie zmieniło! Kiedy znaleźliśmy się na środku jeziora, nagle praca silnika ustała i z głośników rozległa się pieśń „Barka”. I znowu jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki ujrzeliśmy Pana, który stanął nad brzegiem. W oddali widzieliśmy oczami wyobraźni pracujących na łodzi, św. Piotra i innych Apostołów. Kiedy ponownie został uruchomiony silnik ruszyliśmy w kierunku Tyberiady na rybę św. Piotra. Po piętnastu minutach dobiliśmy do portu. Zaraz przy nabrzeżu stała nasza restauracja. Tam już czekały na nas wspaniałe przystawki: oliwki, przeróżne sałatki i najwspanialszy humus. Jest to masa z sezamu ucierana na oliwkach. Pycha! Każdy z nas jednak wyczekiwał na głównie danie. Po zjedzeniu przystawek zaserwowano nam rybę św. Piotra. Serce radowało się jak pielgrzymi z ogromnym apetytem „pałaszowali” główne danie. Po spożyciu ryby podano jeszcze wspaniałą kawę z kardamonem

i figi. Po wspólnej modlitwie, podczas której podziękowaliśmy Panu Bogu za posiłek, udaliśmy się przemierzając uliczki Tyberiady do naszego autokaru, który zaczął zmierzać w kierunku świętej góry Tabor. Podczas naszej 40 minutowej podróży, w ciszy podziwialiśmy otaczające nas krajobrazy. W pewnym chwili ukazał się nam widok wspaniały. W dolinie Ezdrelon zaczęła nam się wyłaniać potężna góra. Jak się okazało była to góra Tabor, która ma 588 metrów wysokości. Nasz autokar zatrzymał się na parkingu, a my udaliśmy się na inny, mniejszy parking, aby wsiąść do specjalnych taksówek, które zawiozły nas na szczyt góry. Nasz autobus nie mógł pokonać bardzo krętej drogi wraz z przejazdem przez Bramę Wiatrów. Stojąc na szczycie góry widać wyraźnie, że szczyt jest oderwany od gór Galileii. Przy podziale Kananu szczyt ten wyznaczał granicę trzem pokoleniom. Był świadkiem zwycięstwa Baraka, który rozbił Siserę oraz słyszał srogi hymn wojenny Debory: ”Tak Jahwe, niechaj zginą wszyscy Twoi wrogowie! A którzy Cię miłują, niech będą jak słońce wschodzące w swym blasku.” Po przejściu szczytem góry, naszym oczom ukazała się Świątynia w kształcie trzech namiotów. Było to miejsce, na którym Pan Jezus ukazał się w chwale razem z Mojżeszem i Eliaszem apostołom. Światło Taboru, chwała Pana jest dla nas nadzieją powołania do uczestnictwa w zmartwychwstaniu Pana. Na szczycie Taboru pozostały ruiny muzułmańskiej fortyfikacji z XII wieku. Pozostało też wiele ruin klasztorów, które można jeszcze dzisiaj oglądać. W 1924 roku Ojcowie Franciszkanie zbudowali Bazylikę Przemienienia Pańskiego. Jest ona dziełem A. Barluzziego. Została ona skonstruowana na ruinach po-


przednich kościołów z VI wieku oraz czasów krzyżowców. Wnętrze kościoła posiada wspaniałą akustykę. W prezbiterium znajduje się cudowna mozaika, a nad nim przedstawiona jest chwila ukazania się Pana Jezusa w obecności Mojżesza i Eliasza. Tam też sprawowana jest nasza Eucharystia. Góra Tabor odmieniła moje życie. Pozwoliła ponowne narodzić się i kochać Pana Jezusa jeszcze mocniej. Jest to moje ukochane miejsce w Ziemi Świętej. Tam też zawsze uczestniczę we Mszy świętej, leżąc krzyżem przed ołtarzem i dziękując Panu Bogu za wszystkie łaski otrzymane od Niego. Po wyjściu ze świątyni, 0stając na tarasie widokowym i patrząc na dolinę Ezdrelon, słychać w oddali głos Pana Boga i wspaniały tekst Ewangelii świętej. „Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie». (Ewangelia wg św. Mateusza 17,1-9) Szczęść Boże.

