3 minute read

Oglądam partyturę, jak obraz w 3D

Iveta Apkalna – rasowa interpretatorka o marzeniach i komponowaniu

Z Ivetą Apkalną spotkałam się w listopadzie, by podpytać artystkę, jak idą prace nad kompozycją, którą kilka miesięcy później inaugurowała organy NOSPR. Opowiedziała mi również o tym, jak współcześni kompozytorzy patrzą na organy, czego w nich szukają i co odnajdują.

Advertisement

Iveta Apkalna: Jestem właśnie w Berlinie i pogoda za oknem jest tak piękna, że aż mi przykro, że muszę siedzieć w domu i ćwiczyć. Łatwiej się pracuje, gdy na zewnątrz jest okropnie!

Łucja Siedlik: Jak rozumiem, pracuje Pani nad kompozycją Esy-Pekki Salonena, którą zainauguruje nowe organy NOSPR?

IA: Nie widziałam jeszcze ani jednej nuty tej kompozycji! Prawdę mówiąc, zaczynam wątpić, czy to się w ogóle wydarzy i nie jestem zbyt optymistyczna. Utwór Esy-Pekki Salonena nie jest jedyną nową kompozycją, którą prawykonuję w styczniu, jeśli więc dostanę nuty dopiero w grudniu – nie będę w stanie się przygotować. My, organiści, musimy bardzo dokładnie planować naszą pracę, brać pod uwagę, gdzie i kiedy jesteśmy w danym momencie, bo nie możemy niestety ćwiczyć w podróży, w pokojach hotelowych, jak skrzypkowie czy wiolonczeliści.

[Szczęśliwie, utwór Esy-Pekki Salonena dostarczony został w odpowiednim momencie i solistka inaugurowała instrument z wielkim sukcesem. Przyznała jednak, że Święta Bożego Narodzenia były dla niej bardzo pracowite –przyp. ŁS]

IA: Otrzymałam już natomiast nuty kompozycji Dariusza Przybylskiego, którą prawykonuję pod koniec stycznia – Miroirs Mystiques. To bardzo ekscytujący utwór. Nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać – tego nigdy się nie wie –ale z pewnością znalazłam w nim coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam i nie grałam. Jest w tej kompozycji kilka fragmentów, które coś mi przypominają, do których znalazłam jakiś swój klucz. A niektóre z nich to taka piękna układanka, której elementy dopiero składam i kiedy już mi się to udaje, myślę: „O! Nie wiedziałam, że coś takiego jest możliwe na organach!”. Być może zabrzmi to dobrze, być może mniej dobrze, ale z pewnością jest bardzo interesujące. W najlepszym znaczeniu tego słowa, bo zazwyczaj mówi się „interesujące”, gdy nie ma się za bardzo nic do powiedzenia albo chce się powiedzieć, że coś jest złe. Słychać, że ten utwór skomponowany został właśnie na instrument NOSPR, że kompozytor zna jego specyfikę, wykorzystuje pełne możliwości. Oczywiście można wykonywać go też na innych organach, ale pisany był z organami NOSPR z tyłu głowy.

ŁS: Czy kompozytor zasięgał Pani rad w trakcie tworzenia? Konsultował się z Panią?

IA: Nie! Dostałam nuty, wydrukowałam i teraz są na moim pulpicie.

ŁS: Czy tak jest zazwyczaj? Jak wyglądają relacje Pani – solistki, która wykonuje liczne nowe kompozycje po raz pierwszy –z ich autorami?

IA: Rzeczywiście, miałam szczęście pracować z wieloma kompozytorami i mam nadzieję, że będzie mi dopisywać również w przyszłości. Mówiąc „praca”, nie mam na myśli tylko otrzymania partytury, ale także obserwację procesu jej powstawania. Niekoniecznie współuczestniczenia w komponowaniu, bo nie jestem kompozytorką, nigdy zresztą nie próbowałam komponować – myślę, że jestem interpretatorką w stu procentach, nawet nie improwizuję, choć wielu organistów to robi!

Improwizowałam na fortepianie, kiedy byłam dzieckiem, ale dziś najbardziej pochłania mnie interpretacja. Oglądam partyturę jak obraz w 3D, zaglądam w głąb i widzę coraz więcej, pełniej –to jest dla mnie najsmakowitsze z wyzwań. Jednak z takimi kompozytorami, jak Peter Eötvös, z którym pracowałam nad Multiversum, działaliśmy naprawdę wspólnie. Spotykaliśmy się od czasu do czasu, pokazywał mi partyturę, prosił, by odtworzyć zapisane w niej nuty, słuchał, zbierał wrażenia i pomysły. Bardzo to doceniam. Z drugiej strony na tyle ufam profesjonalizmowi kompozytorów, że chętnie w pełni oddaję utwory w ich ręce. To, że Dariusz Przybylski po prostu napisał kompozycję i wysłał ją do mnie jest równie pełne i wystarczające. W podobny sposób pracuję nad utworami

Schumanna, Liszta czy Bacha. Nie mogę napisać do nich maila i zapytać: „O co właściwie ci tu chodziło, co miałeś na myśli?”, choć czasem bym chciała.

ŁS: Czego kompozytorzy szukają dziś w organach?

IA: Wydaje mi się, że kompozytorzy w ogóle szukają dziś w muzyce zupełnie innych warstw, niż kilka dekad temu, muzyka organowa specjalnie się tu nie wyróżnia. W związku z tym czasem niestety szukają w organach tego samego, co w skrzypcach, fortepianie czy orkiestrze, nie zdając sobie sprawy z tego, że na organach to nie zadziała ze względów akustycznych, technicznych, mechanicznych itd. Kompozytorzy próbują, szukają, eksperymentują, co prawdę mówiąc nie zawsze przynosi dobre rezultaty. Lubię muzykę współczesną, ale w pewnych kwestiach jestem dosyć konserwatwna i myślę, że wywracanie do góry nogami elementów, które funkcjonują w jasno określony sposób, nie zawsze przynosi marzenia, to bardzo bym chciała, żeby kompozytorzy, którzy piszą na organy, nie odwracali się plecami do środków, po które sięgali romantycy [...] dobry efekt. Myślę, że czasem wystarczyłoby, by spróbowali po prostu skomponować melodię tak, by pozwolić organom śpiewać, wypełniając utwory własnym charakterem, temperamentem, co jest bardzo trudnym zadaniem! Wielu kompozytorów twierdzi, że to niemożliwe, że melodia wydobywana z organów zawsze będzie brzmiała mechanicznie, bo przecież produkują ją piszczałki, a to wcale nieprawda. Bardzo wiele można zdziałać artykulacją, można pozwolić organom naprawdę śpiewać. Jeśli mogę mieć jakieś marzenia, to bardzo bym chciała, żeby kompozytorzy, którzy piszą na organy, nie odwracali się plecami do środków, po które sięgali romantycy, a raczej rozwijali je możliwie kreatywnie, tworzyli takie piękne małe obrazki, puzzle. Uwielbiam perkusyjny styl pisania na organy – to w końcu instrument o potężnej mocy – ale może być też bardzo łagodny. Cała jego magia tkwi właśnie w tym, że w ciągu milisekund może brzmieć jak najdelikatniejszy motyl i najokropniejszy smok na świecie. Można zrobić z nim wszystko to, co z głosem, bo organy również oddychają, produkują dźwięk poprzez powietrze. Tego szukam i chciałabym, by kompozytorzy wydobywali czasem więcej śpiewności z organów. Ale i w odniesieniu do muzyki barokowej czy romantycznej, jako wykonawczyni, miewam swoje drobne marzenia. 

This article is from: