Futbol za Wielkim Murem. Przewodnik po chińskiej piłce

Page 49

od aresztowania Shu Yuhia, który został zatrzymany m.in. za udział w budowie piramidy finansowej, potem skazany na dziewięć lat pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości około 6,5 miliona euro. Potem było już tylko gorzej. W klubie zalegano z wypłatami, wyniki drużyny spadły, klub walczył o uniknięcie degradacji, spadł która prawdopodobnie byłaby dla Tianhai lepsza, niż pozostanie w lidze, bowiem skróciłaby nadzieje fanów znacznie szybciej i uniknęłaby brnięcia w kolejne długi. Klub jednak cudem pozostał w Chinese Super League, jednak nie na następny sezon, a na następne pół roku. Nietypowy sezon przygotowawczy także nadszarpnął budżet klubu, dlatego klub został wystawiony na sprzedaż. To znaczy w teorii na sprzedaż, bo klub mógł przejąć każdy za darmo. Pozyskanie klubu wiązało się jednak z koniecznością pokrycia długów klubu, które urosły do 128,5 miliona euro (!). Klub z potrzasku miało uratować Vantone Group, które w marcu osiągnęło porozumienie z Tianjin Tianhai. Jednak fajnie było tylko do 11 maja, kiedy zespół z Tiencinu wycofał się oficjalnie z rozgrywek Chinese Super League 2020, aby dzień później ogłosić upadłość.

pojawiło się zestawienie Soccerex z setką najbardziej stabilnych finansowo klubów i jednym z nich był właśnie aktualny mistrz Chin, który znalazł się na 15. miejscu. Kantończycy wyprzedzili między innymi Manchester United, Napoli, Monaco, Inter, Ajax czy Athletic Club. W kwietniu okazało się także, że spadkowicz ubiegłego sezonu Chinese Super League także ma problemy z wypłacalnością. Beijing Renhe był w ubiegłej kampanii najgorszym zespołem w lidze, a oglądanie meczów tej drużyny zakrawało o masochizm. W kwietniu tego roku wyszło na jaw, że piłkarze nieprzypadkowo nie pokazywali się z najlepszej strony, bowiem właściciele nie płacili piłkarzom na czas. Pekińczykom groziło wykluczenie z China League One, jednak póki co Beijing Renhe pozostaje na zapleczu CSL.

Nadzieja na przyszłość Czy w Chinach będzie lepiej? Związek i władze ligi widziały, w którym kierunku zmierza piłka klubowa, dlatego zdecydowano wprowadzić pewne ograniczenia. Chińczycy ściągali na masową skalę zagranicznych zawodników z dużymi pensjami, co w pewnym momencie zaczęło sprawiać problemy. W końcówce ubiegłego roku wprowadzono salary cap, które znacząco ograniczy obiecywanie wysokich tygodniówek nie tylko dla zawodników zagranicznych, ale także Chińczyków. Ograniczenie pensji przy nowych kontraktach dla obcokrajowców (maksymalnie 58 tysięcy euro tygodniowo) i zawodnikach rodzimych (25 tysięcy euro tygodniowo) to tak naprawdę pokazówka, bo pensje i tak zostaną ukryte w bonusach, które już teraz są wysokie. Zmniejszenie pensji zawodnikom brzmi fajnie, jeśli finanse klubów miałyby być zdrowsze. Jest to jednak tylko martwy zapis.

Kluby wysokiego ryzyka Kto by się przejmował klubem Baoding Rongda, który zamiast pieniędzy oferował swoim zawodnikom spłatę długu w postaci nieruchomości, jeżeli z problemami finansowymi zmaga się najbardziej utytułowany chiński klub w XXI wieku. I być może Guangzhou Evergrande (jeszcze) nad przepaścią nie stoi, to już sponsor tytularny notuje znaczne spadki zysków, a przewidywania budżetowe wcale nie są lepsze. Inwestor, jak i sam klub mają spore zadłużenie, które wynika z kilku kwestii. Guangzhou Evergrande inwestowało sporo w rozwój młodzieży. Dodatkowo klub będzie zmieniał stadion (tak, ten, który miał wyglądać jak kwiat lotosu), a wydatki związane z naturalizacją zawodników wcale małe nie są. 870 milionów juanów, czyli około 113 milionów euro kosztował do tej pory proces pozyskania przez sześciu piłkarzy kantońskiego klubu chińskich paszportów. Warto jednak pamiętać, że ta kwota stale rośnie. Co ciekawe, w lutym

Kamil Lewandowski Piłkarskie Państwo Środka

47


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.