Moj a Ojc z yz n a

Dzień Niepodległości. Już od samego rana w audycjach radiowych jak i w telewizji poruszano tematy o obchodach narodowego święta. W panelowych rozmowach mniej dyskutowano o historii, o dziedzictwie, a bardziej o formie obchodów tego święta. Do znudzenia wymądrzało się wielu, że Polacy jak zwykle nie potrafią świętować : „Dlaczego musi być w tym świętowaniu tyle powagi, skoro jest to dzień wolności?” - twierdził dziennikarz - „Przecież powinniśmy brać przykład z Ameryki jak potrafią się bawić, gdy mają swoje święto” - dodawał inny w kolejnym przeglądanym kanale telewizyjnym. Może jest trochę w tym racji. I dobrze, że w ten dzień organizuje się koncerty, plenerowe imprezy i festyny. Jest tego coraz więcej. Nie może jednak zabraknąć w tym świętowaniu nieco powagi, a nawet patosu. Musi być zaduma i minuta ciszy. Polska ma inną historię niż Ameryka. A z pewnością wolność Ameryki nie kosztowała tyle, co wolność Polski. Niech więc będzie radość i euforia, bo jest ku temu powód, ale nie może zabraknąć nuty powagi. Gdy widzę spodenki czy kąpielówki w kolorach amerykańskiej flagi, to myślę sobie, że tak też można. Cieszę się jednak, że Polakowi nie przyjdzie do głowy, żeby z godła czy flagi szyć sobie gacie. Dla mnie Ojczyzna to nie tylko bogata historia, tradycja i symbole narodowe. To jeszcze wszystko to, co stanowi o naszej polskości. Nawet nasze wady narodowe. Ojczyzną pachnie mi ogórek kiszony, schabowy z kością i bigos. Ojczyznę widzę w pięknych skwerach Mirosław Słowikowski i obskurnych zaułkach. Czuję ją /OESSH/ w tym, co jest typowo nasze pol-

skie i co może być obce. I nigdy nie dam sobie wmówić, że jako Polacy jesteśmy nietolerancyjni. Znajomi przyjechali w odwiedziny. Przy okazji swoją wyprawę wykorzystali edukacyjnie, pokazując dziecku ciekawe miejsca. Dzisiaj Mateusz to już dorosły facet. Wtedy, jako kilkuletni chłopiec, okazywał ogromne zainteresowanie wszystkim. Może dlatego, że mama jako pedagog cierpliwie wszystko tłumaczyła. Tato dbał za to, by wynaleźć ciekawe miejsca. Po drodze doświadczyli „chopinowskiego” klimatu w Żelazowej Woli, zwiedzili wojskowe muzeum w Sochaczewie. Wspólnie odwiedziliśmy diabła Borutę w Łęczycy. Następnego dnia po śniadaniu postanowiliśmy pojechać do Łodzi. Jak tylko wyjechaliśmy, Mateusz zainteresował się tym, dokąd jedziemy. Gdy usłyszał, że będziemy zwiedzać Łódź, przez otwarte szeroko usta uszło z niego zdziwienie. Jak to? - zdążył dodać do uchodzącego zdziwienia. Mateusz słowo „łódź” rozumiał jedynie jako sprzęt pływający. Oczywiście z wyjaśnieniem pospieszyła mama – pedagog.. Widzisz synku, Łódź, to jest takie miasto. My mieszkamy w Białymstoku, ale są też inne miasta w Polsce. Jest Warszawa, Poznań, Kraków... Mongolia... - wtrącił Mateusz na znak, że już rozumie. Dzieci uczą się Ojczyzny. Oby w następnych pokoleniach nie zabrakło tych, którzy z całą wrażliwością nauczą je szacunku i miłości do Ojczyzny. Ważne jest, aby umieć świętować, ale najpierw trzeba wiedzieć, co świętować i dlaczego... ks. Krzysztof Niespodziański

15


„Effatha”, czyli „otwórz się!” powiedzieć, „oddychać” Duchem Świętym, tym samym, którego Jezus wezwał od Ojca z westchnieniem, aby uzdrowić głuchoniemego. Jeśli ktoś pozostaje wewnętrznie „głuchoniemy” z powodu grzechu, to zamiast oddychać Duchem Mk 7,33-35 Świętym, zaczyna oddychać złym duchem i coraz bardziej zamyka się rackie tego słowa: ów głuchoniemy, na głos Boga i działanie Jezusa w dzięki interwencji Jezusa, „otwo- swoim życiu. rzył się”. Przedtem był zamknięty, odizolowany, komunikowanie się Duchowy aspekt cudu odzyskaz innymi sprawiało mu wielką trud- nia słuchu można pokazać jeszcze ność. Uzdrowienie było dla nie- inaczej. Święty Paweł w liście do go „otwarciem się” na innych i na Rzymian stwierdził, iż wiara rodzi świat, otwarciem, które wychodząc się ze słuchania Słowa Bożego (por. z narządów słuchu i mowy, włą- Rz 10,7). Oznacza to, iż dopóki ktoś czało całą jego osobę i jego życie: nie usłyszy fizycznie słowa Bożego w końcu mógł się komunikować lub będzie pozostawał na nie „głuz innymi, a zatem nawiązywać kon- chy”, dopóty nie uwierzy. A jeśli dotakty w nowy sposób. zna otwarcia się (effatha) na Pana Boga i Go usłyszy, wtedy zostaWiemy jednak, że zamknięcie się nie uzdrowiony, czyli uwierzy. Jeśli człowieka nie jest jedynie skutkiem więc ktoś posiada słuch fizyczny, choroby narządu słuchu czy mowy. nie oznacza wcale, że tak naprawdę O wiele gorsze w skutkach jest dla słyszy. i odwrotnie: człowiek głuchy człowieka zamknięcie duchowe, fizycznie może słyszeć lepiej i głęktóre powstaje pod wpływem grze- biej niż zdrowy na ciele. Przykładem chu. Człowiek staje się wtedy głuchy tego może być Beethoven, który po i niemy duchowo i wewnętrznie. Nie całkowitej utracie słuchu skompojest w stanie usłyszeć głosu Boga, nował jeden z piękniejszych swych głosu Miłości, która przemawia do utworów, który jest jednym z najjego serca. Trudność mu wówczas cenniejszych w dziedzictwie świasprawia komunikowanie się z inny- towej muzyki, a mianowicie Dziemi ludźmi i z samym Bogiem, gdyż wiątą Symfonię. nie zna języka miłości. Człowiek taki żyje w duchowej izolacji i nawet nie Jako wspólnota modlitewna prama pojęcia jak wielu łask i darów gniemy, aby Jezus otworzył nam od Boga sam się pozbawia. Nie bez głęboko uszy na Jego podpowiedzi powodu przecież słowo i gest „ef- i potrzeby ludzi oraz dał zdolność fatha” zostały włączone do obrzę- i odwagę mówienia o Nim wobec du Chrztu świętego, jako jeden ze świata. Panie, Jezu, uzdrów nas! znaków, wyjaśniających jego zna- Otwórz nasze uszy i rozwiąż więzy czenie: kapłan, dotykając ust i uszu języka, byśmy najpierw Ciebie słuosoby nowo ochrzczonej, mówi „Ef- chali, potem wielbili na modlitwie fatha”, modląc się, aby mogła ona a następnie świadczyli o Tobie wozaraz słuchać Słowa Bożego i wy- bec innych. znawać wiarę. Przez chrzest osoRenata Krużycka, wspólnota Effatha ba ludzka zaczyna, jeśli można tak

Zabrał go samego poza tłum, włożył swoje palce do jego uszu i zebrawszy ślinę, dotknął jego języka. Potem spojrzał w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy „otwórz się”. Z miejsca otwarły się jego uszy, sploty jego języka się rozluźniły i mówił bez trudności.

