Prestiz magazyn trojmiejski nr 77

Page 28

28

LUDZIE

JOANNA MĘDRAŚ

Z NOTARIATU NA ANTARKTYDĘ ROZMAWIAŁA: DAGMARA RYBICKA - RAFALAK

Maratonka zza notarialnego biurka. Każdy krok na Antarktydzie był ogromnym przeżyciem, zachwytem i hołdem dla tego miejsca na ziemi. Amatorka, która jak sama mówi lubi biegać, a gdy na trasie towarzyszy jej mąż, to czego chcieć więcej. Dzięki uporowi, determinacji, kondycji i ogromnym marzeniom, robi to co kocha i odnosi sukcesy. O tym, że radość dodaje skrzydeł, a namiot w bazie może być szalenie komfortowy, opowiada Joanna Mędraś, gdańszczanka, zwyciężczyni Antarctica Ice Marathon 2016.

W

notariacie zaczęło wiać nudą? Nigdy w życiu! Uwielbiam moją pracę, ogromnie mnie satysfakcjonuje, natomiast jak każdy człowiek, prócz niej mam swoje pasje. Kocham góry, od najmłodszych lat spędzam tam wolny czas.

Z gór na trasy maratonów? Raczej w góry i na trasy. Obie pasje przecież się nie wykluczają. Miłość do gór zaszczepili mi rodzice. To miłość wymagająca, bo bez kondycji, sprawności, przygotowania można zapomnieć o zdobywaniu szczytów i podziwianiu niesamowitych widoków. Bieganie wynikło trochę jakby z potrzeby.

go nie sposób porównać do niczego innego. To chwila gdy masz poczucie, że dokonałaś czegoś ponad to co sobie założyłaś. Cały wysiłek, wyrzeczenia, strach i zwątpienie zawarte w odpowiedniku „kryształowej kuli” będącej trofeum maratonu. O wpisowym na Antarktydę krążą legendy. Jaka to faktycznie kwota? 11 900 euro gdy się zgłaszałam. W tej chwili kolejna edycja to koszt 16 000 euro.

Jak było na tej Antarktydzie? Warunki były trudne. Na miejscu spędziliśmy pięć dni. Silnie wiało, ponad 40 km/h. Człowiek nie jest w stanie swobodnie się tam poruszać. Na szczęście pogoda poprawiła się na tyle, że udało się rozegrać bieg. Ukończenie tego maratonu jest wyczynem. Każdy kto tam pojedzie i przekona się na miejscu jak to naprawdę jest, zgodzi się ze mną.

Z czego wynikają takie bajońskie sumy? Jest spory popyt na ekstremalne bieganie. Wielu ludzi chce pobiec. Dla wielu biegaczy jest to wyzwanie życia. Jest znacznie mniej miejsc startowych niż uczestników. Samolot jest przygotowany na 50 sportowców plus około 6 – 8 osób tzw. technicznych. Pojemność bazy na Union Glacier Camp jest również ograniczona. Mamy tam do czynienia z bardzo restrykcyjnymi przepisami ekologicznymi – nie ma szansy, aby jednocześnie postawiło tam stopy zbyt wielu ludzi. Chodzi głównie o to, aby nie zadeptać tego miejsca.

Ukończenie to jedno, ale wygrana to dopiero jest wyczyn. Jak smakuje takie zwycięstwo? Zaskoczenie, niedowierzanie i wzruszenie oraz uczucie sportowego szczęścia, które-

Przy takiej kwocie bez możliwości all inclusive w 5 gwiazdkach? To są warunki namiotowe. Są bardzo komfortowe i śmiało można je określić all inclusive,

jednak jest to namiot i prycza ze śpiworem. Dla mnie te warunki były luksusowe, bo nie spaliśmy na karimatach tylko mieliśmy polowe łóżeczka. Kto był w 50 wybrańców? W dużej mierze były to osoby, które w ciągu roku nie mają styczności ze śniegiem. Spora grupa z RPA. Zapytałam znajomą dlaczego nie sprawiła sobie butów z kolcami i odpowiedziała mi, że tak na jeden raz to nie bardzo się opłacało, poza tym nie miałaby ich gdzie wypróbować. Skąd Antarktyda? Nie czerpała Pani satysfakcji z możliwości biegania mniej ekstremalnego? Czerpałam i nadal czerpię, bo dla mnie każda „dycha” czy półmaraton to ogromna satysfakcja. Szczególnie, gdy po ukończeniu mam jeszcze siłę się uśmiechnąć! Antarktyda pojawiła się na początku biegania dłuższych dystansów. 3 lata temu postanowiłam, że chciałabym przebiec maraton. Zmierzyć się ze swoimi granicami? Zobaczyć jak to jest biec non stop 42 kilometry. Było to dla mnie absolutnie niewyobrażalne. Tyle czasu biec! Dlatego postanowiłam znaleźć taki bieg, który będzie niezapomniany. Krótsze dystanse staram się również wybie-


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.