W środę 10 października o. Mariusz, opiekun wspólnoty modlitewnej Effatha, odprawił mszę świętą w intencji wspólnoty, która obchodziła rocznicę swego powstania. Eucharystia i poprzedzająca ją modlitwa różańcowa poprowadzona przez członków wspólnoty, była dla wszystkich ważnym wydarzeniem i dużym przeżyciem. Wierzymy w to, że wspólna modlitwa zaowocuje naszym większym wewnętrznym otwarciem, abyśmy nie byli już duchowo głuchoniemi, lecz coraz bardziej otwierali się na miłość Boga, na przyjęcie nauki Jezusa i jego działanie w naszym życiu. Taki jest, bowiem sens słowa „effatha”, które streszcza w sobie całe przesłanie i całe działanie Chrystusa. Ewangelista Marek przytacza to słowo w tym samym języku, w którym Jezus je wypowiedział, tak, iż staje się ono dla nas jeszcze bardziej żywe. Spójrzmy na kontekst, w którym słowo „effatha” się znajduje. Jezus przemierzał krainę między wybrzeżem Tyru i Sydonu a Galileą: a zatem obszar nieżydowski. Przyprowadzono do niego głuchoniemego, aby go uzdrowił – widocznie Jego sława dotarła aż tam. Jezus wziął go na bok, dotykając jego uszu i języka, po czym patrząc w niebo, z głębokim westchnieniem powiedział „Effatha”, co znaczy dokładnie „Otwórz się!” i natychmiast ten człowiek zaczął słyszeć i mówić prawidłowo (por. Mk 7, 35). Takie oto jest znaczenie historyczne, lite16


B I E S Z C Z A D Y 02 . 1 0. - 0 9.1 0. 2012

Statystyka parafialna SAKRAMENT CHRZTU ŚW. PRZYJĘLI: 29.09.2012 Patrycja Kij aczko 30.09.2012 Bartosz Jan Sołtys

SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA ZAWARLI: 29.09.2012 Cezary Dominik Kokociński – Magdalena Katarzyna Wolska

Był to już mój trzeci wyjazd z parafią NMP z Łeby. Dnia 02.10.2012 wyruszyliśmy na pielgrzymko-wycieczkę organizowaną przez Parafię – opieka duchowna ks. Mariusz, zaś organizacja Biuro Turystyczne pani Kunkel. Zawsze chciałam poznać ten zakątek Polski położony na południowym wschodzie. Czytając książki, oglądając telewizję miałam mylne wyobrażenie o tamtejszych terenach (ziemia dzika, pełna zakapiorów, ludzi wyrabiających węgiel drzewny). Pierwszy dzień pielgrzymowania rozpoczęliśmy mszą świętą, którą odprawił ksiądz M. Legieżyński w miejscowości Święty Krzyż. Z błogosławieństwem od Ojców Oblatów wyruszyliśmy w dalszą drogę. Wracam myślami do BieszczadPołonin które w jesiennej porze, skąpane w niezwykłych kolorach są cudowne. Niedziela 07.10.2012 po mszy odpustowej w Łopiankach (odpust

Matki Najświętszej Łaskami i Cudami słynącej) udałam się na spacer. Po drodze wstąpiłam do węglarzy, którzy wypalają węgiel drzewny. Wyobrażałam sobie, że pewnie Ci ludzie ciężko pracują, osmoleni. Jakież było moje zdziwienie, kiedy z wozu wyszedł odświętnie ubrany mężczyzna. Zapytałam go, czy pracują. Uprzejmie odpowiedział, że jest niedziela. Zrozumiałe, wszak w niedzielę się nie pracuje. Pamiętaj abyś dzień święty święcił. Nawet tam, na drugim końcu Polski tradycja uroczystej niedzieli jest żywa. Na pielgrzymim szlaku zwiedziliśmy Zielone Wzgórza nad Soliną, miejscowość Komańcza, miejsce internowania Kardynała Wyszyńskiego, Sandomierz, Kazimierz nad Wisłą zaś w drodze powrotnej Płock. Serdeczne podziękowania za wspólnie spędzony czas. Przesyłam pozdrowienia dla organizatorów i uczestników. Izabela z Kartuz

Łukasz Kuzioła – Izabela Kaźmierczak 06.10.2012 Damian Bartłomiej Sondel – Justyna Dzrzemicka 13.10.2012 Grzegorz Panewski – Marta Kleniewska 21.10.2012 Adam Boguń – Alina Marcela Pacek Kamil Krzysztof Chitruszko – Marta Justyna Tubacka Andrzej Paweł Kamiński – Joanna Elżbieta Śniegula 28.10.2012 Andrzej Lechończak – Eliza Jackowska

ZMARLI: 25.09.2012 Władysława Rybacka 27.09.2012 Regina Dettlaff 30.09.2012 Rozalia Gibas 02.10.2012 Janina Sowa 04.10.2012 Stefania Szymonik 17


Jestem łebski Łebski, czyli - wg „Słownika JęCzasami zdarza mi się podczas zyka Polskiego” Wydanie Naukowe różnych nauk rekolekcyjnych mieć PWN 2007 - mądry, sprytny, zdolny. krytyczne myśli o tych naukach. Kiedy? Gdy kaznodzieja tylko krytykuje Skoro obowiązkowe dla publicz- i biada nad owieczkami. Bo myślę nych instytucji i organizacji stało się wtedy tak: wrócę z kościoła do domu, ostatnimi czasami zajmowanie się a sąsiadka, która na rekolekcjach akuróżnymi „wykluczonymi”, to i ja po- rat nie była, zapyta mnie, czy rekostanowiłam się temu podporządko- lekcjonista był przystojny i co mówił. wać. W ramach działalności biblio- I co jej odpowiem? Że przystojteki zaplanowałam zająć się jedną ny owszem był, ale mówił o taz takich „wykluczonych” kategorii. kich różnych grzesznikach, piWcale nie musiałam się zastana- jakach, bezbożnikach, że nie wiać, jaka to kategoria będzie, bo znają dnia ani godziny, że są mam od początku upatrzoną. Otóż w szponach szatana, że piekło, że... w cieniu różnych wrażliwych, uczci- I co? Czy sąsiadka wtedy odważy wych i pracowitych „inaczej” mniej- się pójść na drugi dzień rekolekcji? szości, przez niektórych mniej po- Obawiam się, że nie. Ale gdy kalitycznie nazywanych „popaprań- znodzieja naucza o pięknie, miłości, cami”, a dosadnie chuliganami, dobroci, wspólnocie, gdy umacnia mięśniakami lub nawet przestęp- tych, do których mówi, to na pewno cami, na których skupiło się całe sąsiadka odważy się pójść na druzainteresowanie wszelkich możliwych instytucji, służb społecznych i mediów, cichutko jest, uczy się i pracuje największa chyba dzisiaj kategoria „wykluczonych”: młodzież wrażliwa, uczciwa i pracowita... zwyczajnie. Łebska młodzież: mądra, sprytna, zdolna. Taka, której nie wolno zgubić zajmując się tylko „popaprańcami” i która może skuteczniej niż wszystkie razem wzięte służby i programy społeczne pociągnąć za sobą ku dobremu właśnie owych umownych „popaprańców”.

gi dzień posłuchać, co ten ksiądz mówi... A przy okazji zobaczy, że naprawdę jest przystojny. Jestem łebski. Już wkrótce ruszamy z pozytywnym programem zajęć z młodzieżą pod tym hasłem. Spoiwem tego programu będzie poznanie tego, co w Łebie jest dobre, co jest łebskie (poza piwem). A jest tego duuuużo. Nie wierzycie? Hm, „macie oczy, a nie widzicie...”? Maria Konkol

Z kroniki łebskich rybaków

Ja nie wymyśliłam niczego nowego, to rodzice i pedagodzy wiedzą najlepiej, że skuteczniej jest odwoływać się do dobrej cząstki w człowieku, niż ganić go za te słabe. A każdy ma coś dobrego. Poeta ks. Twardowski ujął to tak: „O każdym można powiedzieć coś dobrego. - O każdym? O diable też? - Tak, o diable też. Można przecież powiedzieć, że ma dobrze wyczesany ogon...” 18


Drogie Dzieci!!! Jesienny czas to czas szeleszczących liści, specyficznego zapachu w powietrzu, nie kończącego się tańca z grabiami na naszych przydomowych trawnikach. W tych dniach, kierując swoje kroki ku cmentarzom, niejeden z Was wspomina babcię, dziadka, a może kogoś jeszcze Wam bliższego, kogo już nie ma wśród Was.. Wracają obrazy pachnącej jabłkami szarlotki robionej przez babcię, szorstkich dłoni dziadka spędzającego godziny w garażu, by naprawić popsutą stopkę w rowerze czy zepsuty zamek w plecaku... Może nie ma ich już wśród Was... ale jaki czas za Wami? Jakie chwile wspólnie spędzone? Czy aby nie zmarnowany został jakiś dzień, dany Wam wspólnie czas...?

Nasuwa mi się refleksja, że zbyt mało pamiętamy o naszych najbliższych gdy są wśród nas... Tak często obojętnie przechodzimy koło brata czy siostry... Niekiedy niechętnie odwiedzamy babcię, której potrzeba umyć okna... Czasami tak łatwo przychodzi nam ranić drugiego człowieka, który jest na wyciągnięcie ręki... Ła-

two poddajemy się swojemu, niekoniecznie pozytywnemu nastawieniu, gdy spotykamy się z innymi. Łatwo narzekamy, nawet złorzeczymy innym zamiast błogosławić, robimy kwaśną minę, choć moglibyśmy obdarować kogoś swoim uśmiechem pomimo swego złego nastroju. Wiem, że Wam dzieciom trudno pojąć to, że można nie myśleć o swojej mamie, bo macie ją każdego dnia i niemalże każdej nocy na wyciągnięcie ręki... Bo jeszcze tak wiele w Waszym małym życiu zależy od Waszych rodziców. Bo to przecież tato decyduje na jak długo możesz iść do kolegi, a mama podpowiada jaki kolor rajstop pasuje to tej sukienki w kratkę... Jednak czy rzeczywiście każdego dnia staramy się być dla naszych najbliższych radością, a nie smutkiem i przykrością...? Czy pamiętamy o tym w szkole, na placu zabaw, gdy inni namawiają nas do złego...? Czy umiemy oprzeć się złym pokusom, namowom, by udowodnić rodzicom, że ich słowa, które do nas kierują padają na podatny grunt... że wiemy, jak słusznie postąpić? Kiedy ostatni raz podziękowałeś swojej mamie za pyszne śniadanie w niedzielny poranek? Kiedy uściskałaś tatę w radości, gdy pograł z tobą w piłkę w dzień wolny od pracy? To takie oczywiste, że tato czy mama spędzają z nami czas, gotują dla nas, pomagają nam sprzątać. Przecież to takie naturalne... Ależ nie!!! Mama niejednokrotnie jest bardzo zmęczona, a mimo to z radością

w oczach robi kolorowe kanapki... Tato z głową pełną problemów, ale stoczy z Tobą walkę z groźnym smokiem tuż nad Twoją poduszką... Kochane Dzieci pamiętajcie o swoich najbliższych, o rodzicach, dziadkach... odwiedzajcie Ich, spędzajcie razem jak najwięcej czasu, obdarowujcie się ciepłymi uśmiechami w chłodne jesienne dni :) Niech ta listopadowa zaduma, sprzyjająca nawiedzaniu grobów najbliższych, pomoże Wam zrozumieć, że każda chwila przeżyta z mamą czy tatą u boku jest cenna sama w sobie. Każde słowo „Kocham Cię”, każdy uśmiech, każdy miły gest to wielka radość, dająca siłę, by pokonywać trudności każdego dnia :) Anna Remiszewska

Miesięcznik Parafii Wniebowzięcia NMP w Łebie

R E D A K C J A: Eliza Jackowska Jadwiga Labuda Proboszcz Mariusz Legieżyński Redaktor naczelna Maria Konkol Anna Remiszewska Dorota Reszke Danuta Świerk Wydanie przygotowane we współpracy z Biblioteką Miejską w Łebie. ul. Powstańców Warszawy 28 84-360 Łeba tel. 59 866 14 64 e-mail: leba@oblaci.pl www.leba.oblaci.pl Konto: BS Łeba 54 9324 0008 0002 6912 2000 0010

19


,. , Modlitwa rozancowa dzieci


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.